Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w okamgnieniu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 13:10, 29 Maj 2024    Temat postu:

Cytat:
Unia ma swój urząd.


raczej swoją biurokrację - urzędników , bo czy jest urzędem ... kwestia definicji ... nie wiem :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22768
Przeczytał: 85 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:35, 29 Maj 2024    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Unia ma swój urząd.


raczej swoją biurokrację - urzędników , bo czy jest urzędem ... kwestia definicji ... nie wiem :)


Znasz jakieś państwo czy "trust" państw bez biurokracji :wink: :)

Tu dla rozjaśnienia trochę historii.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 13:38, 29 Maj 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:59, 29 Maj 2024    Temat postu: Re: Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w okamgnieniu

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Znaczenia pojęć mają to do siebie, że na siebie częściowo nachodzą, tzn. dla każdego pojęcia znajdziemy inne, które częściowo się pokrywa z jego znaczeniem. Niekiedy tych wspólnych części może być wiele i szczególnie wtedy łatwo o pomieszanie pojęć, bo przecież jedno jest jakoś do drugiego podobne. Jeśli jednak chcemy wyjść poza myślenie skojarzeniowe i podejść do tematu bardziej analitycznie, to musimy skoncentrować się na ISTOCIE POJĘCIA, czyli na tym, co jest tak naprawdę tym elementem, który wyróżnia znaczenie tego pojęcia na tle tych innych pojęć.

I tak np. nacjonalizm i szowinizm (ten narodowy) mają całe mnóstwo wspólnych elementów: naród, przywiązanie do narodu, wysoką priorytetyzację narodu, gotowość (nieraz fanatyczną) do obrony tego narodu i jego czci oraz zwalczania jego wrogów, w ogóle myślenie w kategoriach przyjaciół i wrogów narodu etc. Koncentrując się jednak właśnie na tych cechach wspólnych, gubimy istotę obu pojęć, czyli to co czyni de facto nacjonalizm nacjonalizmem, a szowinizm szowinizmem.

Też jestem za możliwie precyzyjnym nazywaniem rzeczy, więc ogólnie z postulatem się zgadzam. Ale widzę z kolei inny problem w tym kontekście.
Oto pewne tendencje same w sobie (kto wie, czy nie wszystkie idee i tendencje) mają zwykle jakieś swoje dwie postaci - tę względnie rozsądną, do przyjęcia i postać przesadzoną, czasem jawnie złą. Przykładem może być przemoc domowa, w kontekście sprawowania opieki, wymagań stawianych np. dzieciom, oczekiwań względem współmałżonka.

Pytanie, czy traktowanie patologii jako przesadnej normy jest w ogóle właściwym podejściem.

Ja właśnie z tego względu mam problem z definiowaniem szowinizmu jako "skrajnego nacjonalizmu" ponieważ to brzmi jakby szowinizm to był tylko taki przesadny nacjonalizm, że jeśli ktoś za bardzo się będzie identyfikował z narodem, zbyt mocno chciał realizować w państwie jego interes, to stanie się szowinistą. Sugeruje się w tym wypadku dziwaczne, kompletnie niezrozumiałe dla mnie przejście z identyfikacji do wywyższania.

Myślę raczej, że zachodzi tutaj analogiczny mechanizm obronny jak w narcyzmie. Tak jak narcyzm jest wynikiem braku tożsamości (utożsamiania się z prawdziwym sobą), w miejsce której wkracza "fałszywe wielkościowe JA", tak uważam, że szowinizm również jest wynikiem braku prawdziwej identyfikacji narodowej, która zostaje wypełniona tym poczuciem narodowej wyższości. Tak jak narcyzm wierzy w to, że jest obiektywnie lepszy od innych ludzi, tak szowinista uważa, że jego naród jest lepszy niż inne.

I oceniając oba zjawiska z zewnątrz to wygląda jakby narcyz był nadmiernie sobą zainteresowany, zakochany w sobie a szowinista we własnym narodzie, natomiast od strony mechanizmu powstawania jest zupełnie na odwrót - narcyz i szowinista uciekają od siebie, od prawdy o sobie, na rzecz wielkościowej fikcji, bo sobą tak naprawdę pogardzają. I jedyne co im może zrekompensować tę pogardę jest próba zdegradowania innych podmiotów - wyprojektowanie tej pogardy na zewnątrz. Dominując, pokonując, czy niszcząc innych, na chwilę czują, że są kimś. Na chwilę, bo ich pustka wewnętrzna jest jak worek bez dna i żadna liczba tych zdominowanych podmiotów nie pomoże im odzyskać tego pierwotnie utraconego poczucia własnej wartości.

I jeśli mam rację co do mojej diagnozy, to remedium na szowinizm jest właśnie...nacjonalizm, który na płaszczyźnie wspólnotowej jest odpowiednikiem zdrowej osobowości która zna siebie, działa we własnym interesie, dba o swoje granice, szanując cudze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:42, 29 Maj 2024    Temat postu: Re: Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w okamgnieniu

towarzyski.pelikan napisał:
I jeśli mam rację co do mojej diagnozy, to remedium na szowinizm jest właśnie...nacjonalizm, który na płaszczyźnie wspólnotowej jest odpowiednikiem zdrowej osobowości która zna siebie, działa we własnym interesie, dba o swoje granice, szanując cudze.

Naród nie posiada interesów.
Interes posiadają jednostki.
Co niektóre z nich, jeśli dopchają się do władzy, swoje własne interesy (niekoniecznie materialne) projektują na pozostałe jednostki, nawet jeśli są sprzeczne z faktycznymi interesami tych drugich.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:48, 29 Maj 2024    Temat postu:

lucek napisał:
Gdybyś czytała ze zrozumieniem linki, które wklejasz a zajrzałem jednak, to co nazywasz "językami urzędowymi" tam nazywane jest językami roboczymi instytucji UE ... i to ma sens :)

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32770
Przeczytał: 70 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:02, 29 Maj 2024    Temat postu: Re: Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w okamgnieniu

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Znaczenia pojęć mają to do siebie, że na siebie częściowo nachodzą, tzn. dla każdego pojęcia znajdziemy inne, które częściowo się pokrywa z jego znaczeniem. Niekiedy tych wspólnych części może być wiele i szczególnie wtedy łatwo o pomieszanie pojęć, bo przecież jedno jest jakoś do drugiego podobne. Jeśli jednak chcemy wyjść poza myślenie skojarzeniowe i podejść do tematu bardziej analitycznie, to musimy skoncentrować się na ISTOCIE POJĘCIA, czyli na tym, co jest tak naprawdę tym elementem, który wyróżnia znaczenie tego pojęcia na tle tych innych pojęć.

I tak np. nacjonalizm i szowinizm (ten narodowy) mają całe mnóstwo wspólnych elementów: naród, przywiązanie do narodu, wysoką priorytetyzację narodu, gotowość (nieraz fanatyczną) do obrony tego narodu i jego czci oraz zwalczania jego wrogów, w ogóle myślenie w kategoriach przyjaciół i wrogów narodu etc. Koncentrując się jednak właśnie na tych cechach wspólnych, gubimy istotę obu pojęć, czyli to co czyni de facto nacjonalizm nacjonalizmem, a szowinizm szowinizmem.

Też jestem za możliwie precyzyjnym nazywaniem rzeczy, więc ogólnie z postulatem się zgadzam. Ale widzę z kolei inny problem w tym kontekście.
Oto pewne tendencje same w sobie (kto wie, czy nie wszystkie idee i tendencje) mają zwykle jakieś swoje dwie postaci - tę względnie rozsądną, do przyjęcia i postać przesadzoną, czasem jawnie złą. Przykładem może być przemoc domowa, w kontekście sprawowania opieki, wymagań stawianych np. dzieciom, oczekiwań względem współmałżonka.

Pytanie, czy traktowanie patologii jako przesadnej normy jest w ogóle właściwym podejściem.

Ja właśnie z tego względu mam problem z definiowaniem szowinizmu jako "skrajnego nacjonalizmu" ponieważ to brzmi jakby szowinizm to był tylko taki przesadny nacjonalizm, że jeśli ktoś za bardzo się będzie identyfikował z narodem, zbyt mocno chciał realizować w państwie jego interes, to stanie się szowinistą. Sugeruje się w tym wypadku dziwaczne, kompletnie niezrozumiałe dla mnie przejście z identyfikacji do wywyższania.

Myślę raczej, że zachodzi tutaj analogiczny mechanizm obronny jak w narcyzmie. Tak jak narcyzm jest wynikiem braku tożsamości (utożsamiania się z prawdziwym sobą), w miejsce której wkracza "fałszywe wielkościowe JA", tak uważam, że szowinizm również jest wynikiem braku prawdziwej identyfikacji narodowej, która zostaje wypełniona tym poczuciem narodowej wyższości. Tak jak narcyzm wierzy w to, że jest obiektywnie lepszy od innych ludzi, tak szowinista uważa, że jego naród jest lepszy niż inne.

I oceniając oba zjawiska z zewnątrz to wygląda jakby narcyz był nadmiernie sobą zainteresowany, zakochany w sobie a szowinista we własnym narodzie, natomiast od strony mechanizmu powstawania jest zupełnie na odwrót - narcyz i szowinista uciekają od siebie, od prawdy o sobie, na rzecz wielkościowej fikcji, bo sobą tak naprawdę pogardzają. I jedyne co im może zrekompensować tę pogardę jest próba zdegradowania innych podmiotów - wyprojektowanie tej pogardy na zewnątrz. Dominując, pokonując, czy niszcząc innych, na chwilę czują, że są kimś. Na chwilę, bo ich pustka wewnętrzna jest jak worek bez dna i żadna liczba tych zdominowanych podmiotów nie pomoże im odzyskać tego pierwotnie utraconego poczucia własnej wartości.

I jeśli mam rację co do mojej diagnozy, to remedium na szowinizm jest właśnie...nacjonalizm, który na płaszczyźnie wspólnotowej jest odpowiednikiem zdrowej osobowości która zna siebie, działa we własnym interesie, dba o swoje granice, szanując cudze.

Ciekawe stanowisku tu zaprezentowałaś. Nie spotkałem się nigdy z takim, staram się je rozważyć, choć z góry muszę tu zauważyć, że wszelka moja intuicja buntuje się przeciw takimu podejściu. Dla mnie bowiem, jak już wyżej wspomnialem, ale teraz ubiorę tę myśl w formę ogólnej zasady:
to nie tyle sama tendencja jako taka jest dobra albo zła sama w sobie, lecz STOPIEŃ I FORMA w jakiej występuje.
Podam kilka względnie odległych od kwestii nacjonalizmu przykładów:
1. pożywianie się ogólnie jest pewna czynnością
- jest dobre, gdy jemy z grubsza tyle, ile nasz organizm potrzebuje
- staje się przyczyna choroby, jeśli się przeżeramy
2. Wymaganie od dzieci, aby były posluszne, uczyly się wypełniały obowiązki
- gdy jest w normie jest dobre, uczy dzieci samodyscpiny, wyrabia obowiązkować, nie niszcząc zdrowej samooceny
- gdy jest przesadne, szczególnie gdy jest powiązane z przemocą psychiczną czy fizyczną ze strony stawiającego owe wymagania, staje sie tyranią, krzywdzeniem dzieci
3. Dawanie dzieciom czego potrzebują, także prezentów, pomaganie im
- jest dobre w swoich ramach, gdy nie przesadzamy
- w przesadnej postaci jest rozpieszczaniem, przyzwyczajaniem do postawy "mi się zawsze należy, a ja sam nie mam żadnych obowiązków", czyli jest złym wychowaniem
4. zdobywanie pieniędzy w życiu
- w swoich granicach jest sluszne i tego się od ludzi oczekuje
- ale jeśli ktoś wszystko inne w życiu poświęca, aby tylko "się nachapać", stając się dusigroszem, chciwcem, to jest to grzech i postawa glupia nawet dla samego zainteresowanego.
itp. itd.
Co by właściwie nie wziąć z postaw i zachowań, to w pewnych granicach zapewne może byc dobre, a w innych będzie złe. Nawet niektore trucizny w odpowiednio małych dawkach i w odpowiednich sytuacjach okazują się dzialać jak lekarstwo - walczą z chorobami.

Po tym wstępie wracam do nacjonalizmu i szowinizmu. Czym jest właściwie miłość do ojczyzny, jak by się ona miała właściwie wyrażać?...
Kocham ojczyznę, czyli do właściwie mam robić?...
- pewnie mogę sobie powiesić flagę przy oknie.
- mogę brać udział w uroczystościach państwowych, historycznych.
- mogę zainteresować się historią kraju i...
i co jeśli np. natrafię na opis zdarzeń historycznych, w których moi rodacy coś złego zrobili (w końcu w każdym narodzie to się zdarza).
Mam może z góry założyć nieprawdziwość danej relacji?...
Ale jeśli akurat w tym przypadku rodacy zabijali innych rodaków (przynajmniej wszystko na to wskazuje, co z resztą chyba jest najczęstszym przypadkiem)... - to mam wymyślić tu z niczego jakichś obcych, którzy zabijali, a nie tych naszych. Ale jeśli mamy jeszcze świadka, naszego rodaka, który się upiera, że to nasi jednak zabijali, to mamy mu nie wierzyć?...
A jeśliby w innym przypadku źródła jasno mówiły, że ofiarami byli obcokrajowcy (albo około połowy było rodaków, a reszta obcokrajowcy), to w czym miałaby się wyrażać miłość do ojczyzny? - mam "domyślić się", że to jednak nie nasi byli mordercami?...

