|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:40, 24 Sie 2020 Temat postu: Nieznośna lekkość filozofowania |
|
|
Parafrazując klasyków, chcę napisać o nieznośnej lekkości filozofowania.
Czymże ona jest?
Czym jest ta wolność, pozwalająca nam przeczyć wszystkiemu, wątpić w najdostojniejsze, pokpiwać z najpoważniejszego. Ba... wątpić w wątpienie, a nawet w wątpienie wątpienia.
Kiedyś wszystko było takie proste - był sobie świat.
Ale przyszli filozofowie i postawili na głowie cały ten "zdrowy układ" - świat przestał być światem, góry - górami, rzeki - rzekami.
Trochę to wygląda, jakby jakiś szaleniec postawił sobie upiorny cel: czemu by tu jeszcze zaprzeczyć, w co by jeszcze zwątpić?...
Postmoderniści wszystkich czasów i wszystkich światopoglądów łączcie się! - znowu, za klasykiem, chciałoby się wznieść hasło. Od dzisiaj będziemy przeczyć wszystkiemu, więc tacy fajni jesteśmy! My - buntownicy myśli, rozwalimy skorupę tego skostniałego świata, pokazując wszystkiemu nasz środkowy palec. Pokażemy wszystkim, że myślami rządzimy właśnie my, a świat ma się nagiąć.
Wszystko jest względne, albo wątpliwe - względna prawda, względne dobro i zło. Bo kto nam zabroni. Czy jest dla tych wątpień granica?
Nuda...
Bo już się tyle razy zwątpiło, a ileż razy można?...
Czy poza nudą, jest jeszcze jakaś siła?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:31, 25 Sie 2020 Temat postu: Re: Nieznośna lekkość filozofowania |
|
|
Czy w filozofowaniu jest emocja?
- Wydaje mi się, że ja ją czuję. Filozofowanie ma swój "dotyk", "smak", "zapach". Filozofowanie może zaboleć, albo dać przyjemność. Daje jakiś taki powiew wolności - poczucie, że jestem w stanie zdystansować się od pierwszych moich reakcji na doznanie, wycofać się do wewnętrznej niszy, aby tam uporządkować własny stosunek do rzeczywistości i dopiero po tym, w coś uwierzyć, coś osądzić, czegoś się zacząć spodziewać.
Jest w tym aspekt poczucia władzy i kontroli. Ale nie jest to silny aspekt, bo filozofowanie za chwilę robi umysłowi psikusa - wprowadza do układu problem, z którym jest klopot. Ale kłopoty są po to, aby je rozwiązywać. Wtedy też jest fajnie, ciekawie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:43, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się Michał. Pozwólcie na forum i innym filozofowac.
Nie wgniatajcie ludzi w błoto.
Przecież Ty nie musisz potwierdzać swojego poczucia wartości.
Czy Fedor ma jakis problem z tym??
Ja chętnie udostępnie jego zapisy apologetyczne.
Poświęca na to dużo pracy. Dla mnie już to jest plusem. Ma pasję.
Szkoda, że brak mu sznytu
Lub chce być brutalem. 😊😘🙂😉
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:03, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Zgadzam się Michał. Pozwólcie na forum i innym filozofowac.
Nie wgniatajcie ludzi w błoto.
Przecież Ty nie musisz potwierdzać swojego poczucia wartości.
Czy Fedor ma jakis problem z tym??
Ja chętnie udostępnie jego zapisy apologetyczne.
Poświęca na to dużo pracy. Dla mnie już to jest plusem. Ma pasję.
Szkoda, że brak mu sznytu
Lub chce być brutalem. 😊😘🙂😉 |
Sorry, ale ja nie zawiaduję fedorem, więc nie do mnie trzeba kierować te uwagi.
A skądinąd ciekawe jest, jak bardzo ludzie się różnią w odbiorze i potrzebach nawet w kontekście dyskusji. Szczególnie różnice się pokrywają z płciami.
Dla Ciebie wciąż aspektem do zastanawiania się w kontekście filozofowania są ludzi - raz wuj, potem fedor, czasem ktoś inny. U mnie (ale chyba też u innych dyskutantów mężczyzn, choć nie wszystkich) osoby schodzą na dalszy plan. Oczywiście zakładam, że gdzieś tam są i coś sobie myślą, ale nie dociekam tego (zbytnio) w kontekście ogólnym osoby, co najwyżej w kontekście wątku - tego o czym się dyskutuje. Nie bardzo przypominam sobie, abym kiedykolwiek pisywał o tym, czy mnie ktoś lubi, czy nie lubi z innych dyskutantów. To nie znaczy, że zupełnie mi na tym osobistym stosunku nie zależy, ale przyjmuję, że to W TYM KONTEKŚCIE NIE MA ZNACZENIA, więc w ogóle odpuszczam sprawę. Nawet nie specjalnie myślę o tym osobistym stosunku kogoś do mnie - jak mu się nie podobam, to niech mnie zignoruje, niech się zajmie swoimi sprawami i będzie git. Może tu jestem trochę skrajny, ale dość szybko oceniam, które relacje z ludźmi rokują, a które nie, a te które nie rokują, odpuszczam, a przynajmniej nie zaprzątam sobie nimi głowy. Dla Ciebie osoba, która Cię odrzuca, wciąż jest problemem. Choć właściwie nie wiem na ile rzeczywiście problemem, a na ile wciąż w sobie podsycanym wyzwaniem.
To jest ciekawe, w kontekście posiadanych potrzeb, które sobie uświadamiamy, bądź nie. Jedni mają większą potrzebę procesowania myślowo relacji z ludźmi, inni procesują myślowo idee (ja zaliczam się do tej ostatniej grupy), odcinając się od zajmowania emocjami osób. Ja staram się odcinać od myśli o emocjach osób, traktując te myśli jako zbędny balast, podczas gdy dla innych te właśnie myśli o emocjach są głównym obiektem zainteresowania.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 11:42, 25 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:29, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Po prostu kobiety są inne i bardziej wrażliwe.
Co nie znaczy, że paniuśkowate..:-) :-) :-)
Fedor nie tylko mnie odrzuca. Przecież pisał do anbo: idź stąd
Nie zauważyłeś tego???
