|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:47, 26 Cze 2021 Temat postu: Jak to się robi w nauce |
|
|
Taki krótki artykuł o testowaniu hipotez na temat efektu ciemnej materii. [link widoczny dla zalogowanych]
Linkuję ten artykuł trochę dlatego, że co chwila na naszym forum pojawiają się wypowiedzi, które traktują naukę jako rodzaj katalogu pewnych przekonań na temat rzeczywistosci, jak to nauka "ustala fakty", "weryfikuje hipotezy" i ogólnie ma dowód na wszystko co się w niej dzieje. Taki naiwny pogląd o nauce głosi zaskakująco wiele osób.
W artykule jest ciekawe to, że pokazuje jak nauka naprawdę funkcjonuje - BADAJĄC ALTERNATYWNE TEORIE. To nie jest tak, że w nauce, po prostu stosując uznany kanon wiedzy, niezaprzeczalnie "ustala się jak jest", lecz:
- przyjmuje różne założenia robocze - łącznie z zanegowaniem uznanych teorii
- sprawdza się konsekwencje przyjętych założeń
- porównuje się owe konsekwencje z wynikami obserwacji i eksperymentów
i
- myśli się dalej... Bo wyniki rzadko są jednoznaczne.
Tak to też i jest względem zagadnienia opisanego w artykule
Autor artykułu z linka wyżej napisał: | Sprawdzili cztery różne modele teoretyczne – dwa zakładające istnienie ciemnej materii i dwa ze zmodyfikowanym prawem grawitacji (tzw. „zmodyfikowana dynamika newtonowska”, w skrócie MOND od angielskiego określenia „Modified Newtonian Dynamics”). Okazało się, że najlepiej do wyników pasuje symulacja o nazwie MICE (jedna z uwzględniających ciemną materię), ale pozostałe warianty również pozostają w grze. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:28, 02 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Trochę obok tematu będzie..
Klub Sceptyków Polskich na swojej stronie linkuje tekst do wyborczej, gdzie prof. Dragan wypowiada się o nauce, trochę o Bogu. Generalnie ciekawe tematy.
Zacytowali tylko mały kawałek tekstu:
""Szkiełko i oko" to właśnie wyraz pokory i wyznanie naszej słabości: jesteśmy za głupi, żeby nazbyt często mieć rację, więc wszystko należy empirycznie sprawdzać. Nawet Einstein może się mylić, a ostatecznym rozstrzygnięciem jest nie autorytet, a eksperyment. "A jak ci się nie podoba rzeczywistość, to sobie idź gdzie indziej!" - jak mawiał Richard Feynman."
[link widoczny dla zalogowanych]
I w czym jest problem..
Może ktoś ma dostęp do pełnej wersji tekstu i chciałby się podzielić?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
O.K.
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 3:22, 02 Sty 2023 Temat postu: Re: Jak to się robi w nauce |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Taki krótki artykuł o testowaniu hipotez na temat efektu ciemnej materii. [link widoczny dla zalogowanych]
Linkuję ten artykuł trochę dlatego, że co chwila na naszym forum pojawiają się wypowiedzi, które traktują naukę jako rodzaj katalogu pewnych przekonań na temat rzeczywistosci, jak to nauka "ustala fakty", "weryfikuje hipotezy" i ogólnie ma dowód na wszystko co się w niej dzieje. Taki naiwny pogląd o nauce głosi zaskakująco wiele osób.
W artykule jest ciekawe to, że pokazuje jak nauka naprawdę funkcjonuje - BADAJĄC ALTERNATYWNE TEORIE. To nie jest tak, że w nauce, po prostu stosując uznany kanon wiedzy, niezaprzeczalnie "ustala się jak jest", lecz:
- przyjmuje różne założenia robocze - łącznie z zanegowaniem uznanych teorii
- sprawdza się konsekwencje przyjętych założeń
- porównuje się owe konsekwencje z wynikami obserwacji i eksperymentów
i
- myśli się dalej... Bo wyniki rzadko są jednoznaczne.
Tak to też i jest względem zagadnienia opisanego w artykule
Autor artykułu z linka wyżej napisał: | Sprawdzili cztery różne modele teoretyczne – dwa zakładające istnienie ciemnej materii i dwa ze zmodyfikowanym prawem grawitacji (tzw. „zmodyfikowana dynamika newtonowska”, w skrócie MOND od angielskiego określenia „Modified Newtonian Dynamics”). Okazało się, że najlepiej do wyników pasuje symulacja o nazwie MICE (jedna z uwzględniających ciemną materię), ale pozostałe warianty również pozostają w grze. |
|
To chyba o to chodzi: [link widoczny dla zalogowanych]
Jak znam sprawę i tych gości, to wszystko bedzie pewnie dwuznaczne, wątpliwe, oparte zapewne na jedynie pewnym ograniczonym zestawie określonych szablonowych modeli, a tak naprawdę nic z tego nie wynika... I bardzo prawdopodobne, że moga być jakies inne istotne efekty czy biasy, z ktorych oni sobie nie zdają sprawy. Ech...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 3:44, 02 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
To przerażające.
Czym zajmują się naukowcy:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 8:21, 02 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Katolikus cytujący Dragana napisał: | a ostatecznym rozstrzygnięciem jest nie autorytet, a eksperyment |
Eksperyment o niczym nie rozstrzyga bo trzeba go jeszcze zinterpretować przy pomocy jakichś założeń i wiar (z wiarą w swój poprawnie działający rozum włącznie). Ponadto można eksperyment interpretować na nieskończoną ilość sprzecznych między sobą sposobów i do tego jak już opowiemy się za jakąś jedną interpretacją, to nie wiemy czy jest poprawna. Nie wiemy też czy ta interpretacja się nie zmieni. Weźmy taki geocentryzm, który wydawał się jednoznacznie potwierdzony obserwacjami. No tylko co z tego. Interpretacja tych obserwacji się zmieniła i geocentryzm upadł
Pozytywizm logiczny i naiwny scjentyzm poczyniły straszne szkody współczesnej kulturze. Będzie to odkręcane jeszcze długo, co najmniej kolejne 50 lat
Katolikus napisał: | Klub Sceptyków Polskich |
Prawdziwy sceptyk milczy bo nie tylko podważa to, że cokolwiek wie, ale podważa nawet to, że nie wie i to, że nie wie, iż nie wie. Ci współcześni "sceptycy" to pajace wyznający naiwny scjentyzm, a nie żadni sceptycy
PS A tak w ogóle to zrobiła się niezła afera z tekstem pewnego polskiego fizyka, który włożył kij w szprychy ateistycznego materializmu:
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 3:07, 07 Sty 2023, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:33, 02 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Tu na poparcie Katolikusa.
[link widoczny dla zalogowanych]
Tekst profesora Dragana przytoczony przez uzytkowniczke Fb
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:24, 07 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Katolikus cytujący Dragana napisał: | a ostatecznym rozstrzygnięciem jest nie autorytet, a eksperyment |
Eksperyment o niczym nie rozstrzyga bo trzeba go jeszcze zinterpretować przy pomocy jakichś założeń i wiar (z wiarą w swój poprawnie działający rozum włącznie). Ponadto można eksperyment interpretować na nieskończoną ilość sprzecznych między sobą sposobów i do tego jak już opowiemy się za jakąś jedną interpretacją, to nie wiemy czy jest poprawna |
No nie wiem, czy ty dobrze myślisz w kwestii czy "eksperyment o niczym nie rozstrzyga". Spróbujmy się nad tym zastanowić. Jeżeli eksperyment "o niczym nie rozstrzyga" to naturalnie pojawia się pytanie, dlaczego w naukach ścisłych kładzie się taki duży nacisk na eksperymenty. Chyba przyjmuje się, że eksperymenty mają rozstrzygać zasadność stawianych hipotez w ramach jakichś teorii.
Prosty przykład, jeżeli chcemy wiedzieć, które materiały są dobrymi przewodnikami prądu to jak to rozstrzygnąć jeśli nie eksperymentalnie?
Sama interpretacja ci tego nie rozstrzygnie.
Założenia ci tego nie rozstrzygną.
Inny przykład. To w drodze eksperymentów człowiek rozstrzygnął, które pierwiastki są silnie toksyczne, dla człowieka. Eksperymentalnie rozstrzygnięto, które i w jakich ilościach można wykorzystać do odkażania itd.
Może jeszcze jakiś przykład. Jeśli to nie w drodze eksperymentów został rozstrzygnięty negatywny wpływ alkoholu/tytoniu/narkotyków na organizm ludzki, to w drodze czego?
Możesz sobie wierzyć, że pijąc piwo dostarczasz swojemu organizmowi witaminę D, ale to w drodze prawidłowo przeprowadzonego eksperymentu rozstrzygniesz czy się mylisz, czy nie.
Weź zapytaj dowolnego fizyka, chemika, a ktoś taki poda ci mnóstwo przykładów na to, że pewne rzeczy rozstrzygnęliśmy w drodze eksperymentu. Jak to możliwe, jeśli "eksperyment o niczym nie rozstrzyga"?
Interpretacja, teoria (i tu jakieś naturalnie poczynione założenia), eksperyment razem rozstrzygają. Tu wszystko musi się ze sobą zazębiać. Ale bez możliwości potwierdzenia eksperymentalnego nauka, by się nie rozwinęła, bo jak?
My istniejemy pomiędzy tym, co nieskończenie małe i tym, co niewyobrażalnie duże. My znajdujemy się, gdzieś pomiędzy tymi światami i w naszym środowisku metoda eksperymentalna jest kluczowa i w zasadzie bez niej nie bylibyśmy wstanie wielu rzeczy rozstrzygnąć. W świecie makro i mikro pewnie metoda eksperymentalna bardziej jest uwikłana w teorie, interpretacje i nie ma już tej siły rozstrzygające, bo problemy, które chcemy wyjaśnić w tamtych "światach" przerastają ludzkie możliwości i są mniej podatne na eksperyment, a więcej na mało pewne interpretacje. Tak mi się wydaje.
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Sob 0:27, 07 Sty 2023, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:05, 07 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | fedor napisał: | Katolikus cytujący Dragana napisał: | a ostatecznym rozstrzygnięciem jest nie autorytet, a eksperyment |
Eksperyment o niczym nie rozstrzyga bo trzeba go jeszcze zinterpretować przy pomocy jakichś założeń i wiar (z wiarą w swój poprawnie działający rozum włącznie). Ponadto można eksperyment interpretować na nieskończoną ilość sprzecznych między sobą sposobów i do tego jak już opowiemy się za jakąś jedną interpretacją, to nie wiemy czy jest poprawna |
No nie wiem, czy ty dobrze myślisz w kwestii czy "eksperyment o niczym nie rozstrzyga". Spróbujmy się nad tym zastanowić. Jeżeli eksperyment "o niczym nie rozstrzyga" to naturalnie pojawia się pytanie, dlaczego w naukach ścisłych kładzie się taki duży nacisk na eksperymenty. Chyba przyjmuje się, że eksperymenty mają rozstrzygać zasadność stawianych hipotez w ramach jakichś teorii.
Prosty przykład, jeżeli chcemy wiedzieć, które materiały są dobrymi przewodnikami prądu to jak to rozstrzygnąć jeśli nie eksperymentalnie?
Sama interpretacja ci tego nie rozstrzygnie.
Założenia ci tego nie rozstrzygną.
Inny przykład. To w drodze eksperymentów człowiek rozstrzygnął, które pierwiastki są silnie toksyczne, dla człowieka. Eksperymentalnie rozstrzygnięto, które i w jakich ilościach można wykorzystać do odkażania itd.
Może jeszcze jakiś przykład. Jeśli to nie w drodze eksperymentów został rozstrzygnięty negatywny wpływ alkoholu/tytoniu/narkotyków na organizm ludzki, to w drodze czego?
Możesz sobie wierzyć, że pijąc piwo dostarczasz swojemu organizmowi witaminę D, ale to w drodze prawidłowo przeprowadzonego eksperymentu rozstrzygniesz czy się mylisz, czy nie.
Weź zapytaj dowolnego fizyka, chemika, a ktoś taki poda ci mnóstwo przykładów na to, że pewne rzeczy rozstrzygnęliśmy w drodze eksperymentu. Jak to możliwe, jeśli "eksperyment o niczym nie rozstrzyga"?
Interpretacja, teoria (i tu jakieś naturalnie poczynione założenia), eksperyment razem rozstrzygają. Tu wszystko musi się ze sobą zazębiać. Ale bez możliwości potwierdzenia eksperymentalnego nauka, by się nie rozwinęła, bo jak?
My istniejemy pomiędzy tym, co nieskończenie małe i tym, co niewyobrażalnie duże. My znajdujemy się, gdzieś pomiędzy tymi światami i w naszym środowisku metoda eksperymentalna jest kluczowa i w zasadzie bez niej nie bylibyśmy wstanie wielu rzeczy rozstrzygnąć. W świecie makro i mikro pewnie metoda eksperymentalna bardziej jest uwikłana w teorie, interpretacje i nie ma już tej siły rozstrzygające, bo problemy, które chcemy wyjaśnić w tamtych "światach" przerastają ludzkie możliwości i są mniej podatne na eksperyment, a więcej na mało pewne interpretacje. Tak mi się wydaje. |
Powołałeś się na kilka ekstremalnych przypadków ale to tylko przykłady. Zawsze można podać kontrprzykłady ewidentnych przypadków w których eksperyment nie rozstrzyga o niczym i potwierdza tak samo nawet sprzeczne między sobą teorie. Tu jeden z takich przykładów:
[link widoczny dla zalogowanych]
Poczytaj sobie o zagadnieniu niedookreśloności teorii przez dane eksperymentalne
[link widoczny dla zalogowanych]
oraz o obciążeniu teoretycznym obserwacji:
[link widoczny dla zalogowanych]
Nawet te ekstremalne przypadki rozstrzygania przez eksperyment, które podałeś, można by dyskutować. Wtedy wcale nie okazałyby się takie jednoznaczne. Powołałeś się na szkodliwość niektórych pierwiastków. Weźmy takie palenie papierosów. W papierosach jest ponoć aż około trzech tysięcy trujących związków wydzielanych w czasie spalania. Czy palenie powoduje raka? Raczej tak ale są i tacy, którzy kwestionują korelację między paleniem i rakiem. Badania pokazują, że zaledwie 10-20% nałogowych palaczy choruje na raka. Tak więc niby oczywista korelacja potwierdzona eksperymentalnie ale jak wnikniesz w sprawę to już przestaje to być takie oczywiste i jednoznacznie potwierdzone. A od którego momentu uznamy, że jakiś pierwiastek jest szkodliwy? Też kwestia interpretacji
A co z przewodnikami? Przecież tu też nie masz bezpośrednich obserwacji. Interpretujesz jedynie wskazania amperomierza, który działa w oparciu o jakieś teorie i interpretacje tej teorii. Od którego momentu coś jest dobrym przewodnikiem? Też kwestia interpretacji. Mamy tu całe łańcuchy różnych interpretacji. Jak widzisz, każdy eksperyment musisz ostatecznie i tak poddać teoretycznej interpretacji. To jakie wnioski wyciągniesz zależy od całej masy założeń. To więc teoria rozstrzyga, a nie eksperyment
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 3:17, 07 Sty 2023, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
O.K.
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 1:15, 07 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Nawet te ekstremalne przypadki rozstrzygania przez eksperyment, które podałeś, można by dyskutować. Wtedy wcale nie okazałyby się takie jednoznaczne. Czy palenie powoduje raka? Raczej tak ale i są tacy co kwestionują korelację między paleniem i rakiem. Badania pokazują, że zaledwie 10-20 % nałogowych palaczy choruje na raka. Tak więc niby oczywista korelacja potwierdzona eksperymentalnie ale jak wnikniesz w sprawę to już przestaje to być takie oczywiste i jednoznacznie potwierdzone |
Pytanie, jaki % nie-palaczy choruje na raka. Zresztą to, że palenie powoduje raka, nie jest jakims wielkim zaskoczeniem -raczej zaskoczeniem byłoby, gdyby nie powodował tzn. gdyby wdychanie toksycznych substancji nie miało wpływu na organizm.
Oczywiste jest, że w naukach tak przyrodniczych, jak i choćby społecznych, czynnik empiryczny ma znaczenie. Nawet jeśli interpretacja nie zawsze jest jednoznaczna, czasem nie da się po porstu odwracać kota ogonem nieskończenie razy i zaprzeczać wnioskom, na jakie wskazuje eksperyment.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:23, 07 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
O.K. napisał: | fedor napisał: | Nawet te ekstremalne przypadki rozstrzygania przez eksperyment, które podałeś, można by dyskutować. Wtedy wcale nie okazałyby się takie jednoznaczne. Czy palenie powoduje raka? Raczej tak ale i są tacy co kwestionują korelację między paleniem i rakiem. Badania pokazują, że zaledwie 10-20 % nałogowych palaczy choruje na raka. Tak więc niby oczywista korelacja potwierdzona eksperymentalnie ale jak wnikniesz w sprawę to już przestaje to być takie oczywiste i jednoznacznie potwierdzone |
Pytanie, jaki % nie-palaczy choruje na raka. Zresztą to, że palenie powoduje raka, nie jest jakims wielkim zaskoczeniem -raczej zaskoczeniem byłoby, gdyby nie powodował tzn. gdyby wdychanie toksycznych substancji nie miało wpływu na organizm.
Oczywiste jest, że w naukach tak przyrodniczych, jak i choćby społecznych, czynnik empiryczny ma znaczenie. Nawet jeśli interpretacja nie zawsze jest jednoznaczna, czasem nie da się po porstu odwracać kota ogonem nieskończenie razy i zaprzeczać wnioskom, na jakie wskazuje eksperyment. |
Czas pokaże. Co miałoby gwarantować, że za 100 lub 200 lat obecne eksperymenty wciąż będą wskazywały na te same wnioski? Bo ja nie wiem co miałoby to gwarantować. Geocentryzm też kiedyś wydawał się taki oczywisty. Eksperyment w nauce na pewno ma znaczenie ale jest przereklamowany i jak przychodzi co do czego to obserwacje są często ignorowane (vide darwinizm). Trwa spór o to na ile rozstrzygającą rolę ma eksperyment
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 1:36, 07 Sty 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 1:32, 07 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Ja uważam, że stawianie pytania albo - albo po prostu nie ma sensu. To nie jest tak, że albo eksperyment rozstrzyga, albo teoria rozstrzyga (mówię o fizyce i astronomii, a nie o matematyce).
Jasne jest, że nawet jeśli ktoś stawia tezę "eksperyment rozstrzyga", to zawsze należałoby postawić pytanie: a CO rozstrzyga?
Czyli to teoria stawia problem - teoria pozwala na sformułowanie hipotezy, pytania, które zostanie eksperymentem rozstrzygnięte.
Ci, co wciskają kit o tym, jakoby to eksperyment rozstrzygał "tak w ogóle", tak jakby nie było sprawy, jakie pytanie zostało postawione, w istocie stawiają sprawę jak w tym dowcipie, z pytaniem "co ma wróbelek bardziej?".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 1:59, 07 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ja uważam, że stawianie pytania albo - albo po prostu nie ma sensu. To nie jest tak, że albo eksperyment rozstrzyga, albo teoria rozstrzyga (mówię o fizyce i astronomii, a nie o matematyce).
Jasne jest, że nawet jeśli ktoś stawia tezę "eksperyment rozstrzyga", to zawsze należałoby postawić pytanie: a CO rozstrzyga?
Czyli to teoria stawia problem - teoria pozwala na sformułowanie hipotezy, pytania, które zostanie eksperymentem rozstrzygnięte.
Ci, co wciskają kit o tym, jakoby to eksperyment rozstrzygał "tak w ogóle", tak jakby nie było sprawy, jakie pytanie zostało postawione, w istocie stawiają sprawę jak w tym dowcipie, z pytaniem "co ma wróbelek bardziej?". |
oczywiście, że eksperyment - obserwacja rostrzyga, a teoria to nazwanie tej obserwacji ... z obserwacji może wynikać hipoteza, którą rozstrzygnie eksperyment - obserwacja
a problem z teorią, nazwaniem obserwacji jest taki, że dla tego, kto teorie poznaje (dowiaduje się o niej) wymaga ona interpretacji, która bez jego własnego doświadczenia - obserwacji może być trudna, lub prowadzić, go może do jedynie absurdalnych wyobrażeń ... i taka z przekazu zdobyta "wiedza" jest wiarą (ewentualnie), dopóki jej sensu, we własnym doświadczeniu nie odnajdzie.
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Sob 2:01, 07 Sty 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:46, 08 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Ze względu na tytuł tematu "Jak to się robi w nauce" wrzucam rozprawkę naukowca, który dość zgrabnie wyjaśnia właśnie od "strony kuchni" jak wygląda nauka.
Cytat: | Naukę (współczesną lub w ogóle) można definiować na wiele sposobów, których tu jednak nie będę przytaczał. Skupię się na tym, czym nauka jest dla mnie. Definicje encyklopedyczne (w tym ta znaleziona w Wikipedii) określają naukę m.in. jako autonomiczną część kultury służącą wyjaśnieniu funkcjonowania świata, w którym żyje człowiek. To jednak definicja równie dobra, co (biorąc pod uwagę współczesne rozumienie pojęcia nauki) nieprawdziwa. Zgoda, nauka jest z pewnością częścią kultury, rozumianej jako ogół ludzkich wytworów materialnych i niematerialnych. Natomiast już wyjaśnienie funkcjonowania świata to pojęcie także współcześnie bardzo wieloznaczne i zależne od wielu nienaukowych uwarunkowań, w tym kulturowych, antropologicznych, religijnych… Na przykład wielu ludzi w różnych zakątkach globu wierzy, że jakieś bóstwo czy istota nadprzyrodzona użyło swej woli i mocy, aby stworzyć ten świat jakiś czas temu. Można by było oczywiście powiedzieć, że astrofizycy wierzą, że ponad 13,8 miliarda lat temu doszło do Wielkiego Wybuchu, w czym więc różnica? I tu właśnie, w odpowiedzi na to pytanie zaczyna się charakterystyka cech współczesnej nauki takiej, jaką ja trochę znam i uprawiam.
Czym więc jest dla mnie nauka?
Po pierwsze, nauka to ciekawość. Już ludzie w starożytności, a prawdopodobnie nawet wcześniej, być może wkrótce po uzyskaniu świadomości, zaczęli zadawać sobie pytania jak?, dlaczego?, czyli pytania o opis zjawisk i o ich przyczyny. Dokładnie te same pytania zadają sobie także obecnie ludzie uprawiający różne dyscypliny nauki. W tym aspekcie celem nauki jest poznanie prawdy o danym fakcie, zjawisku czy procesie.
I tu dochodzimy do kolejnego pojęcia, nad którym od wieków biedzą się i deliberują filozofowie – cóż to jest prawda? I znowu mamy tu do czynienia z wieloma definicjami, ale we współczesnej nauce prawdę można zdefiniować jako zespół informacji uzyskanych określonymi, właściwymi danemu szczeblowi rozwoju nauki i jej dyscyplinie narzędziami, najdokładniej opisujący określony aspekt otaczającej człowieka rzeczywistości. Oczywiście, w nauce definicja ta obwarowana jest wieloma zasadami i zastrzeżeniami, o których poniżej, a których podstawowym wydźwiękiem jest to, że w nauce nie ma prawdy ostatecznej, ale prawda na teraz ma cechy niezależnie od autora tej naukowej prawdy określające jej wiarygodność, a więc prawdziwość. Te właśnie cechy różnią prawdę naukową od dowolnego nienaukowego zbioru wierzeń i przekonań.
Czego więc potrzeba, aby dojść do prawdy naukowej dla dowolnego interesującego nas zagadnienia? Po pierwsze, wspomnianej wyżej ciekawości (jak i dlaczego?) wynikającej prawdopodobnie z cech ludzkiego (a może i przedludzkiego) umysłu. Ta ciekawość może mieć, i w przeszłości również miała, aspekt praktyczny. Na przykład, chcemy lepiej poznać anatomię, fizjologię, biochemię, biofizykę i biologię molekularną ludzkiego układu krążenia (czy każdego innego), aby lepiej rozumieć, przewidywać i leczyć jego choroby. Ale nauka to nie tylko jej zastosowania, czyli aplikacyjność (aczkolwiek jest na ten jej aspekt kładziony coraz większy nacisk zwłaszcza przez gremia fundujące badania naukowe poprzez rozliczne granty i stypendia, gdzie możliwość zastosowania w praktyce uzyskanej wiedzy – rozszerzenia przestrzeni prawdy w danej dziedzinie – jest często bardziej atrakcyjna niż samo poznanie dla zaspokojenia ciekawości). Można przyjąć, że w naukach medycznych rozwój wiedzy ma zawsze na celu jej zastosowanie dla dobra obecnych i przyszłych pacjentów. Należy jednak podkreślić, że praktyczne konsekwencje i zastosowania danego naukowego odkrycia w medycynie czy naukach pokrewnych nie muszą, i zwykle nie są, natychmiastowe. Nie jest to jednak zasadą w wielu innych dyscyplinach nauki – trudno wyobrazić sobie praktyczne zastosowania naukowej astrofizyki i kosmologii opisującej narodziny Wszechświata czy też hipotetyzującej, że tych wszechświatów jest wiele (chociaż praktyczne zastosowania astronomii są oczywiste i znane od wieków…). Mimo to jednak zastanawiamy się, także naukowo, nad takimi kompletnie nieprzydatnymi zagadnieniami…
Tu dochodzimy do następnego pojęcia, pierwszego z serii haseł ilustrujących zagadnienie, jak uprawiana jest współczesna nauka. Tym pojęciem jest hipoteza naukowa, czyli – prostszym językiem – pomysł badacza na wyjaśnienie poczynionych obserwacji. W bliskiej mi z racji uprawianej medycznej specjalności nauce patofizjologii takie hipotezy stawiane są często, jako propozycje wyjaśnienia etiopatogenezy tej czy innej, starej czy też pojawiającej się obecnie jako nowy byt choroby. Najprostsze przykłady to etiologia zakaźna lub genetyczna (mutacyjna) i patogeneza zapalna lub degeneracyjna, aby wymienić tylko parę. Czy hipoteza (nawet naukowa) to już prawda? Oczywiście nie! Aby dana hipoteza naukowa stała się, przynajmniej na jakiś czas (o czym poniżej) naukową prawdą, musi zostać zweryfikowana, czyli uprawdopodobniona przez naukowe badania. Celem każdego badania naukowego jest weryfikacja lub falsyfikacja hipotezy (w tym ostatnim przypadku mamy na myśli wykazanie, że dana hipoteza nie jest i nie może być prawdziwa).
Weryfikacja i falsyfikacja stawianych hipotez naukowych to podstawowy element metody naukowej opisywania rzeczywistości. Jak tworzy się hipotezy naukowe? Cóż, powstanie hipotezy może wynikać po prostu z własnych przemyśleń badacza na dany temat. Niestety, w związku z logarytmicznym rozwojem wiedzy zachodzącym obecnie we wszystkich jej dziedzinach (przynajmniej w odniesieniu do nauk przyrodniczych i medycznych) takie podejście może mieć dla badacza smutny skutek w postaci wyważania otwartych drzwi, czyli próby weryfikacji hipotezy, którą już dawno ktoś przed nim zweryfikował bądź sfalsyfikował. Nawet gdyby taki badacz uzyskał środki na tak postawiony projekt badawczy, ich wykorzystanie wydaje się tu mało produktywne (ale patrz niżej – obalanie paradygmatów). Dlatego obecnie (a w dobie szerokiego dostępu do depozytoriów wiedzy w dowolnej dziedzinie drogą Internetu jest to stosunkowo łatwe) badacz zajmujący się danym tematem i stawiający sobie jakąś hipotezę musi zapoznać się z tym, co na ten sam temat mieli do powiedzenia inni, zajmujący się nim wcześniej. Nie znaczy to jednak, że to, co na dany naukowy temat (także w medycynie!) zostało już zbadane i opublikowane, jest ostateczną prawdą na wieki wieków (patrz niżej).
Metoda naukowa (w odniesieniu do różnych dziedzin nauki zwracająca uwagę na różne aspekty zdobywania i weryfikacji wiedzy, ale w sumie ta sama dla wszystkich naukowych dyscyplin) to zespół standardowych działań mających zweryfikować lub sfalsyfikować jakąś naukową hipotezę postawioną przez danego badacza lub kogoś innego, zajmującego się tą samą lub pokrewną dziedziną nauki. Czasami w ośrodku naukowym panuje przekonanie, a nawet niepisana zasada, że jeśli jeden z zatrudnionych w nim badaczy czy zespołów badawczych zajmuje się jakąś tematyką, to innym badaczom czy zespołom z tego samego ośrodka wara od tego tematu. Jest to oczywiście podejście błędne, gdyż nawet w jednym ośrodku mogą powstać różne hipotezy na ten sam temat, a do czasu rzetelnej weryfikacji lub falsyfikacji każdej z nich nie można osądzić, która jest prawdziwa (bądź fałszywa). Najkorzystniejszym, optymalnym podejściem byłoby w takim wypadku połączenie sił wszystkich zainteresowanych badaczy czy ich zespołów zainteresowanych jakimś tematem, w celu jego jak najpełniejszego rozwiązania).
Elementami metody naukowej są narzędzia naukowe i badania naukowe. Narzędzia naukowe to zespół materialnych i niematerialnych wytworów umysłu i rąk ludzkich, wytworzonych specyficznie w celu rozwiązania danego problemu naukowego lub, częściej, w celu rozwiązywania grup pokrewnych problemów. Narzędzie naukowe jest często swoiste dla danej dyscypliny (np. ankiety dla nauk socjologicznych, równania i inne konstrukty matematyczne dla nauk ścisłych, technika barwienia bakterii w mikrobiologii), ale może też być uniwersalne (np. metody statystyczne można stosować do opisu zachowań atomów, komórek i społeczności, mikroskop elektronowy równie dobrze pokaże strukturę dowolnej komórki jak kryształu, a teleskopu można użyć do oglądania planet, gwiazd (astronomia) lub naukowego podglądania innych ludzi (nauki behawioralne czy kryminologia) i zwierząt (etologia). Narzędzie naukowe czy ich zespół musi być dobrze dobrany do stawianego problemu, tak aby dostarczyć jak najwięcej wyników pozwalających na weryfikację czy falsyfikację hipotezy badawczej. Źle dobrane narzędzia badawcze dostarczą bezwartościowych, a często mylących wyników!
Na czym polegają badania naukowe, uważane we współczesnej nauce za jedyny właściwy sposób weryfikacji/falsyfikacji stawianych hipotez? Dobrze zaplanowane badanie naukowe stawia hipotezę, a następnie rozbija ją na drobniejsze zagadnienia – pytania badawcze. Zastosowanie odpowiednich narzędzi daje odpowiedzi na poszczególne pytania, a suma tych odpowiedzi jest ostatecznie interpretowana w celu ostatecznego stwierdzenia czy dana hipoteza jest prawdziwa, czy fałszywa, a następnie publikowana w dostępnej dla wszystkich zajmujących się daną dziedziną wiedzy (i nie tylko).
Cele publikacji własnych wyników naukowych są liczne. Przede wszystkim, badacz chce (a przynajmniej powinien) poddać swoje hipotezy, metody ich weryfikacji, wyniki i wnioskowanie rygorystycznej ocenie innych badaczy zajmujących się tą dziedziną wiedzy, czyli recenzji przez równych (ang. peer review). W założeniu, recenzja taka zapewnia, że środowisko naukowe uznaje poprawność hipotezy, zastosowanych metod i narzędzi, rzetelność przedstawienia wyników (patrz niżej) i poprawność wnioskowania. Nie powinien mieć na nią wpływu stosunek recenzenta do tematu, nawet jeśli ma on na dany temat inną, odmienną od recenzowanej, hipotezę, którą sam bada. Publikacja wyników badań naukowych, jeśli jest wykonana właściwie i rzetelnie, pozwala innym badaczom na powtórzenie opisanych badań i doświadczeń w celu sprawdzenia czy autor publikacji mógł rzeczywiście zaobserwować to, co opisał. Oczywiście nie chodzi tu o kwestionowanie opisanych wyników a priori; raczej, o ich potwierdzenie przez innych badaczy, co podnosi ich wiarygodność.
Uwaga: ponieważ opisywanie dokładnie tego samego, co już ktoś zrobił jest wybitnie nieproduktywne i czasopisma fachowe nie publikują takich powtórek, zrobionych tymi samymi metodami, na tym samym materiale badawczym i na podstawie tej samej hipotezy, zwykle autorzy takich prac twórczo rozwijają hipotezy swoich poprzedników dodając własne pytania badawcze, stosują nieco inne narzędzia itp. Zdarza się także, że powtarzający pracę poprzedników zespół, stosując te same narzędzia, materiał i metody co opisane, uzyska inne, czasami wręcz przeciwne, wyniki.
I tu dochodzimy do problemu rzetelności, uczciwości i etyki naukowej. Nauka ma sens jako źródło poznania (poszerzenia wiedzy) tylko i wyłącznie, jeśli badania naukowe są rzetelnie przeprowadzone i przedstawione. Co oznacza rzetelność w odniesieniu do przeprowadzanych badań? Przede wszystkim wykonywanie ich w najlepszy dostępny badaczowi sposób, bez apriorycznego przyjmowania, że wyniki muszą potwierdzić jego hipotezę. To ostatnie czasem prowadzi do negowania wyników odbiegających od takiego założenia (moja hipoteza musi być poprawna; skoro wyniki mówią inaczej, tym gorzej dla wyników), fałszowania raportów naukowych czy przedstawiania w publikacji tylko tych wyników, które się badaczowi podobają, nawet jeśli uzyskał on także wyniki odmienne (przykładem może być sprawa sprzed wielu lat, gdzie badacze (w tym jeden z noblistów!) w dziedzinie doświadczalnej transplantologii próbowali udowodnić swoją hipotezę o skuteczności pewnej manipulacji dla utrzymania przeszczepu skóry u myszy poprzez malowanie – poprawianie koloru – przeszczepionej skóry, tak aby wyglądała na nieodrzuconą…). Jedynie właściwe jest oczywiście przedstawienie wszystkich uzyskanych wyników, a jeśli nie potwierdzone założonej hipotezy, jej zmiana. Zachowaniu rzetelności badawczej służy prowadzenie dokładnych protokołów i dzienników badań, zawierających wszystkie obserwacje, wyniki, metody, uwagi i interpretacje. Po wspomnianej wyżej aferze w wielu ośrodkach wprowadzono zasadę, aby karty w takich notatnikach były numerowane. Oczywiście w dobie elektronicznej dokumentacji badań możliwe i coraz trudniejsze do wykrycia są różne nieuczciwości podejmowane przez badaczy dla sławy, pieniędzy… ale wcześniej czy później wykrywane przez innych badaczy zagadnienia, co kończy się nie tylko wycofywaniem już opublikowanych prac naukowych jako nierzetelnych (nawet z tak znamienitych periodyków, jak Nature czy Science), ale jest także końcem kariery naukowej autora nierzetelnych badań.
Rzetelność badacza to także jego pokora – dopuszczenie, że może się mylić i że jego ulubiona hipoteza jest po prostu nieprawdziwa. Badawcza uczciwość to także unikanie plagiatu – nie wolno nie swojej hipotezy i/lub wyników przedstawiać jako własnej, a jeśli badamy to samo zagadnienie co inni przed nami, zawsze musimy w swoich publikacjach przytaczać udokumentowane obserwacje tych poprzedników i ich interpretacje, próbując wytworzyć nową wiedzę ze złożenia własnych wyników z już opublikowanymi. Rzetelność badacza to świadomość ograniczeń – w sensie ciągłej niekompletności dostępnej wiedzy na dowolny temat, która jest oczywiście także zaczynem do dalszych badań, ale także niedoskonałości dostępnych – nawet najlepszych – narzędzi i technik, a wreszcie ograniczeń wynikających z takich czy innych cech rozumu badacza (właśnie m.in. przywiązania do własnych hipotez).
Osobnym zagadnieniem jest sprawa etyki naukowej, czyli tego co (oprócz spraw zasygnalizowanych powyżej) badaczowi wolno, a czego nie. I nie chodzi tu oczywiście o jakiekolwiek ograniczanie czy cenzurowanie myśli i naukowych hipotez tylko o to, że zwłaszcza w medycynie – nie można przeprowadzić wszystkich (w szczególności inwazyjnych) badań na materiale ludzkim. W celu obejścia tego etycznego problemu posługujemy się różnorodnymi modelami badawczymi – w biomedycynie są to badania na zwierzętach, na hodowlach in vitro komórek i tkanek i wreszcie modelowanie in silico, czyli za pomocą technik matematycznych i informatycznych. To ostatnie dobrze nadaje się do sprawdzania postawionych hipotez w konfrontacji z wynikami uzyskanymi bardziej tradycyjnymi metodami, ale nie może ich zastąpić. Modele badawcze wykorzystujące zwierzęta doświadczalne (abstrahując od ich często wątpliwych aspektów etycznych) odpowiadają na zadane pytania badawcze, ale w kontekście anatomii, fizjologii, biochemii, genetyki itd. charakteryzujących dany gatunek zwierzęcia, który jest przecież odmienny od gatunku Homo sapiens. Uzyskane odpowiedzi należy więc interpretować bardzo ostrożnie i nie można ich bezpośrednio przenosić na człowieka. Dotyczy to zwłaszcza modeli zwierzęcych (i uzyskanego dzięki nim wglądu w etiopatogenezę) wielu chorób i patologicznych procesów, które to modele mogą nawet znacznie rozmijać się z ludzką patologią…
W Polsce problemami etyki w nauce zajmuje się Kodeks Etyki Pracownika Naukowego, sformułowany przez Komisję do spraw Etyki w Nauce PAN. Nie ma on jednak charakteru absolutnego prawa, a jest tylko zbiorem wytycznych.
Wreszcie system prawdziwych i zweryfikowanych hipotez w danej dziedzinie nauki tworzy paradygmaty. Na przykład obowiązującym, dobrze zweryfikowanym paradygmatem jest, że infekcja bakteryjna poprzez produkty rozpadu i wydzieliny bakterii indukuje odpowiedź zapalną, a ta wywołuje określone skutki rozpoznawane jako objawy tejże infekcji. Czy paradygmaty są wieczne? Oczywiście nie. Paradygmat w dowolnej dziedzinie nauki (także nauk medycznych) może zostać obalony i zastąpiony przez inny, nowy paradygmat, o ile rozwijające się narzędzia naukowe i uzyskana dzięki nim nowa wiedza w tej dziedzinie doprowadzą do falsyfikacji hipotez, do tej pory uważanych za prawdziwe i naukowo udowodnione. Tak stosunkowo niedawno zmienił się paradygmat dotyczący etiopatogenezy reumatoidalnego zapalenia stawów – z autoimmunologicznej choroby o podłożu humoralnym, w której wytworzenie autoprzeciwciał miało być pierwszą przyczyną patologii, w kierunku choroby nadal autoimmunologicznej, ale w której zaczynem wydaje się być zaburzona funkcja limfocytów T. Ten przykład ilustruje niepokojący fakt, że nawet w medycynie współczesnej nie ma nic stuprocentowo pewnego i wiedza, którą mamy obecnie może zostać rozszerzona, zmieniona częściowo, a nawet zupełnie sfalsyfikowana w bliższej lub dalszej przyszłości (często jeszcze za naszego zawodowego i naukowego życia, przez nas samych lub innych badaczy). To uczy pokory i ostrożności.
Podsumowanie
Nauka we współczesnym rozumieniu to zobiektywizowany (niezależny od postaw i poglądów badawcza) sposób powiększania zasobu dostępnej wiedzy o różnych aspektach otaczającej rzeczywistości. Nauka jest funkcją ludzkiej ciekawości i dążności do poznania, która może, ale nie musi, mieć praktyczne zastosowanie (w medycynie to upraktycznienie badań naukowych jest pożądane, jako służące dobru pacjentów i poprawie stanu zdrowia populacji). Realizacja nauki zakłada postawienie hipotez, ich weryfikację lub falsyfikację za pomocą właściwych dla dyscypliny naukowej narzędzi i metod, a następnie upublicznienie w celu poddania ocenie specjalistów w danej dziedzinie. Nauka nie posiada i nie tworzy prawd absolutnych – to co jest prawdziwe na pewnym etapie poznania, może być zanegowane na etapie późniejszym. |
Szczegóły o autorze w linku niżej.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Nie 21:55, 08 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Cytat: | I tu dochodzimy do kolejnego pojęcia, nad którym od wieków biedzą się i deliberują filozofowie – cóż to jest prawda? I znowu mamy tu do czynienia z wieloma definicjami, ale we współczesnej nauce prawdę można zdefiniować jako zespół informacji uzyskanych określonymi, właściwymi danemu szczeblowi rozwoju nauki i jej dyscyplinie narzędziami, najdokładniej opisujący określony aspekt otaczającej człowieka rzeczywistości. Oczywiście, w nauce definicja ta obwarowana jest wieloma zasadami i zastrzeżeniami, o których poniżej, a których podstawowym wydźwiękiem jest to, że w nauce nie ma prawdy ostatecznej, ale prawda na teraz ma cechy niezależnie od autora tej naukowej prawdy określające jej wiarygodność, a więc prawdziwość. Te właśnie cechy różnią prawdę naukową od dowolnego nienaukowego zbioru wierzeń i przekonań. |
totalitarny bełkot spranego lewactwem umysłu, z którego facet nie zdaje sobie pewnie sprawy ... zająby się tym, na czym sie zna a nie pierdolił od rzeczy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
O.K.
Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 17:25, 09 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Ze względu na tytuł tematu "Jak to się robi w nauce" wrzucam rozprawkę naukowca, który dość zgrabnie wyjaśnia właśnie od "strony kuchni" jak wygląda nauka.
Szczegóły o autorze w linku niżej.
[link widoczny dla zalogowanych] |
To jest wyidealizowany obraz zamieszczony dla "szerszej publiczności" (czy to popularne, czy dziennikarzy, czy studentów).
Zaś w praktyce, jak to się robi "od strony kuchni" to trzeba samemu poznać, i nikt, kto się tym osobiście nie zajmował, nie wie jak to jest naprawdę. Przy czym prawda jest taka, że ilu naukowców, tyle metod naukowych.
A twierdzenie, że celem nauki jest poznanie prawdy o danym fakcie, zjawisku czy procesie, niestety w dzisiejszych czasach coraz bardziej rozmija się z rzeczywistością.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:32, 09 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
O.K. napisał: | Szczegóły o autorze w linku niżej.
[link widoczny dla zalogowanych] |
To jest wyidealizowany obraz zamieszczony dla "szerszej publiczności" (czy to popularne, czy dziennikarzy, czy studentów).
Zaś w praktyce, jak to się robi "od strony kuchni" to trzeba samemu poznać, i nikt, kto się tym osobiście nie zajmował, nie wie jak to jest naprawdę. Przy czym prawda jest taka, że ilu naukowców, tyle metod naukowych.[/quote]
Zgadzam się z tymi stwierdzeniami.
Tu - tzn. w związku z analitycznym ujmowaniem nauki jako takiej - trochę objawia się pewien efekt, który określiłbym jako "naciąganie obrazu przedmiotu, to naszych możliwości opisywania tegoż przedmiotu". W idealnej (choć wg mnie naiwnej) wersji mielibyśmy coś takiego, jak w pełni elastyczny, nie posiadający słabości, nie wprowadzający żadnych swoich artefaktów, skrzywień ujęcia aparat opisujący, który "spoglądając na przedmiot" naszego opisu (tu: naukę) odwzorowuje ten przedmiot na obiektywny opis. Rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej skomplikowana.
W rzeczywistości każdy opis (nawet najlepszy w danych warunkach) jest de facto ZRZUTOWANIEM ODCZYTU RZECZYWISTOŚCI NA "PŁASZCZYZNĘ POJĘCIOWĄ", którą oferuje nasz aparat opisu, na nasze zdolności wyrażania idei.
Zilustruję to przykładem - mając pojęcia typu "obiektywizm", "falsyfikowalność", "naturalizm", "weryfikowalność", możemy w naszym opisie w ogóle tych pojęć użyć. Niektóre z owych pojęć są relatywnie młode, nie były znane na przykład 400 lat temu. Dlatego nawet bardzo mądra praca sprzed 500 lat, nawet opis dokonany przez geniusza, jeśli będzie czytany przez dzisiejszego odbiorcę nie ma szansy użyć niektórych, wtedy nieznanych idei. Gdyby ten sam autor opisu urodził się w XXI wieku to zapewne by owych pojęć użył, bo dostałby do swoich rąk narzędzie do skomunikowania się z ludźmi, mógłby on mieć uzasadnioną nadzieję, że jak napisze "pogląd ... jest niefalsyfikowalny", to odbiorca będzie w stanie zorientować się, o co mu w ogóle chodziło.
Prawdopodobnie za jakieś 50, może 100 lat ludzi do znanych nam dzisiaj pojęć dołożą nowe, własne. Wszak język się rozwija. Wtedy niektóre idee będzie można wyrazić precyzyjniej niż to mamy szansę zrobić dzisiaj.
Dlatego niezwykle ważny jest w tym kontekście aspekty INTUICJI. Ludzie mogą mieć pewien "rodzaj osobistego rozumienia" pewnych zagadnień (właśnie intuicję), ale nie być w stanie tego nazwać, nie móc się skomunikować z innymi ludźmi w celu przekazania im treści swoich przemyśleń. Ja od lat mam świadomość, że znaczna część moich rozumowań jest niewerbalna, czyli jakoś tam skonstruowana w intuicjach, może w nie dających się nazwać "osobistych obrazach" stanu przekonań, ale nie mam na to słów, nie mam więc praktycznie szansy przekazać ich odbiorcom. I zakładam, że podobne problemy będą mieli ludzie, próbujący jakieś swoje własne, mocno prywatne przekonania, przekazać mi.
Nauka jest bardzo bardzo bogatą, rozgałęzioną w ludzkich aktywnościach, historii, osobistych działaniach konkretnych ludzi dziedziną. To co zostało z tego bogactwa w ogóle nazwane, to skromniutki ułameczek, wierzchołek wierzchołka góry lodowej. Wiele opisów się upraszcza "dla zwykłych ludzi", bo jakby ktoś chciał je przekazać bez tych uproszczeń, to by się musiał rozpisać nawet bardziej niż ja na tym forum...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|