Albo inny przykład:
Oto ktoś z zagranicy ubiega się o pomoc w moim kraju, od mojego narodu - co w tym przypadku oznacza miłość ojczyzny?
- Kochający ojczyznę odmawia pomocy obcym, bo musi wszystkie siły pomocnicze obowiązkowo zachować dla rodaków?...
- Ale może, jeśliby tej pomocy udzielił, to za chwilę ze strony przedstawicieli tamtego narodu pojawi się efekt wdzięczności?... Może by wyszło na dobre także naszemu narodowi, gdyby się rozniosło, że jesteśmy z tych dobrych, czyli że jest sens traktować nas życzliwie, bo sami tę życzliwość ofiarowujemy?...
Kwestia zaczepności wobec innych nacji...
Czy kochający swój naród jest raczej buńczuczny, zaczepny, pokazujący, że my się nikogo nie boimy (niech mają respekt przed nami), ale może skłonny do dogadywania się i sojuszy?...
Czy kochający swój naród stara się dotrzymać sojuszy, nawet wtedy, gdy jest tu spore zagrożenie, że wplączemy się w awanturę wojenną, czy raczej egoistycznie się zmywa, gdy przychodzi co do czego?... Co ma priorytet dla kochającego naród - honor, czy bieżąca kalkulacja?...


Tu chyba jest sens postawić ogólne pytanie, czy i w jakim stopniu miłość do wybrańca (czy to osoby, czy narodu, który uznaliśmy za "nasz") miałaby być w opozycji do życzliwości, serdeczności, uczynności względem niewybranych?...
Miłość do człowieka bardzo wsobna, bardzo egoistyczna odpowiadałaby tu pewnie miłości do narodu w typie szowinistycznym. Szowinista widzi miłość do narodu własnego względem choćby życzliwości względem narodów innych silnie rywalizacyjnie, wykluczająco. Czy matka kochająca własne dziecko powinna być wrogo nastawiona do innych dzieci?...
- Może powinna, skoro kocha to własne dziecko?...

Mi tu właściwie nie chodzi o definicję. Definicja, czyli nazywanie postawy "nacjonalizmem", albo "szowinizmem" jest kwestia mniejszej wagi wobec samych FAKTOW - POSTAW PRZEJAWIANYCH. Jeśli widzę u kogoś ewidentnie ujawniającą się wrogość względem innych narodów, czy na poziomie indywidualnym wrogość wobec ludzi np. nie z rodziny, to mamy do czynienia z jakąś skrajnie egoistyczną formą afektu. Ocena etyczna dotyczy właśnie owego egoizmu i wykluczająco - rywalizacyjnego charakteru relacji, a nie samej nazwy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:04, 29 Maj 2024    Temat postu:

lucek napisał:
bo nie umieją/nie chcą słuchać innych, tego co mają do powiedzenia ... z różnych powodów np. nie chcą zrewidować swoich nabytych przekonań ...

A może chcą po prostu wygrać dyskusję?

lucek napisał:
oczywiście, że to nonsensowne zachowanie, ale jak widać nie wszyscy pojęcie definicji i potrzeby dla której zaistniało, jego znaczenia, rozumieją

A zdefiniuj zakalec.

lucek napisał:
(a opowiadaniu o krowie, gdy mowa o koniu odpowiada zachowanie które przedstawiłeś)

Bo w dyskusji ludziom w zdecydowanej większości przypadków nie chodzi o to, żeby słowo dobrze zdefiniować, ale żeby operować na emocjach.
A pedziofilia?
Gdy mowa o jakimś księdzu, który molestował 13-latka, to mówią "ksiądz pedziofil", i od raz budzi to wstręt. A wiadomo, że to nie jest pedziofil, ponieważ pedziofilia ma tylko jedną definicję i ruchanie 13-latków przez księży w żaden sposób tej definicji nie spełnia. Jednak gdyby zamiast "ksiądz pedziofil" powiedziano "ksiądz pederasta", co byłoby już poprawne, wtedy zgorszenie odbiorcy byłoby o wiele mniejsze.
A więc ksiądz robi to samo - molestuje 13-latka. Jednak zgorszenie, jakie to sieje, będzie o wiele większe, gdy się go określi mianem "księdza pedziofila", niż gdy się powie o "księdzu pederaście".
A przecież wszyscy wiedzą, że chodziło o molestowanie 13-latka.
A więc ksiądz może ruchać 13-latka pod warunkiem, że będzie nazwany "księdzem pederastą". Nie może już 13-latka ruchać, gdy będzie nazwany "księdzem pedziofilem".
To podobnie jak z moimi świniami i końmi.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Czw 16:04, 30 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 20:20, 29 Maj 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Albo inny przykład:
Oto ktoś z zagranicy ubiega się o pomoc w moim kraju, od mojego narodu - co w tym przypadku oznacza miłość ojczyzny?
- Kochający ojczyznę odmawia pomocy obcym, bo musi wszystkie siły pomocnicze obowiązkowo zachować dla rodaków?...
- Ale może, jeśliby tej pomocy udzielił, to za chwilę ze strony przedstawicieli tamtego narodu pojawi się efekt wdzięczności?... Może by wyszło na dobre także naszemu narodowi, gdyby się rozniosło, że jesteśmy z tych dobrych, czyli że jest sens traktować nas życzliwie, bo sami tę życzliwość ofiarowujemy?...


"Tusk o migrantach: To się są azylanci
- Nie mamy tutaj do czynienia z żadnymi azylantami, mamy do czynienia ze zorganizowaną, bardzo sprawną na wielu poziomach akcją łamania polskiej granicy i prób destabilizacji państwa. Dlatego chciałbym, żebyście wiedzieli, że tutaj już nikt - przynajmniej wśród nas - nie ma wątpliwości, z jakim charakterem działań mamy do czynienia i że nieprzypadkowo ta agresja jest coraz większa - oświadczył Tusk, odnosząc się do migrantów.

...

Chciałbym, żeby wszyscy wreszcie przejrzeli na oczy, o jaką stawkę idzie i ile poświęcenia i determinacji wykazują nasi funkcjonariusze, żołnierze. Niech każdy to wreszcie zrozumie - powiedział"


Michale Tusk wzywa cię żebyś wreszcie przejrzał na oczy :mrgreen: ... twoja Hołownia pewnie też.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22768
Przeczytał: 85 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:58, 29 Maj 2024    Temat postu:

Jest to rozbudowana bardzo struktura. Sama jestem zaskoczona. Mnóstwo ludzi ma tam pracę.

[link widoczny dla zalogowanych]


Około 60 tys. urzędników służby cywilnej UE i innych pracowników służy 450 mln Europejczykom (i niezliczonym innym osobom na całym świecie).

W rzeczywistości jest to stosunkowo niewielka liczba – francuskie ministerstwo finansów zatrudnia około 140 tys. pracowników na 67 mln mieszkańców. :shock:


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 21:01, 29 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:13, 29 Maj 2024    Temat postu:

lucek

A jak wyjaśnisz to?

"To nie dziura! To wykruszenie"

[link widoczny dla zalogowanych]

Rowerzysta nie wpadł w dziurę w asfalcie. Wpadł w wykruszenie!
A więc nic poważnego się nie stało, c.n.d.

Wiadomo, jak wpadł, bo wszystko nagrało się na wideo.
Ale to nie dziura! To wykruszenie.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Śro 21:18, 29 Maj 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:28, 29 Maj 2024    Temat postu: Re: Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w okamgnieniu

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

Pytanie, czy traktowanie patologii jako przesadnej normy jest w ogóle właściwym podejściem.

Ja właśnie z tego względu mam problem z definiowaniem szowinizmu jako "skrajnego nacjonalizmu" ponieważ to brzmi jakby szowinizm to był tylko taki przesadny nacjonalizm, że jeśli ktoś za bardzo się będzie identyfikował z narodem, zbyt mocno chciał realizować w państwie jego interes, to stanie się szowinistą. Sugeruje się w tym wypadku dziwaczne, kompletnie niezrozumiałe dla mnie przejście z identyfikacji do wywyższania.

Myślę raczej, że zachodzi tutaj analogiczny mechanizm obronny jak w narcyzmie. Tak jak narcyzm jest wynikiem braku tożsamości (utożsamiania się z prawdziwym sobą), w miejsce której wkracza "fałszywe wielkościowe JA", tak uważam, że szowinizm również jest wynikiem braku prawdziwej identyfikacji narodowej, która zostaje wypełniona tym poczuciem narodowej wyższości. Tak jak narcyzm wierzy w to, że jest obiektywnie lepszy od innych ludzi, tak szowinista uważa, że jego naród jest lepszy niż inne.

I oceniając oba zjawiska z zewnątrz to wygląda jakby narcyz był nadmiernie sobą zainteresowany, zakochany w sobie a szowinista we własnym narodzie, natomiast od strony mechanizmu powstawania jest zupełnie na odwrót - narcyz i szowinista uciekają od siebie, od prawdy o sobie, na rzecz wielkościowej fikcji, bo sobą tak naprawdę pogardzają. I jedyne co im może zrekompensować tę pogardę jest próba zdegradowania innych podmiotów - wyprojektowanie tej pogardy na zewnątrz. Dominując, pokonując, czy niszcząc innych, na chwilę czują, że są kimś. Na chwilę, bo ich pustka wewnętrzna jest jak worek bez dna i żadna liczba tych zdominowanych podmiotów nie pomoże im odzyskać tego pierwotnie utraconego poczucia własnej wartości.

I jeśli mam rację co do mojej diagnozy, to remedium na szowinizm jest właśnie...nacjonalizm, który na płaszczyźnie wspólnotowej jest odpowiednikiem zdrowej osobowości która zna siebie, działa we własnym interesie, dba o swoje granice, szanując cudze.

Ciekawe stanowisku tu zaprezentowałaś. Nie spotkałem się nigdy z takim, staram się je rozważyć

Przyznaję, że to moja autorska teoria. Zastanawiam się nawet, czy jej nie opublikować w jakimś periodyku paranaukowym.
Cytat:
, choć z góry muszę tu zauważyć, że wszelka moja intuicja buntuje się przeciw takimu podejściu. Dla mnie bowiem, jak już wyżej wspomnialem, ale teraz ubiorę tę myśl w formę ogólnej zasady:
to nie tyle sama tendencja jako taka jest dobra albo zła sama w sobie, lecz STOPIEŃ I FORMA w jakiej występuje.
Podam kilka względnie odległych od kwestii nacjonalizmu przykładów:
1. pożywianie się ogólnie jest pewna czynnością
- jest dobre, gdy jemy z grubsza tyle, ile nasz organizm potrzebuje
- staje się przyczyna choroby, jeśli się przeżeramy
2. Wymaganie od dzieci, aby były posluszne, uczyly się wypełniały obowiązki
- gdy jest w normie jest dobre, uczy dzieci samodyscpiny, wyrabia obowiązkować, nie niszcząc zdrowej samooceny
- gdy jest przesadne, szczególnie gdy jest powiązane z przemocą psychiczną czy fizyczną ze strony stawiającego owe wymagania, staje sie tyranią, krzywdzeniem dzieci
3. Dawanie dzieciom czego potrzebują, także prezentów, pomaganie im
- jest dobre w swoich ramach, gdy nie przesadzamy
- w przesadnej postaci jest rozpieszczaniem, przyzwyczajaniem do postawy "mi się zawsze należy, a ja sam nie mam żadnych obowiązków", czyli jest złym wychowaniem
4. zdobywanie pieniędzy w życiu
- w swoich granicach jest sluszne i tego się od ludzi oczekuje
- ale jeśli ktoś wszystko inne w życiu poświęca, aby tylko "się nachapać", stając się dusigroszem, chciwcem, to jest to grzech i postawa glupia nawet dla samego zainteresowanego.
itp. itd.
Co by właściwie nie wziąć z postaw i zachowań, to w pewnych granicach zapewne może byc dobre, a w innych będzie złe. Nawet niektore trucizny w odpowiednio małych dawkach i w odpowiednich sytuacjach okazują się dzialać jak lekarstwo - walczą z chorobami.

W wymienionych przez Ciebie przypadkach ten nadmiar już bierze się z jakiejś patologii. Czemu np. dzikie zwierzęta się nie przeżerają? Czemu nie stają się niewolnikami tego co posiadają? Ponieważ żyją w zgodzie z naturą. Im jest łatwiej niż człowiekowi, bo człowiek mając wolną wolę, może się przeciwko swojej naturze odwrócić.

Ten nadmiar który opisujesz nie jest przyczyną tylko skutkiem PATOLOGII.

Cytat:
Po tym wstępie wracam do nacjonalizmu i szowinizmu. Czym jest właściwie miłość do ojczyzny, jak by się ona miała właściwie wyrażać?...
Kocham ojczyznę, czyli do właściwie mam robić?...
- pewnie mogę sobie powiesić flagę przy oknie.
- mogę brać udział w uroczystościach państwowych, historycznych.
- mogę zainteresować się historią kraju i...
i co jeśli np. natrafię na opis zdarzeń historycznych, w których moi rodacy coś złego zrobili (w końcu w każdym narodzie to się zdarza).
Mam może z góry założyć nieprawdziwość danej relacji?...
Ale jeśli akurat w tym przypadku rodacy zabijali innych rodaków (przynajmniej wszystko na to wskazuje, co z resztą chyba jest najczęstszym przypadkiem)... - to mam wymyślić tu z niczego jakichś obcych, którzy zabijali, a nie tych naszych. Ale jeśli mamy jeszcze świadka, naszego rodaka, który się upiera, że to nasi jednak zabijali, to mamy mu nie wierzyć?...
A jeśliby w innym przypadku źródła jasno mówiły, że ofiarami byli obcokrajowcy (albo około połowy było rodaków, a reszta obcokrajowcy), to w czym miałaby się wyrażać miłość do ojczyzny? - mam "domyślić się", że to jednak nie nasi byli mordercami?...

Z nacjonalizmem jest dokładnie tak samo jak z miłością do żony czy dziecka. Masz dbać o ich dobro, stawiać ich najwyżej w swoim życiu, poza Bogiem oczywiście. A warunkiem koniecznym tego, by realizować interes swojej żony i dzieci jest ich poznać, a nie tworzyć sobie fikcje na ich temat, bo w tym drugim wypadku nie będziesz realizować ich interesu, tylko interes fikcyjnej postaci w swojej głowie, co prędzej czy później odbije się rykoszetem na prawdziwych postaciach.

Cytat:
Albo inny przykład:
Oto ktoś z zagranicy ubiega się o pomoc w moim kraju, od mojego narodu - co w tym przypadku oznacza miłość ojczyzny?
- Kochający ojczyznę odmawia pomocy obcym, bo musi wszystkie siły pomocnicze obowiązkowo zachować dla rodaków?...
- Ale może, jeśliby tej pomocy udzielił, to za chwilę ze strony przedstawicieli tamtego narodu pojawi się efekt wdzięczności?... Może by wyszło na dobre także naszemu narodowi, gdyby się rozniosło, że jesteśmy z tych dobrych, czyli że jest sens traktować nas życzliwie, bo sami tę życzliwość ofiarowujemy?...

Tak Michale, nacjonalista może a nawet powinien pomagać obcokrajowcom, tak jak Ty masz obowiązek pomagać innym ludziom, spoza twojego kręgu bliskich, ale pod warunkiem - że wskutek Twojej nadmiernej szczodrości Twoja żona i dzieci nie pomrą z głodu.
Cytat:

Kwestia zaczepności wobec innych nacji...
Czy kochający swój naród jest raczej buńczuczny, zaczepny, pokazujący, że my się nikogo nie boimy (niech mają respekt przed nami), ale może skłonny do dogadywania się i sojuszy?...
Czy kochający swój naród stara się dotrzymać sojuszy, nawet wtedy, gdy jest tu spore zagrożenie, że wplączemy się w awanturę wojenną, czy raczej egoistycznie się zmywa, gdy przychodzi co do czego?... Co ma priorytet dla kochającego naród - honor, czy bieżąca kalkulacja?...

Tak jak mąż kochający swoją żonę. Czasem będzie buńczuczny i zaczepny, kiedy np. żona zostanie napadnięta przez namolnego zboka, a innym razem skłonny do sojuszy, jeśli jakiś jegomość jej niechcący nadepnie na suknię.
Cytat:

Mi tu właściwie nie chodzi o definicję. Definicja, czyli nazywanie postawy "nacjonalizmem", albo "szowinizmem" jest kwestia mniejszej wagi wobec samych FAKTOW - POSTAW PRZEJAWIANYCH. Jeśli widzę u kogoś ewidentnie ujawniającą się wrogość względem innych narodów, czy na poziomie indywidualnym wrogość wobec ludzi np. nie z rodziny, to mamy do czynienia z jakąś skrajnie egoistyczną formą afektu. Ocena etyczna dotyczy właśnie owego egoizmu i wykluczająco - rywalizacyjnego charakteru relacji, a nie samej nazwy

Wrogość może mieć różne przyczyny. Np. dziwisz się, że Ukrainiec odczuwa wrogość wobec Rosjanina? Podejrzewasz go od razu o szowinizm?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:44, 29 Maj 2024    Temat postu:

towrzyski.pelikan napisał:
W wymienionych przez Ciebie przypadkach ten nadmiar już bierze się z jakiejś patologii. Czemu np. dzikie zwierzęta się nie przeżerają? Czemu nie stają się niewolnikami tego co posiadają? Ponieważ żyją w zgodzie z naturą. Im jest łatwiej niż człowiekowi, bo człowiek mając wolną wolę, może się przeciwko swojej naturze odwrócić.

Nie przeżerają się, bo nie mają czym.
Skoro im jest łatwiej, to idź do lasu i tam żyj.

towrzyski.pelikan napisał:
Z nacjonalizmem jest dokładnie tak samo jak z miłością do żony czy dziecka.

Pewnie celowo pominęłaś matkę.

towrzyski.pelikan napisał:
Tak Michale, nacjonalista może a nawet powinien pomagać obcokrajowcom, tak jak Ty masz obowiązek pomagać innym ludziom, spoza twojego kręgu bliskich, ale pod warunkiem - że wskutek Twojej nadmiernej szczodrości Twoja żona i dzieci nie pomrą z głodu.

Mamuśka niech umiera. To przecież konkurencja dla żonki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 6:10, 30 Maj 2024    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
lucek

A jak wyjaśnisz to?

"To nie dziura! To wykruszenie"

[link widoczny dla zalogowanych]

Rowerzysta nie wpadł w dziurę w asfalcie. Wpadł w wykruszenie!
A więc nic poważnego się nie stało, c.n.d.

Wiadomo, jak wpadł, bo wszystko nagrało się na wideo.
Ale to nie dziura! To wykruszenie.


rowerzysta wpadł, na szczęście w wyrwę w asfalcie, a nie dziurę, czyli np. studzienkę kanalizacyjną, z której złomiarze zabrali klapę.

rowerzysta jest idiotą przede wszystkim bez wyobraźni jeśli wjeżdża w kałużę ...

dla rzecznik rozgraniczenie jest istotne, nawet jeśli niezbyt ... definiuje dziurę ... bo dziurę zarządca drogi ma obowiązek zabezpieczyć ... wyrwy w asfalcie nie musi ... natomiast kierujący ma obowiązek dostosować swoją jazdę do warunków na drodze ... jeśli jeździ bez wyobraźni, to jego problem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22768
Przeczytał: 85 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:06, 30 Maj 2024    Temat postu:

Dla narodu często najważniejszy jest język.

Jednak współczesne imperializmy (kolonializmy) nie robią zamachu na język i kulturę. Nawet ją wspierają.
Mam piękny album z komuny w języku ukraińskim z wytworami ich sztuki. Ludowej. Przepiękne szkło.

Jedno ze zdjęć jest na Altazmie.

Ludzie też coraz chętniej uczą sie obcych języków.

Był śmiech z Tuska, że się nie nauczy. Ale jeden i drugi samiec alfa z duopolu chyba nie są dobrzy w językach 😉🤔


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 7:09, 30 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22768
Przeczytał: 85 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:11, 30 Maj 2024    Temat postu:

W kwesti języka jeszcze:

Ustawy ukraińskie utrudniające używanie języka rosyjskiego na terenie Ukrainy.

Za wiki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:20, 30 Maj 2024    Temat postu:

lucek napisał:
rowerzysta wpadł, na szczęście w wyrwę w asfalcie, a nie dziurę, czyli np. studzienkę kanalizacyjną, z której złomiarze zabrali klapę.

Nie o to tu chodziło. Pani się oburzyła, bo jej zdaniem rowerzysta nie wpadł w dziurę w asfalcie, ale w wykruszenie w asfalcie. Studzienki nie mają tu nic wspólnego ani z dziurą, ani z wykruszeniem.
Pani twierdziła, że dziura w asfalcie to jest na wylot - czyli przechodzi przez całą warstwę asfaltu. Zaś to, w co wpadł rowerzysta, nie przebijało warstwy asfaltu na wylot, a więc nie jest dziurą, lecz wykruszeniem. A co za tym idzie, wypadek rowerzysty jest mało poważny, bo on nie wpadł w dziurę w asfalcie - on wpadł w wykruszenie w asfalcie.
Czyli jeśli w tym miejscu była choćby milimetrowa warstwa asfaltu - to już to nie jest "dziura w asfalcie", lecz "wykruszenie w asfalcie" - bo ten jeden milimetr asfaltu jeszcze się został.

lucek napisał:
rowerzysta jest idiotą przede wszystkim bez wyobraźni jeśli wjeżdża w kałużę ...

To spróbuj nie wjechać w kałużę, jeśli wszędzie są kałuże.
Chyba mało co jeździłeś rowerem.

lucek napisał:
dla rzecznik rozgraniczenie jest istotne, nawet jeśli niezbyt ... definiuje dziurę ... bo dziurę zarządca drogi ma obowiązek zabezpieczyć ... wyrwy w asfalcie nie musi ...

Nie zrozumiałeś, o jaką dziurę chodzi.
Przeczytaj jeszcze raz ten artykuł.
Nie chodzi o wykop w ziemi, ani żadną studnię. Chodzi o dziurę w asfalcie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 9:31, 30 Maj 2024    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
lucek napisał:
rowerzysta wpadł, na szczęście w wyrwę w asfalcie, a nie dziurę, czyli np. studzienkę kanalizacyjną, z której złomiarze zabrali klapę.

Nie o to tu chodziło. Pani się oburzyła, bo jej zdaniem rowerzysta nie wpadł w dziurę w asfalcie, ale w wykruszenie w asfalcie. Studzienki nie mają tu nic wspólnego ani z dziurą, ani z wykruszeniem.
Pani twierdziła, że dziura w asfalcie to jest na wylot - czyli przechodzi przez całą warstwę asfaltu. Zaś to, w co wpadł rowerzysta, nie przebijało warstwy asfaltu na wylot, a więc nie jest dziurą, lecz wykruszeniem. A co za tym idzie, wypadek rowerzysty jest mało poważny, bo on nie wpadł w dziurę w asfalcie - on wpadł w wykruszenie w asfalcie.
Czyli jeśli w tym miejscu była choćby milimetrowa warstwa asfaltu - to już to nie jest "dziura w asfalcie", lecz "wykruszenie w asfalcie" - bo ten jeden milimetr asfaltu jeszcze się został.

Ps

a ty masz kłopoty z rozumieniem tekstu, wiem, że nie chodzi o dziurę, przez którą rzecznik rozumie pewnie wykop czy otwartą studzienkę burzową ... tego typu dziury zarządca ma obowiązek oznakować - zabezpieczyć.

lucek napisał:
rowerzysta jest idiotą przede wszystkim bez wyobraźni jeśli wjeżdża w kałużę ...

To spróbuj nie wjechać w kałużę, jeśli wszędzie są kałuże.
Chyba mało co jeździłeś rowerem.

lucek napisał:
dla rzecznik rozgraniczenie jest istotne, nawet jeśli niezbyt ... definiuje dziurę ... bo dziurę zarządca drogi ma obowiązek zabezpieczyć ... wyrwy w asfalcie nie musi ...

Nie zrozumiałeś, o jaką dziurę chodzi.
Przeczytaj jeszcze raz ten artykuł.
Nie chodzi o wykop w ziemi, ani żadną studnię. Chodzi o dziurę w asfalcie.


jak pisałem, rowerzysta jest bez wyobraźni ... zarządca drogi ma obowiązek zabezpieczyć dziury, bo wiadomo, że idioci bez wyobraźni się zdarzają, i gdyby tego nie zrobił, złamałby przepisy ... mimo, że nadal to rowerzysta jest idiotą bez wyobraźni ... a skoro to tylko wyrwa w asfalcie, na której, nie dostosowując się do warunków na drodze ... rowerzysta bez wyobraźni się wywrócił, to jest szansa, że przynajmniej się czegoś nauczyć .
... na razie jak widać niestety, woli analizować znaczenie słowa "dziura".


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Czw 9:36, 30 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:32, 30 Maj 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Dla narodu często najważniejszy jest język.

Jednak współczesne imperializmy (kolonializmy) nie robią zamachu na język i kulturę. Nawet ją wspierają.
Mam piękny album z komuny w języku ukraińskim z wytworami ich sztuki. Ludowej. Przepiękne szkło.


Działania wojenne toczące się na Ukrainie toczą się w rejonach, gdzie mało kto zna język ukraiński.
Większość uchodźców z Ukrainy, którzy przybyli do Polski, nie zna języka ukraińskiego - mówią po rosyjsku. Cóż za ironia, że komunikaty do tych uchodźców na plakatach i tablicach w polskich miastach są w języku ukraińskim, którego oni nie znają...
Ponadto Wołodymir Zełeński, gdy wstępował na urząd prezydenta Ukrainy, również nie znał języka ukraińskiego.
[link widoczny dla zalogowanych]
"Prezydent Ukrainy jest zobowiązany do posługiwania się językiem urzędowym podczas pełnienia obowiązków służbowych - orzekł Sąd Najwyższy Ukrainy. Do sądu zwrócono się po tym, jak Wołodymyr Zełenski mówił po rosyjsku na forum w 2019 r."
[link widoczny dla zalogowanych]
"Języka ukraińskiego zaczął się uczyć dopiero na początku 2017 r. Podczas kampanii wyborczej wielokrotnie zwracał uwagę na tolerancję wobec ludzi używających języka rosyjskiego. "Ja sam używam języka rosyjskiego, ale jestem obywatelem Ukrainy i nie chcę być obywatelem żadnego innego państwa" – mówił w wywiadach."

Po drugie są takie kraje jak Belgia, Szwajcaria bądź Kanada, gdzie funkcjonuje kilka języków na równoprawnym poziomie. Nie wspominając już o krajach afrykańskich, gdzie w jednym kraju potrafi być kilkadziesiąt języków, zupełnie do siebie nie podobnych.
Na przykład w Zambii, gdzie urzędowym językiem jest angielski, w użyciu są języki bemba (26% ludności), tonga (13% ludności), czewa (10% ludności), lozi (6% ludności), nyiha (4% ludności), nsenga (4% ludności), lala-bisa (4% ludności), lunda (3% ludności), tumbuka (3% ludności), i wiele innych.

W Indonezji zaś, gdzie również jest mnóstwo różnych języków, stworzono sztucznie nowy język (na bazie malajskiego) i nazwano go "językiem indonezyjskim" oraz uznano go za język urzędowy. Natomiast mało kto z mieszkańców Indonezji się na co dzień nim posługuje w domu.

No i oczywiście mamy jeszcze Chiny, gdzie również języków jest jak mrówków. Obok mandaryńskiego mamy język kantoński (80 milionów ludzi), język wu (80 milionów ludzi), język min (50 milionów ludzi), język hakka (40 milionów ludzi), język xiang (40 milionów ludzi), język gan (20 milionów ludzi), itd.

--

Z drugiej zaś strony, Austriacy, mimo że mówią po niemiecku, nie uważają się za Niemców. Podobnie jak niemieckojęzyczni Szwajcarzy.

Austriacy uważali się za Niemców, ale przed II wojną światową. Od czasu zakończenia II wojny światowej przestali się utożsamiać z narodem niemieckim ...

--

A gdyby Francja napadła na Belgię, to Walonowie walczyliby razem z Flamandami przeciwko francuskiemu najeźdźcy, czy dołączyliby do Francuzów, żeby bić Flamandów?
Jak myślicie?
Co to znaczy być Belgiem?


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Czw 9:43, 30 Maj 2024, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:34, 30 Maj 2024    Temat postu:

lucek napisał:
jak pisałem, rowerzysta jest bez wyobraźni ... zarządca drogi ma obowiązek zabezpieczyć dziury, bo wiadomo, że idioci bez wyobraźni się zdarzają, i gdyby tego nie zrobił, złamałby przepisy ... mimo, że nadal to rowerzysta jest idiotą bez wyobraźni ... a skoro to tylko wyrwa w asfalcie, na której, nie dostosowując się do warunków na drodze ... rowerzysta bez wyobraźni się wywrócił, to jest szansa, że przynajmniej się czegoś nauczyć .
... na razie jak widać niestety, woli analizować znaczenie słowa "dziura".

To nie była wyrwa w asfalcie!
To było wykruszenie!!!

Nadal nie rozumisz.

Znaczenie słowa analizowała pani z zarządu dróg, a nie rowerzysta.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Czw 9:35, 30 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 9:43, 30 Maj 2024    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
lucek napisał:
jak pisałem, rowerzysta jest bez wyobraźni ... zarządca drogi ma obowiązek zabezpieczyć dziury, bo wiadomo, że idioci bez wyobraźni się zdarzają, i gdyby tego nie zrobił, złamałby przepisy ... mimo, że nadal to rowerzysta jest idiotą bez wyobraźni ... a skoro to tylko wyrwa w asfalcie, na której, nie dostosowując się do warunków na drodze ... rowerzysta bez wyobraźni się wywrócił, to jest szansa, że przynajmniej się czegoś nauczyć .
... na razie jak widać niestety, woli analizować znaczenie słowa "dziura".

To nie była wyrwa w asfalcie!
To było wykruszenie!!!

Nadal nie rozumisz.

Znaczenie słowa analizowała pani z zarządu dróg, a nie rowerzysta.


to ty nie rozumiesz ... def. PWN podaje autor artykułu, a rozgarnięty człowiek rozumie o co rzecznik chodzi, nawet gdy wyraża się dziwacznie

masz kłopoty z rozumieniem tekstu, wiem, że nie chodzi o dziurę, przez którą rzecznik rozumie pewnie wykop czy otwartą studzienkę burzową ... tego typu dziury zarządca ma obowiązek oznakować - zabezpieczyć.

ps

nie dość, że zarozumiały to jeszcze tępy :)


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Czw 9:44, 30 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:47, 30 Maj 2024    Temat postu:

lucek napisał:
to ty nie rozumiesz ... def. PWN podaje autor artykułu, a rozgarnięty człowiek rozumie o co rzecznik chodzi, nawet gdy wyraża się dziwacznie

masz kłopoty z rozumieniem tekstu, wiem, że nie chodzi o dziurę, przez którą rzecznik rozumie pewnie wykop czy otwartą studzienkę burzową ... tego typu dziury zarządca ma obowiązek oznakować - zabezpieczyć.


Mylisz się. Przeczytaj początek artykułu jeszcze raz.

Cytat:
Rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich szybko tę teorię obaliła! - To nie jest dziura. Dziura jest na wylot. To jest wykruszenie - powiedziała Karolina Gałecka.


Wytłuszczenie moje.

To jaka dziura może być na wylot? Wykopany dół szpadlem jest na wylot? Studnia jest na wylot? Na wylot czego? Na wylot Ziemi? Wychodzi drugim końcem w Australii?
Pani wyraźnie chodziło o dziurę na wylot ASFALTU.

P.S.
Sam jesteś tępak :gitara:

Przez studnię na wylot to mógłby jeździć pociąg grawitacyjny, jak w remake'u "Pamięci absolutnej" z 2012.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Czw 9:58, 30 Maj 2024, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 9:57, 30 Maj 2024    Temat postu:

ja pierdolę :)

kto zajmuje się definicją dziury - rzecznik, czy ty i autor artykułu ?

napisałem przecież co pewnie rzecznik ma na myśli, a bawiąc się w twoje def. odpowiem, że dziura jest na wylot nawierzchni i podbudowy drogi :mrgreen:

a swój idiotyzm udowadniasz już tekstem "to spróbuj przejechać jeśli wszędzie są bo kałuże" ... a gdyby była przepaść to też byś musiał ...

po prostu skoro wjechał to zabrakło mu wyobraźni, bo równie dobrze mógł wjechać w dziurę i się połamać ... wtedy i zarządca byłby winien, że nie zabezpieczył dziury przed idiotami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:03, 30 Maj 2024    Temat postu:

lucek napisał:
kto zajmuje się definicją dziury - rzecznik, czy ty i autor artykułu ?

Rzecznik. Bo uznał, że to, w co wpadł rowerzysta, nie spełnia definicji dziury. Wyraził to słowami "To nie dziura!".

lucek napisał:
a swój idiotyzm udowadniasz już tekstem "to spróbuj przejechać jeśli wszędzie są bo kałuże" ... a gdyby była przepaść to też byś musiał ...

Drogi powinny być bezpieczne nawet w czasie deszczu na tyle, żeby użytkownik mógł drogą swobodnie przejechać.
To nie było zdarzenie losowe, tak jakby drzewo zostało powalone przez wiatr i upadło na drogę. Ta dziura była tam już wcześniej! Jednak jej nie zabezpieczono.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Czw 10:11, 30 Maj 2024, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22768
Przeczytał: 85 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:08, 30 Maj 2024    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Semele napisał:
Dla narodu często najważniejszy jest język.

Jednak współczesne imperializmy (kolonializmy) nie robią zamachu na język i kulturę. Nawet ją wspierają.
Mam piękny album z komuny w języku ukraińskim z wytworami ich sztuki. Ludowej. Przepiękne szkło.


Działania wojenne toczące się na Ukrainie toczą się w rejonach, gdzie mało kto zna język ukraiński.
Większość uchodźców z Ukrainy, którzy przybyli do Polski, nie zna języka ukraińskiego - mówią po rosyjsku. Cóż za ironia, że komunikaty do tych uchodźców na plakatach i tablicach w polskich miastach są w języku ukraińskim, którego oni nie znają...
Ponadto Wołodymir Zełeński, gdy wstępował na urząd prezydenta Ukrainy, również nie znał języka ukraińskiego.
[link widoczny dla zalogowanych]
"Prezydent Ukrainy jest zobowiązany do posługiwania się językiem urzędowym podczas pełnienia obowiązków służbowych - orzekł Sąd Najwyższy Ukrainy. Do sądu zwrócono się po tym, jak Wołodymyr Zełenski mówił po rosyjsku na forum w 2019 r."
[link widoczny dla zalogowanych]
"Języka ukraińskiego zaczął się uczyć dopiero na początku 2017 r. Podczas kampanii wyborczej wielokrotnie zwracał uwagę na tolerancję wobec ludzi używających języka rosyjskiego. "Ja sam używam języka rosyjskiego, ale jestem obywatelem Ukrainy i nie chcę być obywatelem żadnego innego państwa" – mówił w wywiadach."

Po drugie są takie kraje jak Belgia, Szwajcaria bądź Kanada, gdzie funkcjonuje kilka języków na równoprawnym poziomie. Nie wspominając już o krajach afrykańskich, gdzie w jednym kraju potrafi być kilkadziesiąt języków, zupełnie do siebie nie podobnych.
Na przykład w Zambii, gdzie urzędowym językiem jest angielski, w użyciu są języki bemba (26% ludności), tonga (13% ludności), czewa (10% ludności), lozi (6% ludności), nyiha (4% ludności), nsenga (4% ludności), lala-bisa (4% ludności), lunda (3% ludności), tumbuka (3% ludności), i wiele innych.

W Indonezji zaś, gdzie również jest mnóstwo różnych języków, stworzono sztucznie nowy język (na bazie malajskiego) i nazwano go "językiem indonezyjskim" oraz uznano go za język urzędowy. Natomiast mało kto z mieszkańców Indonezji się na co dzień nim posługuje w domu.

No i oczywiście mamy jeszcze Chiny, gdzie również języków jest jak mrówków. Obok mandaryńskiego mamy język kantoński (80 milionów ludzi), język wu (80 milionów ludzi), język min (50 milionów ludzi), język hakka (40 milionów ludzi), język xiang (40 milionów ludzi), język gan (20 milionów ludzi), itd.

--

Z drugiej zaś strony, Austriacy, mimo że mówią po niemiecku, nie uważają się za Niemców. Podobnie jak niemieckojęzyczni Szwajcarzy.

Austriacy uważali się za Niemców, ale przed II wojną światową. Od czasu zakończenia II wojny światowej przestali się utożsamiać z narodem niemieckim ...

--

A gdyby Francja napadła na Belgię, to Walonowie walczyliby razem z Flamandami przeciwko francuskiemu najeźdźcy, czy dołączyliby do Francuzów, żeby bić Flamandów?
Jak myślicie?
Co to znaczy być Belgiem?


Wiesz, że nie wiem. Chodzę i jeżdżę po Trójmieście i bardzo często słyszę jezyk rosyjski. Słyszę też ukraiński. Moj syn gra czasami w siatkę z chłopcami
z Ukrainy . Ostatnio nie. Może pojechali dalej. Dostał zaproszenie na siatkę od ukraińskiego kucharza.
Nadal jest z nim w kontakcie.

Chyba za mało wiem aby to oceniać. Trzeba byłoby wejść w środowisko tych ludzi i zdobyć ich zaufanie. W Polsce pracuje lub pracowało takze wielu ukraińskich programistów i informatyków. Jaki teraz mają kurs??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 10:09, 30 Maj 2024    Temat postu:

Cytat:

Drogi powinny być bezpieczne nawet w czasie deszczu na tyle, żeby użytkownik mógł drogą swobodnie przejechać.
To nie było zdarzenie losowe, tak jakby drzewo zostało powalone przez wiatr i upadło na drogę. Ta dziura była tam już wcześniej! Jednak jej nie zabezpieczono.



kierujący ... ma obowiązek dostosować swój sposób jazdy do warunków na drodze, deszcz i kałuże, przez które nie widzi stanu nawierzchni, są dokładnie tym samym przypadkiem co drzewo na drodze ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin