ŚFiNiA

Semele

Bibliografia naukowa na pewno jest mniej wiarygodna od Biblii.

Ktoś jeszcze wątpi??

Irbisol

Gdzie ta alternatywa dla lewackiego ogłupiającego obliczania orbit planet? Pokaż, jak ty to liczysz w prawidłowy sposób.
Już napisałeś, że podajesz ale nie podałeś.

lucek · Dołączył: 18 Lut 2011 Posty: 9032 Przeczytał: 82 tematy

Irbisol

lucek · Dołączył: 18 Lut 2011 Posty: 9032 Przeczytał: 82 tematy

no i innych się nie doczekasz

bo nauki, które prezentujesz to wytwór kultury chrześcijańskiej. Osiągięciami atezmu są gilotyny, nazizm i faszyzm .... no i "nauka", tak jak w obłedny sposób ją roumiesz.

lewactwo po prostu nie ma podstaw aksjologcznch dla jakiejkolwiek moralnośc, poza walką klas, ras i rywalizacji jednostek, których, wbrew pozorom, najwięcej rodzi się w związkach jednopułciowych, jak była łaskawa ogłosić lewacka naukowiec-intelektualistka, a z której to "nauki" czerpiesz swoją "wiedzę" o świecie .... czyli ateistyczne zidiocenie

w którym nawet swoją wiarę, przekonania o świecie, kwestionujesz i wydaje ci się, że cokolwiek, z większości tych przekonań zweryfikowałeś.

na marginesie, newtonowska fizyka, kinematyka, przede wszystkim była rewolucją dla altylerii .... astronomia wówczas to margines, a w doświadczeniu codziennym raczej nie masz okazji zweryfikowac poprawności fizyki newtonowskiej :wink:

niemniej życzę dalszych intelektalnych osiągniść w poznawaniu lewackiej "nauki" :mrgreen:

Irbisol

Na wszystko mam odpowiedź, ale nie chcę, byś uciekał od tematu.
Póki co nie doczekałem się jednak alternatywnej od lewackiej ogłupiającej propagandy metody obliczania orbit planet.

lucek · Dołączył: 18 Lut 2011 Posty: 9032 Przeczytał: 82 tematy

Irbisol

lucek · Dołączył: 18 Lut 2011 Posty: 9032 Przeczytał: 82 tematy

Irbisol

lucek · Dołączył: 18 Lut 2011 Posty: 9032 Przeczytał: 82 tematy

no dobrze, niech ci będzie, wiedzę o orbitach Merkurego zawdzięczamy lewactwu, podobnie jak o tym, że w związkach jednopułciowych rodzi się więcej dzieci...

przecież nie będę się z mądrym kłucił

Semele

Wspomnienia Neptuna Le Verriera zostały opublikowane w Knowledge of the Times w 1849 roku. Czytając je, byliśmy zdumieni, jak dalekowzroczność trzeba było osiągnąć taki wynik przy użyciu samych liczb. To daje nam wyobrażenie o mocy obliczeniowej i jej trwałości. Po śmierci Arago w 1853 roku, Verrier został mianowany dyrektorem Obserwatorium Paryskiego. Stworzył portową usługę alarmową, błogosławieństwo żeglarza, depesz rolniczą, która obecnie obejmuje całą Francję i pozostaje najbardziej wiarygodną bazą badawczą, obarczoną przyszłymi i nieprzewidzianymi konsekwencjami oraz wielkimi zmianami w środowisku.

Ustanowiła również usługę meteorologiczną, aby ostrzegać samoloty, gdy startują z ziemi w kierunku wiatru. Mieliśmy szczęście dokonać pierwszego wzlotu gigantycznym balonem w Brukseli 24 września 1864 roku, w obecności króla Leopolda I przy bramie Schaerbeek, przed wspaniałym ogrodem botanicznym. W 1804 założył Francuskie Towarzystwo Naukowe, które kilka lat później połączyło się z Towarzystwem Krzewienia Nauki. Członek Kongresu, senator i znany astronom, wydaje się być szczęśliwy, kojarząc swoje nazwisko z geniuszem odkryć. 25 czerwca 1889 r. w Le Verrier na dziedzińcu Obserwatorium Paryskiego wzniesiono pomnik, od którego nazwano ulicę w pobliżu instytucji.

Czy ten gość był lewakiem?

[link widoczny dla zalogowanych]

Semele

Krótka historia jest taka, że w oparciu o fizykę Keplera i Newtona, w 1846 roku Le Verrier przewidział matematycznie istnienie i obecne położenie Neptuna w obrębie jednego stopnia kątowego i zostało to zaobserwowane przy pierwszej próbie. Nie tylko zademonstrował siłę nauki, ale nauczył nas czegoś o niebie i planetach, zarówno historycznie domenach religii.

Czy pomyślna przepowiednia Neptuna była ogólnie postrzegana jako taki triumf nauki, że spowodowała zmiana paradygmatu co do roli nauki w społeczeństwie? Czy astronomia do tego czasu być może była szeroko postrzegana jako pozostałość po astrologii, a od XVII wieku została zredukowana do bezsensownego przewidywania ruchów planet, bez znaczenia dla naszego przeznaczenia.

Czy znacznie pomogło nauce stanąć przeciwko Kościołowi podczas debaty o ewolucji, która rozpoczęła się 14 lat później? Czy przewidywania Le Verriera mogły w ogóle pobudzić debatę o ewolucji?

[link widoczny dla zalogowanych]

lucek · Dołączył: 18 Lut 2011 Posty: 9032 Przeczytał: 82 tematy

Irbisol

lucek · Dołączył: 18 Lut 2011 Posty: 9032 Przeczytał: 82 tematy

Irbisol

lucek · Dołączył: 18 Lut 2011 Posty: 9032 Przeczytał: 82 tematy

wiec drogi Irbisolu Kepler był duchownym i nie przeszkadzało mu to zajmować się również filozofią, matematyką czy astronomią... a na dworze któregoś z władców robić za astrologa.

nie mam ochoty z tobą dyskutować bo ogłupiony totalnie jesteś lewacką ideologią i trudno dyskutować z kimś, kto nawet nie potrafi przyjąć do wiadomości, że większość jego przekonań o świecie to wiara i to nie żadna "chodnikowa wiara", która akurat wiarą nie jest.

strata czasu, a jak z Dyszyńskim czy z Rafałkiem, dyskutuje się akurat z tobą, a jedynie w dyskusji z nimi sprawiasz wrażenie sensownego... to jednak ich, a nie twoja zasługa

.

Semele

Ciekawy wywod w artykule "Religia Ensteina"

Cytat:
"Wspominany przeze mnie Max Brod wydał w 1948 roku jeszcze jedną powieść historyczną o uczonych. Nosiła tytuł Galilei in Gefangenschaft („Galileusz uwięziony”) i zapewne nie była lepsza od książki o Tychonie Brahe. Autor przesłał ją Einsteinowi, a ten odpisał z podziękowaniem i uwagami po lekturze. „Wyobrażam go sobie inaczej. Nie należy wątpić w to, że walczył on namiętnie o prawdę – bardziej niż ktokolwiek inny. Ale trudno uwierzyć, aby człowiek dojrzały widział sens połączenia odnalezionej prawdy z płytkimi myślami tłumu, zaplątanego w groszowe interesy. (…) Bez szczególnej potrzeby udaje się on do Rzymu, by walczyć z klechami i innymi politykierami. Taki obraz nie odpowiada memu wyobrażeniu o niezależności wewnętrznej starego Galileusza. Nie mogę sobie wyobrazić, bym ja na przykład przedsięwziął coś w tym rodzaju, by bronić teorii względności. Pomyślałbym, że prawda jest znacznie silniejsza ode mnie i wydawałoby mi się śmieszną donkiszoterią bronić jej mieczem, osiodławszy Rosynanta”.

Intuicja Einsteina była częściowo trafna. Galileusz niewątpliwie bardziej od Einsteina gustował w polemikach (choć nie był chyba bardziej od Einsteina uparty, jeśli chodzi o pryncypia). Jednak Galileusz nie jeździł do Rzymu jedynie po to, by zaspokoić swoją potrzebę wielkości i chwały. Być może z początku wiodła go ambicja. Szybko jednak zrozumiał, że gra toczy się o elementarną swobodę dyskusji i ocalenie własnej skóry. Był szanowanym uczonym, który chciał ogłosić dzieło życia, wiedząc, że nie zostanie ono dobrze przyjęte przez władze kościelne. Dzieło nie dotyczyło religii, wydawało się więc, że jakiś kompromis będzie możliwy, aby obie strony mogły wyjść z twarzą. Kościół zawsze deklarował poparcie dla nauk. Jednak układy z władzą absolutną obowiązują tylko jedną stronę. Galileusz zapewne musiał przegrać, ponieważ był zbyt mało cyniczny.

Albert Einstein miał zdecydowane poglądy w wielu sprawach, ale był też człowiekiem mądrym (to nie to samo, co być wybitnym uczonym: głupich, choć wybitnych był legion). Rozumiał, że nie każda dyskusja może zostać rozstrzygnięta, czy to w nauce, czy w życiu publicznym. Podejrzewam też, że rozumiał, jak niewiele w istocie dzieli ludzi, jeśli chcą się poważnie zastanowić nad swoimi poglądami i swoją wiarą, a nie podporządkować sobie innych. Większość tzw. debat publicznych nie ma niestety nic wspólnego z namysłem, bardzo zaś wiele z władzą i dominacją. Poszukiwanie prawdy jest czymś zgoła innym".
Link podam później.

Nauka miała dowodzić tego , że człowiek jest panem stworzenia.

Semele

[link widoczny dla zalogowanych]

Jeszcze ciekawy fragment z tego artykułu:

"Jeszcze w okresie międzywojennym Einstein został zaatakowany przez kardynała Bostonu Williama Henry’ego O’Connella: „Zwątpienie i mgliste spekulacje na temat czasu i przestrzeni prowadzą jedynie do stworzenia zasłony, poza którą skrywa się upiorne widmo ateizmu”. Także rabin Herbert S. Goldstein z Nowego Jorku poczuł się zaniepokojony i wysłał do Einsteina telegram: „Czy wierzy pan w Boga? Stop. Odpowiedź opłacona do 50 słów”. Odpowiedź uczonego, choć telegraficznie skrótowa, nie zadowoliła chyba rabina: „Wierzę w Boga Spinozy, który objawia się w regularnej harmonii wszystkiego, co istnieje, ale nie w Boga, który zajmuje się losami i uczynkami ludzkości”."

Irbisol

fedor