Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uczciwość przyznania racji oponentowi
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:54, 18 Gru 2018    Temat postu: Uczciwość przyznania racji oponentowi

Ktoś, kto nigdy nie przyznał się do błędu, nigdy nie przyznaje racji oponentowi, zawsze jest przeciw, nie jest wiarygodny jako dyskutant i jako osoba, która posiada rzeczywiście wartościowe przemyślenia.
Taką tezę głoszę.
Zdaję sobie sprawę, że ktoś może mi teraz zarzucić, że gdzieś tam nie przyznałem mu racji, chociaż "powinienem". Może. Ale to, czy powinienem komuś rację przyznać, jest sprawą osobnego rozpoznania. Mogłem się pomylić, mogłem nawet być stronniczy. Nie uważam się za osobę bez winy.
Ale też nie ma jakichś twardych powodów, aby uznawać czyjeś roszczenia w takiej kwestii w tym, czy innym przypadku. Zdaję sobie sprawę, że komuś coś tam jawi się jako oczywiste, jako absolutnie niepodważalna racja, a ja to postrzegam z innej strony, w innym kontekście, więc mam też i przeciwne zdanie.
Gdy coś oceniamy, robimy to z jakiejś perspektywy, czyli określony zbiór przesłanek, wpływów uznajemy za ważne, pomijając inne przesłanki czy okoliczności. Ktoś z boku może sobie skomponować własny zestaw przesłanek i okoliczności, więc wyjdzie mu też inny wniosek.
To co wydaje mi się na pewno nieuczciwe w dyskusji, to:
- NAWET NIE SPRÓBOWANIE pójścia za myślą przeciwdyskutanta
- czasem wręcz nawet NIE ZAPOZNANIE SIĘ ze stanowiskiem przeciwdyskutanta, a ferowanie wniosków
- nawet WIEDZĄC, ŻE SIĘ POMYLILIŚMY wciąż twarde upieranie się przy swoim.
Dlatego chyba warto byłoby podejrzliwe patrzeć na samego siebie, jeślibyśmy zauważyli, że przez ileś tam dyskusji ANI RAZU nie zdarzyło nam sie przyznać do błędu. Jeśli tak jest, to możłliwe wytłumaczenia byłyby dwa:
1. jesteśmy wszechwiedzący... (... to był dowcip - w istocie oznacza to, że jesteśmy twardogłowymi betonami, upartymi baranami, osobami, do których rozum słabo dociera)
2. po prostu SEPARUJEMY SIĘ od myśli, że możemy popełniać błędy, czyli jesteśmy stronniczy, nieobiektywni, skupiający na emocjach (szczególnie emocji wygrywania) i lekceważący sobie prawdę. Krótką mówiąc - słabi jesteśmy.

Osobiście uważam, że warto jest co jakiś czas przepatrzyć swoje odpowiedzi na czyjeś argumenty pod kątem: czy czasem nie przeoczyłem okazji do docenienia jakiejś myśli przeciwnika w dyskusji. Albo czy nie skrytykowałem czegoś zbyt pochopnie. Bo jeśli WSZYSTKO co piszę ja, miałoby być zawsze to słuszne i dobre, a WSZYSTKO co piszą moi przeciwnicy miałoby być złe i głupie, to powstaje pytanie: po co w ogóle z kimś takim dyskutuję, albo czy nie stałem się oszołomem...

Jeśli krytycyzm w ogóle uznamy za wartość, jeśli oczekujemy, że ktoś nasze myśli miałby potraktować z pewną nadzieję ich sensowności, to chyba i tego samego powinniśmy oczekiwać od siebie. Jeśli tego nie oczekujemy, to znaczy, że jesteśmy stronniczy, a więc nieuczciwie, a więc dalej też NIEWIARYGODNI. Bo jak ktoś widzi zawsze tylko jedną stronę medalu, to znaczy, że jego osądom trudno jest ufać - bo z dużym prawdopodobieństwem coś mógł przeoczyć, czegoś nie sprawdził. Komuś takiemu trudno jest zaufać tak w ogóle.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 16:19, 18 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:13, 18 Gru 2018    Temat postu: Re: Uczciwość przyznania racji oponentowi

Dodam jeszcze jedną deklarację osobistą w tym temacie - otóż uważam, że do tego, aby przyznać rację oponentowi, jeśli pojawią się ku temu powody, trzeba mieć jaja...
To po prostu nie jest łatwe, wymaga dojrzałości, panowania nad emocjami bycia zawsze górą, wygrywania. Cienias (w sensie intelektu) nigdy się nie przyznaje do błędu, co jednocześnie jest dowodem, że staje po stronie personalnej arbitralności, a nie prawdy rozumianej obiektywnie. Taki ktoś daje tym dowód swojej wiary, że ważniejsze jest to, co zostało powiedziane, od tego jak jest. Czyli pozory stawia wyżej, niż prawdę.

Aby postawić prawdę wyżej niż instynkt zwyciężania, trzeba coś zrozumieć. To jest coś ważnego w życiu, to odpowiedź na pytanie: co mnie tworzy?
Czy mnie tworzą opinie? - a wtedy tylko opinie się liczą, opinia wszystko może zmienić, a prawda, to jak jest staje się mało istotne
Czy mnie tworzy to, jak jest? - a wtedy opinie są tylko dodatkiem, powłoczką ze strony ludzi - nieraz może cennym źródłem informacji, ale NIE OSTATECZNYM.
Są ludzie, którzy po prostu nie wierzą, że prawda jest czymś mocniejszym od AKTUALNEJ POSTACI opinii ludzi. Więc dla opinii, dla nazwania się jakimś tam pozytywnym, gotowi są poświęcić wszystko.
Inni ludzie nazwami, jakimś bieżącym stanem opinii przejmują się mniej, celując W OSTATECZNĄ POSTAĆ tego, co się wyłoni, czyli co będzie najbliżej prawdy rozumianej jako stabilny (nie incydentalny, koniunkturalny) osąd sprawy.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 16:18, 18 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 16:18, 18 Gru 2018    Temat postu:

Cytat:
aby przyznać rację oponentowi, jeśli pojawią się ku temu powody, trzeba mieć jaja...


:) wprost przeciwnie - zwykle przyznajemy rację oponentowi wtedy, gdy się z nim zgadzamy, podobnie z autorytetem, który faktycznie sami sobie wybieramy, bo mówi tak naprawdę to, co chcielibyśmy usłyszeć ...

jaja to trzeba mieć, nie żeby przyznać komuś rację, ale by przyznać się do błędu :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:38, 18 Gru 2018    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
aby przyznać rację oponentowi, jeśli pojawią się ku temu powody, trzeba mieć jaja...


:) wprost przeciwnie - zwykle przyznajemy rację oponentowi wtedy, gdy się z nim zgadzamy, podobnie z autorytetem, który faktycznie sami sobie wybieramy, bo mówi tak naprawdę to, co chcielibyśmy usłyszeć ...

jaja to trzeba mieć, nie żeby przyznać komuś rację, ale by przyznać się do błędu :)

Jeśli przyznajemy rację WBREW WCZEŚNIEJ PREZENTOWANEMU STANOWISKU, to znaczy, że nie zachodzi sytuacja, w której wybieramy co chcielibyśmy usłyszeć, lecz właśnie coś przeciwnemu temu (co jeszcze niedawno uważaliśmy za prawdę). Dlatego ważny jest element ZMIANY zdania, pochwycenie się na błędzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:38, 18 Gru 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
lucek napisał:
Cytat:
aby przyznać rację oponentowi, jeśli pojawią się ku temu powody, trzeba mieć jaja...


