|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:27, 09 Mar 2020 Temat postu: Droga do piekła |
|
|
Mt 7,13-14 napisał: | Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! |
Na podstawie tego cytatu zrodziło się we mnie takie pytanie: jakie minimalne warunki trzeba spełnić, aby trafić na wieczność do piekła? Od jakich minimalnych warunków zaczyna się piekło? Żeby trafić do piekła to, co muszę minim. spełnić żeby się zakwalifikować?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33286
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:46, 09 Mar 2020 Temat postu: Re: Droga do piekła |
|
|
Kruchy04 napisał: | Mt 7,13-14 napisał: | Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! |
Na podstawie tego cytatu zrodziło się we mnie takie pytanie: jakie minimalne warunki trzeba spełnić, aby trafić na wieczność do piekła? Od jakich minimalnych warunków zaczyna się piekło? Żeby trafić do piekła to, co muszę minim. spełnić żeby się zakwalifikować? |
Ja bym powiedział, że do piekła kwalifikuje się osoba, która CAŁKOWICIE NIE DAJE SZANSY NA:
- odzyskanie nadziei, że jej winy nie są trwałe, czyli że np. dobrowolna ofiara Jezusa i boskie przebaczenie realnie przywraca stan łaski i godności człowieczej (takie samopotępienie się, pogrążenie w oskarżeniach), To taki rodzaj nihilistycznej beznadziei.
- osoba tkwiąca w nieusuwalnym ZAKŁAMANIU (pysze), niezdolna do pewnego podstawowego poziomu uczciwości intelektualnej i duchowej w bardzo wysokim stopniu (grzech przeciw Duchowi Świętemu). W tym jest też wypieranie się tego, co się uczyniło, skrajne bagatelizowanie rzeczywistych skutków własnych wyborów, w celu odsunięcia odpowiedzialności.
- całkowite oddanie swoich emocji negatywnym uczuciom - w szczególności pogardy i nienawiści do Boga i ogólnie istot czujących. Totalne zdewastowanie mentalne wrażliwości i dobrych uczuć.
- bardzo daleko posunięta postawa "handlowa", żądająca zawsze odpłaty, surowych warunków rozliczenia win, a w szczególności ODMOWY PRZEBACZENIA.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 22:48, 09 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:09, 09 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ja bym powiedział, że do piekła kwalifikuje się osoba, która CAŁKOWICIE NIE DAJE SZANSY NA:
- odzyskanie nadziei, że jej winy nie są trwałe, czyli że np. dobrowolna ofiara Jezusa i boskie przebaczenie realnie przywraca stan łaski i godności człowieczej (takie samopotępienie się, pogrążenie w oskarżeniach), To taki rodzaj nihilistycznej beznadziei.
- osoba tkwiąca w nieusuwalnym ZAKŁAMANIU (pysze), niezdolna do pewnego podstawowego poziomu uczciwości intelektualnej i duchowej w bardzo wysokim stopniu (grzech przeciw Duchowi Świętemu). W tym jest też wypieranie się tego, co się uczyniło, skrajne bagatelizowanie rzeczywistych skutków własnych wyborów, w celu odsunięcia odpowiedzialności.
- całkowite oddanie swoich emocji negatywnym uczuciom - w szczególności pogardy i nienawiści do Boga i ogólnie istot czujących. Totalne zdewastowanie mentalne wrażliwości i dobrych uczuć.
- bardzo daleko posunięta postawa "handlowa", żądająca zawsze odpłaty, surowych warunków rozliczenia win, a w szczególności ODMOWY PRZEBACZENIA. |
Dlaczego Jezus nie mógł tak tego podobnie sformułować, jak Ty? Tylko mówi coś o "szerokiej" i "wąskiej" bramie, a nie tłumaczy, co przez to rozumie? Jego przekaz jest słabo czytelny, jak na kogoś, kto jest Bogiem można wymagać czegoś więcej..
Poza tym to, co ty podałeś to jakiś hardcore, ja prosiłem o minimalne warunki, a nie te z górnej pułki xD Jakby nie patrzeć ja się do piekła nie kwalifikuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23086
Przeczytał: 86 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:22, 09 Mar 2020 Temat postu: Re: Droga do piekła |
|
|
Kruchy04 napisał: | Mt 7,13-14 napisał: | Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! |
Na podstawie tego cytatu zrodziło się we mnie takie pytanie: jakie minimalne warunki trzeba spełnić, aby trafić na wieczność do piekła? Od jakich minimalnych warunków zaczyna się piekło? Żeby trafić do piekła to, co muszę minim. spełnić żeby się zakwalifikować? |
Może wystarczy być ateistą ...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33286
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:26, 09 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Ja bym powiedział, że do piekła kwalifikuje się osoba, która CAŁKOWICIE NIE DAJE SZANSY NA:
- odzyskanie nadziei, że jej winy nie są trwałe, czyli że np. dobrowolna ofiara Jezusa i boskie przebaczenie realnie przywraca stan łaski i godności człowieczej (takie samopotępienie się, pogrążenie w oskarżeniach), To taki rodzaj nihilistycznej beznadziei.
- osoba tkwiąca w nieusuwalnym ZAKŁAMANIU (pysze), niezdolna do pewnego podstawowego poziomu uczciwości intelektualnej i duchowej w bardzo wysokim stopniu (grzech przeciw Duchowi Świętemu). W tym jest też wypieranie się tego, co się uczyniło, skrajne bagatelizowanie rzeczywistych skutków własnych wyborów, w celu odsunięcia odpowiedzialności.
- całkowite oddanie swoich emocji negatywnym uczuciom - w szczególności pogardy i nienawiści do Boga i ogólnie istot czujących. Totalne zdewastowanie mentalne wrażliwości i dobrych uczuć.
- bardzo daleko posunięta postawa "handlowa", żądająca zawsze odpłaty, surowych warunków rozliczenia win, a w szczególności ODMOWY PRZEBACZENIA. |
Dlaczego Jezus nie mógł tak tego podobnie sformułować, jak Ty? Tylko mówi coś o "szerokiej" i "wąskiej" bramie, a nie tłumaczy, co przez to rozumie? Jego przekaz jest słabo czytelny, jak na kogoś, kto jest Bogiem można wymagać czegoś więcej..
Poza tym to, co ty podałeś to jakiś hardcore, ja prosiłem o minimalne warunki, a nie te z górnej pułki xD Jakby nie patrzeć ja się do piekła nie kwalifikuję. |
Wąska brama jest tutaj analogią TRUDU I KONIECZNOŚCI DOSTOSOWANIA SIĘ, a także zdobycia WARTOŚCI SAMOISTNYCH - jako człowiek.
W tamtych czasach miasta były budowane tak, że miały bramy szerokie - przeznaczone do transportu towarów, wygodne, ale przez to trudniejsze do obrony przed napastnikami. Były też wąskie bramy, gdzie było tylko przejście na jednego człowieka, niewygodne, bo musiał się on przecisnąć pomiędzy umocnieniami muru. Aby przejść przez wąską bramę, nie można było mieć ze sobą zaprzęgu, wielkiego bagażu, czy ogólnie wielu rzeczy. Mógł przejść sobie człowiek z mają ilością zabranych rzeczy - przechodził właściwie SAM CZŁOWIEK.
Do nieba też przechodzi SAM CZŁOWIEK - bez swoich bogactw, złudzeń, wyobrażeń na temat tego jaki to on jest (pycha, górnolotne przekonania o sobie). Przez szeroką bramę (gdzie były pobierane podatki od towarów na sprzedaż) przejść jest łatwiej, można zabrać ze sobą wiele rzeczy, jednak to nie tak przechodzi się do Królestwa Bożego. Do Królestwa przechodzisz Tylko Ty, taki jaki jesteś. Dlatego to nic człowiekowi się nie zda, jeśliby "cały świat zyskał, a na duszy swojej stratę poniósł". TAM i tak nie zabierze tego, co zyskał w świecie, ale to co ma w swojej duszy.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 23:27, 09 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:38, 09 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
To ja jednak wybieram w życiu bąbelki i kolorową sielankę. Dlaczego miałbym inwestować w coś na co nie ma najmniejszych dowodów? Warto jest życie przeżyć dobrze tak żeby czuć się szczęśliwym.
Ciekawe czy Jezus (dla mnie on był apokaliptycznym prorokiem na co są konkretne argumenty) był szczęśliwy, ale patrząc na to jakie sobie wymyślił wymagania odnośnie życia to chyba nie bardzo..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33286
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:23, 10 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | To ja jednak wybieram w życiu bąbelki i kolorową sielankę. Dlaczego miałbym inwestować w coś na co nie ma najmniejszych dowodów? Warto jest życie przeżyć dobrze tak żeby czuć się szczęśliwym. |
To jeszcze zależy KIEDY się czujesz szczęśliwym.
Są ludzie, którzy nie bądąc jakoś rygorystycznie uczciwi sami ze sobą, nie potrafią być szczęśliwi. Problem nieraz pojawia się u osób, którzy np. mają bardzo dobre zarobki w prestiżowej pracy, uznanie, ale która to praca jednak budzi ich etyczne wątpliwości. Dla takich ludzi nawet najwyższe zarobki, blichtr i przynależność do wyższych sfer, stają się w końcu jedynie źródłem goryczy, rozterki, nawet depresji.
Królestwo Boże jest w istocie ODKRYCIEM SIEBIE, odkryciem tego, że tak naprawdę szczęśliwy mogę być tylko robiąc to, do czego się poczuwam, co naprawdę ukochałem. To jednocześnie głębokie uświadomienie sobie, że nic zewnętrzne nie ma dla nas wartości, jeśli kłóci się z prawdą i odczuwaniem związku z bliskimi nam ludźmi. Jeśli "po to aby być szczęśliwymi" oszukujemy siebie, naciskamy na siebie w celu zachowania zgodności z jakimiś zewnętrznymi wzorcami (narzuconymi kulturą, "racjonalnością" standardowo rozumianą), nie rozwijając w sobie szczerości uczuć i myśli, to...
... jesteśmy nieszczęśliwi.
Królestwo Boże jest odkryciem tego JACY JESTEŚMY i że tylko tacy pragniemy być, że właśnie gotowi jesteśmy w to zainwestować, aby o to "siebie" zawalczyć.
To Królestwo Boże jest formą odkrycia, co jest naprawdę MOJE, czyli uświadomienie sobie, że podległość prostym instynktom (szczególnie tym pierwotnym, prymitywnym), podległość naciskom kulturowym, podległość własnym lękom (gdy zdradzamy swoje ideały), podległość tyraniom, demagogiom, nadętym bubkom mającym się za autorytety (nawet jeśli mają władzę) - to wszystko jest przeciw mnie, bo ten prawdziwy ja, to ja w prawdzie i zgodności w uczuciach, empatii z ludźmi, ze sensem rozumianym NIE DORAŹNIE, LECZ W SPOSÓB OSTATECZNY.
Tacy ludzie czują, że warto jest porzucić doraźne wartości, dla tego, co moje tak głęboko, iż nigdy nie będę chciał się tego wyrzec, bo czuję, to jest moje prawdziwe ja. Dlatego też owego prawdziwego ja szukam, walczę o nie, inwestuję "rzeczy niższe" - bo właściwie to na tych innych rzeczach mi nie zależy.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 8:13, 06 Kwi 2021, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23086
Przeczytał: 86 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 4:29, 10 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Tylko pytanie.... czy piekło ISTNIEJE?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:55, 10 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Tylko pytanie.... czy piekło ISTNIEJE? | Po smierci nie. Pieklo za zycia tworza dla siebie I otoczenia istoty o niskich intencjach 🤣
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Wto 22:09, 10 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33286
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:22, 10 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Semele napisał: | Tylko pytanie.... czy piekło ISTNIEJE? | Po s.mierci n.ie. P.ieklo za z.ycia t.worza d.la s.iebie I o.toczenia I.stoty o n.iskich I.ntencjach 🤣 |
Dla mnie sprawa ma się tak, że wszystko zależy od tego, czy świadomość funkcjonuje po śmierci ciała, czy też nie.
Owe istoty o niskich intencjach (ale nie tylko niskich intencjach, bo wg mnie też istoty o bardzo SŁABYCH intencjach), jeśliby założyć, że zachowują swoje właściwości mentalne po śmierci ciała, będą wciąż tkwiły w tym, co miały - swój świat niskich intencji, odczuć, słabości mentalnych, splątania emocjonalnego, złości, gniewu, ROSZCZENIOWOŚCI W WEWNĘTRZNYM CHAOSIE.
Jeśli to wszystko w nich pozostanie, jeśli świat, w którym wcześniej były, z jego różnymi wpływami i zdarzeniami, nie ukształtował w tych istotach zdolności do przemiany owych emocji i intencji w coś spójnego, stabilnego, dającego szansę na szczęście, to ów stan (zły, druzgoczący emocje) SIĘ ZACHOWA. A jak się zachowa, to będzie trwał
Tu na ziemi jednostki toksyczne mają "ten luksus", że mogą w dużym stopniu przerzucać swoje nieuporządkowanie, frustracje, złe intencje i głupotę na innych ludzi. Ktoś niesie ich krzyż, ktoś cierpi, bo oni są kapryśni, dowartościowujący się poniżaniem innych, czerpiący z cudzego dobra - są wampirami energetycznymi, wampirami mentalnymi. To, że muszą czerpać od innych wynika z tego, że sami są w ciągłej destrukcji - nie radzą sobie z własnymi emocjami, myślami. Jeśli zabraknie tych ludzi, z których oni mogliby czerpać, to całe owo nieuporządkowanie i destrukcyjna moc, zostanie obrócona na siebie, to spadnie na nich, bo nie będzie już jak się tego pozbyć, nie będzie kogo tym obarczyć. Piekło więc każdy nieudoskonalony wewnętrznie człowiek nosi w jakimś stopniu w sobie. Albo się z nim upora, albo nie. W tym drugim przypadku, gdy w końcu nastąpi rozliczenie w prawdzie, emocje (złe i nieuporządkowane) rozwalą całą osobowość człowieka w pył. JEGO WŁASNE EMOCJE.
Dlatego tak ważne jest, aby tu na świecie nauczyć się być tym, który więcej daje innym, niż bierze (mentalnie). Bo najbardziej nie chodzi o to, że ktoś zewnętrzny to oceni i osądzi (nie mówię, że tego zewnętrznego osądu nie będzie, ale on niekoniecznie musi mieć tu znaczenie), lecz o to CZY UMIEM BYĆ NA PLUS, czy mamy WYSTARCZAJĄCĄ MOC, aby jakoś ogarniać swoją mentalną konstrukcję. Jeśli daję z siebie, to mam zasoby, mam jakiś nadmiar, co by wskazywało na to, że się w minimalnym przynajmniej stopniu udoskonaliłem - swoją osobowością umiem budować dobro. Jeśli jednak wciąż tylko czerpię od innych, to (niezależnie od tego, jakie czyny w życiu będą moim udziałem), to nie jestem w stanie utrzymać samodzielnie mojej mentalnej struktury; a więc przy braku wsparcia rozsypię się, upadnę, zacznę niszczyć swoją własną energią.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:24, 10 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:35, 10 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | To jeszcze zależy KIEDY się czujesz szczęśliwym.
Są ludzie, którzy nie bądąc jakoś rygorystycznie uczciwi sami ze sobą, nie potrafią być szczęśliwi. Problem nieraz pojawia się u osób, którzy np. mają bardzo dobre zarobki w prestiżowej pracy, presstiż i uznanie, ale która to praca jednak budzi ich etyczne wątpliwości. Dla takich ludzi nawet najwyższe zarobki, blichtr i przynależność do wyższych sfer, stają się w końcu jedynie źródłem goryczy, rozterki, nawet depresji.
Królestwo Boże jest w istocie ODKRYCIEM SIEBIE, odkryciem tego, że tak naprawdę szczęśliwy mogę być tylko robiąc to, do czego się poczuwam, co naprawdę ukochałem. To jednocześnie głębokie uświadomienie sobie, że nic zewnętrzne nie ma dla nas wartości, jeśli kłóci się z prawdą i odczuwaniem związku z bliskimi nam ludźmi. Jeśli "po to aby być szczęśliwymi" oszukujemy siebie, naciskamy na siebie w celu zachowania zgodności z jakimiś zewnętrznymi wzorcami (narzuconymi kulturą, "racjonalnością" standardowo rozumianą), nie rozwijając w sobie szczerości uczuć i myśli, to...
... jesteśmy nieszczęśliwi.
Królestwo Boże jest odkryciem tego JACY JESTEŚMY i że tylko tacy pragniemy być, że właśnie gotowi jesteśmy w to zainwestować, aby o to "siebie" zawalczyć.
To Królestwo Boże jest formą odkryca, co jest naprawdę MOJE, czyli uświadomienie sobie, że podległość prostym instynktom (szczególnie tym pierwotnym, prymitywnym), podległość naciskom kulturowym, podległość własnym lękom (gdy zdradzamy swoje ideały), podległość tyraniom, demagogiom, nadętym bubkom mającym się za autorytety (nawet jeśli mają władzę) - to wszystko jest przeciw mnie, bo ten prawdziwy ja, to ja w prawdzie i zgodności w uczuciach, empatii z ludźmi, ze sensem rozumianym NIE DORAŹNIE, LECZ W SPOSÓB OSTATECZNY.
Tacy ludzie czują, że warto jest porzucić doraźne wartości, dla tego, co moje tak głęboko, iż nigdy nie będę chciał się tego wyrzec, bo czuję, to jest moje prawdziwe ja. Dlatego też owego prawdziwego ja szukam, walczę o nie, inwestuję "rzeczy niższe" - bo właściwie to na tych innych rzeczach mi nie zależy. |
Żeby być szczęśliwym to po pierwsze muszę wiedzieć czego chcę od życia i muszę wiedzieć i jak po to sięgnąć. Po drugie mój pomysł na życie musi być zgodny z tym jaką mam osobowość, z moimi pragnieniami. Nie potrzebuje do tego żadnego "królestwa bożego". Po czym wnosisz, że w ogóle coś takiego istnieje? Bo tak napisali w pewnej książce, a Tobie to się spodobało?
Cytat: | Ja bym powiedział, że do piekła kwalifikuje się osoba, która CAŁKOWICIE NIE DAJE SZANSY NA: |
Kościół od wieków ostrzega, że ten, kto umiera w grzechu popełnionym świadomie i dobrowolnie, będzie potępiony.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33286
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:10, 10 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Żeby być szczęśliwym to po pierwsze muszę wiedzieć czego chcę od życia i muszę wiedzieć i jak po to sięgnąć. Po drugie mój pomysł na życie musi być zgodny z tym jaką mam osobowość, z moimi pragnieniami. Nie potrzebuje do tego żadnego "królestwa bożego". Po czym wnosisz, że w ogóle coś takiego istnieje? Bo tak napisali w pewnej książce, a Tobie to się spodobało? |
Czy coś takiego "istnieje"?
- Biblia na to odpowiada dość wyraziście
Ew. Łukasza 17,26 napisał: | (20) Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; (21) i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest. |
Królestwo Boże pośród was JEST. Ono jest w umysłach tych ludzi, którzy mają wystarczającą świadomość.
Tak więc pytanie o "istnienie" Królestwa pewnie obaj inaczej rozumiemy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Raino
Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 10:42, 05 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | - całkowite oddanie swoich emocji negatywnym uczuciom - w szczególności pogardy i nienawiści do Boga i ogólnie istot czujących. Totalne zdewastowanie mentalne wrażliwości i dobrych uczuć. |
Ci wszyscy, którzy wykorzystują innych, zadają innym cierpienie to wszyscy którzy ewolucyjnie przetrwali. Nasi przodkowie wymordowali bądź zjedli neandertalczyków i innych człowiekowatych, osadnicy amerykańscy wytępili indian, zajęli ich miejsce, przekazali swoje geny zla następnym pokoleniom, a teraz obłudnie udają miłośników sprawiedliwości, bo bez obłudy i zakłamania nie da się żyć z tymi bzdurami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33286
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 8:32, 06 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Raino napisał: | Michał Dyszyński napisał: | - całkowite oddanie swoich emocji negatywnym uczuciom - w szczególności pogardy i nienawiści do Boga i ogólnie istot czujących. Totalne zdewastowanie mentalne wrażliwości i dobrych uczuć. |
Ci wszyscy, którzy wykorzystują innych, zadają innym cierpienie to wszyscy którzy ewolucyjnie przetrwali. Nasi przodkowie wymordowali bądź zjedli neandertalczyków i innych człowiekowatych, osadnicy amerykańscy wytępili indian, zajęli ich miejsce, przekazali swoje geny zla następnym pokoleniom, a teraz obłudnie udają miłośników sprawiedliwości, bo bez obłudy i zakłamania nie da się żyć z tymi bzdurami. |
Masz rację. Teraz mamy odwrócenie tendencji.
Cały ten bagaż historii gatunków, walki o przetrwanie stanowi (stary) świat. Można w nim wciąż tkwić, można uznać za paradygmat: skoro przetrwać mogą tylko ci, co okażą się silniejsi, bardziej bezwzględni, sprytniejsi, to ja to przyjmuję, to taki chcę być.
Ale można zdobyć się na rodzaj buntu. Będzie to bunt przeciw całej tej logice bytu, z jakiej się zrodziliśmy. Będzie to bunt oparty o relatywnie nie przekonywujące przesłanki - o opowieści, że tego buntu warto byłoby dokonać, bo pewien człowiek 2 tys. lat temu o tym mówił, a potem nawet śmierć ciała go nie pokonała. Można też ten bunt oprzeć o, rozpoznaną w sobie własną wielką tęsknotę za jakimś ładem duchowym, nie czynieniem krzywdy, za poszukiwaniem tego co tworzy, a nie niszczy w imię egoizmu, za dobrem i pięknem. A najlepiej jest właściwie połączyć te dwie motywacje ze sobą (trudno jest mi wyobrazić sobie inne trwałe rozwiązanie).
To jest faktycznie dość straceńcza decyzja, to jest postawienie na jedną kartę swojego życia, swojego jestestwa. To jest droga bez odwrotu. Ale jak ktoś tak naprawdę głęboko w sobie wierzy, uznaje iż inaczej jak żyć kierując się zawsze na dobro, prawdę, miłość, po prostu nie potrafi, to taki ktoś i tak nie bardzo ma wyjście. Taki człowiek i tak już nie chce tych wartości świata, które się owym wartościom wyższym sprzeciwiają. Taki człowiek w sobie będzie czuł: bez tego dobra, prawdy i miłości nie wyobrażam sobie siebie, więc nawet jakbym miał nie odrodzić się w przyszłym życiu, to i tak nie chcę zaprzeczać owym wyższym wartościom w tym życiu.
Ten bunt jest też przyznaniem sobie prawa do bycia sobą, jest narodzeniem się z ducha, czyli Z WŁASNEJ DECYZJI, a nie z dziedzictwa biologicznego, czy kulturowego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23086
Przeczytał: 86 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:19, 06 Kwi 2021 Temat postu: Re: Droga do piekła |
|
|
Kruchy04 napisał: | Mt 7,13-14 napisał: | Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! |
Na podstawie tego cytatu zrodziło się we mnie takie pytanie: jakie minimalne warunki trzeba spełnić, aby trafić na wieczność do piekła? Od jakich minimalnych warunków zaczyna się piekło? Żeby trafić do piekła to, co muszę minim. spełnić żeby się zakwalifikować? |
Być na forum wuja zbója..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:43, 06 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Cały ten bagaż historii gatunków, walki o przetrwanie stanowi (stary) świat. Można w nim wciąż tkwić, można uznać za paradygmat: skoro przetrwać mogą tylko ci, co okażą się silniejsi, bardziej bezwzględni, sprytniejsi, to ja to przyjmuję, to taki chcę być. |
No, ale nasi przodkowie żyli, funkcjonowali tylko w tej perspektywie "walki o przetrwanie" i dzięki temu jakoś przetrwaliśmy na powierzchni, nie zaliczyliśmy masowego wymarcia, rozwinęliśmy się. Oni wg Twojego chrześcijańskiego rozeznania przegrali test życia, bo podążali za tym, co "niskie", to co z dziedzictwa biologicznego. Oni się kwalifikują do piekła, a jednocześnie gdyby nie ten mechanizm, który był u nich standardem "na dzień dobry" to pewnie nas by nie było.
Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Wto 18:46, 06 Kwi 2021, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6425
Przeczytał: 36 tematów
|
Wysłany: Śro 8:08, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Cały ten bagaż historii gatunków, walki o przetrwanie stanowi (stary) świat. Można w nim wciąż tkwić, można uznać za paradygmat: skoro przetrwać mogą tylko ci, co okażą się silniejsi, bardziej bezwzględni, sprytniejsi, to ja to przyjmuję, to taki chcę być. |
No, ale nasi przodkowie żyli, funkcjonowali tylko w tej perspektywie "walki o przetrwanie" i dzięki temu jakoś przetrwaliśmy na powierzchni, nie zaliczyliśmy masowego wymarcia, rozwinęliśmy się. Oni wg Twojego chrześcijańskiego rozeznania przegrali test życia, bo podążali za tym, co "niskie", to co z dziedzictwa biologicznego. Oni się kwalifikują do piekła, a jednocześnie gdyby nie ten mechanizm, który był u nich standardem "na dzień dobry" to pewnie nas by nie było. |
Dokładnie. Jesteśmy jacy jesteśmy (słabo nadający się do Nieba) bo określone zachowania (antyniebieskie) premiowała ewolucja.
Jeśli wszystko dzieje się z woli Boga, to z woli Boga lew żywcem pożera antylopę i z woli Boga ludzie chorują na raka i na covid, za mutacją genów stoi nieodgadniony zamysł Boga, wirusy i bakterie nie są dziełem ślepej przyrody, ale z rozmysłem działającego Boga.
Na koniec ćwiczenie na myślenie dla chrześcijańskich teistów: czy może być w Niebie szczęśliwa matka, która wie, że jej ukochana córka jest w piekle?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5542
Przeczytał: 41 tematów
|
Wysłany: Śro 8:16, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | Na koniec ćwiczenie na myślenie dla chrześcijańskich teistów: czy może być w Niebie szczęśliwa matka, która wie, że jej ukochana córka jest w piekle? |
Oczywiście, bo pambók jest wszechmogący i jej to zwynagrodzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 88 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 9:18, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Cały ten bagaż historii gatunków, walki o przetrwanie stanowi (stary) świat. Można w nim wciąż tkwić, można uznać za paradygmat: skoro przetrwać mogą tylko ci, co okażą się silniejsi, bardziej bezwzględni, sprytniejsi, to ja to przyjmuję, to taki chcę być. |
No, ale nasi przodkowie żyli, funkcjonowali tylko w tej perspektywie "walki o przetrwanie" i dzięki temu jakoś przetrwaliśmy na powierzchni, nie zaliczyliśmy masowego wymarcia, rozwinęliśmy się. Oni wg Twojego chrześcijańskiego rozeznania przegrali test życia, bo podążali za tym, co "niskie", to co z dziedzictwa biologicznego. Oni się kwalifikują do piekła, a jednocześnie gdyby nie ten mechanizm, który był u nich standardem "na dzień dobry" to pewnie nas by nie było. |
Dokładnie. Jesteśmy jacy jesteśmy (słabo nadający się do Nieba) bo określone zachowania (antyniebieskie) premiowała ewolucja. |
Anbuś nie jest w stanie zrobić kroku w swym myśleniu bez wsparcia się bajką darwinowską. Takie są smutne efekty darwinowskiej indoktrynacji na całych społeczeństwach
Dlaczego mamy łatwo dostawać się do Nieba? Jaki to wtedy miałoby sens? Masz jakiś pomysł, anbuś? Bo ty chyba robisz w swym życiu tylko to co łatwe i przyjemne. To dobrze tłumaczy czemu przez 20 lat "myślisz" wciąż tak samo. Jesteś po prostu leniwy
anbo napisał: | Jeśli wszystko dzieje się z woli Boga, to z woli Boga lew żywcem pożera antylopę i z woli Boga ludzie chorują na raka i na covid, za mutacją genów stoi nieodgadniony zamysł Boga, wirusy i bakterie nie są dziełem ślepej przyrody, ale z rozmysłem działającego Boga. |
Widzę tu tylko "argumentację z emocji", masz coś lepszego anbuś?
[link widoczny dla zalogowanych]
A poza tym kto powiedział, że to jest "z woli" Boga. Równie dobrze można powiedzieć, że to jest z twojej woli czynienia zła i nieporządku w świecie
anbo napisał: | Na koniec ćwiczenie na myślenie dla chrześcijańskich teistów: czy może być w Niebie szczęśliwa matka, która wie, że jej ukochana córka jest w piekle? |
Na przykład taka córka?
"Kobieta żyła, kiedy córka wycinała jej narządy. Szokujące morderstwo w Mołdawii"
[link widoczny dla zalogowanych]
Może lepiej już nie zadawajmy żadnych ćwiczeń myślowych anbusiowi bo jak zwykle nie podoła. Jedyne co on ogarnia to darwinowskie banialuki i argumentum ad misericordiam
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 9:29, 07 Kwi 2021, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33286
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 9:55, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Cały ten bagaż historii gatunków, walki o przetrwanie stanowi (stary) świat. Można w nim wciąż tkwić, można uznać za paradygmat: skoro przetrwać mogą tylko ci, co okażą się silniejsi, bardziej bezwzględni, sprytniejsi, to ja to przyjmuję, to taki chcę być. |
No, ale nasi przodkowie żyli, funkcjonowali tylko w tej perspektywie "walki o przetrwanie" i dzięki temu jakoś przetrwaliśmy na powierzchni, nie zaliczyliśmy masowego wymarcia, rozwinęliśmy się. Oni wg Twojego chrześcijańskiego rozeznania przegrali test życia, bo podążali za tym, co "niskie", to co z dziedzictwa biologicznego. Oni się kwalifikują do piekła, a jednocześnie gdyby nie ten mechanizm, który był u nich standardem "na dzień dobry" to pewnie nas by nie było. |
Problem w tym, że ludzkość stanęła przed wyzwaniem zupełnie nowego kalibru, przed problemem, który sama sobie zgotowała (zbyt) dynamicznym rozwojem.
Prawa biologii, prawa oparcia się o chaos w doborze funkcjonują spójnie jeśli założymy że:
1. pominiemy etykę, czyli gdy jako paradygmat przyjmiemy że każda śmierć jest nieuniknionym kosztem całego systemu, a my nie postulujemy wartości życia i nie zależy nam na wyeliminowaniu cierpienia.
2. żaden gatunek nie jest dominujący, zawsze da się czerpać z nieskończonego rezerwuaru środowiskowego.
Oba te warunki zostały de facto zanegowane przez rozwój ludzkości. Spaliliśmy za sobą mosty.
Ad 1.
Możemy sobie gadać, że należałoby akceptować prawa świata (ewolucji, darwinowskiej selekcji), że nam się to podoba. Ale twarda prawda jest taka, że w każdym niemal człowieku wewnętrznie coś niejako krzyczy: nie zgadzam się na śmierć, na utratę tego, co najważniejsze! Nie ma w nas zgody na potraktowanie tak samo śmierci naszego dziecka, żony, brata, jak owadów zżeranych przez inne owady, roślinożerców zabijanych przez drapieżniki, czy jak przekształceń świata nieożywionego - destrukcji planet, gwiazd, galaktyk.
To już się stało! To już w nas - ludziach - zaistniało, że ODDZIELILIŚMY swój byt od bytu starego świata, gdzie śmierć była koniecznością i prawem. Nie godzimy się z tym, aby tym prawom podlegać. Po śmierci najbliższych czujemy żałobę, płaczemy gdy krzywda dzieje się naszemu kotu, czy psu, a nawet coś w głębi nas dźgnie, gdy zobaczymy jak w filmie przyrodniczym drapieżnik zabija swoją ofiarę.
Jeśli ktoś mi pisze, że on się pogodził z tym, że "taki jest świat", iż mamy tu twarde prawa, że silniejszy i bardziej bezwzględny zabija słabszego, to ja na tu mu mówię: oszukujesz! Oszukujesz przede wszystkim sam siebie, bo nie zaakceptowałeś w głębi swojego jestestwa tych praw okrutnego świata, nie godzisz się na to w swoich emocjach, w swoim myśleniu. I mówię na to: wejrzyj w siebie, ale tak uczciwie, postaw sobie to zagadnienie do głębi przed oczami j jeszcze raz się spytaj "czy jesteś w stanie tak po prostu zaakceptować to cierpienie i śmierć jako coś przeciw czemu nie będziesz się buntował, jako coś uznanego?"
Ja sobie tej odpowiedzi udzieliłem. I jest to odpowiedź: nie ma mojej wewnętrznej zgody na uznanie tych praw okrutnego świata jako moich, jako coś zaakceptowanego, jako czegoś na czym miałbym zakończyć sprawę.
No i jeszcze punkt 2.
Stało się, że oto większość masy organizmów żywych na Ziemi (przynajmniej tych lądowych) jest powiązana z człowiekiem, bądź jego działalnością. Człowiek jest w stanie zniszczyć planetę realizując swoje (nieprzemyślane do końca) przedsięwzięcia. Upadł pewien paradygmat, który funkcjonował przez miliardy lat (zakładając aktualne przekonania o powstaniu życia na Ziemi) - że ewolucja dokonuje się tak, iż mamy pewne nisze ekologiczne, środowiska, w których gatunki próbują jakoś przetrwać, a jak im się nie udaje, to przyroda to po prostu przyjmie, zastąpi może innym gatunkiem. W środowisku przyrodniczym do tej pory każdy gatunek pobierał ze środowiska niewielką cząstkę zasobów, sam stanowiąc niewielką (a na pewno nie tak dominującą) cząstkę przyrody. To ludzki gatunek zmienił - stał się hegemonem na skalę globalną. Prawa homeostazy zostały zakłócone. To się nie zdarzyło (zapewne...) nigdy w historii Ziemi. Nagle od MYŚLENIA, DECYZJI ludzi może zależeć przetrwanie przyrody na tej planecie, nagle to z tego myślenia wynika dalszy kształt rozwoju całego środowiska, a nie tylko ewentualnie jednostek, których błędy są nieistotne w całości przekształceń przyrody. To już się stało!
Te dwa powody skutkują tym, iż jesteśmy na drodze bez odwrotu. Nie cofniemy się do czasów, w których decydowały - zrodzone z chaosu - nawarstwiające się zmiany w genach, małych wpływach na środowisko, ogólnie zmiany ewolucyjne. W zamian mamy SPRAWCZOŚC UMYSŁÓW - potężniejszą niż wielopokoleniowe przekształcania się gatunków. Teraz za jednego pokolenia ludzi następują zmiany, które można porównać ze zmianami na poziomie setek pokoleń innych gatunków wcześniej. I dzieje się to z powodu UMYSŁÓW.
Jak się to sobie uświadomi, jak się porówna ten wkład umysłu ludzkości względem zmian chaotycznych, dostosowawczych na skalę dotychczasowych dostosowań ewolucyjnych, to chyba naturalnym i jedynym racjonalnym wnioskiem będzie WYPIĆ TO PIWO, KTÓREGOŚMY NAWARZYLI (jako ludzkość oczywiście). Stało się - zmieniliśmy paradygmaty, wkroczyliśmy w zupełnie nową erą, w której CELOWOŚĆ i MODELOWANIE MYŚLĄ zaczyna przeważać nad nawarstwianiem się zmian przypadkowych. A skoro tak, to pogódźmy się też i z tym, że nasze oczekiwania, nasze prawa umysłu (tutaj myślę o etyce, o tym, że nie chcemy uznać śmierci jako ostateczne prawo, szczególnie względem tych, których kochamy) już rządzą na tyle, iż możemy je uznać jako coś co "przejmuje kontrolę". Już nie musimy godzić się na ten stary świat z śmiercią, chaotycznością, zrównaniem cierpienia z resztą zjawisk w tym świecie. Zbuntowaliśmy się. Teraz pozostaje jedynie aby ten bunt uczynić dobrym buntem. Musimy zakończyć robotę, którą - trochę niechcący - zainicjowaliśmy i wyprowadzić świat, ludzkość we właściwym kierunku. Bo nie możemy już się cofnąć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:32, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Ale, co z człowiekiem pierwotnym, który doświadczył zastanego świata opartego na walce, rywalizacji, cierpieniu, zabijaniu słabszych..? Pamiętasz, jak niemało razy rozpisywałeś się na forum, że życie jest testem i trzeba porzucić to, co z "dziedzictwa biologicznego/ewolucyjnego" inaczej grozi człowiekowi potępienie? Jak myślisz, jak człowiek pierwotny wypadł w tym teście?
O ile nie wierzysz, że człowiek sfrunął z raju w snopie światła to musisz chyba wierzyć we fakty naukowe, a co mówi nam nauka? Nie było żadnego gotowego bytu, są za to stopniowo ewoluujące organizmy najpierw zaledwie człekokształtne, potem zyskujące świadomość świata i świadomość siebie. W sensie przystosowawczym nie tylko nie ma gotowego rzemieślnika, ale nóż (oprogramowanie), który mu dano jest wyjątkowo tępy. homo erectus stał się padlinożercą wysysającym szpik z kości po tym, jak drapieżniki zjadły mięso, hieny obgryzły resztki a sępy opitoliły nawet ścięgna. Nasz fatalnie przystosowany małpiszon zmuszony był szukać alternatywnych rozwiązań mogących pomóc mu przetrwać w świecie, a te rozwiązania z punktu widzenia Twojego rozeznania wiary chyba kwalifikowałby pierwotnych do piekła. Weź się trochę wczuj w ich sytuację. Wyobraź sobie, że nie siedzisz teraz wygodnie we fotelu, gdzie jedzenie masz na wyciągnięcie ręki, a ciepełko idzie z grzejniczka. Wyobraź sobie, że jesteś pierwotnym, że właśnie udało Ci się zdobyć jakieś "narzędzie" i że można tym przy***ać innej małpie i zabrać jej np. jedzenie, a potem rozwijasz te techniki na miarę swojego intelektu. Mylisz, że niebo taki pierwotny ma gwarantowane? Tylko, co taki pierwotny jest winny? Warunki w koncepcji teistycznej stworzył bóg. Człowiek się do nich po prostu przystosował, żeby przetrwać.
fedor napisał: | Na przykład taka córka? |
Tak, np. taka. Dlaczego matka tej córki miałaby być szczęśliwa skoro jej dziecko postąpiło tak, a nie inaczej i teraz nie mogą być razem w niebie?
Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Śro 15:33, 07 Kwi 2021, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33286
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:49, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Ale, co z człowiekiem pierwotnym, który doświadczył zastanego świata opartego na walce, rywalizacji, cierpieniu, zabijaniu słabszych..? Pamiętasz, jak niemało razy rozpisywałeś się na forum, że życie jest testem i trzeba porzucić to, co z "dziedzictwa biologicznego/ewolucyjnego" inaczej grozi człowiekowi potępienie? Jak myślisz, jak człowiek pierwotny wypadł w tym teście?
O ile nie wierzysz, że człowiek sfrunął z raju w snopie światła to musisz chyba wierzyć we fakty naukowe, a co mówi nam nauka? Nie było żadnego gotowego bytu, są za to stopniowo ewoluujące organizmy najpierw zaledwie człekokształtne, potem zyskujące świadomość świata i świadomość siebie. W sensie przystosowawczym nie tylko nie ma gotowego rzemieślnika, ale nóż (oprogramowanie), który mu dano jest wyjątkowo tępy. homo erectus stał się padlinożercą wysysającym szpik z kości po tym, jak drapieżniki zjadły mięso, hieny obgryzły resztki a sępy opitoliły nawet ścięgna. Nasz fatalnie przystosowany małpiszon zmuszony był szukać alternatywnych rozwiązań mogących pomóc mu przetrwać w świecie, a te rozwiązania z punktu widzenia Twojego rozeznania wiary chyba kwalifikowałby pierwotnych do piekła. Weź się trochę wczuj w ich sytuację. Wyobraź sobie, że nie siedzisz teraz wygodnie we fotelu, gdzie jedzenie masz na wyciągnięcie ręki, a ciepełko idzie z grzejniczka. Wyobraź sobie, że jesteś pierwotnym, że właśnie udało Ci się zdobyć jakieś "narzędzie" i że można tym przy***ać innej małpie i zabrać jej np. jedzenie, a potem rozwijasz te techniki na miarę swojego intelektu. Mylisz, że niebo taki pierwotny ma gwarantowane? Tylko, co taki pierwotny jest winny? Warunki w koncepcji teistycznej stworzył bóg. Człowiek się do nich po prostu przystosował, żeby przetrwać. |
Uważam, że sąd boży jest sprawiedliwy w tym sensie, że UWZGLĘDNIA PUNKTU STARTOWY I MOŻLIWOŚCI, jakie ma człowiek. Dlatego, wbrew pozorom, nie jest wcale do końca korzystnie być tym, który dużo otrzymał na start. Taki ktoś ma wyżej postawioną poprzeczkę. Podobnie niżej postawioną poprzeczkę względem człowieka o większej świadomości, ma jakiś małpolud.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 88 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:29, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Tak, np. taka. Dlaczego matka tej córki miałaby być szczęśliwa skoro jej dziecko postąpiło tak, a nie inaczej i teraz nie mogą być razem w niebie? |
Chciałbyś być w niebie z kimś, kto zamordowałby cię wycinając ci na żywca narządy? Nie ma żadnego powodu żeby ktoś taki był w niebie. Nie sądzę nawet, że ktoś taki sam chciałby być w niebie
Rodzina jest ważna ale bez przesady. Wiele osób nawet zrywa kontakty z rodziną jeszcze za życia doczesnego. Nie masz żadnego argumentu w tych kwestiach. Anbuś też nie. Rozumujecie jak zwykle infantylnie jak dzieci i większość waszej pseudoargumentacji to typowe dla gimboateistów argumentum ad misericordiam
Kruchy04 napisał: | fakty naukowe, a co mówi nam nauka? |
O czym ty fantazjujesz? Jakie niby "fakty"?
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 16:39, 07 Kwi 2021, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:37, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Kruchy04 napisał: | Ale, co z człowiekiem pierwotnym, który doświadczył zastanego świata opartego na walce, rywalizacji, cierpieniu, zabijaniu słabszych..? Pamiętasz, jak niemało razy rozpisywałeś się na forum, że życie jest testem i trzeba porzucić to, co z "dziedzictwa biologicznego/ewolucyjnego" inaczej grozi człowiekowi potępienie? Jak myślisz, jak człowiek pierwotny wypadł w tym teście?
O ile nie wierzysz, że człowiek sfrunął z raju w snopie światła to musisz chyba wierzyć we fakty naukowe, a co mówi nam nauka? Nie było żadnego gotowego bytu, są za to stopniowo ewoluujące organizmy najpierw zaledwie człekokształtne, potem zyskujące świadomość świata i świadomość siebie. W sensie przystosowawczym nie tylko nie ma gotowego rzemieślnika, ale nóż (oprogramowanie), który mu dano jest wyjątkowo tępy. homo erectus stał się padlinożercą wysysającym szpik z kości po tym, jak drapieżniki zjadły mięso, hieny obgryzły resztki a sępy opitoliły nawet ścięgna. Nasz fatalnie przystosowany małpiszon zmuszony był szukać alternatywnych rozwiązań mogących pomóc mu przetrwać w świecie, a te rozwiązania z punktu widzenia Twojego rozeznania wiary chyba kwalifikowałby pierwotnych do piekła. Weź się trochę wczuj w ich sytuację. Wyobraź sobie, że nie siedzisz teraz wygodnie we fotelu, gdzie jedzenie masz na wyciągnięcie ręki, a ciepełko idzie z grzejniczka. Wyobraź sobie, że jesteś pierwotnym, że właśnie udało Ci się zdobyć jakieś "narzędzie" i że można tym przy***ać innej małpie i zabrać jej np. jedzenie, a potem rozwijasz te techniki na miarę swojego intelektu. Mylisz, że niebo taki pierwotny ma gwarantowane? Tylko, co taki pierwotny jest winny? Warunki w koncepcji teistycznej stworzył bóg. Człowiek się do nich po prostu przystosował, żeby przetrwać. |
Uważam, że sąd boży jest sprawiedliwy w tym sensie, że UWZGLĘDNIA PUNKTU STARTOWY I MOŻLIWOŚCI, jakie ma człowiek. Dlatego, wbrew pozorom, nie jest wcale do końca korzystnie być tym, który dużo otrzymał na start. Taki ktoś ma wyżej postawioną poprzeczkę. Podobnie niżej postawioną poprzeczkę względem człowieka o większej świadomości, ma jakiś małpolud. |
Nie dowierzam. Jakie musiałbym Ci fakty przedstawić żebyś w końcu powiedział "w sumie racja, historia naszej planety nie ma sensu z wszechmocnym Bogiem miłości". Nie widzisz tego ogromu cierpienia rozciągniętego przez tysiące lat? Ten ogrom cierpienia, bo Bóg miał zachciankę na "test", który i tak nie wszyscy zdadzą i On o tym wie..?
Cóż, coś tam wyżej odpowiedziałeś, jakoś to sobie wyjaśniłeś. Nagle warunki testu nie są wobec wszystkich takie same, jakiś pierwotny małpolud może tłuc, zabijać i żyć w oparciu o "dziedzictwo biologiczne", ale jego osobowość i tak będzie nadawać się do nieba.. Ty sobie to jakoś wyjaśnisz, masz bogatą i twórczą wyobraźnie (w tym miejscu mówię serio), ale.. Miarą dobrego argumentu jest możliwość jego falsyfikacji. Jeśli masz dużo wiary to wszystko możesz pod pasować pod swoją argumentacje.
Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Śro 16:41, 07 Kwi 2021, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:46, 07 Kwi 2021 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Chciałbyś być w niebie z kimś, kto zamordowałby cię wycinając ci na żywca narządy? Nie ma żadnego powodu żeby ktoś taki był w niebie. Nie sądzę nawet, że ktoś taki sam chciałby być w niebie |
Pewnie, że nie, ALE jeśli to byłby ktoś mi bliski sercu (ktoś mi bliski tak by mnie skrzywdził) to podejrzewam, że bardzo bym cierpiał, żal i smutno by mi było, że ktoś bliski właśnie zszedł na taką złą drogę i nie udało się go uratować przed wiecznym potępieniem. Pytanie anbo wciąż pozostaje aktualne tylko je wyparłeś albo specjalnie nie rozumiesz.
Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Śro 16:48, 07 Kwi 2021, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|