Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sfinia czyta Hryniewicza!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Sztuka a światopogląd
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:49, 02 Maj 2024    Temat postu:

ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Niedawno w wywiadzie dla kwartalnika wydawanego przez Księży Pijarów (“eSPe" 64/2003) zapytano mnie, jaka byłaby moja reakcja, gdybym w niebie spotkał Hitlera, Stalina i “tych wszystkich ludzi, których powszechnie uważa się za wcielenie diabła". Odpowiedziałem: “Będę się cieszył, że Bóg jest tak wielki, tak dobry, tak łaskawy, tak mądry, że potrafi pojednać tych ludzi, których uważamy za tyranów, którzy położyli się cieniem na życiu milionów ludzi. Będę się cieszył, że w nowej rzeczywistości, przerastającej nasze wyobrażenia, Bóg potrafił pojednać ofiary z tymi, którzy ludzkie życie uczynili gehenną. Nie będzie to dla mnie powodem do zgorszenia. Wręcz przeciwnie, myślę już teraz, że stanowi to tym większy powód do sławienia Boga. Być może nie pojmujemy tego za życia, bo mamy zbyt wielkie i zbyt bolesne urazy, ale po drugiej stronie - wierzę - przebacza się inaczej, łatwiej, mając więcej rozeznania, więcej światła oraz więcej mądrości".


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Ofiary i przestępcy muszą kiedyś stanąć twarzą w twarz. Każdy dostrzeże zło, które wyrządził lub którego doznał. Bóg jest pierwszym, który wybacza widząc objawy skruchy i żalu ze strony człowieka. Możemy jedynie przeczuwać, że bez okazanej wszystkim dobroci Boga i Jego woli przebaczenia, spotkanie ofiar i przestępców nie prowadziłoby do pojednania, lecz raczej do gniewu, chęci odpłaty i domagania się kary dla winowajców. Jako grzeszne istoty jesteśmy skłonni do oskarżania innych i usprawiedliwiania samych siebie. Czy ofiary byłyby gotowe do przebaczenia i nie potępiania winowajców za zło, które im wyrządzili? Kto zdoła jednak odmówić pojednania w obliczu dobroci i przebaczenia ze strony Boga? Można mieć nadzieję, iż Boże miłosierdzie potrafi przezwyciężyć wszelki opór do przebaczenia. Tylko ofiary mogą jednak przebaczyć przestępstwa wobec nich popełnione. Boże przebaczenie nie zwalnia od przebaczenia ze strony ludzi, lecz wciąż do niego przynagla.

Samo przebaczenie nie jest jeszcze pojednaniem. Potrzeba czegoś więcej, aby wejść do Bożego świata miłości i pokoju. Pojednanie nie może dokonać się, obrazowo mówiąc, ponad głowami ludzi. Potrzebny jest aktywny współudział ze strony człowieka, będący odpowiedzią na zaproszenie ze strony Boga, aby wejść do Jego Królestwa. Bóg działa od wewnątrz na wolność ludzi, przeobraża ich oraz ich wzajemne relacje. Nie jesteśmy jednak tylko bezwolnymi i biernymi przedmiotami Bożego oddziaływania. Konieczny jest dobrowolny współudział w dziele pojednania, abyśmy byli zdolni wzajemnie cieszyć się obecnością innych. Ostateczne i powszechne pojednanie między ludźmi jest warunkiem wejścia do Królestwa Bożego. Prawdziwie społeczne pojednanie między ofiarami i przestępcami decyduje o przejściu ze świata grzechu do świata sprawiedliwości i pokoju. Proces uzdrowienia ludzkich relacji ma ze swej natury charakter społeczny, a nie tylko indywidualny. Przyjęcie Bożego daru terapii i przeobrażenia musi iść w parze z przyjęciem innych ludzi tak, jak ich przyjmuje sam Stwórca. Apostoł zachęcał: “przygarnijcie siebie nawzajem tak, jak i Chrystus przygarnął was ku chwale Boga" (Rz 15,7).


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Boży sąd jest wydarzeniem społecznym, zmierzającym do przywrócenia powszechnego pokoju, owego szalom, o którym mówią eschatologiczne proroctwa Biblii Hebrajskiej. Boży sąd osiągnie swój cel, kiedy wszyscy, przynagleni przez Świętego Ducha, uznają swoje własne grzechy i doświadczą wyzwolenia od winy - kiedy każdy uzna, iż inni uczynili to samo. Gdy to nastąpi, każdy człowiek wyzwolony z mocy grzechu - dostrzegłszy taką przemianę w innych - nie będzie skłonny potępić innych, ale przebaczy swoim winowajcom. Wszyscy zrozumiemy, iż ziemskich, “teraźniejszych cierpień nie można stawiać na równi z mającą nastąpić chwałą, która zostanie w nas objawiona" (Rz 8,18) w nowym świecie miłości, sprawiedliwości i pokoju.


[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Czw 0:58, 02 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:02, 02 Maj 2024    Temat postu:

ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Dar wolności jest darem dla wieczności, dla osiągnięcia ostatecznego celu istnienia w świecie Bożym. Niezniszczalność obrazu Bożego w człowieku domaga się ostatecznego otwarcia na wieczność. Tylko wolność urzeczywistniona w dobrej decyzji osiąga ostateczne spełnienie - jest ocalona, czyli zbawiona. Jak długo wolność stworzona odrzuca Boga, nie może osiągnąć swej ostatecznej celowości, dla której została stworzona. Pozostaje w stanie niezgody ze swoją wewnętrzną celowością. Czyn zły jest aktem niespełnienia i wewnętrznego rozdarcia. Żadna zła decyzja wolności nie jest w stanie urzeczywistnić jej właściwej natury, stworzonej dla nieskończoności. Złe decyzje wolności - to stan choroby wymagającej leczenia. Wolność chora, zaślepiona i zniewolona nie przestaje jednak być darem Boga. Przyzywa ona Uzdrowiciela i Wyzwoliciela (od starożytności nazywano Chrystusa Lekarzem - Christus Medicus). Chodzi o przyzywanie bez słów, w samych głębiach bytu stworzonego, wynikające z ontycznej pamięci bycia jedynie stworzeniem.


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Wolność to dar dramatyczny. Ludzkie “tak" i “nie" względem Boga nie mają tego samego charakteru ostateczności. Nie można ich traktować jako paralelnych możliwości wyboru, odznaczających się taką samą cechą ostateczności i definitywności. Prawdziwie wieczna może być tylko decyzja za Bogiem. Decyzje negatywne są tymczasowe, eoniczne (greckie słowo aion oznacza wiek, długi okres czasu), ale nie wieczne w tym sensie, jak wieczny jest tylko Bóg. Respektuje On wolne decyzje stworzonej wolności. Nikogo nie przymusza. Wolność pozostaje w procesie terapii i przeobrażenia tak długo, dopóki dar Boży nie osiągnie swej ostatecznej celowości.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:51, 02 Maj 2024    Temat postu:

ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Wstydliwa dla Kościoła zachodniego data gwałtu na Bizancjum była przez wieki starannie wymazywana z jego historycznej pamięci lub bezkrytycznie usprawiedliwiana łacińską ideologią teologiczną (Kościół rzymski jako mater et magistra wszystkich innych chrześcijan). Winą za zaistnienie schizmy obarczano Greków, nie uznających prymatu Kościoła rzymskiego. Zgoła inaczej sprawy te wyglądają w oczach chrześcijan prawosławnych. W wydarzeniach roku 1204 widzą oni coś najgorszego, co mogło spotkać Bizancjum z rąk Łacinników. Prawosławny historyk Nicolas Zernov pisał: “Złupienie Konstantynopola jest jednym z największych nieszczęść, jakie zapisały dzieje chrześcijaństwa. (...). W przeciągu trzech dni ludzkość straciła niezliczoną ilość arcydzieł sztuki, Kościół swą jedność, a cesarstwo siły niezbędne do stawienia czoła azjatyckim najeźdźcom. Zaniknęło ostatecznie poczucie łączności między Wschodem i Zachodem, które dotąd jeszcze przetrwało mimo tylu ciosów i przejść, i zdołało się oprzeć tylu próbom rozłamu. Odtąd nie można było mówić o Grekach i Łacinnikach jako o członkach tego samego Kościoła".

