Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:30, 20 Lut 2019 Temat postu: Misja oceniania wszystkich |
|
|
Zauważyłem, że część osób (w tym użytkownicy naszego forum) czuje się zobowiązanymi do realizacji osobliwej misji - ogłaszania innym, co o nich sądzą, albo w ogóle ogłaszania jacy to inni ludzie są - mimo, że nikt ich o to nie pyta, że mowa jest o czym innym, że to ogłaszanie najczęściej brzmi idiotycznie.
Misja, jak to misja - każdy oczywiście sobie wybiera, jaką chce. Mam osobę w rodzinie, która ocenia pewną szczególną grupę zawodową - ten jest dobry, tamten zły, ten to w ogóle zdrajca (nie będę wchodził w szczegóły).
Tacy "oceniacze ludzi" w zdecydowanej większości przypadków nie stawiają sobie jakichś szczególnych pytań co do zasadności owych ocen - po prostu ogłaszają: ten to głupek, tamten idiota, a ten trzeci od biedy może być...
Na naszym forum oceniacze też mocno zaznaczają swoją obecność. Uszczęśliwiają forum spontanicznymi swoimi refleksjami "ale napierdoliłeś", "takiego głupka jeszcze nie widziałem" itp.... Najczęściej poza samym wygenerowaniem oceny nie mają wiele do powiedzenia.
Od jakiegoś czasu uważam, że TO JEST NORMA. Tak właśnie jest, że jak ktoś w głowie ma przede wszystkim emocję "ja im pokażę, że jestem mądrzejszy, a inni są głupsi", to na inne myśli już niewiele miejsca zostaje. Jak ktoś wciąż skanuje mentalne otoczenie w poszukiwaniu sposobów wywyższenia siebie w stosunku do innych, to nie skanuje (albo robi w to ograniczonym stopniu) tego otoczenia w poszukiwaniu zależności, idei, rozwiązań. Po prostu taki gostek jest mało kreatywny, ma merytorycznie niewiele do zaoferowania.
Bo to jest reguła - mamy coś za coś. Umysł ma ograniczone moce przerobowe. Zatem nie da się być jednocześnie mądrym i nadętym bufonem. Nadęty bufon szuka wciąż okazji do prezentacji swojej bufonady. Inne rzeczy uchodzą jego uwadze, bo są w naturalny sposób filtrowane przez wstępne procedury umysłu. Owe filitry działają na zasadzie preselekcji: da się to wykorzystać do okazania mojej wyższości?...
- Nie?... To ignorujemy aktualne i szukamy dalej.
W efekcie kolejny problem, kolejny aspekt sprawy zostanie przez nich nie rozważony, nie objęty rozumowaniem.
Ten dział służy rozbieraniu irracjonalizmu. Dla mnie kto wie, czy nie głównym źródłem irracjonalizmu są nadęte ego, a dalej pragnienie wywyższenia siebie w jakiś tam sposób. Takie nadęte ego to swoiste tornado na mapie umysłu - taki wir, który nie pozwala prądom myślowym swobodnie krązyć, znajdować ścieżki według zasady dopasowywania się potencjałów, lecz po prostu rozrzuca myśli dopasowując je do jednego mastercelu - ale im pokażę, że są głupi!
Dla mnie osobiście impulsywna ocenność innych ludzi jest silnym predyktorem rozumu - im więcej ocenności, tym mniej rozumu. Po tych, którzy nie pytani o zdanie, mają co chwila wiele ocennych uwag o innych użytkownikach (a już szczególnie gdy te uwagi nie są poparte naprawdę poważnym uzasadnieniem - rzetelną analizą stanowisk) raczej nie spodziewam się rozsądku. Oczywiście wyjątki są, bo komuś tam czasem puszczą nerwy, ktoś ma charakter bardziej porywczy. Więc oczywiście nic nie jest absolutnie czarno - białe. Czasem wśród bufonów trafi się nawet geniusz. Ale jeśli już, to najczęściej będzie to geniusz autystyczny, czyli ktoś totalnie skupiony na czymś tam, ukierunkowany mocno na jakiś rodzaj poznania, ale (być może i przez to) upośledzony pod innymi względami - szczególnie w zakresie tzw. inteligencji emocjonalnej.
Tu warto zaznaczyć, że samo ocenianie kogoś/czegoś w ogóle nie jest niczym złym. Wręcz przeciwnie: jest w moim przekonaniu niezbędne, bo to na tym właściwie polega myślenie, że oceniany coraz to kolejne: doznania zmysłów, myśli, okoliczności, obrazy itp. Więc nie jestem przeciwko ocenianiu jako takim, lecz BRAKOWI KONTROLI NAD POTRZEBĄ EKSPRESJI OWYCH OCEN. Ten kto ocen swoich nie kontroluje, ma owe oceny...
... niekontrolowane, czyli inaczej mówiąc: chaotyczne, nieuzasadnione, kolokwialnie mówiąc "głupie". Zauważyłem, że jest bardzo wysoka korelacja pomiędzy częstością wypowiadania ocen i łatwością/brakiem zastanowienia się nad zasadnością owej oceny.
Ci co ciągle mają mnóstwo uwag o innych, tworzą je najczęściej z pojedynczych powodów, błahych powodów, czasem wręcz zupełnie bez powodu (chyba, że "powodem" nazwiemy to, iż ktoś ma jakiejś swoje prywatne "trudne dni"). Po prostu najczęściej mają taki humor, aby owa ocenę mieć, albo tak im się uwidziało, a w każdym razie nie stawiają sobie pytań, czy może jednak nie dałoby się zebrać więcej przesłanek, nie zweryfikować jakoś tego pierwszego pomysłu na ocenę. Problem w tym, że WŁAŚNIE DLATEGO, ŻE SĄDZĄ PO POZORACH, TO SĄDZA SZYBKO I ŁATWO.
Człowiek rozważny, odpowiedzialny, dbający o to, aby nie rzucać słów na wiatr, ZASTANAWIA SIĘ PRZED wypowiedzeniem opinii, stawia sobie wysokie wymagania weryfikacyjne. Dlatego tych ocen nie ma nawet kiedy dużo wygenerować. Tam gdzie ktoś szybko oceniający stworzył pięć nowych ocen, ten rozważny wciąż będzie się zastanawiał, na ile zasadna była koncepcja dotycząca tej pierwszej oceny. A na koniec jeszcze ten rozważny często stwierdza: no tak, nie mam pewnych przesłanek do oceny, jest wiele za i przeciw, więc wstrzymam się z oceną. Szybko oceniający w ogóle takich dylematów nie posiada, one mu w głowie nie zaświtają. Ale dlatego też jest właśnie tym szybko oceniającym, nieodpowiedzialnie i bezpodstawnie oceniającym.
Chcę zwrócić uwagę, że to naprawdę nie ma jak inaczej działać. To jest coś w rodzaju "prawa logiki", może po prostu prawa umysłu. Umysł też posiada ograniczenia, nieprzekraczalne zasoby, więc tez i ekonomię funkcjonowania. Nie da się być skupionym na emocji wygrania i dowalenie przeciwnikom, czy pragnieniu szybkiego wyrzucenia z siebie narzucających się odczuć i jednocześnie myśleć ściśle, biorąc pod uwagę złożone przesłanki, uwzględniając wielostronne za i przeciw. Tego się nie da, bo nie ma jak tego zrealizować.
Jest raczej odwrotnie (co też w moim obserwacjach się potwierdza) - osoby mające wyważone zdanie na większość spraw, generujące osądy, na których rzeczywiście można polegać, nie potrzebują do tego, co mówią, dodawać emocji wywyższenia się (bo czują, że to by tylko zakłóciło zasadniczy przekaz - merytoryczną informację), nie chcą w ogóle narzucać się ze swoimi ocenami, zwracają uwagę na złożony charakter tego, o czym mówią (bo przemyśleli sprawę z wielu stron!), co tez powoduje, że dla osób szukających emocji ich przesłanie jawi się jako takie "blade", takie mało interesujące. Ale niestety, inaczej nie ma jak przekazywać tego, co ma być rzeczywiście bliskie prawdy.
|
|