Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34525
Przeczytał: 78 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:04, 20 Sty 2025 Temat postu: Gdy każda ze stron wyciąga swoich ekspertów |
|
|
W dyskursie zarówno publicznym, jak i w takich dyskusjach, jakie toczą się sfinii, często pojawiają się próby przeforsowania swojej tezy za pomocą powołania się na jakiś autorytet, jakiegoś eksperta. Nie tak dawno przeczytałem gdzieś, że w zasadzie każda grupa, ruch, czy ideologia ma na tę okoliczność kogoś, kto w razie potrzeby może być wyciągnięty na afisz, jako ekspert. Są eksperci z lewa, eksperci z prawa, eksperci z góry, eksperci z dołu. Ekspertów za swoimi tezami mają straszący świat katastrofą klimatyczną, a z drugiej strony denialiści globalnego ocieplenia. Podobnie jest z kwestiami szczepionek, ekonomii, medycyny ogólnie, mody...
Sam też bywałem ekspertem przy różnych okazjach. Może nie byłem superekspertem, ale faktycznie temat znałem znacznie lepiej niż przeciętny zjadacz chleba, więc uczestniczyłem w wywiadach radiowych, nawet wziąłem w programie telewizyjnym (nie wspominając już o różnych wykładach z tematyki, którą zawodowo się zajmowałem). Nie ma absolutnej definicji eksperta, a dodawszy do tego, że nikt tu na ziemi nie ma dostępu do prawdy absolutnej, status (pojedynczego) eksperta jest chyba dość mocno wątpliwy (przynajmniej w kontekście wiary, że jest to osoba, która "na pewno wie, co i jak").
Sam "ekspertów" oczywiście nieraz słucham, ale nie przyjmuję ich opinii bezkrytycznie, staram się skonfrontować usłyszane tezy z tezami ekspertów strony przeciwnej, badam (po swojemu opracowane) symptomy wypowiedzi, które zapewne uznam za mniej vs te, które będą dla mnie bardziej wiarygodne. A przede wszystkim niewiele dla mnie znaczy powołanie się na jednego, jakiegoś tam eksperta. Taki "ekspert", dopóki nie dowiem się o nim więcej, w moim odbiorze równie dobrze może okazać się wyciągniętym ad hoc oszołomem, albo opłaconym hejterem, czy też klakierem.
Poza tym jest jeszcze jeden powód, dla którego zdanie niejednego eksperta uważam za mało dla mnie wiążące. Tym powodem jest KWESTIA KOMUNIKACJI, a ściślej pytanie: czy wypowiedź danego eksperta w ogóle zrozumiałem (w wystarczającym stopniu)?
Bo mam zasadę, jeśli czegoś nie rozumiem (oczywiście subiektywnie to ocenię, czy zrozumienie mam), to moim obowiązkiem jest NIE WYPOWIADAĆ SIĘ, nie zaliczyć sobie przekonań w danej kwestii za jakkolwiek przypisane do mojej umysłowości. Bo w przeciwnym wypadku za "posiadający przekonania" musiałby zostać uznany rejestrator dźwięku, odtwarzający co jakiś czas zewnętrzne wypowiedzi. Urządzenie odtwarzające to, co nagrało jednak - w powszechnej intuicji - raczej przecież "nie posiada przekonań". I ja też sobie stawiam wymóg, że nawet samo powtórzenie wypowiedzi jakiegoś eksperta, połączone z jakąkolwiek sugestią, iż też posiadam takie zdanie, byłoby czynem wątpliwym etycznie, jeśli nie rozumiem, o co w tej wypowiedzi chodzi. Bo jak nie wiem, o co chodzi, to nie mam zdania, to moje poparcie nie oznacza kompletnie nic!
I tak jak sam sobie nie zaliczam jako głos poparcia dla czegokolwiek (dla idei, dla instytucji, środowiska społecznego), gdy nie osiągnąłem pewnego minimum kompetencji, tak też i jeśli przeczuwam, że ktoś inny udziela poparcia w czymś, czego sam nie rozumie, to uważam jego poparcie za równoważne merytorycznie poparciu rejestratora dźwięku. Bo warunkiem niezbywalnym prawdziwego poparcia dla czegokolwiek jest DOŁOŻENIE WŁASNEJ ŚWIADOMOŚCI, KTÓRA BYŁA W STANIE JAKKOLWIEK ZWERYFIKOWAĆ głoszone poglądy.
Jeśli ktoś nie umie twórczo wykorzystać wiedzy na temat poglądów, które "wspiera", to dla mnie jest bardziej manipulant i oszust w kwestii popierania czegoś. Taki ktoś nie ma prawa udzielać poparcia w tych kwestiach, które są poza dostępem jego świadomości, podobnie jak rejestrator dźwięku, mimo że może wielokrotnie odtworzyć głos z nagranymi przekonaniami na jakiś temat, nie udzielił tym przekonaniom SWOJEGO poparcia.
Wracając do stanu, w którym dobrze wiemy, że odpowiednio zdeterminowana grupa nacisku jest w stanie wystawić swojego "eksperta" w dowolnej dziedzinie i względem dowolnej tezy, lekceważę jednostkowe głosy ekspertów. Nie oznacza to, że je neguję. Do negacji też musiałbym mieć podstawy, a dopóki jedynym co posiadam jest głos eksperta, to "na dwoje babka wróżyła", czy jest to coś sensownego, czy blaga.
|
|