ŚFiNiA

barycki/konto usunięte

Obawiam się, że wręcz odwrotnie, filozofom się nie śniło, co Dyszyński z Jacolem, NREM z Barahem, Kubuś z Eremitą, Goudolf z kajtkiem, czy nawet wujzboj z konrado5, wymyślą, a oni dopiero się rozkręcają. Reszta nie pozostaje w tyle, filozofuje logikując aż furczy, a to materia astralna.

Adam Barycki

barycki/konto usunięte

przez rurkę mówi bolo zanurzony w urynie:

krowa

(wycięto, zupełnie nieistotne)

bol999

barycki

krowa

(już niepotrzebne, wycięto)

Eremit

Krasulko nasza, jak masz 2 unijne kolczyki, to i masz swoją symetrię. o co ci chodzi :think:

Eremit

bol999

bol999

Eremit

barycki/konto usunięte

Bolo, ja mam huja jak armata. Czy ty wiesz jakie to niesie za sobą problemy? Zaczyna się niewinnie, jedna baba opowiada w kawiarni innym babom o mojej armacie i nagle, fik, wszystkie zemdlone leżą pod stołem. Robi się zbiegowisko, padają pytania. Co się stało? A durna baba, ta niezemdlona, która opowiadała, opowiada co się stało i jebudu, wszystkie inne baby już leżą obok tych pierwszych. Chłopy wkurwione, adrenalina rośnie, w takim tłumie ktoś kogoś niechcąco szturchnie i już dostaje w mordę, zaczyna się ogólna bijatyka, wszyscy biją się ze wszystkimi. Przyjeżdżają radiowozy i karetki pogotowia, a przecież wiadomo, emancypacja, nie tylko lekarz baba, ale i policja też baby. Jak to baby, ciekawe, pytają i cała medycyna, i policja leży. Pozostaje już tylko straż pożarna, przyjeżdżają, wydawać by się mogło, że to ostoja męskości, niestety, emancypacja i ze strażą pożarną dała sobie rade. Leży straż cała, a po ziemi bezpańsko walają się hełmy i topory. Wkurwione chłopy się zbroją, ruszają na miasto, w perzynę idą wszystkie witryny sklepowe, płoną samochody, wstrzymany zostaje ruch komunikacji miejskiej, taksówkarze spieprzają do domów, taksówkarze baby, płoną zemdlone w płonących taksówkach, bo już i przez radio pada informacja o mojej armacie. Płoną domy, złodzieje bezkarnie rabują sklepy, bandyci mordują kogo popadnie. Totalny paraliż, do miasta wkracza wojsko. Jebał pies takie wojsko, całe leży, został tylko jeden sierżant uchowany przed emancypacją, niestety, nic nie może poradzić, kiedy do czołgów wsiadają cywile i ruszają na gmachy publiczne. Nad ranem dogasają ognie płonącego miasta, tylko dym jeszcze będzie się długo unosił nad zgliszczami. Wierzyć się nie chce, że jedna armata powoduje takie apokalipsy, bo muszę ci bolo powiedzieć, że to już wiele miast tak padło na świecie z powodu mojej ogromnej armaty.

Niestety, z telewizji nie dowiesz się prawdy o mojej armacie, wszak wiadomo, telewizja kłamie. A kłamać musi, wyjścia nie ma, bo aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby wszystkie baby na całej planecie dowiedziały się prawdy, spłonęłaby cała. Dla dobra powszechnego muszą wymyślać jakieś trzęsienia ziemi, wulkany, huragany, czy inne powodzie. Prawdę trzeba ukryć, inaczej ludzkość by wyginęła, dlatego chodzę w majtkach.

Adam Barycki

barycki/konto usunięte

http://www.sfinia.fora.pl/religie-i-wyznania,6/duchowosc,4246-150.html#114066

luciu:

luciu

bol999

barycki"

barycki/konto usunięte

„Jestem częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro.”

Tak pisał o mnie nad jeziorem Walchensee w bawarskich Alpach, tajny radca dworu Johann Wolfgang von Goethe.

A tak lubię sobie poleżeć w rynsztoku. Leżę sobie przepity w rynsztoku, a obok przechodzi Nikołaj Rimski-Korsakow w smokingu i z bambusową laseczką. Wtedy Nikołaj Rimski-Korsakow zatrzymuje się, trąca mnie swoją laseczką i powiada – wstawaj, idź się umyć i pisz natychmiast na forum. I oto już siedzimy, Nikołaj Rimski-Korsakow w fotelu założywszy nogę na nogę z cylindrem w półdystansie, a naprzeciwko ja, melancholijny i nieogolony siedzę przygarbiony na ławeczce, pocę się i wypisuję nieśmiertelne słowa. Na tej ławeczce mam ochotę na klina, co mnie teraz obchodzą słowa, a Nikołaj Rimski-Korsakow siedzi z cylindrem w półdystansie i nie pozwala na żadnego klina. Ale gdy tylko za Nikołajem Rimskim-Korsakowem zamkną się drzwi, porzucam swoje nieśmiertelne słowa i natychmiast walę się do rynsztoka, a potem wstaję, walę klina i znowu łubudu, a tymczasem socjaldemokraci tworzyli buntowniczą naukę, ruch dekabrystowski. Od tego się zaczęła główna sprawa – siwucha, raznoczyńcy, rozróby i różna chowańszczyzna. Teraz bez kielicha, jednej linijki nie można przeczytać.

Tak o mnie pisze Wieniedikt Jerofiejew

Adam Barycki

krowa

(nieaktualne)

luzik

Macie Pany ( Barycki i Crów) muzę przy święcie
http://www.youtube.com/watch?v=CtXas36vbTU A przecież mi żal - E. Fetting

P.S.
I niech mi nie tupią, ze to więzienie i muzy ma nie być .

krowa

(nieaktualne)

barycki/konto usunięte

Dłużej nie mogę milczeć, nie mogę pozostawiać planety w niewiedzy. Opowiem o kradzieży stulecia, o tym jak bolo mnie okradł. A było to tak. Prosto z rynsztoka, ledwo się ogoliłem, wsiadłem do pociągu. Jak każdy człowiek w moim stanie, wyszedłem sobie z wagonu dla relaksu na pomost, aby zagłuszyć dudnienie w skroniach dudnieniem kół. Nie mnie sądzić, czy poranna depresja jest bardziej ożywcza jeśli wchodzi w codzienny nawyk, czy ożywiło mnie dudnienie pociągu. W każdym razie pojawiło się u mnie powołanie. Jakże fascynująco mogą wyglądać eksperymenty ściśle specjalistyczne, powiedzmy, czkawka, za przeproszeniem. Rozlega się ze wszystkich stron, czyżby prócz tego nie było na świecie czegoś, co mogłoby…. Otóż to, nie było. Wołam na wszystkie strony, nie ma nic prócz tego, nic, co mogłoby. Ja nie jestem durniem i rozumiem, że na świecie jest jeszcze psychiatria i astronomia, pozagalaktyczna, a jakże, tyle, że to wszystko jest nie nasze, a narzucone przez Amerykę i nie na tym polega moje powołanie. Ono znajduje się zupełnie gdzieindziej, tam, dokąd was prowadzę, jeśli nie będziecie się opierać. Powiecie może, że to powołanie jest parszywe i fałszywe, odpowiem na to i powtórzę raz jeszcze, nie ma fałszywych powołań, każde jest godne szacunku. A w ogóle to ja mam was gdzieś, zostawcie wy już lepiej astronomię pozagalaktyczną jankesom, a psychiatrię Niemcom. Niech tam wszelka hiszpańska hałastra gapi się na swoją korridę, niech afrykańskie łachudry budują tę swoją tamę asuańską i tak wiatr zdmuchnie, niech ci włosi udławią się tym swoim kretyńskim belcantem, niech tam. My zaś, powtarzam, zajmijmy się czkawką.

Wszedłem do wagonu, jakże dawno tu nie byłem. Podobnie jak zeszłym razem, dziesiątkami gotowych na wszystko i wyłażących z orbit oczu, wpatrywała się we mnie moja wielka i gotowa na wszystko ojczyzna. Wtedy, po stu pięćdziesięciu gramach czystej, oczy te mi się nawet podobały, teraz po pół litrze kubańskiej, byłem w nich zakochany jak szaleniec. Wszedłem do wagonu trochę chwiejnie, ale skierowałem się ku swej ławce całkiem niezależnie i na wszelki wypadek z lekkim uśmiechem. Podszedłem i osłupiałem. Gdzie jest moja ćwiartka stolicznej? Ta sam ćwiartka, którą przed wyjściem na pomost wypiłem ledwie do połowy. Stała sobie koło walizki i była w niej prawie setka. Gdzież się podziała? Obrzuciłem wzrokiem wszystkich, nikt nawet okiem nie mrugnął, nic tylko jestem kompletnie zakochany i zwariowany. Gdy ja dzieliłem się z wami wzlotami swych uczuć i wtajemniczałem was w zagadki bytu, ja w naiwności ducha ani razu przez ten cały czas nie zajrzałem do wagonu. Istna komedia, koń by się uśmiał, ale teraz i koń się potknął, jak powiedział dramaturg Ostrowski, finta la komedyja, nie każda naiwność jest święta i nie każda komedia jest boska. Dość już łapania ryb w mętnej wodzie, trzeba łapać ludzi. Zajrzałem do walizeczki czy wszystko jest, wszystko było na miejscu, ale gdzież jest setka wódki i kogo łapać? Spojrzałem w prawo, tam nadal siedzi ta dwójka, tępak i mądrala. Nie, ci dwaj nie mogli ukraść, spojrzałem za siebie, ale tam też nie było niczego, co mogłoby prowadzić do wniosku. Owszem, dwoje ludzi prowadzi do wniosku, ale zupełnie innego. Bardzo dziwni są ci dwoje, on i ona, siedzą po przeciwległych stronach wagonu, każdy przy oknie i najwyraźniej się nie znają. A przede wszystkim są zadziwiająco podobni, on jest w kurtce i ona w kurtce i on ma wąsy i brązowy beret i ona też, brązowy beret i wąsy. Przetarłem oczy i spojrzałem za siebie raz jeszcze, zadziwiające podobieństwo. Oboje raz po raz przyglądają się sobie z ciekawością i gniewem. No jasne, ci, ukraść nie mogli. Spojrzałem przed siebie, to samo, naprzeciw siedzi skretyniały dziadek i oblizuje się, a to podejrzane, pomyślałem, z jakiej racji się oblizuje, przecież inni też patrzą mi w oczy, ale nikt się nie oblizuje, to bardzo podejrzane. Zacząłem się w niego wpatrywać tak samo jak on we mnie. Nadzwyczaj podejrzane, pomyślałem raz jeszcze i podniósłszy się z miejsca pokiwałem na niego palcem, dziadek poderwał się i rzucił ku mnie nie przestając się oblizywać. Ciekawe, pomyślałem, chyba poderwał się nieco wcześniej, niż na niego pokiwałem. Porosiłem żeby usiadł naprzeciwko, usiadł wpatrzony w moja walizkę. Jak się nazywasz ojczulku i dokąd jedziesz? Nazywam się bolo, a jadę do wesołego miasteczka pojeździć w karuzeli, dodał jeszcze coś, ale dźwięk był niezwykły i cholernie mi przykro, że nie mogę go właśnie przekazać. Bolo nie mówił, tylko skrzeczał i nie robił tego ustami, bo usta miał ciągle przymrużone i zaczynają mu się one gdzieś z tyłu. Mówił lewą dziurka od nosa i to z takim wysiłkiem jakby chciał tę lewą dziurkę popchnąć prawą. Acha, więc powiadasz, w karuzeli, a może jednak nie w karuzeli? W karuzeli. Potwierdził bolo tym samym głosem skazańca, a z oczu ciekło mu nieustanie. Wiec powiedz, bolo, coś ty tu robił, kiedy ja byłem na pomoście? Kiedy byłem na pomoście pogrążony we własnych myślach, w myślach o swym uczuciu do ukochanej ojczyzny, no powiedz? Bolo nie drgnął, a zarazem zaczął się jakoś krzątać. Ja nic, chciałem tylko kompociku z białym chlebem. Znaczy się tak, ja stoję na pomoście, cały pogrążony w myślach o uczuciu dla ojczyzny, a ty tymczasem patrzysz czy na mojej ławce nie ma czasem kompotu z białym chlebem? Nie znajdujesz kompotu…. Bolo nie wytrzymał i zaszlochał, górna warga całkiem mu gdzieś przepadła, dolna zwisała aż do pępka jak fryzura pianisty. Bolo płakał. Rozumię cię bolo, mogę wszystko zrozumieć, jeśli zechcę przebaczyć, mam dusze jak wnętrze konia trojańskiego, dużo zmieści. Wszystko przebaczę, jeśli zechce zrozumieć. Więc rozumiem, chcesz tylko kompotu i białego chleba, ale nie znajdujesz na mojej ławce, ani jednego, ani drugiego i zamiast tego, co chcesz, musisz pić to, co znajdujesz. Zmiażdżyłem bola tymi poszlakami, bolo zasłonił twarz i skruszony kiwał się na ławce w takt oskarżeń. Nadal kiwał się i płakał. No dobra, dosyć łez, jeśli zechcę coś zrozumieć to wszystko ogarnę, mam głowę jak dom publiczny, jeśli chcesz to mogę cię jeszcze poczęstować. Wypiłeś setkę, to mogę ci nalać jeszcze setkę. W tym momencie ktoś podszedł z tyłu i powiedział – ja też chcę z wami wypić. Popatrzyliśmy na niego jednocześnie, był to ten facet z czarnymi wąsami w kurtce i brązowym berecie. Jeeee, zaskrzeczał bolo, jaki facet, jaki chytry facet. Czarnowąsy rzuciła na bola ostre spojrzenie. Nie jestem chytry, wcale nie kradnę jak niektórzy, nie kradnę u obcych ludzi przedmiotów pierwszej potrzeby i przyszedłem z własną, o. Tu postawił na mojej ławce butelkę stołecznej. Nie odmówi pan chyba, co? Posunąłem się żeby mu zrobić miejsce. Naleliśmy sobie, bolo wyciągnął ku mnie swe naczynie, okazało się, że dawno je miał w pogotowiu, na długo zanim go wezwałem. Bolo wyjął pustą ćwiartkę spomiędzy łona i przepony, od razu ją poznałem. Nalałem mu zgodnie z obietnicą, uśmiechnął się. Wszyscy pili zadzierając głowy jak pianiści. Zaczęły się chrzęsty i cmokania jakby pianista, który wciąż pił, nareszcie dopił i pogrążony we włosach zagrał etiudę c mol Franca Lista, Szum Lasu.

Tak to moi mili było i był świadek tego zbrodniczego rabunku dokonanego przez bola, i opisał to dokładnie. Ja tylko z pamięci powtarzam co napisał Wieniedikt Jerofiejew, bo sam się upiłem i niczego nie pamiętam.

Adam Barycki

chryzjan

barycki/konto usunięte

Wszyscy pijacy włoskie wina, to chowańszczyzna, toż włoskiego wina się nie pija.

To nie jest chowańszczyzna: http://www.youtube.com/watch?v=gjdeYCfE6M8&feature=related

To też: http://www.youtube.com/watch?v=bl2LOX2pQoQ&feature=related

Musisz wiedzieć krowo, że gdybyś mi tam wtedy pokazał tą serwetkę, to bym cię zastrzelił i to też nie byłaby chowańszczyzna.

Adam Barycki

krowa

(nieaktualne)

luzik

barycki/konto usunięte

Chryzjan, to człowiek uczciwy, ale głupi. Nie można się poddawać jego sugestiom. Sama widzisz do czego to prowadzi, z porządnej celi robi się dyskoteka. Dlaczego ty słuchasz głupków, a mądrego rad unikasz jak diabeł świeconej wody? Przecież mówiłem ci co masz robić, pastwić się nad każdym, kogo ci wskażę. A ty co? Oj, baby, baby, czy wy już nigdy nie zmądrzejecie?

Adam Barycki

barycki/konto usunięte

Wina włoskiego nie pije się z jednego tylko powodu, jest obrzydliwe.

Adam Barycki

PS. Jak interpretować wszelkie dokumenty, wiem najlepiej, ba, żeby tylko dokumenty, wiem jak interpretować wszystko.

luzik

Barycki Adamie, kobiety nie są po to żeby je rozumieć, lecz po ty by kochać.
Mądry człowiek to powiedział i ja wzięłam to sobie głęboko do serca ;)
A nad Chryzjanem , tom się ulitowała , bo taki niewyraźny coś był ( pewnie czuł się niewyraźnie )

P.S.
Z tym pastwieniem to mi pewnie nie wyjdzie.
Mam zakodowane, coby zachowywać się jak bernardyn na służbie.
Nawet więc jak będę się bardzo starała, to jedynie miernota cała moja wyjdzie , nic ponad to.