|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:18, 10 Lip 2021 Temat postu: Wygoda i przyjemność jako determinanty rozumowania |
|
|
Chciałem poruszyć w konkretnym wątku temat, który często się przewija w dyskusjach. Czasem objawia się pod postacią oskarżenia o myślenie życzeniowe, o wspieranie tez, które komuś sprawiają przyjemność, a nie mają podstaw w rzetelnym rozumowaniu. Formą innego rodzaju postawienia wygody ponad poprawność jest silne dążenie do uproszczeń rozumowania - daleko posunięty redukcjonizm, połączony z niechęcią do jakiegokolwiek zajęcia się alternatywami dla przyjętych koncepcji.
Ja osobiście chyba mam trochę dziwny dla większości ideał rozumowania, polegający na tym, że staram się jednak unikać bycia ustawianym w swoim myśleniu przez wygodę i przyjemność. Jestem tu dziwny właściwie głównie przez to, że nie tylko sam fakt takiego wygodnictwa i przyjemniactwa za błąd uznaję (co akurat pewnie większość by też zadeklarowała, więc bardzo dziwne to nie jest), ale bardziej dlatego, że z drugiej strony...
dopuszczeniem świadomości, że u mnie też taki błąd w moim rozumowaniu (! nie tylko jako przyjemny zarzut wobec rozumowania ludzi, z którymi się polemizuje) może wystąpić i zapewne gdzieś występuje. Dalej to mi implikuje konieczność śledzenia swojego rozumowania pod kątem występowania przyjemniactwa i złego myślenia życzeniowego w postaci niejawnej.
Tę drugą postawę postrzegam nieczęsto prezentowaną przez ludzi. Większość ludzi, choć może formalnie zgodzi się z tym, że myślowe wygodnictwo i przyjemniactwo jest błędem, jednak już za chwilę...
... to wygodnictwo i przyjemniactwo ZASTOSUJE.
Jak zastosuje?
- Zastosuje w ten sposób, że Z GÓRY ZAŁOŻY, ŻE SAMA INTENCJA JEST TU WYSTARCZAJĄCA, ze skoro ktoś nie chce wygodnictwa i przyjemniactwa w myśleniu stosować, to znaczy, że już na pewno go nie stosuje (a co najwyżej oponenci w dyskusji będą ów błąd popełniali). Więcej! Spotkałem się z postawą, w ramach której myślenie o tym, że warto byłoby przeskanować własne rozumowanie pod tym kątem (nieważne, że z intencją uniknięcia wspomnianego błędu), już jest samo klasyfikowane jako błąd. (co ciekawe KOMUŚ takie nie dostrzeżenie subiektywizmu ochoczo się zarzuca, lecz nigdy sobie)
W bardzo podobny sposób objawia się też traktowanie błędu subiektywizmu. Z moim pojmowaniem subiektywizmu czuję się tu na forum w dużym stopniu osamotniony. Bo gdy ja uważam, że subiektywizm warto jest w rozumowaniu (nie tylko cudzym, ale przede wszystkim własnym!) dostrzegać, tropić jego aspekty, rozróżniać jak działa, aby się później przed (tym złym) subiektywizmem zabezpieczyć, to normą jest "walka z subiektywizmem" na zasadzie:
1. zadeklarowania swojej intencji bycia obiektywnym
2. nie dopuszczanie do myślenia, zauważania czegokolwiek co miałoby być subiektywne WE WŁASNYM rozumowaniu, a zarzucaniu subiektywizmu innym dyskutantom.
I to już, według wielu, wystarczy!
Wystarczy zasłonić sobie mentalne oczy przed dostrzeżeniem subiektywizmu u siebie, aby potem - głośno swoje poparcie dla obiektywizmu deklarując - już tego, subiektywizmu na pewno nie doświadczać... (wiele wskazuje, że tak sobie ludziska myślą...)
Jak dla mnie to tak nie ma szansy zadziałać.
Zarówno subiektywizm, jak i inne postaci życzeniowości (tej złej, bo sprawa jest bardziej skomplikowana, nie każdy rodzaj życzeniowości prowadzi do błędu) mają swoją pozytywną, jak i negatywną stronę, a oprócz tego mogą być JAWNE i SKRYTE.
Postawa w stylu nie będę subiektywny wtedy, gdy nigdy nie będę myślał CZY czasem nie jestem subiektywny w myśleniu jest według mnie infantylna.
Podobnie infantylną jest postawa, że nie myśląc o własnych życzeniowych wtrętach w myśleniu, ewentualnie ochoczo zarzucając je innym dyskutantom (tym, z którymi polemizuję), zabezpieczę się przed ich występowaniem.
Takie podejście jest według mnie naiwnością. Zerwanie z tego rodzaju naiwnością jest możliwe tylko w oparciu o POSTAWĘ POKORY. Jej istotą jest założenie, że zarówno zła życzeniowość, przyjemniactwo, fałszujący rozumowania subiektywizm ZAWSZE NAM GROZI. A całą sztuką jest dostrzec, w których miejscach on może wystąpić (u siebie!), jakie są jego skutki, a wreszcie wymyślenie tego, jak by należało postępować, aby negatywne skutki wspomnianego błędu się nie ujawniały.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 11:23, 10 Lip 2021 Temat postu: Re: Wygoda i przyjemność jako determinanty rozumowania |
|
|
Szczególnym rodzajem opisanego błędu jest brak uporządkowania w zakresie dylematu:
wyjaśnić (merytorycznie) zagadnienie czy pokonać (personalnie) przeciwnika?
Dla bardzo wielu dyskutantów te dwa aspekty są po prostu nierozróżnialne!
Wielu dyskutantów, dyskutując o jakimś zagadnieniu, mimowolnie dołącza do dyskusji aspekt boksowania się personalnego. Trudno to wytłumaczyć inaczej, jak wiarą, że pokonanie kogoś w obszarze personalnym będzie jednocześnie wykazaniem swojej racji na polu merytorycznym. Tymczasem związek pomiędzy tymi dwoma torami sporu jest właściwie żaden.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|