Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dyskusja przeciwkonstruktywna
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 5:02, 27 Gru 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Rzetelnie prawdy poszukuje nauka, sama weryfikuje stale swe teorie i sprawdza ich zgodność z rzeczywistością doświadczalnie. Bez doświadczenia nie jesteśmy wstanie rozstrzygnąć wiarygodności teorii.


A ten od nowa deklaruje jedynie swoje puste scjentystyczne bajeczki bez pokrycia. Jak "zweryfikowałeś" zagadnienie "weryfikacji"? Gdzie niby masz ten "dostęp do rzeczywistości"? Jak pytałem go o to ostatnio to odesłał mnie do....... słownika i zakończył dyskusję :rotfl:

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/wuj-z-luzikiem-o-bogu-cierpieniu-i-zwierzetach,5225-50.html#490393


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 5:03, 27 Gru 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:58, 27 Gru 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Rzetelnie prawdy poszukuje nauka, sama weryfikuje stale swe teorie i sprawdza ich zgodność z rzeczywistością doświadczalnie. Bez doświadczenia nie jesteśmy wstanie rozstrzygnąć wiarygodności teorii.

Niby racja. Tylko jaki z tego płynie dalej wniosek?...
Ja uznaję zarówno osiągnięcia, jak i ogólnie zalety nauki. Uważam, że do celu poznawania świata materialnego, jest to najlepsze co ludzkość ma.
Jednocześnie jednak wcale to nie oznacza, że w ten sposób jakkolwiek narusza się potrzeba zajmowania się innymi dziedzinami - np. sztuką, literaturą, filozofią, religią. Przeciwstawianie sobie owych dziedzin jest nieuzasadnione.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:09, 27 Gru 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Napisałeś, czym jest interpretacja od strony technicznej, jak działa. A mnie chodzi o to, czym ona jest w istocie. Co robi człowiek, który coś interpretuje, do czego zmierza, co chce osiągnąć?

Nie umiem na to pytanie udzielić odpowiedzi za wszystkich. Każdy człowiek ma swoje cele, zamiary.

Napisz czym jest dla Ciebie.

Celów interpretowania czegoś jest tyle, ile celów w ogóle. Cokolwiek staje się problemem, albo celem. Najogólniej rzecz ujmując celem interpretacji jest zamiana pobudzeń sensorycznych na ZNACZENIA.
Np. interpretujemy wygląd twarzy osoby, z którą rozmawiamy - jaki ma nastrój, czego się od niej spodziewać?
Interpretujemy szybkość zbliżającego się pojazdu, abyśmy mogli oszacować, czy zdążymy przejść przez jednię.
Interpretujemy zapisy w specyfikacji urządzenia - czy takie właśnie przyda nam się w naszej pracy, bądź rozrywce.

Czyli interpretacja jest próbą określenia, zrozumienia, wyjaśnienia doświadczeń, zjawisk, bytów etc.
A w jakim celu to robimy, to już odrębny temat.

Istotne jest to, ze aby coś poprawnie zinterpretować, nie można się kierować samowolką, tylko dać przemówić rzeczywistości. Należy zadać sobie pytanie "co to znaczy?", a nie "co chcialbym, żeby to znaczyło?".


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Nie 12:10, 27 Gru 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:21, 27 Gru 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Napisałeś, czym jest interpretacja od strony technicznej, jak działa. A mnie chodzi o to, czym ona jest w istocie. Co robi człowiek, który coś interpretuje, do czego zmierza, co chce osiągnąć?

Nie umiem na to pytanie udzielić odpowiedzi za wszystkich. Każdy człowiek ma swoje cele, zamiary.

Napisz czym jest dla Ciebie.

Celów interpretowania czegoś jest tyle, ile celów w ogóle. Cokolwiek staje się problemem, albo celem. Najogólniej rzecz ujmując celem interpretacji jest zamiana pobudzeń sensorycznych na ZNACZENIA.
Np. interpretujemy wygląd twarzy osoby, z którą rozmawiamy - jaki ma nastrój, czego się od niej spodziewać?
Interpretujemy szybkość zbliżającego się pojazdu, abyśmy mogli oszacować, czy zdążymy przejść przez jednię.
Interpretujemy zapisy w specyfikacji urządzenia - czy takie właśnie przyda nam się w naszej pracy, bądź rozrywce.

Czyli interpretacja jest próbą określenia, zrozumienia, wyjaśnienia doświadczeń, zjawisk, bytów etc.
A w jakim celu to robimy, to już odrębny temat.

Istotne jest to, ze aby coś poprawnie zinterpretować, nie można się kierować samowolką, tylko dać przemówić rzeczywistości. Należy zadać sobie pytanie "co to znaczy?", a nie "co chcialbym, żeby to znaczyło?".

Według mnie oba pytania należy sobie zadać.
Ważne jest nie tylko to, "co to znaczy?" ale i "co chciałbym, aby to znaczyło?". Oba pytania są tu istotne!
Wręcz powiem, że jedno ma dość ścisły związek z drugim - z wzajemnością z resztą.

To, że "coś znaczy", przy bliższym zapoznaniu się ze sprawą, będzie bowiem niczym innym tylko EFEKTEM STARCIA RZECZYWISTOŚCI Z NASZYMI OCZEKIWANIAMI. To jest trochę ja z poszukiwaniem partnera w miłości - mnóstwo osób może być nami zainteresowane, ale jeśli mamy kogoś upatrzonego, to nie będzie nas obchodziła atencja tych innych osób, lecz tej jednej osoby. Mimo że inne osoby wręcz mogą się zakochać w nas, to nie będzie dla nas wartościowe, wręcz będzie to kłopot.
W poznaniu też tak jest - POSIADAMY CELE POZNAWCZE. Nie każdy to odkrył, że jego myślenie jednak jest celowe, a do tego, że owe cele sam sobie jakoś wybiera (choć powody do wyboru znowu biorą się najczęściej ze świata), a potem działa zgodnie ze swoim wyborem.
Już wiedząc, czego chcemy, możemy tak ustawiać nasze działania, aby wyświetlić ODPOWIEDŹ RZECZYWISTOŚCI na nasze potrzeby. Ale owa odpowiedź (która jest odpowiedzią RZECZYWISTOŚCI, a nie naszych chciejstw!) jest jednocześnie odpowiedzią na NASZE PYTANIE!
Podsumowując:
Uproszczenie tej układanki do tylko jednego aspektu - w rodzaju "to zewnętrzny, narzucony aspekt rozstrzyga", czy odwrotnie "to moje nastawienia - chciejstwa rozstrzygają", jest według mnie błędem. W rzeczywistości mamy tu złożoną grę aspektów zewnętrznych i osobistych, oba te aspekty są ważne, wręcz niezbywalne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:43, 27 Gru 2020    Temat postu:

Kierowanie się oczekiwaniami i chciejstwami przy interpretacji rzeczywistości jest drogą na manowce.

Np. weźmy ten przykład z twarzą. Chcę rozpoznać wyraz twarzy człowieka, żeby odkryć, czy dana osoba jest mi przychylna. I wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie jest przychylna, ale z drugiej strony ja bardzo bym chciała, żeby na była mi przychylna i z takim nastawieniem obserwuję twarz tej osoby. To oczekiwanie/chciejstwo skrzywi mi odbiór rzeczywistości, będzie prawdopodobnie skutkować błędną interpretacją, która może odbić się na mnie niekorzystnie.

To samo dotyczy oceny szybkości zbliżajacego się pojazdu. Jeżeli zamiast trzeźwo ocenić tę szybkość obserwuję to zjawisko z nastawieniem "chcę, aby samochód jechal na tyle wolno, żebym zdążyła przejśc przez ulicę", to jest bardzo prawdopodobne, że wskutek tego życzeniowego myślenia skończę pod kołami samochodu.

Zgadzam się, że w rzeczywistości ludzie wplataja w interpretacje własne oczekiwania/nastawienia, ale nie zgadzam się z tym, że jest to czymś pożądanym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:11, 27 Gru 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Kierowanie się oczekiwaniami i chciejstwami przy interpretacji rzeczywistości jest drogą na manowce.

Np. weźmy ten przykład z twarzą. Chcę rozpoznać wyraz twarzy człowieka, żeby odkryć, czy dana osoba jest mi przychylna. I wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie jest przychylna, ale z drugiej strony ja bardzo bym chciała, żeby na była mi przychylna i z takim nastawieniem obserwuję twarz tej osoby. To oczekiwanie/chciejstwo skrzywi mi odbiór rzeczywistości, będzie prawdopodobnie skutkować błędną interpretacją, która może odbić się na mnie niekorzystnie.

To samo dotyczy oceny szybkości zbliżajacego się pojazdu. Jeżeli zamiast trzeźwo ocenić tę szybkość obserwuję to zjawisko z nastawieniem "chcę, aby samochód jechal na tyle wolno, żebym zdążyła przejśc przez ulicę", to jest bardzo prawdopodobne, że wskutek tego życzeniowego myślenia skończę pod kołami samochodu.

Zgadzam się, że w rzeczywistości ludzie wplataja w interpretacje własne oczekiwania/nastawienia, ale nie zgadzam się z tym, że jest to czymś pożądanym.

Tu chodzi nie o to, aby uznać chciejstwa za coś pożądanego, a już szczególnie na pewno nie o to, aby je wzmacniać, kultywować. Jednak - czy to sobie uświadomimy, czy nie - one BĘDĄ. Jeśli przechodzę przez ulicę, to CHCĘ znaleźć się po drugiej stronie i CHCĘ się przekonać, czy w danych warunkach będzie to bezpieczne. Nie powinienem jedynie chcieć dekretować tego bezpieczeństwa w oderwaniu od zewnętrznej rzeczywistości. Chciejstwa, o których tu mowa są zatem dwojakiego rodzaju:
1. chciejstwa niezbywalne, potrzebne, aby W OGÓLE POSTAWIĆ PROBLEM
2. chciejstwa nadmiarowe, które występują przeciw poprawności rozwiązania owego problemu.
Można popełnić błędy w obie strony:
1. Błąd zlekceważenia chciejstw niezbywalnych, polega na tym, że ktoś przyjmuje cel bezrefleksyjnie, tracąc tak świadomość co wybiera, jaki jest jego związek z daną sytuacją
2. Błąd dekretowania wyniku chciejstwem aby jakaś, niecierpliwością wskazana, opcja się ziściła bez względu na realia.
To są różne rodzaje chciejstw i różne błędy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:38, 27 Gru 2020    Temat postu:

Cytat:
Tu chodzi nie o to, aby uznać chciejstwa za coś pożądanego, a już szczególnie na pewno nie o to, aby je wzmacniać, kultywować. Jednak - czy to sobie uświadomimy, czy nie - one BĘDĄ. Jeśli przechodzę przez ulicę, to CHCĘ znaleźć się po drugiej stronie i CHCĘ się przekonać, czy w danych warunkach będzie to bezpieczne. Nie powinienem jedynie chcieć dekretować tego bezpieczeństwa w oderwaniu od zewnętrznej rzeczywistości. Chciejstwa, o których tu mowa są zatem dwojakiego rodzaju:
1. chciejstwa niezbywalne, potrzebne, aby W OGÓLE POSTAWIĆ PROBLEM
2. chciejstwa nadmiarowe, które występują przeciw poprawności rozwiązania owego problemu.

Ja od samego początku piszę o chciejstwach drugiego typu. To miałam na myśli w poniższym cytacie:
Cytat:
Istotne jest to, ze aby coś poprawnie zinterpretować, nie można się kierować samowolką, tylko dać przemówić rzeczywistości. Należy zadać sobie pytanie "co to znaczy?", a nie "co chcialbym, żeby to znaczyło?".

Nie interesuje mnie, w jakim celu coś interpretuję i dlaczego, tylko czy poprawnie interpretuję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:39, 27 Gru 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:
Tu chodzi nie o to, aby uznać chciejstwa za coś pożądanego, a już szczególnie na pewno nie o to, aby je wzmacniać, kultywować. Jednak - czy to sobie uświadomimy, czy nie - one BĘDĄ. Jeśli przechodzę przez ulicę, to CHCĘ znaleźć się po drugiej stronie i CHCĘ się przekonać, czy w danych warunkach będzie to bezpieczne. Nie powinienem jedynie chcieć dekretować tego bezpieczeństwa w oderwaniu od zewnętrznej rzeczywistości. Chciejstwa, o których tu mowa są zatem dwojakiego rodzaju:
1. chciejstwa niezbywalne, potrzebne, aby W OGÓLE POSTAWIĆ PROBLEM
2. chciejstwa nadmiarowe, które występują przeciw poprawności rozwiązania owego problemu.

Ja od samego początku piszę o chciejstwach drugiego typu. To miałam na myśli w poniższym cytacie:
Cytat:
Istotne jest to, ze aby coś poprawnie zinterpretować, nie można się kierować samowolką, tylko dać przemówić rzeczywistości. Należy zadać sobie pytanie "co to znaczy?", a nie "co chcialbym, żeby to znaczyło?".

Nie interesuje mnie, w jakim celu coś interpretuję i dlaczego, tylko czy poprawnie interpretuję.

Problem w tym, że odpowiedź na pytanie: czy poprawnie daną rzecz interpretuję? wynika z pytania: czego właściwie chcę?
Jeśli stoję na chodniku i chcę przejść na drugą stronę ulicy, to zinterpretuję zbliżający się samochód inaczej, niż gdy stoję sobie, ale chcę tylko popatrzeć, co tam po drugiej stronie ulicy jest.
Poprawność, którą mamy ustalić nie wynika jakoś absolutnie z samej sytuacji, lecz także z naszych pragnień i celów. W dyskusjach światopoglądowych to jest bardzo często powodem braku dogadania się, bo dyskutanci, z którymi często mam do czynienia przyjmują swoje cele i paradygmaty jako jedyne możliwe.
To jest trochę tak, jakby absolutnym obowiązkiem było przechodzenie przez ulicę, gdy jedzie samochód i tylko w tym kontekście ocena odległości od nadjeżdżającego samochodu mogła być rozpatrywana. Ja jestem tym, który stawia się skłonić drugą stronę do OKREŚLENIA JAWNIE CELU. Chcę rozmawiać o tym, w jakiej konfiguracji założeń występuje ten wniosek, o którym myśli mój oponent w dyskusji, a w jakiej ten wniosek okaże się nieaktualny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:34, 27 Gru 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Rzetelnie prawdy poszukuje nauka, sama weryfikuje stale swe teorie i sprawdza ich zgodność z rzeczywistością doświadczalnie. Bez doświadczenia nie jesteśmy wstanie rozstrzygnąć wiarygodności teorii.

Niby racja. Tylko jaki z tego płynie dalej wniosek?...
Ja uznaję zarówno osiągnięcia, jak i ogólnie zalety nauki. Uważam, że do celu poznawania świata materialnego, jest to najlepsze co ludzkość ma.
Jednocześnie jednak wcale to nie oznacza, że w ten sposób jakkolwiek narusza się potrzeba zajmowania się innymi dziedzinami - np. sztuką, literaturą, filozofią, religią. Przeciwstawianie sobie owych dziedzin jest nieuzasadnione.


Wniosek jest konkretny. Religijne creda, które wypowiadają się jaka jest obiektywnie rzeczywistość pozbawione są istotnego elementu, który pozwoliłby pomóc uwiarygodnić ich nauki. Bez doświadczenia to każdy może sobie pepłać, ile chce i kiedy che nt. obiektywnej rzeczywistości. A że takich nauk jest bardzo dużo, to z automatu kwalifikujemy to jako "niewiarygodne". To jest ten sposób myślenia, którzy trzeba wyplenić, a przynajmniej jawnie nazwać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:57, 27 Gru 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Bez doświadczenia to każdy może sobie pepłać, ile chce


Skąd wiesz, że twoje ateistyczne "doświadczenie" jest warte cokolwiek więcej niż dowolne peplanie? Nie wiesz


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 16:57, 27 Gru 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:06, 27 Gru 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Rzetelnie prawdy poszukuje nauka, sama weryfikuje stale swe teorie i sprawdza ich zgodność z rzeczywistością doświadczalnie. Bez doświadczenia nie jesteśmy wstanie rozstrzygnąć wiarygodności teorii.

Niby racja. Tylko jaki z tego płynie dalej wniosek?...
Ja uznaję zarówno osiągnięcia, jak i ogólnie zalety nauki. Uważam, że do celu poznawania świata materialnego, jest to najlepsze co ludzkość ma.
Jednocześnie jednak wcale to nie oznacza, że w ten sposób jakkolwiek narusza się potrzeba zajmowania się innymi dziedzinami - np. sztuką, literaturą, filozofią, religią. Przeciwstawianie sobie owych dziedzin jest nieuzasadnione.


Wniosek jest konkretny. Religijne creda, które wypowiadają się jaka jest obiektywnie rzeczywistość

A jakież to creda wypowiadają się w ten sposób, który byłby porównywalny z wypowiadaniem się nauki?... :shock:
Znasz może takie credo religijne, które dekretuje układ okresowy pierwiastków?
A może religia nakazuje wierzyć w podwójną helisę DNA?...
No śmiało - które to credo religijne "wypowiada się na temat rzeczywistości" w zakresie konkurencyjnym z nauką?...
Proszę o przykład.
A jeśli nawet w jakiejś prymitywnej religii takie credo znajdziesz, to będziesz miał problem z religią, którą ja wyznaję, bo w mojej religii czegoś takiego nie ma.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 17:28, 27 Gru 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:42, 28 Gru 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:
Tu chodzi nie o to, aby uznać chciejstwa za coś pożądanego, a już szczególnie na pewno nie o to, aby je wzmacniać, kultywować. Jednak - czy to sobie uświadomimy, czy nie - one BĘDĄ. Jeśli przechodzę przez ulicę, to CHCĘ znaleźć się po drugiej stronie i CHCĘ się przekonać, czy w danych warunkach będzie to bezpieczne. Nie powinienem jedynie chcieć dekretować tego bezpieczeństwa w oderwaniu od zewnętrznej rzeczywistości. Chciejstwa, o których tu mowa są zatem dwojakiego rodzaju:
1. chciejstwa niezbywalne, potrzebne, aby W OGÓLE POSTAWIĆ PROBLEM
2. chciejstwa nadmiarowe, które występują przeciw poprawności rozwiązania owego problemu.

Ja od samego początku piszę o chciejstwach drugiego typu. To miałam na myśli w poniższym cytacie:
Cytat:
Istotne jest to, ze aby coś poprawnie zinterpretować, nie można się kierować samowolką, tylko dać przemówić rzeczywistości. Należy zadać sobie pytanie "co to znaczy?", a nie "co chcialbym, żeby to znaczyło?".

Nie interesuje mnie, w jakim celu coś interpretuję i dlaczego, tylko czy poprawnie interpretuję.

Problem w tym, że odpowiedź na pytanie: czy poprawnie daną rzecz interpretuję? wynika z pytania: czego właściwie chcę?
Jeśli stoję na chodniku i chcę przejść na drugą stronę ulicy, to zinterpretuję zbliżający się samochód inaczej, niż gdy stoję sobie, ale chcę tylko popatrzeć, co tam po drugiej stronie ulicy jest.
Poprawność, którą mamy ustalić nie wynika jakoś absolutnie z samej sytuacji, lecz także z naszych pragnień i celów. W dyskusjach światopoglądowych to jest bardzo często powodem braku dogadania się, bo dyskutanci, z którymi często mam do czynienia przyjmują swoje cele i paradygmaty jako jedyne możliwe.
To jest trochę tak, jakby absolutnym obowiązkiem było przechodzenie przez ulicę, gdy jedzie samochód i tylko w tym kontekście ocena odległości od nadjeżdżającego samochodu mogła być rozpatrywana. Ja jestem tym, który stawia się skłonić drugą stronę do OKREŚLENIA JAWNIE CELU. Chcę rozmawiać o tym, w jakiej konfiguracji założeń występuje ten wniosek, o którym myśli mój oponent w dyskusji, a w jakiej ten wniosek okaże się nieaktualny.

Ok, bardzo mylące jest, że jedno i drugie nazywasz chciejstwem. Używasz tego samego pojęcia na określenie dwóch zupełnie różnych rzeczy, co moim zdaniem wprowadza chaos komunikacyjny. Być może jest to również jedna z przyczyn niemożności dogadania się.

chciejstwo - branie za rzeczywistość faktów istniejących tylko w sferze własnych marzeń
;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:22, 28 Gru 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:
Tu chodzi nie o to, aby uznać chciejstwa za coś pożądanego, a już szczególnie na pewno nie o to, aby je wzmacniać, kultywować. Jednak - czy to sobie uświadomimy, czy nie - one BĘDĄ. Jeśli przechodzę przez ulicę, to CHCĘ znaleźć się po drugiej stronie i CHCĘ się przekonać, czy w danych warunkach będzie to bezpieczne. Nie powinienem jedynie chcieć dekretować tego bezpieczeństwa w oderwaniu od zewnętrznej rzeczywistości. Chciejstwa, o których tu mowa są zatem dwojakiego rodzaju:
1. chciejstwa niezbywalne, potrzebne, aby W OGÓLE POSTAWIĆ PROBLEM
2. chciejstwa nadmiarowe, które występują przeciw poprawności rozwiązania owego problemu.

Ja od samego początku piszę o chciejstwach drugiego typu. To miałam na myśli w poniższym cytacie:
Cytat:
Istotne jest to, ze aby coś poprawnie zinterpretować, nie można się kierować samowolką, tylko dać przemówić rzeczywistości. Należy zadać sobie pytanie "co to znaczy?", a nie "co chcialbym, żeby to znaczyło?".

Nie interesuje mnie, w jakim celu coś interpretuję i dlaczego, tylko czy poprawnie interpretuję.

Problem w tym, że odpowiedź na pytanie: czy poprawnie daną rzecz interpretuję? wynika z pytania: czego właściwie chcę?
Jeśli stoję na chodniku i chcę przejść na drugą stronę ulicy, to zinterpretuję zbliżający się samochód inaczej, niż gdy stoję sobie, ale chcę tylko popatrzeć, co tam po drugiej stronie ulicy jest.
Poprawność, którą mamy ustalić nie wynika jakoś absolutnie z samej sytuacji, lecz także z naszych pragnień i celów. W dyskusjach światopoglądowych to jest bardzo często powodem braku dogadania się, bo dyskutanci, z którymi często mam do czynienia przyjmują swoje cele i paradygmaty jako jedyne możliwe.
To jest trochę tak, jakby absolutnym obowiązkiem było przechodzenie przez ulicę, gdy jedzie samochód i tylko w tym kontekście ocena odległości od nadjeżdżającego samochodu mogła być rozpatrywana. Ja jestem tym, który stawia się skłonić drugą stronę do OKREŚLENIA JAWNIE CELU. Chcę rozmawiać o tym, w jakiej konfiguracji założeń występuje ten wniosek, o którym myśli mój oponent w dyskusji, a w jakiej ten wniosek okaże się nieaktualny.

Ok, bardzo mylące jest, że jedno i drugie nazywasz chciejstwem. Używasz tego samego pojęcia na określenie dwóch zupełnie różnych rzeczy, co moim zdaniem wprowadza chaos komunikacyjny. Być może jest to również jedna z przyczyn niemożności dogadania się.

chciejstwo - branie za rzeczywistość faktów istniejących tylko w sferze własnych marzeń
;)

To w moim przekonaniu chęć przejścia na drugą stronę ulicy wypełnia z grubsza tę definicję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 10 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:27, 28 Gru 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Rzetelnie prawdy poszukuje nauka, sama weryfikuje stale swe teorie i sprawdza ich zgodność z rzeczywistością doświadczalnie. Bez doświadczenia nie jesteśmy wstanie rozstrzygnąć wiarygodności teorii.

Niby racja. Tylko jaki z tego płynie dalej wniosek?...
Ja uznaję zarówno osiągnięcia, jak i ogólnie zalety nauki. Uważam, że do celu poznawania świata materialnego, jest to najlepsze co ludzkość ma.
Jednocześnie jednak wcale to nie oznacza, że w ten sposób jakkolwiek narusza się potrzeba zajmowania się innymi dziedzinami - np. sztuką, literaturą, filozofią, religią. Przeciwstawianie sobie owych dziedzin jest nieuzasadnione.


Wniosek jest konkretny. Religijne creda, które wypowiadają się jaka jest obiektywnie rzeczywistość

A jakież to creda wypowiadają się w ten sposób, który byłby porównywalny z wypowiadaniem się nauki?... :shock:
Znasz może takie credo religijne, które dekretuje układ okresowy pierwiastków?
A może religia nakazuje wierzyć w podwójną helisę DNA?...
No śmiało - które to credo religijne "wypowiada się na temat rzeczywistości" w zakresie konkurencyjnym z nauką?...
Proszę o przykład.
A jeśli nawet w jakiejś prymitywnej religii takie credo znajdziesz, to będziesz miał problem z religią, którą ja wyznaję, bo w mojej religii czegoś takiego nie ma.


a czy to nie religia stwierdza, że "Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich" - stwierdzenie na temat obiektywnej rzeczywistości. Religia też postuluje niebo, piekło, czyściec, sąd itp. To wszystko twierdzi, że istnieje niezależnie od człowieka, a więc obiektywnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:41, 28 Gru 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
a czy to nie religia stwierdza, że "Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich" - stwierdzenie na temat obiektywnej rzeczywistości. Religia też postuluje niebo, piekło, czyściec, sąd itp. To wszystko twierdzi, że istnieje niezależnie od człowieka, a więc obiektywnie.

Obecność Jezusa w tym sformułowaniu odczytujemy jako obecność duchową, a nie widzialną - materialną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:44, 28 Gru 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

chciejstwo - branie za rzeczywistość faktów istniejących tylko w sferze własnych marzeń
;)

To w moim przekonaniu chęć przejścia na drugą stronę ulicy wypełnia z grubsza tę definicję.

Nie rozumiem :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:59, 28 Gru 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

chciejstwo - branie za rzeczywistość faktów istniejących tylko w sferze własnych marzeń
;)

To w moim przekonaniu chęć przejścia na drugą stronę ulicy wypełnia z grubsza tę definicję.

Nie rozumiem :think:

Moim marzeniem (chęcią, uznajmy to za formę minimalnego "marzenia") jest znaleźć się po drugiej stronie ulicy. I biorę to swoje marzenie - chęć, za rzeczywistość, wierzę (sobie), że tak naprawdę chcę/marzę. Definicja wydaje mi się wypełniona.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:15, 28 Gru 2020    Temat postu:

Cytat:
Moim marzeniem (chęcią, uznajmy to za formę minimalnego "marzenia") jest znaleźć się po drugiej stronie ulicy. I biorę to swoje marzenie - chęć, za rzeczywistość, wierzę (sobie), że tak naprawdę chcę/marzę. Definicja wydaje mi się wypełniona.


Michał, ty się nie oszukuj, że jesteś "ściślakiem", masz raczej poważne problemy z logicznym, formalnym myśleniem, z definicji przytoczonej przez tp wynika, że owszem to o czym piszesz to marzenie, ale nie możliwe do spełnienia, więc przejście rzez ulicę, za zwyczaj nie jest tylko "chciejstwem".

wiesz, to żaden "grzech" dziś być ociężałym umysłowo, ja zdaniem co nie których, jestem dyslektykiem, ty być może "cierpisz" (bo nie widać) na "dyskalkulię" choć nie jestem pewien czy to to to znaczy :) :wink:


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Pon 16:16, 28 Gru 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:55, 28 Gru 2020    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Moim marzeniem (chęcią, uznajmy to za formę minimalnego "marzenia") jest znaleźć się po drugiej stronie ulicy. I biorę to swoje marzenie - chęć, za rzeczywistość, wierzę (sobie), że tak naprawdę chcę/marzę. Definicja wydaje mi się wypełniona.


Michał, ty się nie oszukuj, że jesteś "ściślakiem", masz raczej poważne problemy z logicznym, formalnym myśleniem, z definicji przytoczonej przez tp wynika, że owszem to o czym piszesz to marzenie, ale nie możliwe do spełnienia, więc przejście rzez ulicę, za zwyczaj nie jest tylko "chciejstwem".

wiesz, to żaden "grzech" dziś być ociężałym umysłowo, ja zdaniem co nie których, jestem dyslektykiem, ty być może "cierpisz" (bo nie widać) na "dyskalkulię" choć nie jestem pewien czy to to to znaczy :) :wink:

Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego musisz tak pisać?...
Skąd w Tobie ów przymus nazywania negatywnego, pejoratywnego mnie, ale i wuja, czy też innych osób?
Co Tobą rządzi w tym względzie?... Jaki cel pragniesz tu osiągnąć?
Czy to jest przede wszystkim takie w Tobie wkurwione "coś", które żąda: ja im wszystkim powiem, jacy oni durnie są, jak mi do pięt nie dorastają, jacy są poniżej mnie?!!! Powiem im, niech sobie nie myślą! Niech się ukorzą! Bo się ośmielają w ogóle coś mówić, pisać, zdaje im się, że mają coś do powiedzenia, a mnie nie doceniają!
Takie wkurwione coś w Tobie Ci nakazuje?...
Czujesz się lepiej, jak komuś coś poniżającego napiszesz?...
Większy się czujesz?...
Ile razy musiałbyś to napisać, aby się poczuć tak do końca spełniony?
A gdybyś tak calutki świat poniżył, to by pewnie dopiero było? No nie?...
Tak powiedzieć wszystkim co są, jacy są głupcy, palanci i durnie! Wszystkim tak - no nie?...
Tak im powiedzieć byś chciał...
Milion razy im to powiedzieć.
Trylion razy...
Niech się, kuźwa, ogarną i w końcu uznają lucka za swojego pana i mistrza. No nie?...
Trylion trylionów razy niech tak uznają, a nie niech piszą co tam sobie myślą, tylko niech wiedzą, że są durnie, a lucek jest ich największym autorytetem i nich go czczą!
Tego byś chciał?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:00, 28 Gru 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
lucek napisał:
Cytat:
Moim marzeniem (chęcią, uznajmy to za formę minimalnego "marzenia") jest znaleźć się po drugiej stronie ulicy. I biorę to swoje marzenie - chęć, za rzeczywistość, wierzę (sobie), że tak naprawdę chcę/marzę. Definicja wydaje mi się wypełniona.


Michał, ty się nie oszukuj, że jesteś "ściślakiem", masz raczej poważne problemy z logicznym, formalnym myśleniem, z definicji przytoczonej przez tp wynika, że owszem to o czym piszesz to marzenie, ale nie możliwe do spełnienia, więc przejście rzez ulicę, za zwyczaj nie jest tylko "chciejstwem".

wiesz, to żaden "grzech" dziś być ociężałym umysłowo, ja zdaniem co nie których, jestem dyslektykiem, ty być może "cierpisz" (bo nie widać) na "dyskalkulię" choć nie jestem pewien czy to to to znaczy :) :wink:

Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego musisz tak pisać?...
Skąd w Tobie ów przymus nazywania negatywnego, pejoratywnego mnie, ale i wuja, czy też innych osób?
Co Tobą rządzi w tym względzie?... Jaki cel pragniesz tu osiągnąć?
Czy to jest przede wszystkim takie w Tobie wkurwione "coś", które żąda: ja im wszystkim powiem, jacy oni durnie są, jak mi do pięt nie dorastają, jacy są poniżej mnie?!!! Powiem im, niech sobie nie myślą! Niech się ukorzą! Bo się ośmielają w ogóle coś mówić, pisać, zdaje im się, że mają coś do powiedzenia, a mnie nie doceniają!
Takie wkurwione coś w Tobie Ci nakazuje?...
Czujesz się lepiej, jak komuś coś poniżającego napiszesz?...
Większy się czujesz?...
Ile razy musiałbyś to napisać, aby się poczuć tak do końca spełniony?
A gdybyś tak calutki świat poniżył, to by pewnie dopiero było? No nie?...
Tak powiedzieć wszystkim co są, jacy są głupcy, palanci i durnie! Wszystkim tak - no nie?...
Tak im powiedzieć byś chciał...
Milion razy im to powiedzieć.
Trylion razy...
Niech się, kuźwa, ogarną i w końcu uznają lucka za swojego pana i mistrza. No nie?...
Trylion trylionów razy niech tak uznają, a nie niech piszą co tam sobie myślą, tylko niech wiedzą, że są durnie, a lucek jest ich największym autorytetem i nich go czczą!
Tego byś chciał?...


Michale chciałbym jedynie żebyś był trochę mądrzejszy :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:20, 28 Gru 2020    Temat postu:

lucek napisał:
Michał Dyszyński napisał:
lucek napisał:
Cytat:
Moim marzeniem (chęcią, uznajmy to za formę minimalnego "marzenia") jest znaleźć się po drugiej stronie ulicy. I biorę to swoje marzenie - chęć, za rzeczywistość, wierzę (sobie), że tak naprawdę chcę/marzę. Definicja wydaje mi się wypełniona.


Michał, ty się nie oszukuj, że jesteś "ściślakiem", masz raczej poważne problemy z logicznym, formalnym myśleniem, z definicji przytoczonej przez tp wynika, że owszem to o czym piszesz to marzenie, ale nie możliwe do spełnienia, więc przejście rzez ulicę, za zwyczaj nie jest tylko "chciejstwem".

wiesz, to żaden "grzech" dziś być ociężałym umysłowo, ja zdaniem co nie których, jestem dyslektykiem, ty być może "cierpisz" (bo nie widać) na "dyskalkulię" choć nie jestem pewien czy to to to znaczy :) :wink:

Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego musisz tak pisać?...
Skąd w Tobie ów przymus nazywania negatywnego, pejoratywnego mnie, ale i wuja, czy też innych osób?
Co Tobą rządzi w tym względzie?... Jaki cel pragniesz tu osiągnąć?
Czy to jest przede wszystkim takie w Tobie wkurwione "coś", które żąda: ja im wszystkim powiem, jacy oni durnie są, jak mi do pięt nie dorastają, jacy są poniżej mnie?!!! Powiem im, niech sobie nie myślą! Niech się ukorzą! Bo się ośmielają w ogóle coś mówić, pisać, zdaje im się, że mają coś do powiedzenia, a mnie nie doceniają!
Takie wkurwione coś w Tobie Ci nakazuje?...
Czujesz się lepiej, jak komuś coś poniżającego napiszesz?...
Większy się czujesz?...
Ile razy musiałbyś to napisać, aby się poczuć tak do końca spełniony?
A gdybyś tak calutki świat poniżył, to by pewnie dopiero było? No nie?...
Tak powiedzieć wszystkim co są, jacy są głupcy, palanci i durnie! Wszystkim tak - no nie?...
Tak im powiedzieć byś chciał...
Milion razy im to powiedzieć.
Trylion razy...
Niech się, kuźwa, ogarną i w końcu uznają lucka za swojego pana i mistrza. No nie?...
Trylion trylionów razy niech tak uznają, a nie niech piszą co tam sobie myślą, tylko niech wiedzą, że są durnie, a lucek jest ich największym autorytetem i nich go czczą!
Tego byś chciał?...


Michale chciałbym jedynie żebyś był trochę mądrzejszy :)

Nie, mój drogi. :*
Wieje od Ciebie na kilometr potrzebą opierdalania wszystkich za co się da. Wieje od Ciebie postawą nabzdyczonego opierdalacza, który za swoją życiową misję uznał czynienie innym docinków, niemiłych sformułowań, czepiania się nie wiadomo o co. Już o mnie - mniejsza - jestem tu stroną, nie powinienem się wypowiadać. Ale to samo było wobec wuja, a i wobec innych osób.
Wieje od Ciebie emocjami wywyższania się, negatywnego traktowania bliźnich. Widzę w tym nawet coś...
szatańskiego. :fuj:
Bo czuje się w tym BEZINTERESOWNĄ ZŁOŚĆ na ludzi, którzy po prostu dyskutują, coś tam sobie piszą. Czuje się w tym PYCHĘ, czyli przekonanie o swojej wyższości nad innymi ludźmi, połączoną z chęcią poniżania innych.
Gdybym Cię znał w realu, to bym sugerował może nawet wizytę u egzorcysty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:29, 28 Gru 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

chciejstwo - branie za rzeczywistość faktów istniejących tylko w sferze własnych marzeń
;)

To w moim przekonaniu chęć przejścia na drugą stronę ulicy wypełnia z grubsza tę definicję.

Nie rozumiem :think:

Moim marzeniem (chęcią, uznajmy to za formę minimalnego "marzenia") jest znaleźć się po drugiej stronie ulicy. I biorę to swoje marzenie - chęć, za rzeczywistość, wierzę (sobie), że tak naprawdę chcę/marzę. Definicja wydaje mi się wypełniona.


Nie mój drogi Michale, jeśli tobie definicja wydaje się spieniona, to wieje od ciebie zwykłym niedorozwojem, natomiast świetnie opanowałeś sztukę propagandy, pomówień i robinia z siebie ofiary nieusprawiedliwionych ataków :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:24, 28 Gru 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

chciejstwo - branie za rzeczywistość faktów istniejących tylko w sferze własnych marzeń
;)

To w moim przekonaniu chęć przejścia na drugą stronę ulicy wypełnia z grubsza tę definicję.

Nie rozumiem :think:

Moim marzeniem (chęcią, uznajmy to za formę minimalnego "marzenia") jest znaleźć się po drugiej stronie ulicy. I biorę to swoje marzenie - chęć, za rzeczywistość, wierzę (sobie), że tak naprawdę chcę/marzę. Definicja wydaje mi się wypełniona.

Z przytoczonej definicji wynika co następuje:
Ponieważ marzę o tym, że chcę przejść przez ulicę, to chcę przejść przez ulicę.

Z marzenia o czymś wnioskujesz, że to coś zachodzi, tutaj: chęc przejścia przez ulicę. Jest to błąd poznawczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8769
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 20:41, 28 Gru 2020    Temat postu:

tp napisał:
Z przytoczonej definicji wynika co następuje:
Ponieważ marzę o tym, że chcę przejść przez ulicę, to chcę przejść przez ulicę.

Z marzenia o czymś wnioskujesz, że to coś zachodzi, tutaj: chęc przejścia przez ulicę. Jest to błąd poznawczy.


faktycznie literalnie z tej definicji, tyle z niej wynika, przyznaję się do błędu :wink:

bo dla mnie tak chciejstwo jak i myślenie życzeniowe znaczy, marzenie/chęć, wiarę w spełnienia rzeczy niemożliwych, nieprawdopodobnych ..... bardzo częsta przypadłość ....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:44, 28 Gru 2020    Temat postu:

lucek napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

chciejstwo - branie za rzeczywistość faktów istniejących tylko w sferze własnych marzeń
;)

To w moim przekonaniu chęć przejścia na drugą stronę ulicy wypełnia z grubsza tę definicję.

Nie rozumiem :think:

Moim marzeniem (chęcią, uznajmy to za formę minimalnego "marzenia") jest znaleźć się po drugiej stronie ulicy. I biorę to swoje marzenie - chęć, za rzeczywistość, wierzę (sobie), że tak naprawdę chcę/marzę. Definicja wydaje mi się wypełniona.


Nie mój drogi Michale, jeśli tobie definicja wydaje się spieniona, to wieje od ciebie zwykłym niedorozwojem, natomiast świetnie opanowałeś sztukę propagandy, pomówień i robinia z siebie ofiary nieusprawiedliwionych ataków :)

Powiem Ci jedną rzecz, która ewidentnie nas różni. To tryb wypowiadania się.
Ja nie mówię, kto jest np. "niedorozwinięty", nawet nie mówię, że to ja mam rację, a ktoś inny jej nie ma. Nie mnie to oceniać (wedle mojej metodologii). Najczęściej nie mówię o ludziach bezpośrednio, tylko OCENIAM PRZEDSTAWIONE POGLĄDY. Oceniam je też nie z pozycji autorytetu, który ma prawo ogłaszać, kto jest mądry, a kto głupi (nie znajdziesz w moich komentarzach sformułowań w których kogoś konkretnego nazywam "głupim", "niedorozwiniętym" itp.), lecz cały czas staram się SKUPIĆ NA TYM, O CZYM KTOŚ MÓWI, nie na osobie. Nie przypisuję sobie roli kogoś, kto ma prawo uznać się za wiedzącego "jaki ktoś jest", dlatego że pogląd, który ktoś wyraził jest taki, a nie inny. Opisuję jak zrozumiałem cudze poglądy, sugeruję, jakie wnioski by z tego zrozumienia wynikały, przedstawiając je do oceny. Wiem, że mogę się mylić i wręcz wiem, że na pewno nieraz się mylę. Dlatego nie uważam, abym miał prawo jakichś ostatecznych rozstrzygnięć, kto ma w pełni rację, a kto jej nie ma, nie uważasz się za szafarza prawd absolutnych. Także definicje słów próbuję UZGADNIAĆ, a nie po prostu stwierdzać "jak coś jest". Gotów jestem odstąpić od swoich propozycji ujęcia danej sprawy, jeśli ktoś przedstawi przekonywujące argumenty, a nawet nie będę miał z tego tytułu poczucia porażki, lecz radość, że się od kogoś czegoś tam nauczyłem. Ale muszą być owe argumenty, a nie tylko np. gołe stwierdzenia (szczególnie jeśli są one okraszone atakiem personalnym, co ZAWSZE mi sugeruje, że dla atakującego bardziej liczy się jego ego, niż dochodzenie do obiektywnej prawdy, a więc jest powodem do cofnięcia zaufania takiej osobie w kontekście tego, jak ona prawdy - obiektywnej - szuka).
Ty najwyraźniej masz inne podejście do dyskusji. Uważasz chyba, że nazwanie np. mnie "niedorozwiniętym" cokolwiek miałoby do dyskusji wnosić. Nie znajdziesz tu u mnie zrozumienia, bo dla mnie takie nazwanie kogoś poniżająco jest WYŁĄCZNIE informacją o tym, że Ty bardzo pragniesz mnie poniżyć, co JEDNOCZEŚNIE JEST DOWODEM, że nie szukasz prawdy, lecz swojego wywyższenia poniżeniem innych.
Pisanie - w kontekście jakiejkolwiek dyskusji - o osobie, z którą się dyskutuje w pejoratywnym kontekście w szczególności jest zatem ODSTĄPIENIEM OD DYSKUSJI w pozytywnym sensie i zaprezentowaniem swojej pychy. Tylko tym dla mnie są tego rodzaju poniżające nazywania kogokolwiek w dyskusji - świadectwem pychy i pogardy pyszałka dla prawdy.
Niniejszym, lucku, spadłeś w moich oczach nisko w hierarchii ludzi szukających prawdy. Z tego, co zaprezentowałeś, wynika, że prawdę, uczciwe rozumowanie masz zwyczajnie w d...pie. Chodzi Ci tylko, aby sobie zrobić dobrze poniżaniem kogoś. Zatem Twoje oceny i sformułowania, jakie tu prezentujesz, muszą być traktowane jako WYNIKAJĄCE Z POTRZEBY WYWYŻSZANIA SIĘ, na ten cel nakierowane, a ignorujące istotę samej sprawy. Z punktu widzenia meritum sprawy są zatem z bardzo dużym prawdopodobieństwem mylne, mało wartościowe, a jeśli jakaś wartość nawet w nich jest, to może przypadkowo. Wszak INNY NIŻ PRAWDA CEL W ROZMOWIE TOBIE PRZYŚWIECA.

Na koniec dodam, że oczywiście w tym poście zrobiłem wyjątek. Niejako zaprzeczyłem sobie, bo tym razem, zamiast pisać o sprawie, napisałem epistołę, o twórcy posta. Napisałem ją, aby było jasne jaki status dla mnie mają wypowiedzi poniżające, napastliwe, a w szczególności nie oferujące argumentów merytorycznych, lecz jedynie epitety personalne. Czasem taki wyjątek robię, aby jakoś status mojego traktowania dyskusji zaznaczyć (choć na co dzień staram się tego unikać).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin