|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hill
Chwilowo nieaktywny
Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 3:15, 30 Lis 2023 Temat postu: Psychiatria a religia - rola duchowości w życiu człowieka |
|
|
Stanislav Grof, światowej sławy psychiatra znany z wieloletnich badań nad LSD, rozwodzi się nad ograniczeniami klasycznej psychiatrii i psychologii.
"Stanowisko wobec religii i mistycyzmu w klasycznej psychiatrii i psychologii zostało wyznaczone przez mechanistyczne, materialistyczne nastawienie nauki Zachodu. W świecie, w którym najważniejsza jest materia, a życie i świadomość to tylko jej drugorzędne wytwory, nie może istnieć autentyczne zrozumienie dla duchowego wymiaru istnienia. Światła, prawdziwie naukowa postawa oznacza przyjęcie nieistotności własnej osoby - jako mieszkańca jednego z niezliczonych ciał niebieskich we wszechświecie, który posiada miliony galaktyk. Wymaga także uznania, że nie jesteśmy niczym więcej jak tylko wysoko rozwiniętymi zwierzętami i biologicznymi maszynami, które składają się z komórek, tkanek i narządów. I wreszcie naukowa koncepcja własnego istnienia obejmuje przyjęcie poglądu, że świadomość to fizjologiczna czynność mózgu i że psychiką rządzą nieświadome siły o charakterze popędowym.
Podkreśla się często, że trzy wielkie rewolucje w dziejach nauki pokazały człowiekowi jego właściwe miejsce we wszechświecie. Pierwszą była rewolucja kopernikańska, która zniszczyła przekonanie, że ziemia jest środkiem świata, a ludzkość zajmuje w jego obrębie szczególne miejsce. Druga to rewolucja darwinowska, która położyła kres poglądowi, że ludzie zajmują wyjątkową i uprzywilejowaną pozycję wśród zwierząt. Wreszcie rewolucja freudowska zredukowała psychikę do pochodnej niegodziwych popędów.
Psychiatria i psychologia, rządzone przez światopogląd mechanistyczny, nie są w stanie oddzielić ciasnych intelektualnie i zewnętrznych przekonań religijnych, jakie cechują główny nurt interpretacji wielu religii od głębi autentycznych tradycji mistycznych lub wielkich duchowych filozofii, takich jak: różne szkoły jogi, kaszmirski siwaizm, wadżrajana, zen, taoizm, kabała, gnostycyzm lub sufizm. Zachodnia nauka pozostaje ślepa na to, że owe tradycje stanowią wynik wielowiekowych badań nad ludzkim umysłem, które w sposób zbliżony do metody naukowej łączą regularną obserwację, doświadczenia i budowanie teorii.
W zachodniej psychologii i psychiatrii usiłuje się więc generalnie odrzucić każdą formę duchowości jako nienaukową, nieważne jak bardzo byłaby wyrafinowana i dobrze potwierdzona. Na płaszczyźnie mechanistycznej nauki duchowość utożsamiana jest z prymitywnymi przesądami, brakiem wykształcenia lub patologią kliniczną. Jeśli daną religię podziela duża grupa, w ramach której utrwaliło ją programowanie kulturowe, to będzie ona przez psychiatrów mniej lub bardziej tolerowana. W tych okolicznościach nie mają zastosowania zwykłe kryteria kliniczne i przynależność do takiego wyznania niekoniecznie uważa się za oznakę psychopatologii.
Kiedy w nie-zachodnich kulturach o niskim poziomie edukacji odkrywa się głębokie przekonania duchowe, przypisuje się je zwykle niewiedzy, dziecinnej łatwowierności i zabobonom. W naszym własnym społeczeństwie takie tłumaczenie duchowości oczywiście nie wystarcza, zwłaszcza kiedy pojawia się ona wśród osób świetnie wykształconych i bardzo inteligentnych. W rezultacie psychiatria odwołuje się do odkryć psychoanalizy, które sugerują, że początków religii można doszukać się w nierozwiązanych konfliktach z niemowlęctwa i dzieciństwa - koncepcja bóstw odpowiada dziecinnemu wyobrażeniu postaci rodziców, postawy wierzących w stosunku do nich to oznaki niedojrzałości i dziecięcej zależności, a rytualne czynności wskazują na walkę z przerażającymi impulsami psychoseksualnymi, podobnymi do tych, które występują w nerwicy natręctw.
Bezpośrednie doświadczenia duchowe, takie jak: uczucia uniwersalnej jedności, wrażenie boskiej energii przenikającej ciało, sceny śmierci i odrodzenia, wizje światła o nadprzyrodzonym pięknie, wspomnienia z poprzednich wcieleń lub spotkań z archetypowymi osobami spostrzega się więc jako znaczne, psychotyczne zniekształcenia obiektywnej rzeczywistości, które wskazują na poważny proces patologiczny, czyli chorobę psychiczną. Aż do czasu opublikowania badań Maslowa, w psychologii akademickiej nie istniała świadomość, że choćby jedno z tych zjawisk można by wytłumaczyć w jakiś inny sposób. Wskazujące ten sam kierunek teorie Junga i Assagiolego były zbyt odległe od głównego nurtu psychologii akademickiej, aby wywrzeć jakiś poważniejszy wpływ.
Mechanistyczna nauka Zachodu z reguły uznaje wszelkiego typu doświadczenia duchowe za zjawiska patologiczne. Główny nurt psychoanalizy, podążając za przykładem Freuda, objaśnia mistyczne stany jednoczące i oceaniczne jako regresję do pierwotnego narcyzmu i bezradności dziecka oraz uważa religię za zbiorową nerwicę natręctw . Doskonale znany psychoanalityk, Franz Alexander, napisał specjalny artykuł, omawiający stany osiągane w medytacji buddyjskiej jako samodzielnie wywoływaną katatonię. Wielcy szamani różnych tradycji plemiennych zostali scharakteryzowani jako schizofrenicy lub epileptycy, a rozmaite etykietki psychiatryczne nadano wszystkim ważniejszym świętym, prorokom i nauczycielom religijnym. O ile liczne opracowania naukowe opisują podobieństwa między mistycyzmem a chorobą psychiczną, to bardzo niewiele jest prawdziwego poszanowania dla mistycyzmu i świadomości różnic między światopoglądem mistycznym a psychozą. Ostatni Raport Zespołu do spraw Postępów Psychiatrii charakteryzował mistycyzm jako zjawisko pośrednie między normalnością a psychozą. W innych źródłach omawiane różnice rozpatruje się zwykle na gruncie "psychozy kroczącej" , przeciwstawianej "psychozie kwitnącej" albo też z naciskiem na konkretne tło kulturowe, które umożliwiło włączenie danej psychozy w osnowę społeczną i historyczną. Wymienione kryteria psychiatryczne stosuje się rutynowo w ten sam sposób nawet do wielkich nauczycieli religijnych pokroju Buddy, Jezusa, Mahometa, Śri Ramany Maharishiego lub Ramakrishny.
Z powyższego wynika osobliwa sytuacja panująca w naszej kulturze. W licznych społecznościach utrzymuje się znaczna presja psychiczna, społeczna, a nawet polityczna, która zmusza ludzi do regularnego uczęszczania do kościoła. Biblię można spotkać w wielu szufladach hoteli i moteli, a ustne deklaracje popierające Boga i religię padają w przemówieniach szeregu wybitnych polityków i innych osób publicznych. Jeśli jednak członek przeciętnego zboru przeżyłby głębokie doświadczenie religijne, to jego pastor najprawdopodobniej odesłałby go na leczenie do psychiatry.
Psychoterapia a rozwój duchowy
Jak już wspominałem, w zachodnich szkołach psychoterapii, z wyjątkiem psychosyntezy i psychologii Junga, duchowości nie traktuje się jako prawdziwej, autentycznej potęgi psychiki. Większość koncepcji teoretycznych nie bierze pod uwagę bogactwa wiedzy o świadomości i ludzkim umyśle, która zgromadziła się przez wieki w wielkich duchowych tradycjach świata. Głębokie przesłania tych systemów albo całkowicie zlekceważono, albo odrzucono, tłumacząc je jako prymitywne przesądy, sposób opracowania dziecięcych konfliktów czy też kulturowe odpowiedniki nerwicy bądź psychozy.
Tak czy owak duchowość i religia traktowane są przez zachodnią psychiatrię jako coś stworzonego przez ludzką psychikę w reakcji na wpływy zewnętrzne: potężne zderzenie z otaczającym światem, groźbę śmierci, strach przed nieznanym, zbudowane na konfliktach stosunki z rodzicami i tym podobne. Choroba psychiczna stanowiła do niedawna jedyne dostępne wytłumaczenie dla bezpośredniego przeżycia alternatywnych rzeczywistości o charakterze duchowym. W rzeczywistej pracy klinicznej z pacjentami przekonania religijne zazwyczaj tolerowano, o ile wyznawały je duże grupy ludzi. Osobliwe systemy przekonań, odbiegające od przyjętych w kulturze usankcjonowanych form, lub bezpośrednie doświadczenia rzeczywistości duchowej, najczęściej interpretowano jako patologię i wskaźnik procesu psychotycznego.
Kilku wybitnych badaczy uznało powyższą sytuację za niemożliwą do utrzymania i rzuciło wyzwanie utrwalonemu, psychiatrycznemu spojrzeniu na duchowość i religię. Roberto Assagioli, urodzony we Włoszech założyciel psychosyntezy, uważał religię za siłę napędową ludzkiego życia i zasadniczy aspekt psychiki. Wiele spośród zjawisk, które w psychiatrii głównego nurtu uważa się za przejawy patologii, tłumaczył on jako znamiona duchowego otwarcia. Również Carl Gustav Jung przypisywał ogromne znaczenie duchowym wymiarom i impulsom psychiki oraz stworzył system teoretyczny, który wypełnił lukę między psychologią a religią. Jeszcze inny ważny przyczynek do nowej koncepcji na temat związku mistycyzmu z osobowością człowieka pochodzi od Abrahama Maslowa. Na podstawie obszernych badań nad jednostkami, które doznały spontanicznych doświadczeń mistycznych, czyli "szczytowych", rzucił on wyzwanie klasycznemu poglądowi psychiatrycznemu, który stawiał je na równi z psychozą, i sformułował zupełnie nową psychologię. Według niego nie należy traktować przeżyć mistycznych jako patologii - słuszniejsze wydaje się uznanie ich za zjawiska ponadnormalne, ponieważ prowadzą one do samorealizacji i występują u dobrze przystosowanych, pod pozostałymi względami normalnych osób.
Obserwacje z terapii psychodelicznej i innych typów głębokiej pracy nad przeżyciami potwierdzają w pełni poglądy tych trzech badaczy i skłaniają do jeszcze skrajniejszego sformułowania związku między osobowością człowieka a duchowością. Według najnowszych wyników duchowość to wewnętrzna własność psychiki, która ujawnia się całkowicie spontanicznie, gdy proces samopoznania osiąga odpowiednią głębokość. Bezpośrednio przeżywanej konfrontacji z okołoporodowym i pozaosobowym poziomem nieświadomości zawsze towarzyszy spontaniczne przebudzenie duchowości, które jest zupełnie niezależne od doświadczeń z dzieciństwa jednostki, jej wychowania religijnego, przynależności do kościoła, a nawet podłoża kulturowego i rasowego. Jednostka, która kontaktuje się z tymi poziomami własnej psychiki, automatycznie rozwija nowy światopogląd, w ramach którego duchowość jest naturalnym, najważniejszym i całkowicie niezbędnym elementem w życiu. Z mojego doświadczenia wynika, że tego typu przemiana następowała bez wyjątku u wielu osób, w tym u zatwardziałych ateistów, sceptyków, cyników, marksistów i naukowców z nurtu pozytywistycznego.
Wobec tych faktów ateistyczne, mechanistyczne i materialistyczne traktowanie świata i istnienia stanowi wyraz głębokiego wyobcowania od istoty własnego bytu, braku prawdziwego zrozumienia siebie i psychicznego wyparcia okołoporodowej oraz pozaosobowej sfery psychiki. Oznacza to również, że jednostka, o której mowa, jednostronnie utożsamia się z połową własnej natury: z tą, która cechuje ego-ciało i hilotropowy tryb świadomości. W rezultacie tak okrojona postawa wobec siebie i życia obfituje w poczucie bezcelowości istnienia, w wyobcowanie z uniwersalnego procesu, jak też w niezaspokojone potrzeby, pęd do współzawodnictwa i ambicje, których nie są w stanie zaspokoić żadne osiągnięcia. W skali globalnej podobna kondycja ludzkości prowadzi do wyobcowania z przyrody, nastawienia na "nieograniczony wzrost" i obsesji na punkcie obiektywnych, ilościowych parametrów istnienia. Ten sposób bycia w świecie jest ostatecznie niszczący i autodestrukcyjny, zarówno na poziomie jednostki, jak i zbiorowości.
Podczas systematycznej, dogłębnej autoeksploracji sekwencje odrodzenia przez śmierć oraz doświadczenia pozaosobowe pojawiają się w jednym szeregu z przeżyciami materiału biograficznego, którego analizę uważa się w psychiatrii klasycznej za szczególnie przydatną w terapii. Zatem warto się przyjrzeć, w jaki sposób typowa analityczna praca nad wspomnieniami może być powiązana z procesem otwarcia duchowego. Obserwacje kliniczne wskazują, że analiza życiorysu oraz doświadczenia pozaosobowego to dwa uzupełniające się aspekty metodycznego samopoznania.
Stopniowe przepracowanie urazowych aspektów najwcześniejszej historii życia może utorować drogę do doświadczeń okołoporodowych i pozaosobowych, które pośredniczą w procesie otwierania się na duchowość. I na odwrót, jednostki, które miały głębokie przeżycia duchowe na początku procesu samopoznania z pomocą psychodelików lub przy zastosowaniu innych potężnych metod bazujących na doświadczaniu, uważają dalszą pracę nad pozostałymi zagadnieniami życiorysu za znacznie łatwiejszą i szybszą.
Zwłaszcza ci, którzy przeżyli stany uniwersalnej jedności, posiadają całkowicie odmienną postawę wobec procesu psychoterapii. Odkryli oni nowe, nieoczekiwane źródło mocy i swoją prawdziwą tożsamość. Obecne kłopoty życiowe i miniony materiał biograficzny spostrzegają aktualnie w zupełnie nowy sposób. W tej nowej perspektywie wydarzenia z ich teraźniejszego życia nie są już tak przytłaczająco ważne, jak wydawały się dotychczas. Poza tym wyraźny staje się cel pracy psychologicznej - dalsza autoeksploracja przypomina raczej poszerzanie i oczyszczanie drogi ku znanemu przeznaczeniu, a nie drążenie na oślep w ciemnym tunelu.
Terapeutyczny potencjał przeżyć, które mają charakter duchowy, znacznie przewyższa wszystko, co można osiągnąć w związku z interwencjami koncentrującymi się na materiale z życiorysu. Każdy system teoretyczny bądź metoda psychoterapii, która nie uznaje i nie wykorzystuje okołoporodowego i pozaosobowego obszaru psychiki, nie tylko proponuje powierzchowny, niepełny obraz człowieka, ale pozbawia siebie i swoich klientów potężnych mechanizmów zdrowienia i przemiany osobowości.
Oparcie się na wąskiej podstawie teoretycznej może przeszkodzić naukowcom w odkryciu, zrozumieniu, a nawet wyobrażeniu sobie możliwości tkwiących w świecie naturalnych fenomenów, o jakich im się nawet nie śni. Ilustrują to dwa przykłady pochodzące z współczesnej fizyki. Naukowcy tkwiący sztywno w newtonowsko-kartezjańskim modelu świata, który zakłada niezniszczalność materii, nie wyobrażali sobie wykorzystania energii atomowej, która wymaga rozszczepienia atomu. Podobnie szkoła optyki mechanicznej, zapatrująca się na światło jak na cząstki (fotony), nie proponuje żadnej teoretycznej możliwości istnienia holografii, która wykorzystuje interferencję fal świetlnych. Wybiegając w przyszłość, fizyk, który traktowałby teorię względności Einsteina jako ścisły opis rzeczywistości, a nie jako użyteczny, ale w końcu ograniczony model, nie byłby w stanie wyobrazić sobie ruchu i komunikacji szybszej niż światło. Z tego samego powodu psychiatrzy, którzy rygorystycznie trzymają się biograficznych modeli człowieka, nie potrafią sobie wyobrazić tej przeobrażającej mocy, jaka towarzyszy przeżyciom okołoporodowym lub pozaosobowym stanom świadomości.
Ściśle personalistyczny pogląd na nieświadomość, który ogranicza się do składników możliwych do wyjaśnienia na podstawie życiorysu, nie tylko posiada mniejszą skuteczność i ograniczoną wartość, ale w zasadzie jest antyterapeutyczny. Nadawanie etykietek psychopatologii zjawiskom okołoporodowym i pozaosobowym, których nie da się wyjaśnić lub wytłumaczyć na tak ograniczonej płaszczyźnie, jest logicznym skutkiem takiego właśnie nastawienia. To z kolei stwarza przeszkodę nie do przebycia, uniemożliwiając dostrzeżenie uzdrawiającej i przeobrażającej mocy zmian, w które angażuje się obszar perinatalny i transpersonalny. Dlatego więc zdrowienie i duchowe otwieranie się jest na gruncie zwyczajowego myślenia tłumaczone jako patologia, którą trzeba za wszelką cenę stłumić przy użyciu różnych drastycznych środków. Wskutek opisanej metody postępowania terapeutycznego współczesna psychiatria stanęła w obliczu niezwykłej sytuacji: większość połączonego trudu psychiatrów, psychologów, neurofizjologów, biochemików i przedstawicieli innych pokrewnych specjalności jednostronnie skłania się w kierunku zakłócania procesu, który ma wyjątkowy potencjał leczniczy i przeobrażający.
Jeżeli chodzi o pozytywną stronę tej strategii, to należy docenić, że biorąc pod uwagę obecne ograniczone zrozumienie istoty patologii i brak naprawdę uzdrawiającej metody w psychiatrii, wprowadzenie trankwilizatorów posiadało ogromne znaczenie dziejowe. Zhumanizowało ono średniowieczną atmosferę oddziałów psychiatrycznych, zapobiegło większości cierpień lub złagodziło je, a prawdopodobnie ocaliło tysiące ludzkich istnień."
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Hill dnia Czw 3:18, 30 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23206
Przeczytał: 53 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:27, 30 Lis 2023 Temat postu: |
|
|
Myślę że reigia i jej wpływ na zdrowie psychiczne człowieka zostało docenione w nurcie terapii humanistycznych.
Wprowadzenie
Podejście humanistyczne zyskało popularność po zakończeniu II wojny światowej. Wyrosło ono po części z opozycji do psychoanalizy, która pojmowała człowieka jako pozbawionego dostępu do części włanej psychiki oraz psychologii behawioralnej, skupiającej się na korygowaniu nieprzystosowawczych zachowań, bez wglądu w przeżycia wewnętrzne. Psychologia humanistyczna stanowiła też reakcję na traumę wojennego czasu. Wśród jej przedstwicieli można wymienić Carla Rogersa, Abrahama Maslowa, Victora Frankla, Fritza Pearlsa.
Nie istnieją ściśle określone metody pracy terapeutów humanistycznych; ich rola jest niedyrektywna, nie narzucają swojej interpretacji klientom, starają się odzwierciedlać i klaryfikować, aby pomóc w zdefiniowaniu problemów. Terapeuta koncentruje się na kliencie jako niepowatarzalnej jednostce, unika ocen i interpretacji, nie narzuca tematów. W zamian terapia humanistyczna wymaga innego rodzaju zaangażowania - dzielenia się uczuciami i bycia autentycznym. Terapeuta, oferując bezwarunkową akceptację, uczy klienta jak akceptować samego siebie.Praca skupia się na “ tu i teraz”, na obecnych decyzjach i działaniach klienta, na jego sytuacji takiej, jak jest postrzegana przez jednostkę, na fenomenologicznym doświadczeniu jednostki bardziej niż na obiektywnej rzeczywistości.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 7:30, 30 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rowerex
Dołączył: 30 Lis 2023
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 9:12, 02 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Nie rozumiem, czym różni się "przeżycie", w sensie bardzo ogólnego przeżywania wszelkich emocji, od "przeżycia duchowego" - bo to pierwsze wygląda mi na uogólniony zbiór wszystkich odmian, a to drugie na element tego zbioru.
Poza tym, jest taki skecz zaczynający się od "8:00: ulepiłem bałwana", treść mogłaby być bardziej dramatyczna, gdyby zacząć tak: "8:00: użyłem słowa religia".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23206
Przeczytał: 53 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 10:20, 02 Gru 2023 Temat postu: |
|
|
Rowerex napisał: | Nie rozumiem, czym różni się "przeżycie", w sensie bardzo ogólnego przeżywania wszelkich emocji, od "przeżycia duchowego" - bo to pierwsze wygląda mi na uogólniony zbiór wszystkich odmian, a to drugie na element tego zbioru.
Poza tym, jest taki skecz zaczynający się od "8:00: ulepiłem bałwana", treść mogłaby być bardziej dramatyczna, gdyby zacząć tak: "8:00: użyłem słowa religia". |
Dobre pytanie. Hill jest tu specjalistką od duchowości.
Ten skecz w całości?..
Bałwan się stopi z religią sprawa bardziej skomplikowana..
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|