|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 21:15, 19 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Cytat: | WZ to troche enigma |
tylko dla pustaków, prosty autorytarny(w sensie, tęskniący za poszanowaniem autorytetów, takich jak on i Michał - frustracja pedagoga, w zderzeniu rzeczywistości z wyobrażeniami własnymi o pozycji tegoż) chłop, który utożsamił aparat poznawczy z poznawaną rzeczywistością
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:21, 19 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Trafne...
Jednak trochę wierzę w wuja..:-)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:23, 19 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
[quote="Dyskurs"][quote="Semele"] Dyskurs napisał: | lucek napisał: | Cytat: | przyznajemy rację WBREW WCZEŚNIEJ PREZENTOWANEMU STANOWISKU |
a to co nauczyć się zwiezlosci lucek pisze niejasno i wieloznacznie jak jeden mój znajomy na fb
| WZ to troche enigma ale "byl czas przywyknac" |
Jak do "niebycia" Boga?? :-) :-) :-) :-)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:21, 19 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
[quote="Semele"][quote="Dyskurs"] Semele napisał: | Dyskurs napisał: | lucek napisał: | Cytat: | przyznajemy rację WBREW WCZEŚNIEJ PREZENTOWANEMU STANOWISKU |
a to co nauczyć się zwiezlosci lucek pisze niejasno i wieloznacznie jak jeden mój znajomy na fb
| WZ to troche enigma ale "byl czas przywyknac" |
Jak do "niebycia" Boga?? :-) :-) :-) :-) |
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 23:21, 19 Gru 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 1:06, 20 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Uświadomiłem sobie dzisiaj, że mam jeszcze jeden ważny powód, aby przyznawać nieraz racje oponentowi. Tym powodem jest RADOŚĆ.
Radością napawa mnie myśl, że tylko ja mam na tym świecie coś sensownego do powiedzenia (zakładam niezbyt skromnie, że tak właśnie jest, że w miarę często myślę sensownie - co z resztą nie wynika akurat wcale z jakiegoś dowodu, tylko jest postulatem "I am not insane"), ale że są ludzie, którzy nadążają za moimi myślami - nadążają, a nawet prześcigają mnie. Taka sytuacja oznacza, że mam z kim dyskutować, że kontakt mentalny jest realny, druga strona nie jest figurantem, tylko partnerem, zaś moje słowa znajdują odbiorcę.
Gdybym koniecznie chciał okazywać się najmądrzejszy bez wątpliwości, to mógłbym sobie poszukać audytorium w przedszkolu - tam moje doświadczenie ponad 50 letniego życia bezapelacyjnie górowałoby nad wiedzą i rozumieniem słuchaczy. Do celebrowania niekwestionowanego tryumfu w wyścigu do wiedzy byłaby to najskuteczniejsza metoda. Ale mnie dyskusja z przedszkolakami nie rajcuje.
Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy góruje intelektualnie nad przedszkolakami, to może zawsze mówić do małp, albo gęsi. Tam nawet ktoś z IQ 80 i mizernej wiedzy na pewno będzie mędrcem. W ostateczności może mówić do słupa - wtedy będzie mądrzejszy na 100%.
Szukam sobie audytorium na poziomie na tyle wysokim, aby przynajmniej co jakiś czas ktoś okazywał się w rozumieniu spraw lepszy ode mnie. Wtedy ja mogę się czegoś nauczyć od niego, a poza tym taka sytuacja jest dowodem, że rzeczywiście miałem do kogo mówić, byłem rozumiany. Czyli jest się z czego cieszyć.
Jeśli nigdy nikt nie jest w stanie nic sensownego zarzucić moim argumentom, to znaczy po prostu, że wybrałem sobie niewłaściwe audytorium, czyli że nikt mnie nie rozumie, nikt nie nadąża. Skoro tak, to nie zrobiłoby pewnie większej różnicy, gdybym jednak mówił do stada gęsi - też mielibyśmy w tym układzie niezrozumienie. Pośrednio świadczyłoby to też, o jego głupocie w dobieraniu sobie audytorium.
Tak więc cieszyłem się i cieszę, gdy ktoś sensownie potrafi mnie merytorycznie zagiąć (jak jeszcze uczyłem w szkole, to za zasadne wytknięcie mi błędu stawiałem wysokie oceny i wylewnie chwaliłem ucznia). Dobrze jest, jeśli przynajmniej trochę ktoś potrafi mnie zagiąć, tak abym musiał się gęsto tłumaczyć - nawet jeśli ostatecznie nie wyjdzie na to, że był to błąd - wystarczy lekkie niedogadanie, brak precyzji. Ktoś kto jest tak wysoko nad słuchaczami, że nikt merytorycznej dyskusji nie jest stanie z nim podjąć, mógłby równie dobrze gadać wyłącznie do samego siebie. Taki ktoś musi czuć się bardzo samotny.
Dlatego zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy nie daja sobie szansy przeżyć tej satysfakcji, że komunikowali się z naprawdę rozumnymi osobami, do których było po co mówić, którzy rozumieli co się do nich mówi.
Dla wykładowców pasjonatów dobre pytanie zadane przez dociekliwego studenta jest swoistą wisienką na torcie ich pracy - pokazuje, że ona ma sens, że nie jest jednostronnym monologiem. I jest w tym wielka radość.
Ci co chcą tylko gadać, aby im nie przerywano i im nie zaprzeczano, jednak nie potrafią być (w swoich uczuciach konsekwentni). Dlaczego w takim razie nie mówią do słupa, albo do akwarium z rybkami?... Słup, ani akwarium na pewno się przecież nie sprzeciwią. Więc tacy zwolennicy wygrywania ponad wszystko ze słupem mieliby zwycięstwo jak w banku...
Ci ludzie w gruncie rzeczy chcieliby dwóch sprzecznych rzeczy na raz - z jednej strony chcieliby wygrać, okazać się lepszymi. Więc walczą. Z drugiej strony boją się porażki. Czują przy tym, że mając przeciwnika bardzo łatwego do pokonania, niczego nie udowodnią - ani sobie, ani innym ludziom. Instynkt podpowiada im, że tym zwycięstwem, które byłoby wartościowe, jest zwycięstwo nad kimś o porównywalnej, a najlepiej wyższej od nich pozycji. Konkurując z kimś poniżej nie mamy szansy na zdobycie osiągnięcia, a właściwie to tylko ryzykujemy, bo to ktoś będący poniżej, jeśli pokona nas, wykaże swój progres, wskoczy na wyższy szczebel konkurencyjnej drabinki. Więc instynkt podpowiada ludziom, że powinni zmierzyć się z kimś o porównywalnych aspiracjach i pozycji. Nie ma jednak instynktu, który nakazywałby tutaj uczciwość, który by zaliczał tylko rzeczywiście zasłużone merytorycznie zwycięstwa. Zwycięstwa uzyskane manipulacją -z punktu widzenia wspinania się po konkurencyjnej drabince - są najczęściej trudne do odróżnienia od tych uczciwych, czasem spełniają swoje zadanie. A już na pewno mogą spełnić to zadanie w zakłamanym umyśle, który sobie wmówi, że "jest lepszy" - tak realnie, choć w istocie tak ustawił tę konkurencję, że w niej zawsze wygrywa (bo np. nie zalicza konkurentom ich osiągnięć, przyznając punkty wyłącznie za osiągnięcia własne).
Dla mnie interesujące jest, jak wielu uczestników gier sieciowych oszukuje. Na serwerach z grami jest to plaga, niekiedy przeważająca część graczy to cheaterzy. Nie przyznając się do błędów, ludzie stają się cheaterami w dyskusji. Ale że sam fakt "zdobycia" zwycięstwa formalnie ma wyższy priorytet, niż uczciwość, więc plaga wciąż ma się dobrze.
Ten problem z uczciwością, to w istocie PROBLEM Z OBRAZEM SIEBIE, to BRAK KONSEKWENCJI w udzieleniu odpowiedzi na pytanie: kim jestem?
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 14:31, 20 Gru 2018, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 23:20, 30 Gru 2018 Temat postu: |
|
|
Mam jedno swoje małe postanowienie w zakresie przyznawania racji ludziom, z którymi się nie zgadzam: wymyślić CHOCIAŻ JEDEN RACJONALNY POWÓD, który tamtej osobie jakoś uzasadnia jej zdanie. A jeszcze lepiej, jeśli wynajdę kilka takich powodów.
Po co to robię?
Aby sprawdzić, czy jestem w stanie wyjść ze swojego myślenia, że choć na chwilę potrafię odrzucić gorset własnych poglądów.
Oczywiście nie zobowiązuje mnie to do przyznawania komuś racji, zgodzenia się z nim na stałe. Najczęściej pozostaję przy swoim zdaniu, bo (tak uważam, mogę się łudzić...) po prostu już wcześniej brałem owe argumenty pod uwagę i z jakichś powodów uznałem ze za mniejszego kalibru niż argumenty na stronę przeciwną.
Ale przynajmniej czasowo spróbować jakoś poprzeć poglądy przeciwnika uważam za swój intelektualny obowiązek.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|