Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Seks i milość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Świat ożywiony
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33370
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:41, 06 Lut 2013    Temat postu: Seks i milość

Tak się nieraz zastanawiam, co w dzisiejszych czasach wyraża seks, czyjaś zgoda na ten akt z druga osobą?...
Kiedyś, gdy seks był czymś szczególnym, gdy skrywał się za barierą moralności, religijnych wyrzutów sumienia, ostracyzmem środowiskowym, seks mógł wyrażać różne rzeczy - może miłość, często determinację w zdobywaniu drugiej osoby, w dążeniu do wolności osobistej itp.
Dziś jakże często najpierw jest seks, a potem dopiero poznawanie się, może jakiejś uczucia. Taki seks na pewno przestał cokolwiek wyrażać, na pewno nie jest "dowodem miłości". Jest czymś takim, jak wypicie wspólne piwa w pubie, czy wycieczka do disneylandu. A dla wielu pewniej jeszcze mniej, niż to.

Czy dziś seksowi da się jeszcze nadać jakieś poważniejsze uczuciowe znaczenie?
Czasy obyczajowo mamy łatwiejsze. Nie ma już zabraniania seksu na tę skalę co kiedyś. No... jeszcze tylko nastolatki, dzieci są chronione zakazami przed tą sferą życia. Ale od pewnego wieku - hulaj dusza, piekła nie ma. Tylko czy mamy te czasy łatwiejsze emocjonalnie?
Według mnie zawsze jest "coś za coś". Gdy seks się zdewaluował, gdy hiperinflacja tego aktu sprowadziła emocjonalną wymowę cielesnego związku ludzi do wartości smartfona, ładnej bluzki, czy nawet hamburgera, pojawia się jakiś nowy deficyt. Już nie ma jak komuś potwierdzić swojego uczucia, że oto "naprawdę jesteś dla mnie kimś wyjątkowym!". Nie ma nic szczególnego do ofiarowania. Dziewczyna może chłopakowi powiedzieć: "bądź moim dwudziestym piątym partnerem do zabawy w łóżku", a chłopak powie, "bądź na tę noc moją kolejną dupą", nie ma już dobrej waluty dla uczuć. Trzeba jej szukać gdzie indziej, trzeba się nagłowić jak odróżnić uczucie do trzydziestego partnera seksualnego, od wszystkich poprzednich (i potencjalnie następnych), by uwierzył że jest rzeczywiście kimś wyjątkowym.
Ale może warto się pogodzić z tym, że nic nie jest wyjątkowe. Bo za ludzie robią wszystko, bo uznali to za słuszne w tej właśnie chwili? Po prostu powiemy temu partnerowi bardziej na stałe: jesteś wybrany(a) w moich uczuciach, choć nie mam nic na potwierdzenie tego, ale chcę to wybranie jakoś wyrazić. Powie więc: mogę to wyrazić tylko słowami, więc albo mi wierzysz, albo nie.
Wtedy może faktycznie jedynym co pozostaje, to może ów ślub, jakaś deklaracja przed większą grupą ludzi... A może wystarczy oznaczyć na facebooku "jestem w związku"?...
Czasem jednak dziwię się, że ludzie będący w nieformalnych związkach mają pretensje o zdradę. A właściwie to dlaczego by uznawać za sensowne pojęcie "zdrada", jeśli wszystko z założenia robimy dlatego, że to nam sprawia przyjemność. Dopóki jest nam przyjemnie, to sypiamy ze sobą, a jak przyjemniej będzie z kimś innym, to w czym problem?...
Nie ma problemu, jeśli przyjemność danej osoby jest celem.
Pytanie jest proste: chcemy, czy nie chcemy (tak w sobie, w głębokim głosie własnych uczuć) tej stabilności, lojalności, za którą będziemy musieli zapłacić daninę rożnorodnej przyjemności płynącej ze związków z licznymi partnerami?... Co chcemy?
Tu jest jeszcze jeden element - tradycyjnie religijnie przyjemność była zepchnięta na plan dalszy. Liczyła się rodzina, wychowanie potomstwa. To czy komuś będzie miło, było elementem mniej ważnym. Dlatego zawierano małżeństwa, które miały być jak najbardziej nierozerwalne. Bo to służyło stabilności opieki nad dziećmi. Przede wszystkim, bo pewnie było i coś więcej. Ale przynajmniej był ten powód.
Jeśli zaś mamy wolność, a do tego założenie - robimy to co przyjemne, albo przynajmniej da mi więcej przyjemności w szacowanym rozliczeniu - to nie ma powodu "czepiać się" o czyjeś skoki w bok. Bo z jakiej niby racji?...

