Oless
Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 2139
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:07, 24 Lut 2009 Temat postu: PolemikaUnitariańskieWyznanieWiary cóż byście odpowiedzieli? |
|
|
tekst jest bardzo ostry, oczywiście jeżeli chodzi o argumentację, wszelkie osoby z niedomaganiem serca proszę o zlekceważenie tekstu ;P
mile widziane spostrzeżenia ateistów
Baltimor 5-ego maja 1819 roku.
" ...przede wszystkim wyznajemy doktrynę Jedności Boga, czy też prawdę, że jest jeden i tylko jeden Bóg. Prawdzie tej nadajemy nieskończoną wagę i uważamy za swój obowiązek obronę przed tym, żeby żaden człowiek nie zepsuł nas próżną filozofią. Twierdzenie, że istnieje jeden Bóg jest dla nas jasne. Rozumiemy przez to, że jest jedno Istnienie, jeden Umysł, jeden Intelekt, i tylko Jeden, do którego należy nienabyta i nieskończona doskonałość i władza. Przyjmujemy, że słowa te nie mogły znaczyć nic innego dla prostych i nieuczonych ludzi, których wysłano by głosili tę prawdę i którzy zupełnie nie byli w stanie zrozumieć precyzyjnych rozróżnień między osobą i istnieniem, które przyniosła przenikliwość następnych wieków. Nie znajdujemy informacji, że jedność Boga była całkiem inna niż jedność innych inteligentnych istot.
Tak więc, z całą powagą, choć nie chcąc dotknąć naszych braci, protestujemy przeciwko nieracjonalnej i nie znajdującej poparcia w Piśmie Świętym doktrynie Trójcy. "Dla nas" tak jak dla apostołów i pierwszych chrześcijan, "istnieje jeden Bóg, nawet Ojciec." [1 Kor 8,6] Z Jezusem wielbimy Ojca jako jedynego żyjącego prawdziwego Boga [Ew. Jana 17,3]. Dziwimy się, że ktokolwiek może czytać Nowy Testament i nie być przekonanym, że tylko Ojciec jest Bogiem. Nasz Zbawiciel wciąż wyróżniany jest swym tytułem od Jezusa. "Bóg przysłał swego Syna" "Bóg namaścił Jezusa". Jakże osobliwa i niewyjaśniona jest frazeologia Nowego Testamentu skoro tytuł ten należy także do Jezusa i jeśli głównym zadaniem tej książki jest objawienie go jako Boga, współistniejącego wraz z Ojcem w najwyższej boskości! Wyzywamy naszych przeciwników aby przytoczyli choć jeden fragment z Nowego Testamentu, w którym słowo Bóg oznacza trzy osoby, gdzie nie jest ono ograniczone do jednej osoby i gdzie, pod warunkiem, że znaczenie jego nie jest zmienione poprzez związek, nie oznacza ono Ojca. Czy można użyć mocniejszego argumentu by dowieść, że doktryna, według której bóstwo składa się z trzech osób nie jest podstawową doktryną chrześcijaństwa?
Doktryna ta, gdyby była prawdziwa, musiałaby, z powodu swojej trudności, dziwaczności i wagi, zostać wyłożona z wielką jasnością, ostrożnością, wypowiedziana z wszelką możliwą precyzją.
Ale gdzie znajduje się takie stwierdzenie? Spośród wielu fragmentów, które mówią o Bogu prosimy o jeden, tylko jeden, w którym mowa jest, że jest On istotą potrójną lub, że jest trzema osobami, lub, że jest on Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Przeciwnie, w Nowym Testamencie, gdzie możemy spodziewać się licznych stwierdzeń o Jego naturze, mowa o jednym Bogu, bez najmniejszego zastrzeżenia co do nadzwyczajnego znaczenia tych słów; zawsze mówi się o Nim i do Niego w liczbie pojedynczej, to znaczy słowami, które zawsze oznaczać miały jedną osobę, do których nie można było dopasować żadnej innej idei, bez wyraźnego zaznaczenia. Tak bardzo dalekie jest Pismo Święte od głoszenia doktryny Trójcy Świętej, że jeśli nasi przeciwnicy włączają ją do swoich wierzeń i dogmatów, zmuszeni będą zostawić Biblię i stworzyć terminy nie mające źródła w biblijnej frazeologii. Żeby doktryna tak dziwna, tak trudna do zrozumienia, tak ważna za jaką się ją uważa i wymagająca tak uważnego przedstawienia nie została zdefiniowana i zabezpieczona, jest rzeczą niespotykaną, której nie potrafimy wyjaśnić.
Mamy także inną trudność. (..) Trudno wyobrazić sobie pogląd, który wywołałby większe oburzenie Żydów, uważających siebie za zwolenników jedności Boga. Jak więc możliwe jest by w pismach apostołów, które relacjonują tak dokładnie trudności, z jakimi borykało się chrześcijaństwo, nie było mowy o zarzutach jakie wystosowywano przeciwko doktrynie Trójcy Świętej, ani jedno słowo nie przemawia w jej obronie, wyjaśniając ją i ratując przede błędem i skrzywieniem? Argument ten ma niemal moc wykazania. Przekonani jesteśmy, że gdyby istnienie trzech osób boskich głoszone było przez pierwszych nauczycieli chrześcijaństwa, wszystkie równe, nieskończone, z których jedną był sam Jezus, który niedawno zmarł na krzyżu, ta szczególna cecha chrześcijaństwa przyćmiłaby wszystkie inne i wielkim zadaniem apostołów byłoby odpieranie ciągłych ataków, które byłyby w nią wymierzone. W listach nie dostrzegamy żadnego śladu sporu wywołanego doktryną Trójcy.
Sądzimy także, że doktryna Trójcy Świętej kaleczy pobożność nie tylko dlatego, że przyłącza do Ojca inne obiekty kultu, ale także przez odbieranie Ojcu największej miłości, która Jemu się należy, i przydawanie jej Synu. To jest rzecz najważniejsza. Jezus Chrystus, jeśli wyniesiony jest do Trójcy Świętej, staje się bardziej interesujący niż Ojciec, co wynika z historii i z zasad rządzących naturą ludzką. Ludzie chcą obiektu kultu podobnego do nich, w czym leży wielka tajemnica bałwochwalstwa. Bóg, który przyjął naszą formę, odczuwający nasze braki i smutki, bardziej przemawia do naszej słabej natury niż Ojciec w niebie, czysty duch, niewidzialny i niedotykalny, chyba, że przez oczyszczony umysł. Uważamy też, że szczególne role przypisywane Jezusowi przez popularną teologię czynią go najbardziej atrakcyjną osobą Trójcy Świętej. Ojciec jest źródłem sprawiedliwości, egzekutorem praw. Syn, wspaniałość boskiej łaski, stoi pomiędzy niesplamionym Bogiem i winną ludzkością, eksponuje swoją łagodną głowę na burze i swoją współczującą pierś na miecz boskiej sprawiedliwości, dźwiga cały ciężar naszej kary, własną krwią płaci za każde spływające z nieba błogosławieństwo. Czy trzeba mówić jakie wrażenie wywiera podobny wizerunek, szczególnie na prostych umysłach, dla których powstało chrześcijaństwo, i których chce przyprowadzić do Ojca jako najpiękniejszej istoty?
Przedstawiwszy nasz pogląd w kwestii jedności Boga, w następnej kolejności przejdę do odnotowania, że wierzymy także w jedność Jezusa Chrystusa. Wierzymy, że Jezus jest jednym umysłem, jedną duszą, jedną istotą, tak samo jak my, i tak samo jak my, różny jest od Boga. Doktryna Trójcy Świętej nie tylko czyni trzy istoty z Boga, ale także dwie istoty z Jezusa Chrystusa, zaprowadzając nieskończony zamęt w naszym pojmowaniu jego natury. Takie zepsucie chrześcijaństwa, tak sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, jak i przeczące ogólnej wymowie Pisma Świętego, jest dowodem na moc fałszywej filozofii, która może zniekształcić prostą prawdę Jezusa.
Twierdzenie, że jedna i ta sama osoba ma dwie świadomości, dwie wole, nieskończenie od siebie różne, uważamy za olbrzymi atak wymierzony w logiczność ludzkiego myślenia.
Gdyby Jezus Chrystus czuł, że składa się z dwóch natur, że taka jest cecha wyróżniająca jego religię, jego frazeologia dotycząca tego tematu nosiłaby znamiona tej osobliwości. Uniwersalny język ludzi opiera się na założeniu, że jedna osoba, to jedna osoba, jeden umysł i jedna dusza. Kiedy ludzie słyszeli te słowa wypowiadane przez Jezusa, musieli rozumieć je w ich zwykłym sensie, i to o czym mówił odnosić do jednej duszy, chyba, że wyraźnie powiedziano im by interpretować to inaczej. Lecz gdzie znajdujemy tę instrukcję? Gdzie znajdujecie, w Nowym Testamencie, frazeologię, której pełne są książki Trynitarian, która wynika z dwóch natur Jezusa? W którym miejscu ten boski nauczyciel mówi: "To mówię jako człowiek a to, jako Bóg; to jest prawdą tylko w stosunku do mojego ludzkiego umysłu, to, tylko to boskiego"? Gdzie w listach znajdujemy ślad tego dziwnego słownictwa? Nigdzie. Wtedy nikt tego nie potrzebował. Wymagały tego błędy wieków późniejszych.
Jeśli rozważymy fragmenty, w których Jezus odróżniony jest od Boga zobaczymy, że nie tylko mówią one o nim jako o oddzielnym istnieniu, ale zdają się sugerować jego niższość. Wciąż mowa jest o Synu Bożym , przysłanym przez Boga, otrzymującym całą swoją moc od Boga, dokonującym cudów ponieważ Bóg był z nim, sądzącym sprawiedliwie, ponieważ Bóg nauczył go, wymagającym naszej wiary, ponieważ został namaszczony przez Boga i sam nie mógł nic uczynić. Nowy Testament pełny jest podobnych stwierdzeń. Pytamy: jakie wrażenie język ten miał wywrzeć? Czy ktokolwiek kto go słyszał mógł pomyśleć, że Jezus był sam tym właśnie Bogiem, o którym tak zawzięcie mowa była, że jest od niego wyższy; tą samą istotą, która go posłała, od które, jak twierdził, otrzymał swą moc i proroctwo.
Trynitarianie twierdzą, że wyciągają ważne korzyści ze swojego sposobu postrzegania Chrystusa. Zapewnia im to, jak mówią, nieskończone odkupienie, ponieważ nieskończona istota cierpi za ich grzechy. Dziwi nas pewność siebie z jaką powtarza się ten sofizmat. Postawieni przed pytaniem, czy naprawdę wierzą, że nieskończony i niezmienny Bóg cierpiał i umarł na krzyżu przyznają, że nie jest to prawda, lecz, że sama ludzka natura Chrystusa znosiła męczarnie śmierci. Skąd więc bierze się nieskończona cierpiąca istota? Słowa te wydają się nam gwałtem na prostych umysłach przynoszącym ujmę boskiej sprawiedliwości, jakby atrybut ten mógł być usprawiedliwiony sofizmatem i fikcją.
Jest nam również mówione, że Chrystus jest bardziej interesujący, jego miłość i łaska są bardziej odczuwalne, kiedy jest postrzegany jako Bóg Najwyższy, który zostawił swoją chwałę, aby przybrać człowieczeństwo i cierpieć za człowieka. Trynitarianie są mocno poruszeni przez taki sposób przedstawienia tego, i nie mamy zamiaru temu zaprzeczać, jednak myślimy, że ich emocje są oparte na niezrozumieniu własnej doktryny.
Mówią oni o drugiej osobie Trójcy zostawiającej swoją chwałę i łono Ojca, aby przyjść i zbawić świat. Ale ta druga osoba, będąca niezmiennym i nieskończonym Bogiem, była wyraźnie niezdolna pozbawić się w najmniejszym stopniu swojej doskonałości i szczęścia. W momencie przybrania ciała, była w intymnej społeczności z Ojcem tak jak poprzednio, i na równi z Ojcem wypełniając niebo i ziemię i bezmiar. To jest przekonanie Trynitarian, a oni ciągle głoszą, że są dotknięci i przytłoczeni zdumiewającym upokorzeniem tej niezmiennej istoty!... "
|
|