Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:49, 08 Mar 2021    Temat postu: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

Uświadomienie sobie roli wiary w rozumowaniu, dobre przemyślenie tego, jak uzasadnianie czegokolwiek (niezależnie od dziedziny) tak naprawdę działa zabezpiecza przed błędem rozumowania, który jest kto wie, czy nie głównym błędem myśli.
Podstawowy błąd rozumowania: branie własnych intuicji za prawdę obiektywną.

Od lat już dyskutuję tu na sfinii (nie tylko tu oczywiście ten problem występuje) i widzę, że zrozumienie znaczenia tego błędu, zrozumienie właściwie istoty ścisłego rozumowania, jest chyba ponad możliwości niektórych osób. Większość ludzi wychodzi z założenia, że to ci im się wydaje, takim po prostu obiektywnie jest. Większość ludzi stosuje swoje prywatne logiki, prywatne reguły rozumowania, najczęściej bardzo chaotyczne, bardzo uznaniowe, ale uważa iż żadnej uznaniowości w tym ich myśleniu nie ma, że w ogóle rzeczy są na pewno takie, jakimi oni je widza.
Nauka jest tym ciekawym przypadkiem w historii ludzkości, że właściwie wszystkie jej sukcesy można przypisać budowaniu sposobu na uniknięcie powyższego błędu. Sposób ten jest względnie prosty do opisania - jego istotą jest: miej świadomość zasad myślenia, które stosujesz.
Inaczej mówiąc:
- diagnozuj jak Twoje rozumowanie funkcjonuje w kontekście, jakie ma alternatywy
- zobacz, co przyjąłeś w swoim myśleniu, choć może to nie było konieczne przyjęcie
- analizuj to, co stoi u podstaw każdego twojego wniosku - jakie są tu ZAŁOŻENIA, METODY ROZUMOWANIA, POTENCJALNE BŁĘDY.
Założenie można uznać za pewną formę wiary. Zatem unikanie powyższego błędu można by sformułować jeszcze jako:
Uświadom sobie jaki rodzaj wiary w ten, czy inny kształt rzeczywistości, w taką, czy inną konstrukcję problemu stoi u podstaw twojego wnioskowania.

Dyskusje, jakie tu prowadzę tu od lat na sfinii najczęściej są bezowocne z tego właśnie powodu, że ludzie nagminnie biorący własne intuicje za obiektywny stan rzeczy, nie są zdolni do dyskusji o tym, co w ich rozumowaniu jest niekonieczne, co ma swoją alternatywę. Ludzie raczej przyzwyczajeni są do OBRONY PERSONALNEJ poglądów, a nie do analizowania ich samych. Dlatego obserwuję liczne uniki, wymówki, aby nie dać się wciągać w dyskusję, która byłaby merytoryczna i aby zawsze wracać do swojej uznaniowości, intuicyjności rozpoznań. To jest obrona swojej "wszechmocy epistemologicznej". Niewielu chce dowiadywać się co mogłoby mieć alternatywę w ich założeniach, wolą wierzyć, że ich założenia są jedynymi możliwymi - wtedy nawet nie wiedzą, że one są założeniami, bo one "po prostu są". Jest to postawa dokładnie przeciwna temu, co wypracowała nauka, którą w swojej metodologii domaga się maksymalnie jasnemu i jawnemu przedstawiania wszystkich aspektów rozumowania
- co jest założeniem
- co jest modelem
- co jest regułą, a co danymi
- co jest w modelu pewne (udowodnione), a co jest hipotezą
- gdzie model, teoria się kończy, a wtedy często znowu dotykamy obszaru intuicji...
Tylko możliwie najbardziej wyraziste samookreślenie się w myśleniu, sformułowanie swoich tez w postaci dającej się odczytywać przez innych w sposób jednoznaczny, a dalej co daje szansę na kontrolę etapów rozumowania - tylko to, daje szansę na wyjście z chaosu rozpoznań intuicyjnych, czyli rozpoznań często przeczących sobie, chaotycznych.

Dlatego głoszę teraz swoje epistemologiczne credo:
Poznaj swoją wiarę!
Owo credo nie ma na celu propagowanie religii, postmodernistycznego nihilizmu prawdy, czy wmawianie komukolwiek czegokolwiek wbrew jego przekonaniom. Wnioskiem z owego credo NIE jest wcale "skoro zaakceptuję, że jakąś wiarę mam, to teraz można mi wcisnąć wszystko, bo wszystko musi być na wiarę" - nie takiej intencji nie mam. Intencja jest właściwie przeciwna służy ZABEZPIECZENIU SIĘ PRZED ZŁĄ WIARĄ.
Bo wiary mogą być dobre (od strony epistemologicznej) albo i złe. Problem w tym, że aby w ogóle móc je rozróżniać, trzeba na start mieć świadomość, że owe wiary się ma, odróżniać jedne od drugich. Wypieranie tego, że się na wiarę - bez twardego uzasadnienia rzeczy przyjmuje prowadzi bowiem ostatecznie do tego, że i tak, z konieczności decydowania o różnych rzeczach w życiu, w świecie, jakieś założenia - wiary przyjmiemy, ale nie będziemy mieli świadomości CO przyjęliśmy, nie będziemy dalej umieli analizować jak nasze rozumowania przebiegało. Wiara i tak - z tylnego siedzenia - będzie nami rządziła. Ale będzie zupełnie niewidoczna, ona będzie rządziła niepodzielnie.

W tym kontekście, roboczo, nawet jest pewien sens uznania wiary za rodzaj wroga, za to "wredne coś" co się pojawia, zrobi nam jakieś zamieszanie w rozumowaniu, a my sami nie będziemy wiedzieli co się stało. Wroga trzeba znać. Najbardziej bezbronni jesteśmy wobec tych wrogów, których nie umiemy dostrzec.
Niestety, z moim doświadczeń dyskusyjnych wynika mi przykry wniosek, że ogromna masa ludzi, jako sposób walki z wiarą (złą) uznaje wypieranie, że w ogóle wierzą. Robią dokładnie to, co ich wroga (wiarę nieświadomą, a działającą) czyni jest bardziej skuteczną w złym sensie, jeszcze bardziej destrukcyjną - bo ukrywa ją tak, aby mogła działać już zupełnie niekontrolowana, bo zupełnie nie zauważana. To jest największy prezent dla wroga, najbardziej niecelowe działanie. Da się to porównać tylko z sytuacją, gdy ktoś, dowiedziawszy się, że są powody przypuszczać, iż ma zepsute hamulce w samochodzie, zamiast przyjrzeć się sprawie, podejmuje decyzję w rodzaju: nie uznaję tych złych hamulców, nie interesuje mnie to, bo wadami się nie zajmuję, jako że są złe, stwierdzam że hamulce są świetne, wsiadam w samochód i gaz do dechy...
Tak od lat toczą się tu na sfinii moje dyskusje w kontekście wiary - liczni dyskutanci biorą swoje intuicyjne przekonania za absolut, bronią się rękami i nogami przed uznaniem, iż owe przekonania mogą z czegoś wynikać, że powiązane są z jakimiś założeniami, które dałoby się dalej analizować i tylko "bronią obiektywizmu" w ten sposób, że ukrywają owego "wroga" jakim jest wiara (dla mnie wiara nie jest w ogólności wrogiem, a jedynie BEZREFLEKSYJNA, NIEŚWIADOMA wiara jest wrogiem obiektywizmu, bo pozbawia umysł kontroli nad rozumowaniem, bo uświadomiona wiara ma inny status), że separują się od potrzeby nadania kontekstu ich przekonaniom.
Preteksty do obrony swojej nieświadomości wiary są różne, a wszystkie (przynajmniej dla mnie) są kuriozalne. Oto przykłady
- bo jak ktoś uznałby, że wierzy, to z tego miałoby rzekomo wynikać, iż musi uwierzyć w dowolna bzdurę
- bo jak jakiś dyskutant o potrzebie świadomości wiary wspomina, to ma ukrytą intencję zrównania wszystkich poglądów, a potem wprowadzenia jakiegoś głupiego poglądu (np. religii) na równi z czymś uzasadnionym
- bo rzekomo uznanie, iż wiara jest niezbędna w rozumowaniu, miałoby zagrozić autorytetowi nauki
- bo rzekomo w nauce wszystko jest pewne, tam jest prawda, a nie ma w niej żadnej wiary...
itp. itd... - wszystkie tak samo bez sensu...

Ci, co aspektu wiary nie chcą przyjąć do wiadomości nie dostrzegają, że alternatywą tego przyjęcia jest wybranie dokładnie tego, przed czym najczęściej chcieliby się zabezpieczyć - przed uznawaniem tez, prawd, stwierdzeń chaotycznie.
Jak się odrzuci świadomość wiar, świadomość założeń rozumowania, to pozostaje ich nieświadomość!
Brak świadomości reguł, brak diagnozy tego, co uznajemy (właśnie jakąś formą wiary), a co odrzucamy, oznaczać będzie zdanie się na totalną intuicyjność, absolutną uznaniowość. Wtedy oczywiście wiara w rozumowaniu dalej będzie, ale już w postaci kompletnie poza kontrolą umysłu.
I to będzie dopiero tak chaotyczna, dopuszczająca dowolność uznania bzdury za prawdę wiara!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:12, 08 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

Jedną wiarę ogólną, którą wszyscy chyba mają łatwo jest wskazać - to wiara:
gdy to co widzę, czuję uważa za stan faktyczny, to WIERZĘ, ŻE NIE ULEGAM ZŁUDZENIU.
Inaczej mówiąc, każdy który coś stwierdza, wierząc, iż to co stwierdza nie jest błędem (znowu wiara), czyni to ZAKŁADAJĄC, iż nie ulega złudzeniu.
To, że nie można z góry absolutnie tego zakładać, wie każdy, kto raz chociaż złudzeniu uległ - wszak ulegając złudzeniu nie mamy tego świadomości, iż złudzeniu ulegamy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 88 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:05, 09 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

Michał Dyszyński napisał:
Jedną wiarę ogólną, którą wszyscy chyba mają łatwo jest wskazać - to wiara:
gdy to co widzę, czuję uważa za stan faktyczny, to WIERZĘ, ŻE NIE ULEGAM ZŁUDZENIU.
Inaczej mówiąc, każdy który coś stwierdza, wierząc, iż to co stwierdza nie jest błędem (znowu wiara), czyni to ZAKŁADAJĄC, iż nie ulega złudzeniu.
To, że nie można z góry absolutnie tego zakładać, wie każdy, kto raz chociaż złudzeniu uległ - wszak ulegając złudzeniu nie mamy tego świadomości, iż złudzeniu ulegamy.


Trzeba też swoim przekonaniem uznać, że rozum nie wariuje

Fajny wątek ale chętnych do dyskusji brak
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:06, 09 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

fedor napisał:
Trzeba też swoim przekonaniem uznać, że rozum nie wariuje

Fajny wątek ale chętnych do dyskusji brak

Robię wątki trochę podsumowujące. Zdaje się, że nie bardzo jest jak ugryźć je od strony polemicznej. Więc raczej nie ma co liczyć na dyskusję.
I masz rację z tym przekonaniem o swoim rozumie. Wuj pisał w tym kontekście po angielsku "I am not insane".
Problem jest z ludźmi, którzy bronią się przed trudnymi dla siebie prawdami postawą dziecka, które zasłania sobie rączkami oczy, aby nie dostrzec czegoś, co jest niewygodne, nieprzyjemne. Tak też i nasi ateiści bronią się wewnętrznie przed dostrzeganiem rzeczy im niewygodnych - np. tym, że muszą poczynić założenia, które nie są już żadnym deterministycznym, czy inaczej koniecznym wnioskiem z doznań, lecz stanowią postulat, rodzaj syntezy, ale i ich WOLNEGO WYBORU. Można się przed tą prawdą bronić różnymi formami mataczenia - np. spotkałem się z odmową użycia słowa "założenie". Inną postacią mataczenia, aby prawd trudnych nie dostrzec jest robienie nieskoordynowanych wyjątków, na jakiejś tam nieokreślonej zasadzie, zaś przy naciskach na jawne sformułowanie tej zasady, będzie pojawiała się ucieczka w emocje, rozgoryczenie, zarzuty różnego rodzaju, co by miało jakoś ogólnie (bo nigdy logicznie ściśle!) sugerować, iż inaczej iż oni myślą, "się nie da".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 15335
Przeczytał: 28 tematów


PostWysłany: Śro 10:53, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

fedor napisał:
Fajny wątek ale chętnych do dyskusji brak

Przecież w kółko to samo mieli. Nic nowego, a tym bardziej odkrywczego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 88 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:25, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

Irbisol napisał:
fedor napisał:
Fajny wątek ale chętnych do dyskusji brak

Przecież w kółko to samo mieli. Nic nowego, a tym bardziej odkrywczego.


W sumie to tyczy się to nas wszystkich w mniejszym lub równym stopniu. Mi jednak całkiem ciekawie czytało się post otwierający ten wątek. Zawsze natrafi się na jakiś ciekawy okruch lub skojarzenie, w jakimś sensie nowe. No ale jak nie ma chętnych do szerszego komentowania to trudno
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:28, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Trzeba też swoim przekonaniem uznać, że rozum nie wariuje

I masz rację z tym przekonaniem o swoim rozumie. Wuj pisał w tym kontekście po angielsku "I am not insane".

Szczególnie przydatna formułka wśród wszelkiej maści nawiedzonych paranoików, którą powtarzają jak mantrę, by uwiarygodnić sobie własną wiarę i w ten sposób odeprzeć argumenty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:07, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Trzeba też swoim przekonaniem uznać, że rozum nie wariuje

I masz rację z tym przekonaniem o swoim rozumie. Wuj pisał w tym kontekście po angielsku "I am not insane".

Szczególnie przydatna formułka wśród wszelkiej maści nawiedzonych paranoików, którą powtarzają jak mantrę, by uwiarygodnić sobie własną wiarę i w ten sposób odeprzeć argumenty.

Problem w tym, że odrzucenie tej formułki ma konsekwencje wręcz druzgoczące dla szansy na jakąkolwiek zasadność rozumowania. Jeśli przyjmiesz przeciwną zasadę, to z góry można założyć, że nie masz prawa formułować JAKIEGOKOLWIEK SĄDU MAJĄCEGO SZANSĘ NA SENSOWNOŚĆ. W takim razie jasne się staje, że jedyne co jesteśmy w stanie mentalnie wyprodukować, to bełkot.

Oczywiście jest tu też pewna subtelność. Poprawna postawa nie polega na jakimś wyciągnięciu założenia, iż nie jestem szalony, do uznania, iż jestem niezwykle mądry, czy wręcz nieomylny. Nie, o taką skrajność nie chodzi. Uznanie, iż nie jestem szalony oznacza jedynie to, że MAM NIEZEROWĄ SZANSĘ na sensowność mojego rozumowania. Czy ta szansa się ziści?...
- Tego nikt nie gwarantuje. Trzeba się o to postarać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:47, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

Michał Dyszyński napisał:
Problem w tym, że odrzucenie tej formułki ma konsekwencje wręcz druzgoczące dla szansy na jakąkolwiek zasadność rozumowania. Jeśli przyjmiesz przeciwną zasadę, to z góry można założyć, że nie masz prawa formułować JAKIEGOKOLWIEK SĄDU MAJĄCEGO SZANSĘ NA SENSOWNOŚĆ. W takim razie jasne się staje, że jedyne co jesteśmy w stanie mentalnie wyprodukować, to bełkot.

Czy przyjęcie zasady (że z tych czy innych powodów) mogę się mylić, prowadzi do produkcji bełkotu? Nie sądzę.
W moim przypadku prowadzi do chęci sprawdzenia, m.in. przez zasięgnięcie opinii innych osób oraz rozumowe uzasadnienie zdarzeń. Gdybym, zamiast wątpić - wierzył, nie sprawdzałbym.

Michał Dyszyński napisał:
Oczywiście jest tu też pewna subtelność. Poprawna postawa nie polega na jakimś wyciągnięciu założenia, iż nie jestem szalony, do uznania, iż jestem niezwykle mądry, czy wręcz nieomylny. Nie, o taką skrajność nie chodzi. Uznanie, iż nie jestem szalony oznacza jedynie to, że MAM NIEZEROWĄ SZANSĘ na sensowność mojego rozumowania. Czy ta szansa się ziści?...
- Tego nikt nie gwarantuje. Trzeba się o to postarać.

Zawsze ktoś może Ci włożyć LSD do kanapki, co wtedy z takim przed-założeniem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:58, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Problem w tym, że odrzucenie tej formułki ma konsekwencje wręcz druzgoczące dla szansy na jakąkolwiek zasadność rozumowania. Jeśli przyjmiesz przeciwną zasadę, to z góry można założyć, że nie masz prawa formułować JAKIEGOKOLWIEK SĄDU MAJĄCEGO SZANSĘ NA SENSOWNOŚĆ. W takim razie jasne się staje, że jedyne co jesteśmy w stanie mentalnie wyprodukować, to bełkot.

Czy przyjęcie zasady (że z tych czy innych powodów) mogę się mylić, prowadzi do produkcji bełkotu? Nie sądzę.
W moim przypadku prowadzi do chęci sprawdzenia, m.in. przez zasięgnięcie opinii innych osób oraz rozumowe uzasadnienie zdarzeń. Gdybym, zamiast wątpić - wierzył, nie sprawdzałbym.

Walczysz z chochołem. Przecież jasno napisałem, że ta zasada, iż nie jestem szalony, nie oznacza iż jestem nieomylny. Ty zrobiłeś z owej zasady coś drastycznie odmiennego - uznałeś, że ktoś neguje to, iż może się mylić.
Zgodzę się z tym, że przyjęcie zasady iż ktoś się nie myli, jest wadliwe dla rozumowania. Problem w tym, że ja nie wysuwam twierdzenia przeciwnego. Nie wiem skąd sobie to twierdzenie wydumałeś z mojego tekstu? :shock:
Możesz podać tu cytat z mojej wypowiedzi, co Cię skłoniło do przyjęcia takiej (dla mnie absurdalnej) interpretacji moich wcześniejszych słów?...
Bo mi się wydaje, że jednak nigdzie postulatu uznawania własnej nieomylności nie głosiłem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:17, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

Michał Dyszyński napisał:
Walczysz z chochołem. Przecież jasno napisałem, że ta zasada, iż nie jestem szalony, nie oznacza iż jestem nieomylny. Ty zrobiłeś z owej zasady coś drastycznie odmiennego - uznałeś, że ktoś neguje to, iż może się mylić.

Skrzętnie pominąłeś mój argument o kanapce.

Michał Dyszyński napisał:
Zgodzę się z tym, że przyjęcie zasady iż ktoś się nie myli, jest wadliwe dla rozumowania. Problem w tym, że ja nie wysuwam twierdzenia przeciwnego. Nie wiem skąd sobie to twierdzenie wydumałeś z mojego tekstu? :shock:
Możesz podać tu cytat z mojej wypowiedzi, co Cię skłoniło do przyjęcia takiej (dla mnie absurdalnej) interpretacji moich wcześniejszych słów?...
Bo mi się wydaje, że jednak nigdzie postulatu uznawania własnej nieomylności nie głosiłem.

Chodzi, Michale, o wiarę (na to zdanie również nie odpowiedziałeś). Jeżeli już założyłeś, że jest tak i tak, to jak chcesz to podważyć i czego warta jest wtedy deklaracja o możliwości pomyłki?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:22, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Walczysz z chochołem. Przecież jasno napisałem, że ta zasada, iż nie jestem szalony, nie oznacza iż jestem nieomylny. Ty zrobiłeś z owej zasady coś drastycznie odmiennego - uznałeś, że ktoś neguje to, iż może się mylić.

Skrzętnie pominąłeś mój argument o kanapce.

Michał Dyszyński napisał:
Zgodzę się z tym, że przyjęcie zasady iż ktoś się nie myli, jest wadliwe dla rozumowania. Problem w tym, że ja nie wysuwam twierdzenia przeciwnego. Nie wiem skąd sobie to twierdzenie wydumałeś z mojego tekstu? :shock:
Możesz podać tu cytat z mojej wypowiedzi, co Cię skłoniło do przyjęcia takiej (dla mnie absurdalnej) interpretacji moich wcześniejszych słów?...
Bo mi się wydaje, że jednak nigdzie postulatu uznawania własnej nieomylności nie głosiłem.

Chodzi, Michale, o wiarę (na to zdanie również nie odpowiedziałeś). Jeżeli już założyłeś, że jest tak i tak, to jak chcesz to podważyć i czego warta jest wtedy deklaracja o możliwości pomyłki?

Nie rozumiem, co jest i tak i tak, a także co by z tego miało wynikać a propos nieomylności i wiary. Wiara polega na tym, że choć brakuje nam ostatecznego argumentu, pewności rozstrzygnięcia w danej sprawie, to uznajemy, że sprawa ma się w określony sposób, że przyjmiemy daną rzecz jakoś tam POMIMO NIEPEWNOŚCI, czy to na pewno tak będzie. Niepewność nie jest negowana, nieomylności nikt nie zakłada.
Skąd zatem to Twoje domniemanie o (moim stwierdzaniu) nieomylności?
Możesz mi to wytłumaczyć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:58, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

Michał Dyszyński napisał:
Nie rozumiem, co jest i tak i tak, a także co by z tego miało wynikać a propos nieomylności i wiary. Wiara polega na tym, że choć brakuje nam ostatecznego argumentu, pewności rozstrzygnięcia w danej sprawie, to uznajemy, że sprawa ma się w określony sposób, że przyjmiemy daną rzecz jakoś tam POMIMO NIEPEWNOŚCI, czy to na pewno tak będzie. Niepewność nie jest negowana, nieomylności nikt nie zakłada.
Skąd zatem to Twoje domniemanie o (moim stwierdzaniu) nieomylności?
Możesz mi to wytłumaczyć?

Chętnie spróbuję wytłumaczyć.

Najpierw przykład z twym założeniem:
Zauważ, że z jednej strony nie wiesz, czy jesteś przy zdrowym umyśle, jednak przyjmujesz na wiarę, że tak jest. W momencie, gdy stracisz chwilowo kontrolę nad sobą (bo np. niewiednie zażyłeś psychodelik), nadal będziesz wierzył, że nic się nie stało. I możesz zrobić coś, co będzie kosztowało Cię życia. Natomiast jeżeli dopuszczasz, że możesz stracić kontrolę nad sobą, to będzie Ci lżej poradzić z taką sytuacją.

Druga sprawa ogólniejsza, czyli jednocześnie stosujesz wiarę i zakładasz, że możesz się mylić. Tylko, że wiara z definicji to pewność, a więc nie może być mowy o możliwej pomyłce. I z innej strony, jeżeli wiesz, że nie jesteś czegoś pewien, to nic nie zmuszą Cię do uwierzenia. Wiara więc to, Michale, twój (i innych fideistów) wybór, i wybór bardzo niebezpieczny, gdyż zakłada pewność pomimo potencjalnego zagrożenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:49, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

blackSun napisał:
Druga sprawa ogólniejsza, czyli jednocześnie stosujesz wiarę i zakładasz, że możesz się mylić. Tylko, że wiara z definicji to pewność, a więc nie może być mowy o możliwej pomyłce. I z innej strony, jeżeli wiesz, że nie jesteś czegoś pewien, to nic nie zmuszą Cię do uwierzenia. Wiara więc to, Michale, twój (i innych fideistów) wybór, i wybór bardzo niebezpieczny, gdyż zakłada pewność pomimo potencjalnego zagrożenia.

Mogę Cię tylko zapewnić, że moja wiara jest zupełnie inna, niż tu opisujesz. Nie jest ona pewnością. Więcej, nie wyobrażam sobie, jak można być tak w pełni CZEGOKOLWIEK pewnym, poza tym, co wskazał Kartezjusz w jego słynnym cogito. Uważam, że każdy kto czegokolwiek jest pewny, w istocie po prostu stosuje tryb uznawania, w którym BLOKUJE REFLEKSJĘ NAD WĄTPLIWOŚCIAMI.
Ja taką całkowitą pewność wiążę nie z jakąkolwiek racjonalną postawą, a jedynie z zaburzeniem psychicznym. W stanach bardzo silnego pobudzenia, przy zadziałaniu niektórych środków psychoaktywnych, jak i w niektórych stanach psychotycznych umysł funkcjonuje w trybie patologicznej pewności. Ten tryb charakteryzuje się szczególnym rodzajem totalnej blokady na krytycyzm, taki człowiek w ogóle w owym momencie nie rozważa niczego, jest zamknięty na jakąkolwiek argumentację i jedyne co stwierdza, to "tak jest, bo tak jest". To jest według mnie po prostu zaburzony stan umysłu, rodzaj paranoi. I każdy kto wierzy bez najmniejszej wątpliwości, jakoś tak absolutnie jest w moim przekonaniu osobą mentalnie zaburzoną, bo ona nie jest w stanie rozważać rzeczy w ich złożoności.
Wiara, która nie zawiera elementu wątpliwości w swojej konstrukcji jest nieskuteczna, niewyobrażalna. Wierząc poprawnie, dokonujemy pewnej decyzji. Decyzja zaś ma sens tylko wtedy, gdy wiemy na co się decydujemy. Jeśli aspekt wątpliwości naszego umysłu by w ogóle nie dotknął, to byśmy go nie rozważyli, a więc nie wiedzielibyśmy co wybieramy, jako że nie znalibyśmy drugiej opcji wyboru.
Poprawna wiara pojawia się dopiero wtedy, gdy ROZPOZNAJEMY NASZĄ OPCJĘ W PRZESTRZENI MOŻLIWOŚCI. Rozpoznanie naszej - wybranej opcji jest jednak możliwe tylko wtedy, gdy wiemy, gdzie jest jej granica, kiedy już dana opcja nie występuje. W przeciwnym wypadku nasz umysł tak naprawdę nie znałby tego, co - deklaratywnie - wierzy. Taki umysł zamiast wiary będzie miał jedynie postanowienie deklarowania czegoś.
Postanowienie deklarowania czegoś, przy nieobecności pojmowania przedmiotu wiary, odróżniania go od opcji przeciwnej, nie jest wiarą, bo w istocie w umyśle ów przedmiot wiary nigdy się nie pojawił. To nie jest wiara, tylko deklarowanie atrybutów przedmiotu wiary - np. nazwy czegoś, w co niby "wierzymy". Jeśli o jakiejś wierze można by tu mówić, to nie o wierze w to, co się deklaruje, ale o wierze w konieczność tego deklarowania. Ale jest fundamentalna różnica pomiędzy wiarą w COŚ, a wiarą że owo COŚ TRZEBA DEKLAROWAĆ, wyznawać to. To są inne wiary.
Tak więc ja deklaruję swoją wiarę w różne rzeczy, co w istocie polega na
- wyłonieniu przedmiotu wiary, rozpoznawanie go poprzez uświadomienie co jest z tym przedmiotem zgodne, a co nie.
- rozważeniu, czy opcja za wiarą w ten przedmiot jest przeważająca względem opcji przeciwnej
- WYBRANIU, że jednak opcja za wiarą jest przeze mnie rozpoznawana jako bardziej poprawna,
- przy jednoczesnej świadomości, że jestem omylny, że w moim rozważeniu mogłem popełnić błąd, a co za tym idzie, mój osąd może okazać się błędny.
Inaczej sensownej wiary nie potrafię sobie wyobrazić. To zaś co co niektórzy nazywają "wiarą w coś", choć separują swoje umysły od uczciwych (!) rozważań na ile argumenty "za" przeważają nad argumentami "przeciw" zasługuje jedynie na miano "wiary w to, że należy deklarować to, iż się w coś wierzy". Ale samej wiary w coś tutaj po prostu nie ma, ponieważ ów coś nie zawitał do umysłu owej osoby, aby się tam zmierzyć z uczciwym osądem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:32, 10 Mar 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Mogę Cię tylko zapewnić, że moja wiara jest zupełnie inna, niż tu opisujesz. Nie jest ona pewnością. Więcej, nie wyobrażam sobie, jak można być tak w pełni CZEGOKOLWIEK pewnym


Mnie się wydaje, że Tobie nie tylko daleko do katolicyzmu, ale nawet i do samego chrześcijaństwa ; ) Jak Ty sobie to wyobrażasz, gdzie tu jest spójność? Jako chrześcijan (nie jakiś tam niedzielny, deklarujący wiarę z przymrożeniem oka) musisz być w swoją wiarę zaangażowany. Wiara po chrześcijańsku nie sprowadza się do zwykłej deklaracji "wierzę w Boga", ale jest tu też akt miłości, czci i posłuszeństwa wobec Najwyższego autorytetu Boga. Jak można spełniać te trzy rzeczy (miłość, czczenie, posłuszeństwo) jednocześnie nie mając pewności. To, co Ty piszesz wydaje się w kontekście wiary chrześcijańskiej po prostu postawą sprzeczną.

2 Kor 10,4-6: "gdyż oręż bojowania naszego nie jest z ciała*, lecz posiada moc burzenia, dla Boga twierdz warownych. Udaremniamy ukryte knowania 5 i wszelką wyniosłość przeciwną poznaniu Boga i wszelki umysł poddajemy w posłuszeństwo Chrystusowi 6 z gotowością ukarania każdego nieposłuszeństwa, kiedy już wasze posłuszeństwo stanie się doskonałe."

Jako chrześcijanin powinieneś poddać swój umysł Chrystusowi. Jak chcesz wypełnić ten obowiązek skoro nie masz pewności?

Czytnij sobie o tu:
[link widoczny dla zalogowanych]

blackSun napisał:
Tylko, że wiara z definicji to pewność, a więc nie może być mowy o możliwej pomyłce.


Wiesz, gdzie oni mają Twoje definicje? Z teistami konkretnej religii używaj podstaw, na których swoją wiarę budują, czyli Biblia i dokumenty ich kościoła, do których powinni "przylgnąć posłuszeństwem wiary".


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Śro 20:33, 10 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:07, 10 Mar 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Mogę Cię tylko zapewnić, że moja wiara jest zupełnie inna, niż tu opisujesz. Nie jest ona pewnością. Więcej, nie wyobrażam sobie, jak można być tak w pełni CZEGOKOLWIEK pewnym


Mnie się wydaje, że Tobie nie tylko daleko do katolicyzmu, ale nawet i do samego chrześcijaństwa ; ) Jak Ty sobie to wyobrażasz, gdzie tu jest spójność? Jako chrześcijan (nie jakiś tam niedzielny, deklarujący wiarę z przymrożeniem oka) musisz być w swoją wiarę zaangażowany. Wiara po chrześcijańsku nie sprowadza się do zwykłej deklaracji "wierzę w Boga", ale jest tu też akt miłości, czci i posłuszeństwa wobec Najwyższego autorytetu Boga. Jak można spełniać te trzy rzeczy (miłość, czczenie, posłuszeństwo) jednocześnie nie mając pewności. To, co Ty piszesz wydaje się w kontekście wiary chrześcijańskiej po prostu postawą sprzeczną.

To nie tak. Z rzeczy wątpliwych i mnie akurat wiara w Boga jest tą z najmniej wątpliwych.
Jednak bez nutki wątpliwości nie ma nawet pewności, bo nie wiadomo, czego by owa pewność miała dotyczyć.
A jak najbardziej czczenie, miłość, posłuszeństwo są kompatybilne z moją postacią wiary.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:03, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

Michał Dyszyński napisał:
Wiara, która nie zawiera elementu wątpliwości w swojej konstrukcji jest nieskuteczna, niewyobrażalna.

Czy to z tego powodu wpadł Piotr do wody?

Michał Dyszyński napisał:
Mogę Cię tylko zapewnić, że moja wiara jest zupełnie inna, niż tu opisujesz. Nie jest ona pewnością.

Być może używasz niepoprawnej definicji.

Michał Dyszyński napisał:
nie wyobrażam sobie, jak można być tak w pełni CZEGOKOLWIEK pewnym, poza tym, co wskazał Kartezjusz w jego słynnym cogito.

To, co zadeklarował Kartezjusz, było tylko początkiem rozumowania. Ja obecnie jestem pewien tysiąca rzeczy. Np. to, że piszę sobie odpowiedź. Jestem pewien, że mieszkam na planecie Ziemia, która krąży wokół Słońca. Jestem pewien, że Księżyc nie jest z sera.

Z innej strony istnieją osoby podważające deklarację Kartezjusza.

Michał Dyszyński napisał:
Postanowienie deklarowania czegoś, przy nieobecności pojmowania przedmiotu wiary, odróżniania go od opcji przeciwnej, nie jest wiarą, bo w istocie w umyśle ów przedmiot wiary nigdy się nie pojawił.

Jest to realna i powszechna postawa? Jak ją nazywasz, by odróżnić od twojej wiary?

----

Kruchy04 napisał:
blackSun napisał:
Tylko, że wiara z definicji to pewność, a więc nie może być mowy o możliwej pomyłce.

Wiesz, gdzie oni mają Twoje definicje? Z teistami konkretnej religii używaj podstaw, na których swoją wiarę budują, czyli Biblia i dokumenty ich kościoła, do których powinni "przylgnąć posłuszeństwem wiary".


Definicje są po to, by nazywać rzeczy po imieniu.
Przykłady biblijne stosuję, gdy jest ku temu potrzeba, właśnie od takiego zacząłem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:25, 10 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wiara, która nie zawiera elementu wątpliwości w swojej konstrukcji jest nieskuteczna, niewyobrażalna.

Czy to z tego powodu wpadł Piotr do wody?.

Nie przypuszczam.
blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Mogę Cię tylko zapewnić, że moja wiara jest zupełnie inna, niż tu opisujesz. Nie jest ona pewnością.

Być może używasz niepoprawnej definicji.

Tego też nie wykluczam. Poprawność jest względem czegoś. Pytanie co jest źródłem tej poprawnej definicji.


blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
nie wyobrażam sobie, jak można być tak w pełni CZEGOKOLWIEK pewnym, poza tym, co wskazał Kartezjusz w jego słynnym cogito.

To, co zadeklarował Kartezjusz, było tylko początkiem rozumowania. Ja obecnie jestem pewien tysiąca rzeczy. Np. to, że piszę sobie odpowiedź. Jestem pewien, że mieszkam na planecie Ziemia, która krąży wokół Słońca. Jestem pewien, że Księżyc nie jest z sera.

Z innej strony istnieją osoby podważające deklarację Kartezjusza.

Nie możesz być pewny, czy nie śnisz, albo czy nazwa planety nie została zmanipulowana, bo bardziej prawidłowo (pod jakimś superwzględem) jest inna nazwa.
Ale oczywiście pewien każdy może być niezależnie od pytań, argumentów - po prostu pewność mocą chciejstwa własnego umysłu. Można być nawet pewnym tego, że Księżyc właśnie JEST z sera. Kto komu zabroni?...
Ale oczywiście ja też mam bardzo dużą dozę pewności, że Księżyc nie jest z sera. Ale absolutną bym tej pewności nie nazwał. W tym potocznym sensie słowa, to może i jestem pewny owych oczywistości. Jednak nie w absolutnym, ostatecznym sensie. Nie mogę wykluczyć, że całe moje życie nie jest jakoś zmanipulowane, jak np. w filmie Trumans show. Wtedy mogłoby się okazać, ze żaden realny Księżyc nigdy nie istniał. Oczywiście zakładam ten przypadek jako jakąś tam ostateczność, pewien rodzaj dziwactwa, jednak jak już ma być mowa o absolutnej pewności, to przynajmniej ja również taki przypadek pod uwagę biorę.

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Postanowienie deklarowania czegoś, przy nieobecności pojmowania przedmiotu wiary, odróżniania go od opcji przeciwnej, nie jest wiarą, bo w istocie w umyśle ów przedmiot wiary nigdy się nie pojawił.

Jest to realna i powszechna postawa? Jak ją nazywasz, by odróżnić od twojej wiary?

Nie rozumiem o co Ci chodzi w tym pytaniu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 23:26, 10 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:30, 11 Mar 2021    Temat postu: Re: Credo poprawnej epistemologii - poznaj swoją wiarę

Michał Dyszyński napisał:
blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wiara, która nie zawiera elementu wątpliwości w swojej konstrukcji jest nieskuteczna, niewyobrażalna.

Czy to z tego powodu wpadł Piotr do wody?.

Nie przypuszczam.

Zatrzymajmy się na tym przykładzie chwilę dłużej.
Otóż Piotr nie wykazał się pełną wiarą lecz dopuścił do siebie zwątpienie i dlatego nie osiągnął zamierzonego celu. Ty, Michale, twierdzisz, że jedyna słuszna wiara - to wiara wątpiąca. Jak dla mnie sprzeczność.

Michał Dyszyński napisał:
blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Mogę Cię tylko zapewnić, że moja wiara jest zupełnie inna, niż tu opisujesz. Nie jest ona pewnością.

Być może używasz niepoprawnej definicji.

Tego też nie wykluczam. Poprawność jest względem czegoś. Pytanie co jest źródłem tej poprawnej definicji.

Chodzi o poprawność względem rzeczywistości. Źródłem powinna być wiedza.

Otóż mamy następujące sytuacje:
- nie mamy żadnej wiedzy, jednak jesteśmy przekonani o słuszności
- mamy niewystarczającą wiedzę, jednak jesteśmy przekonani o słuszności
- mamy wystarczającą wiedzę, a więc jesteśmy przekonani o słuszności

Byłoby niesłusznie każdą z tych sytuacji nazywać wiarą.

Michał Dyszyński napisał:
Nie możesz być pewny, czy nie śnisz, albo czy nazwa planety nie została zmanipulowana, bo bardziej prawidłowo (pod jakimś superwzględem) jest inna nazwa.

Jak już wspomniałem wcześniej dane z obecnej chwili i miejsca dotyczą przede wszystkim tylko tego. Więc jeśli śnię, to znaczy że śnię (oczywiście mogę o tym chwilowo niewiedzieć).
W chwili obecnej nie interesuje mne to, że być może nasz planeta nazywała się kiedyś Terra.
Natomiast uogólnienia i interpolacje wymagają bardzo wielu obserwacji.

Michał Dyszyński napisał:
Można być nawet pewnym tego, że Księżyc właśnie JEST z sera. Kto komu zabroni?...

To prawda, nikt nie zabroni. Jednak twoje wiary (np. ta na temat Boga) będzie traktowana niczym Księżyc z sera.

Michał Dyszyński napisał:
Nie mogę wykluczyć, że całe moje życie nie jest jakoś zmanipulowane, jak np. w filmie Trumans show. Wtedy mogłoby się okazać, ze żaden realny Księżyc nigdy nie istniał. Oczywiście zakładam ten przypadek jako jakąś tam ostateczność, pewien rodzaj dziwactwa, jednak jak już ma być mowa o absolutnej pewności, to przynajmniej ja również taki przypadek pod uwagę biorę.

Księżyc wirtualny pozostaje wirtualnym księżycem. Wszelkie światy wirtualne wymagają niemałego wysiłku by je utrzymywać i nie są nieskończone.

Michał Dyszyński napisał:
blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Postanowienie deklarowania czegoś, przy nieobecności pojmowania przedmiotu wiary, odróżniania go od opcji przeciwnej, nie jest wiarą, bo w istocie w umyśle ów przedmiot wiary nigdy się nie pojawił.

Jest to realna i powszechna postawa? Jak ją nazywasz, by odróżnić od twojej wiary?

Nie rozumiem o co Ci chodzi w tym pytaniu.

Wspomniałeś o wierze jedynie deklaratywnej. Sądzę, że taka raczej rzadko występuje, gdyż człowiek w jakiś sposób racjonalizuje swoje przekonania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:05, 11 Mar 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Wiara, która nie zawiera elementu wątpliwości w swojej konstrukcji jest nieskuteczna, niewyobrażalna.


proste pytanie, czy Jezus pochwalał abo propagował w swoim nauczaniu przyjęcie postawy wiary zawierającej wątpliwości? Wierzcie, a jednocześnie miejcie wątpliwości w to, co wierzycie? :think:

Celny przykład z Piotrem wyżej, który prawie się utopił z powodu słabej wiary.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:07, 12 Mar 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wiara, która nie zawiera elementu wątpliwości w swojej konstrukcji jest nieskuteczna, niewyobrażalna.


proste pytanie, czy Jezus pochwalał abo propagował w swoim nauczaniu przyjęcie postawy wiary zawierającej wątpliwości? Wierzcie, a jednocześnie miejcie wątpliwości w to, co wierzycie? :think:

Celny przykład z Piotrem wyżej, który prawie się utopił z powodu słabej wiary.

Celem wiary rzeczywiście nie jest wątpliwość. Tak więc oczywiście nikt, kto mówi o wierze, nie będzie jaj propagował jako wątpliwej. To trochę podobnie jak mówiąc o celu podróży nie stawiamy go w wątpliwość, choć zastanawiamy się - wątpimy, jaką drogą jechać, jakie opcje są lepsze, a jakie gorsze w tym kontekście.
Warto tu dodać, że Jezus realizuje konkretną misję - zbawienie ludzkości. Do tej misji przekonuje, bo to właśnie jest celem. Jezus zachęca do wiary w Niego, bo owa wiara jest zbawieniem dla człowieka. Jednak nigdzie Jezus nie namawia do zakłamania, do uznawania czegokolwiek wbrew sumieniu. Jako domyślny stan traktowane jest to, że wiary się nie ma "od tak", tylko się ją zdobywa na ścieżkach życia.
Jezus krytykuje wiarę pustą - np. w faryzeuszowskie rytuały obmywania pokarmów. Jezus krytykuje postawę zakłamania - jak np. tu
Ewangelia Mateusza 21:28-31 napisał:
(28) Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy! (29) Ten odpowiedział: Idę, panie!, lecz nie poszedł. (30) Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: Nie chcę. Później jednak opamiętał się i poszedł. (31) Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: Ten drugi. Wtedy Jezus rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin