ŚFiNiA

MalinaB · Gość

I już tak na dobry humor:
A positive test result shows you may have antibodies from an infection with the virus that causes COVID-19. However, there is a chance that a positive result means you have antibodies from an infection with a different virus from the same family of viruses (called coronaviruses).

Pozytywny wynik testu pokazuje, że możesz mieć przeciwciała z infekcji wirusem, który powoduje COVID-19. Istnieje jednak szansa, że wynik dodatni oznacza, że masz przeciwciała z infekcji innym wirusem z tej samej rodziny wirusów (zwanych koronawirusami).
Znaczy od kataru po grypę.

barbarzyńca JWPB · Gość

To co tu teraz piszę, wynika z powszechnie dostępnej wiedzy i każdy może sobie to samo wyliczyć (12 lat pokazywałem palcem, a efektywniej było rzucać grochem o ścianę), a jak się nie chce, to gapić się w telewizor i pogłębiać swoje zidiocenie, o ile się jeszcze da pogłębić.
W tym roku w związku z ochroną przed pandemią, służba zdrowia zdiagnozowała chorób nowotworowych i chorób układu sercowo-naczyniowego, jak i innych również, tylko 30% tego, co diagnozowano każdego roku, tak więc, te 70% niezdiagnozowanych, to i nieleczonych, a więc, na te nieleczone choroby umrze dodatkowo z powodu nieleczenia 100 tysięcy osób.

Ty, Komandorze, lubujesz się w precyzyjnym wyliczaniu, to i nie będziesz miał problemu z wyliczeniem, które dowiedzie mojej durnoty w twierdzeniu, że twój ukochany reżim maseczkowy zamordował kilkadziesiąt razy więcej ludzi od zmordowanych koronawirusem wespół z jeszcze groźniejszą od koronawirusa grypą.

PS. Ale czy to warto, Komandorze, trudzić się wyliczaniem czegokolwiek durniowi, toć przecie wszyscy wiedzą żem dureń, a tobie nawet nie przystoi wyliczać durniowi.

Gość

Gość

janek z wojska · Gość

WLR

Kształcenie tzw. mundurowe, powinno być uznane jako zbrodnia przeciw rozumowi, a więc i ludzkości.
Mundurowy nie widzi odcieni. Co ja mówię! Nie widzi nawet kolorów, poza czarnym i białym.
Mundurowy postrzega jedynie dwa pojęcia, będące na przeciwnych wektorach każdej skali.
Jest tylko czarny i biały, zimny i gorący, światło i mrok, zły i dobry, złodziej i policjant. Mundurowemu
na news, że policjant był złodziejem, robi się zwarcie. Trochę nawet zazdroszczę mundurowym kątowych
połączeń między neuronami. Tak więc i maseczka musi być dobra albo zła. Mundurowy nie pojmie, że gdyby
jakikolwiek rząd brał na poważnie temat maseczek, to nakazałby noszenie wyłącznie tych z certyfikatem pf3.
Ale nie nakazuje, i nie że nie ma pieniędzy, bo Szwajcarów i Norków raczej stać. tylko nie ma sensu. Dla
władzuni ważne jest to, że motłoch nosi na pysku nawet firankę, bo dla niej i mundurowego, nie ten noszony za
komuny opornik był zagrożeniem w sensie, że mógł komunie zwarcie zrobić, ale to, że był znakiem sprzeciwu.
Tak samo jest obecnie, gdy nienoszenie maseczki jest jedynie i może nawet ryzykowną manifestacją, ale przecie
naukowcy nadal się spierają. Ja akurat noszę, bo to niewielka uciążliwość, i może w jakim procencie uchroni.
Więcej powiem, produkuję pro bono prototypy i części do hermetycznych masek medycznych dla lekarzy w szpitalu.
Natomiast mundurowy zakwalifikował mnie do antymaseczkowców, bo dla niego istnieje jedynie podział: anty i pro.
I co tam, że wielu profesorów medycyny podważa skuteczność maseczek. On wie lepiej, bo życie całe przesiedział
w zardzewiałej beczce po śledziach, więc wiedzieć lepiej musi. Nie wiem, czy to da się leczyć, ale jest to zdiagnozowane
jako efekt Dunninga-Krugera, który kto chce, sobie wygoogla.

L. · Gość

Patrzcie na to

W czwartek minister zdrowia Adam Niedzielski wydał decyzję o całkowitym przekształceniu Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie w szpital jednoimienny. Tym samym 1500 pacjentów leczonych obecnie na oddziale onkologicznym szpitala straci możliwości kontynuowania leczenia. - Oni umrą. Jeśli tak się stanie, każdego tygodnia od kilku do kilkunastu pacjentów będziemy mogli wykreślać z naszego rejestru - mówi zaniepokojony profesor Piotr Wysocki. Wojewoda małopolski jeszcze decyzji nie wydał, ale jest ona w przygotowaniu.

Mózg się ładuje, jakieś pieprzone ludobójstwo..

Janek z Wojska · Gość

Aurelka Bocianek

List do L.

Jak się zalogujesz, to w tym temacie jesteś widoczna dla wszystkich, czyli tych zalogowanych i tych niezalogowanych, tych miłych i tych niemiłych, dla przyjaciół i dla wrogów.
Zatem loguj się i pisz.

Z wyrazami

Rubaszna, niemoralna i wybitna* Aurelka Bocianek

* zbiera mi się

barbarzyńca JWPB · Gość

Kubuś

Widzę, że w świątyni zrobiło się NIE-bis.
... może to i dobrze - dla świątyni oczywiście.

barbarzyńca JWPB · Gość

barbarzyńca JWPB · Gość

barbarzyńca JWPB · Gość

evaj23

Wczoraj moja klientka puściła mi filmik z internetu, a że nie mam konta na hujsboku, to nie wrzucę stronki, ale napisze coś, co podsumuje dyskusję na temat postawy lekarzy.. i chyba nie tylko..
Apel do lekarzy: Jeżeli boicie się przyjmować swoich pacjentów w przychodniach, to przyjmujcie ich, kurwa, w Biedronkach, tam nie ma koronawirusa!!

MalinaB · Gość

WRJ,
Masz jak najbardziej rację. Służby mundurowe to tresowanie osobników podatnych na oddziaływanie "autorytetów". Z tego powodu przesiew jest tam ogromny i nie tolerujący ludzi podważających te "autorytety", ich działania i zdanie. Tacy ludzie, byliby w szeregach niebezpiecznymi, zakłócającymi działania jednostkami i dla nieposłusznych, zadających kłopotliwe pytania, poddających pod wątpliwość nie ma tam miejsca. Oczywiście ten medal ma dwie strony ale "konstruowanie" ludzkich robotów, to nie jest najlepsze wyjście. To samo robi się także z całym społeczeństwem dlatego władze każdego państwa dbają, by edukacja zaczynała się od najwcześniejszych lat życia. Najlepiej już od żłobka. Matka pozostawia dzieciaka, rozłąka trwa ponad 8 godzin dziennie. Następuje zerwanie naturalnych więzi i wtedy taki młody osobnik można kształtować jak plastelinę po wsze czasy, bo umysł dziecka chłonie wszystko jak gąbka. A potem to już z górki, autorytety są wyznacznikiem metody na życie.
Nawet jeśli ktoś nie podda się tej manipulacji i będzie dążył do samodzielnego dochodzenia prawdy wykluczając te autorytety, to w tak przygotowanym dla niego społeczeństwie nie ma szans na przetrwanie i realizowanie swoich zamierzeń. Jako zakłócający normalność, jest wykluczany, eliminowany, wyrzucany po za nawias.

Jak słusznie zauważył barbarzyńca, realizowany jest plan korporacyjny. Zauważmy, że korporacjonizm to forma faszyzmu, która bez przeszkód przetrwała II wś w USA i Argentynie w większości. Wystarczy sprawdzić jaka to grupa ludzi była założycielami CIA czy NASA (jedne z wielu przykładów) a wszystko będzie jasne. Ci pierwsi to największa na świecie dilerka narkotyków i broni, ci drudzy to organizacja oszustów. Obie organizacje doją szmal w niewyobrażalnej ilości.

Dziś lekarza, naukowcy a i urzędnicy państwowi, będący bardzo blisko informacji a także posiadający zasób własnych, są zwalczania i niedopuszczani do wypowiedzi. Nie mają prawa brać udziału w debacie co jest prawdą a co nie, co jest skuteczne a co nie, co jest zagrożeniem a co nie. W dużej mierze, decydentami w danym kraju są jednostki dyktujące warunki a odpowiadające przed międzynarodową mafia oszustów.

A pomagierami tych wszystkich oszustów, są osoby typu komandor czy czarna mańka. U takich nie ma miejsca na myślenie bo jak z automaty podporządkowują się "autorytetom", tak są dobrze wytresowani.

Jakoś im rura zmiękła na fonie w chwili, gdy tu rozpatruje się wszelki warianty, nie tylko te zgodne z linią partii. Gdy rozważa się wszelkie za i przeciw, a także tło a nie jedynie pierwszy plan sytuacji.
Ale co ta, my jesteśmy durniami bo myślenie nie jest już w cenie nie tylko na fo nie ale i chyba na świecie.

Kurwa mać, odwołali mi lot z 7 listopada. Potem przeczytam e-mail. bo teraz aż mnie trzęsie ze złości.

Gość

evaj23

MalinaB · Gość

No i przekonajcie mnie, że to nie są debile.

barbarzyńca JWPB · Gość

Niech stara kurwa na kolanach błaga o wybaczenie Marksa i Engelsa, a jak nie, to w mordę.

PS. Stalina nie ma po co błagać, bo Stalin nie wybacza starym kurwom.

Kubuś

... no i JWP Barycki nie jest już osamotniony w walce z jaskinią zła - NIE.
Wojna wirtualna rozpętała się na całego - czy jest szansa na pokój?

MalinaB · Gość

Gość

MalinaB · Gość

Ponieważ jako niezalogowana nie mogę podać linku do tekstu, to podam trochę tekstu.

Prof. Ryszard Rutkowski: Od dawna niezależni naukowcy amerykańscy i zachodnioeuropejscy mówią, że im więcej wykonamy testów rT -PCR na SARS-CoV-2, tym więcej zakażeń wykryjemy. W Polsce po objęciu teki ministra zdrowia przez Adama Niedzielskiego rozpoczęto zdecydowanie częstsze testowanie naszych rodaków. Tym samym zaczęto wykrywać coraz większą liczbę osób, które miały lub mają kontakt z tym wirusem. Ten fakt jest obecnie wykorzystywany przez rząd do wzmocnienia pandemii strachu przed SARS-CoV-2. Niestety, pomimo, że nasz minister zdrowia skupia się obecnie wyłącznie na jednej chorobie, czyli COVID-19, to ludzie nie przestaną chorować na inne znane od stuleci schorzenia. Tak jak to miało miejsce do 2019 roku będą trafiać do szpitali, w których być może wkrótce zabraknie dla nich miejsca zajętego przez przerażone, niewymagające hospitalizacji osoby SARS-CoV-2 pozytywne. Wielu zaś nawet w sytuacji zagrożenia życia, w obawie przed COVID-19 nie zgłosi się w odpowiednim czasie po niezbędną pomoc, o czym od maja 2020 roku alarmują polscy onkolodzy, kardiolodzy, neurolodzy i inni specjaliści.

Rząd mówi o konieczności noszenia maseczek, o wprowadzeniu zasady „zero tolerancji” wobec tych, którzy nie noszą maseczek.

Rząd jest wyraźnie oporny na wszelką argumentację naukową, nie tylko w sprawie maseczek. Jak powiedział rzecznik Ministerstwa Zdrowia w programie Jana Pospieszalskiego "Warto Rozmawiać" (05.10) doszło do zapętlenia emocjonalnego rządu w sprawie COVID-19. Skupione wyłącznie na tej chorobie Ministerstwo Zdrowia nie rozmawia z niezależnymi, wybitnymi polskim naukowcami, ekspertami i doświadczonymi klinicystami z pulmonologii, alergologii, dermatologii, endokrynologii, kardiologii, intensywnej terapii, chorób zakaźnych, onkologii oraz psychiatrii. Reprezentanci Ministerstwa Zdrowia, którzy wypowiadali się publicznie, włącznie z rzecznikiem MZ, mgr politologii Wojciechem Andrusiewiczem wykazują niczym nieuzasadnioną wiarę, że problem COVID-19 rozwiążą modele matematyczne, epidemiolodzy i wirusolodzy. Działają tak, jakby uznali, że człowiek jest maszyną, która da się opisać w języku informatycznym i założenie maseczek całemu narodowi rozwiąże problem coraz większej ilość dodatnich testów rT - PCR na SARS-CoV-2.

Z drugiej strony kolejny lockdown, czy proponowane obostrzenia, byłby tragedią. I dla gospodarki, i dla służby zdrowia, bo przecież już dziś przez COVID-19 blokowane są niektóre zabiegi, czy procedury. W tej sytuacji promowana przez rządzących zasada DDM – dezynfekcja – dystans – maseczka – wydaje się logiczna. Może lepiej po prostu nosić maseczki, dbać o dezynfekcję rąk, a dzięki temu zachować w miarę normalność, niż znów siedzieć w domach?

Mycie rąk, pozostawanie w domu w przypadku kataru, kaszlu, czy temperatury powinno być traktowane jako zachowanie naturalne, wynikające ze społecznego rozsądku. Nie widzę jednak uzasadnienia, by jednakowe obostrzenia nakładać na całe społeczeństwo, w tym by ludzi zdrowych odgórnie zmuszać do noszenia maseczek, czy znacznego ograniczenia kontaktów społecznych. Gdyby teoria DDM była słuszna, to obecnie nie byłoby najmniejszych problemów z COVID-19 w Hiszpanii, Francji, czy Wielkiej Brytanii, w których te metody były od wielu miesięcy rygorystycznie wymuszane. W odróżnieniu od tych państw w Szwecji, w której nie terroryzowano maseczkami, dystansem społecznym i dezynfekcją oficjalnie ogłoszono pokonanie COVID-19. Uczciwość wymaga, aby przestano wreszcie codziennie kłamać, że maseczki bawełniane skutecznie chronią przed wirusami, gdyż w każdym szpitalu zakaźnym lekarze i pielęgniarki podczas kontaktu z chorym na COVID-19 noszą wyłącznie maseczki chirurgiczne i przyłbice lub maski N95. Od marca było też wystarczająco dużo czasu, aby nasi wybitni telewizyjni specjaliści promujący noszenie maseczek przeprowadzili naukowe badania i wykazali, jaki odsetek wirusów skutecznie zatrzymuje bawełniana maseczka. Koszty takich badań byłyby niewielkie w porównaniu do kosztów wykonywanych testów, które przy komercyjnej cenie w granicach 400 zł kosztują podatników około 10 milionów dziennie.

O rzeczywistych powikłaniach możemy dyskutować wyłącznie w oparciu o dobrze udokumentowane fakty medyczne. Wobec braku obszernych publikacji naukowych w czasopismach medycznych informacje i opinie tego typu musimy uznać za subiektywne, oparte na jednostkowych przypadkach. Nie posiadając pełnej wiedzy o stanie zdrowia chorego, w tym z okresu zanim uległ zakażeniu COVID-19, możemy bowiem mylnie łączyć fakty i wyciągać nie zawsze słuszne wnioski. Jest jeszcze jedna istotna kwestia.

Powodem, dla którego lekarze rodzinni odmawiają bezpośredniego kontaktu z chorymi zgłaszającym objawy sugerujące COVID-19 i starają się obsłużyć ich telefonicznie jest uzasadniona obawa, że wobec absurdalnych przepisów Ministerstwa Zdrowia, które nakazują umieszczać każdą osobę, która zetknęła się z każdym, u kogo wypadł pozytywnie test na SARS-CoV-2 (nie mówiąc o chorych na COVID-19), na kwarantannę, zostaną poddani nawet 10-cio dniowemu aresztowi domowemu. Bez uchylenia tego przepisu wobec lekarzy rodzinnych nie będą (i słusznie) narażać swoich praktyk prywatnych na bankructwo. To samo dotyczy lekarzy szpitalnych, którzy w razie kontaktu z pacjentem SARS-CoV-2 dodatnim - mimo, że są całkowicie zdrowi - zmuszani są do kwarantanny i zaniechania pracy z chorymi.

źródło: doreczy+pl