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:31, 02 Maj 2024    Temat postu:

ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Jezus błogosławił dzieci, ale ich nie chrzcił - błogosławił, a nie potępiał i przeklinał. Nigdy nie mówił o ich skazaniu na potępienie czy wieczne (!) przekleństwo z powodu jakiegoś grzechu. Wręcz przeciwnie: “Kto przyjąłby jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. Jeśli zaś ktoś zgorszyłby jednego z tych najmniejszych, którzy wierzą we Mnie, byłoby lepiej dla niego, aby zawieszono mu u szyi kamień młyński i wrzucono go w głębinę morską" (Mt 18,5-6). W słowach tych zakazuje wręcz myślenia o skazaniu dziecka na potępienie.


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Chrześcijaństwo nie przejęło się do głębi tym ewangelicznym przesłaniem. Poszło raczej w kierunku teologicznej dyskwalifikacji dziecka i negatywnej oceny jego pełnego człowieczeństwa. Wspomniane słowa Jezusa przytaczano przede wszystkim po to, aby uzasadnić konieczność chrztu niemowląt i małych dzieci dla ich zbawienia. Nie dbano natomiast o to, aby konsekwentnie rozwijać przyjazne dziecku myślenie i troskę o jego właściwe wychowanie. Nie uczono szacunku dla dziecka i całego okresu dzieciństwa, tak bardzo ważnego dla późniejszego rozwoju. Na obronę praw dziecka trzeba było czekać aż do czasów współczesnych. Tymczasem innym słowom Jezusa, zwłaszcza w sporach kościelnych o władzę i prymat, poświęcano nieproporcjonalnie dużo uwagi. Czy ten fakt nie zastanawia?


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Na całości zagadnienia zaważyła nauka o grzechu pierworodnym, głęboko zakorzeniona w tradycji augustyńskiej. W świetle rozwijanej przez teologów doktryny o konieczności chrztu do zbawienia, dzieci nie ochrzczone zasługują na karę wiecznego potępienia.


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
w dziejach chrześcijaństwa szerzyła się istna “mania chrzczenia", widoczna również w wysiłkach misyjnych Kościoła, szczególnie w obliczu częstych faktów wczesnej śmierci dzieci. Co gorsza, szafowano takimi hasłami jak “chrzest albo śmierć", a w konsekwencji siłą zmuszano, zwłaszcza Żydów, do przyjęcia chrztu.

Nietrudno zauważyć, że takie przekonania i postawy są sprzeczne z nauczaniem i postępowaniem Jezusa. Kształtują one w ludziach wierzących wypaczony obraz Boga. Nie sposób się dziwić, że wielu traciło wiarę w Jego dobroć i miłość. Jawił się On im jako bezlitosny wręcz Moloch.


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Perspektywę najbardziej właściwą daje jedynie nadzieja powszechnego zbawienia. To ona uczy, że zarówno ci, którzy nigdy nie mieli historycznej sposobności odpowiedzieć na wezwanie Chrystusa, jak i wcześnie umierające, nie ochrzczone dzieci, zostaną zbawieni dzięki dobroci i łaskawości Boga. Chrystus żył, cierpiał, umarł i zmartwychwstał dla wszystkich ludzi, a nie tylko dla części ludzkości. To On zbawia wszystkich mocą Bożego Ducha, który działa w całym świecie.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:51, 02 Maj 2024    Temat postu:

ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Krótko przed swoją wizytą w Watykanie (28 czerwca - 2 lipca 2004), podczas pobytu w Austrii, patriarcha Bartłomiej I mówił w Wiedniu i w Grazu o smutnym dziedzictwie wydarzeń 1204 r., które pozostawiły w prawosławnych głęboką i trwałą nieufność wobec Zachodu. Podkreślał, że prymat papieski w swojej dotychczasowej formie jest nie do przyjęcia dla Kościoła prawosławnego. Wizyta Patriarchy w Watykanie miała upamiętnić 40. rocznicę historycznego spotkania Pawła VI z Atenagorasem I w Jerozolimie.