Mi chodzi nie o mnie Michał. Chcę aby ludzie czuli się na tym forum bezpiecznie.
Myślę, że powinniście sobie pogadać w gronie apologetycznym o chrzescijanskich normach.
Mnóstwo fajnych ludzi ucieka. Co nie znaczy, że są całkiem korekt.
Czesto niestety uciekają bo nie ma dobrej dyskusji.
Dyskusji faktycznie przyjacielskiej z poczuciem humoru.
Oni się tez wkurzaja. Ale wkurzanie się Fedora jest bardziej poblazliwie traktowane niż np wuka.
Niestety trudno nam uciec od naszych idiosynkrazji.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 12:36, 25 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:34, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Po prostu kobiety są inne i bardziej wrażliwe.
Co nie znaczy, że paniuśkowate..:-) :-) :-)
Fedor nie tylko mnie odrzuca. Przecież pisał do anbo: idź stąd
Nie zauważyłeś tego???
Mi chodzi nie o mnie Michał. Chcę aby ludzie czuli się na tym forum bezpiecznie.
Myślę, że powinniście sobie pogadać w gronie apologetycznym o chrzescijanskich normach.
Mnóstwo fajnych ludzi ucieka. Co nie znaczy, że są całkiem korekt.
Czesto niestety uciekają bo nie ma dobrej dyskusji.
Dyskusji faktycznie przyjacielskiej z poczuciem humoru.
Oni się tez wkurzaja. Ale wkurzanie się Fedora jest bardziej poblazliwie traktowane niż np wuka.
Niestety trudno nam uciec od naszych idiosynkrazji. |
Z mojej strony wygląda to prościej. Jak mi ktoś nie odpowiada swoim zachowaniem, to go sobie banuję - nie czytam jego postów, nie odpowiadam na nie, staram się o takiej osobie nie myśleć za wiele. Uważam za głupotę nagradzanie osoby, która jest jakoś niegodna, moim zainteresowaniem. Taka osoba nie zasługuje na moją uwagę, więc jej tej uwagi nie udzielam.
Świat jest wielki, żyje na nim wiele miliardów osób. Wszystkich swoim zainteresowaniem nie zaszczycę. Więc i tak muszę wybierać. I z tego prawa do wyboru korzystam. Mam swoją zasadę, że właściwie wystarczy, że ktoś raz mnie znieważy, odezwie się w sposób obraźliwy, to u mnie przechodzi do kategorii "potencjalnie do zbanowania z moich emocji i mojej uwagi". Najczęściej pierwszy taki przypadek jednak daruję. W końcu, jako chrześcijanin, mam obowiązek przebaczać. Więc nie robię ceregieli z jednego złego zachowania, choć też...
zapamiętuję daną osobę, jako tę, która ma pierwsze przewinienie. To zapamiętanie ma swoją moc o tyle, że następne podobne do pierwszego zachowanie jest już traktowane jako recydywa. Oczywiście i recydywistom się przebacza, nikogo nie wolno jest mi tak ostatecznie skreślać. Jednak po kilku przypadkach recydywy zwykle dany delikwent przechodzi u mnie do kolejnej kategorii - trzymanego na dystans. Z taką osobą już mniej chętnie dyskutuję, trzymam się na baczności, aby nie tracić na nią zbyt wiele czasu i wysiłku. Odzywki z mojej strony są też znacznie bardziej kontrolowane, bardziej formalne, bez pierwiastka swobody. Ale często i to nie pomaga, bo dany delikwent dalej jest napastliwy, czy wykazuje inne objawy złej woli. Wtedy trafia do mojej osobistej kategorii zbanowanego trwale. Trwałe zbanowanie polega na tym, że już świadomie i programowo ignoruję taką osobę, unikam wszelkiej z nią relacji, dyskusji. I najczęściej nawet nie ma w tym z mojej strony jakichś agresywnych, czy złych uczuć. Bardziej przeświadczenie, że "nie jesteśmy dla siebie stworzeni", niech dana osoba szuka sobie partnerów do życia, dyskusji innych niż ja. Żyje na świecie wiele miliardów ludzi, więc taka osoba ma wybór, zaś wielokrotnie w niechętny, obraźliwy, czy inaczej nieprawidłowy sposób traktując mnie, dała wyraz swojej postawie odrzucającej wobec mnie. Inaczej mówiąc: CZUJĘ SIĘ ODRZUCONY I TO AKCEPTUJĘ.
Uważam, że osobie, która mnie odrzuca, to się należy! To jest uczciwe potraktowanie owej osoby - jeśli chce mnie odrzucać, czyni wszystko w tę stronę, to powinna mieć prawo swój cel osiągnąć. Ja to akceptuję, daję się odrzucić, odwdzięczając się symetrycznym odrzuceniem owej osoby.
Ja nie pukam w nieskończoność do drzwi, które przede mną zamknięto. Jest na świecie wiele miliardów drzwi, jeśli jedne są (dla mnie) zamknięte, to wchodzę w inne drzwi, do innego domu. Osoba odrzucająca mnie powinna dostać to prawo do potraktowania jej poważnie! Odrzucasz, to osiągasz swój efekt - ktoś czuje się odrzucony, zostaje odrzucony. Tak jest według mnie uczciwie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:57, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Z mojej strony wygląda to prościej. Jak mi ktoś nie odpowiada swoim zachowaniem, to go sobie banuję - nie czytam jego postów, nie odpowiadam na nie, staram się o takiej osobie nie myśleć za wiele. Uważam za głupotę nagradzanie osoby, która jest jakoś niegodna, moim zainteresowaniem. Taka osoba nie zasługuje na moją uwagę, więc jej tej uwagi nie udzielam. |
Warto byłoby jeszcze jedną uwagę tu dodać - związaną z celem dyskusji. Każdy ma taki cel, choć nie zawsze uświadomiony. Obserwując ludzi dyskutujących wydaje mi się, że jestem w stanie wyróżnić następujące podstawowe cele:
- UZGODNIENIE WIZJI SPRAWY w szerszym gronie, a dalej uświadomienie sobie własnego STANOWISKA NA TEMAT SPRAWY
- PROWADZENIE INTERAKCJI - wchodzenie w relacje z ludźmi, także w tym danie pożywienia emocjom, szczególnie emocjom grupowym i personalnym.
Ja zdecydowanie preferuję ten pierwszy cel. Drugi cel nie specjalnie mnie interesuje, wręcz mi przeszkadza. Nie mam wyraźnych oczekiwań względem innych dyskutantów w kwestiach emocji, akceptacji, dzielenia jakichś uczuć. Może nie jest to brak oczekiwań skrajny, bo akceptuję to, że jestesmy ludźmi i poza tym w ogóle ludzi lubię, akceptuję, jestem im życzliwy. Ale z racji właśnie na to, że owa życzliwość i akceptację traktuję jako coś oczywistego, coś co się "należy jak psu zupa", to po prostu w oczekiwaniach temat tych emocji dla mnie prawie nie istnieje. To jest coś, co i tak jest, byłoby ma być we w miarę rozsądnej postaci, a do tego...
ma nie przeszkadzać (!) w realizacji celu zasadniczego - tego pierwszego.
W związku z tym, kompletnie mnie nie interesuje odpowiedź na pytanie, czy mnie ktoś polubił bardziej, czy mniej po przeczytaniu mojego posta. Wzbudzanie tych emocji zdecydowanie najczęściej w ogóle nie mieści się na liście celów, gdy posta piszę. A niech tam ktoś ma sobie uczucia do mnie, jakie mu tam są wygodne, ale...
niech odnosi się do meritum sprawy! To mnie interesuje!
Kwestia akceptacji i uczuć dla mnie w dyskusjach filozoficznych jest uznawana za dawną ustaloną i nie wymagającą żadnych nowych danych ani rozważań. Ma być życzliwość, ma być (może być z lekka chłodna, kontrolowana) akceptacja osoby, ma być pewne minimum zaufania. I wystarczy tych uczuć...
Czy to znaczy, że tych uczuć tak w ogóle nie mam, nie przejawiam?...
- Oczywiście że NIE. Mam wiele uczuć, ale gdy dyskutuję o filozofii to zdecydowaną większość z nich tłumię, spycham na margines, aby nie przeszkadzały.
W innym miejscu oczywiście uczucia wrócą. Mam nawet na blogu kilka wątków, o bardziej poetyckim profilu, w których uczucia wręcz stają się kanwą tworzenia treści. Tam sobie mogę uczuciowo "poszaleć". Ale niech się nie mieszają te kwestie uczuciowe z intelektualnymi w rozważaniach filozoficznych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:28, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Po prostu kobiety są inne i bardziej wrażliwe.
Co nie znaczy, że paniuśkowate..:-) :-) :-)
Fedor nie tylko mnie odrzuca. Przecież pisał do anbo: idź stąd
Nie zauważyłeś tego???
Mi chodzi nie o mnie Michał. Chcę aby ludzie czuli się na tym forum bezpiecznie.
Myślę, że powinniście sobie pogadać w gronie apologetycznym o chrzescijanskich normach.
Mnóstwo fajnych ludzi ucieka. Co nie znaczy, że są całkiem korekt.
Czesto niestety uciekają bo nie ma dobrej dyskusji.
Dyskusji faktycznie przyjacielskiej z poczuciem humoru.
Oni się tez wkurzaja. Ale wkurzanie się Fedora jest bardziej poblazliwie traktowane niż np wuka.
Niestety trudno nam uciec od naszych idiosynkrazji. |
Z mojej strony wygląda to prościej. Jak mi ktoś nie odpowiada swoim zachowaniem, to go sobie banuję - nie czytam jego postów, nie odpowiadam na nie, staram się o takiej osobie nie myśleć za wiele. Uważam za głupotę nagradzanie osoby, która jest jakoś niegodna, moim zainteresowaniem. Taka osoba nie zasługuje na moją uwagę, więc jej tej uwagi nie udzielam.
Świat jest wielki, żyje na nim wiele miliardów osób. Wszystkich swoim zainteresowaniem nie zaszczycę. Więc i tak muszę wybierać. I z tego prawa do wyboru korzystam. Mam swoją zasadę, że właściwie wystarczy, że ktoś raz mnie znieważy, odezwie się w sposób obraźliwy, to u mnie przechodzi do kategorii "potencjalnie do zbanowania z moich emocji i mojej uwagi". Najczęściej pierwszy taki przypadek jednak daruję. W końcu, jako chrześcijanin, mam obowiązek przebaczać. Więc nie robię ceregieli z jednego złego zachowania, choć też...
zapamiętuję daną osobę, jako tę, która ma pierwsze przewinienie. To zapamiętanie ma swoją moc o tyle, że następne podobne do pierwszego zachowanie jest już traktowane jako recydywa. Oczywiście i recydywistom się przebacza, nikogo nie wolno jest mi tak ostatecznie skreślać. Jednak po kilku przypadkach recydywy zwykle dany delikwent przechodzi u mnie do kolejnej kategorii - trzymanego na dystans. Z taką osobą już mniej chętnie dyskutuję, trzymam się na baczności, aby nie tracić na nią zbyt wiele czasu i wysiłku. Odzywki z mojej strony są też znacznie bardziej kontrolowane, bardziej formalne, bez pierwiastka swobody. Ale często i to nie pomaga, bo dany delikwent dalej jest napastliwy, czy wykazuje inne objawy złej woli. Wtedy trafia do mojej osobistej kategorii zbanowanego trwale. Trwałe zbanowanie polega na tym, że już świadomie i programowo ignoruję taką osobę, unikam wszelkiej z nią relacji, dyskusji. I najczęściej nawet nie ma w tym z mojej strony jakichś agresywnych, czy złych uczuć. Bardziej przeświadczenie, że "nie jesteśmy dla siebie stworzeni", niech dana osoba szuka sobie partnerów do życia, dyskusji innych niż ja. Żyje na świecie wiele miliardów ludzi, więc taka osoba ma wybór, zaś wielokrotnie w niechętny, obraźliwy, czy inaczej nieprawidłowy sposób traktując mnie, dała wyraz swojej postawie odrzucającej wobec mnie. Inaczej mówiąc: CZUJĘ SIĘ ODRZUCONY I TO AKCEPTUJĘ.
Uważam, że osobie, która mnie odrzuca, to się należy! To jest uczciwe potraktowanie owej osoby - jeśli chce mnie odrzucać, czyni wszystko w tę stronę, to powinna mieć prawo swój cel osiągnąć. Ja to akceptuję, daję się odrzucić, odwdzięczając się symetrycznym odrzuceniem owej osoby.
Ja nie pukam w nieskończoność do drzwi, które przede mną zamknięto. Jest na świecie wiele miliardów drzwi, jeśli jedne są (dla mnie) zamknięte, to wchodzę w inne drzwi, do innego domu. Osoba odrzucająca mnie powinna dostać to prawo do potraktowania jej poważnie! Odrzucasz, to osiągasz swój efekt - ktoś czuje się odrzucony, zostaje odrzucony. Tak jest według mnie uczciwie. |
Na tym forum nie ma banów....
Chyba nie utożsamiasz
się z etosem tego forum? Lub go nie znasz.
To ma być chyba forum chrześcijańskie???
A może jednak nie??
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 18:11, 25 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:24, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Na tym forum nie ma banów....
Chyba nie utożsamiasz
się z etosem tego forum? Lub go nie znasz.
To ma być chyba forum chrześcijańskie???
A może jednak nie?? |
Na tym forum są bany w dziale regulaminowym. Moje prywatne bany też działają w obszarze dyskusji o regulaminowym charakterze.
Forum jest chrześcijańskie, a z Biblii tez mamy takie sformułowania jak
Nie rzucać perły przed wieprze - ja tu dostrzegam wyraźną analogię do dyskutantów, którzy są niegodni uczciwej dyskusji, bo sami są nieuczciwi, nie przestrzegają reguł
Z resztą w Biblii jest tez wyraźny opis, co czynić, gdy ktoś uparcie tkwi w złych zachowaniach - ostatecznym rozstrzygnięciem dla kogoś, kto uparcie nie słucha nikogo jest "niech ci będzie jak poganin i celnik!".
Jest takie przysłowie, że można przyprowadzić konia do wody, ale nie da się go zmusić, aby pił. Jak ktoś uparcie się trzyma destrukcyjnego dla dyskusji schematu, to powinien się liczyć z tym, że będą tego konsekwencje - zostanie uznany za destruktora i zbanowany. To mu się nie tylko należy, ale wręcz jest dla niego dobre, jest też wyrazem szacunku do niego, bo stanowi wyraz zaakceptowania jego postawy, jako tej, którą on sobie wybrał. Skoro wybrał, to ma to co wybrał, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Chronienie go przed konsekwencjami byłoby dla takiego kogoś zniewagą, formą uznania go za osobę niedojrzałą, niezdolną ponosić konsekwencji swoich wyborów. A tak to on te konsekwencje poznaje - wie, że nie został zlekceważony, lecz ma ostatecznie status ściśle powiązany z tym, co wybrał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:18, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Po prostu niech nie robi wycieczek osobistych. Jak mu się to co pisze nie podoba niech napisze. Moze nawet nazwać to głupim.
Ale on nawet do facetow mowi Marysiu aby ich ponizyc.
Nie rozpoznajesz przemocy i seksizmu?
Ciebie też kiedyś nazwał pizdą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:11, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Po prostu niech nie robi wycieczek osobistych. Jak mu się to co pisze nie podoba niech napisze. Moze nawet nazwać to głupim.
Ale on nawet do facetow mowi Marysiu aby ich ponizyc.
Nie rozpoznajesz przemocy i seksizmu?
Ciebie też kiedyś nazwał pizdą. |
Cóż, muszę mu nieraz wybaczyć to i owo. Akurat ja zrozumiałem to określenie, jako ilustrację pewnego stanowiska, nie poczułem się obrażony (chociaż też nie specjalnie mnie obeszło, że ktoś tak widzi sprawę, jako że dawno się rozliczyłem wewnętrznie z potrzeby udowadniania komukolwiek jaki to jest "jestem twardziel". Dla mnie "twardzielstwo" w tym znaczeniu, które akceptuję i poważam, polega na nie daniu się sprowokować, zachowywaniu zdrowego osądu i rozsądku w każdej sytuacji i nie uleganie emocjom).
Nie zamierzam bronić tych - nieregulaminowych i ogólnie niefajnych - odzywek. Ale z drugiej strony mam też świadomość, że dopóki z nim dyskutuję, czytam jego posty, odpowiadam na nie, to tak jakbym akceptował właśnie całość jego osoby i zachowań. Jeśli podejmę kiedyś decyzję, że przekroczył tę granicę, poza którą akceptować go nie potrafię, to "zniknie" z mojego towarzystwa.
Ja z kolei nie rozumiem Ciebie, że z jednej strony niby masz go dość, a z drugiej nikt nie ma u Ciebie takiej atencji, takiego zainteresowania, jak właśnie on. Chyba to jednak lubisz. Przecież chyba nikt Cię nie zmusza do pisania o nim różnych tęsknych, pełnych tylu emocji i myśli postów. A wygląda to tak z zewnątrz, jakbyś chciała go sprowokować, zyskać jego zainteresowanie. Czasem mam wrażenie, że Cię rajcuje po kobiecemu bycie poniewieraną przez niego w ostrych słowach. Jakbyś sobie zrobiła statystykę okazywanego on - Tobie vs Ty - jemu zainteresowania mierzona ilością opublikowanych postów na temat tej drugiej strony, to Twoich byłoby chyba wiele razy więcej.
Powiedziałbym chyba, że masz jakąś mocną emocję w sobie kompletnie nie rozliczoną. Nie umiesz sobie poradzić z tym, że ktoś Cię nie zaakceptował, tak jak byś tego chciała. I nie wiesz co z tym uczuciem odrzucenia zrobić - zaakceptować go nie umiesz, zrealatywizować też nie. Powiedziałbym, że masz ogromny problem z oderwaniem się od pierwszej emocji, brak Ci "wewnętrznego mentalnego punktu oparcia", który by powodował, że z uśmiechem, bez stresu mogłabyś skwitować ludzi Ci nie akceptujących - może jakieś "myśl tam sobie co zechcesz, ja jestem ponad to, nie zabiegam, nie martwię się, mam swoje życie". Jakbyś coś takiego potrafiła, to byś miała ważne narzędzie do panowania nad destrukcyjnymi emocjami. A tak, będziesz miała stałą zagwozdkę.
Oczywiście nie jesteś jedyna z tym problemem. Ludzie go mają jednak najczęściej w odniesieniu do nieakceptujących rodziców. To jest dla wielu naprawdę wielki problem.
W gruncie rzeczy każda okazana nam nieakceptacja jest fajną okazją do przetestowania swojej mocy, swojego panowania nad destrukcyjnym wpływem na emocje. Warto taką okazję wykorzystać, bo z niej później można zyskać dla siebie wiele dobrego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:27, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Przepraszam Ciebie Michał piszesz bzdury i jesteś stronniczy. Zostań z Bogiem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:50, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Przepraszam Ciebie Michał piszesz bzdury i jesteś stronniczy. Zostań z Bogiem. |
Niczyjej strony tu nie trzymam. Ale przyznam, że już mam dość tego zanudzania tematem fedora. Ileż można czytać o nim i wciąż o nim, że to, że tamto. Może intencje masz inne, ale z boku patrząc można podejrzewać jakąś wyjątkową fascynację jego osobą. Tak to z boku trochę wygląda...
Jak jest naprawdę, pewnie sama wiesz. Ale musisz chyba sama przyznać, że temat nie jest w stanie Ciebie się odczepić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:53, 25 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Przepraszam Ciebie Michał piszesz bzdury i jesteś stronniczy. Zostań z Bogiem. |
Niczyjej strony tu nie trzymam. Ale przyznam, że już mam dość tego zanudzania tematem fedora. Ileż można czytać o nim i wciąż o nim, że to, że tamto. Może intencje masz inne, ale z boku patrząc można podejrzewać jakąś wyjątkową fascynację jego osobą. Tak to z boku trochę wygląda...
Jak jest naprawdę, pewnie sama wiesz. Ale musisz chyba sama przyznać, że temat nie jest w stanie Ciebie się odczepić. |
Jasne. Jestem jego wielbicielką.
Oj Michał Michał. Idę spać i Tobie też to radzę.
Dobranocki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 35 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 8:14, 26 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Po prostu niech nie robi wycieczek osobistych. Jak mu się to co pisze nie podoba niech napisze. Moze nawet nazwać to głupim.
Ale on nawet do facetow mowi Marysiu aby ich ponizyc.
Nie rozpoznajesz przemocy i seksizmu?
Ciebie też kiedyś nazwał pizdą. |
Cóż, muszę mu nieraz wybaczyć to i owo. Akurat ja zrozumiałem to określenie, jako ilustrację pewnego stanowiska, nie poczułem się obrażony |
I dobrze to odebrałeś bo to nie było określenie osoby ale postawy. Nie ma w tym nic osobistego. Czasem tak się mówi gdy ktoś w czyimś odczuciu jest trochę niezborny w jakiejś sytuacji. Dziś bym użył pewnie innego określenia i wtedy napisałem tak trochę z bezradności i z rozpędu. O ile pamiętam to chyba nawet zaraz edytowałem tamten post. Nie rozwijajmy już tej kwestii bo szkoda czasu na bicie piany o tym. Michał dobrze wie, że generalnie mam bardzo pozytywne zdanie o nim i podziwiam jego intelekt. Uważam Michała wręcz za najinteligentniejszą osobę na tym forum. Napisałem nawet ostatnio Pelikance, że czytam to forum tylko dlatego, że Michał tu pisze. Tak więc Michał doskonale wie, że określenie na "p" nie tyczyło się osoby ale było pewnym potocznie przyjętym sposobem charakterystyki zachowań. Nie raz już wyrażałem zdanie, że Michał szuka dialogu z ateistami, którzy nie chcą z nim dialogu ale jedynie konfrontacji. W takim kontekście padło moje określenie bo gdy widzę jak komuś skaczą po głowie, a on ich jeszcze przeprasza, to coś we mnie pęka. Też już o tym dyskutowaliśmy i nie rozwijajmy tego, proszę
Michał, po co w ogóle dyskutujesz z tą złośliwą trollicą i tłumaczysz jej się? Po co Jarek w ogóle z nią dyskutuje? Nie wyniesiecie żadnych korzyści intelektualnych lub duchowych z dyskusji z nią bo ona jest bezdennie pusta. Kafel chodnikowy ma głębsze przemyślenia egzystencjalne niż ona. Nie widzicie, że ona chce tylko zasiać ferment na forum i nieudolnie chce poskłócać ludzi? Do Jarka też cały czas syczy na mnie ale na szczęście Jarek nie jest głupi i też to olewa. Interesują ją tylko wycieczki personalne. Czasem napisze co ugotowała lub przekleja bryki z filozofii, których treści i tak nie rozumie
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 8:43, 26 Sie 2020, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:53, 26 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Po prostu niech nie robi wycieczek osobistych. Jak mu się to co pisze nie podoba niech napisze. Moze nawet nazwać to głupim.
Ale on nawet do facetow mowi Marysiu aby ich ponizyc.
Nie rozpoznajesz przemocy i seksizmu?
Ciebie też kiedyś nazwał pizdą. |
Cóż, muszę mu nieraz wybaczyć to i owo. Akurat ja zrozumiałem to określenie, jako ilustrację pewnego stanowiska, nie poczułem się obrażony |
I dobrze to odebrałeś bo to nie było określenie osoby ale postawy. Nie ma w tym nic osobistego. Czasem tak się mówi gdy ktoś w czyimś odczuciu jest trochę niezborny w jakiejś sytuacji. Dziś bym użył pewnie innego określenia i wtedy napisałem tak trochę z bezradności i z rozpędu. O ile pamiętam to chyba nawet zaraz edytowałem tamten post. Nie rozwijajmy już tej kwestii bo szkoda czasu na bicie piany o tym. Michał dobrze wie, że generalnie mam bardzo pozytywne zdanie o nim i podziwiam jego intelekt. Uważam Michała wręcz za najinteligentniejszą osobę na tym forum. Napisałem nawet ostatnio Pelikance, że czytam to forum tylko dlatego, że Michał tu pisze. Tak więc Michał doskonale wie, że określenie na "p" nie tyczyło się osoby ale było pewnym potocznie przyjętym sposobem charakterystyki zachowań. Nie raz już wyrażałem zdanie, że Michał szuka dialogu z ateistami, którzy nie chcą z nim dialogu ale jedynie konfrontacji. W takim kontekście padło moje określenie bo gdy widzę jak komuś skaczą po głowie, a on ich jeszcze przeprasza, to coś we mnie pęka. Też już o tym dyskutowaliśmy i nie rozwijajmy tego proszę
Michał, po co w ogóle dyskutujesz z tą złośliwą trollicą i tłumaczysz jej się? Po co Jarek w ogóle z nią dyskutuje? Żadnych korzyści intelektualnych lub duchowych z dyskusji z nią nie wyciągniecie bo ona jest bezdennie pusta. Kafel chodnikowy ma głębsze przemyślenia egzystencjalne niż ona. Nie widzicie, że ona chce tylko zasiać ferment na forum i nieudolnie chce poskłócać ludzi? Do Jarka też cały czas syczy na mnie ta żmijka ale ma szczęście Jarek nie jest głupi i też to olewa. Interesują ją tylko wycieczki personalne. Czasem napisze co ugotowała lub przekleja bryki z filozofii, których treści i tak nie rozumie |
Fedor wiedziałam , że nie jesteś czlowiekiem dobrej woli.
Jarosław nie ma czasu aby bywać na tym forum więc musi sie zdać na zdanie apologetów.
Cały czas zanaczałam ,że nie podoba mi się donoszenie czyli zgłaszanie postów do moderatorów.
Moim zdaniem moderatorzy powinni sami czytać treści forumowe i odzywać się. Gasić sprzeczki lub próbowac je wygaszać.
Pomysł wuja chociaż bardzo dobry i zyczliwością do ludzi nasączony okazuje się w praniu chybiony.
Ty odbierasz wszystko co ja piszę jako atak na Ciebie lub moje uwielbienie dla Ciebie.
Ja po prostu próbuje Tobie coś uświadomić.
Nawet nawiązać jakiś kontakt ludzki.
Rządź chłopie rządź....przecież nie będę się kopać z koniem...
Co do wartości naszej wiedzy filozoficznej pozostawmy to na razie....
Ty oceniasz swoją zapewne jako bardzo wysoką. Ja podchodzę do mojej z bardzo dużym dystansem..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:01, 26 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | Po prostu niech nie robi wycieczek osobistych. Jak mu się to co pisze nie podoba niech napisze. Moze nawet nazwać to głupim.
Ale on nawet do facetow mowi Marysiu aby ich ponizyc.
Nie rozpoznajesz przemocy i seksizmu?
Ciebie też kiedyś nazwał pizdą. |
Cóż, muszę mu nieraz wybaczyć to i owo. Akurat ja zrozumiałem to określenie, jako ilustrację pewnego stanowiska, nie poczułem się obrażony |
I dobrze to odebrałeś bo to nie było określenie osoby ale postawy. Nie ma w tym nic osobistego. Czasem tak się mówi gdy ktoś w czyimś odczuciu jest trochę niezborny w jakiejś sytuacji. Dziś bym użył pewnie innego określenia i wtedy napisałem tak trochę z bezradności i z rozpędu. O ile pamiętam to chyba nawet zaraz edytowałem tamten post. Nie rozwijajmy już tej kwestii bo szkoda czasu na bicie piany o tym. Michał dobrze wie, że generalnie mam bardzo pozytywne zdanie o nim i podziwiam jego intelekt. Uważam Michała wręcz za najinteligentniejszą osobę na tym forum. Napisałem nawet ostatnio Pelikance, że czytam to forum tylko dlatego, że Michał tu pisze. Tak więc Michał doskonale wie, że określenie na "p" nie tyczyło się osoby ale było pewnym potocznie przyjętym sposobem charakterystyki zachowań. Nie raz już wyrażałem zdanie, że Michał szuka dialogu z ateistami, którzy nie chcą z nim dialogu ale jedynie konfrontacji. W takim kontekście padło moje określenie bo gdy widzę jak komuś skaczą po głowie, a on ich jeszcze przeprasza, to coś we mnie pęka. Też już o tym dyskutowaliśmy i nie rozwijajmy tego, proszę
Michał, po co w ogóle dyskutujesz z tą złośliwą trollicą i tłumaczysz jej się? Po co Jarek w ogóle z nią dyskutuje? Nie wyniesiecie żadnych korzyści intelektualnych lub duchowych z dyskusji z nią. ... |
Dzięki za miłe słowa o mnie. Ja przyznam, że z kolei wiele się od Ciebie uczę, Twoja erudycja, liczne trafne sformułowania budzą mój prawdziwy podziw. Z drugiej strony nie podzielam Twojej maniery agresywnego dyskutowania. Uważam, że choć nieraz trzeba coś powiedzieć twardo, konkretnie i to jest ok., to jednak prawie każde skomentowanie jakąś pejoratywną nazwą OSOBY zamiast POGLĄDU, MYSLI przeciwdyskutanta jest porażką. A nawet rodzajem porażki jest użycie lekceważącego sformułowania o kimś.
To co tu wyżej piszę, pewnie sporo ludzi może odbierać jako formą nadmiernego idealizmu, jako "brak jaj" w dyskusji. Ja widzę sprawę właściwie odwrotnie. Jeśliby porównać dyskusję do wojny toczonej między dwoma państwami, to postawę dyskusyjną pełną odniesień osobistych, inwektyw, ostrych słów, napaści personalnych można porównać z wodzem, który do boju wysłał całą swoją armię - najmocniejsze oddziały. On chce pokonać przeciwnika twardą siłą. Z drugiej strony - to odpowiednik postawy dyskutanta, który waży słowa, nie jest napastliwy, jedynie opisuje w precyzyjnych słowach swoje racje - mamy wodza, który przeciw armii tego pierwszego wysyła...
jednego żołnierza! Do tego czasem ten żołnierz okazuje się być kulawy (odpowiednik tego, że dyskutant przyznaje się do błędu, gotów jest uznać swoje słabości). Mamy obraz, na którym z jednej strony jest cała wielka armia dyskutanta agresywnego, a z drugiej walczy jeden żołnierz. I walka okazuje się...
wyrównana.
Jeden żołnierz kontra armia i wyrównana walka...
To co by było, gdyby ten wódz, co jednym żołnierzem trzyma w szachu armię przeciwnika, wysłał wszystkich swoich żołnierzy?...
Ja wychodzę z założenia, że w dyskusji wystarczy mi jeden żołnierz - ten SPECJALISTA OD MERYTORYCZNEJ TREŚCI. Specjaliści od marketingu by mu przeszkadzali (czasem robię jakiś wyjątek, ale z niechęcią, gdy nie widzę wyjścia, bo druga strona w ogóle nie chce niczego zrozumieć, bez tego dodatku marketingu). Specjalista od treści ma za zadanie sobie poradzić. Uważam, ze jest wystarczająco dobry. Nie trzeba mu adwokatów (słownego, dobitnego potwierdzania "ja wygrałem"). Kto ma rację - to widać z treści. Jak ktoś z treści nie jest w stanie tego odczytać, zrozumieć, to znaczy, że i tak nie czai o co chodzi w tej dyskusji, więc i tak jest jako wartościowy odbiorca niejako stracony.
Skupiając się na treści, nie dodając elementów dodawania sobie przewagi jakimś rodzajem presji mentalnej, mam przekonanie, że takim jednym żołnierzem pokonuję (albo przynajmniej powstrzymuję) armię przeciwnika. Jeszcze temu żołnierzowi nakładam ograniczenia! - np. zakazuję mu wielu intelektualnych "chwytów pod publiczkę". Niech sobie ten żołnierz radzi wyłącznie gołą treścią argumentów.
Gdybym temu żołnierzowi od argumentów dosłał pomoc w postaci twardego marketingowca, który zacznie treść zachwalać, przeciwników gnoić na dodatkowe sposoby, a ostatecznie by wyszło, że wygrałem tę debatę, to z tej wygranej miałbym dużo mniejszą korzyść. Bo wtedy nie wiedziałbym, CZYM pokonałem przeciwnika - czy argumentami, czy presją. Może przeciwnik miał lepsze argumenty, ale się przestraszył mojej presji? Może gadałem głupoty, ale z racji na agresywność tamta strona powiedziała sobie "z koniem się kopać nie zamierzam" i odpuściła w imię nie toczenia sporu z głupcem?...
Jeśli dyskusję wygrywam, a wiem, że używałem tylko argumentów, to wygrana jest do zinterpretowania tak, jakbym tego chciał - wiem, że jest jasne to wskazanie na moją rację. Jeśli wygrałem z dodatkiem pozamerytorycznej presji, to nie wiem, czy moje argumenty były rzeczywiście wartościowe, czy może nawet kompletnie do dupy...
Dlatego mam nawet swoją małą satysfakcję, gdy trzymam w szachu calą armię rozsierdzonego przeciwnika, który ma pianę na ustach, wścieka się, rzuca do walki ostatnie odwody, a tutaj...
... dostaje moją grzeczną odpowiedź: sorry, kolego, ale tutaj akurat nieściśle rozumujesz, Twój błąd polega na ... Spokojnie, bez emocji.
Kogo uznamy za mocniejszego w dyskusji - tak patrząc już zewnątrz?
- Tego, który ma pianę na ustach, bluzga bez umiaru, wścieka się, grozi, gryzie i drapie
czy też
- tego, który w tej sytuacji z drugiej strony stoi i z łagodnym uśmiechem po prostu punktuje słabości przeciwnika?
Kto tu wydaje się mocniejszy?...
Kiedyś trochę grywałem w brydża. Nawet przeczytałem jedną książkę o brydżu (bodaj współautorem był znany polityk - brydżysta Korwin Mikke). W tej książce podano jedną ciekawą zasadę w licytacji brydżowej: jeśli czujesz, że masz relatywnie słaby układ kart, to szybko licytuj maksymalny możliwy kontrakt. Dzięki temu zablokujesz odzywki przeciwnikom, nie pozwolisz na grę z kolorem atutowym, który daje przewagę drugiej stronie. Jednak jeśli czujesz, że stać cię na grę premiową (wysoka premia za ugranego szlemika, czy szlema), to licytuj...
nisko! Gdy czujesz, że masz siłę, przeciwnicy i tak mają kiepskie karty, więc (bojąc się skontrowania ich nieostrożnej odzywki) siedzą cicho, to wtedy licytujesz kroczek po kroczku, małymi porcjami, aby tą licytacją przekazać swojemu partnerowi maksimum ważnych informacji, a ostatecznie ugrać kontrakt, który jest optymalny. A w brydżu sportowym liczy się właściwie WYŁĄCZNIE OPTYMALNOŚĆ.
Podobnie jest często w życiu i w dyskusjach. Mając przewagę i tak mamy pewność swego, nie musimy się ciskać, nie musimy gryźć, atakować, bo i tak przewagę mamy. Im słabszych żołnierzy do boju posyłamy, a walka się toczy na równi, tym większe szanse mamy zareagować, gdy coś niezwykłego się stanie, gdy trzeba rzucić do walki odwody. Kto całą amunicję wystrzelał już na początku bitwy, zostanie tylko z opcją walki wręcz przeciw karabinom.
Co do Semele. Uważam, że w dużym stopniu się poprawiło jej funkcjonowanie w dyskusjach. Rzadziej jej komentarze schodzą na pierdoły. Po drugie, choć wciąż ma ten rodzaj braku, że jakby nie jest w stanie nadążyć za zasadniczą myślą wątku, nie dodaje (albo dodaje rzadko) jakichś własnych supercelnych sformułowań, to jednak przynajmniej kilka razy doceniłem jej zdolność wyszukiwania różnych rzeczy w necie. Skorzystałem z jakiejś części jej linków, uzupełniłem swoje spojrzenie na sprawę czyimś komentarzem. Jestem jej za to wdzięczny. Poza tym mam zasadę: pozwólmy ludziom żyć na ich sposób. Ja mam umysł bardziej skupiony, bardziej śledzący główną linię dyskusji. Ona jest na drugim biegunie, rozprasza się, wciąż poszukuje czegoś innego, dodatkowego, może nawet nudzi się skoncentrowanym trybem rozumowania. Ale to też się nieraz przydaje.
Mam w stopce deklarację, że zachwycam się tym, co mi dają inni ludzie, bo sam sobie tego dać nie potrafię. Stosuje się to i do Semele - od niej wiele razy też dostałem coś, czego sam - z różnych powodów - nie byłbym w stanie sobie zdobyć. Więc cenię sobie także jej wkład w dyskusję (choć mam też trochę dość jej uwag na Twój temat, bo to już zrobiło się nudne).
Rozpisałem się.
Ale temat uważam za ważny. Trochę też chciałbym przedstawić to stanowisko na zasadzie jakiejś uczciwości względem tych, z którymi dyskutuję. Sam nie uważam się za lepszego od nikogo na forum. Za gorszego z resztą też nie. Jednak dyskusja na zasadzie wzajemnego przerzucania się oskarżeniami, epitetami - w stylu "ja jestem mądry, ty jesteś głupi, ja wygrałem, a ty przegrałeś" - nie budzi mojego szacunku ani chęci. Taka taktyka samochwalstwa bardziej mi się kojarzy z jakimś rodzajem mentalnego onanizowania się, niż z czymś co by rzeczywiście zwiększało wartość dyskutanta. PO PROSTU STWIERDZANIE "ja mam rację" (podobnie jak arbitralne ogłaszanie kto jest głupi, a kto mądry) jest wg mnie elementem nadmiarowym, nie znaczy nic czyli do natychmiastowego usunięcia na podobieństwo spamu, elementem dyskusji. To co wartościowe, co powinno zostać - to SAME ARGUMENTY. A dodatkowe okraszanie argumentów pustymi deklaracjami o własnej racji, wg mnie raczej sugeruje wątpienie w moc tych argumentów, niż je wspiera.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:09, 26 Sie 2020 Temat postu: Re: Nieznośna lekkość filozofowania |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Parafrazując klasyków, chcę napisać o nieznośnej lekkości filozofowania.
Czymże ona jest?
Czym jest ta wolność, pozwalająca nam przeczyć wszystkiemu, wątpić w najdostojniejsze, pokpiwać z najpoważniejszego. Ba... wątpić w wątpienie, a nawet w wątpienie wątpienia.
Kiedyś wszystko było takie proste - był sobie świat.
Ale przyszli filozofowie i postawili na głowie cały ten "zdrowy układ" - świat przestał być światem, góry - górami, rzeki - rzekami.
Trochę to wygląda, jakby jakiś szaleniec postawił sobie upiorny cel: czemu by tu jeszcze zaprzeczyć, w co by jeszcze zwątpić?...
Postmoderniści wszystkich czasów i wszystkich światopoglądów łączcie się! - znowu, za klasykiem, chciałoby się wznieść hasło. Od dzisiaj będziemy przeczyć wszystkiemu, więc tacy fajni jesteśmy! My - buntownicy myśli, rozwalimy skorupę tego skostniałego świata, pokazując wszystkiemu nasz środkowy palec. Pokażemy wszystkim, że myślami rządzimy właśnie my, a świat ma się nagiąć.
Wszystko jest względne, albo wątpliwe - względna prawda, względne dobro i zło. Bo kto nam zabroni. Czy jest dla tych wątpień granica?
Nuda...
Bo już się tyle razy zwątpiło, a ileż razy można?...
Czy poza nudą, jest jeszcze jakaś siła?... |
nie obraź się Michał ale to Ty tak nieznośnie czy znośnie lekko filozofujesz.
Piszesz co Tobie teraz ślina czy cos innego na klawisze przyniesie..
Bywa, że Przynosi Tobie coś naprawdę cennego. Podziękuj za to Bogu..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:23, 26 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Lekkość bądź nielekkosć filozofowania wiąże się z materią, z którą zmaga sie filozofujący umysł. Jeśli umysł jest oderwany od rzeczywistości, rzeczywistej materialności, to będzie miał do dyspozycji lekką materię umysłową, będzie dysponował światem absolutnie niezdeterminowanym, w którym nie ma rzeczy niemożliwych. Natomiast jeśli umysł jest zakorzeniony w rzeczywistości, to już nie będzie mu tak "nieznośnie" lekko szło filozofowanie, bo realna materia stawia opór, trzymając umysł na postronku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33751
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:50, 26 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Lekkość bądź nielekkosć filozofowania wiąże się z materią, z którą zmaga sie filozofujący umysł. Jeśli umysł jest oderwany od rzeczywistości, rzeczywistej materialności, to będzie miał do dyspozycji lekką materię umysłową, będzie dysponował światem absolutnie niezdeterminowanym, w którym nie ma rzeczy niemożliwych. Natomiast jeśli umysł jest zakorzeniony w rzeczywistości, to już nie będzie mu tak "nieznośnie" lekko szło filozofowanie, bo realna materia stawia opór, trzymając umysł na postronku. |
Dla mnie realistyczne "zakorzenienie w rzeczywistości" samo jest niesłychanie lekkie. To coś jak piórko, jak mgła, jak nic. Właściwie to realizm dla mnie jest właśnie przeciwieństwem zakorzenienia, jest oparciem się na jakiejś ułudzie, na czymś co się tylko nazywa i ma intuicję, a nie oferuje rzeczywistego oparcia się mentalnego.
Dopiero odrzucenie realizmu u mnie motywowane było tą potrzebą stałości, potrzebą, aby to, na czym się opieram, nie było złudzeniem, tylko czymś MAJĄCYM PODSTAWY. Realizm, choć - deklaratywnie - podstawę postuluje, to oszukuje, wg mnie właśnie najbardziej złudną i fałszywą z podstaw. On jest odwróceniem się od trwałości, jest pomysłem w stylu: "łapać złodzieja!" wykrzykiwane przez uciekającego przestępcę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23213
Przeczytał: 54 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:52, 26 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Lekkość bądź nielekkosć filozofowania wiąże się z materią, z którą zmaga sie filozofujący umysł. Jeśli umysł jest oderwany od rzeczywistości, rzeczywistej materialności, to będzie miał do dyspozycji lekką materię umysłową, będzie dysponował światem absolutnie niezdeterminowanym, w którym nie ma rzeczy niemożliwych. Natomiast jeśli umysł jest zakorzeniony w rzeczywistości, to już nie będzie mu tak "nieznośnie" lekko szło filozofowanie, bo realna materia stawia opór, trzymając umysł na postronku. |
Myślę, że to może być związane też z lekkim piórem, które Michał na pewno ma...
fizyk z lekkim piórem to cenne..
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|