|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 56 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 23:21, 07 Sty 2024 Temat postu: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Obejrzałem sobie taki film (patrz niżej), tych dwóch panów tam występujących na pewno nie jest wam nieznanych, i dochodzę do wniosku, że to jest faktycznie straszne, co my chrześcijanie zrobiliśmy z obrazu Pana Boga.
https://youtu.be/LrxkzABYkGc?si=r26tmTqDBk_5boJQ
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33740
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 3:11, 08 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Katolikus napisał: | Obejrzałem sobie taki film (patrz niżej), tych dwóch panów tam występujących na pewno nie jest wam nieznanych, i dochodzę do wniosku, że to jest faktycznie straszne, co my chrześcijanie zrobiliśmy z obrazu Pana Boga.
https://youtu.be/LrxkzABYkGc?si=r26tmTqDBk_5boJQ |
Słabieńka (naciągana na maksa) jest ta ich argumentacja. Oj słabieńka.
Dlaczego tak tę argumentację oceniam, bo się "ratują" przed ostrzem argumentów Wybrańczyka, a także Szustaka nie podejmując w ogóle kluczowego problemu tam postawionego. Ich "odpowiedź" jest po prostu nie na temat, a sprowadza się w większości do uznania, że argumentacja ich oponentów jest wadliwa, nieprawdziwa, bo...
Przecież Bogu tak odmalowanemu w Biblii, jako prawodawcy wszystko wolno.
Oni nie zauważają, że tak naprawdę TYLKO POTWIERDZAJĄ to, co zarzuca Biblii Wybrańczyk. Bo tezę Wybrańczyka można by skwitować stwierdzeniem: opis Boga w Biblii sugeruje, że skoro Bóg jest taki ponad ludzi, to mu wszystko wolno, nawet wolno czynić czyny uznane powszechnie za złe. I obaj panowie w istocie GŁOSZĄ TO SAMO co Wybrańczyk, tylko dodając do tego parę dodatkowych opisów, z nową retoryką, że to przecież tak musi być...
Ale Wybrańczyk móglby wziąć większość tego ich wideo i zaklaskać w ręce: oczywiście zgadzam się z Panami! Tak to właśnie wygląda w Biblii, że te straszne rzeczy z boskiego rozkazu się dzieją! I to, że niektórzy twierdzą "tak ma być, bo Bóg jest sędzią", to też Wybrańczyk może ogłosić: tak właśnie ja o tym piszę, że liczni chrześcijanie takiego Boga uznają! Zgadzamy się.
Tylko jest ta różnica, że to, co Panowi wskazują jako właściwą cechę Boga, Wybrańczyk (dokładnie to samo!) ukazuje od strony takiej, jak standardowo człowiek taki opis by odebrał, czyli jako krzywdy, nawet zbrodnie. W meritum Wybrańczyk i obaj panowie się zgadzają. Tylko retoryki są odmienne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 4:13, 08 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Katolikus napisał: | Obejrzałem sobie taki film (patrz niżej), tych dwóch panów tam występujących na pewno nie jest wam nieznanych, i dochodzę do wniosku, że to jest faktycznie straszne, co my chrześcijanie zrobiliśmy z obrazu Pana Boga.
https://youtu.be/LrxkzABYkGc?si=r26tmTqDBk_5boJQ |
Teistacja zaorała modernistyczne banialuki Szustaka. A ty możesz sobie już tylko potupać nóżką
Szustak bezmyślnie powtarza już takie same modernistyczne banialuki jak ty, że historie o Bogu w Starym Testamencie są zmyślone. Nie rozumie konsekwencji takich stwierdzeń. Jeśli historie o Bogu w Starym Testamencie są zmyślone, to sam Bóg Starego Testamentu jest zmyślony. A jeśli Bóg Starego Testamentu jest zmyślony, to Bóg Nowego Testamentu również. W tej sytuacji Jezus umarł na krzyżu za zmyślenia o nieistniejącym Bogu. Oto modernizm wraz ze swoimi tragicznymi konsekwencjami, z których "katoliccy" moderniści nigdy nie zdają sobie sprawy. Bo nie myślą
Szustak stąpa już po modernistycznych schodach w dół, ku ateizmowi:
[link widoczny dla zalogowanych]
A ty razem z nim. To jest droga w jedną stronę, z której nie ma już powrotu
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 4:51, 08 Sty 2024, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 56 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 4:21, 08 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
No to przynajmniej idę w bardzo ciekawym towarzystwie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 4:26, 08 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | No to przynajmniej idę w bardzo ciekawym towarzystwie. |
No to sprawdźmy jak skomentował to Jezus:
"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 56 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:49, 08 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Przecież Bogu tak odmalowanemu w Biblii, jako prawodawcy wszystko wolno.
Oni nie zauważają, że tak naprawdę TYLKO POTWIERDZAJĄ to, co zarzuca Biblii Wybrańczyk. Bo tezę Wybrańczyka można by skwitować stwierdzeniem: opis Boga w Biblii sugeruje, że skoro Bóg jest taki ponad ludzi, to mu wszystko wolno, nawet wolno czynić czyny uznane powszechnie za złe. I obaj panowie w istocie GŁOSZĄ TO SAMO co Wybrańczyk, tylko dodając do tego parę dodatkowych opisów, z nową retoryką, że to przecież tak musi być... |
Ano właśnie. Mnie szczególnie zaciekawiło, gdy jeden z apologetów w 11 minucie z sekundami tak zaczął mniej więcej mówić:
Cytat: | Bóg nie jest człowiekiem, Bóg jest właścicielem i to właścicielem takim całkowitym, to znaczy nasze życie, nasze myśli, nasze emocje, wszystko jest Jego, cały świat jest Jego i nikt nie może Bogu zarzucić, że coś zrobił źle, że komuś coś niepotrzebnie dał albo coś zabrał, po prostu Bóg może to zrobić, a jako Bóg dobry i sprawiedliwy wszystko, co robi jest dobre i sprawiedliwe. Jeżeli w taki sposób postanowił ukarać Batszebę i Dawida to znaczy, że było to dobre i sprawiedliwe w Jego oczach. Problem jest taki, że my chcemy Boga sprowadzić do kogoś podobnego nam, a może nawet trochę niżej i chce Go sądzić. To Bóg jest sędzią i sędziego doskonałego, absolutnego się nie sądzi. |
Autor słów zwraca uwagę, że jesteśmy własnością Boga, który cokolwiek by z nami nie robił to zawsze to będzie dobrze. Bóg może bawić się naszym życiem i to też będzie w porządku. Ani słowa autor nie wspomina o odpowiedzialności właściciela za swoją własność. Z jednej strony chcą się przed Bogiem ukorzyć, pokazać jacy to są wierni poddani, ale to jest ślepe i bezrefleksyjne poddaństwo.