W czasie audiencji Jan Paweł II wspomniał o rzezi w Konstantynopolu przed 800 laty: “Nie sposób i dziś, po upływie ośmiu wieków, nie podzielać oburzenia i bólu, jakie natychmiast okazał na wiadomość o tym, co się wydarzyło, papież Innocenty III. Po tak długim czasie możemy bardziej obiektywnie oceniać tamte wydarzenia, choć jesteśmy świadomi, jak trudno jest dociekać pełnej prawdy historycznej (...). Módlmy się zatem razem, aby Pan historii oczyścił naszą pamięć z wszelkich uprzedzeń i uraz, i pozwolił, byśmy wolni szli drogą wiodącą do jedności". Patriarcha odpowiedział: “Dlatego też szczerze i mozolnie szukamy sposobów, by dalej prowadzić dialog będący jedyną - na razie - drogą komunii między naszymi Kościołami".

Nie uszło uwagi prawosławnych to, co Jan Paweł II powiedział o reakcji swego poprzednika, Innocentego III, na wieść o rzezi i grabieży Konstantynopola. Uważają oni, iż Papież pominął w tych słowach samo sedno problemu. Historycy są dzisiaj zgodni co do tego, że Innocenty III zganił wprawdzie okrucieństwo krzyżowców i potępił popełnione w stolicy wschodniego chrześcijaństwa zbrodnie, ale ich sukces uznał szybko za swoje własne osiągnięcie, które przyćmiło dążenia jego poprzedników. Porównał ich do uczniów Jezusa, którzy daremnie trudzili się całą noc nad połowem ryb; sytuacja zmieniła się, kiedy za radą zmartwychwstałego Jezusa zarzucili sieć w określonym miejscu (por. J 21,6). Podobnie on, papież, również zarzucił sieć w imię Boże i złowił wielkie mnóstwo ryb. Jak Piotr pociągnął za sobą innych uczniów, aby udali się na połów, tak on sprowadził Kościół grecki do posłuszeństwa względem stolicy rzymskiej, kiedy krzyżowcy zastąpili cesarstwo wschodnie cesarstwem łacińskim. Widział w tym początek posłusznego zjednoczenia wszystkich Kościołów z Rzymem (Ep. VII, 203).

Świadczą o tym listy i instrukcje średniowiecznego papieża. Przebieg krucjaty nie był w jego oczach przypadkowym wydarzeniem, lecz wyraźnym zrządzeniem Bożej Opatrzności. Sam Bóg posłużył się krzyżowcami (sanctificati Domino!) jako narzędziem i nawet z ich okrucieństw popełnionych w Konstantynopolu wyzwolił dobro, gdyż urzeczywistniła się upragniona jedność Kościoła, zgodna z jego oczekiwaniami. Dzięki Opatrzności wybiła godzina nawrócenia Greków do rzymskiej wiary, tak iż odtąd będą wypowiadać Credo wraz z Filioque, a Eucharystię sprawować z chlebem nie kwaszonym (Ep. VII, 153-154). W liście do greckiego cesarza Teodora I Laskarisa (1204-1222) rezydującego w Nicei, papież pisał o zdobyciu Konstantynopola jako narzędziu Opatrzności Boga, który ukarał Greków z powodu ich nieposłuszeństwa Rzymowi i grzechu rozdarcia całodzianej szaty Chrystusa. Oto teraz mają sposobność stać się, dla własnego dobra, dobrymi poddanymi Stolicy Świętej i łacińskiego cesarza Konstantynopola (Ep. XI, 47).

Teologia Opatrzności głoszona przez Innocentego III była całkowicie sprzeczna z apokaliptycznymi odczuciami ówczesnych Greków. W zdobyciu i grabieży Konstantynopola przez krzyżowców widzieli oni raczej spełnienie proroczych słów Pisma: “Boże, poganie wtargnęli do Twego dziedzictwa, zbezcześcili Twoją świątynię (...). Rzucili ciała Twoich sług na żer ptakom (...). Przelali ich krew, jak wodę..." (Ps 79, 1-3).


[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:12, 03 Maj 2024    Temat postu:

ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Rany Jezusa są ranami naszego świata i jego dramatycznych dziejów. (...) Nie sposób oddzielić wiary od momentów tragicznych niepewności, cierpienia i bólu. Wierzyć to być w drodze, doświadczać także czasu upadku, poczucia winy, słabości, zmęczenia, kryzysu i milczenia Boga.


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Wielu ludzi naszego czasu doświadcza w swoim życiu nieobecności i ukrywania się Boga. W jakiejś mierze i pewnych momentach jest to chyba doświadczenie wszystkich wierzących. Powierzchowna i płytka religijność nie jest w stanie kształtować rzeczywistej głębi doświadczenia Boga. Jego ukrywanie się wymaga z naszej, ludzkiej strony pokory i szacunku dla tajemnicy. Tak wiele tragedii i dramatów w świecie zdaje się świadczyć o milczeniu Boga, łącznie z ziemskim losem Jezusa z Nazaretu. Tak wiele grzechów w samym Kościele staje się dla niewierzących poważnym argumentem przeciwko wierze.

Są oczywiście wśród wierzących, zwłaszcza młodych chrześcijan, liczni „paschalni entuzjaści”, którym wszystko może wydawać się łatwe i jasne. Przejawia się to zwłaszcza podczas dużych zgromadzeń. Jednakże ta bezkrytyczna łatwość i nieskomplikowana lekkość wiary niemal w rytmie „Alleluja” może okazać się zwodnicza i na dłuższą metę szkodliwa. Bolesnych konsekwencji takiej postawy doświadcza się często później w trudnych okolicznościach życia. Nie jest rzeczą łatwą usłyszeć spokojny i cichy głos Boga we własnym wnętrzu pośród głośnych i radosnych okrzyków. Obce wydaje się wtedy pojęcie wiary zranionej.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pią 22:58, 03 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:16, 03 Maj 2024    Temat postu:

ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Nie mam nic przeciwko temu, aby te dwa nurty istniały w chrześcijaństwie. Pytam jedynie, dlaczego infernaliści tak zaciekle zwalczają nurt, który nazywam „nadziejnym”. Dlaczego tyle potępień? Choćby to z dekretu dla Jakobitów z 1442 r. unijnego Soboru Florenckiego (dekret podkreśla, że nikt z ludzi istniejących poza Kościołem katolickim nie może stać się uczestnikiem życia wiecznego – wyliczeni są poganie, Żydzi, heretycy i schizmatycy). Ilu ludzi wycierpiało z tego powodu w ciągu stuleci! No bo pedagogia strachu w wydaniu oficjalnej doktryny jest tylko na krótką metę skutecznym środkiem troski o tzw. ortodoksję, a ta jakże często przeradza się w destrukcyjne doktrynerstwo. Niszczy wiarę ludzi. I wpycha ich w niewiarę, agnostycyzm lub ateizm. Pedagogia nadziei jest trudniejsza. Wymaga bardziej dojrzałej wiary, do której trzeba wierzących wychowywać. Spojrzenie wstecz w historię chrześcijaństwa pokazuje, że pedagogia strachu przynosiła na długą metę straszliwe straty.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:20, 05 Maj 2024    Temat postu:

ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Bóg dał się wykluczyć ze świata. Pozwolił zawiesić się na krzyżu. Jawił się oczom ludzi jako słaby i pozbawiony mocy działania. Może to jest właśnie jedyny sposób, w jaki Bóg jest z nami w ciągu wieków? Wydarzenie śmierci Jezusa pokazało z całą oczywistością, że mamy do czynienia z Bogiem, który potrafi się wycofać i pomniejszyć. Nie jest to Bóg natrętny, który ludziom przeszkadza i konkuruje z nimi w dziejach świata. Nie rozkazuje, lecz zaprasza do wzajemności. Aby pozostawić człowiekowi przestrzeń wolności, ogranicza swoją wszechmoc. Bóg w Chrystusie "umniejszył samego siebie przyjąwszy postać sługi" (Flp 2, 7). Jest to niezwykła intuicja mówiąca o Bogu nie językiem doskonałości i pełni, ale przy pomocy kategorii rezygnacji, pozbawienia się i ogołocenia. Boska pełnia nie wyklucza zdolności do umniejszenia.


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Ludzie wierzący łączą zazwyczaj pojęcie Boga z ideą pełni i doskonałości. Pełnia wyklucza wszelki brak, zaś idea umniejszenia i ogołocenia (gr. kénosis) wyraża pewien stan dobrowolnie wybrany. Chrystus uniżył samego siebie, pozbawił się należnej Mu chwały i mocy, aby znaleźć się blisko ludzi, w pobliżu nicości i poczucia opuszczenia. Trzeba w tym dostrzec niezwykłą głębię Boskiego zamysłu. Pełnia implikuje bogactwo, obfitość i moc. Ogołocenie i pustka wyrażają wolę wyjścia naprzeciw, upodobnienia, czyli tajemnicę miłości. Bóg przekracza sam siebie w stronę ludzkości ruchem odwrotnym. Staje się Bogiem pokornym, niejako usuwającym się w cień. To nie jest Bóg w całej swojej pełni i mocy, który przytłaczałby i porywał człowieka swoją wielkością. Jest to Bóg zdolny do wycofania się i umniejszenia samego siebie. W ten sposób może oczekiwać dobrowolnej odpowiedzi swojego stworzenia.


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Nie jest to Bóg "apatyczny", lecz biorący dyskretnie udział w dziejach świata i cierpieniach ludzi. Zbrodnie i cierpienia ludzkości sięgają w same Jego głębie. Ojciec Jezusa Chrystusa nie jest zimnym i obojętnym bóstwem, lecz miłującą Osobą zdolną do najgłębszych relacji.

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:38, 05 Maj 2024    Temat postu:

ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Na swojej historycznej drodze Piękno to przeszło przez dramat umniejszenia, milczenia, bezsilności i upokorzenia. Chrystus, uosobione piękno Boga, ocala świat zstępując do infernum ludzkiej winy i beznadziejności. Jest to jednak Piękno, które odniesie ostateczny triumf. Prawdziwe piękno, nieodłączne od autentycznej miłości i siły oddania. Odwaga Boga zdumiewa! Miłość, światłość, mądrość i moc Zbawiciela potrafią wyzwalać w sercach ludzi odpowiedź wiary, zaufania i nadziei. To On jest zbawiającym świat pięknem Boga


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Miłość jest tą siłą, która w końcu zwycięża.


ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Program na całe życie - miłować i wybaczać ze względu na zmartwychwstanie Chrystusa. Słowa niełatwe do realizacji, ale jakże ważne dla każdego, kto chce być uczniem Chrystusa!

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:12, 20 Cze 2024    Temat postu:

ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Kto ma nadzieję nie musi już teraz wiedzieć wszystkiego. Wystarczy, kiedy nadzieja budzi w nim przeświadczenie, że w rękach Boga jest dobra przyszłość człowieka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23031
Przeczytał: 83 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:23, 21 Cze 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
ks. Wacław Hryniewicz napisał:
Kto ma nadzieję nie musi już teraz wiedzieć wszystkiego. Wystarczy, kiedy nadzieja budzi w nim przeświadczenie, że w rękach Boga jest dobra przyszłość człowieka.


A jeśli ktoś nie wierzy w Boga?
Co wtedy ksiądz Hryniewicz mówi?

Co mówi wtedy Jezus?

Zyjemy w innych światach katolikusie. Może łączyć nas tylko miłość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:25, 28 Lip 2024    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2622
Przeczytał: 69 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 4:09, 28 Lip 2024    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

ks. prof. Wacław Hryniewicz napisał:
On jest Sędzią rozumiejącym i miłującym ludzi. Nie przychodzi, aby porażać strachem, lecz aby szukać zagubionych, przemieniać, ocalać i zbawiać.


:szacunek:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Sztuka a światopogląd Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin