Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zastanawiające wypowiedzi Jezusa
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 78 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:54, 28 Lut 2024    Temat postu: Zastanawiające wypowiedzi Jezusa

J 12,48 napisał:
Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym.


i

1 J 2,15-17 napisał:
Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.


Zastanawiam się, czy te wypowiedzi mogą mieć coś ze sobą wspólnego.
A także co to znaczy, że "słowo będzie sądzić"?
I czy ostrzeżenie Jezusa z drugiego fragmentu można uzasadnić nie na zasadzie "Bo taka jest arbitralna decyzja Boga, że tylko ci co wypełniają wolę Boga będą trwać na wieki" - czy kryje się za tym jakaś głębsza myśl?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:37, 28 Lut 2024    Temat postu: Re: Zastanawiające wypowiedzi Jezusa

Katolikus napisał:
J 12,48 napisał:
Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym.


i

1 J 2,15-17 napisał:
Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.


Zastanawiam się, czy te wypowiedzi mogą mieć coś ze sobą wspólnego.
A także co to znaczy, że "słowo będzie sądzić"?
I czy ostrzeżenie Jezusa z drugiego fragmentu można uzasadnić nie na zasadzie "Bo taka jest arbitralna decyzja Boga, że tylko ci co wypełniają wolę Boga będą trwać na wieki" - czy kryje się za tym jakaś głębsza myśl?

Gdyby ową "pożądliwość" potraktować bardziej ogólnie, symbolicznie, jako ZALEŻNOŚĆ OD INSTYNKTÓW, od tego co niekontrolowane świadomością, co jest chaotyczne względem duchowości, to wtedy "trwanie na wieki" staje się bezpośrednią konsekwencją tego, iż duch w człowieku zyskał już moc.
Świat, zagrożenia, pokusy w tym kontekście jest ARENĄ TRENINGU DLA DUCHA, który na tych wszystkich trudnościach, buduje swoją moc, tożsamość, swój "kształt": Ten, kto sobie z owym zadaniem poradzi, narodzi się z ducha, a jako duch, będzie właśnie "trwać na wieki", bo duch jest nieśmiertelny (tylko ciało jest śmiertelne).
Życie na świecie jest potrzebne, aby duchowość się z tego życia wyłoniła. Ona się inaczej nie ma jak wyłonić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:02, 28 Lut 2024    Temat postu:

To jest dla mnie coś takiego.

Nie mam dyktafonu, dlugopisu i kartki.

Coś zapamiętałem i przekazuję.

Dodatkowo, czy Mateusz i Jan oraz inni spotkali się faktycznie z Jezusem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:05, 28 Lut 2024    Temat postu:

Według historyków żaden z ewangelistów nie znał osobiście Jezusa. Bibliści twierdzą, że Ewangelia Marka została napisana ok. roku 70 n.e. Mateusza i Łukasza miały powstać po roku 80., a Jana po 90.7 gru 2023
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:11, 28 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Według historyków żaden z ewangelistów nie znał osobiście Jezusa. Bibliści twierdzą, że Ewangelia Marka została napisana ok. roku 70 n.e. Mateusza i Łukasza miały powstać po roku 80., a Jana po 90.7 gru 2023


Liberalne brednie. Zajmij ty się może gotowaniem bo do niczego innego się w sumie nie nadajesz

W temacie datacji i autorstwa Ewangelii dobry jest tekst O.K. i kilka innych tekstów:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Jan Apostoł i Apostoł Mateusz jak najbardziej znali osobiście Jezusa. I obaj byli Ewangelistami. Natomiast Marek był uczniem Apostoła Piotra i spisał w swej Ewangelii to co Piotr nauczał publicznie o Jezusie. Są to wystarczająco rzetelne i wiarygodne relacje naocznych świadków Jezusa


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 15:52, 28 Lut 2024, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:22, 28 Lut 2024    Temat postu:

Dlaczego liberalne?

Ty ponoć dobrze gotujesz. Robisz jakieś szkolenia z gotowania?

Nadajesz się do wszystkiego.

Cytat za Katolik:

