Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Struktura widzimisia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:29, 26 Lis 2017    Temat postu: Struktura widzimisia

Od w zasadzie niepamiętnych czasów toczy się na sfinii debata na temat roli wiary, subiektywnego odbioru świata, elementów niekonceptualnych w rozumowaniu w zestawieniu z językiem nauki, z wymogami ścisłej wiedzy. Z grubsza stanowiska dzielą się tu w dużym stopniu po linii teizm - ateizm, ale nie do końca jest to precyzyjny podział. W każdym razie widać starcie dwóch przeciwstawnych tendencji
- ludzi uważających iż subiektywny aspekt w poprawnym rozumowaniu jest właściwie marginalny, właściwie to prowadzi on do błędów, zaś to co poprawne, prawdziwe, sensowne należy do domeny obiektywnej.
- z drugiej strony mamy osoby przekonane o tym, że aspekt subiektywny - wiary, odczuć osobistych, przekonań, preferencji myślowych jest niezbywalny w rozumowaniu, zaś jego rola jest duża, w bardzo wielu sytuacjach dominująca.

W ramach tego sporu powstał koncept "widzimisia", czyli (będzie to moja definicja, jeśli ktoś miałby lepszą, proszę o przedstawienie, bo nie będę się jakoś mocno upierał przy sformułowaniach, które większości osób by nie pasowały) osądu dokonywanego przez człowieka na podstawie jego subiektywnych odczuć i poczucia sensu, niekoniecznie wynikającego z niezaprzeczalnego rozumowania, z twardych jednoznacznych danych i modeli.

W opinii "obiektywistów" (tak będę roboczo określał ludzi negujących wartość widzimisiowego spojrzenia na świat) widzimisia da się z myślenia wyrugować, a będzie to z pożytkiem dla logiki i sensowności myślenia, dochodzenia do obiektywnej prawdy.
Z kolei "subiektywiści" (czyli osoby przekonane o potrzebie włączenia i docenienie aspektów subiektywnych w rozumowaniu) będą zwykle obstawali przy tym, że żaden obiektywizm w gruncie rzeczy nie jest w stanie obejść się bez widzimisiów rodzaju różnego.

Sam jest - dla tak zdefiniowanych nazw - subiektywistą, tzn. jestem głęboko przekonany o tym, że niedocenienia aspektów subiektywnych jest poważnym błędem myślenia, a także że po prostu ominąć widzimisiów w rozumowaniu po prostu się nie da. Można co najwyżej NIE ZAUWAŻAĆ jakie widzimisie stosujemy. Inaczej mówiąc obiektywiści (w tej definicji jak wyżej) to po prostu ludzie, którzy karmią swoje myślenie złudzeniami, osoby ogarnięte ślepotą na to, co ewidentnie widać w każdym właściwie rozumowaniu.

Czym jest jednak sam widzimiś?
Warto byłoby chyba podać przykłady widzimisiostwa, jakie ludzie stosują na różnych poziomach myślenia i odczuwania.
Otóż do klasy "widzimisia" ja zaliczyłbym m.in.:
- każde SPONTANICZNE rozpoznanie (wyjątkiem byłyby ewidentnie wyuczone sposoby rozpoznawania). Jest ono "widzimisiem" bo zależy od struktury zmysłów, neurologicznej struktury przetwarzania tych zmysłów. Liczne badania psychologów dowodzą, iż doświadczenia ludzi wpływają na to jak rozpoznają oni bodźce różnego rodzaju - wzrokowe, dźwiękowe itd. Tylko automaty (proste, bo już nie te oparte o sieci neuronowe) rozpoznają bez widzimisia - zawsze zgodnie z narzuconym algorytmem.
- każde PRZYJĘCIE KRYTERIÓW DO OCENY nie wynikające z twardego, narzuconego schematu. Krótko mówiąc: jeśli ktoś patrząc na coś zamierza to ocenić pod kątem nie uzgodnionym wcześniej (nie narzuconym z góry), to zrobi to spontanicznie - np. oceni urodę czegoś, albo wielkość tego czegoś, albo bezpieczeństwo związanej z tym sytuacji itp.
- każde instynktowna i spontaniczna reakcja na bodziec wynika z "widzimisiów" (subiektywnych, indywidualnych aspektów) naszego ciała i układu nerwowego
- każde przyjęte ZAŁOŻENIE do rozumowania nie wynikające z twardego, narzuconego schematu. Jeśli przyjmujemy np. bank, w którym składamy nasze pieniądze jest i będzie wypłacalny, to jest to nasz widzimiś (bo wątpliwość zawsze istnieje, jako że nieraz bywało, iż ukrywane były niewygodne fakty dotyczące wypłacalności instytucji finansowych).
- każde twierdzenie przyjęte na WIARĘ
- każda ocena naszych umiejętności, możliwości w kontekście choć trochę (nie w pełni) nieznanego zadania/wyzwania. A co na tym świecie znamy tak w pełni?...
- nawet przyjęcie pewnych aksjomatów wiedzy jest widzimisiem - choćby z tego powodu iż WYBIERAMY CAŁĄ TEORIĘ. Nie ma obowiązku stosowania do zadanego problemu jakiejś konkretnej teorii - jest ona wyborem kogoś, kto zdecydował się tę teorię zastosować. Poza tym funkcjonują w matematyce - nawet w ramach teorii, czy działów matematyki różne dylematy co do zakresu aksjomatów - przykład sztandarowy to pewnik wyboru.


Jako argument przeciwko widzimisiom często podaje się jakiś przykład, w którym stosowane są jakieś twarde schematy - np. (argumentuje obiektywista) dodając 3 do 5 "nie ma widzimisia", bo każdemu wyjdzie 8. Sprawa wcale nie jest taka prosta, bo 8 wyjdzie po wyborze POPRAWNEJ procedury. Wybór złej procedury dodawania spowoduje obniżenie oceny ucznia, który z dodawania zdaje egzamin, ale - jak z tego wynika - też jest faktem, iż MOŻNA WYBRAĆ NIEODPOWIEDNIĄ PROCEDURĘ.
W życiu jednak predefiniowanych schematów nie ma tak wiele. A nawet jeśli są, to będą one z kolei podlegały wątpliwościom KIEDY JE STOSOWAĆ? Przykładowo ktoś kto się nauczył różniczkowania, stanąwszy przed zadaniem znalezienia pochodnej funkcji może nawet znać wszystkie niezbędne prawa, lecz nie musi wiedzieć, jak je poprawnie zastosować - bo akurat ten przykład będzie miał tak zawikłaną strukturę dla podanej funkcji, że rozwiązania zadania będzie niejasne i ostatecznie za trudne. Bo zastosowanie reguł - nawet w matematyce - wcale nie jest automatyczne i oczywiste (a przynajmniej nie zawsze takim jest).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:46, 26 Lis 2017    Temat postu: Re: Struktura widzimisia

Mem złego widzimisia
Jest niewątpliwie pewien rodzaj schematu myślowego, który ogólnie widzimisiowi robi "złą opinię". Jest to dość specyficzna sytuacja, w której ktoś ZAMIAST STOSOWAĆ SPRAWDZONE METODY robi coś ewidentnie po swojemu, a przy tym zwykle głupio.
Oczywiście sam widzimiś nie jest ani dobry, ani zły z natury, więc da się wskazać przypadki, gdy wynika z niego nie tylko coś dobrego, ale też ewidentne zło, głupota. Problem w tym, że ogólne banowanie myślowego samego mechanizmu pracy umysłu (tutaj widzimisiowo - arbitralnego rozpoznania i wyboru) tylko dlatego, że MOŻE być nieprawidłowy wylewa nam dziecko z kąpielą. To bazując na tej zasadzie należałoby właściwie uznać za wadliwy każdy (!) sposób rozumowania - wszak zawsze da się go użyć jakoś nieprawidłowo.
Tymczasem zasada jest prosta:
- są przypadki, gdy mamy dostęp do wiedzy, jak działać skutecznie dla rozwiązania problemu, a wtedy najczęściej (też nie zawsze) dobrze jest tę wiedzę stosować.
- jest jednak cała klasa przypadków, dla której PO PROSTU NIE WIADOMO jaki schemat, reguła, prawo się stosuje. A jeśli z jakichś powodów wyboru trzeba dokonać, to będzie on - z konieczności - arbitralny, widzimisiowski.

A oczywiście zdecydowana większość to PRZYPADKI POŚREDNIE, zawierające mieszaninę elementów subiektywnych i tych związanych z dokonanymi przez ludzi obiektywizacjami.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 21:46, 26 Lis 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:56, 26 Lis 2017    Temat postu:

Jest jeszcze trzecia opcja, nie robić dramatu z rzeczy w życiu nieistotnych i pomedytować - tak 20 minut dziennie - profilaktycznie i zdrowo :)

Pamiętam jak dojeżdżałam do pracy do Boston'u i często siadałam obok renomowanego chirurga o specjalności w kardiologii. W pociągu jak to w pociągu, mimo iż tani nie jest i jeżdżą nim przeważnie osoby profesjonalne i uposażone, wcale nie znaczy, że od czasu do czasu nie trafi się jakiś jednorazowy ewenement. Pewnego dnia jechała para, mąż i żona, i od razu widać było, że facet wraca z chemioterapii. Oczywiście mogli udać się do wagonu medytacyjnego i tam podróżować w ciszy, ale usiedli w regularnym. Kiedy w wagonie powstał gwar, kobieta podniosła się i podeszła do pasażerki, która zachowywala się najgłośniej i poprosiła o cisze. Ta stwierdzila, że jeśli chcą podróżować w ciszy to mogą przenieść się do wagonu medytacyjnego (pierwszy za lokomotywą). Ale podejrzewam, że facet po chemioterapii nie miał siły tam dojść. Spojrzałam nie mówiąc nic na ta pasażerkę, pragnąć dać jej do zrozumienia, że empatia w tej sytuacji by nie zaszkodziła, ale nie zwróciła na mnie uwagi. Chciała zaangażować się w słowną potyczkę z żoną faceta po chemioterapii. Wówczas odezwał się do mnie chirurg mówiąc spokojnie jak angielski lord (coś w rodzaju mojego zmarłego Taty): "I właśnie z powodu takich sytuacji mam tyle pracy. Dlaczego one się tak emocjonują." Ponieważ głośna pasażerka nakręcała się sama mimo, iz zona mężczyzny po chemioterapii już od niej odeszła, to pofatygowałam się po konduktora, który natychmiast skorygował zachowanie pasażerki stwierdzając, że jak się nie uspokoi to wysiądzie na następnej stacji gdzie w eskorcie policji MBTA (policja firmy przewozowej) odpowie za zakłócenie porządku. A podróżowanie z tym chirurgiem i kardiologiem to była sama przyjemność, bo był kopania medycznej wiedzy w praktycznym zastosowaniu od stents, bypass i cokolwiek w chwili obecnej jest używane aby pomagać osobom, które z niewiedzy i nieskonczonego egoizmu tworzą ponownie ten sam problem zdrowotny, który do konieczności stents czy bypass ich dorpowadzil przez powielania swojego niehigienicznego trybu życia jak kalka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 3:23, 27 Lis 2017    Temat postu: Re: Struktura widzimisia

Widzimiś a weryfikacja
Z faktu, iż widzimiś jest arbitralny, subiektywny niejeden wyciągnie zapewne wniosek, iż jest on absolutnie nieweryfikowalny. Byłby to jednak wniosek przedwczesny.
Widzimiś jest nieweryfikowalny jedynie metodami obiektywnymi - zewnętrznymi. Jednak subiektywny charakter wcale nie wyklucza weryfikacji wewnętrznej. I odnosi się to nawet do najbardziej subiektywnego, arbitralnego widzimisia. A w pewnym sensie jest to weryfikacja gorsza (w znaczeniu bardziej bolesna dla osoby, która widzimisie stosuje).
Jak działa wewnętrzna weryfikacja widzimisia?
- Ona funkcjonuje na zasadzie sprawdzenia WEWNĘTRZNEJ SPÓJNOŚCI.

Jest taki dowcip o papudze milicjancie z czasów PRLu. W dowcipie tym papuga nabijała się ze swojego właściciela milicjanta nazywając go obelżywie (mniejsza o to, jaka to była obelga, bo wersje pewnie były różne ja wybiorę jeden wariant). Nazywała go raz, drugi, trzeci. Zawsze zaczynało się identyczne: Te..., milicjant! Ty c..ju
Jak tylko wrócił z pracy witała go znowu: Te..., milicjant! Ty c..ju!
Wreszcie milicjant miał tego dość. Stanął przed papugą i jasno zapowiedział: jak jeszcze raz mnie tak nazwiesz, to cię oskubię, a potem zrobię z ciebie rosół.
Gdy następnym razem milicjant wrócił z pracy papuga go powitała: Te..., milicjant! Ty WIESZ!

Ten dowcip ukazuje pewien ważny rys natury naszego subiektywizmu - on tam "w środku" wcale nie jest taki dowolny. Jednak jakieś stałe elementy w nim są, jakaś struktura się stworzyła. Można przez jakiś czas bronić poglądów wewnętrznie sprzecznych, można się upierać przy zawsze odrębnej (najczęściej wygodnej dla interpretującego) interpretacji w zależności od przypadku. I tak ludzie rzeczywiście robią - oszukują nie tylko innych, ale i samych siebie. Jednak jest granica samooszukiwania się! Tam w środku właściciel kolejnego widzimisia sprzecznego z poprzednio wytworzonym widzimisiem słyszy ten niemiły głos: Ty WIESZ!

Z głosem wewnętrznym jest o tyle trudno, że NIE MA CZYM GO RUSZYĆ/ZMIENIĆ! Wewnętrzne intuicje nie mają jasnego powodu, nie poddają się perswazjom. Wszak ich natura jest taka, iż dają wynik - ocenę bez procesowania jakiegoś modelu, czy przesłanek, dają ten wynik same z siebie. Ale skoro dają go bez przesłanek, to też przesłanek (a zatem i zewnętrznej perswazji, która też jest forma przesłanki) się nie słuchają. Dlatego tak trudno leczy się depresje - bo zaburzenia psychiczne, gdy wejdą głęboko do wnętrza psychiki, są praktycznie nie do "wypędzenia" z umysłu. One są arbitralne, a skoro takimi są, to na każdą próbę perswazji odpowiedzą - arbitralnie - "wy nie macie racji, jest tak, jak jak teraz czuję".
W warstwie zewnętrznej, tej obiektywizowalnej, intelektualnej działają argumenty (nie na wszystkich jednakowo, bo część intelektualistów też ma silną komponentę arbitralną, subiektywną, czyli antyintelektualną), tam PRZYNAJMNIEJ MOŻNA DYSKUTOWAĆ. Intelektualny sposób podejmowania decyzji opiera się o stabilne (co niekoniecznie oznacza prawdziwe, słuszne) postawy - modele, przesłanki obiektywne. To powoduje, że w warstwie intelektualnej, dążącej do obiektywizacji może toczyć się dyskusja - wszak tylko tam procesowane są byty jakoś wspólne dla różnych ludzi, jakoś uwolnione od ciężaru subiektywizmu.
W warstwie subiektywnej NIE MA DYSKUSJI - jest prosta piłka: albo przyjmujesz mój punkt widzenia, albo...
... albo właściwie nic. Pewnie tylko cierpienie, złość, degrengolada, walka na śmierć i życie. Bo do skrajnego, wrośniętego w świadomość subiektywizmu NIC nie przemówi. Czyli jeśli w nim pojawi się sprzeczność, rozdźwięk, niespójność, to BĘDZIE ONA NIEUSUWALNA.

PS
Ja w tym aspekcie widzę BARDZO MOCNO TROP światopoglądowy, religijny, dotyczący sensu ludzkiego życia i koncepcji grzechu pierworodnego. Ten aspekt sprawy w jakimś sensie tłumaczyłby (w tym modelu, o którym myślę) konieczność zesłania świadomości w pewnym stanie na świat, w którym zderzą się ze sobą radość i cierpienie, przyjemność i ból, trud i odpoczynek.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 7:47, 27 Lis 2017, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:54, 27 Lis 2017    Temat postu: Re: Struktura widzimisia

Jeszcze jeden element warto tu dorzucić do opowieści o subiektywizmie - intuicjonizmie. Jest w nim jedna forma kontaktu z otoczeniem - empatia. Kto jest subiektywistą, a posiada empatię, ten ma szansę na nie bycie twardym betonem uczuć i myśli. Ten, kto empatii nie posiada, będzie zamkniętym na głos z zewnątrz, zabetonowanym egocentrykiem, który nie reaguje ani na perswazję, ani na prośby i poczucie wspólnoty. Jedyne co do takich ludzi przemawia, to po prostu twarde realia, przymus, przemoc.
Najbardziej zrównoważony układ otrzymujemy wtedy, gdy aspekty subiektywno - intuicyjny współdziała z obiektywizująco - intelektualnym. Wtedy wady obu stylów podejmowania decyzji są niwelowane tym drugim aspektem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:10, 27 Lis 2017    Temat postu:

Ten fenomen synchronizacji/harmonii 4 funkcji mozgu ludzkiego - instynkownej, emocjonalnej, intelektualnej, I intuicyjnej - to w neurochemii Super Mozg. Pisze na wszelki wypadek , zeby Ameryki nie odkrywac :)

W tym stanie funkcja mozgu intuicyjnego zwana mozgiem najwyzszym dokonuja walidacji wszelkich bodzcow przez system wartosci wyplywajacy z charakteru moralnego czlowieka I szacuje wartosc dodana dla ogolu. U osob, ktore zyja w dysharmonii 4 funkcji mozgu czyli funkcjonuja na mozgu nizszym (instynkt zachowawczy I emocje rzadzace czlowiekiem), intelekt I intuicja z powodu niedokrwienia platow czolowych naturalnie nie pracuja optymalnie I nie dokonywana jest referencja bodzcow w oparciu o system wartosci. Stad, hipokryta nie wie, ze jest hipokryta. Szczegolnie hipokryta ekstraweryczny, ktoremu otoczenie osob podobnych przyklaskuje, ze nosi piekna odziez gdy w istocie jest nagi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 2:18, 30 Lis 2017    Temat postu: Re: Struktura widzimisia

Michał Dyszyński napisał:
Mem złego widzimisia
Jest niewątpliwie pewien rodzaj schematu myślowego, który ogólnie widzimisiowi robi "złą opinię". Jest to dość specyficzna sytuacja, w której ktoś ZAMIAST STOSOWAĆ SPRAWDZONE METODY robi coś ewidentnie po swojemu, a przy tym zwykle głupio.

O memie zlego widzimisia warto by chyba jeszcze coś napisać.
Część osób "banuje" aspekt subiektywny ze swojego myślenia, sugerując się efektem myślenia po linii pragnień. W typowym przypadku polega on na tym, że gdy coś komuś nie odpowiada, to umysł będzie ów przykry aspekt pomijał, lekceważył, usuwał ze świadomości, fałszując tak odczyty rzeczywistości. Efekt niewątpliwie występuje - głupio zakochanemu/nej czasem po prostu nie sposób jest wytłumaczyć, że wybranka/ek jego/jej serca to ktoś niegodny zaufania, toksyczny. W dysputach światopoglądowych ateiści zarzucają teistom wymyślanie sobie osoby Boga, będące psychologicznym "plastrem" na lęki życia. Z drugiej strony podobny zarzut teiści stawiają czasem ateistom - że odrzucenie idei Boga jest u nich związane z pragnieniem pozbycia się wszelkich moralnych norm, a dalej usprawiedliwienia jakichś swoich niegodziwości. W obu przypadkach pojawia sie ten sam mechanizm myśli - oto może (!) ktoś nagina swoje rozpoznania prawdy do tego, co jest mu raczej wygodne, a nie do tego, co wynika z bezstronnego osądu. Jednak to, że coś może wystąpić, nie upoważnia nikogo do traktowania rzeczy tak, jakby było pewne iz one wystąpią, albo iż na pewno wystąpią w destrukcyjnej formie.
Myślenie po linii pragnień fałszujące rzeczywistość niewątpliwie BYWA problemem. I w tym kontekście można by mówić o "złym widzimisiu", czyli takiej postaci arbitralności w myśleniu, która skutkuje ewidentnym fałszem. Powstaje jednak pytanie, czy czasem samo banowanie aspektu arbitralności/widzimisiostwa, wynikające z faktu, iż opisany negatywny efekt MOŻE (nie musi!) wystąpić, samo nie jest czasem formą złego widzimisia. :rotfl:

Dlatego warto by napisać o mechanizmie dobrego widzimisia.
Tu pewnie już niejeden się zdziwi - jak to widzimiś w ogóle może być dobry? Przecież prawda powinna być obiektywna, pochodzić od tego "jak jest", a nie co się tam komu zachciało...
Jednak wnikliwe spojrzenie na sprawę chyba daje przekonywujące argumenty za tym, aby uznać też sensowność arbitralności w rozumowaniu.
Tu dotykamy jednocześnie pewnego aspektu WIEDZY, który nie każdemu zjadaczowi chleba jest dany. W naiwnym rozumieniu prawdy naukowej dominuje przekonanie, iż naukowcy nie mają wyboru w stosowaniu modeli do swojej pracy, że to "po prostu wiadomo", jakimi modelami należy rozwiązywać bieżące problemy poznawcze. Jednak tak nie jest. Ten fakt jest nieco ukryty za tą okolicznością, iż rzeczywiście istnieje pewien mainstream w nauce, czyli zbiór przekonań, teorii uznanych w środowisku. Ale warto zauważyć że:
- sam mainstream też ewoluuje (jedne modele z niego wypadają, inne się zmieniają, jeszcze inne dochodzą)
- w ramach mainstreamu rozwiązać da się tylko ograniczoną klasę problemów, więc nieraz trzeba sięgnąć do modeli słabo sprawdzonych, hipotetycznych
- ktoś musi rozwój owego mainstreamu popychać, czyli rozważać modele spoza mainstreamu
- w ramach mainstreamu stosuje się SYMULACJE, czyli zapuszczanie znanych modeli wielokrotne (modelowanie komputerowe) z różnymi warunkami początkowymi - z tego można dochodzić do ustaleń, jakie warunki początkowe najlepiej odpowiadałyby rzeczywistości znanej z późniejszych etapów
- w ramach mainstreamu wciąż wiele parametrów jest kompletnie nie znanych i (niezależnie od wskazanych poprzednio symulacji) pewne aspekty trzeba po prostu przyjąć arbitralnie, czasem nawet je losować, albo luźno szacować.
- w ramach mainstreamu pewne problemy mogą być rozwiązywane RÓŻNYMI MODELAMI, zaś wyniki nieraz bywają rozbieżne. Bo ogólnie mainstream nie składa się z jednego modelu, ale z całego ich pakietu.
- żaden z modeli naukowych nie jest absolutny, skończony i żaden z modeli nie jest traktowany jako pewnik, w który należy "obowiązkowo wierzyć". Wręcz przeciwnie - naukowcy sprawdzają zdawałoby się nawet najbardziej "oczywiste" założenia - np. w fizyce prawo zachowania energii, pędu, zasady fizyki kwantowej, relatywistycznej. Naukowiec MA WYBÓR, czy chce zająć rozwijaniem efektów aktualnego modelu, czy sprawdzaniem/kwestionowaniem samego modelu, czy (często, choć nie zawsze) zajmować się jakimś modelem alternatywnym. Bo taka alternatywa jest nierzadkim przypadkiem w zagadnieniach naukowych.

Ogólnie - wyborów, których należy dokonać, badając świat jest wiele, praca naukowa to nie jest żaden "samograj" i dlatego chyba właśnie jest taka ciekawa. Ale każdy wybór, każdy dylemat w pracy świadczy o tym, że to nie (a przynajmniej nie wyłącznie) jakaś zewnętrzna konieczność wyznacza rozwój wiedzy, lecz także arbitralne założenia stosowane przez naukowców. Czasem oczywiście te założenia się sprawdzą, a czasem (może nawet częściej, jeśli działamy w obszarach słabo sprawdzonych) nie. Jednak innej metody, jak próbowanie, weryfikowanie hipotez dla rozwoju nauki po prostu nie wymyślono - WIDZIMISIOSTWO NAUKOWE jest po prostu nieusuwalnym NARZĘDZIEM MYŚLI i ROZWOJU NAUKI.

A na koniec chcę uprzedzić pewien typ odpowiedzi na moje wywody. Typową reakcją osób, które nie rozliczyły się z aspektu widzimisiostwa w swoim myśleniu jest wskazywanie (tu w odpowiedzi na powyższe argumenty), że W LICZNYCH PRZYPADKACH JEDNAK STOSUJE SIĘ DOBRZE OKREŚLONE, STANDARDOWE METODY. Otóż ja - się z tym, jak najbardziej, ZGADZAM! Oczywiście, że jest cała klasa przypadków, gdy widzimisiostwo jest mocno ograniczone, gdzie stosuje się dobrze opracowany schemat - standard. Ale ja pisze o tym, że JEST I TAK, I TAK! - Tzn. nie piszę, że widzimisiostwo w nauce pojawia się zawsze i tylko ono "rządzi". Wręcz przeciwnie - twierdzę, że mamy nie tylko widzimisiostwo, lecz przelewanie się w myśleniu tych elementów stałych, schematycznych (standard) i tych zmiennych, zakładanych przez umysł, arbitralnych (czyli widzimisiów). Moją tezą też nie jest zatem to, że mamy tylko widzimisie, ale jest nią że mamy RÓWNIEŻ widzimisie, co trzeba traktować jako normę, nie bać się tego, nie wstydzić...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 23:51, 01 Gru 2017, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 3:58, 01 Gru 2017    Temat postu:

"Widzimisię" jest wszystkim, co mamy, a nawet wszystkim, czym jesteśmy- szczególnie, gdy osobę rozpatrywać tylko w kontekście jej przekonań i sposobów rozumowania. A do weryfikacji własnego, osobistego widzimisię nie mamy niczego innego, niż "widzimisia" innych osób, ludzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 5:22, 01 Gru 2017    Temat postu:

A samorefleksja to "gips"? :)

BTW a witam, witam :)


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 5:22, 01 Gru 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 6:39, 01 Gru 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
A samorefleksja to "gips"? :)

BTW a witam, witam :)
A czym jest samorefleksja?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:24, 01 Gru 2017    Temat postu:

Maszsz :)
Cytat:
self-reflection - (noun) - meditation or serious thought about one's character, actions, and motives.
- Medytacja lub poważne myśli o swoim charakterze, działaniach I ich motywach.

Uzywamy w Stan(ik)ach terminu introspection = introspekcja. :)

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych](psychologia)


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 18:27, 01 Gru 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:27, 02 Gru 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Maszsz :)
Cytat:
self-reflection - (noun) - meditation or serious thought about one's character, actions, and motives.
- Medytacja lub poważne myśli o swoim charakterze, działaniach I ich motywach.

Uzywamy w Stan(ik)ach terminu introspection = introspekcja. :)

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych](psychologia)
I nie jest to widzimisię o sobie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
małyjanio




Dołączył: 22 Lis 2017
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 23:24, 04 Gru 2017    Temat postu:

A czy tak nie jest że "o sobie" własciwie niewiele czy wręcz nic nie wiemy?
Odrzucam zewnętrzność, odebrane zmysłami, wszelkie, od najstarszych poczynając, kontakty z zewnętrznym światem, cóż pozostaje?

PS

Dzień dobry, tak ogólnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:40, 04 Gru 2017    Temat postu:

małyjanio napisał:
A czy tak nie jest że "o sobie" własciwie niewiele czy wręcz nic nie wiemy?
Odrzucam zewnętrzność, odebrane zmysłami, wszelkie, od najstarszych poczynając, kontakty z zewnętrznym światem, cóż pozostaje?

PS

Dzień dobry, tak ogólnie.
Wszystko, co wiemy, to jedynie "od siebie", "przez siebie"...
Co do drugiego pytania, to byłby ciekawy eksperyment, chociaż "nieludzki", nieetyczny. Sam jestem ciekaw, czy wówczas rozwinęłaby się świadomość. Mam podstawy, by wątpić. A to byłoby już ważką, znaczącą przesłanką do tezy, iż świadomość jest pochodną organizmu, iż stanowi jedność z ciałem, a właściwie od niego pochodzi, a wytwarza się dopiero pod wpływem zewnętrznych czynników, bodźców. Tylko jest jeszcze samoświadomość- coś wyraźnie odmiennego od pozostałych "stopni", etapów świadomości...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:16, 05 Gru 2017    Temat postu:

małyjanio napisał:
A czy tak nie jest że "o sobie" własciwie niewiele czy wręcz nic nie wiemy?
Odrzucam zewnętrzność, odebrane zmysłami, wszelkie, od najstarszych poczynając, kontakty z zewnętrznym światem, cóż pozostaje?

PS

Dzień dobry, tak ogólnie.

Dzień dobry, tak w szczególe :wink:

Tu docieramy do punktu, na którym się "wykłada" spora część filozofów naszego chlewika. Wykładają się, bo bardzo chcieliby "mieć rację", co rozumieją jako "mieć jedną rację", czyli jeszcze dokładniej "wykazać SWOJĄ rację". Posługują się językiem, używają słów jak inni ludzie, ale za chwilę znaczenia owych słów arbitralnie modyfikują, by coś tam wykazać.
W tym wypadku problemem są słowa "wiedza", "wiara", "istnienie". Bo np. słowo "wiedza" funkcjonuje na przynajmniej paru różnych poziomach, w różniących się znaczeniach.
Przeanalizujmy sformułowania:
wiem, że podołam temu zadaniu
wiem, ze lody truskawkowe są smaczne
wiem, że jest mi zimno

W tych sformułowaniach słowo "wiem" dałoby się równie dobrze zastąpić przez "czuję". Jeśliby jakoś określić tę wiedzę, bo byłaby to WIEDZA PRYWATNA.

Weźmy jednak inne zdania:
wiem, że 3+5=8
wiem, że Słońce jest wielką kulą gorącej plazmy
wiem, że Paryż jest stolicą Francji

Z kolei w tych sformułowaniach zastąpienie słowa "wiem" przez "czuję" nie pasuje. Bo w istocie chodzi o coś innego - chodzi o wiedzę rozumianą jako akceptację i zrozumienie pewnych schematów językowych i znaczeniowych, które stanowią skarbnicę ludzkiej wiedzy. To byłaby WIEDZA PUBLICZNA - wspólna dla wielu ludzi.

Użycie słów w rozmowie jest mocno KONTEKSTOWE, trzeba dodatkowo wyczuwać co właściwie ktoś oznajmia, gdy określonego słowa użyje. Ludzie dyskutujący na takim forum jak sfinia mają jednak tendencję do tego, aby jakoś wypromować swój pogląd, który to pogląd powinien być ten jeden i słuszny, więc obcinają znaczenia słów, które akurat owemu poglądowi by się wymykały. Jednocześnie jednak za chwilę pewnie często użyją tego "przyciętego" słowa, gdy przyjdzie do rozmowy na inny temat. Tu trzeba pewnego wyrobienia, ale tez chyba jakiegoś wewnętrznego rozliczenia się z chciejstwem udowadniania, że ma się rację, aby zaakceptować iż JĘZYK JEST JAKI JEST, jest przede wszystkim konstrukcją publiczną (ukłony dla Wittgensteina) i to użycie w tysiącach rozmów ludzi ostatecznie ustala czym znaczenie jest, niż czyjeś arbitralne widzimisię, osobnika chcącego aby tylko jedno znaczenie zrobić "tym poprawnym".
Ten przydługi wstęp ma wyjaśnić jedno - ściśle o sobie "wiemy", to co o sobie czujemy i pamiętamy, lecz nie jest to "wiedza" w znaczeniu tej skarbnicy ludzkich dociekań, myśli, modeli naukowych itp. To jest byt myślowy znacząco innego rodzaju. Użyjemy tu tego samego słowa "wiedza", zaś kontekst nam dookreśli, że chodzi o wiedzę prywatną. Lecz nie warto byłoby się za chwilę wykłócać, iż ta nasza "wiedza" jest czymś obiektywnym, czymś dzielonym przez ludzi. To co "wiemy o sobie" pozostanie zatem jakby ODCZUCIEM SIEBIE, to zaś co wiemy o świecie będzie MODELOWANIEM tego świata (czyli wrzuceniem doznań w przestrzeń opisów, odniesień, myślowych przekształceń wynikających najczęściej z doświadczeń wielu ludzi).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 5:01, 05 Gru 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Dyskurs napisał:
Maszsz :)
Cytat:
self-reflection - (noun) - meditation or serious thought about one's character, actions, and motives.
- Medytacja lub poważne myśli o swoim charakterze, działaniach I ich motywach.

Uzywamy w Stan(ik)ach terminu introspection = introspekcja. :)

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych](psychologia)
I nie jest to widzimisię o sobie?
Nie, to widzi mi się :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:01, 06 Gru 2017    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Dyskurs napisał:
Maszsz :)
Cytat:
self-reflection - (noun) - meditation or serious thought about one's character, actions, and motives.
- Medytacja lub poważne myśli o swoim charakterze, działaniach I ich motywach.

Uzywamy w Stan(ik)ach terminu introspection = introspekcja. :)

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych](psychologia)
I nie jest to widzimisię o sobie?
Nie, to widzi mi się :*
To już chyba lepiej iść na panienki, niż się z panią babą w dyskusje wdawać...:mrgreen: ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin