|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33358
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:17, 17 Mar 2024 Temat postu: Czy Biblia wzywa do rozwoju osobowości? |
|
|
Ja uważam, że kluczowym elementem przekazu ewangelicznego jest wezwanie ludzkości do rozwoju duchowego, intelektualnego. Z drugiej strony też wiem, że jest spora grupa ludzi, która odczytała Nowy Testament właściwie w sposób przeciwny do tego, wyżej wskazanego - odczytali go jako wezwanie do ślepego posłuszeństwa autorytetom i zaniechanie osobistego rozwoju, który miałby być rzekomym objawem pychy, samowoli, nieokazania uległości. Tego rodzaju interpretację, że Biblia wzywa do ślepego posłuszeństwa zamiast rozwoju i aktywności spotkać wg mnie można prawie w każdym większym odłamie chrześcijaństwa, a w niektórych wręcz stanowi podstawę nauczania religijnego. Podobny motyw występuje jednak nie tylko w chrześcijaństwie, ale praktycznie w każdym systemie światopoglądowym. Ja z tym zamierzam tu polemizować. Przynajmniej na gruncie chrześcijańskim powinienem moją tezę o potrzebie aktywności i doskonalenia się duchowego uzasadnić. Co w tym właśnie wątku chciałbym uczynić na cytatach z Biblii. Chciałbym pokazać wsparcie dla tezy, że obowiązkiem etyczno - moralnym człowieka jest dbałość o rozwój duchowy, intelektualny, krytycyzm, samodzielność myślenia. Będą podawał cytaty z Biblii, a potem je komentował.
1. Chyba najmocniejszym wsparciem dla tezy, że człowiek powinien się rozwijać jest bardzo dobrze znana przypowieć o talentach (minach w innej wersji). Poniżej cytuję tę przypowieść z Ewangelii Mateusza, 25:
(14) Podobnie też [jest] jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. (15) Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz (16) ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. (17) Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. (18) Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. (19) Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. (20) Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem. (21) Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! (22) Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem. (23) Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! (24) Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. (25) Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność! (26) Odrzekł mu pan jego: Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. (27) Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. (28) Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. (29) Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. (30) A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Przypowieść ta jednoznacznie potępia postawę zakopywania swoich talentów. Wskazuje też na typowy motyw tego zakopywania - lęk, jak i konsekwencje - tragiczne dla gnuśnego sługi.
Biblia wzywa do doskonalenia, zaś nad tym doskonaleniem czuwa sam Bóg:
(48) Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Ewangelia Mateusza 5:48)
(11) Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować własnymi rękami, jak to wam nakazaliśmy. (1 List do Tesaloniczan 4:11)
(4) Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków. (List Jakuba 1:4)
(10) A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. (1 List Piotra 5:10)
Bierność, zatrzymanie się w rozwoju nie jest najwyraźniej intencją ewangeliczną.
Biblia zachęca do wzrostu, do "wydawania plonu":
(23) Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny.
(Ewangelia Mateusza 13:23)
(34) Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. (Ewangelia Mateusza 21:34)
(41) Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze. (Ewangelia Mateusza 21:41)
Kto z większym prawdopodobieństwem "wyda plon"? Czy osoba bierna, czekająca na to, że ktoś z góry nią zarządzi, czy raczej aktywna, przedsiębiorcza w duchu i działaniu?...
- Odpowiedzi nie udzielę, zostawiając ją inteligencji czytających.
Warto tu zauważyć, że owo plonowanie jest drogą wygodną i łatwą, bo:
(24) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. (Ewangelia Jana 12:24)
"Obumarcie ziarna" jest tym czymś, co poprzedza plonowanie. Przenosząc tę alegorię na płaszczyznę duchową, można by powiedzieć, że obumarcie STAREGO CZŁOWIEKA W NAS (tego instynktownego, podległego żądzom, niesprawującego nad sobą kontroli) jest potrzebne. To obumarcie wyznacza też ową "wąską bramę" jaką wchodzi człowiek duchowy do Królestwa Bożego.
A czym jest sam cel owego rozwoju?
- Oczywiście właśnie Królestwo Boże. Czym ono jest?
(20) Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; (21) i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest. (Ewangelia Łukasza 17)
To jest ważne, że królestwo nie jest czymś do czego się idzie w świecie zewnętrznym, jest W CZŁOWIEKU, jest rozwojem duchowym.
A jak się rozwija Królestwo?...
(31) Inną przypowieść im przedłożył: Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. (32) Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach. (33) Powiedział im inną przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło. (Ewangelia Mateusza 13)
W tym właśnie znowu jest przywołana IDEA ROZWOJU - jak z małego ziarna powstaje całe drzewo, jak niewielka ilość zaczynu zakwasza aż trzy miary mąki, tak samo z tego, co na początku małe w człowieku, ma się utworzyć wielkie wspaniałe dzieło, niezwykle, cudowne:
Idea rozwoju jest też i w tym obrazie:
(26) Mówił dalej: Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. (27) Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. (28) Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. (29) A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo. (Ewangelia Marka 4)
Idea wzrostu królestwa w człowieku zespala się w Biblii z pojęciem wiary:
(6) Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. (Ewangelia Łukasza 17:6)
To jest to samo ziarno gorczycy, które wzrasta z małego nasiona w drzewo - teraz powiązane z wiarą, czyli uświadomieniem sobie celu, przekonaniem i upartym dążeniem ku niemu.
Jest jeszcze i takie wezwanie ewangeliczne do aktywności:
(35) Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! (Ewangelia Łukasza 12:35)
Przepasanie jest symbolem pracowitego, aktywnego działania, ponieważ Izraelici, chodzący w długich szatach, dopiero po przepasaniu ich, zdobywali swobodę ruchów pozwalającą im na wykonywanie pełnego zakresu prac.
Podobną rolę pełni wezwanie do czuwania:
(34) Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. (Ewangelia Marka 13:34)
(35) Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. (Ewangelia Marka 13:35)
(56) Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? (Ewangelia Łukasza 12:56)
(37) Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie! (Ewangelia Marka 13:37)
Postawa czuwania jest związana z nie spoczywaniem na laurach, jest zaprzeczeniem gnuśności. Czuwanie jest AKTYWNOŚCIĄ I UWAŻNOŚCIĄ.
Czujność, przemyślność jest ukazana i w tej analogii: (31) Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? (Ewangelia Łukasza 14:31)
Podobną wymowę ma wezwanie do badania rzeczywistości, życia, siebie:
(5) Siebie samych badajcie, czy trwacie w wierze; siebie samych doświadczajcie! Czyż nie wiecie o samych sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście odrzuceni.(2 list do Koryntian 13:5)
(10) Badajcie, co jest miłe Panu. (List do Efezjan 5:10)
(21) Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie! (1 List do Tesaloniczan 5:21)
Warto zauważyć, że postulat "badania" jest inną nazwą na ideę KRYTYCYZMU. Bada ten, kto jest krytyczny. Bo wie, że są zagrożenia (dlatego też trzeba być czujnym). Groźby są realne, na zagrożenia trzeba się przygotować, nie być naiwnym:
(16) Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! (Ewangelia Mateusza 10:16)
(23) Za /wielką/ bowiem cenę zostaliście nabyci. Nie bądźcie więc niewolnikami ludzi.
(1 list do Koryntian 7:23)
Są też i te wezwanie do myślenia, rozsądku i do czujności:
(17) Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana. (List do Efezjan 5:17)
(8) Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. (1 List Piotra 5:8)
(15) Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. (Ewangelia Mateusza 7:15)
Podsumuję to w skrócie.
W Biblii jest wyraźnie zaznaczona idea wzrostu duchowego, doskonalenia, rozwoju. Mamy być czujni, mamy mobilizować się, ze świadomością realnych zagrożeń dla naszego zbawienia. Czujność jest postawą twardą, choć też i zawiera się w niej nadzieja. Nie zachęca Biblia do bierności, do lęku, do wycofania się, czy ślepego zaufania każdemu, kto się mieni prorokiem. Bo może to być fałszywy prorok.
Postawą ewangelicznie pochwaloną jest roztropność, nie naiwność, nie ślepe zaufanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:20, 19 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Najtrudniejsze w tym duchowym rozwoju jest uświadomienie sobie, co jest w nas niskie, co jest naszą słabością, czyli gdzie w ogóle, jest w nas problem. Obserwując wielu ludzi, to mam wrażenie, że oni w ogóle nie mają świadomości, że wiele ich zachowań wynika z jakiegoś nieuporządkowania w ich naturze.
Michał Dyszyński napisał: | Podsumuję to w skrócie.
W Biblii jest wyraźnie zaznaczona idea wzrostu duchowego, doskonalenia, rozwoju. |
Temat jest bardzo ciekawy i na początku chylę czoła za umiejętność dogłębnego wczytywania się w Pismo Święte. .
Wydaję mi się, że swoimi cytatami nie wuczerpałeś jeszcze tematu (np. nie uwzględniłeś w układance tego fragmentu, gdzie do Jezusa przychodzi uczony żydowski o imieniu Nikodem, ale nie tylko..) więc mam szansę też dodać swoje "trzy grosze".
Idea rozwoju duchowego jest też i w tym fragmencie (nie widzę go powyżej):
1 P 1:15-16 napisał: | ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. |
Cała ta układanka wydaje się logiczna, tzn. jeśli mamy osiągnąć niebo, szczęście, bliskość z Bogiem to wymaga to przemiany naszej całej natury, naszego człowieczeństwa. Co z tego, że Bóg nam coś przebaczy, jeżeli w środku ciągle pozostawalibyśmy pełni nieładu, grzechu. Dlatego integralnym elementem zbawienia musi być przemiana naszego umysłu i w ogóle szeroko pojętego człowieczeństwa. Niestety każdy grzech zaciera w nas "obraz i podobieństwo" Boga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33358
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:43, 19 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Wydaję mi się, że swoimi cytatami nie wuczerpałeś jeszcze tematu (np. nie uwzględniłeś w układance tego fragmentu, gdzie do Jezusa przychodzi uczony żydowski o imieniu Nikodem, ale nie tylko..) więc mam szansę też dodać swoje "trzy grosze".
Idea rozwoju duchowego jest też i w tym fragmencie (nie widzę go powyżej):
1 P 1:15-16 napisał: | ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. |
|
Oczywiście, że nie wyczerpałem tematu. Sam mam jeszcze inne fragmenty Pism Św. które się nadają do ilustracji owej tezy. I cieszę się, że wspominasz o rozmowie z Nikodemem, jak i oczywiście ten cytat też mi się wydaje w temacie. Nie chciałem robić pierwszego posta wątku zbyt wielkim na start. Zresztą, jakby wszystko już od początku umieścił, to byłaby mniejsza szansa na dyskusję.
Natomiast jedno spostrzeżenie bardziej ogólne przychodzi mi do głowy. Związane jest ono z pytaniem: dlaczego części interpretatorów Pisma umyka jakoś to, że w Biblii jest wezwanie do samodzielnego rozwoju i krytycznego myślenia, a wręcz dochodzą do wniosku przeciwnego, jakoby chrześcijanin miał jak najmniej samodzielnie poznawać świat, siebie, jak najmniej decydować, a być głównie posłusznym autorytetom?...
Skąd się taki pomysł na fundamentalistyczno - integrystyczne zinterpretowanie Biblii bierze?...
I chcę tu przedstawić pewną swoją diagnozę, dlaczego fundamentalizm uwodzi tak wielu, będąc chyba w jakimś stopniu szczerym zaangażowaniem religijnym.
Z grubsza widzę cały psychologiczny układ w następującym układzie przesłanek i wnioskowania:
1. Niewątpliwe jest, iż kwestia Boga jest podstawowa, fundamentalna, domagająca się pierwszoplanowego potraktowania.
2. Człowiek ma naturalną tendencję do lenistwa, myślenia życzeniowego, lekceważenia sobie słusznych postulatów, zasad, jeśli tylko okazują się mu one niewygodne.
3. W życiu nic nie zrobimy, nie mając motywacji ku temu, motywacja zaś jest w nas silna wtedy, gdy wątpliwości są usunięte, gdy to, ku czemu dążymy, przybierze w świadomości postać jasną, wyrazistą, pozbawioną otaczających ją pytań i wątpliwości.
4. Wnioskiem psychologicznym, związanym ze szczerym, jednoznacznym postawieniem sobie bożej sprawy w sposób, który uniemożliwiłby człowiekowi mataczenie w tym względzie, byłoby zatem takie sobie postawienie tej sprawy w rozumowaniu i emocjach, które jest jednoznaczne, wyraziste, konkretne. Wtedy możemy mieć nadzieję, że w naszych motywacjach uruchomi się ta wola, nakazująca człowiekowi iść za bożą sprawą, a nie rozmywać swoje zainteresowanie i działania na różne poboczne kwestie. Mamy być zimni, albo gorący, a nie letni!
5. Jednak człowiek sam jeden sam jest postawiony wobec wielu wpływów, walczą w nim sprzeczne interpretacje, przeciwne myśli. Poza tym człowiek wciąż ma tendencję do ulegania swoim słabościom, żądzom, pysze. Powstaje pytanie: jak człowiek w takim stanie miałby uporządkować to swoje myślenie na tyle, aby było ono słuszne?... Przecież to on sam jest tym słabym i nieuporządkowanym na start, więc działa tym, co jest niedoskonałe, próbuje decydować jeszcze w stanie, w którym ma niskie kompetencje. W takim układzie pojawia się pomysł na wyjście z sytuacji w stylu: to postawmy ponad takim niedoskonałym człowiekiem coś zewnętrznego, słusznego - postawmy ponad umysłem i sercem człowieka religijny autorytet! Przecież autorytet, jako zewnętrzny wobec umysłu nie będzie podlegał słabościom owego umysłu.
Powyższe rozumowanie (niekoniecznie w tej formie, ale jakoś tam podobnej do niego) wydaje się być takie "logiczne" takie przekonujące. Wydaje się dobrym rozwiazaniem - oto w nim (rzekomo) udaje się pokonać ten problem słabości umysłu, który w innym przypadku miałby postawione przed sobą zadanie, do którego realizacji ma się zabrać w stanie bardzo niskich swoich kompetencji. To wydaje się być też droga wspierana samą Biblią, bo są w tej Księdze także cytaty pochwalające posłuszeństwo, mówiące o konieczności przestrzegania prawa. Więc postawa fundamentalizmu wydaje się być uzasadniona. A jednak...
A jednak ostatecznie ta postawa zawiera dyskredytujący ją błąd. Ona jest błędna może nie w samej sugestii, że zaangażowanym należy być, albo że w ogóle autorytet Pisma miałby być odrzucony, czy też wszystkie ludzkie autorytety religijne zlekceważone. Nie chodzi mi o jakieś skrajne się opowiedzenie za postawą przeciwną.
Chodzi o bardziej złożone, w pewnym sensie subtelne ustawienie sobie elementów tej układanki w człowieczeństwo, w zaangażowanie religijne, w więź z Bogiem. Chodzi o uświadomienie sobie tego, że:
Jeśli to człowiek ma być zbawiony, jeśli to spełniona dusza jest ostatecznym celem tego, wszystkiego, o co walczymy w naszym życiu, a co za tym idzie marginalizowanie jej już od początku, jakby miała tylko stać się wyłącznie pozbawionym sprawczości biorcą zbawczej mocy płynącej z zewnętrz, jest niecelowe, jest błędną strategią.
Gdyby bierne wchłonięcie czegokolwiek przez człowieka zapewniało zbawienie, to dobry Bóg już dzisiaj każdemu by to dał. Wtedy niepotrzebne byłoby życie, z jego cierpieniem i postawieniem sprawy w wątpliwości, czy w ogóle zbawieni zostaniemy. Jeśli bierność by miała zapewniać zbawienie, to ONA JUŻ TERAZ JEST.
A jednak, z jakiegoś powodu człowiek dzisiaj nie jest w stanie odpowiedzieć na to boskie wezwanie do bycia zbawionym. COŚ W SAMYM CZŁOWIEKU musi być przeszkodą.
Z tego jakby fundamentaliści nie chcą wyciągnąć wniosku, który byłby spójny aż do końca - że jeśli coś w człowieku jest przeszkodą do zbawienia (grzech pierworodny?... Nieusuwalna część naszej natury?...), to przecież nie uruchamiając samego człowieka, nie angażując tej właśnie jego osobistej, indywidualnej mocy, woli, struktury, nie zmienimy niesatysfakcjonującego stanu rzeczy!
Czyli obraz, w którym człowiek jest tylko bierny, tylko posłuszny, tylko przyjmuje coś zewnętrznego, sam się nie angażując W KAŻDYM ASPEKCIE SWOJEJ OSOBOWOŚCI, wadliwie podchodzi do sprawy.
Poprawnym podejściem do zbawienia jest zatem włączenie osobowości, duchy, decyzyjności jako gracza. To człowiek sam ma uczciwie rozegrać tę grę, w której nagrodą jest zbawienie. Nikt w zastępstwie tej gry za człowieka nie rozegra.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:03, 19 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Myślę że nie. Badacze Biblii może skłaniają do rozwoju osobowego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33358
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:41, 24 Mar 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Gdyby bierne wchłonięcie czegokolwiek przez człowieka zapewniało zbawienie, to dobry Bóg już dzisiaj każdemu by to dał. Wtedy niepotrzebne byłoby życie |
To moje stwierdzenie chcę jeszcze skomentować. Może w postaci następującej tezy:
Gdyby bierność była wystarczająca do zbawienia, to życie byłoby niepotrzebne, a skoro jednak (jak wierzymy, jako chrześcijanie) Bóg nam to życie dał, to znaczy, że oczekuje w nim od nas przejawienia swojej mocy, właściwości, zaangażowania.
To, że żyjemy na tym łez padole, jest dowodem tego, że bierność, skupienie się na ślepym posłuszeństwie na pewno nie jest intencją Boga, nie jest właściwą drogą dla nikogo.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 13:42, 24 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33358
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:55, 01 Maj 2024 Temat postu: |
|
|
W Ewangeliach jest zaskakująco dużo sformułowań, które mówią o PRZYNOSZENIU OWOCU/PLONU przez wyznawcę nauk Jezusa:
(10) Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. (Ewangelia Mateusza 3:10)
(8) Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, (Ewangelia Mateusza 3:8)
(16) Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi?
(17) Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. (Ewangelia Mateusza 7)
(18) Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. (Ewangelia Mateusza 7:18)
(19) Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. (Ewangelia Mateusza 7:19)
(20) A więc: poznacie ich po ich owocach. (Ewangelia Mateusza 7:20)
(33) Albo uznajcie, że drzewo jest dobre, wtedy i jego owoc jest dobry, albo uznajcie, że drzewo jest złe, wtedy i owoc jego jest zły; bo z owocu poznaje się drzewo. (Ewangelia Mateusza 12:33)
(22) Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. (Ewangelia Mateusza 13:22)
(19) A widząc drzewo figowe przy drodze, podszedł ku niemu, lecz nic na nim nie znalazł oprócz liści. I rzekł do niego: Niechże już nigdy nie rodzi się z ciebie owoc! I drzewo figowe natychmiast uschło. (Ewangelia Mateusza 21:19)
(43) Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce. (Ewangelia Mateusza 21:43)
(29) Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego. (Ewangelia Mateusza 26:29)
(19) lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. (Ewangelia Marka 4:19)
(20) W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny. (Ewangelia Marka 4:20)
(7) Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. (Ewangelia Marka 4:7)
(14) Wtedy rzekł do drzewa: Niech nikt nigdy nie je owocu z ciebie! Słyszeli to Jego uczniowie. (Ewangelia Marka 11:14)
(25) Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym. (Ewangelia Marka 14:25)
(8) Wydajcie więc owoce godne nawrócenia; i nie próbujcie sobie mówić: Abrahama mamy za ojca, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. (Ewangelia Łukasza 3:8)
(9) Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. (Ewangelia Łukasza 3:9)
(43) Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc. (44) Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. (Ewangelia Łukasza 6)
(14) To, co padło między ciernie, oznacza tych, którzy słuchają słowa, lecz potem odchodzą i przez troski, bogactwa i przyjemności życia bywają zagłuszeni i nie wydają owocu. (Ewangelia Łukasza 8:14)
(15) W końcu ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc przez swą wytrwałość. (Ewangelia Łukasza 8:15)
(6) I opowiedział im następującą przypowieść: Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. (Ewangelia Łukasza 13:6)
(7) Rzekł więc do ogrodnika: Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia? (Ewangelia Łukasza 13:7)
(9) może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć. (Ewangelia Łukasza 13:9)
(18) albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże. (Ewangelia Łukasza 22:18)
(16) Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. (Ewangelia Jana 15:16)
(2) Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. (Ewangelia Jana 15:2)
(4) Wytrwajcie we Mnie, a Ja /będę trwał/ w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - o ile nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. (Ewangelia Jana 15:4)
(5) Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. (Ewangelia Jana 15:5)
(8) Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. (Ewangelia Jana 15:8)
(23) Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny.
(Ewangelia Mateusza 13:23)
(8) Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. (Ewangelia Mateusza 13:8)
(34) Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. (Ewangelia Mateusza 21:34)
(41) Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze. (Ewangelia Mateusza 21:41)
(28) Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. (Ewangelia Marka 4:28)
(8) Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny. (Ewangelia Marka 4:8)
(2) W odpowiedniej porze posłał do rolników sługę, by odebrał od nich część należną z plonów winnicy. (Ewangelia Marka 12:2)
(8) Inne w końcu padło na ziemię żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny. Przy tych słowach wołał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha! (Ewangelia Łukasza 8:8)
(10) W odpowiedniej porze wysłał sługę do rolników, aby mu oddali jego część z plonu winnicy. Lecz rolnicy obili go i odesłali z niczym. (Ewangelia Łukasza 20:10)
(36) żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. (Ewangelia Jana 4:36)
(24) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. (Ewangelia Jana 12:24)
(10) Ten zaś, który daje nasienie siewcy, i chleba dostarczy ku pokrzepieniu, i ziarno rozmnoży, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości. (2 list do Koryntian 9:10)
Plonowanie, przynoszenie owocu jest efektem OSOBISTEGO ZAANGAŻOWANIA. Nikt, kto biernie czeka na dyrektywy, bo stawia sobie ścisłe posłuszeństwo na szczycie wartości, nie będzie miał tendencji do bycia inicjatywnym, aktywnym. Aby przynieść owoc, trzeba MYŚLEĆ, ŚLEDZIĆ SYTUACJE, AKTYWNIE SIĘ ANGAŻOWAĆ, w których pojawia się jakaś możliwość zadziałania - bo jest potrzeba pomocy komuś, bo jest coś do poprawienia, bo czas, sytuacja, okoliczności są naglące.
Postawa czuwania jest postawą typu "mam oczy naokoło głowy, wypatruję okoliczności, w których wezmę sprawy w swoje ręce, bo sytuacja tego wymaga". Tylko wtedy można mówić o "wydawaniu owocu", gdy dana osoba jest w stanie rozpoznawać sytuacje, w których można zadziałać, gdy jest aktywna i poszukująca.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:22, 25 Cze 2024 Temat postu: Re: Czy Biblia wzywa do rozwoju osobowości? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ja uważam, że kluczowym elementem przekazu ewangelicznego jest wezwanie ludzkości do rozwoju duchowego, intelektualnego. Z drugiej strony też wiem, że jest spora grupa ludzi, która odczytała Nowy Testament właściwie w sposób przeciwny do tego, wyżej wskazanego - odczytali go jako wezwanie do ślepego posłuszeństwa autorytetom i zaniechanie osobistego rozwoju, który miałby być rzekomym objawem pychy, samowoli, nieokazania uległości. Tego rodzaju interpretację, że Biblia wzywa do ślepego posłuszeństwa zamiast rozwoju i aktywności spotkać wg mnie można prawie w każdym większym odłamie chrześcijaństwa, a w niektórych wręcz stanowi podstawę nauczania religijnego. Podobny motyw występuje jednak nie tylko w chrześcijaństwie, ale praktycznie w każdym systemie światopoglądowym. Ja z tym zamierzam tu polemizować. Przynajmniej na gruncie chrześcijańskim powinienem moją tezę o potrzebie aktywności i doskonalenia się duchowego uzasadnić. Co w tym właśnie wątku chciałbym uczynić na cytatach z Biblii. Chciałbym pokazać wsparcie dla tezy, że obowiązkiem etyczno - moralnym człowieka jest dbałość o rozwój duchowy, intelektualny, krytycyzm, samodzielność myślenia. Będą podawał cytaty z Biblii, a potem je komentował.
1. Chyba najmocniejszym wsparciem dla tezy, że człowiek powinien się rozwijać jest bardzo dobrze znana przypowieć o talentach (minach w innej wersji). Poniżej cytuję tę przypowieść z Ewangelii Mateusza, 25:
(14) Podobnie też [jest] jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. (15) Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz (16) ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. (17) Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. (18) Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. (19) Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. (20) Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem. (21) Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! (22) Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem. (23) Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! (24) Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. (25) Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność! (26) Odrzekł mu pan jego: Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. (27) Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. (28) Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. (29) Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. (30) A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Przypowieść ta jednoznacznie potępia postawę zakopywania swoich talentów. Wskazuje też na typowy motyw tego zakopywania - lęk, jak i konsekwencje - tragiczne dla gnuśnego sługi.
Biblia wzywa do doskonalenia, zaś nad tym doskonaleniem czuwa sam Bóg:
(48) Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Ewangelia Mateusza 5:48)
(11) Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować własnymi rękami, jak to wam nakazaliśmy. (1 List do Tesaloniczan 4:11)
(4) Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków. (List Jakuba 1:4)
(10) A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. (1 List Piotra 5:10)
Bierność, zatrzymanie się w rozwoju nie jest najwyraźniej intencją ewangeliczną.
Biblia zachęca do wzrostu, do "wydawania plonu":
(23) Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny.
(Ewangelia Mateusza 13:23)
(34) Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. (Ewangelia Mateusza 21:34)
(41) Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze. (Ewangelia Mateusza 21:41)
Kto z większym prawdopodobieństwem "wyda plon"? Czy osoba bierna, czekająca na to, że ktoś z góry nią zarządzi, czy raczej aktywna, przedsiębiorcza w duchu i działaniu?...
- Odpowiedzi nie udzielę, zostawiając ją inteligencji czytających.
Warto tu zauważyć, że owo plonowanie jest drogą wygodną i łatwą, bo:
(24) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. (Ewangelia Jana 12:24)
"Obumarcie ziarna" jest tym czymś, co poprzedza plonowanie. Przenosząc tę alegorię na płaszczyznę duchową, można by powiedzieć, że obumarcie STAREGO CZŁOWIEKA W NAS (tego instynktownego, podległego żądzom, niesprawującego nad sobą kontroli) jest potrzebne. To obumarcie wyznacza też ową "wąską bramę" jaką wchodzi człowiek duchowy do Królestwa Bożego.
A czym jest sam cel owego rozwoju?
- Oczywiście właśnie Królestwo Boże. Czym ono jest?
(20) Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; (21) i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest. (Ewangelia Łukasza 17)
To jest ważne, że królestwo nie jest czymś do czego się idzie w świecie zewnętrznym, jest W CZŁOWIEKU, jest rozwojem duchowym.
A jak się rozwija Królestwo?...
(31) Inną przypowieść im przedłożył: Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. (32) Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach. (33) Powiedział im inną przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło. (Ewangelia Mateusza 13)
W tym właśnie znowu jest przywołana IDEA ROZWOJU - jak z małego ziarna powstaje całe drzewo, jak niewielka ilość zaczynu zakwasza aż trzy miary mąki, tak samo z tego, co na początku małe w człowieku, ma się utworzyć wielkie wspaniałe dzieło, niezwykle, cudowne:
Idea rozwoju jest też i w tym obrazie:
(26) Mówił dalej: Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. (27) Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. (28) Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. (29) A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo. (Ewangelia Marka 4)
Idea wzrostu królestwa w człowieku zespala się w Biblii z pojęciem wiary:
(6) Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. (Ewangelia Łukasza 17:6)
To jest to samo ziarno gorczycy, które wzrasta z małego nasiona w drzewo - teraz powiązane z wiarą, czyli uświadomieniem sobie celu, przekonaniem i upartym dążeniem ku niemu.
Jest jeszcze i takie wezwanie ewangeliczne do aktywności:
(35) Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! (Ewangelia Łukasza 12:35)
Przepasanie jest symbolem pracowitego, aktywnego działania, ponieważ Izraelici, chodzący w długich szatach, dopiero po przepasaniu ich, zdobywali swobodę ruchów pozwalającą im na wykonywanie pełnego zakresu prac.
Podobną rolę pełni wezwanie do czuwania:
(34) Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. (Ewangelia Marka 13:34)
(35) Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. (Ewangelia Marka 13:35)
(56) Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? (Ewangelia Łukasza 12:56)
(37) Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie! (Ewangelia Marka 13:37)
Postawa czuwania jest związana z nie spoczywaniem na laurach, jest zaprzeczeniem gnuśności. Czuwanie jest AKTYWNOŚCIĄ I UWAŻNOŚCIĄ.
Czujność, przemyślność jest ukazana i w tej analogii: (31) Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? (Ewangelia Łukasza 14:31)
Podobną wymowę ma wezwanie do badania rzeczywistości, życia, siebie:
(5) Siebie samych badajcie, czy trwacie w wierze; siebie samych doświadczajcie! Czyż nie wiecie o samych sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście odrzuceni.(2 list do Koryntian 13:5)
(10) Badajcie, co jest miłe Panu. (List do Efezjan 5:10)
(21) Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie! (1 List do Tesaloniczan 5:21)
Warto zauważyć, że postulat "badania" jest inną nazwą na ideę KRYTYCYZMU. Bada ten, kto jest krytyczny. Bo wie, że są zagrożenia (dlatego też trzeba być czujnym). Groźby są realne, na zagrożenia trzeba się przygotować, nie być naiwnym:
(16) Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! (Ewangelia Mateusza 10:16)
(23) Za /wielką/ bowiem cenę zostaliście nabyci. Nie bądźcie więc niewolnikami ludzi.
(1 list do Koryntian 7:23)
Są też i te wezwanie do myślenia, rozsądku i do czujności:
(17) Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana. (List do Efezjan 5:17)
(8) Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. (1 List Piotra 5:8)
(15) Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. (Ewangelia Mateusza 7:15)
Podsumuję to w skrócie.
W Biblii jest wyraźnie zaznaczona idea wzrostu duchowego, doskonalenia, rozwoju. Mamy być czujni, mamy mobilizować się, ze świadomością realnych zagrożeń dla naszego zbawienia. Czujność jest postawą twardą, choć też i zawiera się w niej nadzieja. Nie zachęca Biblia do bierności, do lęku, do wycofania się, czy ślepego zaufania każdemu, kto się mieni prorokiem. Bo może to być fałszywy prorok.
Postawą ewangelicznie pochwaloną jest roztropność, nie naiwność, nie ślepe zaufanie. |
Klasyczny cherry picking, czyli sekciarstwo pełną gębą. Dyszyński wybrał sobie tylko te wersy, które mu pasują pod tezę, a resztę w Biblii olał, czyli wszystkie te wersy, które są niezgodne z jego anarchizmem i buntem wobec Boga i Kościoła, mówiące na przykład o karach Bożych, sądzie Bożym, piekle, posłuszeństwie przełożonym w Kościele itd. W kwestii tych wszystkich tekstów Dyszyński nagle dostaje amnezji i pisze, że "nie rozumie" tych tekstów lub - uwaga - w jego "przestrzeni mentalnej nie dochodzi do rozpoznania znaczeń"
Dyszyński, z tego, że "zacytowałeś" sobie wybiórczo jakieś wersety z Biblii nic jeszcze nie wynika, a zwłaszcza to, że jesteś w zgodzie z Biblią. Szatan tak samo jak ty cytował Jezusowi na pustyni wersety z Biblii. Nic więc zatem z tego nie wynika. Z niemal całą pozostałą treścią Biblii pozostajesz sprzeczny w swych wypocinach więc przytoczenie przez ciebie jakiegoś wersetu lub wersetów kompletnie nic nie zmienia w tym obrazie. Uprawiasz po prostu klasyczny cherry picking
Tak więc niczego Biblią nie "uzasadniałeś". Przytaczasz jedynie wybiórczo i selektywnie dobrane werseciki z Biblii niby o "rozwoju osobowym", ignorując całą masę innych wersetów z Biblii, które nakazują posłuszeństwo autorytetom w Kościele, mówią o karach Bożych, bojaźni przed Bogiem, ukorzeniem się przed Bogiem itd. Uprawiasz klasyczny cherry picking. To jest sekciarstwo, które nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem
A główny zarzut pozostaje nieodparty: promując anarchizm i bunt wobec autorytetów jesteś w 99,9% sprzeczny już nawet z pierwotnym chrześcijaństwem, które od początku było oparte na posłuszeństwie autorytetom w Kościele. Wersety:
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie mówiąc już o tym, że jesteś w zasadzie w stu procentach sprzeczny z doktryną katolicką, która nie tylko podaje dogmaty do obowiązkowego wierzenia (ponad 240 dogmatów - żadnego nie uznajesz, bo jak to kiedyś stwierdziłeś "samo słowo dogmat mnie odrzuca"), ale wymaga bezwzględnego posłuszeństwa Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła - stosowne cytaty zebrałem tutaj:
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/posluszenstwo-urzedowi-nauczycielskiemu-kosciola-cytaty,24307.html#761799
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 6:43, 27 Cze 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33358
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:10, 25 Cze 2024 Temat postu: Re: Czy Biblia wzywa do rozwoju osobowości? |
|
|
fedor napisał: | Klasyczny cherry picking, czyli sekciarstwo pełną gębą. Dyszyński wybrał sobie tylko te wersy, które mu pasują pod tezę, a resztę w Biblii olał, czyli wszystkie te wersy, które są niezgodne z jego anarchizmem i buntem wobec Boga i Kościoła, mówiące na przykład o karach, sądzie, piekle, posłuszeństwie przełożonym, Kościołowi itd. Wtedy już Dyszyński nagle dostaje amnezji i pisze, że "nie rozumie" tych tekstów lub - uwaga - w jego "przestrzeni mentalnej nie dochodzi do rozpoznania znaczeń" |
A tu jest klasyczna wypowiedź, która nie podnosi żadnego zagadnienia wskazanego w cytacie, tylko jest w całości negacją osoby piszącego. W SPRAWIE piszący nie ma tu kompletnie nic do powiedzenia.
Ciekawy jest inny aspekt tej odpowiedzi - jeśli w sprawie tu odpowiadający nie ma nic do powiedzenia, to po co w ogóle zabiera głos?...
- Mam tu swoją hipotezę. Bo odpowiadający traktuje rzeczywistość jako walkę o dominację pomiędzy personami.
Odpowiadający uznał za celowe (zapewne wierzy w sensowność takiego podejścia) napisać jakieś oceny osoby, w zastępstwie wypowiedzi na zadany temat, bo prawdopodobnie uważa, iż NA TYM WŁAŚNIE POLEGA ROZSTRZYGANIE kwestii spornych. Odpowiadający ma obraz mentalny, w którym jak się na kogoś nakrzyczy, to się zajmuje stanowisko w kwestii, o której mówił ten, na kogo nakrzyczano. Odpowiadający fedor tym opowiada się po stronie SKRAJNIE SUBIEKTYWNEJ EPISTEMOLOGII, po stronie wizji prawdy niezwiązanej z wypełnieniem jakichkolwiek reguł poprawności, lecz ze sprawieniem dyskomfortu emocjonalnego wybranej osobie. Odpowiadający jest zatem w istocie skrajnym subiektywistą, osobą na biegunie przeciwnym uznania obiektywnej wizji prawdziwości.
Myślę, że jest więcej ludzi tak "rozumujących" (zastosowałem tu cudzysłów, bo nie uważam, aby tego rodzaju postawa epistemiczna miała odpowiednio wyraziste związki z "rozumieniem" zawartym w słowie, bo tu nie ma rozumienia, tylko emocje). Niektórzy tak czują (nie rozumują) prawdziwość - jako
- wyraz tego, kto na kogo nakrzyczał
- kto komu zrobił na złość
- może ktoś komuś przywalił w mordę
- kto arbitralnie i z większym głosił przeciwne tezy, choćby nawet te tezy miały zerowe uzasadnienie w rozumowaniach.
To jest bardzo ciekawa opcja epistemiczna części ludzi - atawistyczna, zwiazana z walką o dominację i hierarchię w stadzie. To jest efekt gadziego mózgu, funkcjonowanie psychiki, która jeszcze nie znalazła sobie metod na obiektywizowanie swoich doznań, więc potrafi jedynie procedować instynkty stadne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 98 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 5:27, 26 Cze 2024 Temat postu: Re: Czy Biblia wzywa do rozwoju osobowości? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Klasyczny cherry picking, czyli sekciarstwo pełną gębą. Dyszyński wybrał sobie tylko te wersy, które mu pasują pod tezę, a resztę w Biblii olał, czyli wszystkie te wersy, które są niezgodne z jego anarchizmem i buntem wobec Boga i Kościoła, mówiące na przykład o karach, sądzie, piekle, posłuszeństwie przełożonym, Kościołowi itd. Wtedy już Dyszyński nagle dostaje amnezji i pisze, że "nie rozumie" tych tekstów lub - uwaga - w jego "przestrzeni mentalnej nie dochodzi do rozpoznania znaczeń" |
A tu jest klasyczna wypowiedź, która nie podnosi żadnego zagadnienia wskazanego w cytacie, tylko jest w całości negacją osoby piszącego. W SPRAWIE piszący nie ma tu kompletnie nic do powiedzenia.
Ciekawy jest inny aspekt tej odpowiedzi - jeśli w sprawie tu odpowiadający nie ma nic do powiedzenia, to po co w ogóle zabiera głos?...
- Mam tu swoją hipotezę. Bo odpowiadający traktuje rzeczywistość jako walkę o dominację pomiędzy personami.
Odpowiadający uznał za celowe (zapewne wierzy w sensowność takiego podejścia) napisać jakieś oceny osoby, w zastępstwie wypowiedzi na zadany temat, bo prawdopodobnie uważa, iż NA TYM WŁAŚNIE POLEGA ROZSTRZYGANIE kwestii spornych. Odpowiadający ma obraz mentalny, w którym jak się na kogoś nakrzyczy, to się zajmuje stanowisko w kwestii, o której mówił ten, na kogo nakrzyczano. Odpowiadający fedor tym opowiada się po stronie SKRAJNIE SUBIEKTYWNEJ EPISTEMOLOGII, po stronie wizji prawdy niezwiązanej z wypełnieniem jakichkolwiek reguł poprawności, lecz ze sprawieniem dyskomfortu emocjonalnego wybranej osobie. Odpowiadający jest zatem w istocie skrajnym subiektywistą, osobą na biegunie przeciwnym uznania obiektywnej wizji prawdziwości.
Myślę, że jest więcej ludzi tak "rozumujących" (zastosowałem tu cudzysłów, bo nie uważam, aby tego rodzaju postawa epistemiczna miała odpowiednio wyraziste związki z "rozumieniem" zawartym w słowie, bo tu nie ma rozumienia, tylko emocje). Niektórzy tak czują (nie rozumują) prawdziwość - jako
- wyraz tego, kto na kogo nakrzyczał
- kto komu zrobił na złość
- może ktoś komuś przywalił w mordę
- kto arbitralnie i z większym głosił przeciwne tezy, choćby nawet te tezy miały zerowe uzasadnienie w rozumowaniach.
To jest bardzo ciekawa opcja epistemiczna części ludzi - atawistyczna, zwiazana z walką o dominację i hierarchię w stadzie. To jest efekt gadziego mózgu, funkcjonowanie psychiki, która jeszcze nie znalazła sobie metod na obiektywizowanie swoich doznań, więc potrafi jedynie procedować instynkty stadne. |
Nie ruszyłeś ani jednego aspektu merytorycznego mojego zarzutu i znowu pojechałeś w wycieczki personalne, czyli zrobiłeś dokładnie to wszystko co mi zarzuciłeś. To taki charakterystyczny przykład twojej obłudy, Dyszyński. Przytoczę ci więc słowo w słowo to co ty napisałeś mi, jako idealną odpowiedź na to co mi napisałeś, bo to jest idealna odpowiedź na to co mi napisałeś:
A tu jest klasyczna wypowiedź, która nie podnosi żadnego zagadnienia wskazanego w cytacie, tylko jest w całości negacją osoby piszącego. W SPRAWIE piszący nie ma tu kompletnie nic do powiedzenia.
Ciekawy jest inny aspekt tej odpowiedzi - jeśli w sprawie tu odpowiadający nie ma nic do powiedzenia, to po co w ogóle zabiera głos?...
- Mam tu swoją hipotezę. Bo odpowiadający traktuje rzeczywistość jako walkę o dominację pomiędzy personami.
Odpowiadający uznał za celowe (zapewne wierzy w sensowność takiego podejścia) napisać jakieś oceny osoby, w zastępstwie wypowiedzi na zadany temat, bo prawdopodobnie uważa, iż NA TYM WŁAŚNIE POLEGA ROZSTRZYGANIE kwestii spornych. Odpowiadający ma obraz mentalny, w którym jak się na kogoś nakrzyczy, to się zajmuje stanowisko w kwestii, o której mówił ten, na kogo nakrzyczano. Odpowiadający fedor tym opowiada się po stronie SKRAJNIE SUBIEKTYWNEJ EPISTEMOLOGII, po stronie wizji prawdy niezwiązanej z wypełnieniem jakichkolwiek reguł poprawności, lecz ze sprawieniem dyskomfortu emocjonalnego wybranej osobie. Odpowiadający jest zatem w istocie skrajnym subiektywistą, osobą na biegunie przeciwnym uznania obiektywnej wizji prawdziwości.
Myślę, że jest więcej ludzi tak "rozumujących" (zastosowałem tu cudzysłów, bo nie uważam, aby tego rodzaju postawa epistemiczna miała odpowiednio wyraziste związki z "rozumieniem" zawartym w słowie, bo tu nie ma rozumienia, tylko emocje). Niektórzy tak czują (nie rozumują) prawdziwość - jako
- wyraz tego, kto na kogo nakrzyczał
- kto komu zrobił na złość
- może ktoś komuś przywalił w mordę
- kto arbitralnie i z większym głosił przeciwne tezy, choćby nawet te tezy miały zerowe uzasadnienie w rozumowaniach.
To jest bardzo ciekawa opcja epistemiczna części ludzi - atawistyczna, zwiazana z walką o dominację i hierarchię w stadzie. To jest efekt gadziego mózgu, funkcjonowanie psychiki, która jeszcze nie znalazła sobie metod na obiektywizowanie swoich doznań, więc potrafi jedynie procedować instynkty stadne.
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 5:27, 26 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|