Nie chcę tu moralizować, narzekać, że "kiedyś to było dobrze". Bo nie wiem, czy do końca było dobrze. Pod pewnym względami tak, pod innymi już nie. Staram się ocenić stan faktyczny w kontekście po prostu ludzkiego szczęścia, a nie nakazów i zakazów.
Więc nie wiem, czy seks łatwy w zdobyciu, a przez to niewiele znaczący jako wyraz głębszych uczuć, bardziej zbliża człowieka do szczęścia, czy też raczej oddala w porównaniu z sytuacją, gdy ten akt oznaczał jakąś głębszą treść - świadczył o zaufaniu, poważnym uczuciu, wyjątkowości związku.
Teoretycznie jest tak, ze więcej przyjemności (a to na pewno jakoś zapewnia łatwy seks) trzeba uznać za przybliżenie się do szczęścia. Ale jak to jest na dłuższą metę? Może rozłożone na lata poczucie wyjątkowości związku z jedną osobą, która ofiarowuje ludziom coś większego, niż te bardziej rozpoznawalne przyjemności seksu z wieloma partnerami?...
A może też w ogóle nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, bo każdy człowiek będzie tutaj różnie się plasował w owym rozliczeniu - czyli np. osoby pragnące bardziej stałości uczuć, stabilności będą preferowały inne rozwiązanie, niż osoby z natury wymagające dużej ilości różnorodnych wrażeń.
A może nigdy się tego nie dowiemy, jak "jest lepiej".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Czw 2:43, 07 Lut 2013    Temat postu: Re: Seks i milość

Michał Dyszyński napisał:

Kiedyś, gdy seks był czymś szczególnym, gdy skrywał się za barierą moralności, religijnych wyrzutów sumienia


Nigdy tak nie było.
Pałace, dwory, zakony, plebanie, stodoły, kopki siana... zawsze były pełne rozpusty. I ciągle przetaczające się wojny przepełnione gwałtami i porwaniami do burdeli.

Zapomnij o rycerzach w srebrnych zbrojach, wiernych mężach i cnotliwych kobietach.
To mit.

hejka
ab.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33370
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:57, 07 Lut 2013    Temat postu: Re: Seks i milość

abangel666 napisał:
Pałace, dwory, zakony, plebanie, stodoły, kopki siana... zawsze były pełne rozpusty. I ciągle przetaczające się wojny przepełnione gwałtami i porwaniami do burdeli.

Zapomnij o rycerzach w srebrnych zbrojach, wiernych mężach i cnotliwych kobietach.
To mit.

hejka
ab.[/color]

Masz sporo racji, bo dawne wieki obfitowały w wojny, a w czasie wojen działy sie rzeczy straszne.
Ale z drugiej strony, już w czasie pokoju, był położony większy nacisk na to, aby seks związać z małżeństwem, było społeczne potępienie dla związków nieformalnych, zdrady małżeńskie były (chyba?...) rzadsze.
Dziś, wraz z dewaluacją tej dodatkowej emocjonalnej waluty, jaką jest decyzja o seksie, miłość nam trochę spsiała. Właściwie to nie bardzo wiadomo, czy ona w ogóle jest. Bo nie ma takiej funkcjonalnej "kropki nad i", nie ma już czegoś w stylu "skoro Cię tak naprawdę kocham, że jest dla mnie kimś najważniejszym, to połączmy się w owym niezwykłym akcie cielesnym.
W zamian mamy: robiliśmy "to" już setki razy, trochę już nam się znudziło, ale też i trochę się do siebie przyzwyczailiśmy, coś tam w uczuciach między nami jest, ale co właściwie?...
Myślę, że kobiety mają tu jedną przewagę na facetami. Dla nich częściej wartością samą w sobie jest ZWIĄZEK. I kobieta, które z facetem "jest" ma już prawie komplet. Kobiety chyba mniej się tu przejmują pytaniem: "czy on mnie tak naprawdę kocha?" Skoro trwa w stadle, przynosi pieniądze, to znaczy, że jest OK. Wydaje m się, że faceci mniej (statystycznie, bo oczywiście nie jest to reguła ścisła) widzą wartość w samym związku, a szukają miłości, rozumianej jako pewna wyjątkowość uczuć, a nie bycie razem, robienie czegoś razem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 10:58, 07 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Czw 21:35, 07 Lut 2013    Temat postu: Re: Seks i milość

Słuchaj Michał.
Nie chce mi się pisać tu książki... więc powiem krótko: piszesz bzdury.
Bez obrazy!
Porównaj sobie współczesne warunki Europy, gdzie jest egalitaryzm płciowy, gdzie para wspólnie pracuje, buduje dom, dba o wzajemność, o wspólna przyszłość... porównaj sobie np. ze "średniowieczną" Afryką Środkową... gdzie widzisz miłość i moralność?

Poczytaj o prawie pierwszej nocy, o wykorzystywaniu kobiet, o tym jak wyglądały ówczesne burdele itd.... itp...

Tylko do jednego odniosę się konkretniej:

Michał Dyszyński napisał:

Myślę, że kobiety mają tu jedną przewagę na facetami. Dla nich częściej wartością samą w sobie jest ZWIĄZEK.


Otóż nie. Płcie wcale aż tak bardzo się nie różnią. Współczesne czasy dały szanse niezależności kobietom, oraz też możliwość dla mężczyzn okazywania uczuć, a nie tylko pług, żarcie, spanie i ruchanie... ale możliwość okazania "słabości" - wsparcia się na partnerce, potrzebę uczucia.

Osobiście nie mam wątpliwości, ze we współczesnych czasach, miłość, szacunek, moralność - stoją na niewyobrażalnie większym poziomie niż kiedyś.

To tyle.
EOT.

Pozdrawiam Cię!
ab.


PS. Jedno co możesz mieć rację; to kwestia bab; uzależnione w patriarchacie katolickim od mężów siedziały w chałupie pod miotłą; ale chłopy to rżnęli na prawo i lewo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33370
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:09, 07 Lut 2013    Temat postu: Re: Seks i milość

abangel666 napisał:
Słuchaj Michał.
Nie chce mi się pisać tu książki... więc powiem krótko: piszesz bzdury.
Bez obrazy!
Porównaj sobie współczesne warunki Europy, gdzie jest egalitaryzm płciowy, gdzie para wspólnie pracuje, buduje dom, dba o wzajemność, o wspólna przyszłość... porównaj sobie np. ze "średniowieczną" Afryką Środkową... gdzie widzisz miłość i moralność?

Poczytaj o prawie pierwszej nocy, o wykorzystywaniu kobiet, o tym jak wyglądały ówczesne burdele itd.... itp...

Nie wiem skąd Ci przyszły do głowy te czasy średniowieczne i prawo pierwszej nocy. To faktycznie była patologia, jak i wiele innych średniowiecznych elementów rzeczywistości - np. ciągłe wojny, brud i choroby.
Dlaczego Ci się to kojarzy z tymi "bzdurami" co napisałem?... Dla mnie to zagadka. Bo ja piszę tylko o jednym elemencie - o uczuciach, które niezależnie od płci, mogą wystąpić pod dowolną szerokością geograficzną i w dowolnym wieku. Ja nie piszę tego, czego nie chcę napisać. Nie akceptuję prawa pierwszej nocy i nie zachwycam się średniowieczem.


abangel666 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Myślę, że kobiety mają tu jedną przewagę na facetami. Dla nich częściej wartością samą w sobie jest ZWIĄZEK.

[color=darkred]
Otóż nie. Płcie wcale aż tak bardzo się nie różnią. Współczesne czasy dały szanse niezależności kobietom, oraz też możliwość dla mężczyzn okazywania uczuć, a nie tylko pług, żarcie, spanie i ruchanie... ale możliwość okazania "słabości" - wsparcia się na partnerce, potrzebę uczucia.

Osobiście nie mam wątpliwości, ze we współczesnych czasach, miłość, szacunek, moralność - stoją na niewyobrażalnie większym poziomie niż kiedyś.

To tyle.
EOT.

Pozdrawiam Cię!
ab.


PS. Jedno co możesz mieć rację; to kwestia bab; uzależnione w patriarchacie katolickim od mężów siedziały w chałupie pod miotłą; ale chłopy to rżnęli na prawo i lewo.


Może tak powiem. W moim otoczeniu jest wiele kobiet - koleżanek, osób z rodziny. Jeśli chodzi o pełnione przez nie role, to nie różnią się chyba znacząco od ról mężów. Jednak, gdy bezpośrednio o to pytałem, kto zaakceptowałby bycie samotnym, to wyraźnie większa doza akceptacji dla samotności jest u znanych mi mężczyzn. Właściwie żadna znana mi kobieta nie czuje się dobrze, z perspektywą samotności. Faceci już mają inaczej - jeden lubi wyjeżdżać do klasztoru na samotne medytacje, ktoś inny dobrze czuje się jak nikogo nie ma w pobliżu i nikt mu głowy nie zawraca. Kobiety lubią się częściej spotykać (ze sobą głównie w babskim gronie, ale jednak). Oczywiście większość ludzi - bez względu na płeć - nie akceptuje samotności, cierpi z powodu bycia samotnym. Ale wyraźnie widać, mi że owe WYJĄTKI częściej występują u mężczyzn. Z resztą u zwierząt jest dość podobnie, bo samotne samce są regułą u bardzo wielu gatunków. Znacznie rzadziej spotyka się samotne samice (chyba, że u pająków).
Poza tym, ja tu nie wartościuję. Nie uważam, ze samotność jest lepsza, czy gorsza. Najlepiej byłoby, aby każdy rozeznał do czego - ze swojej natury - najlepiej się nadaje i zgodnie z tym wiódł swoje życie.
I jeszcze jedno - ten "katolicki patriarchat" to wg mnie ściema. Zdarzają się patriarchalne rodziny, ale katolickość ma tu niewiele do rzeczy. Np. najbardziej patriarchalnym kolegą z moich znajomych jest ateista, z kolei koleżanka, która najbardziej wśród moich znajomych jest "rządzidłem" - tzn. ewidentnie pełni rolę głowy rodziny i o wszystkim decyduje, z kolei najbardziej opowiada się za katolicyzmem. Jak patrzę po innych znanych mi osobach, to tutaj po prostu nie ma reguły. O układach rodzinnych decyduje nie religia ale "silny charakter", czy "silna osobowość". Powiedziałbym nawet, ze ostatnio to chyba kobiety bardziej rządzą - facetom zwykle "wisi" wiele rzeczy, chcą mieć święty spokój, więc role decydentów przejmują kobiety.
Nie wiem w jakich środowiskach Ty się obracacsz, może akurat jest tam inaczej, ale mam wrażenie, że wyolbrzymiasz ów patriarchat katolicki w stosunku do tego, czym on naprawdę jest. Oczywiście będą pewnie jakieś przykłady patriarchalnych katolików. I pewnie nie odosobnione. Ale patriarchalni ateiści będą zdarzali się w podobnym procencie.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 0:46, 08 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
abangel666
Opiekun Kawiarni



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 3123
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Piekła

PostWysłany: Nie 1:11, 10 Lut 2013    Temat postu: Re: Seks i milość

Nie umiem; poznać.... kończę dyskusję; ale spojrzyj w mój tekst; tam masz wiele mądrych rzeczy. Chcę napisać, wiele rzeczy.... ale poruszyłeś temat, co trzeba książkę napisać; a na to mnie nie stać.


Pozdrawiam Cię Serdecznie!

abigail
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Świat ożywiony Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin