|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 11:43, 04 Mar 2020 Temat postu: Dyskusja agresywna i bycie jej ofiarą |
|
|
Temat przyszedł mi do głowy po przeczytaniu kawałka dyskusji. Na mój temat z resztą...
Katolikus napisał: | Banjankri napisał: | Czyli przyznjesz, że czujesz się ofiarą napaści. |
Michał ofiarą. Nawet jeśli został personalnie napadnięty to daleko mu do tego, co sobie nie poradziłby z napastnikiem. Chociażby wypowiedź Michała "Wysłany: Wto 15:43, 03 Mar 2020" - rozjechał cię jak czołg żabę i to z kulturą. Kawał dobrego tekstu. ... |
W sumie mniejsza o tamto, nieważne kto wygrał. Chcę postawić pytanie ogólniejsze: kiedy ktoś staje się OFIARĄ dyskusji?
Gdyby chociaż zdefiniować to pojęcie, to wiedzielibyśmy kto ową ofiarą jest, a kto nie.
Ja sam trochę uważam, że ofiarą dyskusji będzie ten kto...
się ową ofiarą SAM POCZUJE. Jak mu puszczą nerwy, jak zostanie strolowany, tracąc kontrolę nad emocjami, rozklejąc się.
Osobiście mam dwa wskaźniki, kiedy można mówić o ukształtowaniu się ofiary
1. jak ktoś zaczyna się pluć, wściekać, wyzywać wszystkich
2. jak zaczyna wołać admina o pomoc w sytuacji, gdy druga strona jakoś jawnie nie przekracza regulaminu.
Ale czekam na refleksje innych grupowiczów, bo trochę wydaje mi się, że jestem w tym temacie z lekka dziwakiem. Więc może głos innych byłby bardziej typowy, miarodajny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5551
Przeczytał: 43 tematy
|
Wysłany: Śro 12:09, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Warto tutaj zacytować wcześniejszy fragment:
Michał Dyszyński napisał: | Nawet nie nawiązywałem do wcześniejszych napaści na mnie. |
Michał Dyszyński napisał: | Gdyby chociaż zdefiniować to pojęcie, to wiedzielibyśmy kto ową ofiarą jest, a kto nie. |
Myślę, że nie będziemy mieli problemu z ustaleniem, że ofiarą jest osoba napadnięta.
[link widoczny dla zalogowanych]
znaczenia:
rzeczownik, rodzaj żeński
(1.1) osoba, która ucierpiała wskutek wypadku
(1.2) osoba lub zwierzę, która została napadnięta, zaatakowana przez kogoś
(1.3) poświęcenie czegoś dla kogoś lub czegoś, wyrzeczenie się czegoś
(1.4) datek, podarowanie jakiejś kwoty (najczęściej na cele dobroczynne)
(1.5) rel. dar składany bogom lub duchom przez grupę ludzi
(1.6) pot. przen. człowiek, który nie umie sobie radzić, jest niezdarny
(1.7) szach. zob. poświęcenie
Czy taka argumentacja ci wystarcza? Czy wnioskowanie jest wystarczająco podstawne, czy może jestem tylko zwierzęciem próbującym zdominować dyskutantów?
Z definicji i twoich własnych wypowiedzi można prosto wywnioskować, że jesteś ofiarą. Wstydzisz się tego? Uważasz, że jednak nie jesteś i nie o to ci chodziło?
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 12:16, 04 Mar 2020, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 12:47, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Z definicji i twoich własnych wypowiedzi można prosto wywnioskować, że jesteś ofiarą. Wstydzisz się tego? Uważasz, że jednak nie jesteś i nie o to ci chodziło? |
Sprawa jest bardziej skomplikowana.
Być może z jakiegoś tam punkt widzenia (np. faktu bycia zaatakowanym) jestem ofiarą. Z punktu widzenia subiektywnego jednak NIE CZUJĘ SIĘ ofiarą. Krótką mówiąc: ten atak wisi mi kalafiorem, po prostu nic mi nie zrobił. Uśmiałem się z niego i tyle.
Czy w takim razie jestem ofiarą?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5551
Przeczytał: 43 tematy
|
Wysłany: Śro 13:16, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Banjankri napisał: | Z definicji i twoich własnych wypowiedzi można prosto wywnioskować, że jesteś ofiarą. Wstydzisz się tego? Uważasz, że jednak nie jesteś i nie o to ci chodziło? |
Sprawa jest bardziej skomplikowana.
Być może z jakiegoś tam punkt widzenia (np. faktu bycia zaatakowanym) jestem ofiarą. Z punktu widzenia subiektywnego jednak NIE CZUJĘ SIĘ ofiarą. Krótką mówiąc: ten atak wisi mi kalafiorem, po prostu nic mi nie zrobił. Uśmiałem się z niego i tyle.
Czy w takim razie jestem ofiarą? |
Nie wiem o jakich napaściach wtedy mówiłeś, podkreślałem jedynie sam fakt użycia tego sformułowania. Zazwyczaj ktoś nie czujący się ofiarą, nie pisze, że został napadnięty. Nie wiem też, co może być zabawnego, z czego można się uśmiać, w takiej sytuacji.
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 13:17, 04 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:32, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Banjankri napisał: | Z definicji i twoich własnych wypowiedzi można prosto wywnioskować, że jesteś ofiarą. Wstydzisz się tego? Uważasz, że jednak nie jesteś i nie o to ci chodziło? |
Sprawa jest bardziej skomplikowana.
Być może z jakiegoś tam punkt widzenia (np. faktu bycia zaatakowanym) jestem ofiarą. Z punktu widzenia subiektywnego jednak NIE CZUJĘ SIĘ ofiarą. Krótką mówiąc: ten atak wisi mi kalafiorem, po prostu nic mi nie zrobił. Uśmiałem się z niego i tyle.
Czy w takim razie jestem ofiarą? |
Nie wiem o jakich napaściach wtedy mówiłeś, podkreślałem jedynie sam fakt użycia tego sformułowania. Zazwyczaj ktoś nie czujący się ofiarą, nie pisze, że został napadnięty. Nie wiem też, co może być zabawnego, z czego można się uśmiać, w takiej sytuacji. |
Zabawne jest to, że atakujący ma pewien obraz osoby atakowanej, jako posiadającej określone cechy - słabości, które powodowałyby, że atak w ogóle jest postrzegany jako zagrożenie, jako coś wywołującego dyskomfort.
Zwracam uwagę na to, że to nie ja (w cytacie) pisałem, że jestem ofiarą. Odniosłem się tylko do cudzych sformułowań, w których użyto tego określenia. Nawet mnie to nieco zaskoczyło - ofiara?... w tym kontekście?..
Stąd też wziął się ów wątek - chciałem się dowiedzieć, po czym ludzie poznają, że ktoś jest ofiarą. Ja tego rozpoznać nie potrafiłem, choć zostałem przez kogoś zdiagnozowany jako ofiara.
Żeby było "śmieszniej", to ja z kolei celny atak na jakąś moją słabość traktuję jako dar!
Jestem wdzięczny za to, że ktoś wypunktował moją słabość. O ile zrobił to RZECZYWIŚCIE CELNIE. Zniesmaczają mnie za to ataki żałosne, obliczone na to, że posiadam jakieś takie słabości typowe, te z którymi dawno się rozliczyłem mentalnie. Takim żałosnym atakiem jest wg mnie upieranie się np. przy jakimś domniemaniu moich intencji, których nie posiadam. Atak jest żałosny dlatego, że odparcie go jest banalne - wystarczy nabijać się z przekonania o "telepatycznych" zdolnościach atakującego. Poza tym ten atak, z racji na to, że jest najczęściej chybiony, niczego zaatakowanemu nie uświadamia, nie jest żadnym intelektualnym, czy mentalnym wyzwaniem. Czyli dyskusja z nim związana jest - przynajmniej częściowo - stratą czasu.
Dobry atak to CELNY ATAK, punktujący istniejącą słabość. Wtedy zaczyna się "zabawa", jest problem do rozwiązania, coś do uporządkowania w sobie. A to akurat jest trochę moim życiowym hobby - dostrzec wszystkie swoje słabości, pokonać je, udoskonalić siebie. To z resztą jest też - kto wie, czy nie główny - cel życia w koncepcji chrześcijańskiej - sprawdzenie się, przetestowanie, ustalenie kim jesteśmy. Ale warto jest odkryć to, co nowe, nieznane.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5551
Przeczytał: 43 tematy
|
Wysłany: Śro 14:01, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Żeby było "śmieszniej", to ja z kolei celny atak na jakąś moją słabość traktuję jako dar! |
No oczywiście, ty zawsze ociekasz zajebistością.
Cytat: | Jestem wdzięczny za to, że ktoś wypunktował moją słabość. O ile zrobił to RZECZYWIŚCIE CELNIE. |
Czyli nigdy, bo nikt nie jest telepatą .
Cytat: | Atak jest żałosny dlatego, że odparcie go jest banalne - wystarczy nabijać się z przekonania o "telepatycznych" zdolnościach atakującego. |
I to jest ta twoja dyskusja na argumenty? Jak ty się odnajdujesz w tym swoim wyimaginowanym świecie merytoryki? Ciebie wystarczy lekko wyprowadzić z równowagi, a już wyjawisz całą gamę problemów osobowych, sprzeczności i paradoksów w twoim światopoglądzie. Jest tego tyle, że można przebierać do woli.
Cytat: | Dobry atak to CELNY ATAK, punktujący istniejącą słabość. Wtedy zaczyna się "zabawa", jest problem do rozwiązania, coś do uporządkowania w sobie. A to akurat jest trochę moim życiowym hobby - dostrzec wszystkie swoje słabości, pokonać je, udoskonalić siebie. |
Nie Michale, nie jest. Każdy kto z tobą dyskutował to wie. Swoje słabości zawsze próbujesz zamieniać w niepoznawalne cnoty.
Cytat: | To z resztą jest też - kto wie, czy nie główny - cel życia w koncepcji chrześcijańskiej - sprawdzenie się, przetestowanie, ustalenie kim jesteśmy. Ale warto jest odkryć to, co nowe, nieznane. |
Dla mnie nie jesteś osobą, jaką opisujesz. Jesteś zupełnie inny. Nie uważam tak dlatego, że cię nie lubię i próbuję cię zniszczyć, tylko dokładnie to widzę. Nie specjalnie jestem zainteresowany zmienianiem ciebie, problem pojawia się jednak, kiedy wewnętrzna sprzeczność zaczyna wpływać na dyskusję i jej merytoryczne aspekty. Kiedy wskazuje fałszywy kierunek, do którego ty starasz się domalować poprawny politycznie krajobraz. Zresztą nie ma w tym nic nadzwyczajnego, zazwyczaj tak działa ludzka psychika. Problem w tym, że forum dyskusyjne jest miejsce, w którym to wyraźnie widać. Co ja mam do tego? Ano, dla mnie forum dyskusyjne to miejsce, w którym szukam dziur i sprzeczności w ludzkim rozumowaniu. Takie reductio ad absurdum.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:52, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Cytat: | Dobry atak to CELNY ATAK, punktujący istniejącą słabość. Wtedy zaczyna się "zabawa", jest problem do rozwiązania, coś do uporządkowania w sobie. A to akurat jest trochę moim życiowym hobby - dostrzec wszystkie swoje słabości, pokonać je, udoskonalić siebie. |
Nie Michale, nie jest. Każdy kto z tobą dyskutował to wie. Swoje słabości zawsze próbujesz zamieniać w niepoznawalne cnoty.
Cytat: | To z resztą jest też - kto wie, czy nie główny - cel życia w koncepcji chrześcijańskiej - sprawdzenie się, przetestowanie, ustalenie kim jesteśmy. Ale warto jest odkryć to, co nowe, nieznane. |
Dla mnie nie jesteś osobą, jaką opisujesz. Jesteś zupełnie inny. Nie uważam tak dlatego, że cię nie lubię i próbuję cię zniszczyć, tylko dokładnie to widzę. Nie specjalnie jestem zainteresowany zmienianiem ciebie, problem pojawia się jednak, kiedy wewnętrzna sprzeczność zaczyna wpływać na dyskusję i jej merytoryczne aspekty. Kiedy wskazuje fałszywy kierunek, do którego ty starasz się domalować poprawny politycznie krajobraz. Zresztą nie ma w tym nic nadzwyczajnego, zazwyczaj tak działa ludzka psychika. Problem w tym, że forum dyskusyjne jest miejsce, w którym to wyraźnie widać. Co ja mam do tego? Ano, dla mnie forum dyskusyjne to miejsce, w którym szukam dziur i sprzeczności w ludzkim rozumowaniu. Takie reductio ad absurdum. |
Cóż, mamy rozbieżność ocen. Ja się upieram przy tym, że jednak mam bardzo wyraźną intencję sprawdzenia się przetestowania. Ty tego nie widzisz, uważam że się tu jakoś oszukuję...
Może ktoś inny to dostrzeże.
A z resztą nie o to mi chodzi, aby ktokolwiek to dostrzegał, bo nie o aplauz mi chodzi.
Podam przykład, który niedawno przyszedł mi do głowy - żeby był jakoś pozytywny. Szaryobywatel ostatnio, dość podobnie do Ciebie, miewa wobec mnie różne "wąty". Tak samo mnie atakuje arbitralnymi ocenami, jaki to ja rzekomo "jestem". W większości, z racji na brak wskazania na jakąkolwiek postać uzasadnienia, dowiązania do tego, co piszę, zlewam takie opinie z wodą klozetową. Ale parę tygodni temu szaryobywatel użył stwierdzenia, że jestem "narcyzem". I samo to stwierdzenie ostatecznie okazało się dla mnie zapalnikiem do ciekawego (dla mnie) przemyślenia. Zadałem sobie pytanie: a może faktycznie jestem narcyzem?...
- odpowiedź z mojego "systemu wewnętrznej kontroli" była w stylu: zaraz przecież się nie wychwalam.
ale głos przekory nalegał: ale coś publikujesz, opisujesz siebie, więc jesteś zainteresowany sobą. Czyli... narcyz.
Dalej wyszło mi z tego sporo przemyśleń, z których ostatecznym wnioskiem było to, że jakiś tam aspekt narcyzmu chyba występuje w każdej postaci autoanalizy, rachunku błędów, rachunku sumienia. Więc w tym byciu "złym narcyzem" nie chodzi o samo zainteresowanie własną osobą, ale o jakąś uporczywą formę wywyższania się, wychwalania. Ostatecznie zrobił mi się z tego oskarżenia powód do interesujących mnie przemyśleń.
Wiem, na licznych przykładach, że staram się szukać błędów w mojej postawie, rozumowaniu. Dobry atak uważam za ceną pomoc w tym zadaniu. Pewnie nie jestem idealny w tym dążeniu do doskonałości, ale jednak nie dam sobie wcisnąć kitu, że tutaj w ogóle nic nie robię, nie staram się, że odrzucam oskarżenia z góry, jak są krytyczne. Wiem ile krytycznych uwag względem siebie rozważam. Uważam, że rozważam ichniemało, jak tylko nadarzy się okazja po temu.
Większość atakujących mnoe uwag, co prawda aktualnie odrzucam z uwagi na nadmiarowość, na to że wcześniej jakoś sobie daną rzecz zobrazowałem, ułożyłem, a nie czuję, aby coś istotnego zmieniło się od tamtych ustaleń. Tamo zostało wyjaśnione. Ale czasem trafią się perełki, gdy ktoś wskaże na coś, co przeoczyłem. Wtedy jest radocha, że oto można przeanalizować coś nowego, może uporać się z jakąś formą niespójności w emocjach czy myśleniu.
Nie, nie jestem "ofiarą" dobrego ataku na mnie. Raczej jestem tego ataku...
beneficjentem.
Ale...
atak musi być naprawdę celny. Co się niestety, rzadko zdarza...
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:55, 04 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 78 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:11, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | I to jest ta twoja dyskusja na argumenty? Jak ty się odnajdujesz w tym swoim wyimaginowanym świecie merytoryki? Ciebie wystarczy lekko wyprowadzić z równowagi, a już wyjawisz całą gamę problemów osobowych, sprzeczności i paradoksów w twoim światopoglądzie. |
Od kilku lat, jak obserwuje pojawiające się na forum dyskusje to Michała delikatnie zdenerwowanego widziałem może dwa razy (ale nie jestem pewny własciwe czy dwa, ale jeden raz to tak i zresztą to też było takie moje subiektywne wrażenie ) Chyba ktoś mu wtedy naprawdę cisnsał persnalnie (może lucek?), może potem dyskusja była przeniesiona do działu gwiezdne wojny (nie pamiętam), ale właśnie wtedy Michała czytałem podkurzonego, wypowiadającego się w bardziej agresywnym tonie i chyba nawet padły przekleństwa (ale nie jestem pewny czy teraz w pamięci łącze właściwe dyskusje) w każdym razie choć raz było coś na rzeczy, bo pamiętam to odczucie, jakie się we mnie pojawiło po przeczytaniu Michała, czyli "co!? Michał tak się uniósł, tak zaatakował?" - taki Michał nie podobny do tego Michała, jakiego znam z 99% innych dyskusji. Ale na te kilka lat to był ten jeden raz. Tak więc nie wiem panie Banjankri, gdzie pan widzi poddenerwowanego Michała.. Może ja jestem na to ślepy albo Michał tak idealnie maskuje swoją postawę, tak idealnie manipuluje, że zwykły katolikus tego nie zauważy, a może po prostu Banjankri zwyczajnie chciałby widzieć w dyskusjach, coś co jest jedynie w jego głowie?
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Śro 19:13, 04 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6058
Przeczytał: 86 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:20, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Katolikus a lekcje na jutro odrobione?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:30, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Banjankri napisał: | I to jest ta twoja dyskusja na argumenty? Jak ty się odnajdujesz w tym swoim wyimaginowanym świecie merytoryki? Ciebie wystarczy lekko wyprowadzić z równowagi, a już wyjawisz całą gamę problemów osobowych, sprzeczności i paradoksów w twoim światopoglądzie. |
Od kilku lat, jak obserwuje pojawiające się na forum dyskusje to Michała delikatnie zdenerwowanego widziałem może dwa razy (ale nie jestem pewny własciwe czy dwa, ale jeden raz to tak i zresztą to też było takie moje subiektywne wrażenie ) Chyba ktoś mu wtedy naprawdę cisnsał persnalnie (może lucek?), może potem dyskusja była przeniesiona do działu gwiezdne wojny (nie pamiętam), ale właśnie wtedy Michała czytałem podkurzonego, wypowiadającego się w bardziej agresywnym tonie i chyba nawet padły przekleństwa (ale nie jestem pewny czy teraz w pamięci łącze właściwe dyskusje) w każdym razie choć raz było coś na rzeczy, bo pamiętam to odczucie, jakie się we mnie pojawiło po przeczytaniu Michała, czyli "co!? Michał tak się uniósł, tak zaatakował?" - taki Michał nie podobny do tego Michała, jakiego znam z 99% innych dyskusji. Ale na te kilka lat to był ten jeden raz. Tak więc nie wiem panie Banjankri, gdzie pan widzi poddenerwowanego Michała.. Może ja jestem na to ślepy albo Michał tak idealnie maskuje swoją postawę, tak idealnie manipuluje, że zwykły katolikus tego nie zauważy, a może po prostu Banjankri zwyczajnie chciałby widzieć w dyskusjach, coś co jest jedynie w jego głowie? |
W realnym życiu (w czasach młodości - czyli jakieś 40 lat temu) miałem okresy częstych wkurzeń. Ale to mnie zahartowało, choć i zniesmaczyło do ulegania tym namolnym emocjom. Przyznam, że czasem trochę nawet symuluję moje zdenerwowanie, bo są ludzie, którzy nie traktują poważnie słów bezemocjonalnych. Może i kiedyś się wkurzyłem mocniej (nie bardzo pamiętam), ale może to był też taki przypadek, gdy uznałem, iż raz na jakiś czas trzeba pokazać innym swoją emocjonalną twarz. Bo inaczej powiedzą, że jestem botem, albo zignorują powagę jakichś argumentów.
Z drugiej strony jednak nieprawdą byłoby stwierdzenie, że jest nieemocjonalny. Jakieś emocje są, niemal zawsze. Ale one są na poziomie rzędu może 30% tego, przy którym naprawdę traci się kontrolę. Poza tym na swoje własne nerwowe emocje nauczyłem się trochę reagować rozbawieniem - to rozładowuje sytuację. A w ogóle szukam mocniejszych emocji ale POZYTYWNYCH. Z różnym skutkiem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5551
Przeczytał: 43 tematy
|
Wysłany: Śro 19:40, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Ale na te kilka lat to był ten jeden raz. Tak więc nie wiem panie Banjankri, gdzie pan widzi poddenerwowanego Michała.. Może ja jestem na to ślepy albo Michał tak idealnie maskuje swoją postawę, tak idealnie manipuluje, że zwykły katolikus tego nie zauważy, a może po prostu Banjankri zwyczajnie chciałby widzieć w dyskusjach, coś co jest jedynie w jego głowie? |
Nie dziwne, że tego nie widzisz, bo nie o zdenerowawanie, czy złość chodzi, a brak równowagi. Wyprowadzony z równowagi robi błędy, pisze bez zastanowienia, bez reflekcji i wychodzi błąd na błędzie, sprzeczność za sprzecznością. Trzęsiesz drzewkiem i śliwki lecą. Zazwyczaj tak jest, bo o prawdziwe stabilną postawę jest ciężko, to trudny temat. Nikogo za to nie winię. Korci mnie jednak poszarpać trochę wątłą śliwką, która się uważa za pradawny dąb.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:42, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
szaryobywatel napisał: | Katolikus a lekcje na jutro odrobione? |
Nowa odslona Fedora
Myślę, ze nie ma ofiar dyskusji. Są ofiary dyskutantów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6058
Przeczytał: 86 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 19:46, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | szaryobywatel napisał: | Katolikus a lekcje na jutro odrobione? |
Nowa odslona Fedora
Myślę, ze nie ma ofiar dyskusji. Są ofiary dyskutantów. |
Jesteś jedną z nich, potrzebujesz uwagi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:01, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Pewnie to naturalne, że w temacie o personalnej agresji, agresja w różny sposób personalny się przejawi. Ale ja, trochę z lęku, że znowu się zrobi głównie emocjonalnie (czytaj jałowo w kontekście intelektualnym) pozwolę sobie pociągnąć temat w stronę: jak sobie radzić z atakami, które wkurzają?
Ja główną linię obrony wiążę z następującymi spostrzeżeniami
1. to małe słabe pieski najczęściej ujadają i gotowe są chwytać za łydkę. Silne psy są spokojne, czują swoją moc. Podobnie jest z ludźmi. Dlatego z dużym prawdopodobieństwem zakładam - jak ktoś z upodobaniem atakuje, to słabeusz. Próbuje się popisać (choćby sam przed sobą). Przypominanie sobie tym spostrzeżeniu działa o tyle, że budzi refleksję - żeby jakiś cienias i słąbeusz mnie był w stanie denerwować? - niedoczekanie!
2. W ogóle napastliwość (przynajmniej w świecie zwierząt, ale i ludzi) jest częściej objawem lęku, niż kompetencji, czy mocy. Ktoś zrównoważony, stabilny wewnętrznie nie ma żadnego interesu w tym, aby kogoś tam denerwować, to zwykła strata energii.
3. Warto jest sobie przemyśleć kwestię CELU DYSKUTOWANIA. Jak mnie ktoś wkurzy, to nieraz zadaję sobie pytanie: na czym ci, Michale właściwie zależy w kontekście tej dyskusji - chcesz wiedzieć, że tamten też się wkurzył?... - I tu moja wewnętrzna odpowiedź przychodzi mi z treścią: NIE, mam w nosie to, czy ktoś się tam wkurzył, czy sobie myśli, że wygrał, albo że mnie pognębił. Od dawna o co innego mi chodzi w życiu, niż udowadnianie sobie, że potrafię prowokować czyjeś emocje. Jak sobie uświadomię, o co mi tak naprawdę chodzi, to spływa na mnie spokój.
4. Jak mam w podpisie - nie szukam tryumfu, tylko nieznanych sobie (niemożliwych, czy trudnych do samodzielnego wydedukowania) spostrzeżeń. To dają mi inni ludzie. Czasem tym spostrzeżeniem jest, na ile jestem w stanie opanowywać irytację. Gdy opanuję dużą irytację, czuję sporą satysfakcję - wtedy mam prawo się uznać za mocnego.
5. Właściwie to napastliwość od dawna traktuję jako objaw niedojrzałości emocjonalnej, a więc stosowną postawą wobec tych słabych i niedojrzałych jest LITOŚĆ. Z drugiej strony, jak się nad kimś lituję, to nie traktuję go do końca jako partnera - to ja w tym układzie jestem tym opanowanym, terapeutą, kimś trzymającym kontrolę. A skoro to ja kontroluję, to jasne jest, że owej kontroli tracić nie powinienem. Więc jej nie tracę...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:04, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
szaryobywatel napisał: | Semele napisał: | szaryobywatel napisał: | Katolikus a lekcje na jutro odrobione? |
Nowa odslona Fedora
Myślę, ze nie ma ofiar dyskusji. Są ofiary dyskutantów. |
Jesteś jedną z nich, potrzebujesz uwagi? |
Byłam ofiarą Fedora. Był bezwzględny i chamowaty.
Ale to chyba słaby człowiek. Właściwie w pewien sposób umocnił mój ateizm.
Nie uważam, że wszyscy chrześcijanie sa tacy jak on. Nawet w realu spotykam się z większym zrozumieniem. Oczywiście nie afiszuje się z ateizmem. Ludzie się domyslaja byc może.....
Niedlugo będę na emeryturze i nie będę musiała się z tym kryć w pracy. Czuję się już
wolna.
Mam kilka historii. Jedna z nich ateista wiesza krzyż..
Może na emeryturze jakoś sklece te opowieści.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 78 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:26, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Nie dziwne, że tego nie widzisz, bo nie o zdenerowawanie, czy złość chodzi, a brak równowagi. Wyprowadzony z równowagi robi błędy, pisze bez zastanowienia, bez reflekcji i wychodzi błąd na błędzie, sprzeczność za sprzecznością. Trzęsiesz drzewkiem i śliwki lecą. Zazwyczaj tak jest, bo o prawdziwe stabilną postawę jest ciężko, to trudny temat. Nikogo za to nie winię. Korci mnie jednak poszarpać trochę wątłą śliwką, która się uważa za pradawny dąb. |
Nie brakuje ci elokwencji i czasem z ciekawością zaczytuje się w twoje argumenty np. na tematy nihilizmu, ale.. To poszarpywanie "Michała wątłej śliwki" to często bardziej przypomina krzyk kiboli z trybun. No dobra takich wykształconych kiboli Np. o luknij w wątek niżej:
http://www.sfinia.fora.pl/religie-i-wyznania,6/ateizm-naiwny,8967.html
wstawianie obrazków nazywasz "poszarpywaniem wątłej śliwki"? A może masz namyśli te dyskusje, gdzie więcej widać ataków personalnych i kopanie w intencjach?
Ja śledzę 99% dyskusji Michała na tym forum i wiem, co tu z kim, kto i w jaki sposób
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Śro 20:28, 04 Mar 2020, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:31, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Katolikus. Fajny masz podpis....
Inspiruje do założenia nowego wątku..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5551
Przeczytał: 43 tematy
|
Wysłany: Śro 22:27, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | wstawianie obrazków nazywasz "poszarpywaniem wątłej śliwki"? |
Wiesz co przedstawia ten obrazek?
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Śro 22:27, 04 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 78 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:53, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Katolikus napisał: | wstawianie obrazków nazywasz "poszarpywaniem wątłej śliwki"? |
Wiesz co przedstawia ten obrazek? |
Wiem i wiem, co chciałeś zasugerować w tamtym wątku - Michał walczący z własnymi iluzjami na temat ateistów.
Ps. Michał, teraz jak Banjankri coś do ciebie napisze na twój temat czy ogólnie skrytykuje jakąś twoją filozofię to wklej mu obrazek z rycerzykiem atakującym wiatraki - w ten sposób "poszarpiesz wątłą śliwkę"..
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Śro 22:55, 04 Mar 2020, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:31, 04 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Ps. Michał, teraz jak Banjankri coś do ciebie napisze na twój temat czy ogólnie skrytykuje jakąś twoją filozofię to wklej mu obrazek z rycerzykiem atakującym wiatraki - w ten sposób "poszarpiesz wątłą śliwkę".. |
Szczerze?... To nie bardzo ma sens.
Jak ktoś jest nastawiony na konflikt, to tego rodzaju moje odezwanie się zinterpretuje jako potwierdzenie "oczywistości", że ja z nim walczę, że mu coś koniecznie chcę udowodnić, wygrać etc. A mi naprawdę szkoda na to czasu i wysiłku, bo od dawna przyjmuję za niemal pewnik, ze tego typu ktosie wykorzystają to wyłącznie do potwierdzenia sobie, że inni też są tacy jak oni, że też im o ten konflikt chodzi, o wygrywanie, wykazanie swojej wyższości.
Jedyna szansa na przebudzenie się takiej świadomości umoczonej w konflikt byłaby DAĆ JEJ WSZYSTKO CO CHCE. Albo dać jej tego ze 100 razy tyle. Milion razy tyle. Niech to ma, niech się tym cieszy, niech to ma jeszcze bardziej. I dłużej. Jest pewna szansa, że po iluś tam latach, gdy to miał i miał, i miał w końcu dojrzeje do refleksji, że to co miał, to właściwie nic. Nic nie miał od początku, bo tam od początku nic nie było...
Ale na to ów ktoś musiałby z milion razy to dostać, mieć, wygrać. Może milion razy wystarczy. A może i nie...
Ktoś nie odpowie Ci na pytanie: do czego mu ten cały bój, co on z niego ma. Ma to predefiniowane w swoim odczuwaniu, więc jest to poza refleksją. Dopiero takie totalne znudzenie go tym, co ma i ma, dałoby szansę. Tylko szansę.
Jest też inny problem - z nieprzygotowanym mentalnie wyrzeczeniem się tego wygrywania. Grozi nihilizmem w koszmarnej postaci - czyli przekonaniem, że dążyć nie ma już do czego, życie straciło sens. Z tego nieraz biorą się samobójstwa - z odkrycia, że nie mam już do czego dążyć. A tu przynajmniej myśl o tym, że komuś się przywali trzymała kogoś tam przy tym minimum sensu, celu wstawania codziennego z łóżka. Był cel.
Niech tam sobie Banjankri będzie przekonany, że mi skutecznie wytknął jakieś kompleksy, że się przeraziłem tego, co mi pisze. Niech mu tam będzie na zdrowie - mi nie ubędzie, a on przynajmniej znajdzie sobie powód do przekonania, że jest ważny, że coś tam może. Poza tym, ma niektóre naprawdę fajne pomysły i przemyślenia, więc szczerze chyba trzeba przyznać, że to wartościowy gość. A że nie rozliczył się ze swoją biologiczną naturą?... - cóż, każdy ma swój na to czas.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 5:39, 05 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | szaryobywatel napisał: | Semele napisał: | szaryobywatel napisał: | Katolikus a lekcje na jutro odrobione? |
Nowa odslona Fedora
Myślę, ze nie ma ofiar dyskusji. Są ofiary dyskutantów. |
Jesteś jedną z nich, potrzebujesz uwagi? |
Byłam ofiarą Fedora. Był bezwzględny i chamowaty.
Ale to chyba słaby człowiek. Właściwie w pewien sposób umocnił mój ateizm.
Nie uważam, że wszyscy chrześcijanie sa tacy jak on. Nawet w realu spotykam się z większym zrozumieniem. Oczywiście nie afiszuje się z ateizmem. Ludzie się domyslaja byc może.....
Niedlugo będę na emeryturze i nie będę musiała się z tym kryć w pracy. Czuję się już wolna.
Mam kilka historii. Jedna z nich ateista wiesza krzyż..
Może na emeryturze jakoś sklece te opowieści. | Polska, kraj w środku Europy z Konstytucją zapewniającą wolność wyznania [i niewyznania] i Polka musi się kryć z ateizmem w pracy? U nas nie do pomyślenia. U nas sprawa religii jest prywatna i nic nikomu do tego czy ktoś jest wyznawcą jakiejkolwiek religii [jest ich multum] czy żadnej.
Gdyby jakiemuś "nawiedzonemu" [u nas takich nie ma] przyszło do głowy dokuczać w pracy w aspekcie wyznania czy ateizmu, to zwolnienie byłoby natychmiastowe z "wilczym biletem" czyli bez referencji, bez których ani nie można zweryfikować zatrudnienia ani zdolności i etyki pracy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:22, 05 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Polska, kraj w środku Europy z Konstytucją zapewniającą wolność wyznania [i niewyznania] i Polka musi się kryć z ateizmem w pracy? U nas nie do pomyślenia. U nas sprawa religii jest prywatna i nic nikomu do tego czy ktoś jest wyznawcą jakiejkolwiek religii [jest ich multum] czy żadnej. |
Ja się w tej samej Polsce w poprzedniej pracy nieco kryłem (na pewno nie afiszowałem, unikając szczerych wypowiedzi) z kolei ze swoim teizmem. W mojej pracy dominował dość libertyński klimat.
Przy czym uważam, że to mocno zależy od konkretnej grupy ludzi. Później znalazłem sobie (w tej samej pracy) inną grupę, w której nie było problemu szczere pogadać o wierze (szczerze, czyli bez kpiących uśmieszków i spojrzenia "to ty jeszcze w te zabobony wierzysz?"). .
W kilku środowiskach zawodowych bywałem, a w żadnym nie spotkałem się z jakąś ewidentną dyskryminacją (w żadną stronę) pod względem światopoglądowym. NIe twierdzę, że takiej dyskryminacji w ogóle w Polsce nie ma, ale myślę, że to po prostu bardzo zależy od środowiska, a poza tym nie jest to jakieś zjawisko absolutnie preferujące jeden światopogląd.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:25, 05 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5551
Przeczytał: 43 tematy
|
Wysłany: Czw 12:43, 05 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Banjankri napisał: | Katolikus napisał: | wstawianie obrazków nazywasz "poszarpywaniem wątłej śliwki"? |
Wiesz co przedstawia ten obrazek? |
Wiem i wiem, co chciałeś zasugerować w tamtym wątku - Michał walczący z własnymi iluzjami na temat ateistów. |
Brawo. Prosty, wręcz poetycki sposób, na wyrażenie opinii. Ty zapewne, za kogoś, kto tkwi w błędnych iluzjach, odprawiasz zdrowaśki.
Cytat: | Ps. Michał, teraz jak Banjankri coś do ciebie napisze na twój temat czy ogólnie skrytykuje jakąś twoją filozofię to wklej mu obrazek z rycerzykiem atakującym wiatraki - w ten sposób "poszarpiesz wątłą śliwkę".. |
Uwierz mi, albo sprawdź sam, próbuje szarpać moimi teoriami za każdym razem kiedy coś napiszę, od lat. Gdyby ich mankamenty były tak oczywiste, że można by je wyrazić obrazkiem, pewnie też by je wklejał. Nie ma z tym żadnego problemu, wręcz przeciwnie, bardzo to lubię. Nic nie jest ciekawsze w dyskusji, niż racjonalna krytyka. Z drugiej strony, nic nie jest gorsze niż nieracjonalna krytyka, oparta o nieuzasadnione widzimisie, intuicje, magiczne rozmowy z bogiem, krytykę dominacji i samej natury dyskusji filozoficznej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23099
Przeczytał: 90 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:35, 05 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Polska, kraj w środku Europy z Konstytucją zapewniającą wolność wyznania [i niewyznania] i Polka musi się kryć z ateizmem w pracy? U nas nie do pomyślenia. U nas sprawa religii jest prywatna i nic nikomu do tego czy ktoś jest wyznawcą jakiejkolwiek religii [jest ich multum] czy żadnej. |
Ja się w tej samej Polsce w poprzedniej pracy nieco kryłem (na pewno nie afiszowałem, unikając szczerych wypowiedzi) z kolei ze swoim teizmem. W mojej pracy dominował dość libertyński klimat.
Przy czym uważam, że to mocno zależy od konkretnej grupy ludzi. Później znalazłem sobie (w tej samej pracy) inną grupę, w której nie było problemu szczere pogadać o wierze (szczerze, czyli bez kpiących uśmieszków i spojrzenia "to ty jeszcze w te zabobony wierzysz?"). .
W kilku środowiskach zawodowych bywałem, a w żadnym nie spotkałem się z jakąś ewidentną dyskryminacją (w żadną stronę) pod względem światopoglądowym. NIe twierdzę, że takiej dyskryminacji w ogóle w Polsce nie ma, ale myślę, że to po prostu bardzo zależy od środowiska, a poza tym nie jest to jakieś zjawisko absolutnie preferujące jeden światopogląd. |
Mieszkasz w Warszawie więc nie obracasz się w realiach prowincjonalnej Polski.
N ie raz cytowałam frazy o ateistach padające z mównic kościelnych i ust biskupów Z ust pani Pawłowicz, Czasopisma fronda.
Nie cytowałam także wypowiedzi adresowanych do mnie w realu na okoliczność mojego oddalenia od kościoła. Pisałam także, że mimo tego dzisiaj mamy pod tym względem większą wolność niż za komuny.
Ateista był często utożsamiany z komuchem. Co było głupie.
Bo faktycznie prowadzono wtedy podwójne życie.
Wiele problemow już mam za sobą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33338
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:21, 05 Mar 2020 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Polska, kraj w środku Europy z Konstytucją zapewniającą wolność wyznania [i niewyznania] i Polka musi się kryć z ateizmem w pracy? U nas nie do pomyślenia. U nas sprawa religii jest prywatna i nic nikomu do tego czy ktoś jest wyznawcą jakiejkolwiek religii [jest ich multum] czy żadnej. |
Ja się w tej samej Polsce w poprzedniej pracy nieco kryłem (na pewno nie afiszowałem, unikając szczerych wypowiedzi) z kolei ze swoim teizmem. W mojej pracy dominował dość libertyński klimat.
Przy czym uważam, że to mocno zależy od konkretnej grupy ludzi. Później znalazłem sobie (w tej samej pracy) inną grupę, w której nie było problemu szczere pogadać o wierze (szczerze, czyli bez kpiących uśmieszków i spojrzenia "to ty jeszcze w te zabobony wierzysz?"). .
W kilku środowiskach zawodowych bywałem, a w żadnym nie spotkałem się z jakąś ewidentną dyskryminacją (w żadną stronę) pod względem światopoglądowym. NIe twierdzę, że takiej dyskryminacji w ogóle w Polsce nie ma, ale myślę, że to po prostu bardzo zależy od środowiska, a poza tym nie jest to jakieś zjawisko absolutnie preferujące jeden światopogląd. |
Mieszkasz w Warszawie więc nie obracasz się w realiach prowincjonalnej Polski. |
Oczywiście. Może w Twoich okolicach mamy przegięcie w jedną ze stron. W Warszawie chyba jest w pobliżu równowagi, może nawet z lekkim wskazaniem na opcję ateistyczną, a przynajmniej wyraźnie liberalną.
Przyznam że trochę Ci współczuję życia w środowisku, które upupia ludzi do jednej postaci światopoglądu. Ja chyba też źle bym się w takim środowisku czuł, nawet pomimo tego, że byłoby to środowisko zgodne z moim światopoglądem - też teistyczne. Jednak pewnie też bym się czuł wyautowany, bo takie zamknięte środowiska nie tylko oczekują poparcia dla samej głównej idei, lecz wymagają podporządkowania się na setki szczegółówych sposobów - co i kiedy robisz, jak wyglądasz, z kim bywasz itp. Ja - paradoksalnie - czasem lepiej czuję się wśród (jako tako światłych) ateistów, niż wśród ciasno myślących teistów. Bo teizm rytualny, żądający składania mentalnej daniny z deklarowania jakiejś naszości, przynależności do swoich bardziej mnie mierzi, niż pociąga. Mój teizm nie jest przeciw nikomu, nie żąda od nikogo kopiowania rytuałów, czy innych zwyczajów, ale jest po prostu poszukiwaniem ścieżki duchowej. Z naciskiem właśnie na słowo "poszukiwanie", czyli na: otwartość myślową, zmaganie się z pytaniami, także wątpieniem, doskonaleniem, zmianą na wielu frontach. Tymczasem środowiska zapatrzone w rytuały i naszość brzydzą się zmianami, doskonaleniem, otwartością - dla nich najważniejsze jest powielanie stałych wzorców, co ma zapewniać wspólnocie poczucie spójności, tego, że nikt się nie wyłamuje, czyli że jesteśmy "silni w kupie". A ja akurat tego rodzaju poczucia wspólnotowości nie za bardzo trawię.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 16:33, 05 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|