|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 16:17, 13 Lis 2019 Temat postu: Konflikt subiektywnej intencji z rozumieniem rzeczywistości |
|
|
Prawie wszystkie dyskusje na tym forum dość ładnie ilustrują pewien dość podstawowy aspekt myśli, który określiłbym jako rodzaj konfliktu (ale w ten mielibyśmy też rodzaj swoistej symbiozy) intencji i czystego zrozumienia.
Widać to dobrze w dyskusjach apologetycznych - w których intencja rządzi: testa ma intencję potwierdzenia swojego światopoglądu, ateista swojego. To jawnie wpływa na traktowanie zagadnień, a szczególnie PRZYZNAWANIE WAG faktom i okolicznościom.
Manipulując odpowiednio wagami daje się osiągnąć dowolny efekt wniosku ostatecznego.
Każda interpretacja, opis, okoliczność gdzieś tam się plasuje na skali od absolutnej niewiary, zwątpienia do pełnej wiarygodności. Teraz, stosownie do wyznawanego światopoglądu, najczęściej widać bardzo mocne ustawianie sobie wag dla różnych zagadnień - np. chrześcijanin opisy ewangeliczne będzie widział jako WYSTARCZAJĄCO potwierdzone, zaś ateista będzie tę ocenę kwestionował. Ale, z racji na brak absolutnie zdefiniowanego konceptu wystarczającego potwierdzenia, dowolność może tutaj być bardzo duża - każdy może więc upierać się przy swoim stanowisku, zwyczajnie odmawiając wiarygodności argumentom strony przeciwnej.
Wszystko to pochodzi od INTENCJI.
Intencja oczywiście rządzi nie tylko dyskusjami apologetycznymi. Mamy na forum postawy, w ramach których intencja malowania sobie komfortowego świata myśli, co niektórych skłania do zrzeczenia potrzeby jakichkolwiek weryfikacji ich stwierdzeń, przyjmowania postawy w stylu: prawdą będzie to, co lubię, co mi daje pozytywne emocje.
Co jest granicą dla tak zaawansowanego uznania prymatu intencji?
W moim przekonaniu jest nią UŻYTECZNOŚĆ TAK BUDOWANEJ WIZJI RZECZYWISTOŚCI.
Strategia w stylu "prawdą jest to, co mi sprawia przyjemność" załamuje się w przypadku prostych okoliczności życia - np. choroby. Jeśli ktoś cierpi z jakiegoś powodu, a potem wybierze na tę chorobę lekarstwo nie po linii jego skuteczności realnej, lecz po linii "podoba mi się lekarstwo w zielonym opakowaniu", to z dużym prawdopodobieństwem cierpień swoich nie skróci, a może je nawet przedłużyć, bo lekarstwo źle dobrane prędzej zaszkodzi niż pomoże.
Rozumienie rzeczy jest uniezależnieniem się od intencji subiektywnej.
Prawa fizyki są z grubsza podobnie traktowane w umysłach ludzi na całym świecie, niezależnie od tego, co owi ludzie lubią, jakie religie wyznają, któremu politykowi gotowi są udzielić mandatu zaufania. Z pomocą praw fizyki (a dalej z nich inżynierii) daje się budować mosty, czy urządzenia, które SĄ UŻYTECZNE pod jakimś względem. Mając bardzo silną intencję zbudowania szybkiego komputera, lecz nie godząc się na zdeprecjonowanie różnych intencji podczas samej pracy, nie godząc się na danie prymatu ROZUMIENIU OD INTENCJI NIEZALEŻNEMU, po prostu komputera nie zbudujemy.
Praktyczna strona życia jest barierą dla intencji.
Rozumienie rzeczywistości - traktowane jako zdolność do opisu rzeczy zewnętrznych - mówi naszym intencjom: teraz siedźcie cicho! Teraz tylko popsujecie efekt końcowy!
Co prawda sprawa nie jest tutaj jakoś absolutnie czarno-biała. Pewien rodzaj intencji musi pozostać. Aby cokolwiek zrobić, trzeba mieć pragnienie - INTENCJĘ OSIĄGANIA CELU. Ale - to ważne - jest to INTENCJA OGÓLNA. Po jej dopuszczeniu do układanki w działanie i życie, trzeba się będzie wystrzegać zbytniego luzowania intencji roboczych - czyli przyjmowania tego, że rzeczy są takie, jakimi chcielibyśmy je widzieć, w sytuacji, gdy stawiamy problem o rzeczy zewnętrzne, czyli weryfikowane też zewnętrznie. Jeśli coś z natury jest zewnętrznie weryfikowane, to tak właśnie powinno być weryfikowane, a nie ustalane samą intencją.
Co ciekawe, możliwy jest też błąd w drugą stronę - niedocenianie intencji tam, gdzie ma ona swoje predefiniowane miejsce. Są takie zagadnienia, gdzie intencja rządzi - to świat naszego umysłu. Tam nie ma ścisłej weryfikacji zewnętrznymi mechanizmami. A niektórzy upierają się przy tym, aby nawet w tym świecie narzucać jakiś totalny obiektywizm. To nie przejdzie i tak, i tak.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 17:35, 13 Lis 2019, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 89 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 8:42, 22 Lis 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | brak absolutnie zdefiniowanego konceptu wystarczającego potwierdzenia |
To jest mocne
Gdyby tak ustawić w tej kwestii skalę od 1 do 10 to ciekawe co decydowałoby o tym gdzie ustawiamy tę skalę
Oczywiście decydowałby subiektywizm i arbitralność bo nie istnieje wyższe kryterium niż dana wspólnota
Ale gdyby miała decydować wspólnota to chyba jedyną miarą skalowania byłby poziom zgody w tej wspólnocie? Tylko jak to zmierzyć? I znowu wracamy do punktu wyjścia
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 8:42, 22 Lis 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:31, 22 Lis 2019 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | brak absolutnie zdefiniowanego konceptu wystarczającego potwierdzenia |
To jest mocne
Gdyby tak ustawić w tej kwestii skalę od 1 do 10 to ciekawe co decydowałoby o tym gdzie ustawiamy tę skalę
Oczywiście decydowałby subiektywizm i arbitralność bo nie istnieje wyższe kryterium niż dana wspólnota
Ale gdyby miała decydować wspólnota to chyba jedyną miarą skalowania byłby poziom zgody w tej wspólnocie? Tylko jak to zmierzyć? I znowu wracamy do punktu wyjścia |
Dlatego nasze umysły jakoś oscylują pomiędzy prawdą wspólnotową, a prawdą subiektywną. Niektórzy, zwiedzeni tym, że prawda wspólnotowa w wielu przypadkach daje się zsynchronizować na tyle, iż daje przewidywalne odczyty, tworzą sobie ideę prawdy absolutnej, niezależnej od umysłu. Ja osobiście uważam to za nieperspektywiczne podejście. Przy czym, co ciekawe, nie przeczę istnieniu jakiejś postaci NIEZALEŻNOŚCI OD UMYSŁU! Inaczej mówiąc, nie twierdzę np. że ludzki umysł jest w stanie - z tak samo dobrą skutecznością - zadekretować sobie co zechce i jak zechce. Wręcz przeciwnie - twierdzę, że w wielu sytuacjach umysł na tych swoich dekretach się zwyczajnie wywali. Jednak to wcale nie znaczy, że idee bytują gdzieś w postaci obiektywnej od umysłu niezależnej, albo że tą najbardziej ontologicznie prawdziwą formą rzeczywistości jest bezosobowa materia. Preferuję tu podejście bardziej agnostyczne - COŚ u podstaw rzeczywistości nieprzekraczalnego jest. Coś! Ale...
Nie umiem tego nazwać, określić.
Nie uważam, iż są to koncepty, idee.
Nie sądzę, aby to było coś bliskie konceptu materii nieożywionej.
Nieprzekraczalność w istnieniach - to dla mnie jest zagadka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|