Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:50, 14 Gru 2017 Temat postu: Objawienie, czyli moja interpretacja Apokalipsy [św.Jana]. |
|
|
Może w tym, co napiszę nie ma nic szczególnie odkrywczego, ale wydaje mi się, że m. in. w "Księdze Objawienia", czyli "Apokalipsie" św. Jana jest opisana wizja wydarzenia nie tyle bardzo niezwykłego, czy "ostatecznego", ile wydarzenia przełomowego dla ludzkości, a które może nastąpić nawet niebawem, może jeszcze za życia większości forumowiczów. Bowiem mam pewne przeczucie, czy raczej przypuszczenie, iż została tam opisana wielka wojna [światowa?] czy bitwa, w której zostanie prawdopodobnie użyta broń masowej zagłady- w tym (termo)nuklearna- która być może rozegra się, tzn. jej centrum albo/i najważniejsza, czy końcowa bitwa będzie w okolicach starożytnej miejscowości Megiddo, na wzgórzu [czyli "har" po hebrajsku] (a "megiddo" oznacza "zgromadzenie, koncentrację wojsk"). Najważniejszymi stronami, a zarazem "przyczynami" tej wojny będą z jednej strony Żydzi- prawdopodobnie w koalicji ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki oraz może innymi państwami, narodami, z drugiej strony islamiści, szczególnie narody arabskie i zamieszkujące Lewant [poza Izraelem, oczywiście]- być może w koalicji z państwami Maghrebu, czy też z innymi państwami głównie totalitarnymi [być może z Rosją].
Z takiego przedstawienia sprawy może się wydawać, iż na "pierwszy rzut oka" sugeruję, która ze stron jest tą "dobrą", a która "złą". Jednak jestem daleki od tego. Po pierwsze dlatego, iż uważam, że "pierwotnym zapalnikiem" dla takiej sytuacji, niejako prowokatorem wojny byłby raczej przede wszystkim Izrael, szczególnie "narodowcy żydowscy". Po drugie dlatego, że- jak chyba większość ludzi [rozsądnych?]- wolałbym, aby do takiej sytuacji nie doszło. Uważam, że objawienia, proroctwa- jeśli w ogóle w nie wierzyć- są raczej po to, by przestrzegać, ostrzegać oraz po to, by ludzie mieli czas zrozumieć, opamiętać się i zmienić swoje zamysły oraz postępowanie. Czy jednak na pewno? Być może tylko w pewnym, nawet niewielkim stopniu, zakresie jesteśmy zdolni, władni, by zmieniać własny los, a tym bardziej losy dużych grup ludzi, czy całego gatunku. Być może, co do wielkich, przełomowych dla ludzkości wydarzeń i tak będzie, "jak zapisano", bowiem możliwe, że jakieś istoty- powiedzmy "bogowie", "kosmici"- na tyle znają naturę ludzi- lepiej od samych ludzi- że przewidziały z dużym prawdopodobieństwem, iż ludzkość i tak sobie dany "los" zgotuje. Być może jest to wręcz potrzebne, stanowi "warunek niezbędny", aby człowiek, jako gatunek, jako "zbiór" istot "umarł i odrodził się", czyli by nastąpił znaczny, znaczący krok, progres w jego ewolucji, przede wszystkim tej mentalnej, na tle psychicznym, duchowym...
Dodam jeszcze tylko, że wydaje mi się również możliwe- aczkolwiek niezbyt prawdopodobne- iż w zdarzeniach takowych wezmą udział również jakieś istoty pozaziemskie [a może do tej pory zakamuflowani "ziemscy kosmici"], prócz samych ludzi...
Cóż: pożyjemy, to zobaczymy. A może lepiej tego nie dożyć?..
P. s.: Nie wiem, czy kogoś to interesuje, ale ja dostrzegam nawet w tym, co tu powyżej opisałem pewne związki z "Neon Genesis Evangelion"...
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Czw 21:54, 14 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|