|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:13, 15 Gru 2017 Temat postu: Kiedy byliśmy szczeniakami |
|
|
....
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
IroB
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1004
Przeczytał: 11 tematów
Skąd: z pogranicza....obecnie Kaszeby :) Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:38, 26 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
nie odpalil.........
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:49, 27 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Stara kobieta siedziała na lepce dziergając szary, wełniany sweter dla syna, mała dziewczynka siedziała na podłodze i bawiła się kawałkami włóczki. Oplatała nimi paluszki snujac przy tym myśli wokół stryjków, wujków a nawet plecąc Pana Boga. Wujków jest trzech i to dla nich babcia robi swetry na drutach. Jeden farbuje wąsy na rudo i babcia go lubi, bo jest wesoły, drugi mieszka daleko, jest jakiś taki poważny i nosi bardzo sztywne teksasy, a trzeci, najmłodszy lubi ją straszyć, że jak będzie brudzić sukienki to ją wrzuci do studni, albo do balii z zimną wodą..i zawsze zobaczy jakąś plamę...Ale to wszystko tylko tak na niby, żeby strachu, pisku i śmiechu było co niemiara...chociaż kilka razy myślała, że to jednak nie na niby i bardzo z tego strachu później płakała zamiast się śmiać, wtedy on ją przepraszał, wycierał zapłakaną buzię mówiąc do niej zdrobniale i tak już było dobrze. Wujkowie są młodzi, a stryjkowie są starzy jak dziadek, mają już siwe włosy. Jeden jest ponoć bardzo chory, pali papierosy jak tata, ale babcia go nawet mimo tych papierosów lubi, bo tatę tak nie bardzo...ale swetrów dla stryjka nie robi, chociaż go lubi... I w ogóle, to o co im wszystkim chodzi z tym Gierkiem? Tam go pokazują w telewizji, a przeciez stryjo taki do niego podobny i zawsze przywozi cukierki, to pewnie on jest ten Gierek...i ładnie do mnie mówi - ale jakby kiedyś powiedział do mnie Janka, nie Jasia - to go zabiję! -...a Pan Bóg?.... to taki ktoś, kto jest, ale go nie widać...ale czy on może mówić, żeby go można było usłyszeć, czy też nie można usłyszeć?...a jakby można jednak było, to jakby do mnie powiedział? - Bo jakby powiedział Jasia to dobrze, a jeśli Janka... to też go zabiję!
Stara kobieta na te słowa w jednej chwili znieruchomiała w tym dzierganiu, spojrzała groźnie spod okularów, odłożyła robótkę i podeszła szybko, wymierzając dziewczynce kilka siarczystych klapsów mówiła, że tak nie wolno o Bogu nawet pomyśleć! Dziewczynka nie płakała, nie mogła jakoś płakać, skoro co powiedziała było takie strasznie złe..było jej smutno i wstyd, babcia była obruszona....ale nazajutrz uszyła dla jej lalki spódniczkę w czerwono-czarną kratkę i już było dobrze... tylko ten Pan Bóg nie dawał jej spokoju....co to za inny pan, że stryjka wolno by było za Jankę, a jego nie, nawet w myślach..?
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Śro 11:47, 27 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 11:34, 29 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Był dotąd niczym noc przyprószona śniegiem, szary ruchomy melanż, jak brak obrazu wrzucony na ekran czarno-białego odbiornika tv. Przypływał falami z dalszej od tej pod powieką głębi i rozpływał się w czerni już bardzo blisko, a nawet jeszcze bliżej, tak jakby gasł gdzieś z tyłu głowy odebraną do końca projekcją ciągu zaszyfrowanych, niezrozumiałych danych. Można było włączyć ten "telewizor" samą wolą umysłu, najpierw trudniej, potem z dziecinną łatwością, odbierając dla niego w nagrodę chwilę błogiej przyjemności, niby taką maleńką kostkę słodkiej czekolady. Jednak z czasem zdolność włączania odeszła... sama, niezauważenie...niejako już niepotrzebna, wraz z dorosłością zapomniana...
Tym razem zjawisko pojawiło się niespodziewanie, a "zakłócenia" jak nigdy przedtem były gładkie, fale równiejsze, jakby zaraz miał wrócić obraz na ekran....... i się wyświetliło, na końcu ciągu danych....czyjeś OKO.
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Nie 13:38, 29 Lip 2018, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:59, 31 Lip 2018 Temat postu: |
|
|
Janka nie za bardzo pamiętała, aby opowiadano jej bajki na dobranoc. Za dnia bywało wiele piosenek, wierszyków i krótkich rymowanek, ale wieczorem była dobranocka, paciorek i do spania. W tych sprawach panował porządek...i czasem tylko, przy jakimś wielkim, dziecięcym nieszczęściu zdarzały się bajkowe utulanki. Może były i częściej, a tylko te, na pocieszenie, mocno się wryły w pamięć. O krasnoludkach było też, przynajmniej raz, na pewno.
Iśka przyszła na świat w połowie którejś zimy, Janka powinna to pamiętać, chociaż trochę, a tu nic a nic...dopiero jak kupiono nową żółtozieloną, rozkładaną wersalkę zapamiętała, że jakiś nieznośny, niezbyt urodziwy krasnal nie mógł się na nią wdrapać, bo była trochę wyższa niż poprzednia. Stara, choć jeszcze całkiem nowa, miała bardzo szorstkie granatowe pokrycie i drewniane politurowane na koniakowo boki, byłaby dzisiaj perełką dizajnu lat 70-ych ..ale wtedy była "ta stara" i gorsza niż nowa zielona, choć miejsca do spania było na niej dość ... jedna połowa Janki, a druga Luli. Bywało, że długo Luli nie było w domu i wtedy obie połówki były tylko dla niej. Ale tamtego dnia Lula była. Siedziały obie późnym, letnim popołudniem na schodach przed domem..lubiły to miejsce. Schody były szerokie, ulane z betonu w trzy dość wysokie stopnie, nagrzewały się od słońca przez cały dzień i można było na nich siedzieć nawet bez koca. Tylko Iśki trzeba było pilnować, bo kilka razy spadła i darła się później na całe podwórko. No właśnie...gdzie Iśka? Wstały, żeby się za nią rozejrzeć, ale zaraz usłyszały jakiś chrobot..była już w przedsionku wlekąc za sobą babcine żelazko. Weszła na schody trzymając w ręku kabel z ciężką bakelitową wtyczką, reszta żelazka została tuż za progiem...a ona przyszła z nim chyba tylko po to, żeby zamachnąć się kablem w stronę Janki. Zrobiła to bez chwili zastanowienia, jak gdyby taki właśnie miała zamiar, nie wiedzieć czym powodowany. Strzał był nad wyraz celny jak na trzylatkę i po chwili na schody polała się krew z rozbitej siostrzynej wargi. Babcia widząc to z podwórka, zaraz przybiegła, a chwilę później mama. Iśka szybko uciekła przestraszona, tym co się stało i gdzieś się schowała, by nie oberwać za to na gorąco. Po opatrzeniu, rozcięcie się okazało na tyle głębokie, że trzeba było jechać do miasteczka na szycie. Mama przebierała Jankę do wyjścia, podczas gdy babcia ze złością szukała Iśki, lamentując przy tym, że spaskudziła dziewuchę. Gdy wychodziły na okazję, ta jeszcze się nie znalazła. Było już szaro, kiedy się zatrzymała jakaś Nyska. W drodze mama prosiła dziewczynkę, by nie płakała, tłumaczyła jej, że trochę będzie boleć, ale żeby była dzielna, ża pan chirurg zrobi to wtedy szybko i dobrze, a jak będzie płakać, to będzie boleć dużo bardziej. Pan, o którym była mowa siedział w jasnej, mocno oświetlonej sali, był uśmiechnięty i wydał jej się przyjazny. Zapytał ją o imię i czy obieca mu, że będzie odważna, Janka odpowiedziała, że tak...ale kiedy pierwszy raz wkłuł igłę w wargę, łzy same jej napłynęły do oczu wypełniając je po brzegi, że nieomal i by się z nich wylały. Powiedział, że zrobi to tylko kilka razy i zaraz zaczął spokojnie, ciepłym głosem opowiadać jej bajkę o krasnoludkach. Mama siedziała obok łóżka zabiegowego, trzymała ją za rękę, jakby jej chciała pomóc w ten sposób, a ona słuchała opowieści lekarza i patrzyła w biały sufit starając się bardzo w ten sposób utrzymać łzy w kącikach oczu, które wzbierały przy każdym kolejnym ukłuciu. Wreszcie powiedział, że to już prawie koniec, że jeszcze tylko zawiąże nitki, tak jak się wiąże sznurówki, tylko na supełek...a ona jest już duża i pewnie umie wiązać buty i wie, że to tylko raz, dwa i gotowe. Chyba się nawet lekko uśmiechnęła przed tym, nie spodziewając się, że będzie boleć jeszcze bardziej..... i już się wtedy nie dało powstrzymać łez, spłynęły wezbranymi strumieniami po obu policzkach.... Było po wszystkim. Pan Jankę bardzo pochwalił, mama mu dziękowała i pytała jeszcze o blizny, czy jest szansa, żeby nie było po tym śladu...powiedział, że ślad zawsze jakiś będzie, że się zobaczy jak się zagoi, ale niech się nie martwi na zaś.
Zaraz przyprowadzili kolejnego pacjenta. Dwie pielęgniarki podtrzymywały młodego żołnierza, był pijany, płakał i mówił, że mu się nie chce żyć...miał odwinięte rękawy i zakrwawione ręce od wewnętrznej strony, ktoś krzyknął, że się pociął. Chirurg podszedł do niego i powiedział, że to wstyd takiemu płakać, że ta mała dziewczynka była odważna i nie płakała, a taki żołnierz się będzie mazał?....i zapytał już innym głosem, czy by i jemu nie opowiedzieć bajki o krasnoludkach.
Wyszły stamtąd, na zewnątrz było już ciemno, tylko światła przed przychodnią oświetlały drogę, co jakiś czas przejechał samochód, któryś się pewnie znów zatrzymał... ale jak wróciły do domu, tego już Janka nie pamięta, pewnie zasnęła po tym, przytulona do matki, w drodze.
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Wto 7:18, 31 Lip 2018, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|