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pon 21:50, 08 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33740
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:02, 08 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Katolikus napisał: | No to przynajmniej idę w bardzo ciekawym towarzystwie. |
No to sprawdźmy jak skomentował to Jezus:
"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26) |
W całości byłoby: (24) Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (25) Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (26) Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
Teraz jednak mamy to podstawowe pytanie: KIEDY PONOSIMY SZKODĘ NA NASZEJ DUSZY?...
Kto tę szkodę ponosi?: Co robiąc (albo czego nie robiąc) ponosimy szkodę na duszy?...
I odwrotnie: a czym właściwie dla tej duszy jest ZYSK? (przeciwieństwo szkody)
Można różne rzeczy wskazywać. Niektóre pewnie i słuszne. A co jest najważniejsze?...
(35) a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał , wystawiając Go na próbę: (36) Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe? (37) On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. (38) To jest największe i pierwsze przykazanie. (39) Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. (40) Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy. (Ewangelia Mateusza, 22)
Czy czasem nie jest roztropnie zaczynać zyskiwać swoją duszę, zaczynając od tego, co jest najważniejsze?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:27, 08 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | No to przynajmniej idę w bardzo ciekawym towarzystwie. |
No to sprawdźmy jak skomentował to Jezus:
"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26) |
W całości byłoby: (24) Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (25) Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (26) Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
Teraz jednak mamy to podstawowe pytanie: KIEDY PONOSIMY SZKODĘ NA NASZEJ DUSZY?...
Kto tę szkodę ponosi?: Co robiąc (albo czego nie robiąc) ponosimy szkodę na duszy?...
I odwrotnie: a czym właściwie dla tej duszy jest ZYSK? (przeciwieństwo szkody) |
Odpowiedź jest w tym samym cytacie który przytoczyłeś:
"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je"
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 23:28, 08 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:19, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Przecież Bogu tak odmalowanemu w Biblii, jako prawodawcy wszystko wolno.
Oni nie zauważają, że tak naprawdę TYLKO POTWIERDZAJĄ to, co zarzuca Biblii Wybrańczyk. Bo tezę Wybrańczyka można by skwitować stwierdzeniem: opis Boga w Biblii sugeruje, że skoro Bóg jest taki ponad ludzi, to mu wszystko wolno, nawet wolno czynić czyny uznane powszechnie za złe. I obaj panowie w istocie GŁOSZĄ TO SAMO co Wybrańczyk, tylko dodając do tego parę dodatkowych opisów, z nową retoryką, że to przecież tak musi być... |
Ano właśnie. Mnie szczególnie zaciekawiło, gdy jeden z apologetów w 11 minucie z sekundami tak zaczął mniej więcej mówić:
Cytat: | Bóg nie jest człowiekiem, Bóg jest właścicielem i to właścicielem takim całkowitym, to znaczy nasze życie, nasze myśli, nasze emocje, wszystko jest Jego, cały świat jest Jego i nikt nie może Bogu zarzucić, że coś zrobił źle, że komuś coś niepotrzebnie dał albo coś zabrał, po prostu Bóg może to zrobić, a jako Bóg dobry i sprawiedliwy wszystko, co robi jest dobre i sprawiedliwe. Jeżeli w taki sposób postanowił ukarać Batszebę i Dawida to znaczy, że było to dobre i sprawiedliwe w Jego oczach. Problem jest taki, że my chcemy Boga sprowadzić do kogoś podobnego nam, a może nawet trochę niżej i chce Go sądzić. To Bóg jest sędzią i sędziego doskonałego, absolutnego się nie sądzi. |
Autor słów zwraca uwagę, że jesteśmy własnością Boga, który cokolwiek by z nami nie robił to zawsze to będzie dobrze. Bóg może bawić się naszym życiem i to też będzie w porządku. Ani słowa autor nie wspomina o odpowiedzialności właściciela za swoją własność. Z jednej strony chcą się przed Bogiem ukorzyć, pokazać jacy to są wierni poddani, ale to jest ślepe i bezrefleksyjne poddaństwo. |
Jak zwykle karykaturowanie i wymyślanie urojonych chochołów, bo nikt takich tez nie stawia, że Bóg zrobi z kimś cokolwiek zechce. A nawet jakby zrobił to przed kim Stwórca Wszechświata będzie odpowiedzialny? Przed tobą? Weź się nie ośmieszaj do reszty
Bóg już ci odpowiedział w przypowieści o winnicy:
"Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę?" (Mt 20,15)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33740
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 1:11, 09 Sty 2024 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | No to przynajmniej idę w bardzo ciekawym towarzystwie. |
No to sprawdźmy jak skomentował to Jezus:
"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26) |
W całości byłoby: (24) Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (25) Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (26) Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
Teraz jednak mamy to podstawowe pytanie: KIEDY PONOSIMY SZKODĘ NA NASZEJ DUSZY?...
Kto tę szkodę ponosi?: Co robiąc (albo czego nie robiąc) ponosimy szkodę na duszy?...
I odwrotnie: a czym właściwie dla tej duszy jest ZYSK? (przeciwieństwo szkody) |
Odpowiedź jest w tym samym cytacie który przytoczyłeś:
"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je" |
Więc może integrysta, który chce zachować swoje życie - w sensie wygody i niepodejmowania ryzyka - cedując trudne decyzje na autorytety, zamiast samemu się zmagać z trudem ich rozstrzygania, straci ostatecznie to życie. Może integrysta idący szeroką, wygodną bramą wygodnictwa mentalnego, związanego z brakiem wzięcia odpowiedzialności za rozumienie rzeczywistości, a zdaniem się powtarzanie czyichś sformułowań, zostanie postawiony przed tym pytaniem: a dlaczego nie stać cię było na szczere i osobiste poszukiwanie Boga?
Czyżby integrysta, który zakopał swoje talenty, bo "bał się", że ich niewłaściwie użyje, czyli rzekomo musiał być biernym na drodze do Boga i zdać się na autorytety, liczył na taryfę ulgową?... A jeśli zostanie odrzucony, a ten jedyny jego talent oddadzą temu, kto miał dziesięć talentów, lecz chciał ich używać?...
Brama, przez którą wchodzą integryści - czyli wierni posłuszni autorytetom, a odmawiający Bogu daru własnych szczerych poszukiwań Jego drogi - jest taka emocjonalnie wygodna i szeroka. Miło jest myśleć (co jest typowe dla integrysty), że to zawsze jacyś inni są tymi grzesznikami, inni się mylą, więc przyjemnie jest tak myśleć o sobie, że powtarzanie jakichś tam sloganów przez autorytety stworzonych, zabezpiecza integryście zbawienie. A jeśli Bogu bardziej niż posłuszeństwo potrzebne jest OSOBISTE GORĄCE ZAANGAŻOWANIE. Może stosuje się tu: obyś był zimny albo gorący, ale nie letni?...
Gorący jest ten, kto osobiście Boga szuka. Zimny jest ateista, który przynajmniej szczerze się Go wyparł (może dlatego, że nie chciał zakłamywać w sobie nieustannie tego co widzi, w imię posłuszeństwa). Letni są ci posłuszni, a zakłamujący wszystko, aby być w grupie swoich - sami się uczciwie w poszukiwanie Boga nie angażują, problemu trudnych wyborów nie podnoszą, bo rzekomo autorytety już powiedziały im "to, co trzeba". Jak coś się im nie zgadza, to zawsze znajdą pretekst, aby postawą uległości i posłuszeństwa meritum spraw zagadać. Tak sobie prawdę zawsze przytną, żeby wychodziło, iż od niej posłuszeństwo i uległość autorytetom jest dużo ważniejsze.
A tymczasem może, POMIMO TRUDU I DYLEMATÓW to właśnie w PRAWDZIE (czyli w SZCZEROŚCI I NIEZAKŁAMYWANIU TEGO, CO SIĘ CZUJE) należało wytrwać?
Jezus tak powiedział faryzeuszom - specom od religijnego zakłamania: (44) Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. (Ewangelia Jana 8:44)
Ale może faryzeizm czasów współczesnych, związany z brakiem UCZCIWOŚCI I SZCZEROŚCI MYŚLI wciąż jest znakiem przynależności do szatańskiego ojca?...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 1:15, 09 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 56 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 1:48, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
fedor napisał: | Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Przecież Bogu tak odmalowanemu w Biblii, jako prawodawcy wszystko wolno.
Oni nie zauważają, że tak naprawdę TYLKO POTWIERDZAJĄ to, co zarzuca Biblii Wybrańczyk. Bo tezę Wybrańczyka można by skwitować stwierdzeniem: opis Boga w Biblii sugeruje, że skoro Bóg jest taki ponad ludzi, to mu wszystko wolno, nawet wolno czynić czyny uznane powszechnie za złe. I obaj panowie w istocie GŁOSZĄ TO SAMO co Wybrańczyk, tylko dodając do tego parę dodatkowych opisów, z nową retoryką, że to przecież tak musi być... |
Ano właśnie. Mnie szczególnie zaciekawiło, gdy jeden z apologetów w 11 minucie z sekundami tak zaczął mniej więcej mówić:
Cytat: | Bóg nie jest człowiekiem, Bóg jest właścicielem i to właścicielem takim całkowitym, to znaczy nasze życie, nasze myśli, nasze emocje, wszystko jest Jego, cały świat jest Jego i nikt nie może Bogu zarzucić, że coś zrobił źle, że komuś coś niepotrzebnie dał albo coś zabrał, po prostu Bóg może to zrobić, a jako Bóg dobry i sprawiedliwy wszystko, co robi jest dobre i sprawiedliwe. Jeżeli w taki sposób postanowił ukarać Batszebę i Dawida to znaczy, że było to dobre i sprawiedliwe w Jego oczach. Problem jest taki, że my chcemy Boga sprowadzić do kogoś podobnego nam, a może nawet trochę niżej i chce Go sądzić. To Bóg jest sędzią i sędziego doskonałego, absolutnego się nie sądzi. |
Autor słów zwraca uwagę, że jesteśmy własnością Boga, który cokolwiek by z nami nie robił to zawsze to będzie dobrze. Bóg może bawić się naszym życiem i to też będzie w porządku. Ani słowa autor nie wspomina o odpowiedzialności właściciela za swoją własność. Z jednej strony chcą się przed Bogiem ukorzyć, pokazać jacy to są wierni poddani, ale to jest ślepe i bezrefleksyjne poddaństwo. |
Jak zwykle karykaturowanie i wymyślanie urojonych chochołów, bo nikt takich tez nie stawia, że Bóg zrobi z kimś cokolwiek zechce. A nawet jakby zrobił to przed kim Stwórca Wszechświata będzie odpowiedzialny? Przed tobą? Weź się nie ośmieszaj do reszty
Bóg już ci odpowiedział w przypowieści o winnicy:
"Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę?" (Mt 20,15) |
Chochoł. Ja nie polemizuję z tym, że technicznie rzecz biorąc Bóg może uczynić ze swoim stworzeniem, co chce.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 7:32, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Przecież Bogu tak odmalowanemu w Biblii, jako prawodawcy wszystko wolno.
Oni nie zauważają, że tak naprawdę TYLKO POTWIERDZAJĄ to, co zarzuca Biblii Wybrańczyk. Bo tezę Wybrańczyka można by skwitować stwierdzeniem: opis Boga w Biblii sugeruje, że skoro Bóg jest taki ponad ludzi, to mu wszystko wolno, nawet wolno czynić czyny uznane powszechnie za złe. I obaj panowie w istocie GŁOSZĄ TO SAMO co Wybrańczyk, tylko dodając do tego parę dodatkowych opisów, z nową retoryką, że to przecież tak musi być... |
Ano właśnie. Mnie szczególnie zaciekawiło, gdy jeden z apologetów w 11 minucie z sekundami tak zaczął mniej więcej mówić:
Cytat: | Bóg nie jest człowiekiem, Bóg jest właścicielem i to właścicielem takim całkowitym, to znaczy nasze życie, nasze myśli, nasze emocje, wszystko jest Jego, cały świat jest Jego i nikt nie może Bogu zarzucić, że coś zrobił źle, że komuś coś niepotrzebnie dał albo coś zabrał, po prostu Bóg może to zrobić, a jako Bóg dobry i sprawiedliwy wszystko, co robi jest dobre i sprawiedliwe. Jeżeli w taki sposób postanowił ukarać Batszebę i Dawida to znaczy, że było to dobre i sprawiedliwe w Jego oczach. Problem jest taki, że my chcemy Boga sprowadzić do kogoś podobnego nam, a może nawet trochę niżej i chce Go sądzić. To Bóg jest sędzią i sędziego doskonałego, absolutnego się nie sądzi. |
Autor słów zwraca uwagę, że jesteśmy własnością Boga, który cokolwiek by z nami nie robił to zawsze to będzie dobrze. Bóg może bawić się naszym życiem i to też będzie w porządku. Ani słowa autor nie wspomina o odpowiedzialności właściciela za swoją własność. Z jednej strony chcą się przed Bogiem ukorzyć, pokazać jacy to są wierni poddani, ale to jest ślepe i bezrefleksyjne poddaństwo. |
Jak zwykle karykaturowanie i wymyślanie urojonych chochołów, bo nikt takich tez nie stawia, że Bóg zrobi z kimś cokolwiek zechce. A nawet jakby zrobił to przed kim Stwórca Wszechświata będzie odpowiedzialny? Przed tobą? Weź się nie ośmieszaj do reszty
Bóg już ci odpowiedział w przypowieści o winnicy:
"Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę?" (Mt 20,15) |
Chochoł. Ja nie polemizuję z tym, że technicznie rzecz biorąc Bóg może uczynić ze swoim stworzeniem, co chce. |
Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | No to przynajmniej idę w bardzo ciekawym towarzystwie. |
No to sprawdźmy jak skomentował to Jezus:
"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26) |
W całości byłoby: (24) Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (25) Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (26) Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
Teraz jednak mamy to podstawowe pytanie: KIEDY PONOSIMY SZKODĘ NA NASZEJ DUSZY?...
Kto tę szkodę ponosi?: Co robiąc (albo czego nie robiąc) ponosimy szkodę na duszy?...
I odwrotnie: a czym właściwie dla tej duszy jest ZYSK? (przeciwieństwo szkody) |
Odpowiedź jest w tym samym cytacie który przytoczyłeś:
"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je" |
Więc może integrysta, który chce zachować swoje życie - w sensie wygody i niepodejmowania ryzyka - cedując trudne decyzje na autorytety, zamiast samemu się zmagać z trudem ich rozstrzygania, straci ostatecznie to życie. Może integrysta idący szeroką, wygodną bramą wygodnictwa mentalnego, związanego z brakiem wzięcia odpowiedzialności za rozumienie rzeczywistości, a zdaniem się powtarzanie czyichś sformułowań, zostanie postawiony przed tym pytaniem: a dlaczego nie stać cię było na szczere i osobiste poszukiwanie Boga?
Czyżby integrysta, który zakopał swoje talenty, bo "bał się", że ich niewłaściwie użyje, czyli rzekomo musiał być biernym na drodze do Boga i zdać się na autorytety, liczył na taryfę ulgową?... A jeśli zostanie odrzucony, a ten jedyny jego talent oddadzą temu, kto miał dziesięć talentów, lecz chciał ich używać?...
Brama, przez którą wchodzą integryści - czyli wierni posłuszni autorytetom, a odmawiający Bogu daru własnych szczerych poszukiwań Jego drogi - jest taka emocjonalnie wygodna i szeroka. Miło jest myśleć (co jest typowe dla integrysty), że to zawsze jacyś inni są tymi grzesznikami, inni się mylą, więc przyjemnie jest tak myśleć o sobie, że powtarzanie jakichś tam sloganów przez autorytety stworzonych, zabezpiecza integryście zbawienie. A jeśli Bogu bardziej niż posłuszeństwo potrzebne jest OSOBISTE GORĄCE ZAANGAŻOWANIE. Może stosuje się tu: obyś był zimny albo gorący, ale nie letni?...
Gorący jest ten, kto osobiście Boga szuka. Zimny jest ateista, który przynajmniej szczerze się Go wyparł (może dlatego, że nie chciał zakłamywać w sobie nieustannie tego co widzi, w imię posłuszeństwa). Letni są ci posłuszni, a zakłamujący wszystko, aby być w grupie swoich - sami się uczciwie w poszukiwanie Boga nie angażują, problemu trudnych wyborów nie podnoszą, bo rzekomo autorytety już powiedziały im "to, co trzeba". Jak coś się im nie zgadza, to zawsze znajdą pretekst, aby postawą uległości i posłuszeństwa meritum spraw zagadać. Tak sobie prawdę zawsze przytną, żeby wychodziło, iż od niej posłuszeństwo i uległość autorytetom jest dużo ważniejsze.
A tymczasem może, POMIMO TRUDU I DYLEMATÓW to właśnie w PRAWDZIE (czyli w SZCZEROŚCI I NIEZAKŁAMYWANIU TEGO, CO SIĘ CZUJE) należało wytrwać?
Jezus tak powiedział faryzeuszom - specom od religijnego zakłamania: (44) Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. (Ewangelia Jana 8:44)
Ale może faryzeizm czasów współczesnych, związany z brakiem UCZCIWOŚCI I SZCZEROŚCI MYŚLI wciąż jest znakiem przynależności do szatańskiego ojca?... |
Polemizujesz z chochołami, które istnieją jedynie w twojej głowie, czyli standardowo gadasz sam ze sobą. Nie jesteś w stanie przytoczyć nikogo, kto tak twierdzi. Nie istnieją żadni "integryści". Istnieją tylko ludzie, którzy idą za oficjalną nauką Kościoła i Biblią lub tacy, którzy niedomagają w tej kwestii. Ty należysz do tych drugich więc wymyśliłeś sobie wymówkę, że ci pierwsi to "integryści"
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 8:15, 09 Sty 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33740
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 8:42, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | No to przynajmniej idę w bardzo ciekawym towarzystwie. |
No to sprawdźmy jak skomentował to Jezus:
"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26) |
W całości byłoby: (24) Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (25) Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (26) Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
Teraz jednak mamy to podstawowe pytanie: KIEDY PONOSIMY SZKODĘ NA NASZEJ DUSZY?...
Kto tę szkodę ponosi?: Co robiąc (albo czego nie robiąc) ponosimy szkodę na duszy?...
I odwrotnie: a czym właściwie dla tej duszy jest ZYSK? (przeciwieństwo szkody) |
Odpowiedź jest w tym samym cytacie który przytoczyłeś:
"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je" |
Więc może integrysta, który chce zachować swoje życie - w sensie wygody i niepodejmowania ryzyka - cedując trudne decyzje na autorytety, zamiast samemu się zmagać z trudem ich rozstrzygania, straci ostatecznie to życie. Może integrysta idący szeroką, wygodną bramą wygodnictwa mentalnego, związanego z brakiem wzięcia odpowiedzialności za rozumienie rzeczywistości, a zdaniem się powtarzanie czyichś sformułowań, zostanie postawiony przed tym pytaniem: a dlaczego nie stać cię było na szczere i osobiste poszukiwanie Boga?
Czyżby integrysta, który zakopał swoje talenty, bo "bał się", że ich niewłaściwie użyje, czyli rzekomo musiał być biernym na drodze do Boga i zdać się na autorytety, liczył na taryfę ulgową?... A jeśli zostanie odrzucony, a ten jedyny jego talent oddadzą temu, kto miał dziesięć talentów, lecz chciał ich używać?...
Brama, przez którą wchodzą integryści - czyli wierni posłuszni autorytetom, a odmawiający Bogu daru własnych szczerych poszukiwań Jego drogi - jest taka emocjonalnie wygodna i szeroka. Miło jest myśleć (co jest typowe dla integrysty), że to zawsze jacyś inni są tymi grzesznikami, inni się mylą, więc przyjemnie jest tak myśleć o sobie, że powtarzanie jakichś tam sloganów przez autorytety stworzonych, zabezpiecza integryście zbawienie. A jeśli Bogu bardziej niż posłuszeństwo potrzebne jest OSOBISTE GORĄCE ZAANGAŻOWANIE. Może stosuje się tu: obyś był zimny albo gorący, ale nie letni?...
