Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:42, 12 Mar 2017 Temat postu: Polityka oparta o urazy i resentymenty |
|
|
W dziejach świata co jakiś czas powstają kierunki, działają osoby, grupy osób, których głównym motywem do działań, zmian jest jakaś zemsta, jakiś resentyment. Najbardziej sztandarowym przykładem jest tu chyba Adolf Hitler, który doszedł do władzy skupiając się na "niesprawiedliwości" jaka spotkała Niemcy po Traktacie Wersalskim. Potem już szło z górki - ową krzywdę dla narodu niemieckiego należało naprawić wywyższając ów naród ponad inne (uber alles).
W dzisiejszych czasach resentymenty, krzywdy są dość powszechnie wykorzystywane, rozgrywane w polityce. To dość użyteczne narzędzie usprawiedliwiania praktycznie dowolnych działań ze strony jakiejś władzy, która coś tam chce mocno kontrowersyjnego, naruszającego jakieś prawa, czy obyczaje, a nie za bardzo wiadomo jak to uzasadnić. Ale wystarcza wynaleźć w przeszłości jakieś zdarzenie, okoliczność, krzywdę wyrządzoną przodkom, podpiąć to pod aktualny cel i o to, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jakaś niegodziwość, krzywda wobec pewnej grupy ludzi, czy inne łamanie praw staje się "sprawiedliwością", wyrównaniem jakiejś dziejowej nieprawidłowości.
W toku historii praktycznie żadna grupa, żaden naród nie jest bez win, bez wyrządzonych krzywd. Więc można się powołać na owe krzywdy "w zgodzie z prawdą". Jeśli zaś krzywd nawet by nie było, to dość łatwo dają się "dorobić" - czy to jakąś formą prowokacji, czy wyolbrzymianiem, fałszowaniem czegoś, co było jednym z wielu pomniejszych konfliktów normalnie związanych z życiem. Kwestią pewnego wysiłku i determinacji jest tylko doprowadzenie owej okoliczności do takiej postaci w świadomości społecznej, ze ludzie zaczną się identyfikować z celami kogoś, kto całą aferę zaplanował.
Resentymenty, aspekt zemsty jest więc praktycznie potencjalnym uzsadnieniem dla dowolnej agresji. Paradoksalnie, można nawet wykorzystywać na swoją stronę krzywdy, które samemu się wyrządzało - czy to w postaci prowokacji, czy obiecując zadośćuczynienie, naprawę, a w istocie robiąc, co się spodoba. Tak robili komuniści, że krzywdy społeczne, jakich doznawali ludzie w różnych czasach i miejscach, były zawłaszczane przez "naprawców", którzy pod pretekstem owej naprawy systemu społecznego, po prostu sięgali, a potem utrwalali swoją władzę. Będąc w pozycji silniejszego, ale chcąc uchronić się przed oskarżeniami o atak, duże państwo może po prostu najpierw odpowiednio "rozrabiać" (służbami specjalnymi, różnymi formami sabotażu) układy i życie w mniejszym państwie, by na koniec "stanąć w obronie ludzi", być tym, który stanie się mężem opatrznościowym i wybawcą od "bałaganu" (który się samemu spowodowało).
Czy METODA NA URAZY I RESENTYMENTY stosowana do straszenia, zmuszania ludzi do uległości jest nie do odparcia?... Tak sobie myślę, że im głupsze, bardziej emocjonalnie reagujące społeczeństwo, tym łatwiej można w nim w opisany sposób manipulować. Im więcej nie załatwionych spraw, stałych niesprawiedliwości w społeczeństwie, tym łatwiej będzie dawało się uzasadniać jakieś działania łamiące prawo i dobre obyczaje. W końcu wtedy "ktoś musi zrobić z tym bajzlem porządek".
|
|