Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ateizm semiotyczny,co my na to?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rozumujesz




Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 11:35, 13 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
Ale wiesz czym jest trójkąt (jakie będą skutki kiedy definicja będzie prawdziwa) i parametry przestrzeni (jakie będą skutki kiedy będzie ona prawdziwa), więc spokojnie możesz sprawdzić tę definicje.
Hmm jeśli tworzysz geometrię i prawa nimi rządzące, to sądy na temat trójkąta opierasz na przyjętych aksjomatach, jesteś wstanie stworzyć dowolny konstrukt, dowolną geometrię np. 5 wymiarową, a sprawdzalność jej nie leży w obrębie doświadczenia, a jak sam napisałeś z definicji trójkąta i praw przestrzeni.
Inaczej ale podobnie Grawiton, ma być on tak mały że nie dostępny doświadczeniu(dziś) i teoretycznie jest opisany, ale Bóg jest w równym stopniu językowo opisany w danej ontologi, i tak samo dostępny doświadczeniu. Jest to jakiś koncept wyjaśniający coś co jest doświadczalnie nam dostępne.
Zauważ że piszę praktycznie to samo, ale co to za odpowiedz z twojej strony:
Wookie napisał:
Dlatego w grawiton można wierzyć a w "Boga" nie można - jeśli coś jest bezsensowne nie można zdaniu twierdzącemu że to coś istnieje przypisać wartości logicznej.
Automatycznie przypisujesz słowu Bóg bezsens, kiedy ja Ci mówię że jest ono zdefiniowane.
Tak więc jak to jest z tymi trójkątami ?
EDIT: Znowu Radosław mnie wyprzedził, chyba będę musiał się wstrzymać z dyskusją dopóki nie zaczniecie pisać postów krótszych niż te obecnie ;) Ale w miarę możliwości wookie odpisz.


Ostatnio zmieniony przez rozumujesz dnia Wto 11:38, 13 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wookie
Wizytator



Dołączył: 16 Sty 2008
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 15:37, 13 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
Ale przez te wszystkie rzeczy i dzięki nim właśnie realizuje się owa większa

racjonalność, ucieczka w inne słowa tu faktu nie przesłoni.


Dla mnie działanie A jest bardziej racjonalne od B jeśli działanie A ma więcej przesłanek,

jest lepiej uargumentowane. To że aby wyznawać monoteizm transcendentny trzeba użyć większej

wyobraźni nie świadczy o jego większej racjonalności.
Zresztą racjonalność, jak już mówiliśmy ma wiele definicji - może podaj po prostu, którą się

kierujesz, będzie łatwiej dyskutować, bo teraz każdy z nas ma jakąś swoją rozmytą i ciężko się

porozumieć.

Cytat:
Jakie dziwne, AS opiera się na zasadzie sprzeczności i skutkuje określonym a zarazem

pretendującym do nowości sposobem spostrzegania historii religii.


A to już nie pretensje do mnie - Chwedeńczuka byś musiał się zapytać czy on uważa to za nowy

pogląd w sposobie postrzegania historii religii. Ja uważam że podobne poglądy już były, z tym

że AS (a raczej jego psychologiczno-socjologiczne konsekwencje) jest nieco pełniejszy.

Cytat:
AS skutkuje jednak tym, że trzeba przyjąć sprzeczne perspektywy jeśli chodzi o

historyczne ujmowanie dziejów religii i zasady sprzeczności. Twoje "tylko" jest bezzasadne

ponieważ to, co szczegółowe podlega temu, co względem owej szczegółowości ogólniejsze a nie na

odwrót- na mocy logiki.


Rozwiń to bo zbyt mało o swoich wątpliwościach napisałeś - jakie sprzeczne perspektywy?

Cytat:
Czyli ilość ludzkiej wiedzy się nie zmienia, ale skoro tak, to gdyby potraktować

mniemania ludzkie z różnych epok jako jednako aktualne to masz same sprzeczności.


Chyba się nie do końca rozumiemy. Zmieniają się doświadczenia, "wiedza" to coś praktycznie

przydatnego więc również można przyjąć że się powiększa - poprzez lepsze metody weryfikacji.

Wiem co Ci tutaj będzie nie pasowało - jaka weryfikacja jeśli nie można wyjść poza

doświadczenie? Weryfikacja to sprawdzenie w sposób w jaki potrafimy a wiedza to najbliższy

prawdy pogląd jaki jesteśmy w stanie przyjąć.
Przykładowo, woda nie jest przezroczysta - jest to zdanie, jeśli traktować je dosłownie,

bezsensowne, bo mówiąc je próbuję wyjść z siebie i określić coś "obiektywnie". Staje się

sensowne, jeśli mówię o swoich doświadczeniach - widzę coś co nazywam wodą, przez wodę mogę

obserwować (trochę zniekształcone) inne rzeczy, więc mówię że woda jest przezroczysta, mówiąc

o swoich doświadczeniach. To wypowiedź subiektywna i jedyna możliwa.
Jak bowiem można odpowiedzieć na postawione pytanie "co jest przezroczyste?" Woda? Czyli co?

TO CO WIDZĘ nazywając wodą, a nie "woda obiektywna". Co to jest woda obiektywna?

Cytat:
Jak to nie możemy? Każdy z nas potrafi abstrahować od tego albo od owego więc czemu nie miałby od samego siebie, jeśli nie przez skok to z pomocą kroków. Na przykład raz abstrahujesz od wszystkich możliwych powątpiewań co do swego wnętrza, innym razem rezygnujesz z wszystkich możliwych powątpiewań co, do tego, co obserwujesz zewnętrznie. Inaczej nie potrafiłbyś w żaden sposób zaradzać w działaniu różnym sprawom i miotałbyś się raz obwiniając swoje wnętrze, raz zewnętrze. A skoro widać, że w swym życiu postępujemy przez abstrahowanie, co właśnie jest immanentną myśli zdolnością, to wybacz marne szanse abyśmy faktycznie trafnie zapośredniczali i przekazywali cudze doświadczenia za pomocą swoich, jeśli na niczym innym niż ono polegać sie nie da. Nie widzę aby ludzie efektywnie zapośredniczali swe doświadczenia, raczej nowe pokolenia po części z konieczności biologicznej muszą sie uczyć na swych błędach, co więcej właśnie na swych błędach często uczyć się chcą.


Analiza rozumowa doświadczeń to inna sprawa...

Cytat:
Jest tu wyjście poza codzienne odczucie, doświadczenie czasu i przestrzeni, stad mowa o quasi.


Jakieś romantyczne wizje :) Uczucie czasu i przestrzeni to uczucie wywołane niczym innym jak doświadczeniem (albo wrodzone, trzeba by jakiegoś psychologa zapytać), chyba się zgodzisz?

Cytat:
Cóż jednak znaczą twoje przypuszczenia i obserwacje świata skoro tożsamej z tym światem rzeczywistości nie poznajesz i poznanie takie jak sam napisałeś za mit uważasz?


Robię to co mogę robić, co jest najbliższe moim możliwością.

Cytat:
Czy uważasz, że ludzie żyjący w przeszłych epokach równie zasadnie, na podstawie swoich obserwacji sposobów komunikowania się mogli słusznie mniemać dokładnie na odwrót niż ty? Bo, że mogli obserwować zupełnie inne sposoby życia to rzecz pewna.


Zakładając że mógłbym się z nimi porozumieć tak jak z innymi ludźmi, że byli podlegli tym samym prawom logicznym co ja (ich świadomość była podobna jak moja a ograniczenia takie same) to uważam że oczywiście mogli sobie mniemać odwrotnie niż ja, ale w rzeczywistości sens ich wypowiedzi podlegał tym samym zależnością co moich i Twoich.

Cytat:
Posłużyłem się przykładem z matematyki nie dlatego, że nie widzę różnic ale dlatego, że wyjątek od ogólności obala ogólność i każe nam lepiej dopracować to, co chce sie powiedzieć.


Oczywiście rozumiem to, po to przyszedłem na forum aby zweryfikować moje poglądy.

Cytat:
Jeśli zaś idzie o takie rzeczy jak "Bóg", "materia", "byt", "wiedza", "wiara", "świat", "poznanie", "doświadczenie", "pojęcie" etc, to są to słowa w dużej mierze niedookreślone, podatne na ciągłe reinterpretacje (ale nie na tyle dowolne żeby owo reinterpretowanie przestało cokolwiek znaczyć), swoiste kody z których nikt w naszej kulturze nie zrezygnuje.


Między pojęciem rozmytym a pojęciem bezsensownym jest jednak różnica. Między pojęciem, którym potrafimy się w praktyce i rozumowo posługiwać też jest różnica. Już materia wydaje mi się bliższym doświadczenia słowem niż "Bóg"...

Cytat:
No nie wiem, ja wiem, że nie mogę dowolnie zmieniać i wywoływać swoich doświadczeń więc nie czuję sie przekonany.


Ale możesz regulować dostęp do bodźców, co już eliminuje "objawianie" i "przekazywanie"

Cytat:
Wydaje mi się, że jego teza jest silniejsza, liczy sie przede wszystkim kontekst, ostensywność jest wtórna, zawężona do pewnego zakresu, wyznaczona przez praktykę kontekstową.


Ok, nawet jeśli to niewiele to zmienia w naszych rozważaniach.

Cytat:
Ja jednak konsekwentnie nie uznając prywatnego języka nie wiem, co masz na myśli tak to sobie dzieląc i sądzę, że rzutowanie języka z tego, co "zewnętrzne" na to, co "wewnętrzne" usprawiedliwia człowieka w rzutowaniu tegoż języka na tego, co niedoświadczone. Nie dlatego aby było coś tutaj wyłącznie prywatnego (w ludzkiej naturze równie silnie tkwi wszak skłonność do tego, aby wiedza była czymś ekskluzywnym, wyłącznym jak i uniwersalnym) lecz dlatego, iż świat wewnętrzny i zewnętrzny są inne co do swej natury.


NA CO ma rzutować jeśli to coś jest niedoświadczone? Jeśli wskażesz to coś, będzie doświadczone i wtedy będzie można mówić z sensem...
Co do reszty się zgadzam - tylko pytanie jak to się ma do AS

Cytat:
Jakiś skutek w słabym sensie zawsze sie znajdzie


Ależ w przykładzie przestrzeni nieeuklidesowych skutek jest na tyle silny że rozumiesz o czym mówisz. I wiesz to na tyle "obiektywnie" że możesz za pomocą tych słów się porozumiewać. Parametry przestrzeni i specyfika trójkąta jest dostępna dla osób z odpowiednią wiedzą.

Cytat:
No właśnie nie, u późnego Wittgensteina sensowność zostaje sprowadzona do praktyczności.


Nie zgadzam się z tym kryterium, ale to już chyba na inną dyskusję...

Rozumujesz - przy następnej okazji już napewno odpowiem, teraz na prawdę nie mam "świeżości umysłu" :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radosław




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1722
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:29, 13 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
Cytat:
Ale przez te wszystkie rzeczy i dzięki nim właśnie realizuje się owa większa racjonalność, ucieczka w inne słowa tu faktu nie przesłoni.
Dla mnie działanie A jest bardziej racjonalne od B jeśli działanie A ma więcej przesłanek,
Nie zgadzam się bo ilość nie musi przekładać sie na jakość. Nie ma w niej odniesienia do prawdy ani do skuteczności, pomija to, że przechodząc do działania przestaje człowiek odwołać właśnie kolejne przesłanki bo na zawsze musiałby pozostać w świecie teoretycznym. Widzenie postępu jako proste komplikowanie się struktur jest naiwne, w świecie ludzkim można wskazać przykładowo na biurokrację, w świecie zwierząt na organizmy, które przesadnie się wyspecjalizowały a potem przy zmianie warunków ginęły. Dużo argumentów znajdziesz na pewno w filozofii scholastycznej a to już z racji tego, że miała tysiące swoich piszących adeptów. Innym argumentem może być to, że wedle tego kryterium racjonalna jest astrologia trudząca sie naiwnie nad zdobywaniem nowych świadectw swej słuszności.
Cytat:
jest lepiej uargumentowane. To że aby wyznawać monoteizm transcendentny trzeba użyć większej

wyobraźni nie świadczy o jego większej racjonalności.
Ale transcendentalni monoteiści byli często filozofami, i nic sobie nie wyobrażali lecz argumentowali, ich argumentacje mogły byc niedoskonałe etc, ale to jeszcze nie powód aby mówić, że nie argumentowali tylko sobie wyobrażali, że argumentują. W argumentowaniu chyba tez zwyczajnie nie ma miejsca na wyobrażanie sobie, Hume wyolbrzymił jej rolę przesadnie.
Cytat:
Zresztą racjonalność, jak już mówiliśmy ma wiele definicji - może podaj po prostu, którą się

kierujesz, będzie łatwiej dyskutować, bo teraz każdy z nas ma jakąś swoją rozmytą i ciężko się

porozumieć.
To chyba jednak nie ten temat, szukać trzeba tu takiego ujęcia racjonalności, która ujednolici dla AS sposób patrzenia na rozwój myślenia o sprzeczności i myślenia o religii. Bo dla mnie to nonsens mniemać, że jak Platon w jednym tekście pisał o jednym i drugim to miał pstryczka, co mu się odpowiednio przełączał. Bo jak pisał o sprzecznościach i matematyce a zarazem o Bogu to był pod wpływem pitagorejczyków, którzy racjonalizowali orficki teizm.
Cytat:
Cytat:
Jakie dziwne, AS opiera się na zasadzie sprzeczności i skutkuje określonym a zarazem

pretendującym do nowości sposobem spostrzegania historii religii.


A to już nie pretensje do mnie - Chwedeńczuka byś musiał się zapytać czy on uważa to za nowy

pogląd w sposobie postrzegania historii religii. Ja uważam że podobne poglądy już były, z tym

że AS (a raczej jego psychologiczno-socjologiczne konsekwencje) jest nieco pełniejszy.
Być może, ale wątpię, powtórzę nawet dla Conte a religijne myślenie ulegało racjonalizacji przechodząc od politeizmu do teizmu. Zaś jeśli idzie o konsekwencje, to raczej bym powiedział, że to filozofia liczy się z naukami szczegółowymi niż na odwrót. Ludzie mają większe zaufanie do nauk szczegółowych niż do filozofii jako projektu mającego niejako przy okazji przemodelować nauki. Zawsze będzie podejrzenie, że w imię tego zostaną narzucone pewne niepotrzebne ramy, które ograniczą przestrzeń badawczą. Na przykład jeśli lingwista ustali, że niestety ale zwrot "wrażenia zmysłowe" sugerujący już sam w sobie, że są jakieś inne niezmysłowe wrażenia wział sie z filozofii, to trudno już będzie udawać, że nie ma w tych innych wrażeniach sensu, czy racjonalności. Nawet wedle twego kryterium, filozofowie zawsze potrafili nagromadzić ich masę.
Cytat:
Cytat:
AS skutkuje jednak tym, że trzeba przyjąć sprzeczne perspektywy jeśli chodzi o

historyczne ujmowanie dziejów religii i zasady sprzeczności. Twoje "tylko" jest bezzasadne

ponieważ to, co szczegółowe podlega temu, co względem owej szczegółowości ogólniejsze a nie na

odwrót- na mocy logiki.


Rozwiń to bo zbyt mało o swoich wątpliwościach napisałeś - jakie sprzeczne perspektywy?
Wydaje mi sie, że napisałem wystarczajaco dużo a ty mi nie odpowiedziałeś.
Cytat:
Cytat:
Czyli ilość ludzkiej wiedzy się nie zmienia, ale skoro tak, to gdyby potraktować

mniemania ludzkie z różnych epok jako jednako aktualne to masz same sprzeczności.


Chyba się nie do końca rozumiemy. Zmieniają się doświadczenia, "wiedza" to coś praktycznie

przydatnego więc również można przyjąć że się powiększa - poprzez lepsze metody weryfikacji.
Żeby mieć metodę weryfikacji musisz mieć stałość w doświadczeniach. Skoro są one tak zmienne to już lepiej nie mówić, że ma sie wiedzę chyba, że ją zredukujemy do reagowania na doświadczenie. Ale wiedza to nie reagowanie na doświadczenie, wiedza jako wiedza, myślenie nie jest we właściwym tego słowa praktyką. Nie interesuje mnie co tu sobie można przyjąć, bo z zarysowanej przez ciebie perspektywy już wstępnie można sobie pozwolić na zbytnią dowolność.
Cytat:
Przykładowo, woda nie jest przezroczysta - jest to zdanie, jeśli traktować je dosłownie,

bezsensowne, bo mówiąc je próbuję wyjść z siebie i określić coś "obiektywnie". Staje się

sensowne, jeśli mówię o swoich doświadczeniach - widzę coś co nazywam wodą, przez wodę mogę
Postępując zgodnie z żartobliwą dyrektywą Wittgensteina "nie myśl, patrz!", stwierdzam, że tylko czasami przypominasz sobie w praktyce językowej o tym, że to ty jesteś obserwatorem wody i innych rzeczy. Abstrahujesz od samego siebie, nie możesz dla siebie samego stanowić wszak przeszkody. A intersubiektywność nie polega na tym, że każdy sobie coś do doświadczenia dodaje lecz na tym, że nawzajem znosimy swoją subiektywność za pomocą kontroli niekoniecznie naukowej.
Cytat:
obserwować (trochę zniekształcone) inne rzeczy, więc mówię że woda jest przezroczysta, mówiąc
O wszystkich błędach, pozorach, złudzeniach, zapomnieniach mówisz post factum gdy samych tych rzeczy już nie ma albo na na podstawie wiedzy od innych. Nie ma czegoś takiego jak metafizyczny bezsens sam w sobie, metafizyczne mylenie się samo w sobie!
Cytat:
o swoich doświadczeniach. To wypowiedź subiektywna i jedyna możliwa.
Jak bowiem można odpowiedzieć na postawione pytanie "co jest przezroczyste?" Woda? Czyli co?
Ubielwiam to, najpierw ktoś mi mówi, że ma subiektywne i niepowtarzalne doznanie piękna, następnie mówi mi masę szczegółów o tych doznaniach, mówi w jakiej sytuacji prawdopodobnie przy zdrowych zmysłach doświadczę tego samego? Cóż więc on faktycznie robi mówiąc o tej subiektywności i niepowtarzalności? Podkreśla przypisanie ich do siebie.
Cytat:
Cytat:
Jak to nie możemy? Każdy z nas potrafi abstrahować od tego albo od owego więc czemu nie miałby od samego siebie, jeśli nie przez skok to z pomocą kroków. Na przykład raz abstrahujesz od wszystkich możliwych powątpiewań co do swego wnętrza, innym razem rezygnujesz z wszystkich możliwych powątpiewań co, do tego, co obserwujesz zewnętrznie. Inaczej nie potrafiłbyś w żaden sposób zaradzać w działaniu różnym sprawom i miotałbyś się raz obwiniając swoje wnętrze, raz zewnętrze. A skoro widać, że w swym życiu postępujemy przez abstrahowanie, co właśnie jest immanentną myśli zdolnością, to wybacz marne szanse abyśmy faktycznie trafnie zapośredniczali i przekazywali cudze doświadczenia za pomocą swoich, jeśli na niczym innym niż ono polegać sie nie da. Nie widzę aby ludzie efektywnie zapośredniczali swe doświadczenia, raczej nowe pokolenia po części z konieczności biologicznej muszą sie uczyć na swych błędach, co więcej właśnie na swych błędach często uczyć się chcą.


Analiza rozumowa doświadczeń to inna sprawa...
Jaka analiza rozumowa, przecież nasz rozum współuczestniczy w działaniach a ja teraz jedynie wydobyłem i zamknąłem w swej wypowiedzi jak sie sprawy mają.
Cytat:
Cytat:
Jest tu wyjście poza codzienne odczucie, doświadczenie czasu i przestrzeni, stad mowa o quasi.


Jakieś romantyczne wizje :) Uczucie czasu i przestrzeni to uczucie wywołane niczym innym jak doświadczeniem (albo wrodzone, trzeba by jakiegoś psychologa zapytać), chyba się zgodzisz?
Nie, analiza językowych zachowań i wyciągniecie z nich wniosków, twój język cię zdradza i rządzi tobą bardziej niż myślisz. Swoją drogą od kiedy w szkole Lwowsko-Warszawskiej byli romantycy. I skąd wiesz czy wrodzone doświadczenie nie ma tyle wspólnego ze świnką, co świnka morska, i doświadczenie niewrodzone nie ma tyle samo wspólnego ze świnką, co pewna choroba? :wink: Tak się zafascynowałeś tym doświadczeniem, że pomyliłeś je z ideami.
Cytat:
Cytat:
Cóż jednak znaczą twoje przypuszczenia i obserwacje świata skoro tożsamej z tym światem rzeczywistości nie poznajesz i poznanie takie jak sam napisałeś za mit uważasz?


Robię to co mogę robić, co jest najbliższe moim możliwością.
Nie rozumiem tej wypowiedzi.
Cytat:
Cytat:
Jeśli zaś idzie o takie rzeczy jak "Bóg", "materia", "byt", "wiedza", "wiara", "świat", "poznanie", "doświadczenie", "pojęcie" etc, to są to słowa w dużej mierze niedookreślone, podatne na ciągłe reinterpretacje (ale nie na tyle dowolne żeby owo reinterpretowanie przestało cokolwiek znaczyć), swoiste kody z których nikt w naszej kulturze nie zrezygnuje.


Między pojęciem rozmytym a pojęciem bezsensownym jest jednak różnica. Między pojęciem, którym potrafimy się w praktyce i rozumowo posługiwać też jest różnica. Już materia wydaje mi się bliższym doświadczenia słowem niż "Bóg"...
A Berkleyowi wydawało sie na odwrót, Spinoza uznał za stosowne połączyć jedno i drugie więc ja stwierdzam, że wszystkie te terminy faktycznie funkcjonują i istnieją jako "rozmyte". I zgadza się to z praktyką filozofów i logików, którzy rozprawiają o modelach godzących wszechmoc z wszechwiedzą i to nie dlatego żeby zaraz byli wierzący. Albo o zagadnieniu zmartwychwstania bo można poruszyć ciekawe kwestie związane z tożsamością, śmiercią i ciągłością (Ireneusz Ziemiński, monografia "Zagadnienie śmierci w filozofii analitycznej"- autor jest agnostykiem co do dowodzenia istnienia Boga). Zdarzyło mi się usłyszeć o Bogu jako rozważanym przez niektórych swoistym kresie tego, co może być na wykładzie zadeklarowanego, współczesnego materialisty. A siła z jaką działa rozmyte pojęcie "Boga" jest duże skoro to właśnie ateiści wymyślili pełną patosu formułę "śmierć Boga", albo pisują prace "Milczenie o Bogu u Haideggera"skoro nawet milczenie nie pozwala -na oderwanie się od zagadnienia, to znaczy, że jest to pojęcie rozmyte, im bardziej rozmyte i rozmywane, tym bardziej silnie działające. A jest już na pewno tak tam gdzie panuje kult zwracania się ku przeszłości jak w filozofii. A odwiołuje się on do naszej przemijalności, solidarności którą wyraził lapidarnie Chesterton w stwierdzeniu, że "odeszli to największa dyskryminowana mniejszość" i dlatego będzie znajdował nowych adeptów, nawet jesli kilku osobników na forum Ateisty napisze, że im nie przeszkadza, że pszeszłość tkwiła w błędnej świadomości sensu.
Cytat:
Cytat:
No nie wiem, ja wiem, że nie mogę dowolnie zmieniać i wywoływać swoich doświadczeń więc nie czuję sie przekonany.


Ale możesz regulować dostęp do bodźców, co już eliminuje "objawianie" i "przekazywanie"
Regulujesz ruchy swojej źrenicy, pocenie się etc? Regulować dostęp do objawień, no cóż u Szyjewskiego w jego Etnologii religii- poważnym opracowaniu naukowym znajdziesz o eksperymentach, które dowiodły, że pod wpływem odpowiednio stosowanych środków psychotycznych ludziom zmienia się niezależnie od światopoglądu patrzenie na świat na panateizm a ogólnie ich życie, kondycja się poprawia.
Cytat:
Cytat:
Ja jednak konsekwentnie nie uznając prywatnego języka nie wiem, co masz na myśli tak to sobie dzieląc i sądzę, że rzutowanie języka z tego, co "zewnętrzne" na to, co "wewnętrzne" usprawiedliwia człowieka w rzutowaniu tegoż języka na tego, co niedoświadczone. Nie dlatego aby było coś tutaj wyłącznie prywatnego (w ludzkiej naturze równie silnie tkwi wszak skłonność do tego, aby wiedza była czymś ekskluzywnym, wyłącznym jak i uniwersalnym) lecz dlatego, iż świat wewnętrzny i zewnętrzny są inne co do swej natury.


NA CO ma rzutować jeśli to coś jest niedoświadczone? Jeśli wskażesz to coś, będzie doświadczone i wtedy będzie można mówić z sensem...
Co do reszty się zgadzam - tylko pytanie jak to się ma do AS
Na to, co niedoświadczone, tak samo mówiąc na co rzutujesz słowa opisujące zewnętrzność na to, co wewnętrzne, na wewnętrzne. W końcu trzeba zaakceptować pewną tautologiczność bo wszelkie czysto teoretyczne myślenie kończy się nią bądź regresem w nieskończoność bądź sprzecznością I kazdy z tych końców miał swoich apologetów w filozofii.
Cytat:
Cytat:
Jakiś skutek w słabym sensie zawsze sie znajdzie


Ależ w przykładzie przestrzeni nieeuklidesowych skutek jest na tyle silny że rozumiesz o czym mówisz. I wiesz to na tyle "obiektywnie" że możesz za pomocą tych słów się porozumiewać. Parametry przestrzeni i specyfika trójkąta jest dostępna dla osób z odpowiednią wiedzą.
Może zamiast tłumaczyć nieznane przez nieznane i wprowadzać tu jakieś "siły" (ciekawe jak bez owych sił słów ii racji przedstawić zachodzenie różnych konwersji etc), ustalisz jakąś ontologię ale wtedy AS będzie ci niepotrzebny. Zresztą siła jeśli już tu jaką przyjąć to nic innego niż przyzwyczajenie się do postępowania w zgodzie z pewną regułą, przypomnij sobie, co o tym pisałem (Kripke). Przy okazji warto też poczytać Wittgensteina "O pewności". [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Radosław dnia Wto 22:06, 13 Maj 2008, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
Strona 6 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin