|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 10:34, 24 Paź 2019 Temat postu: Nie przebrnąłem przez prozę Tokarczuk |
|
|
Wczoraj próbowałem się zagłębić w twórczość ostatniej polskiej noblistki - Olgi Tokarczuk. Stwierdziłem: nie moja bajka...
Właściwie to powiedziałbym, że sposób w jaki pisze Tokarczuk jest wręcz kwintesencją tego, czego nie lubię i w literaturze i w życiu. Chodzi o nieustanne poddawanie się skojarzeniom. Ja w sobie z tym walczę, widząc w takim skrajnie asocjacyjnym trybie funkcjonowania jałowość, utratę kontroli umysłu. Jeśli o coś mi w życiu chodzi, to o poddanie myśli samozrozumieniu, a nie nawarstwianiu bodźców, których nie umiem zaklasyfikować. Natomiast na tym chyba jakby polega styl Tokarczuk - że skojarzenie u niej goni skojarzenie, na żadnym dłużej uwaga nie pobędzie, bo trzeba się będzie zająć nowym skojarzeniem. Ja zaś procesuję świat dogłębnością rozumienia - wolę mniej bodźców, mniej koncepcji, ale za to analitycznie prześwietlonych do samego dna.
Przy czym, to ważne, NIE KRYTYKUJĘ wcale pisarstwa Olgi Tokarczuk. Moje spostrzeżenia należy przyjąć nie w trybie "to jest zła proza" (bo wręcz mógłbym sam wskazać powody, dla których to jest ciekawa proza), ale w trybie "wrażliwość Michała jest inna". Osoby o innym stylu przetwarzania świata i siebie zapewne tę prozę polubią i docenią. Bo oczywiście jest to DOBRA proza.
Podobnie mam z wieloma filmami, które uważam za dobre, wartościowe, ale...
... mi się nie podobają. I odwrotnie, bywają filmy i książki, którym nie przypisywałbym większych wartości, ale ja sobie je czytam i oglądam - bo np. taki mam nastrój, aby mieć niezobowiązującą rozrywkę.
Trochę też dziwię się ludziom, którzy jak im się nie podoba jakiś rodzaj twórczości, wypowiadają się o tym w trybie kategorycznym, w stylu "to jest bezwartościowe ...". Osobiście za wskaźnik pewnej dojrzałości mentalnej traktuję zdolność do rozdzielenia własnych upodobań vs bardziej obiektywnej oceny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 15:29, 24 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
Wstyd Michale..
Próbuj dalej.
Moja mamcia 81 daje t radę..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:32, 24 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Wstyd Michale..
Próbuj dalej.
Moja mamcia 81 daje t radę.. |
A tam zaraz wstyd...
Co to - przymus? Obowiązek czytania?...
Kto taki przymus ustanawia?...
Ja jestem pogodzony ze sobą na tyle, że nie aspiruję do robienia czegoś, jeśli czuję, że mi to nie pasuje.
Oczywiście, jeśli jest jakaś wyższa konieczność, to się zmuszam. Ale akurat w kwestii literatury, czy filmu takiej konieczności nie widzę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:07, 24 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
Ja się przymierzałam do Tokarczuk jakiś czas temu, zanim stała się noblistką i niestety również nie podeszło. Dla mnie Olga Tokarczuk jest typową przedstawicielką prozy kobiecej, którą można sprowadzić do strumienia świadomości.
Cytat: | Właściwie to powiedziałbym, że sposób w jaki pisze Tokarczuk jest wręcz kwintesencją tego, czego nie lubię i w literaturze i w życiu. Chodzi o nieustanne poddawanie się skojarzeniom. Ja w sobie z tym walczę, widząc w takim skrajnie asocjacyjnym trybie funkcjonowania jałowość, utratę kontroli umysłu. Jeśli o coś mi w życiu chodzi, to o poddanie myśli samozrozumieniu, a nie nawarstwianiu bodźców, których nie umiem zaklasyfikować. Natomiast na tym chyba jakby polega styl Tokarczuk - że skojarzenie u niej goni skojarzenie, na żadnym dłużej uwaga nie pobędzie, bo trzeba się będzie zająć nowym skojarzeniem. Ja zaś procesuję świat dogłębnością rozumienia - wolę mniej bodźców, mniej koncepcji, ale za to analitycznie prześwietlonych do samego dna. |
Myślenie kreatywne opiera się tak w ogóle na skojarzeniach, więc myślę, że tutaj problemem może być nie tyle samo kojarzenie, co płytkość skojarzeń. X mi się skojarzyło z Y, Y z R itd. Ale nie ma w tym żadnej logiki, żadnej myśli przewodniej, żadnego mechanizmu, który by spod tych skojarzeń wyzierał. Po prostu sam ten ciąg skojarzeń jest tutaj tym tematem głównym.
Ja nie lubię takiej prozy, bo jednak zawsze z książki chcę wyciągnąć jakieś sedno, jakieś ciekawe obserwacje, myśli. A zauważyłam, że u fanów powieści Tokarczuk przeważają komentarze w stylu "niesamowita wyobraźnia", "wciągająca atmosfera". Fajnie, też lubię jak pisarz ma fantazję i potrafi stworzyć ciekawą atmosferę, ale też nie widzę sensu czytać powieści tylko dla samej wyobraźni i atmosfery. Książka musi mnie zaciekawić również intelektualnie. Czasem robię wyjątek dla książek, które są napisane w sposób ciekawy z językowego punktu widzenia i wtedy po prostu delektuje się kreatywnością językową. Jednak język Tokarczuk za serce mnie nie chwycił.
Cytat: | Przy czym, to ważne, NIE KRYTYKUJĘ wcale pisarstwa Olgi Tokarczuk. Moje spostrzeżenia należy przyjąć nie w trybie "to jest zła proza" (bo wręcz mógłbym sam wskazać powody, dla których to jest ciekawa proza), ale w trybie "wrażliwość Michała jest inna". Osoby o innym stylu przetwarzania świata i siebie zapewne tę prozę polubią i docenią. Bo oczywiście jest to DOBRA proza.
Podobnie mam z wieloma filmami, które uważam za dobre, wartościowe, ale...
... mi się nie podobają. I odwrotnie, bywają filmy i książki, którym nie przypisywałbym większych wartości, ale ja sobie je czytam i oglądam - bo np. taki mam nastrój, aby mieć niezobowiązującą rozrywkę.
Trochę też dziwię się ludziom, którzy jak im się nie podoba jakiś rodzaj twórczości, wypowiadają się o tym w trybie kategorycznym, w stylu "to jest bezwartościowe ...". Osobiście za wskaźnik pewnej dojrzałości mentalnej traktuję zdolność do rozdzielenia własnych upodobań vs bardziej obiektywnej oceny. |
W kontekście Tokarczuk mamy zarówno reakcje w stylu "jej proza jest kiepska, bo mi się nie podoba", jak i "minister Gliński to troglodyta, bo nie dokończył żadnej książki Tokarczuk" (w domyśle: jeśli jakiś literat jest nagradzany, doceniany na arenie międzynarodowej, to jego proza musi się podobać każdemu, a jak się nie podoba, to czytelnik w najlepszym razie nie zna się na literaturze, a w najgorszym jest idiotą)
Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Czw 17:09, 24 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:26, 24 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Ja się przymierzałam do Tokarczuk jakiś czas temu, zanim stała się noblistką i niestety również nie podeszło. Dla mnie Olga Tokarczuk jest typową przedstawicielką prozy kobiecej, którą można sprowadzić do strumienia świadomości.
Cytat: | Właściwie to powiedziałbym, że sposób w jaki pisze Tokarczuk jest wręcz kwintesencją tego, czego nie lubię i w literaturze i w życiu. Chodzi o nieustanne poddawanie się skojarzeniom. Ja w sobie z tym walczę, widząc w takim skrajnie asocjacyjnym trybie funkcjonowania jałowość, utratę kontroli umysłu. Jeśli o coś mi w życiu chodzi, to o poddanie myśli samozrozumieniu, a nie nawarstwianiu bodźców, których nie umiem zaklasyfikować. Natomiast na tym chyba jakby polega styl Tokarczuk - że skojarzenie u niej goni skojarzenie, na żadnym dłużej uwaga nie pobędzie, bo trzeba się będzie zająć nowym skojarzeniem. Ja zaś procesuję świat dogłębnością rozumienia - wolę mniej bodźców, mniej koncepcji, ale za to analitycznie prześwietlonych do samego dna. |
Myślenie kreatywne opiera się tak w ogóle na skojarzeniach, więc myślę, że tutaj problemem może być nie tyle samo kojarzenie, co płytkość skojarzeń. X mi się skojarzyło z Y, Y z R itd. Ale nie ma w tym żadnej logiki, żadnej myśli przewodniej, żadnego mechanizmu, który by spod tych skojarzeń wyzierał. Po prostu sam ten ciąg skojarzeń jest tutaj tym tematem głównym.
Ja nie lubię takiej prozy, bo jednak zawsze z książki chcę wyciągnąć jakieś sedno, jakieś ciekawe obserwacje, myśli. A zauważyłam, że u fanów powieści Tokarczuk przeważają komentarze w stylu "niesamowita wyobraźnia", "wciągająca atmosfera". Fajnie, też lubię jak pisarz ma fantazję i potrafi stworzyć ciekawą atmosferę, ale też nie widzę sensu czytać powieści tylko dla samej wyobraźni i atmosfery. Książka musi mnie zaciekawić również intelektualnie. Czasem robię wyjątek dla książek, które są napisane w sposób ciekawy z językowego punktu widzenia i wtedy po prostu delektuje się kreatywnością językową. Jednak język Tokarczuk za serce mnie nie chwycił.
Cytat: | Przy czym, to ważne, NIE KRYTYKUJĘ wcale pisarstwa Olgi Tokarczuk. Moje spostrzeżenia należy przyjąć nie w trybie "to jest zła proza" (bo wręcz mógłbym sam wskazać powody, dla których to jest ciekawa proza), ale w trybie "wrażliwość Michała jest inna". Osoby o innym stylu przetwarzania świata i siebie zapewne tę prozę polubią i docenią. Bo oczywiście jest to DOBRA proza.
Podobnie mam z wieloma filmami, które uważam za dobre, wartościowe, ale...
... mi się nie podobają. I odwrotnie, bywają filmy i książki, którym nie przypisywałbym większych wartości, ale ja sobie je czytam i oglądam - bo np. taki mam nastrój, aby mieć niezobowiązującą rozrywkę.
Trochę też dziwię się ludziom, którzy jak im się nie podoba jakiś rodzaj twórczości, wypowiadają się o tym w trybie kategorycznym, w stylu "to jest bezwartościowe ...". Osobiście za wskaźnik pewnej dojrzałości mentalnej traktuję zdolność do rozdzielenia własnych upodobań vs bardziej obiektywnej oceny. |
W kontekście Tokarczuk mamy zarówno reakcje w stylu "jej proza jest kiepska, bo mi się nie podoba", jak i "minister Gliński to troglodyta, bo nie dokończył żadnej książki Tokarczuk" (w domyśle: jeśli jakiś literat jest nagradzany, doceniany na arenie międzynarodowej, to jego proza musi się podobać każdemu, a jak się nie podoba, to czytelnik w najlepszym razie nie zna się na literaturze, a w najgorszym jest idiotą) |
Znowu czuję porozumienie z Tobą. Chyba bardzo podobnie to odbieramy. Oczywiście zgadzam się z uściśleniem uwagi na temat owej luźnej gry skojarzeń. Masz rację, że sam fakt tworzenia owych skojarzeń, tak ogólnie, jest mechanizmem twórczym, nie jest niczym niewłaściwym. Problem tkwi w czym innym: czy owe skojarzenia ZDAJĄ SIĘ DO CZEGOŚ PROWADZIĆ?
Tzn. oczywiście nie jest tak źle, że proza Tokarczuk całkiem do niczego nie miałaby prowadzić. Co jakiś czas nawet poprowadzi. Ale jednocześnie w tej prozie będzie cała mas uwag, spostrzeżeń kompletnie bez zakończenia - w stylu: ptak przeleciał, miał czarne skrzydła i zielony dziób. Chmura nad nim była postrzępiona. Ale może skrzydła nie były czarne, a może w ogóle nie przeleciał, tylko mi się zdawało... itp. (to nie cytat, tylko moja luźna asocjacja do samego stylu). I nawet, jeślibym miał czasem takich parę skojarzeń zaliczyć, to pewnie nie tak źle by było - uśmiechnąłbym się, pomyślał "ot, żarcik taki pisarz sobie wymyślił". Ale jak stosunek samych podawanych skojarzeń do ilości możliwych wyciągnięcia z nich względnie konkretnych, rysujących narrację wniosków, robi się przytłaczający, to mam wrażenie, że PRAWIE cała taka proza jest właściwie o niczym. A przynajmniej o niczym konkretnie.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 17:28, 24 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:23, 24 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ale jednocześnie w tej prozie będzie cała mas uwag, spostrzeżeń kompletnie bez zakończenia - w stylu: ptak przeleciał, miał czarne skrzydła i zielony dziób. Chmura nad nim była postrzępiona. Ale może skrzydła nie były czarne, a może w ogóle nie przeleciał, tylko mi się zdawało... |
NIe miałeś w szkole opuisów przyrody na przedmiocie język polski?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 18:26, 24 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Ale jednocześnie w tej prozie będzie cała mas uwag, spostrzeżeń kompletnie bez zakończenia - w stylu: ptak przeleciał, miał czarne skrzydła i zielony dziób. Chmura nad nim była postrzępiona. Ale może skrzydła nie były czarne, a może w ogóle nie przeleciał, tylko mi się zdawało... |
NIe miałeś w szkole opuisów przyrody na przedmiocie język polski? |
Miałem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:35, 24 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
Andy72 napisał: |
NIe miałeś w szkole opuisów przyrody na przedmiocie język polski? |
Opisy przyrody są ok, jeśli czemuś służą, np. zarysowaniu atmosfery albo coś symbolizują i wówczas czytelnik nie ma wrażenia, że te fragmenty są niepotrzebne. Bez tych "wypełniaczy" proza stałaby się dramatem.
Z literaturą kobiecą jest ten problem, że tego jest za dużo, za bardzo autor/narrator się koncentruje na tych błahostkach, jakby chcąc dać wyraz swoim emocjom czy wrażeniom sensorycznym, które mu się wydają na tyle istotne, żeby obficie okrasić nimi całe stronice albo po prostu autor jedzie konwencją. Wydaje mu się, że musi koniecznie pół strony poświęcić temu, jak wyglądało niebo, bo się naczytał literatury bogatej w takie opisy, a bez tego byłoby zbyt goło.
Jako uczennica nie znosiłam opisów przyrody, przez co z bólem przebrnęłam przez "W pustyni i w puszczy", modląc się w duchu, żeby polonistka nie zapytała na sprawdzianie o to jak wyglądało niebo na stronie 50, kiedy Staś i Nel... Teraz już zmieniłam podejście i z przyjemnością takie opisy czytam, o ile właśnie odbieram je jako potrzebne, a nie nawtykane bezmyślnie lub na siłę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:47, 24 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
Ja ostatnio nie mam zapału, i nie potrafię wziąć się nawet za wartościową literaturę, za którą powinienem się wziąć, w czym ubolewam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:59, 24 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Z literaturą kobiecą jest ten problem, że tego jest za dużo, za bardzo autor/narrator się koncentruje na tych błahostkach, jakby chcąc dać wyraz swoim emocjom czy wrażeniom sensorycznym, które mu się wydają na tyle istotne, żeby obficie okrasić nimi całe stronice albo po prostu autor jedzie konwencją. Wydaje mu się, że musi koniecznie pół strony poświęcić temu, jak wyglądało niebo, bo się naczytał literatury bogatej w takie opisy, a bez tego byłoby zbyt goło. |
Myślę, ze nawet nie tylko kobiecej literatury to dotyczy (choć kobiecej w większym stopniu). Generalnie mamy pewien problem równowagi/przewagi treści (narracji) vs formy (opisy i skojarzenia luźne). Czasem opis jest potrzebny i fajny - szczególnie gdy coś dokłada do narracji. Np. opisując wchodzącego do pokoju mężczyzne "miał tatuaż ze swastyką, nabrzmiałem od wielu godzin na siłowni mięśnie, tępawe, ale uparte, nieco fanatyczne spojrzenie i dłonie jak bochny chleba" (znowu mój wymyślony opis, nie jakiś cytat) rysujemy obraz zabijaki, potencjalnego agresora, który może narozrabiać. Czasem jest tak, że opis podkrąca emocje, przeraża, badź rozładowuje napięcie. W każdym razie jakąś rolę pełni. U Tokarczuk większość opisów oceniłbym jako "same dla siebie", nie mające konsekwencji dla fabuły. Ja czytając takie opisy, mam wrażenie marnowania czasu.
Ale...
ale oczywiście to jest MÓJ ODBIÓR TEGO. Zdaje sobie sprawę z tego, że jakaś grupa czytelników będzie się wręcz delektowała tymi opisami - tak rozwichrzonymi i pełnymi niezwykłych skojarzeń, cudownie rozproszonymi, przenoszącymi czytelnika w zaczarowany świat wolności odczuwana i zmysłowych asocjacji (znowu mój opis - wczułem się w temat... ). Co kto tam lubi.
Ja wolę to...
co wolę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:07, 26 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
Nasz umysł za wszelką cenę wspiera to, w co wierzymy. Właśnie dlatego tak trudno jest zmienić świat.
Olga Tokarczuk – Moment niedźwiedzia
Myśl o tym forum.....
Czytałam Tokarczuk dawno temu. Myślę, że wrócę do tej lektury. Czy to JEST proza kobieca...
paliwa kopalne są czyjąś własnością i można je sprzedawać. Ludzkość dzieli się na dwie płcie. Rozmnażanie się jest dobre i pożądane. Religia należy do działań zbiorowych. Według Olgi Tokarczuk są to prawdy tak oczywiste, jak niegdyś oczywista była płaskość Ziemi. Proponuje więc grę towarzyską w heterotropię, która polega na kwestionowaniu tych oczywistości i rysowaniu światów alternatywnych. To pierwsza część jej najnowszej książki „Moment niedźwiedzia”. Druga to eseje o horrorze, którego nauczyliśmy się nie dostrzegać, czyli o tym, jak człowiek traktuje zwierzęta. Temat obecny w pisarstwie Tokarczuk od dawna. Przy czym nie są to czułostkowe, rzewne opowiastki, ale próba analizy, jak religia i filozofia kształtowały takie postawy (papież Pius IX protestował przeciwko założeniu Towarzystwa Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt). Tokarczuk dzieli się swoimi lekturami: Coetzee, Faber, Singer, wreszcie Jean Rolin – francuski dziennikarz, który podróżował po świecie obserwując bezdomne psy.
Kolejne części nie mają jednego wspólnego motywu. Są tu: i seksualność, i podróżne refleksje, i wnikliwa analiza smoleńskiej żałoby. Bo „Moment niedźwiedzia” to rozproszone pisma Olgi Tokarczuk zebrane w jeden tom. Znajdziemy tu teksty drukowane wcześniej przez „Krytykę Polityczną”, „Odrę”, prasę niemiecką, a także cykl „Pliki podróżne” publikowany w 2009 r. na łamach POLITYKI. A więc rodzaj recyklingu, któremu zresztą Tokarczuk poświęca jeden z esejów, opisując swoje szwajcarskie doświadczenia.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 19:14, 26 Paź 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:49, 26 Paź 2019 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Nasz umysł za wszelką cenę wspiera to, w co wierzymy. Właśnie dlatego tak trudno jest zmienić świat.
Olga Tokarczuk – Moment niedźwiedzia
Myśl o tym forum.....
Czytałam Tokarczuk dawno temu. Myślę, że wrócę do tej lektury. Czy to JEST proza kobieca...
paliwa kopalne są czyjąś własnością i można je sprzedawać. Ludzkość dzieli się na dwie płcie. Rozmnażanie się jest dobre i pożądane. Religia należy do działań zbiorowych. Według Olgi Tokarczuk są to prawdy tak oczywiste, jak niegdyś oczywista była płaskość Ziemi. Proponuje więc grę towarzyską w heterotropię, która polega na kwestionowaniu tych oczywistości i rysowaniu światów alternatywnych. To pierwsza część jej najnowszej książki „Moment niedźwiedzia”. Druga to eseje o horrorze, którego nauczyliśmy się nie dostrzegać, czyli o tym, jak człowiek traktuje zwierzęta. Temat obecny w pisarstwie Tokarczuk od dawna. Przy czym nie są to czułostkowe, rzewne opowiastki, ale próba analizy, jak religia i filozofia kształtowały takie postawy (papież Pius IX protestował przeciwko założeniu Towarzystwa Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt). Tokarczuk dzieli się swoimi lekturami: Coetzee, Faber, Singer, wreszcie Jean Rolin – francuski dziennikarz, który podróżował po świecie obserwując bezdomne psy.
Kolejne części nie mają jednego wspólnego motywu. Są tu: i seksualność, i podróżne refleksje, i wnikliwa analiza smoleńskiej żałoby. Bo „Moment niedźwiedzia” to rozproszone pisma Olgi Tokarczuk zebrane w jeden tom. Znajdziemy tu teksty drukowane wcześniej przez „Krytykę Polityczną”, „Odrę”, prasę niemiecką, a także cykl „Pliki podróżne” publikowany w 2009 r. na łamach POLITYKI. A więc rodzaj recyklingu, któremu zresztą Tokarczuk poświęca jeden z esejów, opisując swoje szwajcarskie doświadczenia. |
Cieszę się, że są idee w książkach Tokarczuk, że coś one niosą. Mnie zraził (może za szybko, może powinienem odczekać do miejsca, gdzie zaczną się konkretne myśli) sam styl, który określiłbym jako "sensoryczne asocjacje", polegający na nawarstwianiu skojarzeń bardzo różnego typu. Sam mam inny typ umysłowości - skupiony, nie tolerujący nadmiaru bodźców, które - jeśli jest ich naprawdę dużo - po prostu sprawiają, że czuję się oszołomiony, pogubiony. Tam mam, chyba od urodzenia, że dążę do skupienia, do rozważania mniejszej ilości elementów, za to dokładniej, niż nawały wrażeń, skojarzeń, bodźców. Na szczęście są różne style pisarzy, więc każdy może odnaleźć coś w stylu, który mu odpowiada.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:14, 29 Gru 2019 Temat postu: |
|
|
Zawziąłem się nieco z tą Tokarczuk. Sięgnąłem do innej ksiązki. I...
tym razem mi się spodobała!
Jej "Podróż ludzi Księgi" jest całkiem fajna (przynajmniej ten początek, który pociągnąłem). Może się uprzedziłem akurat tą częścią prozy naszej noblistki, która jakoś była ewidentnie nie dla mnie. "Podróż..." mogę już bardziej polecić.
Chociaż.
Dalej to nie jest proza, która by mnie przykuwała do lektury, bo dalej ów TRYB SKOJARZE’Ń WIELU w tej ksiązce występuje. Rozumiem jednak, że niejednemu ten styl może się podobać. Nawet mnie, momentami, się podoba. Jednak na krótko, bo potem mnie męczy.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 23:36, 29 Gru 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 1:42, 16 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Zawziąłem się nieco z tą Tokarczuk. Sięgnąłem do innej ksiązki. I...
tym razem mi się spodobała! |
Ale daleko to jednak nie dobrnąłem...
A już po paru stronach "Bieguni" uznałem, że to nie dla mnie.
Choć trochę rozumiem ludzi, którym taka narracja się podoba. Jednak to inny typ wrażliwości, niż moja.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|