Gorący jest ten, kto osobiście Boga szuka. Zimny jest ateista, który przynajmniej szczerze się Go wyparł (może dlatego, że nie chciał zakłamywać w sobie nieustannie tego co widzi, w imię posłuszeństwa). Letni są ci posłuszni, a zakłamujący wszystko, aby być w grupie swoich - sami się uczciwie w poszukiwanie Boga nie angażują, problemu trudnych wyborów nie podnoszą, bo rzekomo autorytety już powiedziały im "to, co trzeba". Jak coś się im nie zgadza, to zawsze znajdą pretekst, aby postawą uległości i posłuszeństwa meritum spraw zagadać. Tak sobie prawdę zawsze przytną, żeby wychodziło, iż od niej posłuszeństwo i uległość autorytetom jest dużo ważniejsze.
A tymczasem może, POMIMO TRUDU I DYLEMATÓW to właśnie w PRAWDZIE (czyli w SZCZEROŚCI I NIEZAKŁAMYWANIU TEGO, CO SIĘ CZUJE) należało wytrwać?
Jezus tak powiedział faryzeuszom - specom od religijnego zakłamania: (44) Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. (Ewangelia Jana 8:44)
Ale może faryzeizm czasów współczesnych, związany z brakiem UCZCIWOŚCI I SZCZEROŚCI MYŚLI wciąż jest znakiem przynależności do szatańskiego ojca?... |
Polemizujesz z chochołami, które istnieją jedynie w twojej głowie, czyli standardowo gadasz sam ze sobą. Nie jesteś w stanie przytoczyć nikogo, kto tak twierdzi. Nie istnieją żadni "integryści". Istnieją tylko ludzie, którzy idą za oficjalną nauką Kościoła i Biblią lub tacy, którzy niedomagają w tej kwestii. Ty należysz do tych drugich więc wymyśliłeś sobie wymówkę, że ci pierwsi to "integryści" |
Nazwa "integryści" jest umowna. Istotne jest co innego - czy ludzie WYKAZUJĄ SZCZERE ZAANGAŻOWANIE w relację z Bogiem, czy chowają się za posłuszeństwem autorytetom. To w swoim poście opisałem, a jest to w moce niezależnie od dyskusji, czy słowo "integrysta" jest mnie, czy bardziej zgrabne dla tego opisu.
Abyś nie miał wymówek i ucieczek w dyskusję nad sformułowaniem użytego terminu: letni (bo ani gorący, ani zimni) są ci, którzy niby się mienią chrześcijanami, a nie potrafią ofiarować Bogu swojego szczerego zaangażowania poznawczego w poszukiwanie Go. To jedno wielkie udawanie, jakie stoi za nieszczerymi, deklarującymi posłuszeństwo autorytetom wyznawcami, brak krytycznego spojrzenia na własne postawy religijne, to współczesna odmiana faryzeizmu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:25, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | No to przynajmniej idę w bardzo ciekawym towarzystwie. |
No to sprawdźmy jak skomentował to Jezus:
"Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26) |
W całości byłoby: (24) Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (25) Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (26) Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
Teraz jednak mamy to podstawowe pytanie: KIEDY PONOSIMY SZKODĘ NA NASZEJ DUSZY?...
Kto tę szkodę ponosi?: Co robiąc (albo czego nie robiąc) ponosimy szkodę na duszy?...
I odwrotnie: a czym właściwie dla tej duszy jest ZYSK? (przeciwieństwo szkody) |
Odpowiedź jest w tym samym cytacie który przytoczyłeś:
"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je" |
Więc może integrysta, który chce zachować swoje życie - w sensie wygody i niepodejmowania ryzyka - cedując trudne decyzje na autorytety, zamiast samemu się zmagać z trudem ich rozstrzygania, straci ostatecznie to życie. Może integrysta idący szeroką, wygodną bramą wygodnictwa mentalnego, związanego z brakiem wzięcia odpowiedzialności za rozumienie rzeczywistości, a zdaniem się powtarzanie czyichś sformułowań, zostanie postawiony przed tym pytaniem: a dlaczego nie stać cię było na szczere i osobiste poszukiwanie Boga?
Czyżby integrysta, który zakopał swoje talenty, bo "bał się", że ich niewłaściwie użyje, czyli rzekomo musiał być biernym na drodze do Boga i zdać się na autorytety, liczył na taryfę ulgową?... A jeśli zostanie odrzucony, a ten jedyny jego talent oddadzą temu, kto miał dziesięć talentów, lecz chciał ich używać?...
Brama, przez którą wchodzą integryści - czyli wierni posłuszni autorytetom, a odmawiający Bogu daru własnych szczerych poszukiwań Jego drogi - jest taka emocjonalnie wygodna i szeroka. Miło jest myśleć (co jest typowe dla integrysty), że to zawsze jacyś inni są tymi grzesznikami, inni się mylą, więc przyjemnie jest tak myśleć o sobie, że powtarzanie jakichś tam sloganów przez autorytety stworzonych, zabezpiecza integryście zbawienie. A jeśli Bogu bardziej niż posłuszeństwo potrzebne jest OSOBISTE GORĄCE ZAANGAŻOWANIE. Może stosuje się tu: obyś był zimny albo gorący, ale nie letni?...
Gorący jest ten, kto osobiście Boga szuka. Zimny jest ateista, który przynajmniej szczerze się Go wyparł (może dlatego, że nie chciał zakłamywać w sobie nieustannie tego co widzi, w imię posłuszeństwa). Letni są ci posłuszni, a zakłamujący wszystko, aby być w grupie swoich - sami się uczciwie w poszukiwanie Boga nie angażują, problemu trudnych wyborów nie podnoszą, bo rzekomo autorytety już powiedziały im "to, co trzeba". Jak coś się im nie zgadza, to zawsze znajdą pretekst, aby postawą uległości i posłuszeństwa meritum spraw zagadać. Tak sobie prawdę zawsze przytną, żeby wychodziło, iż od niej posłuszeństwo i uległość autorytetom jest dużo ważniejsze.
A tymczasem może, POMIMO TRUDU I DYLEMATÓW to właśnie w PRAWDZIE (czyli w SZCZEROŚCI I NIEZAKŁAMYWANIU TEGO, CO SIĘ CZUJE) należało wytrwać?
Jezus tak powiedział faryzeuszom - specom od religijnego zakłamania: (44) Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. (Ewangelia Jana 8:44)
Ale może faryzeizm czasów współczesnych, związany z brakiem UCZCIWOŚCI I SZCZEROŚCI MYŚLI wciąż jest znakiem przynależności do szatańskiego ojca?... |
Polemizujesz z chochołami, które istnieją jedynie w twojej głowie, czyli standardowo gadasz sam ze sobą. Nie jesteś w stanie przytoczyć nikogo, kto tak twierdzi. Nie istnieją żadni "integryści". Istnieją tylko ludzie, którzy idą za oficjalną nauką Kościoła i Biblią lub tacy, którzy niedomagają w tej kwestii. Ty należysz do tych drugich więc wymyśliłeś sobie wymówkę, że ci pierwsi to "integryści" |
Nazwa "integryści" jest umowna. Istotne jest co innego - czy ludzie WYKAZUJĄ SZCZERE ZAANGAŻOWANIE w relację z Bogiem, czy chowają się za posłuszeństwem autorytetom. To w swoim poście opisałem, a jest to w moce niezależnie od dyskusji, czy słowo "integrysta" jest mnie, czy bardziej zgrabne dla tego opisu.
Abyś nie miał wymówek i ucieczek w dyskusję nad sformułowaniem użytego terminu: letni (bo ani gorący, ani zimni) są ci, którzy niby się mienią chrześcijanami, a nie potrafią ofiarować Bogu swojego szczerego zaangażowania poznawczego w poszukiwanie Go. To jedno wielkie udawanie, jakie stoi za nieszczerymi, deklarującymi posłuszeństwo autorytetom wyznawcami, brak krytycznego spojrzenia na własne postawy religijne, to współczesna odmiana faryzeizmu. |
Myli ci się twój lewicowy anarchizm z zaangażowaniem ku Bogu. Ty nie jesteś zaangażowany w Boga. Jesteś zaangażowany tylko w siebie i w swoją rzekomą wspaniałość. Każdy twój post to w rzeczywistości deklaracja anarchii. A jeśli jest tam Bóg to tylko przy okazji, żeby dowalić urojonym "integrystom". Bo jak już przyjdzie co do czego i dyskusja zejdzie nawet na zagadnienie posłuszeństwa Bogu, to wtedy piszesz, że ty właściwie nie wiesz co to jest "posłuszeństwo". Nie raz tak było. No i gdzie to twoje posłuszeństwo Bogu? Nie ma go. Jedyna rzecz jakiej jesteś posłuszny to twój anarchizm. Tu już nie masz żadnych problemów z definicją
Natomiast posłuszeństwo kościelnym autorytetom w żaden sposób nie wyłącza rozumu. To tylko chocholasty mit, który sobie zmyśliłeś w celu walki z wiatrakami. Jak najbardziej można się zgadzać z autorytetami rozumnie i po namyśle, chociażby dlatego, że dochodzi się niezależnie do tych samych wniosków co autorytet. Nie pomyślałeś o tym, co? No patrz, taki z ciebie myśliciel i nie wpadłeś na taką prostą rzecz
A posłuszeństwo autorytetom to nie jest wymysł żadnych urojonych "integrystów" ale było tak w Kościele od samego początku. I jeśli ktoś to wymyślił, to Duch Święty:
"Uważajcie na samych siebie i na całe stado, nad którym Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył własną krwią" (Dz 20,28)
"Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego" (Hbr 13,17)
"Co do was, ufamy w Panu, że to, co rozkazujemy, czynicie i będziecie czynić" (2 Tes 3,4)
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 12:05, 09 Sty 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 56 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:43, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:10, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Katolikus napisał: | fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań. |
Pisałeś, a teraz się tylko na chwilę wycofałeś po przyciśnięciu do muru. A jak nacisk ustanie to wrócisz do tego co pisałeś wcześniej. Dziesiątki razy tak było, jeśli nawet nie setki
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 56 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:29, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań. |
Pisałeś, a teraz się tylko na chwilę wycofałeś po przyciśnięciu do muru. A jak nacisk ustanie to wrócisz do tego co pisałeś wcześniej. Dziesiątki razy tak było, jeśli nawet nie setki |
Dobrze, że jest na forum, ktoś taki jak ty, co chce i potrafi "przyciskać do muru".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:57, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań. |
Pisałeś, a teraz się tylko na chwilę wycofałeś po przyciśnięciu do muru. A jak nacisk ustanie to wrócisz do tego co pisałeś wcześniej. Dziesiątki razy tak było, jeśli nawet nie setki |
Dobrze, że jest na forum, ktoś taki jak ty, co chce i potrafi "przyciskać do muru". |
Jesteś na celowniku
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 56 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:00, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań. |
Pisałeś, a teraz się tylko na chwilę wycofałeś po przyciśnięciu do muru. A jak nacisk ustanie to wrócisz do tego co pisałeś wcześniej. Dziesiątki razy tak było, jeśli nawet nie setki |
Dobrze, że jest na forum, ktoś taki jak ty, co chce i potrafi "przyciskać do muru". |
Jesteś na celowniku |
Wyobraźnia cię ponosi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:03, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań. |
Pisałeś, a teraz się tylko na chwilę wycofałeś po przyciśnięciu do muru. A jak nacisk ustanie to wrócisz do tego co pisałeś wcześniej. Dziesiątki razy tak było, jeśli nawet nie setki |
Dobrze, że jest na forum, ktoś taki jak ty, co chce i potrafi "przyciskać do muru". |
Jesteś na celowniku |
Wyobraźnia cię ponosi. |
Zobaczysz. Manipulanci muszą być demaskowani
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 12:04, 09 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 56 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:29, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań. |
Pisałeś, a teraz się tylko na chwilę wycofałeś po przyciśnięciu do muru. A jak nacisk ustanie to wrócisz do tego co pisałeś wcześniej. Dziesiątki razy tak było, jeśli nawet nie setki |
Dobrze, że jest na forum, ktoś taki jak ty, co chce i potrafi "przyciskać do muru". |
Jesteś na celowniku |
Wyobraźnia cię ponosi. |
Zobaczysz. Manipulanci muszą być demaskowani |
Już zobaczyłem : ) i nawet podziękowałem:
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1125.html#771661
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1200.html#772093
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1300.html#773265
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:52, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań. |
Pisałeś, a teraz się tylko na chwilę wycofałeś po przyciśnięciu do muru. A jak nacisk ustanie to wrócisz do tego co pisałeś wcześniej. Dziesiątki razy tak było, jeśli nawet nie setki |
Dobrze, że jest na forum, ktoś taki jak ty, co chce i potrafi "przyciskać do muru". |
Jesteś na celowniku |
Wyobraźnia cię ponosi. |
Zobaczysz. Manipulanci muszą być demaskowani |
Już zobaczyłem : ) i nawet podziękowałem:
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1125.html#771661
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1200.html#772093
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1300.html#773265
|
Zostałeś tam zmiażdżony merytorycznie w dyskusji. Tu czeka cię to samo i w każdym innym wątku też
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33740
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:34, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań. |
Pisałeś, a teraz się tylko na chwilę wycofałeś po przyciśnięciu do muru. A jak nacisk ustanie to wrócisz do tego co pisałeś wcześniej. Dziesiątki razy tak było, jeśli nawet nie setki |
Dobrze, że jest na forum, ktoś taki jak ty, co chce i potrafi "przyciskać do muru". |
Jesteś na celowniku |
Wyobraźnia cię ponosi. |
Zobaczysz. Manipulanci muszą być demaskowani |
Już zobaczyłem : ) i nawet podziękowałem:
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1125.html#771661
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1200.html#772093
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1300.html#773265
|
Zostałeś tam zmiażdżony merytorycznie w dyskusji. Tu czeka cię to samo i w każdym innym wątku też |
Wierzysz, że takie deklarowanie w ewidentnie własnej sprawie ma jakąkolwiek moc?...
Jak ktoś inny podobnie zadeklaruje, że drugiego "zmiażdżył", to bierzesz taką deklarację za dobrą monetę?...
Wyrażę swoje stanowisko wobec każdego arbitralnego stwierdzenia swojej własnej przewagi - traktuję je jako wyraz życzeniowego myślenia, z domniemaniem lęku u stwierdzającego, że może jest odwrotnie, niż deklarujący by chciał, więc trzeba to jakoś przykryć arbitralnością w deklarowaniu. Tak ogólnie i z zasady (obojętnie kto by nie deklarował w taki sposób) domyślnie deklaracje we własnych sprawach traktuję. Sam siebie bym tak traktował... (dlatego prawie - piszę "prawie" na wszelki wypadek, bo choć się tu pilnuję, to wyjątek - choćby przez pomylkę - zawsze może się trafić, choć będzie to wyjątek) nie znajdziesz raczej w moich tekstach deklaracji o moim zwyciężaniu, miażdżeniu, oraniu kogokolwiek. Bo skoro u innych uznaję, że NIC POZYTYWNEGO O DEKLARUJĄCYM NIE ZNACZY, to i ja podlegam takiej samej ocenie.
Tu dotykamy kwestii SPÓJNOŚCI reguł osądzania, związanej z symetryzmem. U mnie tezy najczęściej będą zmierzały do rangi OGÓLNEJ ZASADY, czyli czegoś, co obowiązuje niezależnie od tego, czy głosi to Iksiński, czy Ygrekowski, czy coś z lewa, czy z prawa, z góry, czy z dołu.
Ty zdajesz się wyznawać przekonania epistemiczne z zasady antysymetryczne - tzn. zdajesz się wierzyć, że Twoja deklaracja o wygranej z kimś jest w jakimś sposób lepsza od symetrycznej czyjejś deklaracji o wygranej z Tobą (nawet jeśli w obu przypadkach, tak jak tutaj mamy tylko samą deklarację, bo przedstawionego obiektywnego uzasadnienia, rozumowania), a w każdym razie, że ona w ogóle coś znaczy.
To sytuuje Twoją epistemologię dyskusyjną jako "epistemologii subiektywnych ogłoszeń deklarującego". Wiarygodność bierze się w niej z odgórnego założenia, że to po stwierdzający jest uprzywilejowany tak w ogóle, że stwierdzający ma rację, nawet jeśli tylko coś stwierdza, a nie podaje na to argumentacji (ewentualnie, jeśli się na coś powołuje, to znowu trzeba arbitralnie założyć uprzywilejowanie właśnie tego).
Ciekawy filozoficznie jest ten aspekt sprawy...
Postaram się gdzieś dokładniej opisać w osobnym wątku już (abstrahując od problemu, który się omawia) "czysto teoretycznie" porównanie tych dwóch, jakże odrębnych epistemologii:
- epistemologia asymetryczna, czyli epistemologia subiektywna zakładająca uprzywilejowanie deklaracji stwierdzającego (tu sama deklaracja "ma moc")
- epistemologia symetryczna - w której dążeniem jest obiektywizm, odejście od eskalowania za pomocą arbitralności stwierdzającego (tu sama deklaracja nic nie znaczy).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 36 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:21, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań. |
Pisałeś, a teraz się tylko na chwilę wycofałeś po przyciśnięciu do muru. A jak nacisk ustanie to wrócisz do tego co pisałeś wcześniej. Dziesiątki razy tak było, jeśli nawet nie setki |
Dobrze, że jest na forum, ktoś taki jak ty, co chce i potrafi "przyciskać do muru". |
Jesteś na celowniku |
Wyobraźnia cię ponosi. |
Zobaczysz. Manipulanci muszą być demaskowani |
Już zobaczyłem : ) i nawet podziękowałem:
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1125.html#771661
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1200.html#772093
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1300.html#773265
|
Zostałeś tam zmiażdżony merytorycznie w dyskusji. Tu czeka cię to samo i w każdym innym wątku też |
Wierzysz, że takie deklarowanie w ewidentnie własnej sprawie ma jakąkolwiek moc?...
Jak ktoś inny podobnie zadeklaruje, że drugiego "zmiażdżył", to bierzesz taką deklarację za dobrą monetę?...
Wyrażę swoje stanowisko wobec każdego arbitralnego stwierdzenia swojej własnej przewagi - traktuję je jako wyraz życzeniowego myślenia, z domniemaniem lęku u stwierdzającego, że może jest odwrotnie, niż deklarujący by chciał, więc trzeba to jakoś przykryć arbitralnością w deklarowaniu. Tak ogólnie i z zasady (obojętnie kto by nie deklarował w taki sposób) domyślnie deklaracje we własnych sprawach traktuję. Sam siebie bym tak traktował... (dlatego prawie - piszę "prawie" na wszelki wypadek, bo choć się tu pilnuję, to wyjątek - choćby przez pomylkę - zawsze może się trafić, choć będzie to wyjątek) nie znajdziesz raczej w moich tekstach deklaracji o moim zwyciężaniu, miażdżeniu, oraniu kogokolwiek. Bo skoro u innych uznaję, że NIC POZYTYWNEGO O DEKLARUJĄCYM NIE ZNACZY, to i ja podlegam takiej samej ocenie.
Tu dotykamy kwestii SPÓJNOŚCI reguł osądzania, związanej z symetryzmem. U mnie tezy najczęściej będą zmierzały do rangi OGÓLNEJ ZASADY, czyli czegoś, co obowiązuje niezależnie od tego, czy głosi to Iksiński, czy Ygrekowski, czy coś z lewa, czy z prawa, z góry, czy z dołu.
Ty zdajesz się wyznawać przekonania epistemiczne z zasady antysymetryczne - tzn. zdajesz się wierzyć, że Twoja deklaracja o wygranej z kimś jest w jakimś sposób lepsza od symetrycznej czyjejś deklaracji o wygranej z Tobą (nawet jeśli w obu przypadkach, tak jak tutaj mamy tylko samą deklarację, bo przedstawionego obiektywnego uzasadnienia, rozumowania), a w każdym razie, że ona w ogóle coś znaczy.
To sytuuje Twoją epistemologię dyskusyjną jako "epistemologii subiektywnych ogłoszeń deklarującego". Wiarygodność bierze się w niej z odgórnego założenia, że to po stwierdzający jest uprzywilejowany tak w ogóle, że stwierdzający ma rację, nawet jeśli tylko coś stwierdza, a nie podaje na to argumentacji (ewentualnie, jeśli się na coś powołuje, to znowu trzeba arbitralnie założyć uprzywilejowanie właśnie tego).
Ciekawy filozoficznie jest ten aspekt sprawy...
Postaram się gdzieś dokładniej opisać w osobnym wątku już (abstrahując od problemu, który się omawia) "czysto teoretycznie" porównanie tych dwóch, jakże odrębnych epistemologii:
- epistemologia asymetryczna, czyli epistemologia subiektywna zakładająca uprzywilejowanie deklaracji stwierdzającego (tu sama deklaracja "ma moc")
- epistemologia symetryczna - w której dążeniem jest obiektywizm, odejście od eskalowania za pomocą arbitralności stwierdzającego (tu sama deklaracja nic nie znaczy). |
Znowu odleciałeś w arbitralne gadki o mojej rzekomej arbitralności. Linki do dyskusji z której gość uciekł są zapodane wyżej przez niego samego. Zawsze mogłeś kolegę tam wspomóc po jego ucieczce ale tego nie zrobiłeś. Zamiast tego wolisz bić starą pianę pod hasłem dyskusja o dyskusji i dyskutantach. To lubisz najbardziej. I tylko pomyśleć, że dopiero co chciałeś modyfikować Regulamin forum pod kątem ucięcia wycieczek personalnych. A sam to robisz najczęściej
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 19:24, 09 Sty 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33740
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:53, 09 Sty 2024 Temat postu: Re: Jak chrześcijanie potrafią myśleć o Bogu |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus napisał: | fedor napisał: | Czyli znowu po przyciśnięciu cytatem uciekłeś przed tym co sam pisałeś. Klasyka |
Nie, nic twierdziłem takiego, co ty mi tu przypisujesz. Znowu przerosło cię kilka prostych zdań. |
Pisałeś, a teraz się tylko na chwilę wycofałeś po przyciśnięciu do muru. A jak nacisk ustanie to wrócisz do tego co pisałeś wcześniej. Dziesiątki razy tak było, jeśli nawet nie setki |
Dobrze, że jest na forum, ktoś taki jak ty, co chce i potrafi "przyciskać do muru". |
Jesteś na celowniku |
Wyobraźnia cię ponosi. |
Zobaczysz. Manipulanci muszą być demaskowani |
Już zobaczyłem : ) i nawet podziękowałem:
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1125.html#771661
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1200.html#772093
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1300.html#773265
|
Zostałeś tam zmiażdżony merytorycznie w dyskusji. Tu czeka cię to samo i w każdym innym wątku też |
Wierzysz, że takie deklarowanie w ewidentnie własnej sprawie ma jakąkolwiek moc?...
Jak ktoś inny podobnie zadeklaruje, że drugiego "zmiażdżył", to bierzesz taką deklarację za dobrą monetę?...
Wyrażę swoje stanowisko wobec każdego arbitralnego stwierdzenia swojej własnej przewagi - traktuję je jako wyraz życzeniowego myślenia, z domniemaniem lęku u stwierdzającego, że może jest odwrotnie, niż deklarujący by chciał, więc trzeba to jakoś przykryć arbitralnością w deklarowaniu. Tak ogólnie i z zasady (obojętnie kto by nie deklarował w taki sposób) domyślnie deklaracje we własnych sprawach traktuję. Sam siebie bym tak traktował... (dlatego prawie - piszę "prawie" na wszelki wypadek, bo choć się tu pilnuję, to wyjątek - choćby przez pomylkę - zawsze może się trafić, choć będzie to wyjątek) nie znajdziesz raczej w moich tekstach deklaracji o moim zwyciężaniu, miażdżeniu, oraniu kogokolwiek. Bo skoro u innych uznaję, że NIC POZYTYWNEGO O DEKLARUJĄCYM NIE ZNACZY, to i ja podlegam takiej samej ocenie.
Tu dotykamy kwestii SPÓJNOŚCI reguł osądzania, związanej z symetryzmem. U mnie tezy najczęściej będą zmierzały do rangi OGÓLNEJ ZASADY, czyli czegoś, co obowiązuje niezależnie od tego, czy głosi to Iksiński, czy Ygrekowski, czy coś z lewa, czy z prawa, z góry, czy z dołu.
Ty zdajesz się wyznawać przekonania epistemiczne z zasady antysymetryczne - tzn. zdajesz się wierzyć, że Twoja deklaracja o wygranej z kimś jest w jakimś sposób lepsza od symetrycznej czyjejś deklaracji o wygranej z Tobą (nawet jeśli w obu przypadkach, tak jak tutaj mamy tylko samą deklarację, bo przedstawionego obiektywnego uzasadnienia, rozumowania), a w każdym razie, że ona w ogóle coś znaczy.
To sytuuje Twoją epistemologię dyskusyjną jako "epistemologii subiektywnych ogłoszeń deklarującego". Wiarygodność bierze się w niej z odgórnego założenia, że to po stwierdzający jest uprzywilejowany tak w ogóle, że stwierdzający ma rację, nawet jeśli tylko coś stwierdza, a nie podaje na to argumentacji (ewentualnie, jeśli się na coś powołuje, to znowu trzeba arbitralnie założyć uprzywilejowanie właśnie tego).
Ciekawy filozoficznie jest ten aspekt sprawy...
Postaram się gdzieś dokładniej opisać w osobnym wątku już (abstrahując od problemu, który się omawia) "czysto teoretycznie" porównanie tych dwóch, jakże odrębnych epistemologii:
- epistemologia asymetryczna, czyli epistemologia subiektywna zakładająca uprzywilejowanie deklaracji stwierdzającego (tu sama deklaracja "ma moc")
- epistemologia symetryczna - w której dążeniem jest obiektywizm, odejście od eskalowania za pomocą arbitralności stwierdzającego (tu sama deklaracja nic nie znaczy). |
Znowu odleciałeś w arbitralne gadki o mojej rzekomej arbitralności. Linki do dyskusji z której gość uciekł są zapodane wyżej przez niego samego. Zawsze mogłeś kolegę tam wspomóc po jego ucieczce ale tego nie zrobiłeś. Zamiast tego wolisz bić starą pianę pod hasłem dyskusja o dyskusji i dyskutantach. To lubisz najbardziej. I tylko pomyśleć, że dopiero co chciałeś modyfikować Regulamin forum pod kątem ucięcia wycieczek personalnych. A sam to robisz najczęściej |
Jeśli coś pod podanym linkiem jest, to już wcześniej zostało podane (nie zdziwiłbym się, znając Ciebie, gdyby to była 56 kopia tego samego, co wcześniej wklejałeś, a co można interpretować na setki sposobów, czyli nic nie wnosi do sprawy, jako że i tak wszyscy to znają, lecz pytaniem jest JAK TO INTERPRETOWAĆ). Ostatnio zaś tylko ogłosiłeś rzekome "zmiażdżenie" i nic ponad to.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|