Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:35, 29 Sie 2017 Temat postu: Strategia politycznego w(y)pierania i pójścia w zaparte |
|
|
Patrząc na nasze rodzime życie polityczne zastanawiam się, na ile skuteczna społecznie może być strategia przyjęta przez pewne ugrupowanie/a polityczne, polegająca na następujących działaniach:
- zawsze głosić, że to my mamy rację, a nasi przeciwnicy nie mają jej w najmniejszym stopniu
- iść w zaparte wobec ewidentnie obserwowanych faktów negatywnych
- interpretować wszystkie pozytywne aspekty na swoją korzyść, a negatywne wypierać - jakby ich nie było.
- w kwestii świadomości narodowej, zawsze głosić, że my Polacy byliśmy wspaniali i dobrzy, nikomu nic złego nie zrobiliśmy, nie mamy się zupełnie czego (narodowo) wstydzić, ale za to nam obce, wraże siły wciąż rzucały kłody pod nogi i gnębiły w sposób wredny i okrutny.
- wszystko co się przedsięwzięło przedstawiane jest jako sukces, a wszystko co przedsięwzięli przeciwnicy polityczni jako porażka. Niezależne, obiektywne cechy owych przedsięwzięć nie są rozpatrywane - w końcu "najważniejszy" jest ten komentarz, co się zaklasyfikuje arbitralnie.
Można to wszystko nazwać polityką wpierania i wypierania na maksa.
Uważam ową politykę za niezwykle ciekawy eksperyment epistemologiczny. Jak zachowa się zbiorowa świadomość Polaków? Czy Polacy zechcą takiej narracji uwierzyć, wziąć ją za dobrą monetę i zacząć gremialnie żyć w przeświadczeniu o własnej uprzywilejowanej pozycji w historii świata?...
- Czy powtarzanie, że jesteśmy tacy wspaniali, że my bez wad i złych uczynków, zaś ci wredni obcy to samo zło - czy taki przyjemny dla ucha i emocji przekaz ostatecznie zostanie przyjęty za dobrą monetę, czy też przeważy w społeczeństwie postawa: no sorry, ale gołym okiem widać, że tacy wspaniali to nie jesteśmy, nie byliśmy i pewnie nie będziemy, bo widać to każdego dnia po naszym życiu, po tym jak postępuje nasz sąsiad, członek rodziny, jak to nam samym zdarza się być nie do końca takimi, jacy byśmy chcieli...
Czy takie pójście w zaparte jest strategią, która się przyjmie, opłaci?
Trochę filozoficznie patrząc, to strategia pójścia w zaparte, wypierania wszystkiego co nam nieprzyjazne, albo niewygodne jest swego rodzaju kwintesencją wiary ślepej. Kochająca matka, mająca syna bandziora, będzie w zaparte się upierała, że to "dobry chłopak", że czasem zdarza mu się coś tam przeskrobać, ale przecież to nie on zgwałcił tę biedną dziewczynę, a nawet jeśli, to ona musiała go sprowokować. I tak można wyprzeć się wszystkiego, można wierzyć w swój pozytywny obraz, ignorując fakty, okoliczności...
Jak bardzo jesteśmy skłonni do tego, aby oszukiwać siebie, aby drogą w zaparte mówić faktom proste: "NIE! Nie przyjmuję was, bo mi się nie podobacie!" ?...
Czy strategia totalnego lukrowania narodowej historii się sprawdzi?
Czy strategia przypominania jacy to sąsiedzi, konkurenci są wredni i jak to mamy prawo się domagać od nich różnych rzeczy, a oni mieliby nam ulegać - czy taka strategia wybuduje w umysłach Polaków poczucie sensowności, przekonanie iż tak należy działać?...
Tak na czystą logikę, to ludzie wydają się być podobni na całym świecie - z grubsza podobna ilość przestępców, bohaterów, świętych pojawia się pod każdą szerokością i długością geograficzną. Przekonanie, że my jesteśmy tak w szczególny sposób wyróżnieni, bo u nas skupiło się całe dobro, a u przeciwników zło świata, wydaje się mocno naciągane. Ale może dla części osób jest z kolei oczywistym, że to tylko TAKA GRA, że to oszukiwanie siebie i innych jest niezbędne jako promowanie siebie, a to promowanie jest predefiniowanym celem życia?...
Bo z drugiej strony chyba w każdym człowieku jest - w mniejszym albo większym stopniu - także rys samokrytyki. W końcu wiemy, że nie jeden raz zawaliliśmy, że nie dotrzymaliśmy słowa danego ludziom, sobie samemu, że tacy znowu wspaniali to jednak nie jesteśmy. Jedni są w stanie bez większego bólu z tą świadomością własnych słabości żyć, podczas gdy dla innych do psychicznego funkcjonowania wydaje się niezbędne przekonanie, że świat jest czarno - biały, że wymaga on jasnych rozstrzygnięć, kto po jasnej, a kto ciemnej stronie mocy. Najwyraźniej są ludzie, którzy inaczej tego świata nie będą ogarniali - oni zawsze przeciw czemuś będą walczyć, poniżając to, a siebie wybielać.
Teraz pytanie jest: jaki procent Polaków opowie się po stronie strategii wpierania tego co swoje, jako czegoś niemal idealnego, a tego co nam przeciwnego, jako samo zło?...
|
|