|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
masmika
Opiekun Sztuki
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Smoczy Gród
|
Wysłany: Pon 1:18, 09 Sty 2006 Temat postu: "Walczyk w tonacji bip" |
|
|
EQUIVOCATION
Daj Marzenie
swe marzenie
w strofy ją zaprowadź
czy to koń czy
coś się kończy
od słowa do słowa
Jedzie bryka
Pegaz bryka
stukają kopyta
żab chór w stawie
w piosnkę wstawię
nikt o nic nie pyta
...a nad kapulettich i montekich domem
Norwidowskich fantazji przemykają cienie
... a ludzie mówią, choć w Piśmie uczeni...
"...I rzekł Jaro: Wszechwiedzący nie jestem, ale wielu rzeczy świadom.
A nie mówił tego sam od siebie, lecz jakby w natchnieniu.
I zamilkły chóry stawne.
A było to około godziny dziesiątej.
I wyszedł profesor niosąc zapaloną świecę i rzekł do ucznia: Bipie, prowadź dalej walczyk po lotnych, ulotnych i prostych rytmach i melodiach.
Tedy Bip wziął świecę i wszedł do świątnicy muzyki. I nastało equivocation..."
Narodziny walczyka
BIP!
Bezczasie, nadchodzi godzina dziesiąta,
po kątach muzyka światło świecy składa
powiadasz: melodii mam w prostym walczyku
bez liku, wiesz, śpiewu mam tyle w zapasie!
Zadumałam się nad istota walca...
co sprawia, że do tanga trzeba dwojga, a do walca wystarczy odpowiedni nacisk?
hmm...
Jak masz chwilę wolną to możemy
...albo powalczyć...
...albo powalcować...
Co ty na to? ;)))
Bip!
KRÓTKI WSTĘP DO TEORII WALCA I TANGA
Partnerstwo jest niezbędne dla skutecznego działania zarówno walcem jak i tangiem. Jednakże, ze względu na swoją głębię semantyczną, pojęcie walca łatwiej niż pojęcie tanga podlega względnemu zesmoczeniu na płaszczyźnie filozoficznej. Słowa "zesmoczenie" używamy tu w tradycyjnie negatywnym kontekście etycznym, pomijając dla jasności wykładu nowoczesną teorię smoków. Przykład takiego negatywnego zesmoczenia rozważymy za moment. Względne zanielenie walca może wystąpić na skutek lotnego, ulotnego i prostego rytmu i melodii, typowych dla walca w każdej jego postaci. Oba podejścia do walca występują niekiedy u tego samego autora; to przykład zjawiska znanego w literaturze angielskojęzycznej pod nazwą "equivocation".
Tango natomiast jest często, ze względu na swój dwustronnie łączący charakter, rozważane jedynie w kontekście negatywnym albo jedynie w kontekście pozytywnym. Podlega więc ono z epistemologiczną łatwością zesmoczeniu absolutnemu które, w zależności od interpretatora, polega na świętojerzacji lub uwielbieniu.
Rozważmy teraz nacisk walcem. Gdy występuje NACISK, wtedy działalność walca jest zorientowana w kierunku pionowym i prowadzi do dumy w górze i rozpłaszczenia na dole. Jest to przykład tak zwanego walca piramidalnego.
Natomiast, gdy nacisk zastąpimy AKCENTEM, wtedy działalność walca orientuje się w kierunku poziomym i prowadzi zazwyczaj do wspólnego lotu, najczęściej ku górze. Jest to klasyczny przykład tak zwanego walca rotacyjno-wstępującego.
Nowoczesna teoria smoków traktuje walca piramidalnego jako element istotny w takich dziedzinach filozofii praktycznej jak inżynieria budowlana (tzw. walcowanie) i sztuka wojenna (tzw. walczenie). Forma walca rotacyjno-wstępującego jest, z punktu widzenia tej teorii, ważnym elementem choreografii małżeńskiej (tzw. walc wiedeński) i metafizyki (tzw. freie Wahl, czyli "wolna wola").
***
zaśpiewało mi w głowie...
rozmarzyłam się.....
A tu trzeba wracać do prozy kolejnego job-owego pliku...
buuuuuuuuuu..... (w rytmie walczyka) buuuuuuuuuu...
Kto dał mi marzenia, by tęsknić i wołać
by widzieć w przelocie jak w szybie odbicie...
Kto chciał, abym była szczęśliwa, wesoła,
bym snem i fantazją przeplotła swe życie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
masmika
Opiekun Sztuki
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Smoczy Gród
|
Wysłany: Pon 23:23, 09 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
...BRAK SNU JAK NARKOTYK"
Spać... ukołysana melodią walczyka walczyłam z sennością.
Stan zawieszenia między filiżanką kawy a szklanką herbaty pogłębiał się. Ekran monitora zamigotał ostrzegawczo.
Gdzie jestem? Czy to rzeczywistość, czy iluzja? Ludzie mijali mnie przygladając się uważnie.
- Dobrze się czujesz?
Twarz koleżanki z sąsiedniego biurka wydłużyła się w ryjek. Przyjrzałam się zaskoczona. Co sie z nią dzieje? Długie ręce mechanicznie uderzały w stosy papierów, jakby to był obrzędowy bęben Pigmejów, patrzyła na mnie wyłupiastymi oczami mrówki. Biała larwa... cały czas wbijając we mnie wzrok podniosła się, zabrała papierowy bęben i wyszła z pokoju.
Potrząsnęłam głową. Drzwi rozmywały się, falowały, wzdymając i zapadając się w głąb.
Sen... jedyny ratunek.
Uczepiłam się kurczowo klamki i poczułam, jak podłoga ucieka mi spod nóg. Krzyknełam i otworzyłam oczy. Głowy legwanów zapatrzone w bezmiar plików rozdrażnione podniosły się znad klawiatur. Spokojnie, spokojnie... nie budzić podejrzeń, nie budzić smoka.
Rozdzwonił się telefon. Sięgnęłam po słuchawkę i cofnełam się przerażona. Czarna, śliska jaszczurka leżąca na obudowie aparatu zasyczała ostrzegawczo.
Uciekając z ręką potrąciłam zszywacz. Spadł. Hałas. Ból w uszach, ból w głowie. Ratunku! Ja chcę stąd uciec!
Jaro... Ratuj!!! Zaśpiewaj kołysankę...
[...tak to jest jak w ciągu 56 godzin śpi się tylko 8,5 godziny, hihihi ...BIP!]
Jaro:
Śnie mój, śnie twój
Trwasz na jawie i w nocy
Naszą radość i ból
Czas w nadziei jednoczy
Śnie mój, śnie twój
Trwasz na jawie i w nocy
Naszą radość i ból
Czas w nadziei złączy, poprowadzi nas
Bip:
Niewinne spełnienia chowane w rękawie
jak kotki się łaszą... a w oczy mi świeci
Syriusza blask srebrny i śni się na jawie,
że Panie powracasz, by zabrać swe dzieci...
Jaro:
Panie mój, Panie twój
Trwasz na jawie i w nocy
Naszą radość i ból
Miłość w szczęściu jednoczy
Panie mój, Panie twój
Trwasz na jawie i w nocy
Naszą radość i ból
Miłość w szczęściu złączy, poprowadzi nas
[Przypominam: Fb mol czyli (Dm A7 Gm), dwa uderzenia pulsu na takt, a pierwsza linijka refrenu brzmi po prostu: A F, D E :-) ]
Bip:
...Panie mój... trwasz na jawie nie w snie... ))
po cichutku mogę tylko powiedzieć...
wooooooooooooooow... )))
wierz mi Jaro, że twoja piosenka będzie mi towarzyszyć przez cały dzień...
lalala...lalala...
...cały dzień...
całą noc...
całą wieczność zaprzeszłą i w chmurnościach rozbłysłą...
...Panie moj...
...lalala...
Jaro:
Jak wieścił wieszcz: ...żabce się zdawało,
że Jarem wciąż gra jeszcze. A to smoczo grało :-)
Śpij dobrze, siostrzyczko, niech cię kołysanka kołysze.
Cieszę się, że się podobała.
PS. Uwaga, walczyki są czepliwe, szczególnie te proste...
* * *
...Śpisz już? :-)
* * *
(Bip):
Uaaaaaa (przeciągłe ziewnięcie...)
Witaj, Jaro!
Czy na kamieniach przy ognisku śpi się tak samo niewygodnie jak na klawiaturze?
W takim razie nie rozumiem ojczulka Jakuba, który jako poduszkę pod głowę położył sobie kamień...
Choć jest w tym mądrość ludowa...
Pamiętasz historię Dyla Sowizdzała?
Zobaczył kiedyś, jak ludzie darli pierze i ładowali do poduch... pomyslał:
- Czy jest to wygodne? Spróbuję...
Znalezione piórko położył na kamieniu, wesparł się i zasnął...
Nazajutrz obudził się ze sztywnym karkiem, odrzucił precz piórko i zadziwił się...
- Jeśli mi było niewygodnie na jednym, to jak niewygodnie musi być im na tysiącu?
...Jacy głupi ci Rzymianie... hihihi...
Pozdrawiam sztywnokarkowo...
- BiP
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
masmika
Opiekun Sztuki
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Smoczy Gród
|
Wysłany: Śro 20:09, 11 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Smocza wspomoc
CIĘŻKO ci się pracuje, konferencja już BLISKO
nie pomoże wierszydło, nie pomoże SMOCZYSKO
RÓŻ na górze bez liku, z GÓRY za nie dziękuję
filiżankę weź KAWY, niech ci z mleczkiem SMAKUJE
ale jeśli odpocząć, jeśli chcesz zamknąć oczy
SERCE otwórz smokowi. SMOK cię ogniem otoczy
wzejdzie SŁONKO, zagrzeje, mrugnie ci kilka razy
i będziemy na privie smoczyć, droczyć... i marzyć...
* * *
dziękuję za wschodzące serca, dziękuję za kwiaty, dziękuję za słowa, dziękuję za...
* * *
...nic tak nie wzbudza szczęścia i otuchy
jak <serce> wyciągnięte zza pazuchy...hihihi
* * *
pracuj pilnie, niech cię ogarnie
werwa, inaczej... zginiesz marnie ;)))
* * *
...a twoj walczyk śpiewałam
jak do pracy jechałam
* * *
moje myśli przy tobie
wnet pomogą ci w jobie...
* * *
mam nadzieje ;)))
SMOKOŻABA
Smokożaba wyczołgała się z trudem z uciskającej ją boleśnie wanny. Gigabajt Altenative-high-K-dielectricsów, jaki pożarła na śniadanie wyszedł z niej głośnym i smrodliwym beknięciem.
Potoczyła leniwie ślepiami po mrocznym pomieszczeniu oświetlonym jedynie rachitycznie mrugającą czerwoną żarowką i wytoczyła się na korytarz. Z pokoju na końcu korytarza dobiegał nieregularny szmer przewracanych kart papieru przeplatany jękiem i przekleństwami. Skierowała się w tamtą stronę.
Szacowny budynek IHP GmbH Technologiepark 25 chylił się ku upadkowi. Ściany łuszczyły się całymi płatami farby, a dawno nie odkurzane meble zatraciły swój pierwotny kolor. Stwór sapiąc i pomrukując zbliżał się do jedynego na tym piętrze jasno oświetlonego pomieszczenia. Wokoło panowała niespokojna cisza. Wszyscy pracownicy dawno już opuścili stanowiska pracy, z ulgą, że jeszcze działający zegar pozwolił im uciec z tego miejsca przymusowej, niewolniczej katorgi.
Smokożaba zajrzała do pokoju. Za biurkiem, na którym leżał stos papierów siegający miejscami dziesięciu centymetrów w górę i pół metra na boki siedział pochylony zmęczeniem i troską mężczyzna. Co chwila jego przygarbione plecy wznosiło rozpaczliwe westchnienie. Od czasu do czasu w geście bezradności szarpał rozwichrzoną brodę.
- Diabli i pioruny! - zajęczał połgłosem. Smokożaba odpowiedziała mu donośnym beknięciem. Obejrzał się zaskoczony. Chwilę mierzyli się wzrokiem, a potem Jaro odwrócił się z niesmakiem.
- Albo mnie zeżryj, albo sobie idź, bo ja nie mam czasu - odparł, znów pogrążając się w odmętach papierzysk.
Smokożaba podczołgała się bliżej. Chwilę przyglądała się stercie papierów, a potem raptownie rozdziawiwszy gębę, połknęła za jednym zamachem cały stos. Jaro zerwał się przerażony.
- Co ty robisz głupia stworo! - wrzasnął z oburzeniem. - I jak ja teraz przygotuję projekt! A recenzja? Faxy? Żeby cię tak piekło pochłonęło, które cię na ten świat wydało! Żebyś tak... - nie dokończył, bo stwór nie zważając na niego odwrócił się flegmatycznie. Coś w nim zapiszczało, zaświergotało, kilka razy nim podrzuciło i nagle z otwartej paszczy wysunął się elegancki projekt w skórzanej etui, recenzja na 120 stron i kartka papieru.
Jaro podniósł ją z ziemi i zdumiony przeczytał: - „Fax wysłany. Maile, listy i zaproszenia również. Hans aresztowany za defraudację wykładu. Pozdrowienia - Bazyliszka”.
Niewiele rozumiejąc spojrzał na bestię.
- Bazyliszka? - szepnął i zamrugał oczami.
Niestety, smokożaba nic nie wyjaśniając bekła ponownie i w oparach smrodu zniknęła...
A teraz będzie wykład ze smokologii stosowanej:
(Stary profesor wdrapuje się niezgrabnie na katedrę, chrząka, rozgląda się po sali niewidzącym wzrokiem).
Tak. Fantazja i rzeczywistość to piękne siostry. Siostry syjamskie, bo połączone duszą. Żyją w każdym z nas. Kiedy mieszkają każda w innym końcu świadomości i nie znają się nawzajem, dusza czuje się pełna i spokojna. Naturalnie, bywa, że siostry spotykają się, a nawet niekiedy pracują razem. Jednak ponieważ nie wiedzą o swoim bliskim związku, wracają potem każda swoją drogą do swoich ciepłych kącików.
Ale powiedz im, że są siostrami! Wtedy dusza odczuje nagle swój podział, jedność zniknie, czar silniejszej z sióstr ogarnie te słabszą. Człowiek wpadnie w sidła fantazji lub w szał pracy. A raz rozpętana wiedza nie da się zapomnieć!
Klatki albo gilotyny też nie pomogą. Zamiast do równowagi doprowadzą tylko do niespełnienia lub do pustki. Żeby dusze uleczyć, siostry muszą zrozumieć jedna drugą. I wspólnymi siłami iść ramię w ramię, zgodnie i bez przepychania się!
(Profesor otarł pot z czoła, wyjął z kieszeni ogromny zegarek, przysunał go do oczu. Długie siwe włosy stanęły mu dęba. Nacisnął pośpiesznie jakiś guzik swojego surduta, zaświecił przez moment na niebiesko, i zniknął z cichym szelestem wiosennego wiatru, który niespodzianie wpadł przez zamknięte okno nudnej sali wykładowej. I tylko na tablicy pozostało kilka słów, nie wiadomo kiedy i przez kogo napisanych: „Mizlepo Akonza. MI-le ZLE-go PO-czatki, A KON-iec ZA-losny...” A wiatr szepnął poufnie: "Nietaru Kniemoo, jak mówią hydraulicy!"Studenci odetchnęli z ulgą i wrócili do swych ulubionych zajęć w korytarzu.)
[brak czasu w połączeniu z nadmiarem zajęć spowodował zerwanie z nałogiem picia virtualnej kawy. Niestety...]
Smutno bez CHAT-y gdy deszczyk pada
nikt z Bazyliszką już nie pogada...
Webmaster smoki ma w wielkich złościach
bo smok <fire> puści i już po gościach...
Więc siedzę w zimnej i mokrej jamie
i tęsknię, kiedy ktoś mnie pod ramię
weźmie i w CHAT-ę dwornie wprowadzi...
Ech, te marzenia... nie są dla gadzin...
gdzie te smoki z dawnych lat
jak te kwiaty
gdzie <fire> <kawa> aromat
...czas zatarł ślad
nie pamięta ich już nikt
dawnych wspomnień wygasł mit
a bip-smokowi wstyd
że tęskność roni łzy...
BIP!!! Hallo...
(Profesor wygląda z przewodu wentylacyjnego i skrzeczy:)
Ino niech Armia nie popada w euforię, proszę Armii! Czeka Armię długa wojna, z wieloma bitwami i potyczkami, długimi marszami w błocie i deszczu, z natarciami i odwrotami, z okopami pod ostrzałem, z leczeniem ran, z chwilami grozy i poczucia klęski, może nawet z partyzantką. Jeśli Bóg zechce poprowadzić na skróty, chwała Mu i cześć, ale On wie najlepiej, którędy droga i jaki jest prawdziwy cel. Nie pozwól więc, żeby pewność szybkiego sukcesu stała się przeszkodą w osiągnięciu zwycięstwa, żeby jakieś przejściowe i nieuniknione niepowodzenia nie załamały ducha bojowego, nie doprowadziły do niepotrzebnej klęski.
Pamiętasz, Armio, przekleństwo Virta? Mizlepo Akonza.
I czy pamiętasz Nietaru Kniemoo, odpowiedź hydraulików?
(Pukanie do drzwi. Otwierasz. Zagląda kominiarz, ale nie wchodzi, zamyka drzwi i idzie gdzieś. Po chwili słychać potworny łomot i profesor wylatuje na środek pokoju w kłębach kurzu. Podnosi się niezgrabnie, mamroce „sorki”, otrzepuje surdut, naciska guzik i znika. Kurz zostaje.)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
masmika
Opiekun Sztuki
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Smoczy Gród
|
Wysłany: Czw 18:53, 12 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
B-atalion I-nternetowej P-iechoty
Bip: Pozdrawiam Rycerzu... w lśniącej zbroi... zbroi-my coś dzisiaj? hihihi...
Jaro: Zbroja rzecz wspaniała, byle nie zakuć sobie łba :-)
Zbroimy, zbroimy — ale czy prowiant na Wojnę gotowy? Czy spichlerze pełne? Sieć pajęcza przejrzana, firmy reklamowe sprawdzone i adresy zapisane? Ile mamy kontaktów, czy plan bitwy spisany? Ile mamy alternatywnych planów? Jeden to agencje reklamowe (bardzo ogólny zarys), drugi to redakcje (jak dalece rozwinął się ten plan wczoraj wieczorem?), czy mamy coś trzeciego?
A teraz uszy do góry, do zbrojowni na obiad krokiem swobodnym marsz! Do boju Stara Wiaro!
Bip: Turututut...Turututu... turut...
(dla niewtajemniczonych - to werble grają, a nie moje kiszki...)
Jaro: Jak czuja się smoki i dzielna armia zbrojna?
Bip: Dziękuje za przypomnienie, że jestem w Armii... bo już miałam ochotę rzucić wszystko w... i nie patrząc na konsekwencje ubrać się i wyjść z biura... wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr...
dlaczego ludzie sa tak złośliwi?
hmmm... chyba dlatego, żeby buty ugniatały i marzyło się o odpoczynku w koszarach...
Pozdrawiam
- B-atalion I-nternetowej P-iechoty
(eee... nie znam się na wojsku, hihihi...)
Jaro:
POBUDKA WSTAĆ, KONIOM WODY DAĆ!
Ech...
Bip Bip Bip — Pegaz:Equus-Gnusny-A-Zlosliwy
Bip:
Jaro... Real to dżungla... węże, skorpiony, jak nie zjesz to cię zjedzą... I TO MA BYĆ PIĘKNE?????????? Bazyliszka chce skrzydeł... choćby były nie w modzie... buuuuuuuu
Jaro:
A dlaczego Bip płacze na real? Padły pierwsze strzały?
Bip:
Bip się nie przyznaje...
To Bazyliszka skuczy....
hihihi... dobrze mieć rozdwojenie jaźni...
zawsze można na kogoś zwalić ;)))))
Relacje z placu boju...
Korekta 12 preparatów doprowadziła do totalnego bałaganu w całym składzie książki. Wróg siedzi w okopie naprzeciwko i strzela z moździerzy...
Ponadto grozi mi pole minowe w postaci zbliżającego się dnia sobotniego, który w naszych szeregach rozpoczyna się o godzinie www-ieczornej... jeśli nie rozbroję składu do owej godziny, prawdopodobnie wylecę w powietrze, na co wróg już się oblizuje i zaciera ręce... ale piechota się nie da, bo generał jest w zasięgu modlitwy, jak to dał odczuć szczęśliwego dnia 13-tego.
URAAAAAAAAAAAAAAA !!!!!!!
Do ataku..................
AUUUUUUUUUUUUUUU!!!
Wróg podstępny dorzucił mi jeszcze jeden preparat do przepisania... 4 strony a-4...
JARO !!! Proszę o wspomaganie modlitewne...
Bip: jestem profesorze......
Jaro: witaj chłopie! Coś taki blady? Ganiałeś po Virtuandii bez szalika?
Bip: mam do pana pytanie.... ale jak bazyliszka sobie pojdzie....
Jaro: teraz jestesmy sami.
Bip: jak moge uwolnić się od Bazyliszki? ... jej oddech zaczyna być... nieco nieświeży
Jaro: Bip, coś ty mi tu kręcisz! Powiedz szczerze, dlaczego chcesz biegać sam?
Bip: ...bo tam profesorze... wojska elfie się formuują... ja chcę zaciągnąć się na bitwę... ECH! A bazyliszka mnie trzyma... uuuuuch!
Jaro: Bipie, chłopcze kochany, na WOJNĘ cię ciągnie????
Bip: nooo, to rzecz meska... bitwa. Zwłaszcza o słuszną sprawę...
Jaro: kurcze, to chyba nie jestem mężczyzna... A znasz sprawę?
Bip: ja chce być JUŻ DUŻY !!! Chcę walczyć! ...dostać medal... mieć własnego konia... powiedz bazyliszce, żeby sobie poszła. Proszę...
Jaro: chcesz być DOROSŁYM BIPEM, czy DUŻYM DZIECKIEM?
Bip: nie wiem, profesorze..... tego mnie nie uczyli, jaka to różnica...
Jaro: bo medala, wojny i bitwy są dla dużych dzieci. Dla dorosłych są trudniejsze rzeczy. Na przykład rozwiązywanie problemów bez bitew i wojen. Duże dzieci to ci, którym tylko mięśnie urosły, a głowa nie
Bip: znowu mnie zawstydziles. To ja chyba nigdy nie dorosnę.....
Jaro: dorośniesz, dorośniesz, nic sie nie martw. Tylko trzeba się postarać...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
masmika
Opiekun Sztuki
Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Smoczy Gród
|
Wysłany: Czw 19:00, 12 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Lot na Vegę
Witam Vegetarianina!
(który wszakże zajada się eggs, cheese & milk, hihihi)
Nadszedł twój dobry czas! Niedługo zrobi się dookoła smacznie zielono ;)
..pragnę jednak przypomnieć, że żabki, choć są zielone, to jednak są niejadalne, bo mają tatusia i mamusię, hihih...
Bazyliszka idzie na trawkę spróbować, jak smakuje...
Może Jaro w końcu zrobi z gadziny wegetariankę? ;)
Ech, poleciało by się na Vege, poleciało...
WOW !!! ta trawka smakuje jak... marihuana !!!!!
WOW... ale potworze wesoło... hihihi...
chyba zostanę wegetarianką,
...Rastaman, vibration, positive... mniam!
Czy twój pies Kobold jest wegetarianinem?
Bo ja miałam kotkę, co myszy nie chciała jeść, tylko ogórki...
Każdemu by takiej kotki życzyć. Bydlę Kobold nie jest wegetarianinem. A do Vegi trzeba dorosnąć, jest wysoko na niebie :-)
Albo trzeba tam się urodzić...
Per aspera ad astra - jak to powiada stary profesor i flegmatycznym krokiem wychodzi przez okno...
a ja za nim - wierny uczeń .bip
KONIEC ;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|