|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:15, 24 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Z faktem, że nie ma modelu, się zgodzę. Sam to wcześniej wkazywałem, a jednocześnie ów fakt sam wyjaśnia, dlaczego domaganie się dowodów na istnienie Boga nie ma sensu. Bo jak nie ma modelu, to nie może być (logicznie!) dowodu.
Ale dalej znowu popełniasz błąd w rozumowaniu. Bo brak modelu nie oznacza bezpodstawność jakiegokolwiek poglądu z tym brakiem związanego. Znowu wprowadzasz jakąś swoją logikę, która nijak ma się do zasad poprawnego rozumowania. Naukowcy na wiele zjawisk nie byli w stanie sformułować dowodu. Ale to nie znaczy wcale, że owe zjawiska nie istnieją, albo że ktoś nie może czegoś zauważyć, co z tymi zjawiskami jest związane. To jest rozumowanie trochę w stylu: jeśli nie znam zawartości tego, co jest w tej komórce, to znaczy że ta komórka musi być pusta.
Nie - brak dowodu, brak wiadomości, brak możliwości opisania czegoś nie oznacza, iż to coś tak trudne do opisania znika, jest nieprawdziwe, nie występuje, czy to co tam jeszcze. Nie dostrzegasz absurdu w takim rozumowaniu?...
Czy to, że nie wiem, czy masz rodzeństwo, miałbym przedstawiać jako argument za tym, żę Ty tego rodzeństwa nie masz? W Twojej logice ów brak wiedzy sam z siebie jest argumentem...
Dla mnie to nie jest żaden argument - jest tylko informacją, że ty stosownej wiedzy/modelu/świadomości nie posiadłeś. Tylko tyle. |
Ja nie twierdziłem, że skoro brak dowodu to oznacza to z automatu nieistnienie poszukiwanej rzeczy. Albo ja czegoś naprawdę nie rozumiem, albo Ty ustosunkowałeś się do czegoś czego nie napisałem. Ja tylko piszę, że brak dowodów w danej chwili = pogląd bezpodstawny. Czyli nie ma nic, co by jakiś pozytywny pogląd o rzeczywistości wspierało. Np. kilka wieków temu nie było dowodów, że to Ziemia okrąża Słońce. Jeśli, ktoś chciał utrzymywać pogląd, że Ziemia okrąża Słońce i nie miał na to dowodów/ argumentów to był to wówczas pogląd BEZPODSTAWNY, a więc NIEWIARYGODNY. Dokładnie na dzień dzisiejszy jest tak samo z wiarą religijną. Jest niewiarygodna, bo jest bezpodstawna, bo wszelkie argumenty za wiarą albo obalono albo wykazano, że te argumenty nie sięgają celu..
Cytat: | Jako fizyk spotkałem się z opisem (jak najbardziej ateistycznym) zjawisk kwantowych opartych o
- 11 wymiarów (teoria strun)
- nieskończenie wymiarów przestrzeni funkcyjnej formalizmu Hamiltonowskiego.
Fizycy bez wielkiego problemu dyskutują o wymiarach o dowolnej liczbie, nawet nieskończonych. Przydaje im się to do rozumowania, powstają z tego ciekawe teorie. Ich wiara w sensowność takiego podejścia daje też rezultaty - zgodność przewidywań z doświadczeniem.
Tak więc masz pecha, bo akurat zawieranie się w ramach procesów światowych nie specjalnie martwi fizyków teoretyków - często ateistów. I jakoś nie ma z tym problemu. |
To Ty masz pecha, bo to o czym piszesz to "procesy wewnątrz światowe". To wciąż jest obsługiwane chociażby przez matematykę.. Jest jakoś namacalne narzędziami naukowymi..
Cytat: | Z resztą, jako teista, biorę zarzut dokładania wymiarów na klatę - owszem zdarza mi się je dokładać. Bo tak chcę, lubię, tak mi się wydaje.
Masz jakiś naprawdę mocny argument, że mi tego nie wolno?.. |
Rób sobie co chcesz, ale przyznaj, że jest to wiara bezpodstawna czyli niewiarygodna.
Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Pią 19:21, 24 Sty 2020, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:17, 24 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Powtarzam tez pytanie z poprzedniej strony
Michał Dyszyński napisał: | Dobra, tylko jaki z tego wniosek w kwestii, o której dyskutujemy?... |
No taki wniosek, że czym niżej schodzisz na tej liście (najpierw była wiara w łóżko, a na końcu wiara w formuły religijne) to przy wierze religijnej widzisz kompletny brak racjonalnych przesłanek i dowodów na poparcie tego rodzaju wiary..
---
Pytanie na marginesie, ale bardzo istotne. Jestem ciekaw czy będziesz umiał odpowiedzieć. Jak zapewne jesteś tego świadomy, że teizm jest oderwany od doświadczenia (empiryzm) a jednocześnie postuluje byty i prawdy wiary, które równie dobrze mogą być fantastyczne (tak jak byty i prawdy wiary wymyślane są na potrzeby powieści fantastycznych). Religia jednak przekonuje, że to jaki przedstawia obraz ostatecznej rzeczywistości - istnieje. Odpowiedz mi zatem jakie narzędzie oferuje teizm (religia chrześcijańska) które pozwoliłoby na wyizolowanie fantazji spośród zbioru twierdzeń.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:56, 25 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Powtarzam tez pytanie z poprzedniej strony
Michał Dyszyński napisał: | Dobra, tylko jaki z tego wniosek w kwestii, o której dyskutujemy?... |
No taki wniosek, że czym niżej schodzisz na tej liście (najpierw była wiara w łóżko, a na końcu wiara w formuły religijne) to przy wierze religijnej widzisz kompletny brak racjonalnych przesłanek i dowodów na poparcie tego rodzaju wiary.. |
Problem ten nie jest stricte religijny, lecz dotyczy KAŻDEGO UOGÓLNIANIA zbliżającego się do filozofii.
Są zagadnienia konkretne - tymi zajmują się inżynierowie, technicy
Wyżej w hierarchii uogólnienia są zagadnienia naukowe natury ogólnej - tymi np. zajmuje się fizyka teoretyczna, czy podobne nauki. Tutaj mniej już liczy się konkretny wynik tego, czy innego eksperymentu (choć bywają pewne eksperymenty przełomowe dla nauki), a bardziej model, koncepcja, wizja
Jeszcze wyżej w hierarchii uogólnienia na poziomie metodologicznym, sięgające filozofii. Tutaj już w ogóle trudno jest mowic o eksperymentach.
Czy jednak filozofia jest przez to "nieracjonalna". Można tak uznać. Zdefiniuje to nam dodatkowo pojęcie "racjonalności" w pewien zawężony sposób.
Ja tak nie uznaję, a samą racjonalność widzę szerzej.
Kruchy04 napisał: | Pytanie na marginesie, ale bardzo istotne. Jestem ciekaw czy będziesz umiał odpowiedzieć. Jak zapewne jesteś tego świadomy, że teizm jest oderwany od doświadczenia (empiryzm) a jednocześnie postuluje byty i prawdy wiary, które równie dobrze mogą być fantastyczne (tak jak byty i prawdy wiary wymyślane są na potrzeby powieści fantastycznych). Religia jednak przekonuje, że to jaki przedstawia obraz ostatecznej rzeczywistości - istnieje. Odpowiedz mi zatem jakie narzędzie oferuje teizm (religia chrześcijańska) które pozwoliłoby na wyizolowanie fantazji spośród zbioru twierdzeń. |
Religia proponuję jako główne narzędzie w tym względzie - OSOBISTE PRZEKONANIE, WIARĘ, jakąś formę zbiorczego zidentyfikowania umysłem (subiektywnym) na ile jest w stanie daną rzecz uznać za poprawną. Nie proponuje tu obiektywnej postaci weryfikacji.
Kruchy04 napisał: | a nie twierdziłem, że skoro brak dowodu to oznacza to z automatu nieistnienie poszukiwanej rzeczy. Albo ja czegoś naprawdę nie rozumiem, albo Ty ustosunkowałeś się do czegoś czego nie napisałem. Ja tylko piszę, że brak dowodów w danej chwili = pogląd bezpodstawny. |
A ja na takie dictum wskazywałem do jakich paradoksalnych wniosków prowadzi uznanie tez niedowiedzionych za bezpodstawne.
Skoro wiadomo, że do przeprowadzania dowodu (tak uczą podręczniki logiki) niezbędne jest
- posiadanie modelu (ten jest zakładany odgórnie, modeli się nie dowodzi)
- założeń do stwierdzenia (te są zakładane - z samej nazwy to wynika - ich się nie dowodzi)
to oznaczałoby wg Ciebie - patrz dokładnie co wyróżniłem w Twoim cytacie! - że są one bezpodstawne.
Zatem bezpodstawne wg Ciebie jest samo przygotowanie sobie systemu założeniowego, w którym jakikolwiek dowód miałby szansę powstać.
To teraz pojawia się ciekawe pytanie: czy z takich bezpodstawnych założeń do dowodu, powstały już dowód może zostać uznany za poprawny, za mający podstawę?
Wyjaśnij mi to.
PS.
Coś pisałeś o jakimś pytaniu, na które nie odpowiedziałem, ale w tym natłoku nie wiem, o które Ci chodzi. Zacytuje jeszcze raz co to było, to postaram się odnieść.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:25, 25 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Religia proponuję jako główne narzędzie w tym względzie - OSOBISTE PRZEKONANIE, WIARĘ, jakąś formę zbiorczego zidentyfikowania umysłem (subiektywnym) na ile jest w stanie daną rzecz uznać za poprawną. Nie proponuje tu obiektywnej postaci weryfikacji. |
To, co proponuje jest narzędziem bardzo dyskusyjnym. Moim zdaniem narzędzie wadliwe, bo można nim uzasadnić wzajemnie sprzeczne poglądy. Przykładowo jedna grupa religijna powie, że Bóg to osoba, która kocha wszystkich inna grupa, że nie bo chrześcijanie Kościół Baptystyczny Westboro uważają, ze Bóg nienawidzi gejów. Bóg jest mężczyzną (Jezus) albo kobietą(np. Lakszmi). Bóg jest wieczny albo nie. Bóg może kłamać (islam) albo nie (chrześcijaństwo). Bóg jest wszechmocny(katolicyzm) albo nie (np. Zeus z greckiego panteonu). Bóg jest dobry albo nie. Bóg stworzył zło albo nie.. Więc mamY problem z tym jak to jest. Narzędzie nie zdaje egzaminu. Poza tym czemu mielibyśmy zaufać Biblii w kwestiach, które nie możemy zweryfikować? Tych problemów można stawiać całą masę.
Cytat: | A ja na takie dictum wskazywałem do jakich paradoksalnych wniosków prowadzi uznanie tez niedowiedzionych za bezpodstawne.
Skoro wiadomo, że do przeprowadzania dowodu (tak uczą podręczniki logiki) niezbędne jest
- posiadanie modelu (ten jest zakładany odgórnie, modeli się nie dowodzi)
- założeń do stwierdzenia (te są zakładane - z samej nazwy to wynika - ich się nie dowodzi)
to oznaczałoby wg Ciebie - patrz dokładnie co wyróżniłem w Twoim cytacie! - że są one bezpodstawne.
Zatem bezpodstawne wg Ciebie jest samo przygotowanie sobie systemu założeniowego, w którym jakikolwiek dowód miałby szansę powstać.
To teraz pojawia się ciekawe pytanie: czy z takich bezpodstawnych założeń do dowodu, powstały już dowód może zostać uznany za poprawny, za mający podstawę?
Wyjaśnij mi to. |
Bo pewne założenia uważa sie za oczywiste i konieczne, kiedyś impactor o nich gdzieś wspominał. No i na bazie tych założeń wiele rzeczy się sprawdza choćby w nauce, co przekłada się też na technologie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:49, 25 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Cytat: | A ja na takie dictum wskazywałem do jakich paradoksalnych wniosków prowadzi uznanie tez niedowiedzionych za bezpodstawne.
Skoro wiadomo, że do przeprowadzania dowodu (tak uczą podręczniki logiki) niezbędne jest
- posiadanie modelu (ten jest zakładany odgórnie, modeli się nie dowodzi)
- założeń do stwierdzenia (te są zakładane - z samej nazwy to wynika - ich się nie dowodzi)
to oznaczałoby wg Ciebie - patrz dokładnie co wyróżniłem w Twoim cytacie! - że są one bezpodstawne.
Zatem bezpodstawne wg Ciebie jest samo przygotowanie sobie systemu założeniowego, w którym jakikolwiek dowód miałby szansę powstać.
To teraz pojawia się ciekawe pytanie: czy z takich bezpodstawnych założeń do dowodu, powstały już dowód może zostać uznany za poprawny, za mający podstawę?
Wyjaśnij mi to. |
Bo pewne założenia uważa sie za oczywiste i konieczne, kiedyś impactor o nich gdzieś wspominał. No i na bazie tych założeń wiele rzeczy się sprawdza choćby w nauce, co przekłada się też na technologie. |
Skoro "taki autorytet" jak Impactor to stwierdził, a ktoś to uznaje, to znaczy że uznaje też zasadę autorytetu (podobnie jak w religiach). Skoro zaś ktoś uznaje, że jednak SĄ ZAŁOŻENIA OCZYWISTE I KONIECZNE, to nie będzie dla niego z pewnością zaskoczeniem, że druga strona za takie konieczne założenie uzna np. istnienie Boga. W końcu to jest ten sam mechanizm myślowy.
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Religia proponuję jako główne narzędzie w tym względzie - OSOBISTE PRZEKONANIE, WIARĘ, jakąś formę zbiorczego zidentyfikowania umysłem (subiektywnym) na ile jest w stanie daną rzecz uznać za poprawną. Nie proponuje tu obiektywnej postaci weryfikacji. |
To, co proponuje jest narzędziem bardzo dyskusyjnym. Moim zdaniem narzędzie wadliwe, bo można nim uzasadnić wzajemnie sprzeczne poglądy. Przykładowo jedna grupa religijna powie, że Bóg to osoba, która kocha wszystkich inna grupa, że nie bo chrześcijanie Kościół Baptystyczny Westboro uważają, ze Bóg nienawidzi gejów. Bóg jest mężczyzną (Jezus) albo kobietą(np. Lakszmi). Bóg jest wieczny albo nie. Bóg może kłamać (islam) albo nie (chrześcijaństwo). Bóg jest wszechmocny(katolicyzm) albo nie (np. Zeus z greckiego panteonu). Bóg jest dobry albo nie. Bóg stworzył zło albo nie.. Więc mamY problem z tym jak to jest. Narzędzie nie zdaje egzaminu. Poza tym czemu mielibyśmy zaufać Biblii w kwestiach, które nie możemy zweryfikować? Tych problemów można stawiać całą masę. |
Nie twierdzę, ze narzędzie o którym mowa jest idealne. Niestety, ale narzędziem idealnym nie dysponujemy W OGÓLE. Musimy się więc męczyć z tym ułomnym, starać jakoś załatać jego problematyczne strony. Ale po prostu nic lepszego nie ma, bo to co (innego) jest, też - przy bliższej analizie - okaże się właśnie tym omawianym narzędziem. Tylko, że nieraz fakt stosowania owego narzędzia będzie głębiej ukryty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:08, 26 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Z resztą, jako teista, biorę zarzut dokładania wymiarów na klatę - owszem zdarza mi się je dokładać. Bo tak chcę, lubię, tak mi się wydaje.
Masz jakiś naprawdę mocny argument, że mi tego nie wolno?.. |
Zamiast rozważać, co jest w obszarze, do którego nie mamy dostępu i którego przez to nie da się nijak opisać, należy się skupić na obszarze, o którym coś wiemy, bo jest to gotowa wiedza obserwacyjna oraz podstawa do weryfikacji nowych hipotez, które naszą wiedzę poszerzą – jest to dowód na to, że najrozsądniej jest koncentrować się na tym, co doświadczalne i obserwowalne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:23, 26 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
sprawa jest prosta - twierdzenie o istnieniu Boga (które miałoby mieć jakieś fizyczne znaczenie i wartość) wymaga empirycznego potwierdzenia. Do czasu potwierdzenia hipotezy, nie ma racjonalnych powodów by twierdzić, iż bóg istnieje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:06, 26 Sty 2020 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Z resztą, jako teista, biorę zarzut dokładania wymiarów na klatę - owszem zdarza mi się je dokładać. Bo tak chcę, lubię, tak mi się wydaje.
Masz jakiś naprawdę mocny argument, że mi tego nie wolno?.. |
Zamiast rozważać, co jest w obszarze, do którego nie mamy dostępu i którego przez to nie da się nijak opisać, należy się skupić na obszarze, o którym coś wiemy, bo jest to gotowa wiedza obserwacyjna oraz podstawa do weryfikacji nowych hipotez, które naszą wiedzę poszerzą – jest to dowód na to, że najrozsądniej jest koncentrować się na tym, co doświadczalne i obserwowalne.
sprawa jest prosta - twierdzenie o istnieniu Boga (które miałoby mieć jakieś fizyczne znaczenie i wartość) wymaga empirycznego potwierdzenia. Do czasu potwierdzenia hipotezy, nie ma racjonalnych powodów by twierdzić, iż bóg istnieje.
|
Ocena względem (hipotetycznie niedostępnego) obszaru powinna nastąpić PO SPRÓBOWANIU uzyskania owej dostępności.
Ja ów obszar - duchowości zanurzonej w Bogu - po swojemu eksploruję, uważam za dostępny. Jest on co prawda dostępny innymi metodami, niż obszar materialny, badany metodami naukowymi, ale tak już w życiu jest, że nie wszystko jest tu identyczne. Mamy różne dziedziny - inne zasady obowiązują w sztuce kulinarnej, a inne w malarstwie, czy przy projektowaniu mostów. Uznaję znaczącą rozdzielność (może nie absolutną, bo jakaś forma przenikania pewnie będzie, ale w dużym stopniu) nauki i duchowości, moralności. Dlatego np. nie martwi mnie brak możliwości eksperymentalnego potwierdzania koncepcji związanych z duchowością.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:00, 14 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Z resztą, jako teista, biorę zarzut dokładania wymiarów na klatę - owszem zdarza mi się je dokładać. Bo tak chcę, lubię, tak mi się wydaje.
Masz jakiś naprawdę mocny argument, że mi tego nie wolno?.. |
Zamiast rozważać, co jest w obszarze, do którego nie mamy dostępu i którego przez to nie da się nijak opisać, należy się skupić na obszarze, o którym coś wiemy, bo jest to gotowa wiedza obserwacyjna oraz podstawa do weryfikacji nowych hipotez, które naszą wiedzę poszerzą – jest to dowód na to, że najrozsądniej jest koncentrować się na tym, co doświadczalne i obserwowalne.
sprawa jest prosta - twierdzenie o istnieniu Boga (które miałoby mieć jakieś fizyczne znaczenie i wartość) wymaga empirycznego potwierdzenia. Do czasu potwierdzenia hipotezy, nie ma racjonalnych powodów by twierdzić, iż bóg istnieje.
|
Ocena względem (hipotetycznie niedostępnego) obszaru powinna nastąpić PO SPRÓBOWANIU uzyskania owej dostępności.
Ja ów obszar - duchowości zanurzonej w Bogu - po swojemu eksploruję, uważam za dostępny. Jest on co prawda dostępny innymi metodami, niż obszar materialny, badany metodami naukowymi, ale tak już w życiu jest, że nie wszystko jest tu identyczne. Mamy różne dziedziny - inne zasady obowiązują w sztuce kulinarnej, a inne w malarstwie, czy przy projektowaniu mostów. Uznaję znaczącą rozdzielność (może nie absolutną, bo jakaś forma przenikania pewnie będzie, ale w dużym stopniu) nauki i duchowości, moralności. Dlatego np. nie martwi mnie brak możliwości eksperymentalnego potwierdzania koncepcji związanych z duchowością. |
Próbujesz religię przedstawić jako obszar inny niż ten naukowy, a jednocześnie twierdzicie, że wasze wierzenia są realne.
Sądy moralne, czy twierdzenia metodologiczne nie stwierdzają stanów rzeczy i nie podlegają kryterium prawdziwości. Ale..
Twierdzenia religijne (spożywanie hostii od momentu konsekracji, doktrynę o zbawieniu, grzechu dziedziczonym, istnieniu duszy w ciele człowieka itp.). To są zdania zdanie stwierdzające jakiś stan rzeczy który ma zachodzić w świecie. Więc naturalnym jest pytaniejak to mogę sprawdzić?
Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Sob 14:04, 14 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:05, 14 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Próbujesz religię przedstawić jako obszar inny niż ten naukowy, a jednocześnie twierdzicie, że wasze wierzenia są realne. |
Ale jednocześnie wcale nie twierdzimy, że sa realne w naukowym znaczeniu słowa.
Kruchy04 napisał: | Sądy moralne, czy twierdzenia metodologiczne nie stwierdzają stanów rzeczy i nie podlegają kryterium prawdziwości. Ale..
Twierdzenia religijne (spożywanie hostii od momentu konsekracji, doktrynę o zbawieniu, grzechu dziedziczonym, istnieniu duszy w ciele człowieka itp.). To są zdania zdanie stwierdzające jakiś stan rzeczy który ma zachodzić w świecie. Więc naturalnym jest pytaniejak to mogę sprawdzić? |
Ale one nie mają wykładni w postaci naukowego modelu. Nie masz tu czego sprawdzać, bo dotyczy to sfery ducha - sfery nie obsługiwanej przez naukę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:50, 14 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ale one nie mają wykładni w postaci naukowego modelu. Nie masz tu czego sprawdzać, bo dotyczy to sfery ducha - sfery nie obsługiwanej przez naukę. |
i rezultat jest taki, że tyle ile metafizyk i teologii, tyle prawd.
Co jest warta odpowiedź, której prawdziwości nie jesteś w stanie w żaden sposób sprawdzić, podważyć?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:09, 14 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | ... tyle ile metafizyk i teologii, tyle prawd.
Co jest warta odpowiedź, której prawdziwości nie jesteś w stanie w żaden sposób sprawdzić, podważyć? |
Jest warta!
Właśnie o to chodzi, że stwierdzanie faktów - jako cel - jest przereklamowane.
NIe wiem, na ile to sobie uświadamiasz, ze PRESUPONUJESZ taki właśnie układ: stawiam pytania po to, aby dostać odpowiedź, zaliczyć fakt i pewnie pójść dalej. A może (w życiu) wcale nie o to chodzi?..
Nie będę ukrywał, że ja kiedyś też tam myślałem - tak celowo i praktycznie. Myślę w określonym kierunku i celu, stawiam zadania, realizuję je, zaliczam wypełnienie (ewentualnie porażkę) i dalej to samo z jakimś nowym celem. Ale w pewnym momencie mnie oświeciło, że WCALE TAK BYĆ NIE MUSI. Może (nie odrzucam oczywiście tej praktycznej ścieżki!), ale nie musi.
W życiu bywa tak, ze pewne aspekty naszej świadomości służą nie do uchwycenia, wykorzystania, a potem odrzucenia lecz do TRWANIA I CIĄGŁEJ KONTEMPLACJI. Tak jest np. z miłością. Miłość potraktowana zadaniowo degeneruje się. Ale miłość nie jest wcale wyjątkiem. W ogóle BUDOWANIE OSOBOWOŚCI jest takim czymś permanentnym, takim trwaniem w jakiejś nieustannej kontemplacji prawdy, dobra, sensowności, refleksji nad sobą i światem. Nie wszystko polega na stwierdzaniu faktów. Nawet nie podoba na zbudowaniu interpretacji - modelu. Jest coś więcej, jest ścieżka duchowa - kontemplacja trwania i wzrostu wewnętrznego.
Po co?
- Nie pytajmy za bardzo "po co?". Nie wszystko musi być tak do końca po coś. Pocosie też są przereklamowane.
Gdy się zakochasz, gdy naprawdę Ci zależy na kimś bliskim, wtedy cieszysz się każdą chwilą z tą osobą spędzoną. Nie pytasz "po co ja tu z nią siedzę i gadam, wodząc wzrokiem po jej twarzy, po tym jak mówi, jak się porusza?", bo samo przez się się rozumie, że tego chcesz.
Nie zrozum tego jako postulat totalnej zmiany. Uważam, że pocosie też są potrzebne. Ale nie tylko one. Uświadomienie sobie, że można przeżyć wiele chwile bardzo fajnych, budujących, bez pocosiów, jest znaczącym odkryciem osobistym.
W życiu warto jest mieć pewną bazę "niepocosiów" - rzeczy, które są, bo je akceptujemy i z nami będą. Najważniejszym takim szczególnym niepocosiem jest po prostu trwanie w transcendencji, w poszukiwaniu własnej natury, królestwa Bożego. Przynajmniej dla mnie to takie jest.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|