Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33358
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 11:39, 21 Lip 2019 Temat postu: Ograniczenia intelektu w kontekście ludzkich nałogów |
|
|
Jest pewien aspekt kognitywistyczny, który ja osobiście uważam za kluczowy, a którego wielu bardzo osobom nie jestem w stanie przekazać.
Z grubsza opisać go można tak jako nadmierne przykładanie wagi do aspektu wiedzy, informacji, a lekceważenie tego, co ową informację konstytuuje, nadając jej sens.
Dziś uświadomiłem sobie, że kto wie, czy nie najbardziej namacalną ilustracją owego problemu jest zjawisko nałogów, które trapi wielu ludzi. Spróbuję, dzięki skupieniu się na tym przykładzie, przybliżyć jakoś ten aspekt kognitywistyczny.
Weźmy sobie dowolną osobę, która popadła w jakiś nałóg i w końcu uświadamia sobie, że ten nałóg ją niszczy, podejmuje decyzję o zerwaniu z ową złą skłonnością. Gdyby sama informacja/wiedza wystarczała do przyjęcia właściwej postawy przez człowieka, to nałogi prawie nie byłyby problemem. Oto człowiek podejmowałby decyzję "od teraz przestaję pić/ćpać/palić/..." i byłoby po problemie. W końcu to, co najważniejsze - wiedza o tym, co należy zrobić - by się dokonało w umyśle człowieka. Niestety, to tak nie działa. Sama wiedza, samo uświadomienie sobie celu, okazuje się dopiero początkiem zmagań człowieka z samym sobą.
Najczęściej jest tak, że nawet wielokrotne próby przymuszenia się do właściwych postaw życiowych, nie dają pozytywnych rezultatów. Świadomość buduje jakieś wewnętrzne bariery przed wprowadzeniem w życie decyzji podjętych w obszarze intelektu.
Czym jest ta "ciemna strona naszego umysłu", która przejmuje władzę wbrew poleceniom ze strony intelektu?...
Myślę, że każdy człowiek, nawet jeśli nie jest "klasycznym" nałogowcem, spotkał się z owym problemem - dotknął jakieś mentalnej bariery w swojej świadomości i np. miał problem, aby schudnąć (choć pozornie wystarczy mniej jeść), aby punktualnie przychodzić na spotkania, nie zapominać o czymś, pokonać jakiś absurdalny lęk, niechciany rodzaj reaktywności. Jeśli się przyjrzymy trochę bliżej naszym zmaganiom z tego rodzaju słabościami, pewnie zaobserwujemy w każdym z tych przypadków dość podobny schemat:
- intelektualnie akceptujemy pewien rodzaj decyzji
- potem przychodzi życie, a z nim stały nacisk jakiegoś pragnienia, nawyku, tego nałogu, który "woła nas" z głębi naszych myśli "zrób to, zrób to", ewentualnie "zlekceważ tamto, zlekceważ tamto...". My, skołowani trochę wszystkim, co się dzieje, przyciśnięci owym nawoływaniem nałogu, słabości, w końcu ulegamy - głównie po to, aby mieć spokój, aby ten natrętny głos z głębi naszej natury w końcu się odczepił. Więc kupujemy sobie słodką bułeczkę, mimo że wiemy, iż zjedzenie jej niczego dobrego nam nie przyniesie, mimo że w jakiejś części jest to wbrew nam, a na pewno wbrew naszym postanowieniom.
Przypomina to trochę kontakt z natrętnym sprzedawcą jakichś usług - wielu ulega i kupuje coś absolutnie zbędnego, coś czego nie miała (i właściwie dalej nie ma) ochoty mieć, ale chce oddalić tego natręta, który wciąż męczy nasze emocje.
Intelekt i wola z nim współpracująca okazują się mieć znacznie mniejszą władzę, niż to chcielibyśmy sobie przyznać.
Ciekawie opisuje to huna, ale też i psychoanaliza, czy NLP - z grubsza odwołując się do koncepcji podświadomości (albo i nadświadomości), która rządzi się swoimi prawami, w dużym stopniu niezależnymi od intelektu. Intelekt nakazuje coś, ale to się nie realizuje, jeśli wewnętrzne więzy w podświadomości blokują ową realizację. Dlaczego blokują?
- Zwykle dlatego, że wewnątrz owej świadomości tkwi nierozwiązany konflikt, czyli najczęściej gdy chcemy rzeczy w sposób sprzeczny, np. chcąc coś werbalnie, namową "czystego intelektu" (woli, tego co świadome), a jednocześnie gdzieś w głębi pragnąc czegoś dokładnie przeciwnego.
Jaki rodzaj pragnienia blokuje wyzwolenie z nałogu?
- Bardzo często jest to nierozwiązany problem sprawczości i spełnienia wewnętrznego.
Czujemy, mamy zapisane niejako w genach, że naszym celem życiowym jest szczęście, spełnienie. Ale nasz podświadomość nie widzi tego spełnienia, a w szczególności nie potrafi go odnaleźć. Więc blokuje nam siły do realizacji zamierzenia. Może owa podświadomość ma w tym "rację"?...
- Często tak właśnie jest. Często najpierw z ową podświadomością trzeba się dogadać, aby odblokowała ona siły mentalne w nas.
To wszystko razem ilustruje jedno - nie sam intelekt buduje tę pełną świadomość, rozumienie, decyzyjność, sprawczość. Wiele z intelektualnych "rozkazów", jakie sobie wydajemy jest w pełni naszej jaźnie nieprawidłowo osadzona, a przez to nie działa. Czym jest jednak owe prawidłowe osadzenie konceptów intelektualnych w człowieku?....
To szeroki temat, wart wielu przemyśleń.
|
|