:) wprost przeciwnie - zwykle przyznajemy rację oponentowi wtedy, gdy się z nim zgadzamy, podobnie z autorytetem, który faktycznie sami sobie wybieramy, bo mówi tak naprawdę to, co chcielibyśmy usłyszeć ...

jaja to trzeba mieć, nie żeby przyznać komuś rację, ale by przyznać się do błędu :)

Jeśli przyznajemy rację WBREW WCZEŚNIEJ PREZENTOWANEMU STANOWISKU, to znaczy, że nie zachodzi sytuacja, w której wybieramy co chcielibyśmy usłyszeć, lecz właśnie coś przeciwnemu temu (co jeszcze niedawno uważaliśmy za prawdę). Dlatego ważny jest element ZMIANY zdania, pochwycenie się na błędzie.
Podaj przykład "przyznawania racji" oponentowi w dyskusji w konflikcie z własnym światopoglądem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 19:08, 18 Gru 2018    Temat postu:

Cytat:
przyznajemy rację WBREW WCZEŚNIEJ PREZENTOWANEMU STANOWISKU

a to co innego ;) - czyli uświadamiamy sobie błąd i zmieniamy stanowisko ... to teraz rozumiem :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:52, 18 Gru 2018    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
przyznajemy rację WBREW WCZEŚNIEJ PREZENTOWANEMU STANOWISKU

a to co innego ;) - czyli uświadamiamy sobie błąd i zmieniamy stanowisko ... to teraz rozumiem :)
"Guzik" prawda. Jeśli ktos zmienia światopogląd I ta decyzja kłóci sie z tej osoby systemem wartości w charakterze moralnym to omawiamy fenomen niestabilności charakteru moralnego I czynienie z poziomu interesów własnych lub grupy interesów.

Przykładem osoby na tym forum która nie ulega presji z zewnątrz I "walnie" kazdemu "między oczy" jestem ja, I dlatego nie mam "wyznawców".

Do tego trzeba mieć niezmienny character moralny I "jaja" czyli odwagę aby być autentycznym w stosunku do siebie pomimo presji z zewnątrz. Wuj Zbój jest w tym podobny do mnie, ale potrafi się odsunąć od fenomenu zainteresowania aby fale emocji ustały. Ja potrafię również, ale muszę nad tym pracować szczególnie w tematach które według mojego systemu wartości są ważne. Dla przykładu zniekształcanie znaczenia intuicji (odczuwanie przed myślą) I autentyczności przez MD jest przykładem jak można się w tych tematach ścierać że mną, bo ja z pasją a on okoniem :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:23, 18 Gru 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Podaj przykład "przyznawania racji" oponentowi w dyskusji w konflikcie z własnym światopoglądem?

Nie przypomina mi się aktualnie. Może przy okazji jakiejś dyskusji kiedyś tu wstawię przyklad.

Dyskurs napisał:
lucek napisał:
Cytat:
przyznajemy rację WBREW WCZEŚNIEJ PREZENTOWANEMU STANOWISKU

a to co innego ;) - czyli uświadamiamy sobie błąd i zmieniamy stanowisko ... to teraz rozumiem :)
"Guzik" prawda. Jeśli ktos zmienia światopogląd I ta decyzja kłóci sie z tej osoby systemem wartości w charakterze moralnym to omawiamy fenomen niestabilności charakteru moralnego I czynienie z poziomu interesów własnych lub grupy interesów.

Przykładem osoby na tym forum która nie ulega presji z zewnątrz I "walnie" kazdemu "między oczy" jestem ja, I dlatego nie mam "wyznawców".

Do tego trzeba mieć niezmienny character moralny I "jaja" czyli odwagę aby być autentycznym w stosunku do siebie pomimo presji z zewnątrz. Wuj Zbój jest w tym podobny do mnie, ale potrafi się odsunąć od fenomenu zainteresowania aby fale emocji ustały. Ja potrafię również, ale muszę nad tym pracować szczególnie w tematach które według mojego systemu wartości są ważne. Dla przykładu zniekształcanie znaczenia intuicji (odczuwanie przed myślą) I autentyczności przez MD jest przykładem jak można się w tych tematach ścierać że mną, bo ja z pasją a on okoniem :)

Wiadomo, że nie zawsze się zmienia zdanie. A właściwie to chyba normą jest, że zmienia się je rzadko. Pytanie jest jednak CZY W OGÓLE DAJEMY SOBIE SZANSĘ na zmianę stanowiska?
W moim przekonaniu, jeśli ktoś w ogóle tej szansy sobie nie daje, to znaczy, że jest intelektualnie zablokowany.
Przyczyny tej blokady (jeśli jest totalna) mogą być różne:
- niedojrzale rozumiana ambicja - w stylu: ja nigdy nie ulegam w dyskusji, nie przyznaję nikomu racji, bo wtedy bym "przegrał"
- brak elastyczności myślenia, brak szansy na rozwój
- po prostu emocje panujące nad intelektem i rozwagą, czyli ośli upór
- w ogóle przekonanie, że żadnej prawdy obiektywnej nie ma, że są wyłącznie stanowiska ludzi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 20:31, 18 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 20:33, 18 Gru 2018    Temat postu:

Cytat:
Przykładem osoby na tym forum która nie ulega presji z zewnątrz I "walnie" kazdemu "między oczy" jestem ja, I dlatego nie mam "wyznawców".


nie rozumiem - jesteś nieomylna ?

poza tym, nie mam na myśli zmieniania przekonań "pod wpływem" kogoś, a na "skutek kogoś", kto wskaże mi błąd - nawet jak on sam tego nie zauważy - przekonania zmieniam sam, a te odnoszą się do rzeczywistości (swojej prawdy o tej rzeczywistości), a nie do cudzej prawdy (która jest zresztą częścią moich prawd o rzeczywistości)

.... jednak moja prawda dąży do prawdy obiektywnej (Boga) i do niej się dostosowuje, a nie do cudzej :)

wiesz w dekalogu to "nie będziesz miał bogów cudzych przede mną"
a u Jezusa:
"będziesz miłował pana boga swego ...."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:55, 18 Gru 2018    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Przykładem osoby na tym forum która nie ulega presji z zewnątrz I "walnie" kazdemu "między oczy" jestem ja, I dlatego nie mam "wyznawców".


nie rozumiem - jesteś nieomylna ?

poza tym, nie mam na myśli zmieniania przekonań "pod wpływem" kogoś, a na "skutek kogoś", kto wskaże mi błąd - nawet jak on sam tego nie zauważy - przekonania zmieniam sam, a te odnoszą się do rzeczywistości (swojej prawdy o tej rzeczywistości), a nie do cudzej prawdy (która jest zresztą częścią moich prawd o rzeczywistości)

.... jednak moja prawda dąży do prawdy obiektywnej (Boga) i do niej się dostosowuje, a nie do cudzej :)

wiesz w dekalogu to "nie będziesz miał bogów cudzych przede mną"
a u Jezusa:
"będziesz miłował pana boga swego ...."
Alez skad. Jestem autentyczna czyli jestem w zgodzie ze swoim systemem wartosi, ktory jest staly podobnie jak stale sa moje emocje, uczucia, mysli, slowa I czyny czyli moja osobowosc.

W reporting structure odpowiadam mojemu najwyzszemu instynktowi czyli ciszy we mnie czyli z punktu wiedzenia neuronauki I pokrewnych nauk stanowi spokoju zewnetrzengo czyli najpierw stabilnosci/suwerennosci emocjonalnej, bo tylko w takich warunkach moze pracowac optymalnie intelekt przez zapoznawanie sie z danymi, analize, wyciaganie wnioskow I planowanie na baize postrzegania wplywu decyzji na moment obecny ktory jeszcze nie nadszedl a ktorry okreslamy jako przyszlosc I nie kazdy sobie zdaje sprawe, ze character tego momentu ktorey jeszcze nie nadszedl tworzy.

Moj najwyzszy instynkt samopoznania to jak Twoje grupowy/wyznaniowy Bog minus wszelkie "cmoje boje" na temat Boga (nie ma rodzaju I nie jest czlowiekiem lecz "splotem percepcji czlonkow grupy wyznaniowej). Bo jestli u wyznawcy Bog jest czlowiekiem I ma jakies cechy ludzkie, to na "bank" ten wyznawca stworzyl w sowim umysle (os system nerwowy, mozg, fizjologia komorkowa I srodowisko, ktorym jest wszystko) Boga na podobienstwo sowich wad.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:53, 18 Gru 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Alez skad. Jestem autentyczna czyli jestem w zgodzie ze swoim systemem wartosi, ktory jest staly podobnie jak stale sa moje emocje, uczucia, mysli, slowa I czyny czyli moja osobowosc.

I Hitler był autentyczny w swoim dążeniu do zwycięstwa narodu niemieckiego. I był niezachwiany w swoim przekonaniu, że czyni słusznie.
Rozumiem, że to dla Ciebie pewnie nie będzie argument. Wszak Hitler to co innego, a Ty co innego...

Zawsze przecież masz możliwość zagadania każdej odpowiedzi jakimś komentarzem, który co prawda nie podejmuje istoty zarzutu, ale coś tam stwierdza, coś ocenia.

Dyskurs napisał:
W reporting structure odpowiadam mojemu najwyzszemu instynktowi czyli ciszy we mnie czyli z punktu wiedzenia neuronauki I pokrewnych nauk stanowi spokoju zewnetrzengo czyli najpierw stabilnosci/suwerennosci emocjonalnej, bo tylko w takich warunkach moze pracowac optymalnie intelekt przez zapoznawanie sie z danymi, analize, wyciaganie wnioskow I planowanie na baize postrzegania wplywu decyzji na moment obecny ktory jeszcze nie nadszedl a ktorry okreslamy jako przyszlosc I nie kazdy sobie zdaje sprawe, ze character tego momentu ktorey jeszcze nie nadszedl tworzy.

Moj najwyzszy instynkt samopoznania to jak Twoje grupowy/wyznaniowy Bog minus wszelkie "cmoje boje" na temat Boga (nie ma rodzaju I nie jest czlowiekiem lecz "splotem percepcji czlonkow grupy wyznaniowej). Bo jestli u wyznawcy Bog jest czlowiekiem I ma jakies cechy ludzkie, to na "bank" ten wyznawca stworzyl w sowim umysle (os system nerwowy, mozg, fizjologia komorkowa I srodowisko, ktorym jest wszystko) Boga na podobienstwo sowich wad.


Za jakimś tam zestawem słów, czasem cytatów, czasem poezji, emocji, obrazów MOŻNA UKRYĆ WSZYSTKO. Można się mentalnie schować, udając, ze problemu nie ma. Możesz na zarzut odpowiedzieć znowu, że kupiłaś nowe dżinsy, albo wyrósł Ci w ogródku piękny krzaczek. Potem pewnie znowu nawrócisz do tego - wzmacniającego Cię obrazu - siebie niezachwianej, z najwyższym instynktem samopoznania, niezłomnej.
Rozumiem nawet, że to może przywracać Ci równowagę psychiczną. Rozumiem, ale i współczuję...
Bo to dla mnie oznacza jakaś Twoją desperację i wielką słabość. Jeśli nie masz mocy przyjmowania rzeczy jakimi są, bez wikłania się taki psychoterapeutyczny schemat, jeśli prawda w gołej postaci Cię rujnuje, to ratuj się jak potrafisz. :serce:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 21:56, 18 Gru 2018    Temat postu:

Cytat:
Twoje grupowy/wyznaniowy Bog minus wszelkie "cmoje boje" na temat Boga (nie ma rodzaju I nie jest czlowiekiem lecz "splotem percepcji czlonkow grupy wyznaniowej). Bo jestli u wyznawcy Bog jest czlowiekiem I ma jakies cechy ludzkie, to na "bank" ten wyznawca stworzyl w sowim umysle (os system nerwowy, mozg, fizjologia komorkowa I srodowisko, ktorym jest wszystko) Boga na podobienstwo sowich wad.


Dyskurs masakra :mrgreen: - wiesz, jeśli to o mnie - to to tylko twoje urojenia

.... napisałem: bóg to tyle co prawda obiektywna - prawda obiektywna to nie to co prawda intersubiektywna - kolektywna, wyznaczana przez grupę, czyli przez guru tej grupy :) jak u ciebie autorzy "neuronauki"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:02, 18 Gru 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Alez skad. Jestem autentyczna czyli jestem w zgodzie ze swoim systemem wartosci, ktory jest staly podobnie jak stale sa moje emocje, uczucia, mysli, slowa I czyny czyli moja osobowosc.
I Hitler był autentyczny w swoim dążeniu do zwycięstwa narodu niemieckiego.
Sorry, zeby byc autentycznym potrzeba miec relatywnie stala osobowosc :)

-> http://www.sfinia.fora.pl/polemiki-na-blogu-dyskurs,67/polemiki,10623-175.html#423805

Cytat:
Drawing on the extensive medical diaries of Hitler's physician, Dr. Theodor Morell, Redlich systematically goes through the catalogue of diseases that had been diagnosed in Hitler. Hitler clearly had some mental issues, he had a narcissistic personality. First, Hitler clearly had, but not officially diagnosed, narcissistic personality disorder.
-> [link widoczny dla zalogowanych]

MD napisał:
I był niezachwiany w swoim przekonaniu, że czyni słusznie.
Psychicznie chorzy tak maja.

MD napisał:
Rozumiem, że to dla Ciebie pewnie nie będzie argument.
Podobnie jak dla kazdegj inteligentnej osoby :)

Hitler's childhood and adolescence trauma ->
Cytat:
Hitler came from a broken home. Hitler did not do particularly well in school, leaving formal education in 1905. Unable to settle into a regular job, he drifted. He wished to become an artist but was rejected from the Academy in Vienna.
determine his life as an adult.

MD napisał:
Wszak Hitler to co innego, a Ty co innego …
:rotfl:

MD napisał:
Zawsze przecież masz możliwość zagadania każdej odpowiedzi jakimś komentarzem, który co prawda nie podejmuje istoty zarzutu, ale coś tam stwierdza, coś ocenia.
:rotfl:

MD napisał:
Dyskurs napisał:
W reporting structure odpowiadam mojemu najwyzszemu instynktowi czyli ciszy we mnie czyli z punktu wiedzenia neuronauki I pokrewnych nauk stanowi spokoju zewnetrzengo czyli najpierw stabilnosci/suwerennosci emocjonalnej, bo tylko w takich warunkach moze pracowac optymalnie intelekt przez zapoznawanie sie z danymi, analize, wyciaganie wnioskow I planowanie na baize postrzegania wplywu decyzji na moment obecny ktory jeszcze nie nadszedl a ktorry okreslamy jako przyszlosc I nie kazdy sobie zdaje sprawe, ze character tego momentu ktorey jeszcze nie nadszedl tworzy.

Moj najwyzszy instynkt samopoznania to jak Twoje grupowy/wyznaniowy Bog minus wszelkie "cmoje boje" na temat Boga (nie ma rodzaju I nie jest czlowiekiem lecz "splotem percepcji czlonkow grupy wyznaniowej). Bo jestli u wyznawcy Bog jest czlowiekiem I ma jakies cechy ludzkie, to na "bank" ten wyznawca stworzyl w sowim umysle (os system nerwowy, mozg, fizjologia komorkowa I srodowisko, ktorym jest wszystko) Boga na podobienstwo sowich wad.
Za jakimś tam zestawem słów, czasem cytatów, czasem poezji, emocji, obrazów MOŻNA UKRYĆ WSZYSTKO.
Kwestia jest tylko po co sie "nabiegac" skoro niczego ukryc nie sposob :)

MD napisał:
Można się mentalnie schować, udając, ze problemu nie ma.
Jesli sie problem nie tworzy, to go nie ma z pewnoscia. Jesli jest w czyjejs percepcji, to nie moj problem. :)

MD napisał:
Możesz na zarzut odpowiedzieć znowu, …
Na pytanie odpowiem osobie na poziomie. Zarzuty musi metabolizowac ich autor. W temacie mozna sie doktoryzowac ale wiele stanow psychicznych sie znajdzie aby fenomen cierpienia ludzkiego na wlasne zyczenie omowic. :)

MD napisał:
… że kupiłaś nowe dżinsy, albo wyrósł Ci w ogródku piękny krzaczek.
Nie, nie kupilam a w ogrodku nic nowego nie ronsie bo prawie zima :rotfl:

MD napisał:
Potem pewnie znowu nawrócisz do tego - wzmacniającego Cię obrazu - siebie niezachwianej, z najwyższym instynktem samopoznania, niezłomnej.
Po co mam wracac "skad" (metafora) nie odchodze. Ze jestem niezlomna "byl czas przywyknac" :rotfl:

MD napisał:
Rozumiem nawet, że to może przywracać Ci równowagę psychiczną.
Rownowaga psychiczna to u mnie stan slaly I nienudny :)

MD napisał:
Rozumiem, ale i współczuję...
Bo to dla mnie oznacza jakaś Twoją desperację i wielką słabość.
Alez skad, jest ten stan zrodlem nieskonczonej mocy :)

MD napisał:
Jeśli nie masz mocy przyjmowania rzeczy jakimi są, bez wikłania się taki psychoterapeutyczny schemat, jeśli prawda w gołej postaci Cię rujnuje, to ratuj się jak potrafisz. :serce:
Sorry, ale "prawda w golej postaci" to prawda subiektywna MD. Jest dosc skomplikowanej natury ale to Twoja prawda I nic mi do tego. Jeden lubi jajecznice na boczku a drugi nie. Ja lubie na masle I bez dodatkow oprocz szczypy soli I pieprzu :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:07, 18 Gru 2018    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Twoje grupowy/wyznaniowy Bog minus wszelkie "cmoje boje" na temat Boga (nie ma rodzaju I nie jest czlowiekiem lecz "splotem percepcji czlonkow grupy wyznaniowej). Bo jestli u wyznawcy Bog jest czlowiekiem I ma jakies cechy ludzkie, to na "bank" ten wyznawca stworzyl w sowim umysle (os system nerwowy, mozg, fizjologia komorkowa I srodowisko, ktorym jest wszystko) Boga na podobienstwo sowich wad.


Dyskurs masakra :mrgreen: - wiesz, jeśli to o mnie - to to tylko twoje urojenia
Ani "masakra", ani "urojenia" … tak daleko jak powtarzasz na mszy sw. ze "wierze w jednego Boga …" to osobiscie I kolektywnie jestes pod
kloszem". Jesli wybiore sie na msze sw. a tak raz do roku sie wybieram z Mama na Pasterke, to zadnych "formulek" nie wypowiadam. Po prostu siedze, slucham slow, muzyki, etc.

lucek napisał:
.... napisałem: bóg to tyle co prawda obiektywna - prawda obiektywna to nie to co prawda intersubiektywna - kolektywna, wyznaczana przez grupę, czyli przez guru tej grupy :) jak u ciebie autorzy "neuronauki"
Nie istnieje "prawda obiektywna", bo jest fenomenem ludzkim opartym na I zaleznym od doswiadczen zyciowych czlowieka, ktory nie ma duplikatu na swiecie.

Nie ma autorow neuronauki :)

Ogarnij sie :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:15, 18 Gru 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Alez skad. Jestem autentyczna czyli jestem w zgodzie ze swoim systemem wartosci, ktory jest staly podobnie jak stale sa moje emocje, uczucia, mysli, slowa I czyny czyli moja osobowosc.
I Hitler był autentyczny w swoim dążeniu do zwycięstwa narodu niemieckiego.
Sorry, zeby byc autentycznym potrzeba miec relatywnie stala osobowosc :)

-> http://www.sfinia.fora.pl/polemiki-na-blogu-dyskurs,67/polemiki,10623-175.html#423805

Cytat:
Drawing on the extensive medical diaries of Hitler's physician, Dr. Theodor Morell, Redlich systematically goes through the catalogue of diseases that had been diagnosed in Hitler. Hitler clearly had some mental issues, he had a narcissistic personality. First, Hitler clearly had, but not officially diagnosed, narcissistic personality disorder.
-> [link widoczny dla zalogowanych]

MD napisał:
I był niezachwiany w swoim przekonaniu, że czyni słusznie.
Psychicznie chorzy tak maja.

Ano właśnie. Zwróć uwagę, że Hitlera oceniają inni. Swój stan, swój instynkt samopoznania i inne cechy OCENIASZ SAMA. Dopiero niezależne, obiektywna zewnętrzna ocena Ciebie uczyni Twój argument zasadny.


Dyskurs napisał:
MD napisał:
Rozumiem, ale i współczuję...
Bo to dla mnie oznacza jakaś Twoją desperację i wielką słabość.
Alez skad, jest ten stan zrodlem nieskonczonej mocy :)

Może Cię kiedyś zaskoczyć tej mocy skończoność. :(
Że moc ta jest skończona, przekonałaś się przecież sama, gdy toczyłaś boje z atakującymi Cię osobami na tym forum i nie tylko tu. Ostatecznie musiałaś się wycofać z różnych pomysłów, jak dalej prowadzić ów spór. Jak dla mnie, Twoja moc to moc iluzji, którą sama sobie stwarzasz. Nie wierzę, aby iluzja mogła mieć moc nieskończoną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:26, 18 Gru 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Alez skad. Jestem autentyczna czyli jestem w zgodzie ze swoim systemem wartosci, ktory jest staly podobnie jak stale sa moje emocje, uczucia, mysli, slowa I czyny czyli moja osobowosc.
I Hitler był autentyczny w swoim dążeniu do zwycięstwa narodu niemieckiego.
Sorry, zeby byc autentycznym potrzeba miec relatywnie stala osobowosc :)

-> http://www.sfinia.fora.pl/polemiki-na-blogu-dyskurs,67/polemiki,10623-175.html#423805

Cytat:
Drawing on the extensive medical diaries of Hitler's physician, Dr. Theodor Morell, Redlich systematically goes through the catalogue of diseases that had been diagnosed in Hitler. Hitler clearly had some mental issues, he had a narcissistic personality. First, Hitler clearly had, but not officially diagnosed, narcissistic personality disorder.
-> [link widoczny dla zalogowanych]

MD napisał:
I był niezachwiany w swoim przekonaniu, że czyni słusznie.
Psychicznie chorzy tak maja.

Ano właśnie. Zwróć uwagę, że Hitlera oceniają inni.
Kolektywnie "historia" czyli pokolenia nastepne z powodu ludobojstwa.

MD napisał:
Swój stan, swój instynkt samopoznania i inne cechy OCENIASZ SAMA.
Najwyzszego instynktu samopoznania (jadra Jestestwa) nie jest w stanie oceniac intelekt/ego - ogarnij sie :)

MD napisał:
Dopiero niezależne, obiektywna zewnętrzna ocena Ciebie uczyni Twój argument zasadny.
Nie skladam zadnej aplikcji "zasadnosci" :)

MD napisał:
Obiektywna zewnetrzna ocean …
Nie istnieje. Istnieje system sadownictwa, gdzie subiektywna ocena w kolektywnie (u nas 12 latnikow) ma na celu korygowac sytuacje gdzie zachowanie osoby spowodowalo kolizje z prawem I szkody cywilne lub w aspekcie kryminalnym.


MD napisał:
Dyskurs napisał:
MD napisał:
Rozumiem, ale i współczuję...
Bo to dla mnie oznacza jakaś Twoją desperację i wielką słabość.
Alez skad, jest ten stan zrodlem nieskonczonej mocy :)

Może Cię kiedyś zaskoczyć tej mocy skończoność. :(
Że moc ta jest skończona, przekonałaś się przecież sama, gdy toczyłaś boje z atakującymi Cię osobami na tym forum i nie tylko tu. Ostatecznie musiałaś się wycofać z różnych pomysłów, jak dalej prowadzić ów spór. Jak dla mnie, Twoja moc to moc iluzji, którą sama sobie stwarzasz. Nie wierzę, aby iluzja mogła mieć moc nieskończoną.
Moglbys pisac ksiazki fantastyczne o profilu inkwizycyjnym - takie odbicie Twoich cieni w psychice. Nie prowadzilam zadnych bojow. O fenomenie obiecalam Wujowi Zbojowi nie wspominac, wiec pomine Twoja probe pogrzebacza w zimnych popiolach minuta milczenia. Mam nadzieje, ze wystarczy! Tobie polecam "nie osadzac abys sam nie zostal osadzonym" - nie przeze mnie, bo mnie to "lata" :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:15, 19 Gru 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
MD napisał:
Swój stan, swój instynkt samopoznania i inne cechy OCENIASZ SAMA.
Najwyzszego instynktu samopoznania (jadra Jestestwa) nie jest w stanie oceniac intelekt/ego - ogarnij sie :)

MD napisał:
Dopiero niezależne, obiektywna zewnętrzna ocena Ciebie uczyni Twój argument zasadny.
Nie skladam zadnej aplikcji "zasadnosci" :)

Dlatego też z zewnątrz patrząc Twój najwyższy instynkt samopoznania jawi się bardziej jak instynkt największego samozadowolenia, albo instynkt samochwalenia się.
Bo wszystko tu jest u Ciebie SAMO-. Ty musisz, swoją mocą samoutwierdzania się, tę zasadność nosić na swoich barkach. Obawiam się, że nie nie doceniasz jak ciężkie może to być brzemię.

Dyskurs napisał:
MD napisał:
Dyskurs napisał:
MD napisał:
Rozumiem, ale i współczuję...
Bo to dla mnie oznacza jakaś Twoją desperację i wielką słabość.
Alez skad, jest ten stan zrodlem nieskonczonej mocy :)

Może Cię kiedyś zaskoczyć tej mocy skończoność. :(
Że moc ta jest skończona, przekonałaś się przecież sama, gdy toczyłaś boje z atakującymi Cię osobami na tym forum i nie tylko tu. Ostatecznie musiałaś się wycofać z różnych pomysłów, jak dalej prowadzić ów spór. Jak dla mnie, Twoja moc to moc iluzji, którą sama sobie stwarzasz. Nie wierzę, aby iluzja mogła mieć moc nieskończoną.
Moglbys pisac ksiazki fantastyczne o profilu inkwizycyjnym - takie odbicie Twoich cieni w psychice. Nie prowadzilam zadnych bojow.

Już zapomniałaś? :shock:
Zajrzyj do działu naruszeń regulaminu, tam wciąż ślady owych bojów są dostępne. Być może ów Twój sławetny najwyższy instynkt powinien jednak się nazywać "Najwyższy instynkt wypierania tego, co aktualnie się uzna za niewygodne".

Piszę z serca i trochę z lękiem o Ciebie. Oceniam Twoje deklaracje (nie wiem, na ile są szczere, na ile znajdują poparcie w rzeczywistym Twoim życiu) niewątpliwie z perspektywy mojego rozumienia chrześcijaństwa. Dla mnie postawa, która mi prześwieca z Twoich opisów niebezpiecznie blisko podchodzi pod grzech przeciwko Duchowi Świętemu - Duchowi Prawdy. To może Ci się jawić jako "inkwizycja". Bo dlaczego niby ktoś nie miałby sobie tak zakłamywać rzeczy jak tylko zechce?... Jeśli krzywdy nikomu nie robi, to kogo to obchodzi?...
A jednak ja widze w tej postawie, którą nieraz deklarujesz - właśnie postawie silnego wypierania wszystkiego co Ci potencjalnie psuje sławetną "dobrą energię" - fundamentalny z punktu widzenia duchowego błąd. Ja osobiście boję się (dla siebie) takiej postawy, instynktownie, jako czegoś bardzo bardzo niszczącego duchowość, umysł, osobowość. Być może się mylę, być może mam tak znacząco różną od Twojej konstrukcję psychiczną, że po prostu nie potrafię dostrzec innych ścieżek, które po zastosowaniu zagrożenie, o którym myślę, odsuwają. Chciałbym, aby tak było.
Ale jeśli się nie mylę, to postawiłaś na totalny miraż, na dom na piasku, który zostanie zdmuchnięty pierwszym poważnych podmuchem wiatru prawdy. Jeśli moje pojmowanie jest słuszne, to w czas ostatecznej próby po prostu staniesz przed ABSOLUTNĄ KONIECZNOŚCIĄ DOWIEDZENIA SIĘ JAK BYŁO. I nie będziesz mogła w żaden sposób przed WIEDZA O PRAWDZIE, RZECZYWISTOŚCI SIĘ UKRYĆ. Choćbyś nie wiem jak odwracała mentalny wzrok, choćbyś próbowała uciekać w dygresje, inne rzeczy, osobne wspomnienia, przywoływania obrazów swojej mocy, to nic nie da - będziesz musiała po prostu widzieć rzeczy w całej ich nagiej prawdzie, tak jak one były, a nie tak jak chciałabyś, aby się objawiły. Przynajmniej ja wierzę, że każdy człowiek zostanie poddany takiej (samo)ocenie całego swojego życia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 0:32, 19 Gru 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
lucek napisał:
Cytat:
Twoje grupowy/wyznaniowy Bog minus wszelkie "cmoje boje" na temat Boga (nie ma rodzaju I nie jest czlowiekiem lecz "splotem percepcji czlonkow grupy wyznaniowej). Bo jestli u wyznawcy Bog jest czlowiekiem I ma jakies cechy ludzkie, to na "bank" ten wyznawca stworzyl w sowim umysle (os system nerwowy, mozg, fizjologia komorkowa I srodowisko, ktorym jest wszystko) Boga na podobienstwo sowich wad.


Dyskurs masakra :mrgreen: - wiesz, jeśli to o mnie - to to tylko twoje urojenia
Ani "masakra", ani "urojenia" … tak daleko jak powtarzasz na mszy sw. ze "wierze w jednego Boga …" to osobiscie I kolektywnie jestes pod
kloszem". Jesli wybiore sie na msze sw. a tak raz do roku sie wybieram z Mama na Pasterke, to zadnych "formulek" nie wypowiadam. Po prostu siedze, slucham slow, muzyki, etc.

lucek napisał:
.... napisałem: bóg to tyle co prawda obiektywna - prawda obiektywna to nie to co prawda intersubiektywna - kolektywna, wyznaczana przez grupę, czyli przez guru tej grupy :) jak u ciebie autorzy "neuronauki"
Nie istnieje "prawda obiektywna", bo jest fenomenem ludzkim opartym na I zaleznym od doswiadczen zyciowych czlowieka, ktory nie ma duplikatu na swiecie.

Nie ma autorow neuronauki :)

Ogarnij sie :)


Dyskurs rozmowa z tobą jest bezcelowa :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:18, 19 Gru 2018    Temat postu:

lucek napisał:
Dyskurs napisał:
lucek napisał:
Cytat:
Twoje grupowy/wyznaniowy Bog minus wszelkie "cmoje boje" na temat Boga (nie ma rodzaju I nie jest czlowiekiem lecz "splotem percepcji czlonkow grupy wyznaniowej). Bo jestli u wyznawcy Bog jest czlowiekiem I ma jakies cechy ludzkie, to na "bank" ten wyznawca stworzyl w sowim umysle (os system nerwowy, mozg, fizjologia komorkowa I srodowisko, ktorym jest wszystko) Boga na podobienstwo sowich wad.


Dyskurs masakra :mrgreen: - wiesz, jeśli to o mnie - to to tylko twoje urojenia
Ani "masakra", ani "urojenia" … tak daleko jak powtarzasz na mszy sw. ze "wierze w jednego Boga …" to osobiscie I kolektywnie jestes pod
kloszem". Jesli wybiore sie na msze sw. a tak raz do roku sie wybieram z Mama na Pasterke, to zadnych "formulek" nie wypowiadam. Po prostu siedze, slucham slow, muzyki, etc.

lucek napisał:
.... napisałem: bóg to tyle co prawda obiektywna - prawda obiektywna to nie to co prawda intersubiektywna - kolektywna, wyznaczana przez grupę, czyli przez guru tej grupy :) jak u ciebie autorzy "neuronauki"
Nie istnieje "prawda obiektywna", bo jest fenomenem ludzkim opartym na I zaleznym od doswiadczen zyciowych czlowieka, ktory nie ma duplikatu na swiecie.

Nie ma autorow neuronauki :)

Ogarnij sie :)


Dyskurs rozmowa z tobą jest bezcelowa :)
Slaby z Ciebie "zawodnik" Lucek :rotfl:

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 1:34, 19 Gru 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:33, 19 Gru 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
MD napisał:
Swój stan, swój instynkt samopoznania i inne cechy OCENIASZ SAMA.
Najwyzszego instynktu samopoznania (jadra Jestestwa) nie jest w stanie oceniac intelekt/ego - ogarnij sie :)

MD napisał:
Dopiero niezależne, obiektywna zewnętrzna ocena Ciebie uczyni Twój argument zasadny.
Nie skladam zadnej aplikcji "zasadnosci" :)

Dlatego też z zewnątrz patrząc Twój najwyższy instynkt samopoznania jawi się bardziej jak instynkt największego samozadowolenia, albo instynkt samochwalenia się.
Bo wszystko tu jest u Ciebie SAMO-. Ty musisz, swoją mocą samoutwierdzania się, tę zasadność nosić na swoich barkach. Obawiam się, że nie nie doceniasz jak ciężkie może to być brzemię.

Dyskurs napisał:
MD napisał:
Dyskurs napisał:
MD napisał:
Rozumiem, ale i współczuję...
Bo to dla mnie oznacza jakaś Twoją desperację i wielką słabość.
Alez skad, jest ten stan zrodlem nieskonczonej mocy :)

Może Cię kiedyś zaskoczyć tej mocy skończoność. :(
Że moc ta jest skończona, przekonałaś się przecież sama, gdy toczyłaś boje z atakującymi Cię osobami na tym forum i nie tylko tu. Ostatecznie musiałaś się wycofać z różnych pomysłów, jak dalej prowadzić ów spór. Jak dla mnie, Twoja moc to moc iluzji, którą sama sobie stwarzasz. Nie wierzę, aby iluzja mogła mieć moc nieskończoną.
Moglbys pisac ksiazki fantastyczne o profilu inkwizycyjnym - takie odbicie Twoich cieni w psychice. Nie prowadzilam zadnych bojow.

Już zapomniałaś? :shock:
Zajrzyj do działu naruszeń regulaminu, tam wciąż ślady owych bojów są dostępne. Być może ów Twój sławetny najwyższy instynkt powinien jednak się nazywać "Najwyższy instynkt wypierania tego, co aktualnie się uzna za niewygodne".
Napisze duzymi literami, bo jak widac nie przyswajasz. WUJ ZBOJ NIE ZYCZY SOBIE PORUSZAC TEMATU!

MD napisał:
Piszę z serca i trochę z lękiem o Ciebie.
Nie, piszesz bez watpienia z ego :)

MD napisał:
Oceniam Twoje deklaracje (nie wiem, na ile są szczere, na ile znajdują poparcie w rzeczywistym Twoim życiu) niewątpliwie z perspektywy mojego rozumienia chrześcijaństwa.
No, I wreszczie jak na spowiedzi, czyli przyznanie sie do interpretowania mnie przez Ciebie :)

MD napisał:
Dla mnie postawa, która mi prześwieca z Twoich opisów niebezpiecznie blisko podchodzi pod grzech przeciwko Duchowi Świętemu - Duchowi Prawdy. To może Ci się jawić jako "inkwizycja". Bo dlaczego niby ktoś nie miałby sobie tak zakłamywać rzeczy jak tylko zechce?... Jeśli krzywdy nikomu nie robi, to kogo to obchodzi?...
A jednak ja widze w tej postawie, którą nieraz deklarujesz - właśnie postawie silnego wypierania wszystkiego co Ci potencjalnie psuje sławetną "dobrą energię" - fundamentalny z punktu widzenia duchowego błąd. Ja osobiście boję się (dla siebie) takiej postawy, instynktownie, jako czegoś bardzo bardzo niszczącego duchowość, umysł, osobowość. Być może się mylę, być może mam tak znacząco różną od Twojej konstrukcję psychiczną, że po prostu nie potrafię dostrzec innych ścieżek, które po zastosowaniu zagrożenie, o którym myślę, odsuwają. Chciałbym, aby tak było.
No dobrze, wejde tymczasowo w role kaplana Krk I zapytam gdzie w tym eseju spowiednim o mnie przez Ciebie jest ochrona katolika przed pycha (znam Dyskurs lepiej niz ona sama) I przez pokusa osadu blizniego :)

[quote-"MD"]Ale jeśli się nie mylę, …[/quote]W stanie najwyzszego instynktu nie masz takich intelektualnych watpliwosci, bo nie "radzisz" sie ego :)

MD napisał:
… to postawiłaś na totalny miraż, na dom na piasku, który zostanie zdmuchnięty pierwszym poważnych podmuchem wiatru prawdy.
Obawiam sie, z poziomu empatii, ze przestaniesz jak zwykle pisac Ty, bo nie wytrzymasz presji, nie mojego autorstwa lecz kontekstu tej sytuacji, ale "byl czas przywyknac" :)

MD napisał:
Jeśli moje pojmowanie jest słuszne, to w czas ostatecznej próby po prostu staniesz przed ABSOLUTNĄ KONIECZNOŚCIĄ DOWIEDZENIA SIĘ JAK BYŁO.
Ja wiem jak bylo I wiem, ze bylo, bo wszystko tworze. Co o tym myslisz nie jest moja sprawa, bo Ty to tworzysz I gwarantuje Ci, ze nie musze tego metabolizowac. Nie dzwigam balastu zyciowego przez upieranie sie, ze bylo tak a nie inaczej. Tak jak mam prawo do wlasnej percepcji sytuacji, masz je rowniez. Roznica jest, ze ja nie zajmuje sie ewangelizacja mojej percepcji sytuacji "jedynej prawdziwej". Swiat jest konglomeratem percepcji wielu. Grupowanie percepcji wielu w ideologie moze prowadzic do zagladyu ludzkosci. Vide Hitler do ktorego stale czynisz referencje, nie wiem dlaczego.

W kontekscie wymiany 2 mnichow tybetanskich (mlody przeniosl mloda kobiete przez plytka rzeka a starszy robil mu [i]pozniej/i] z tego powodu wyrzuty I mlody odpowiedzial: "Ja ja przenioslem I zostawilem na brzegu. Ty ja jeszcze niesiesz." (w umysle)

MD napisał:
I nie będziesz mogła w żaden sposób przed WIEDZA O PRAWDZIE, RZECZYWISTOŚCI SIĘ UKRYĆ. Choćbyś nie wiem jak odwracała mentalny wzrok, choćbyś próbowała uciekać w dygresje, inne rzeczy, osobne wspomnienia, przywoływania obrazów swojej mocy, to nic nie da - będziesz musiała po prostu widzieć rzeczy w całej ich nagiej prawdzie, tak jak one były, a nie tak jak chciałabyś, aby się objawiły. Przynajmniej ja wierzę, że każdy człowiek zostanie poddany takiej (samo)ocenie całego swojego życia.
To katolicyzm I oslawiony sad ostateczny. Sorry, bez komentarza, bo szanuje ze inni moga w cos wierzyc, mimo, iz znajduje to absurdum I znajduje.

Ostatecznie nie bede zalowalo niczego w zyciu, bo wszystko tworze w konkretnym celu I ze znaczeniem I nie ma takiej sily, ktora bylaby mnie w stanie tego pozbawic. Ten process ustanie wraz z moim zyciem a tego momentu nie obawiam sie rowniez. A Ty, bo tyle masz zaprogramowanych przez srodowisko I siebie wyobrazen? :)


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 1:40, 19 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 2:02, 19 Gru 2018    Temat postu:

Energie zyciowa, ktorej zapas mamy na 16 godzin a komorka na okolo pare sekund, na "wichry" losu rozrzucasz MD przez pyche, ze Twoj swiatopoglad jest tym jedynie slusznym. Porafisz spedzac spore segmenty czasowe w przestrzeni mentalnej analizujac przeanalizowane I "biczujac sie" efektem przymierzajac czy wystarczajacy czy jeszcze mozna cos poprawic.

Roznimy sie w swiatopogladzie w przynajmniej jednym istotnym punkcie. Ja porazki przekuwam na mozliwosci I ucze sie a Ty uzywasz je jako bicz ascezy ->

http://www.sfinia.fora.pl/blog-dyskurs,67/poezja,10613-375.html#424639

Bledem teologicznym w katolicyzmie jest wiara, ze katoliccy swieci byli ludzmi, ktorzy sie nie mylili I nie uczyli. Dazenie do idealu tworzy efekt cienia w psychice, ktory zniszczy najsilniejszego czlowieka. Kiedy masz do siebie dystans, mozesz z usmiechem isc przez zycie nie wierzac lecz wiedzac, ze kazda pomylka I kazde potkniecie to moment mozliwosci pracy nad soba nie po to zeby dazyc do perfekcji, bo to droga do nerwicy, lecz po to aby sobie wybaczac, podniesc sie, otrzepac z kurzu I isc godnie dalej. Sprobuj, bo to zdrowe dla ciala, psychiki, I ducha I warto! Warto zyci a nie cierpiec bojac sie smierci!


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 2:07, 19 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:58, 19 Gru 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Dazenie do idealu tworzy efekt cienia w psychice, ktory zniszczy najsilniejszego czlowieka. Kiedy masz do siebie dystans, mozesz z usmiechem isc przez zycie nie wierzac lecz wiedzac, ze kazda pomylka I kazde potkniecie to moment mozliwosci pracy nad soba nie po to zeby dazyc do perfekcji, bo to droga do nerwicy, lecz po to aby sobie wybaczac, podniesc sie, otrzepac z kurzu I isc godnie dalej. Sprobuj, bo to zdrowe dla ciala, psychiki, I ducha I warto! Warto zyci a nie cierpiec bojac sie smierci!

Niewątpliwie dystans do siebie jest czymś dobrym dla człowieka.
Problemem jednak jest to, że Twoja postawa to w istocie postrzeganie rzeczywistości od jednej tylko strony. Próbujesz wybrać sobie z życia to co dobre, a zignorować to co złe, albo tylko niekomfortowe. Problem w tym, że taktyka ignorancji jest zgubna. Twój "najwyższy instynkt samopoznania" staje się w takim układzie "instynktem ignorancji". Bo rzeczywistość jest dualna, co oznacza, że nie poznasz prawdziwej strony dobra, nie poznając zła, nie zrozumiesz szczęścia, jeśli choć trochę nie zanurzysz się w cierpienie.
Dualna jest tez prawda, co należałoby interpretować tak, że nie sposób jest poznać prawdy, jeśli fałszu nie zrozumieliśmy, jeśli nie znamy jego "sideł", nie wiemy jak się przejawia. Nie da się mentalnie ogarnąć świata ani samego siebie, bez zaakceptowania owej dualności, czyli w tym też bez - choćby częściowego - zanurzenia się w ciemną stronę uczuć, myśli, doznań.

Słowo "ignorancja" nie bez powodu ma negatywny wydźwięk, a nazwanie kogoś "ignorantem" jest pejoratywne. Nawet język sugeruje nam potrzebę widzenia rzeczywistości twardo, bez ulegania słabości zapewnienia sobie wyłącznie miłych doznań.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:06, 19 Gru 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Dazenie do idealu tworzy efekt cienia w psychice, ktory zniszczy najsilniejszego czlowieka. Kiedy masz do siebie dystans, mozesz z usmiechem isc przez zycie nie wierzac lecz wiedzac, ze kazda pomylka I kazde potkniecie to moment mozliwosci pracy nad soba nie po to zeby dazyc do perfekcji, bo to droga do nerwicy, lecz po to aby sobie wybaczac, podniesc sie, otrzepac z kurzu I isc godnie dalej. Sprobuj, bo to zdrowe dla ciala, psychiki, I ducha I warto! Warto zyci a nie cierpiec bojac sie smierci!

Niewątpliwie dystans do siebie jest czymś dobrym dla człowieka.
True!

MD napisał:
Problemem jednak jest to, że Twoja postawa to w istocie postrzeganie rzeczywistości od jednej tylko strony. Próbujesz wybrać sobie z życia to co dobre, a zignorować to co złe, albo tylko niekomfortowe. Problem w tym, że taktyka ignorancji jest zgubna. Twój "najwyższy instynkt samopoznania" staje się w takim układzie "instynktem ignorancji". Bo rzeczywistość jest dualna, co oznacza, że nie poznasz prawdziwej strony dobra, nie poznając zła, nie zrozumiesz szczęścia, jeśli choć trochę nie zanurzysz się w cierpienie.
False!

MD napisał:
Dualna jest tez prawda, co należałoby interpretować tak, że nie sposób jest poznać prawdy, jeśli fałszu nie zrozumieliśmy, jeśli nie znamy jego "sideł", nie wiemy jak się przejawia. Nie da się mentalnie ogarnąć świata ani samego siebie, bez zaakceptowania owej dualności, czyli w tym też bez - choćby częściowego - zanurzenia się w ciemną stronę uczuć, myśli, doznań.
You have no idea what I deal with in life, because this discussion forum is just a tiny segment of my life. So, try not to judge and draw static conclusions.

MD napisał:
Słowo "ignorancja" nie bez powodu ma negatywny wydźwięk, a nazwanie kogoś "ignorantem" jest pejoratywne. Nawet język sugeruje nam potrzebę widzenia rzeczywistości twardo, bez ulegania słabości zapewnienia sobie wyłącznie miłych doznań.
The term "ignorance" is culturally specific, so you need to specify what it means within the constraints of the Polish national culture.

I am global, just in case you are still wondering. I think globally but act locally to add value to the global society.

Warmest regards - I have a tsunami of responsibilities here and thinking and expressing myself in English is just more efficient.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:31, 19 Gru 2018    Temat postu:

Dyskurs napisał:
lucek napisał:
Cytat:
przyznajemy rację WBREW WCZEŚNIEJ PREZENTOWANEMU STANOWISKU

a to co innego ;) - czyli uświadamiamy sobie błąd i zmieniamy stanowisko ... to teraz rozumiem :)
"Guzik" prawda. Jeśli ktos zmienia światopogląd I ta decyzja kłóci sie z tej osoby systemem wartości w charakterze moralnym to omawiamy fenomen niestabilności charakteru moralnego I czynienie z poziomu interesów własnych lub grupy interesów.

Przykładem osoby na tym forum która nie ulega presji z zewnątrz I "walnie" kazdemu "między oczy" jestem ja, I dlatego nie mam "wyznawców".

Do tego trzeba mieć niezmienny character moralny I "jaja" czyli odwagę aby być autentycznym w stosunku do siebie pomimo presji z zewnątrz. Wuj Zbój jest w tym podobny do mnie, ale potrafi się odsunąć od fenomenu zainteresowania aby fale emocji ustały. Ja potrafię również, ale muszę nad tym pracować szczególnie w tematach które według mojego systemu wartości są ważne. Dla przykładu zniekształcanie znaczenia intuicji (odczuwanie przed myślą) I autentyczności przez MD jest przykładem jak można się w tych tematach ścierać że mną, bo ja z pasją a on okoniem :)


Co do wuja nie do końca się zgadzam. Wyczuwam w nim niechec do starć. Jest zbyt lagodnym czlowiekiem aby walic miedzy oczy...
Łagodnym czy słabym oto jest pytanie?? Słabym chyba jednak nie. Jeszcze nie wiem..
MD moze powinien nauczyć się zwiezlosci :) lucek pisze niejasno i wieloznacznie jak jeden mój znajomy na fb
:wink: :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:37, 19 Gru 2018    Temat postu:

Semele napisał:
Dyskurs napisał:
lucek napisał:
Cytat:
przyznajemy rację WBREW WCZEŚNIEJ PREZENTOWANEMU STANOWISKU

a to co innego ;) - czyli uświadamiamy sobie błąd i zmieniamy stanowisko ... to teraz rozumiem :)
"Guzik" prawda. Jeśli ktos zmienia światopogląd I ta decyzja kłóci sie z tej osoby systemem wartości w charakterze moralnym to omawiamy fenomen niestabilności charakteru moralnego I czynienie z poziomu interesów własnych lub grupy interesów.

Przykładem osoby na tym forum która nie ulega presji z zewnątrz I "walnie" kazdemu "między oczy" jestem ja, I dlatego nie mam "wyznawców".

Do tego trzeba mieć niezmienny character moralny I "jaja" czyli odwagę aby być autentycznym w stosunku do siebie pomimo presji z zewnątrz. Wuj Zbój jest w tym podobny do mnie, ale potrafi się odsunąć od fenomenu zainteresowania aby fale emocji ustały. Ja potrafię również, ale muszę nad tym pracować szczególnie w tematach które według mojego systemu wartości są ważne. Dla przykładu zniekształcanie znaczenia intuicji (odczuwanie przed myślą) I autentyczności przez MD jest przykładem jak można się w tych tematach ścierać że mną, bo ja z pasją a on okoniem :)


Co do wuja nie do końca się zgadzam. Wyczuwam w nim niechec do starć. Jest zbyt lagodnym czlowiekiem aby walic miedzy oczy...
Łagodnym czy słabym oto jest pytanie?? Słabym chyba jednak nie. Jeszcze nie wiem..
MD moze powinien nauczyć się zwiezlosci :) lucek pisze niejasno i wieloznacznie jak jeden mój znajomy na fb
:wink: :)
WZ to troche enigma ale "byl czas przywyknac" :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin