|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:21, 04 Sie 2020 Temat postu: Dyskutant pouczający |
|
|
Na naszym forum jest chyba całkiem pokaźna grupa osobowości dyskutantów, których ja wewnętrznie określam sobie jako właśnie dyskutantów pouczających.
Cóż to za dziwo ów dyskutant pouczający?
Aby trochę chociaż ową ideę pojąć najpierw spróbuję opisać postawę dyskusyjną kontrastową do omawianej, w której ten aspekt się nie ujawnia. Dyskutant, który nie ma kompleksu pouczania po prostu OPISUJE IDEE, którymi pragnie zainteresować innych, przekazuje je. A więc dyskutant bez kompleksu pisze w stylu: idea X, którą komentują zwiera niejasność w punkcie P. Z kolei uważam, że błędem jest sformułowanie S, które przedstawiono w cytacie C. Podoba mi się natomiast poruszenie kwestii K w zdaniu Z. itp.
Dyskutant nie mający kompleksu pouczania PISZE O SPRAWIE - odpowiada na pytania, zadaje pytania, komentuje to, jak rozumie czyjeś wypowiedzi.
Dyskutant pouczający funkcjonuje inaczej. Główna różnica polega na WTRĘTACH I DODATKACH na temat tego, jaki to on jest mądry, a jaki to jego przeciwdyskutant jest głupi, wymagający douczenia. Dyskutant pouczający, czyli mający ów KOMPLEKS POUCZANIA (będę używał też tej alternatywnej nazwy), co chwila będzie pisał NIE O SPRAWIE, A O OSOBIE PRZECIWDYSKUTANTA. Nie wydzierży, nie da sobie spokoju, aby o tym CZĘSTO nie pisać.
Tu zaznaczę, że nawet normalny dyskutant czasem jakiś aspekt pouczenia może wykazać. Bo w dyskusji tak bywa, że czasem trudno jest inaczej sformułować myśl, jak tylko odnosząc się do intencji piszącego. Pewne niuanse rozumowania z owych intencji wynikają, a więc nie dałoby się w ogóle przedyskutować omawianych zagadnień, gdyby do nich nie nawiązać. Różnice pomiędzy takim odwołaniem do indywidualnych cech dyskutanta (tych naturalnych w wielu przypadkach), a kompleksem pouczania są następujące:
1. Pojawianie się pouczeń właściwie "ni w pięć ni dziewięć" - często bez nawiązania, uzasadnienia, bo dyskutant pouczający musi kogoś pouczyć, musi się poczuć, że on poucza, nawet nie mając wyraźnego pretekstu merytorycznego. Nie potrzeba wtedy pisać o żadnej sprawie - poucza się, aby pouczać.
2. uwagi pouczającego z kompleksem z reguły są FORMUŁOWANE W WYWYŻSZAJĄCYM TONIE.
3. Dyskutant pouczający najczęściej też NIE JEST W STANIE WYTŁUMACZYĆ zarzutów w dalszej dyskusji. I nie ma się co dziwić, dlaczego tak jest - te zarzuty nie służyły bowiem omówieniu jakiejkolwiek treści, one miałby cel czysto emocjonalny - dać dyskutantowi z kompleksem poczucie, że został wywyższony. Sam się wywyższył...
4. Dyskutant pouczający używa OKREŚLEŃ OGÓLNIE PEJORATYWNYCH, POZBAWIONYCH KONKRETU MERYTORYCZNEGO, w stylu: "głupi argument" (bez wyjaśnienie dlaczego właściwie głupi), "piszesz same bzdury" itp.
Warto tu zauważyć, że do pewnego stopnia aspekt pouczenia - jako sporu, jako przekonanie o słuszności posiadanych przekonań, zawsze wystąpi. Tą linią demarkacyjną, rozgraniczającą dyskutanta z kompleksami względem dyskutanta, który punktuje po prostu nieścisłości rozumowania strony przeciwnej (jak się uprzemy, to coś takiego też można uznać za "pouczanie") jest SKIEROWANIE SIĘ KU WARSTWIE MERYTORYCZNEJ, czyli skłonność do dalszej dyskusji dla postawionych tez.
Nie będę ukrywał, że uważam nagminne stosowanie samochwalenia i poniżania innych za ŻAŁOSNE. Stanowią one DOBITNY, NIESŁYCHANIE WYMOWNY objaw kompleksów piszącego. Najczęściej głębokich kompleksów, poczucia bycia miernotą niedocenioną przez świat. Więc jak ktoś z upodobaniem się wywyższa, to ja to odbieram trochę tak, jakby ów ktoś "się przedstawiał": dzień dobry! Czuję się niedowartościowany, nikt nie mnie docenia, gnębi mnie wciąż poczucie poniżenia, więc próbuję desperacko jakoś w sobie wybudować przekonanie o swojej wartości, a że nie umiem tego przekonania potwierdzić żadną formą realnych, merytorycznych osiągnięć, to czynię to za pomocą poniżania innych. Inaczej nie potrafię, bo chyba mierny jestem, ale się do tego nie przyznam...
Na koniec dodam, że nikogo moim postem nie wskazałem palcem. Nie chcę nikogo poniżyć. Jeśli ktoś jednak tym moim opisem poczuł się "wywołany do tablicy", to niech sam sobie wyciągnie wnioski...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 13:36, 04 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:00, 04 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskutant pouczający to inaczej dyskutant popuszczający, czyli znaczący teren jak kot. Jak tylko widzi na horyzoncie intruza, czyli kogoś kto zagraża w jakiś sposób jego przekonaniom, systemowi wartości, pozycji w grupie etc., zaczyna kompulsywnie obsikiwać teren, żeby pokazać intruzowi, gdzie jego miejsce.
To jest szalenie ciekawe zjawisko z zoologicznego punktu widzenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:13, 04 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
To Ty Michał....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:14, 04 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Dyskutant pouczający to inaczej dyskutant popuszczający, czyli znaczący teren jak kot. Jak tylko widzi na horyzoncie intruza, czyli kogoś kto zagraża w jakiś sposób jego przekonaniom, systemowi wartości, pozycji w grupie etc., zaczyna kompulsywnie obsikiwać teren, żeby pokazać intruzowi, gdzie jego miejsce.
To jest szalenie ciekawe zjawisko z zoologicznego punktu widzenia. |
Nie ...
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 12:20, 05 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 16:31, 04 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Dyskutant pouczający to inaczej dyskutant popuszczający, czyli znaczący teren jak kot. Jak tylko widzi na horyzoncie intruza, czyli kogoś kto zagraża w jakiś sposób jego przekonaniom, systemowi wartości, pozycji w grupie etc., zaczyna kompulsywnie obsikiwać teren, żeby pokazać intruzowi, gdzie jego miejsce.
To jest szalenie ciekawe zjawisko z zoologicznego punktu widzenia. |
tak trzeba przyznać, że nikt nie nasrał tylu tematów o współdyskutantach i o tym jak powinni dyskutować co Michał Dyszyński ...
cuchnie jego szczochami na kilometr
gdyby tak merytorycznie coś ciekawego kiedykolwiek udało mu się napisać zamiast nudnych ścian tekstów, w najlepszym wypadku pełnych banałów
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Wto 16:41, 04 Sie 2020, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:34, 04 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Dyskutant pouczający to inaczej dyskutant popuszczający, czyli znaczący teren jak kot. Jak tylko widzi na horyzoncie intruza, czyli kogoś kto zagraża w jakiś sposób jego przekonaniom, systemowi wartości, pozycji w grupie etc., zaczyna kompulsywnie obsikiwać teren, żeby pokazać intruzowi, gdzie jego miejsce.
To jest szalenie ciekawe zjawisko z zoologicznego punktu widzenia. |
Myślę, że ten dyskutant popuszczający jest jednak szerszym zjawiskiem, niż opisany kompleks dyskutant pouczającego. Popuszczający - obsikujący, jeśli poucza, to jako jedna z wielu broni z jego arsenału, niekoniecznie główna. Ja w kontekście tego typu dyskutanta myślałem raczej o dyskutantach, którzy w dyskusji - ni w pięć, nie w dziewięć - w tak dyskusji wplatają (będę cytował z pamięci, ale chyba na kanwie sfinskich cytatów:
- doucz się
- zalecam ci czytać Hegla
- "warto Ciebie trochę dokształcić" (to cytuję dosłownie, bo było ostatnio na forum, więc łatwo było mi znaleźć)
- zapamiętaj sobie raz na zawsze...
Dodam też, że sam aspekt pouczania w ogóle wystąpi w jakiejś postaci W KAŻDYM STWIERDZENIU na tematy etyczne, światopoglądowe, epistemologiczne. Bo w ten sposób, wyrażając tę konkretną myśl, pojawia się sugestia dla innych, że coś jest prawdą, a więc pewnie trzeba to stosować, a więc ktoś naucza innych, co i jak tak w ogóle.
Dlatego ja trochę chcę oddzielić ten aspekt pouczania/nauczania zawarty w każdym rodzaju wypowiedzi stwierdzającej, od pouczanie ewidentnie wskazującego na kompleksy pouczającego.
Semele, domniemywam że w kontekście tytułu wątku napisał: | To Ty Michał.... |
Tak, rozważam ten problem również w kontekście moich wypowiedzi. I przyznam, że byłbym chyba ślepym, gdybym jakoś aspektu pouczającego w swoim pisaniu nie dostrzegał. Bo po pierwsze, co pisałem wyżej w każdej wypowiedzi stwierdzającej będzie aspekt pouczenia, więc nie ma jak się z tego wybronić, jeśli tylko ktoś w ogóle zdecydował się wziąć udział w jakiejś dyskusji.
Ale też nie mogę się wyprzeć, że aspekt pouczającego wystąpił w tym, co pisywałem w bardziej bezpośredniej formie - np. gdy krytykowałem to, że miewasz zwyczaj pisania nie na temat (ostatnio nawet jakbyś się zmieniła pod tym względem, więc do ostatnich Twoich wypowiedzi tego zarzutu nie stawiam). Tutaj moja krytyka mogłaby być zakwalifikowana jako ewidentne pouczanie. Ale znowu mamy tu pewną subtelność...
bo jeśliby aspekt zwrócenia uwagi na coś u drugiej osoby tak w ogóle miał być zbanowany, jako od razu (to złe) pouczanie, to chyba należałoby zakończyć wszystkie dyskusje, albo w ogóle nie sposób byłoby uzgodnić czegokolwiek ze sobą w kwestiach "jak należy robić to, a tamto, bo to i owo".
Ja w tym wątku jednak prę do dość szczególnej postaci dyskutanta pouczającego - takiej, w której pouczenie jest ewidentnie powiązane z intencją wywyższenia siebie, a poniżenia innych i JEST DOMINUJĄCYM PRZEKAZEM KOMUNIKATU. Chodzi o to, gdy ktoś tak formułuje myśl, aby wydatnie dominowała intencja: ja jestem ten mądry/a, ty jesteś ten/a głupszy/, więc teraz słuchaj mnie jak tego mędrca, który tobie - adeptowi mówi co i jak.
Liczy się więc najbardziej owa INTENCJA. Oczywiście odbiór owej intencji może być sprawą subiektywną, można się tu pomylić. Jednak chyba większość ludzi jakoś tam na intencje wrażliwych przyzna mi tu rację, że jest pewna klasa wypowiedzi ludzi, którzy właśnie taką intencję SILNIE PRZEJAWIAJĄ.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:40, 04 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Michał masz u mnie plusa...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 16:42, 04 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Dyskutant pouczający to inaczej dyskutant popuszczający, czyli znaczący teren jak kot. Jak tylko widzi na horyzoncie intruza, czyli kogoś kto zagraża w jakiś sposób jego przekonaniom, systemowi wartości, pozycji w grupie etc., zaczyna kompulsywnie obsikiwać teren, żeby pokazać intruzowi, gdzie jego miejsce.
To jest szalenie ciekawe zjawisko z zoologicznego punktu widzenia. |
tak trzeba przyznać, że nikt nie nasrał tylu tematów o współdyskutantach i o tym jak powinni dyskutować co Michał Dyszyński ...
cuchnie jego szczochami na kilometr
gdyby tak merytorycznie coś ciekawego kiedykolwiek udało mu się napisać zamiast nudnych ścian tekstów, w najlepszym wypadku pełnych banałów
Michał Dyszynski napisał: | Liczy się więc najbardziej owa INTENCJA |
liczą się fakty, intencji nikt nie sprawdzi, nawet gdy ten zadeklaruje je w podpisie
a fakty można zobaczyć na forum - ilość tematów poświęconych współdyskutantom i temu jak powinno się dyskutować ... drugiego tak zakłamanego degenerata to tylko wśród postmodernistycznych psychologicznych przygłupach można szukać i niestety na takie tanie sztuczki ludzie się nabierają
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:55, 04 Sie 2020 Temat postu: Re: Dyskutant pouczający |
|
|
Dodam na koniec jeszcze PRYWATNĄ OCENĘ dyskutantów nagminnie pouczających w tym sensie, jak to wyżej opisałem - szczególnie wywyższających się, próbujących traktować innych dyskutantów z góry. Dobrym przykładem była kiedyś moja odpowiedź Banjankri, który w tym tonie nauczyciel - adept, próbował ustawiać dyskusję. Wtedy mu odpisałem, że domyślną, wcześniej przeanalizowana, a wręcz sobie przyznają jako rodzaj obowiązkowej strategii, jest potraktowanie każdego, kto się próbuje wywyższyć, jako dyskutanta niepełnowartościowego, nie wartego brania go na poważnie. Użyłem wtedy określenia mało parlamentarnego, w kontekście tego, co sobie myślę o kimś, kto tak wywyższająco próbuje do mnie formułować komunikaty. Odpowieź http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/czy-szczescia-mozna-sie-nauczyc,14475-225.html brzmiała: spierdalaj!
Michał Dyszyński napisał: | Banjankri napisał: | Nie oszukuj się, do przodu nie pójdzie ktoś przykuty swoim ego do betonu.
Po prostu nie potrafisz rozmawiać merytorycznie o tych tematach, bo zawsze, za każdym razem, twoje urażone ego ma ostatnie słowo. |
Możesz tak sobie to tłumaczyć. Z mojej strony sprawa wygląda inaczej - związana jest z moim wcześniejszym SOLENNYM WEWNĘTRZNYM PRZYRZECZENIEM:
KTOKOLWIEK w dyskusji by mi napisał: | Jak zrozumiesz swój błąd, to ... (tu cokolwiek) |
Ma odgórnie ustaloną, domyślną moją wewnętrzną odpowiedź: spierdalaj!
Reszta wypowiedzi nie ma znaczenia. Po prostu tak sobie kiedyś przyrzekłem i staram się tego dotrzymać.
Nic osobistego. Cały czas Cię lubię i szanuję. Ale po prostu trafiasz na OSOBISTE REGUŁY. |
Niniejszym to też potwierdzam teraz w ogólnej postaci- każdemu, kto się próbuje jakoś wywyższać względem mnie, w pierwszym odruchu właśnie tak (w myśli!) odpowiadam: spierdalaj!
Jednak najczęściej tego nie piszę. Nie piszę tego z kilku powodów
1 (najważniejsze) - bo byłaby to sugestia, że chcę w ogóle się o coś z osobnikiem wywyższającym spierać, że sam go wywyższyłem na tyle, aby uznać jego sposób komunikacji za wart uwagi z mojej strony, albo że mi zależy na tym, aby coś zmienił w swoim myśleniu, coś zrozumiał. Nie, dla mnie osobnik wywyższający się jest traktowany na zasadzie "wadliwy z definicji", wadliwy, czyli nie wart nawet mojej odpowiedzi.
2 Z doświadczenia mi wynika,że wywyższający się osobnicy mają z reguły mniej interesujących myśli, niż ci, którzy panują nad swoimi wywyższającymi emocjami, którzy potrafią zdystansować się mentalnie względem tej pokusy łatwego uznania się za mądrzejszego, bardziej kompetentnego. Więc SZKODA MI CZASU na dalszą dyskusję z kimś takim, a zdanie takiej osoby, że to ona miała ostatnie zdanie, a więc "wygrała", wisi mi kalafiorem. Niech tam sobie uważa, ze wygrała.... Wszak wszelkie "uważanie czegoś" takiej osoby ma niższą rangę, niż uważanie osób o zrównoważonych emocjach.
3. w dyskusji z taką osobą musiałbym zejść do jej poziomu, czyli zacząć się ścigać na dobitno - autorytarny ton dyskusji, bądź też pogodzić się z rolą "bitego", czyli znoszącego bez protestów coraz to bardziej wydumane, czasem obraźliwe ataki. I choć może mi osobiście ta ostatnia rola nie przeszkadza bardzo mocno (w końcu zdanie "kogoś takiego" na mój temat sobie lekceważę), to już inni czytający nie zawsze zorientują się w całej sytuacji, być może dadzą się zmanipulować komuś, kto co prawda nie posiada argumentów merytorycznych, ale swoim samochwalstwem i "zdecydowaniem" w obronie stanowiska, zadziała na instynktowną warstwę odbioru.
4. Ogólnie mam raczej niewiele nadziei na to, że osobą, która siebie wywyższa, a poniża innych w ogóle da się porozumieć na sensownych zasadach. To jest osoba mentalnie zaburzona, nie panująca nad warstwą emocjonalną myśli, przedkładająca swoje nadęte ego nad prawdę myśli. Z takimi osobami bardzo ciężko się dyskutuje, bo one nie reagują na argumenty od strony rzeczowej, lecz głównie od strony swoich emocjonalnych potrzeb wywyższenia się. Szkoda dla takich osób czasu, energii, włożonej cierpliwości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 21:00, 04 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
towarzyski.pelikan napisał: | Dyskutant pouczający to inaczej dyskutant popuszczający, czyli znaczący teren jak kot. Jak tylko widzi na horyzoncie intruza, czyli kogoś kto zagraża w jakiś sposób jego przekonaniom, systemowi wartości, pozycji w grupie etc., zaczyna kompulsywnie obsikiwać teren, żeby pokazać intruzowi, gdzie jego miejsce.
To jest szalenie ciekawe zjawisko z zoologicznego punktu widzenia. |
tak trzeba przyznać, że nikt nie nasrał tylu tematów o współdyskutantach i o tym jak powinni dyskutować co Michał Dyszyński ...
cuchnie jego szczochami na kilometr
gdyby tak merytorycznie coś ciekawego kiedykolwiek udało mu się napisać zamiast nudnych ścian tekstów, w najlepszym wypadku pełnych banałów
Michał Dyszynski napisał: | Liczy się więc najbardziej owa INTENCJA |
liczą się fakty, intencji nikt nie sprawdzi, nawet gdy ten zadeklaruje je w podpisie
a fakty można zobaczyć na forum - ilość tematów poświęconych współdyskutantom i temu jak powinno się dyskutować ... drugiego tak zakłamanego degenerata to tylko wśród postmodernistycznych psychologicznych przygłupach można szukać i niestety na takie tanie sztuczki ludzie się nabierają
....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33339
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:52, 05 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Nieraz zastanawiam się nad tym, czy mój ideał dyskusji - polegający na maksymalnym odseparowaniu się od czynników zakłócających dostęp do dyskursywnej prawdy - jest do udźwignięcia dla wszystkich dyskutantów. Może to też jest trochę tak, że pisząc w kontroli emocji, bez napastliwości personalnej, niejako dopuszczając SAMĄ GRĘ CZYSTEGO ROZUMU, będę czynił przekaz hermetycznym, niezrozumiałym mentalnie dla wielu. Może więc ideał dyskusji, o którym myślę, jest nie dla każdego.
Bo powód dla dyskusji jakiś musi być, wystartować rozumowanie trzeba z jakimś celem. Cele czysto poznawcze człowiek buduje dopiero od pewnego poziomu opanowania swoich emocji, targających nim pragnień, potrzeb społecznych. Sam to kiedyś mocno (mocniej niż aktualnie) przezywałem; też przecież zależało mi na pokazaniu wszystkim jaki to ja najmądrzejszy jestem, jak to wszystkim (?) utrę nosa, wykazując swoją rozumową dominację nad światem. Sporo czasu zajęło mi uświadomienie sobie tego, że owa intencja, którą wtedy miałem, jest na krótką metę, że emocja wygrywania ze światem - jeśli się człowiek jej nie pozbędzie w znacznym stopniu - będzie tylko blokowała poprawność rozumienia i odczuwania szczęścia. Bo możliwość rozwoju umysłu nie posiada granic. Zawsze da się stworzyć opis lepszy od poprzedniego (mimo że ten poprzedni już był genialny). Zawsze można na rzeczywistość spojrzeć pod nowym kątem, uwzględnić nową okoliczność, powiązanie z resztą opisów rzeczywistości. Skoro i tak od dobrego dzisiaj, będę miał lepsze rozwiązanie jutro, to nie ma się co napinać na to, że w ogóle jakieś rozwiązanie "powali świat na kolana".
Jest też i drugie ograniczenie - zdolności skomunikowania się z ludźmi. Widać to dobrze, gdy laik zacznie czytać artykuł naukowy. Najczęściej go odrzuci od tej lektury, bo znajdzie tam mnóstwo specjalistycznych terminów, odwołanie do trudnych modeli, literatury, innych badań. To jest praktycznie niestrawne w odbiorze. Dopiero gdy jakiś publicysta weźmie ten artykuł, opisze go w sposób popularny, to laik w ogóle będzie miał szansę załapać o co chodzi. Podobnie jest z budowaniem struktury rozumienia przez kogoś, kto ma kreatywny umysł - prędzej czy później powstaną w ramach tej struktury koncepcje na tyle nowe, trudne, niespotykane wcześniej, że praktycznie nikt (albo naprawdę niewielu) - dzięki samemu przeczytaniu opisu - nie będzie w stanie wyrobić sobie zrozumienia idei, którą jej twórca przedstawiał. Osoby kreatywne muszą się pogodzić z tym, że ich życie intelektualne będzie w dużym stopniu samotnicze.
W tym kontekście, uwikłanie przekazu w błąd (także w poboczne emocje) można uznać za coś niezbędnego dla poprawnej komunikacji. Ideał dyskusji w pełni merytorycznej jest może i zbyt hermetyczny dla większości uczestników.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 11:58, 05 Sie 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Bo powód dla dyskusji jakiś musi być, wystartować rozumowanie trzeba z jakimś celem. Cele czysto poznawcze człowiek buduje dopiero od pewnego poziomu opanowania swoich emocji, targających nim pragnień, potrzeb społecznych. |
to by się zgadzało, są dyskutanci jak np. szaryobywatel, wcześniej prosiak, którzy przychodzą z czymś, co chcieli by innym przekazać, a są też tacy, jak myślę Michał, którzy poza prezentacją swoich zdolności pisarskich w zasadzie nic do powiedzenia nie mają .... a "cele poznawcze" dopiero tworzą przy okazji zaspamowując każdy wątek i w ogóle forum, niekiedy kilkoma tematami dziennie we wszystkich działach forum.
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 12:01, 05 Sie 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|