[link widoczny dla zalogowanych] :*
Tymczasem było to trochę inaczej. "Na początku było Słowo" (Jan 1,1). Jezus nauczał, tłumaczył, leczył, opowiadał, wędrował, dyskutował, czynił cuda i tak dalej. Gdy Go już nie było na Ziemi, Jego uczniowie (nie tylko 12 apostołów) zaczęli się spotykać i wspominać Go i Jego działalność. Przywoływali z pamięci Jego słowa, powiedzenia, opowieści, działania. Ktoś zaczął to wszystko zbierać. Najpierw w formie ustnej, potem zaczęto to spisywać. Pisano to nie tylko aby utrwalić pamięć o Jezusie ale także po to aby głosić dalej, to co Jezus mówił i to co czynił. Postąpiono zgodnie z Jego postulatem "Wierzcie w Dobrą Nowinę". Dobra Nowina po grecku, to Euangelion. Przywoływano, powtarzano, spisywano i redagowano w tę formę, którą znamy dziś dość długo. Nawet ponad 100 lat. Ktoś kto jest zainteresowany tym procesem powinien sięgnąć po tzw. wydania krytyczne Ewangelii, w których podane są wszystkie znane brzmienia każdego wersetu. Byl to proces, który nie dość, że trwał w czasie, to jeszcze dokonywany był w określonym środowisku i z określonym zamysłem. To co na początku było zbieraniem logiów (wypowiedzi Jezusa) po kilkudziesięciu latach przerodziło się (na przykład) w Ewangelię wg św. Mateusza, dzieło stworzone najpierw w formie ustnej po aramejsku/hebrajsku a potem spisane w grece koine po to aby "opowieść o Jezusie" dotarła do żydów. Stąd liczne w tej Ewangelii hebraizmy, widoczne myślenie starożytne żydowskie, akcenty zupełnie inne niż w Ewangelii wg św. Jana. Ta powstała w zasadniczym zrębie gdzieś na przełomie I i II wieku n.e. w celu nie tyle opowieści a działaniach Jezusa co przekazania "teologii" Jezusowej.
Starożytne pisanie książek nie było tym czym jest dzisiaj. Nie chodzi tylko o to, że my posługujemy się komputerami a oni pisali na papirusie. Samo pisanie i czytanie nie było dostępne dla wszystkich. Pisarz nie pisal sam, był otoczony grupą skrybów, sekretarzy, którzy pisali za niego. Dzieła były przepisywane ręcznie, z wielką starannością ale błędy (nawet najmniejsze) byly nie do uniknięcia. Nie było prawa autorskiego w dzisiejszym tego rozumieniu. Jeden przepisywał od drugiego, wcale nie podawał źródła,nie płacił tantiem, wręcz ten, który był "plagiatowany" dumny był z tego, że go "plagiatują". I tak Łukasz "przepisał" sporo swojego tekstu od Mateusza i Marka. Ci z kolei z innego źródła, którego nie byli uprzejmi ujawnić. Z drugiej strony istniał mily zwyczaj (który wszyscy popieali, rozumieli i z którego korzystali) aby powolywać się na autorytet większy od samego piszącego. Jeśli ktoś z otoczenia mistrza pisał o czymś, to zwykle robil to "pod płaszczykiem" mistrza. Platon swoje poglądy ubieral w słowa swojego nauczyciela, Sokratesa. Nikogo to nie bulwersowało, wręcz bylo dowodem profesjonalizmu i rzetelności. Dziś powszechną jest technika niszczenia autorytetów: staję się wielki bo zaprzeczam temu, co zrobili moi poprzednicy i na gruzach tego robię swój budynek. Oni wręcz przeciwnie. Dlatego niczym złym i nie właściwym nie byłoby to, że ktoś opowiedział historię Jezusową powołując się na autorytet Mateusza, który był z Jezusem.
Wszystko to co opisuję trzeba wziąć w nawias. Nie mamy bowiem do czynienia z naukami pozytywnymi, weryfikowalnymi empirycznie. Nie można bowiem wyrazić procesu powstawania ewangelii eleganckim i poprawnym logicznie wzorem matematycznym a następnie w laboratorium przeprowadzić powtarzalną serię eksperymetnów, które potwierdzą prawdziwość pierwotnej hipotezy. A i tak na gruncie nauk pozytywnych jedne teorie są wypierane przez drugie, jedne wzory zastępują drugie, jedne eksperymenty są lepsze od drugich.
Na gruncie nauk biblijnych poruszamy się na gruncie hipotez, prawdopodobnieństwa, przypuszczeń, teorii.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 14:26, 28 Lut 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:35, 28 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Dlaczego liberalne?

Ty ponoć dobrze gotujesz. Robisz jakieś szkolenia z gotowania?

Nadajesz się do wszystkiego.

Cytat za Katolik:

[link widoczny dla zalogowanych] :*
Tymczasem było to trochę inaczej. "Na początku było Słowo" (Jan 1,1). Jezus nauczał, tłumaczył, leczył, opowiadał, wędrował, dyskutował, czynił cuda i tak dalej. Gdy Go już nie było na Ziemi, Jego uczniowie (nie tylko 12 apostołów) zaczęli się spotykać i wspominać Go i Jego działalność. Przywoływali z pamięci Jego słowa, powiedzenia, opowieści, działania. Ktoś zaczął to wszystko zbierać. Najpierw w formie ustnej, potem zaczęto to spisywać. Pisano to nie tylko aby utrwalić pamięć o Jezusie ale także po to aby głosić dalej, to co Jezus mówił i to co czynił. Postąpiono zgodnie z Jego postulatem "Wierzcie w Dobrą Nowinę". Dobra Nowina po grecku, to Euangelion. Przywoływano, powtarzano, spisywano i redagowano w tę formę, którą znamy dziś dość długo. Nawet ponad 100 lat. Ktoś kto jest zainteresowany tym procesem powinien sięgnąć po tzw. wydania krytyczne Ewangelii, w których podane są wszystkie znane brzmienia każdego wersetu. Byl to proces, który nie dość, że trwał w czasie, to jeszcze dokonywany był w określonym środowisku i z określonym zamysłem. To co na początku było zbieraniem logiów (wypowiedzi Jezusa) po kilkudziesięciu latach przerodziło się (na przykład) w Ewangelię wg św. Mateusza, dzieło stworzone najpierw w formie ustnej po aramejsku/hebrajsku a potem spisane w grece koine po to aby "opowieść o Jezusie" dotarła do żydów. Stąd liczne w tej Ewangelii hebraizmy, widoczne myślenie starożytne żydowskie, akcenty zupełnie inne niż w Ewangelii wg św. Jana. Ta powstała w zasadniczym zrębie gdzieś na przełomie I i II wieku n.e. w celu nie tyle opowieści a działaniach Jezusa co przekazania "teologii" Jezusowej.
Starożytne pisanie książek nie było tym czym jest dzisiaj. Nie chodzi tylko o to, że my posługujemy się komputerami a oni pisali na papirusie. Samo pisanie i czytanie nie było dostępne dla wszystkich. Pisarz nie pisal sam, był otoczony grupą skrybów, sekretarzy, którzy pisali za niego. Dzieła były przepisywane ręcznie, z wielką starannością ale błędy (nawet najmniejsze) byly nie do uniknięcia. Nie było prawa autorskiego w dzisiejszym tego rozumieniu. Jeden przepisywał od drugiego, wcale nie podawał źródła,nie płacił tantiem, wręcz ten, który był "plagiatowany" dumny był z tego, że go "plagiatują". I tak Łukasz "przepisał" sporo swojego tekstu od Mateusza i Marka. Ci z kolei z innego źródła, którego nie byli uprzejmi ujawnić. Z drugiej strony istniał mily zwyczaj (który wszyscy popieali, rozumieli i z którego korzystali) aby powolywać się na autorytet większy od samego piszącego. Jeśli ktoś z otoczenia mistrza pisał o czymś, to zwykle robil to "pod płaszczykiem" mistrza. Platon swoje poglądy ubieral w słowa swojego nauczyciela, Sokratesa. Nikogo to nie bulwersowało, wręcz bylo dowodem profesjonalizmu i rzetelności. Dziś powszechną jest technika niszczenia autorytetów: staję się wielki bo zaprzeczam temu, co zrobili moi poprzednicy i na gruzach tego robię swój budynek. Oni wręcz przeciwnie. Dlatego niczym złym i nie właściwym nie byłoby to, że ktoś opowiedział historię Jezusową powołując się na autorytet Mateusza, który był z Jezusem.
Wszystko to co opisuję trzeba wziąć w nawias. Nie mamy bowiem do czynienia z naukami pozytywnymi, weryfikowalnymi empirycznie. Nie można bowiem wyrazić procesu powstawania ewangelii eleganckim i poprawnym logicznie wzorem matematycznym a następnie w laboratorium przeprowadzić powtarzalną serię eksperymetnów, które potwierdzą prawdziwość pierwotnej hipotezy. A i tak na gruncie nauk pozytywnych jedne teorie są wypierane przez drugie, jedne wzory zastępują drugie, jedne eksperymenty są lepsze od drugich.
Na gruncie nauk biblijnych poruszamy się na gruncie hipotez, prawdopodobnieństwa, przypuszczeń, teorii.


Kolejne bzdury. Wklejasz jakiś spam, którego i tak nie rozumiesz. Twoje pojmowanie jest na poziomie ameby

Będę święcił jako dzień święty ten dzień, w którym w końcu bezpowrotnie znikniesz z tego forum. Tak jak zrobiła to Dyskurs


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 15:23, 28 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:47, 28 Lut 2024    Temat postu:

Ok. Tymczasem musisz się z nami spotkać w realu.

Dyskurs mieszka chyba w USA?

A gdyby nas zaprosiła to byś się wybrał?

[link widoczny dla zalogowanych]

Przytulam.
Wiem, że naprawdę jesteś dobrym człowiekiem. :serce: :*


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 15:04, 28 Lut 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:19, 28 Lut 2024    Temat postu:

Wiedza OK jest godna podziwu.

Cytat:
barbarzyńcy dokonali, nie przebrzmiały bez echa, między innymi szczególnie wyjaśniając, dlaczego oni nawzajem z sobą wojowali. -Herodot, Dzieje I,1 (tłumaczenie: Seweryn Hammer)

Tukidydes z Aten opisał wojnę, którą prowadzili między sobą Peloponezyjczycy i Ateńczycy. Zabrał się do dzieła zaraz z początkiem wojny, spodziewając się, że będzie ona wielka i ze wszystkich dotychczasowych wojen najbardziej godna pamięci. -Tukidydes, Wojna peloponeska I,1 (tłumaczenie: Kazimierz Kumaniecki)

Wojnę, którą toczyli Żydzi z Rzymianami — a była to największa wojna nie tylko z tych, które zdarzyły się za naszej pamięci, lecz zapewne także z tych, które znamy z opowiadań, jak to miasta zmagały się z miastami lub też narody z narodami — różnie historycy przedstawiają. Jedni, nie będąc sami świadkami wydarzeń, zebrali chaotyczne i sprzeczne z sobą opowieści, które zasłyszeli i opisują je na sposób sofistyczny, drudzy wprawdzie patrzyli na rozgrywające się wypadki, lecz fakty ukazali w fałszywym świetle już to z chęci przypodobania się Rzymianom, już to z nienawiści do Żydów. Pisma ich przeto pełne są bądź oskarżeń, bądź pochwał, lecz zgoła nie ma w nich rzetelności w relacjonowaniu faktów. Ja tedy Józef, syn Mattiasa [Hebrajczyk z pochodzenia], kapłan jerozolimski, który z początku sam walczyłem z Rzymianami, a później stałem się przymusowym świadkiem zdarzeń, postanowiłem dać poddanym cesarstwa rzymskiego opowiadanie przełożone na język grecki z tego dzieła, które poprzednio ułożyłem w ojczystym języku i posłałem barbarzyńcom w górnych krainach. -Józef Flawiusz, Wojna Żydowska, I, 1 (1-3), tłumaczenie: Jan Radożycki

Może katolikus powinien jego zapytać


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 15:20, 28 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 78 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:08, 28 Lut 2024    Temat postu:

Michał napisał:
Świat, zagrożenia, pokusy w tym kontekście jest ARENĄ TRENINGU DLA DUCHA, który na tych wszystkich trudnościach, buduje swoją moc, tożsamość, swój "kształt": Ten, kto sobie z owym zadaniem poradzi, narodzi się z ducha, a jako duch, będzie właśnie "trwać na wieki", bo duch jest nieśmiertelny (tylko ciało jest śmiertelne).


A dlaczego człowiek nie może mieć pewności, że ten świat jest "areną treningu", testem? Wiele testów człowiek w życiu przechodzi wiedząc, że przechodzi właśnie jakiś test. Czy nie rozsądniej od początku, jest wiedzieć co to za test i na jakich warunkach?

Poza tym ten test rodzi mnóstwo różnego rodzaju cierpienia. :think:

Cytat:
Życie na świecie jest potrzebne, aby duchowość się z tego życia wyłoniła.


Nie da się inaczej?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:02, 28 Lut 2024    Temat postu:

O temat czytania i interpretacji Biblii zahaczyliśmy pewnego dnia.
Dla mnie to nadal trudny i otwarty temat.
Jako osoba z zewnątrz kościoła nie muszę sie tak bardzo martwić, że czegoś nie rozumiem czy coś mi się nie zgadza.
Dla badaczy pisma, którzy znają języki oraz historie zapewne są to tematy często emocjonujące. Rożne interpretacje mogą nadwyrężać wiarę.

Ciekawe linki:


[link widoczny dla zalogowanych]



[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:23, 28 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał napisał:
Świat, zagrożenia, pokusy w tym kontekście jest ARENĄ TRENINGU DLA DUCHA, który na tych wszystkich trudnościach, buduje swoją moc, tożsamość, swój "kształt": Ten, kto sobie z owym zadaniem poradzi, narodzi się z ducha, a jako duch, będzie właśnie "trwać na wieki", bo duch jest nieśmiertelny (tylko ciało jest śmiertelne).


A dlaczego człowiek nie może mieć pewności, że ten świat jest "areną treningu", testem? Wiele testów człowiek w życiu przechodzi wiedząc, że przechodzi właśnie jakiś test. Czy nie rozsądniej od początku, jest wiedzieć co to za test i na jakich warunkach?

Gdyby było z góry wiadomo, że życie to test, to wykluczyłoby z testowania kluczowe aspekty owego testu - aspekty tak ważne, że rujnujące istotę sprawy.
Jednym z tych aspektów jest pytanie o NADZIEJĘ. Wiedząc z góry, że i tak będzie dobrze, "bo to tylko test", nie zadalibyśmy sobie tych pytań, na których wręcz się zasadza nasz mentalny byt:
- co będzie, jeślibym przestał być?
- gdzie zaczyna się to ja, którego powinienem bronić?
- co z mojej osobowości powinno być zmodyfikowane, nawet unicestwione, a co zostawione?...

Pytanie o akceptację jest pytaniem o kształt siebie. Uznając, iż moje funkcjonowanie jest tylko testem, mimowolnie przyjmę, że wszystko, co teraz o sobie myślę, jest trwałe, zachowa się. Tymczasem nie chcę tej sugestii. Nie wiem, co ze swojej osobowości powinienem wyrwać, albo wypalić mentalnym rozżarzonym żelazem. Nie wiem tego i nie zakładam, że to, o czym dzisiaj myślę "to jestem ja", na pewno okaże się tym prawdziwym ja. Przekonanie, że życie tylko (tylko) test, niesie w sobie ukrytą sugestię, że testowana jest tylko pewna zewnętrzna strona mojego jestestwa. A wg mnie jest inaczej - test jest dużo głębszy, niż to się da sformułować na etapie, na którym ideę testu już jakoś rozumiemy, ale jeszcze jesteśmy bardzo daleko od rozumienia samego siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 78 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:58, 29 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Gdyby było z góry wiadomo, że życie to test, to wykluczyłoby z testowania kluczowe aspekty owego testu - aspekty tak ważne, że rujnujące istotę sprawy.
Jednym z tych aspektów jest pytanie o NADZIEJĘ. Wiedząc z góry, że i tak będzie dobrze, "bo to tylko test", nie zadalibyśmy sobie tych pytań, na których wręcz się zasadza nasz mentalny byt:
- co będzie, jeślibym przestał być?
- gdzie zaczyna się to ja, którego powinienem bronić?
- co z mojej osobowości powinno być zmodyfikowane, nawet unicestwione, a co zostawione?...


Chyba rozumiem. Gdyby Bóg udowodnił swoje istnienie i wytłumaczył ludziom, co jest naprawdę dobre, a co złe, jak radzić sobie w życiu itd., to człowiek nie miałby szans na okazanie własnych mocy w rozpoznawaniu dobra i zła. Nie byłoby też sensu zadawać sobie wielu egzystencjalnych pytań, bo już byśmy wiedzieli, że Bóg istnieje..
Ciekawe, co nas czeka po śmierci (o ile Bóg istnieje). Bo Jego "nieobecność" można też wytłumaczyć na sposób ateistyczny i nie ma jak rozsądzić, co jest prawdą. :think: Ale jeśli On istnieje to coś nas chyba czeka, choć są też chrześcijanie, którzy wierzą (uzasadniając to Biblią), że człowiek po śmierci przestaje istnieć i dopiero Bóg przywraca go do życia w dniu sądu ostatecznego:
[link widoczny dla zalogowanych]

Ale ok, chciałbym jeszcze wrócić do fragmentu z Ewangelii Jana:

1 J 2,15-17 napisał:
Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.


Zastanawiam się nad tym fragmentem z Ewangelii Jana. Zastanawiam mnie, jak ktoś może się przekonać/zrozumieć, że ten fragment mówi prawdę?
Załóżmy, że ktoś, kto z Biblią nie ma za wiele wspólnego, ktoś kto właśnie mocno żyje "wartościami tego świata", trafił przypadkowo, jakoś, na ten właśnie werset. I pierwsza reakcja może być taka: "przecież to są jakieś bzdury. Nie ma nic złego w pożądliwości ciała, pożądliwości oczu, ani w byciu pysznym - to wszystko jest ludzkie, normalne".
Biblia chyba tego nie wyjaśnia więc jak, ktoś taki mógłby się przekonać, że faktycznie "pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia" to coś faktycznie złego i lepiej się tego wystrzegać? W oparciu o co ma przyjść to zrozumienie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:41, 29 Lut 2024    Temat postu:

Wielu ludzi żyje wartościami tego świata.



Nie oznacza to, że myślą tylko o seksie, kradną i biją wszystkich którzy im się nie podobają.

Myślę, że Jezus wtedy mówił do hipokrytów.

Do tych którzy niby byli pobożni a tak naprawdę bili wszystkich. Są przykłady takich ludzi i tutaj na forum.

Dlatego wiara w Boga wielką miłość może być zbawcza . Tylko czy ona jest kompatybilna z katolicyzmem?


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 9:40, 29 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:45, 29 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
1 J 2,15-17 napisał:
Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.


Zastanawiam się nad tym fragmentem z Ewangelii Jana. Zastanawiam mnie, jak ktoś może się przekonać/zrozumieć, że ten fragment mówi prawdę?
Załóżmy, że ktoś, kto z Biblią nie ma za wiele wspólnego, ktoś kto właśnie mocno żyje "wartościami tego świata", trafił przypadkowo, jakoś, na ten właśnie werset. I pierwsza reakcja może być taka: "przecież to są jakieś bzdury. Nie ma nic złego w pożądliwości ciała, pożądliwości oczu, ani w byciu pysznym - to wszystko jest ludzkie, normalne".
Biblia chyba tego nie wyjaśnia więc jak, ktoś taki mógłby się przekonać, że faktycznie "pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia" to coś faktycznie złego i lepiej się tego wystrzegać? W oparciu o co ma przyjść to zrozumienie?

To, co jest normalne dla przeżycia, dla wygrania tych małych swoich wygranych w świecie, ZATRZYMUJE CZŁOWIEKA w jego rozwoju duchowym, blokuje jego narodzenie się z ducha. Dlatego tak paradoksalnie szczęśliwe życie najczęściej, patrząc z punktu widzenia rozwoju duchowości, jest właściwie życiem straconym. Dlaczego?
- Bo DOPASOWAWSZY SIĘ DO ŚWIATA, taki ktoś zyskał satysfakcję tylko taką, jaką świat mu zaoferował, czyli NIE STWORZYŁ SWOJEJ instancji osobowości, spełnienia.

Do tego, aby uruchomić głęboką przemianę wewnętrzną, potrzebny jest powód ku temu. Tym powodem jest brak, niesatysfakcjonujące życie, wszak to POTRZEBA jest matką wynalazków. Więc "wynalazek siebie" powstanie też dopiero wtedy, gdy ten ja, który próbował sobie jakoś ułożyć życie w świecie, poczuje się nieusatysfakcjonowany, z brakiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:06, 29 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
1 J 2,15-17 napisał:
Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.


Zastanawiam się nad tym fragmentem z Ewangelii Jana. Zastanawiam mnie, jak ktoś może się przekonać/zrozumieć, że ten fragment mówi prawdę?
Załóżmy, że ktoś, kto z Biblią nie ma za wiele wspólnego, ktoś kto właśnie mocno żyje "wartościami tego świata", trafił przypadkowo, jakoś, na ten właśnie werset. I pierwsza reakcja może być taka: "przecież to są jakieś bzdury. Nie ma nic złego w pożądliwości ciała, pożądliwości oczu, ani w byciu pysznym - to wszystko jest ludzkie, normalne".
Biblia chyba tego nie wyjaśnia więc jak, ktoś taki mógłby się przekonać, że faktycznie "pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia" to coś faktycznie złego i lepiej się tego wystrzegać? W oparciu o co ma przyjść to zrozumienie?

To, co jest normalne dla przeżycia, dla wygrania tych małych swoich wygranych w świecie, ZATRZYMUJE CZŁOWIEKA w jego rozwoju duchowym, blokuje jego narodzenie się z ducha. Dlatego tak paradoksalnie szczęśliwe życie najczęściej, patrząc z punktu widzenia rozwoju duchowości, jest właściwie życiem straconym. Dlaczego?
- Bo DOPASOWAWSZY SIĘ DO ŚWIATA, taki ktoś zyskał satysfakcję tylko taką, jaką świat mu zaoferował, czyli NIE STWORZYŁ SWOJEJ instancji osobowości, spełnienia.

Do tego, aby uruchomić głęboką przemianę wewnętrzną, potrzebny jest powód ku temu. Tym powodem jest brak, niesatysfakcjonujące życie, wszak to POTRZEBA jest matką wynalazków. Więc "wynalazek siebie" powstanie też dopiero wtedy, gdy ten ja, który próbował sobie jakoś ułożyć życie w świecie, poczuje się nieusatysfakcjonowany, z brakiem.


Co to znaczy wedlug Ciebie Michał dopasować się do swiata.

Czujesz się dopasowany?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:34, 29 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
1 J 2,15-17 napisał:
Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.


Zastanawiam się nad tym fragmentem z Ewangelii Jana. Zastanawiam mnie, jak ktoś może się przekonać/zrozumieć, że ten fragment mówi prawdę?
Załóżmy, że ktoś, kto z Biblią nie ma za wiele wspólnego, ktoś kto właśnie mocno żyje "wartościami tego świata", trafił przypadkowo, jakoś, na ten właśnie werset. I pierwsza reakcja może być taka: "przecież to są jakieś bzdury. Nie ma nic złego w pożądliwości ciała, pożądliwości oczu, ani w byciu pysznym - to wszystko jest ludzkie, normalne".
Biblia chyba tego nie wyjaśnia więc jak, ktoś taki mógłby się przekonać, że faktycznie "pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia" to coś faktycznie złego i lepiej się tego wystrzegać? W oparciu o co ma przyjść to zrozumienie?

To, co jest normalne dla przeżycia, dla wygrania tych małych swoich wygranych w świecie, ZATRZYMUJE CZŁOWIEKA w jego rozwoju duchowym, blokuje jego narodzenie się z ducha. Dlatego tak paradoksalnie szczęśliwe życie najczęściej, patrząc z punktu widzenia rozwoju duchowości, jest właściwie życiem straconym. Dlaczego?
- Bo DOPASOWAWSZY SIĘ DO ŚWIATA, taki ktoś zyskał satysfakcję tylko taką, jaką świat mu zaoferował, czyli NIE STWORZYŁ SWOJEJ instancji osobowości, spełnienia.

Do tego, aby uruchomić głęboką przemianę wewnętrzną, potrzebny jest powód ku temu. Tym powodem jest brak, niesatysfakcjonujące życie, wszak to POTRZEBA jest matką wynalazków. Więc "wynalazek siebie" powstanie też dopiero wtedy, gdy ten ja, który próbował sobie jakoś ułożyć życie w świecie, poczuje się nieusatysfakcjonowany, z brakiem.


Co to znaczy wedlug Ciebie Michał dopasować się do swiata.

Czujesz się dopasowany?

To jest niebanalne pytanie. Bo nie chodzi o skrajność w tym zakresie. Nie zamierzam być marionetką, nie chcę dopasowywać się tylko do tego, co mi świat (i ludzie w nim) zasugerują, czy nawet będą próbowali wymuszać, ale z drugiej strony nie chcę całkowicie odrzucać tego, co świat mi niesie. Trochę sugestii świata uwzględnię, inne zlekceważę, jeszcze inne uwzględnię na swoich zasadach - trochę przychylając się do czyichś sugestii, ale też trochę robiąc to po swojemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:32, 29 Lut 2024    Temat postu:

A ja czuję sie dopasowana.

Czy to jest coś złego ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:42, 29 Lut 2024    Temat postu:

Semele napisał:
A ja czuję sie dopasowana.

Czy to jest coś złego ?

Złego?...
- W jakim sensie?... Moralnym...
Wg mnie wszystko zależy od aspiracji, od tego, w co celujesz. W pewnym sensie to chyba masz szczęście, że dopasowana się czujesz. Może to i dobrze.
Ja nie czuję się dopasowany do tego świata. Dlatego nieustannie tworzę jakieś osobne, własne światy w moim umyśle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 78 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:51, 29 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
1 J 2,15-17 napisał:
Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.


Zastanawiam się nad tym fragmentem z Ewangelii Jana. Zastanawiam mnie, jak ktoś może się przekonać/zrozumieć, że ten fragment mówi prawdę?
Załóżmy, że ktoś, kto z Biblią nie ma za wiele wspólnego, ktoś kto właśnie mocno żyje "wartościami tego świata", trafił przypadkowo, jakoś, na ten właśnie werset. I pierwsza reakcja może być taka: "przecież to są jakieś bzdury. Nie ma nic złego w pożądliwości ciała, pożądliwości oczu, ani w byciu pysznym - to wszystko jest ludzkie, normalne".
Biblia chyba tego nie wyjaśnia więc jak, ktoś taki mógłby się przekonać, że faktycznie "pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia" to coś faktycznie złego i lepiej się tego wystrzegać? W oparciu o co ma przyjść to zrozumienie?

To, co jest normalne dla przeżycia, dla wygrania tych małych swoich wygranych w świecie, ZATRZYMUJE CZŁOWIEKA w jego rozwoju duchowym, blokuje jego narodzenie się z ducha. Dlatego tak paradoksalnie szczęśliwe życie najczęściej, patrząc z punktu widzenia rozwoju duchowości, jest właściwie życiem straconym. Dlaczego?
- Bo DOPASOWAWSZY SIĘ DO ŚWIATA, taki ktoś zyskał satysfakcję tylko taką, jaką świat mu zaoferował, czyli NIE STWORZYŁ SWOJEJ instancji osobowości, spełnienia.

Do tego, aby uruchomić głęboką przemianę wewnętrzną, potrzebny jest powód ku temu. Tym powodem jest brak, niesatysfakcjonujące życie, wszak to POTRZEBA jest matką wynalazków. Więc "wynalazek siebie" powstanie też dopiero wtedy, gdy ten ja, który próbował sobie jakoś ułożyć życie w świecie, poczuje się nieusatysfakcjonowany, z brakiem.


Hm, czyli nie wystarczy przeczytać coś w Biblii komuś aby zrozumiał zaistniałą tam prawdę, ktoś by coś z tego zrozumiał musi jeszcze pewnych rzeczy doświadczyć i być może wtedy to mu się "zakliknie" z tym, co jest napisane w Biblii. :think:


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Czw 17:52, 29 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:04, 29 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
1 J 2,15-17 napisał:
Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.


Zastanawiam się nad tym fragmentem z Ewangelii Jana. Zastanawiam mnie, jak ktoś może się przekonać/zrozumieć, że ten fragment mówi prawdę?
Załóżmy, że ktoś, kto z Biblią nie ma za wiele wspólnego, ktoś kto właśnie mocno żyje "wartościami tego świata", trafił przypadkowo, jakoś, na ten właśnie werset. I pierwsza reakcja może być taka: "przecież to są jakieś bzdury. Nie ma nic złego w pożądliwości ciała, pożądliwości oczu, ani w byciu pysznym - to wszystko jest ludzkie, normalne".
Biblia chyba tego nie wyjaśnia więc jak, ktoś taki mógłby się przekonać, że faktycznie "pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia" to coś faktycznie złego i lepiej się tego wystrzegać? W oparciu o co ma przyjść to zrozumienie?

To, co jest normalne dla przeżycia, dla wygrania tych małych swoich wygranych w świecie, ZATRZYMUJE CZŁOWIEKA w jego rozwoju duchowym, blokuje jego narodzenie się z ducha. Dlatego tak paradoksalnie szczęśliwe życie najczęściej, patrząc z punktu widzenia rozwoju duchowości, jest właściwie życiem straconym. Dlaczego?
- Bo DOPASOWAWSZY SIĘ DO ŚWIATA, taki ktoś zyskał satysfakcję tylko taką, jaką świat mu zaoferował, czyli NIE STWORZYŁ SWOJEJ instancji osobowości, spełnienia.

Do tego, aby uruchomić głęboką przemianę wewnętrzną, potrzebny jest powód ku temu. Tym powodem jest brak, niesatysfakcjonujące życie, wszak to POTRZEBA jest matką wynalazków. Więc "wynalazek siebie" powstanie też dopiero wtedy, gdy ten ja, który próbował sobie jakoś ułożyć życie w świecie, poczuje się nieusatysfakcjonowany, z brakiem.


Hm, czyli nie wystarczy przeczytać coś w Biblii komuś aby zrozumiał zaistniałą tam prawdę, ktoś by coś z tego zrozumiał musi jeszcze pewnych rzeczy doświadczyć i być może wtedy to mu się "zakliknie" z tym, co jest napisane w Biblii. :think:

Dokładnie tak!
Wittgenstein tym się m.in. zapisał w historii filozofii, iż odkrył, że idee, pojęcia, znaczenia słów są przez ludzkie umysły TESTOWANE W RAMACH GIER JĘZYKOWYCH. Bez tego testu pojęcia by w ogóle nie funkcjonowały, nie były zrozumiane, przeczytanie Biblii nie uruchomiłoby żadnej formy zrozumienia jej treści.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:06, 29 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
A ja czuję sie dopasowana.

Czy to jest coś złego ?

Złego?...
- W jakim sensie?... Moralnym...
Wg mnie wszystko zależy od aspiracji, od tego, w co celujesz. W pewnym sensie to chyba masz szczęście, że dopasowana się czujesz. Może to i dobrze.
Ja nie czuję się dopasowany do tego świata. Dlatego nieustannie tworzę jakieś osobne, własne światy w moim umyśle.

Dlatego nieustannie tworzę jakieś osobne, własne światy w moim umyśle.[/quote]

Widzę. Czytam.

Ale Ty z tego powodu nie cierpisz. To jest chyba dobrze?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 78 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:15, 29 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszynski napisał:
- Bo DOPASOWAWSZY SIĘ DO ŚWIATA, taki ktoś zyskał satysfakcję tylko taką, jaką świat mu zaoferował, czyli NIE STWORZYŁ SWOJEJ instancji osobowości, spełnienia.


A czy to nie jest też trochę "skok na głęboką i nieznaną wodę"? Jest tu jakieś chyba egzystencjalne napięcie wyrażające się w pytaniu - za czym się w tym życiu opowiedzieć, czy zainwestować całą swoją energię w to, by w naszym życiu było kolorowo i z bąbelkami, bo potem, jest ciemna mogiła i koniec istnienia, czy może lepiej zastanowić się głębiej nad sensem życia, cierpienia, naszego pobytu tu na ziemi? Jak żyć? To jest pytanie. No i najczęściej to do czego nawołuje religia nie jest weryfikowalne - niebo, sąd, zbawienie, ofiara Jezusa itd. - czy poświęcić swoje życie, czas, energię i pójść za tym, czy po prostu żyć podążając za naszymi naturalnymi instynktami i ludzkimi potrzebami? Same pytania..


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Czw 18:16, 29 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:40, 29 Lut 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszynski napisał:
- Bo DOPASOWAWSZY SIĘ DO ŚWIATA, taki ktoś zyskał satysfakcję tylko taką, jaką świat mu zaoferował, czyli NIE STWORZYŁ SWOJEJ instancji osobowości, spełnienia.


A czy to nie jest też trochę "skok na głęboką i nieznaną wodę"? Jest tu jakieś chyba egzystencjalne napięcie wyrażające się w pytaniu - za czym się w tym życiu opowiedzieć, czy zainwestować całą swoją energię w to, by w naszym życiu było kolorowo i z bąbelkami, bo potem, jest ciemna mogiła i koniec istnienia, czy może lepiej zastanowić się głębiej nad sensem życia, cierpienia, naszego pobytu tu na ziemi? Jak żyć? To jest pytanie. No i najczęściej to do czego nawołuje religia nie jest weryfikowalne - niebo, sąd, zbawienie, ofiara Jezusa itd. - czy poświęcić swoje życie, czas, energię i pójść za tym, czy po prostu żyć podążając za naszymi naturalnymi instynktami i ludzkimi potrzebami? Same pytania..

Tak. Same pytania. I wg mnie tak ma być, bo pytania są bardzo istotną częścią tej układanki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 78 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:07, 29 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Michał Dyszynski napisał:
- Bo DOPASOWAWSZY SIĘ DO ŚWIATA, taki ktoś zyskał satysfakcję tylko taką, jaką świat mu zaoferował, czyli NIE STWORZYŁ SWOJEJ instancji osobowości, spełnienia.


A czy to nie jest też trochę "skok na głęboką i nieznaną wodę"? Jest tu jakieś chyba egzystencjalne napięcie wyrażające się w pytaniu - za czym się w tym życiu opowiedzieć, czy zainwestować całą swoją energię w to, by w naszym życiu było kolorowo i z bąbelkami, bo potem, jest ciemna mogiła i koniec istnienia, czy może lepiej zastanowić się głębiej nad sensem życia, cierpienia, naszego pobytu tu na ziemi? Jak żyć? To jest pytanie. No i najczęściej to do czego nawołuje religia nie jest weryfikowalne - niebo, sąd, zbawienie, ofiara Jezusa itd. - czy poświęcić swoje życie, czas, energię i pójść za tym, czy po prostu żyć podążając za naszymi naturalnymi instynktami i ludzkimi potrzebami? Same pytania..

Tak. Same pytania. I wg mnie tak ma być, bo pytania są bardzo istotną częścią tej układanki.


No tak, ale żyć jakoś trzeba. ;-P A może lepiej nie pytać, bo człowiek "zapyta się na śmierć" i życie mu przeleci, a odpowiedzi.. I tak nie wiadomo, co jest prawdą. :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin