Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Samokrytycyzm jako niezbywalny warunek kompetencji

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:15, 16 Paź 2023    Temat postu: Samokrytycyzm jako niezbywalny warunek kompetencji

Większość (szczególnie tych ostatnich) dyskusji na sfinii opiera się o "logikę" i intencję: jeśli bardzo mocno, tak najmocniej jak się tylko da moje racje postawię, to na pewno je wcisnę do dyskusji jako wygrane stanowisko.
Większość dyskutantów zdaje się niezbicie wierzyć, że w dyskusji osiąga się sukces waląc ciężkim młotem, wciskając swoje maksymalną presją, ilością (a w znikomym stopniu wartością) argumentów. W tym kontekście samokrytycyzm jest odbierany jako słabość.

Ja od lat wyznaję odwrotną zasadę, że zdolność do samokrytycyzmu jest dowodem osobowej mocy i świadectwem mentalnej kompetencji, zaś brak samokrytycyzmu wskazuje na słabość mentalną.
Uważam za bardzo naiwną, pozbawioną podstaw w faktach nadzieję, że w dyskusji, jak się na kogoś nakrzyczy, jak się go postraszy (właściwie to nie bardzo jest nawet czym straszyć...), nawymyśla mu, naubliża, to ten ktoś przyjmie racje, które przedstawiamy. To działa wyłącznie (ale też nie zawsze) w relacji skrajnie asymetrycznej na start - np. w układzie rodzic - małe dziecko, przełożony - podwładny.

Samokrytycyzm jest dowodem pewnej minimalnej kompetencji ponieważ:
- pokazuje, że samokrytyczny dyskutant POSIADA KONTROLĘ nad swoimi emocjami, chciejstwami
- pokazuje, że NIE BOI SIĘ krytyki, jaka mogłaby spaść na niego, gdy przyznaje się potencjalnie do błędu
- pokazuje, że REALNIE ROZWAŻA OPCJE, przyjmuje je badając racje w każdą stronę, a nie tylko dekretuje tę stronę, która jest mu wygodna z jakiegoś powodu
- okazuje ogólnie WOLNOŚĆ MYŚLI I WYBORU, bo NIE JEST ZDETERMINOWANY swoim poprzednim stanowiskiem, lecz potrafi reagować na pojawiające się przesłanki.

Dyskutant bez samokrytycyzmu daje swoją postawą dowód, że jego osąd bierze się nie z przesłanek, a z osobistych uprzedzeń.
Dla kogoś, kto szuka racji w oparciu o argumenty rozumowe, dyskutant nie mający w swoim "arsenale mentalnym" zdolności do samokrytycyzmu jawi się jako po prostu niekompetentny, niewiarygodny w ocenach.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 13:16, 16 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:42, 16 Paź 2023    Temat postu: Re: Samokrytycyzm jako niezbywalny warunek kompetencji

Zastanawia mnie, że tak mało ludzi podobnie do mnie postrzega autorytet, kompetencje podobnie do mnie, czyli jako ściśle związane ze zdolnością do samokrytycyzmu. Skąd się to bierze?
- Wg mnie z (bezwiednej) podległości instynktom: rywalizacji i stadnemu.

Bardzo niewiele ludzi jest w stanie być konsekwentnymi mentalnie w tym znaczeniu, iż skoro uznaje się raczej za prawdę to, co jest obiektywne, niezależne od ludzkich chciejstw, emocji, zdolności oszukańczego manipulowania opinią otoczenia (pewnie jakby dowolną osobę o to wprost spytać, to by to potwierdziła), ale już w samym działaniu, w samym przyznawaniu słuszności słowom okazuje się najczęściej, że rację przyznają najczęściej tym, którzy
- zasugerowali swoją władczość (choć mogą to być wielokrotnie czcze deklaracje)
- zadeklarowali autorytet, ważność, wyższe stanowisko (choćby nie było na to obiektywnego potwierdzenia)
- którzy okazuję emocje, a szczególnie grożą, złoszczą się, gdy ktoś się im sprzeciwia.

Bo - jako ludzie - słabi jesteśmy. Wciąż jesteśmy bardziej zwierzętami (właśnie nasze emocje są bardziej zwierzęce, niż wyższe ludzkie), niż tymi, którzy są w stanie być konsekwentni w swoich ocenach, wyborach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:09, 16 Paź 2023    Temat postu: Re: Samokrytycyzm jako niezbywalny warunek kompetencji

Michał Dyszyński napisał:
Zastanawia mnie, że tak mało ludzi podobnie do mnie postrzega autorytet, kompetencje podobnie do mnie, czyli jako ściśle związane ze zdolnością do samokrytycyzmu.

Szczególnie nie cenią samokrytycyzmu osoby, które uważają, że życie jest walką o prymat, o wybicie się w społeczeństwie. Walka, wojna ma swoja logikę, w której silnie liczy się kamuflaż, pozoranctwo, robienie wrażenia, że się jest mocnym, co ma sprzyjać postraszeniu wroga. Dlatego osoby z natury walczące z reguły nie przyznają się do swoich błędów, instynktownie traktując sprawy na zasadzie: jak się przyznam do słabości, to wróg to wykorzysta.
To pokazuje też, kto przede wszystkim ma szansę być szczerze i bezproblemowo samokrytycznym:
- albo osoba tak silna, tak pewna siebie, że nikt jej już nie ma szansy zagrozić
- albo osoba pogodzona z tym, że nie ma powodu walczyć o wszystko, a może w ogóle że walka (najczęściej chodzi o walkę o wizerunek) jest mało istotną częścią życia, że sukcesy na tym polu mają niewielkie znaczenie.
To pokazuje, że aby zdobyć się na samokrytycyzm trzeba osiągnąć pewien minimalny poziom siły i wewnętrznej kompetencji. Słabi, szczególnie ci, którzy mają wielkie parcie na ochronę swojego wizerunku, na pięcie się w górę, obawiający się, że (silnie wobec nich) wrogowie mogą wykorzystać każdą informację o słabości, uważają, iż nie mogą sobie pozwolić na jakiekolwiek przyznanie się do błędu. Ci będą bardzo wiele wysiłku wkładali w tworzenie i umacnianie iluzji o swojej absolutnej kompetencji, wiedzy, autorytecie.

Problem w tym, że bez samokrytycyzmu nie sposób jest się rozwijać, bo się bez niego nie dostrzega popełnianych błędów, a w konsekwencji ich nie naprawia. I dla jako tako bystrych obserwatorów, prędzej czy później stanie się jasne, że dana osoba tylko gra kompetentną, ale to jest wyłącznie poza, fałszywy wizerunek. Głupcy, którzy niczego nie sprawdzają, mogą się nabrać na to na dłużej. Będą brali za dobrą monetę czcze deklaracje, bo głupcy w ogóle poza deklaracje rzadko rozumowaniem wykraczają. Dlatego są głupcami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 6 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:12, 16 Paź 2023    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Nie 11:58, 26 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:29, 16 Paź 2023    Temat postu:

Ja czasami ostentacyjnie mogę się przyznać do błędu, to bycia w czymś gorszym. Po co?...
- aby zademonstrować mój dystans do tego celu, jakim jest wygrywanie w dyskusji, albo aby zasugerować, że ma na tyle duży zasób sił, inteligencji potrzebnych w potencjalnym starciu, iż oddanie przeciwnikowi jakiegoś tam punktu na swoją korzyść i tak nie zrobi istotnej różnicy.

Ponoć był taki epizod w jednym z oblężeń zamku w Słowenii, że napastnicy chcieli wziąć ów zamek głodem. Wiele miesięcy oblegali ten zamek, ale że był położony w sposób nie dający szans na zdobycie w boju, to po prostu rozłożyli się obozem, czekając aż mieszkańcom zamku zabraknie żywności. Ponieważ jednak obrońcy zamku dostawali żywność sekretnymi kanałami, to się tego specjalnie nie obawiali. W pewnym momencie zaczęli oblegających ostrzeliwać...
kurczakami. :shock: Ta demonstracja nonszalancji w temacie posiadanych zasobów żywności przyniosła ostatecznie ten skutek, że od oblężenia zamku wróg odstąpił.

Więc ja czasem przyznam się do błędu też...
nonszalancko. Mogę pokazać oponentowi - no to sam ci daję na tacy mój błąd! Mało ci?... Za chwilę ci podrzucę drugi mój błąd! Wciąż wierzysz, że tym wytykaniem mi (często rzekomych, albo nieistotnych) błędów coś wskórasz?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:00, 17 Paź 2023    Temat postu:

Chyba głównym wrogiem samokrytycyzmu jest AMBICJA ABY MOJE POSTAWIENIE SPRAWY BYŁO NA WIERZCHU - WYGRYWAŁO. "Z definicji" bowiem intencja "wcisnąć innym to, co głoszę" jest przeciwna do intencji "zastanowić się nad tym, czy to co głoszę nie ma jakichś słabych stron, czy nie ma w tym czegoś do poprawienia, może dużej modyfikacji".
Aby być samokrytycznym, trzeba w sobie wygasić pewien rodzaj ambicji. Nie jest to całkowite pozbawienie się ambicji, lecz pozbawienie się ambicji określonego rodzaju - ambicji aby to konkretne, bieżące, moje stanowisko zostało przyjęte bez względu na inne okoliczności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:29, 17 Paź 2023    Temat postu:

W moim osobistym modelu budowania kompetencji, zdobywa się ją UDOSKONALANIEM I DOŚWIADCZENIAMI PRZEZ LATA. Kompetencji nikt nie ma na początku życia. Nie jest się ekspertem jako dziecko. Kompetencję zdobywa się obserwując efekty swoich działań i korygując błędy, jakie się pojawiały. Im większe jest doświadczenie ze skorygowanymi błędami, tym większą kompetencję się zdobywa.
W tym modelu, ci co nie uczą się na swoich błędach, nie mają szansy być kompetentni. A przecież samokrytycyzm jest niczym innym jak sformułowaniem jednym słowem postawy uczenia się na błędach. Brak samokrytycyzmu jest automatycznie dla mnie sygnałem o tym, że mam oto przed sobą osobę o niskiej kompetencji. Ludzie nie umiejący się przyznać do błędów, wiecznie u innych tylko doszukujących się win, uchybień, zła w moich oczach są podejrzani o to, że powielają różne życiowe błędy od lat, że zatrzymali się w rozwoju, ewentualnie skorygowali pewne błędy wyłącznie pod wpływem jakiegoś przymusu z zewnątrz.

I chyba też widzę dość wyraźną dodatnią korelację u obserwowanych przeze mnie osób pomiędzy akceptacją dla metod bliskich przemocy i twardej władzy i jednocześnie braku zdolności do krytycznej oceny siebie SAMODZIELNIE. Przypuszczam, że resztkami instynktu samozachowawczego w obszarze prawdy te osoby przeczuwają, iż jak ich samych zewnętrzna przemoc nie zmusi do porzucenia wciąż powtarzanych błędów, to sami będą w nich tkwili. Ci ludzie z resztą oceniają innych na podobieństwo własne - dlatego wierzą, że bez władzy, która stosuje twardą przemoc, wywyższa się, ostentacyjnie demonstruje swoją przewagę, ludzie czyniliby głównie zło i powielali błędy. Ci ludzie są w znacznym stopniu wewnętrznie przekonani, że dobro nie bierze się z refleksji, ale jest efektem posłuszeństwa wobec władzy. Oni nie widzą dobra w ukształtowanym człowieku, lecz podejrzewają samego człowieka raczej o zło, zaś dobro miałoby powstawać raczej jako efekt wystąpienia przeciw temu, co człowiek sam zrozumie, wymyśli, przedsięweźmie, czyli z władzy, która go koryguje wbrew jego pragnieniom.
Ja z kolei uważam, że to prawdziwe, trwałe dobro ma szansę powstać wyłącznie jako efekt refleksji korekty nieudanych strategii życiowych, jako efekt doskonalenia się. Władza przemożna co prawda przydaje się do utemperowania jednostek najbardziej destrukcyjnych i skłonnych do przestępstw, lecz przecież ani nie może stać przy każdy, ani też sama nie jest doskonała, bo wyłania się z tego społeczeństwa, jakie jest, a nie z zasobu ludzi wysoce moralnych. Zatem ja ja trwałego dobra upatrują tylko w tym, że ludzie będą się udoskonalali, wzmacniali mentalnie, intelektualnie, korygowali wcześniejsze błędy, czyli byli samokrytyczni. W religii w tym kontekście mówi się o cnocie pokory.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 21:04, 17 Paź 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin