Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33287
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:45, 14 Kwi 2020 Temat postu: Arbitralność vs logiczna konieczność - odczarowanie sprawy |
|
|
Dzisiaj olśniło mnie w czym, być może, zawiera się znaczna część nieporozumień w dyskusjach apologetycznych, czy ogólniej filozoficznych, pojawiających się, gdy ktoś prezentuje jakieś swoje uzasadnienie. Wiele osób, prezentując jakąś swoją opinię, ma chyba przekonanie, że zawarte w owej opinii przekonanie jest jakąś absolutną logiczną koniecznością. Warto byłoby się zastanowić nad prostym pytaniem: po czym poznać, czy jakiś argument wynika z arbitralnego, czy też logicznie niezaprzeczalnego sposobu rozstrzygania?
Najpierw warto postawić pytanie: po czym poznajemy, że coś jest logicznie niezaprzeczalne?
Sformułowałbym sprawę następująco:
1. Niezbędny jest ŚCISŁY MODEL zagadnienia
2. W modelu powinna pojawiać się albo skończona liczba opcji do przeanalizowania, tak aby ich analiza WYCZERPAŁA WSZELKIE MOŻLIWOŚCI
3. Należy każdą możliwość rygorystycznie, z dokładnością do najmniejszych szczegółów przeanalizować, a wynikiem tej analizy musi być konstatacja, że w żadnym z przypadków NIE POJAWIŁO SIĘ ZAPRZECZENIE TEZY, którą głosimy.
Ten schemat pojawia się niemal w każdym dowodzeniu matematycznym. Wielkie dowody matematyczne (np. sławny dowód wielkiego twierdzenia Fermata) cierpią z powodu owego rygoryzmu związanego z koniecznością drobiazgowego wykazania najdrobniejszych szczegółów rozumowania. Jak kiedyś czytałem, twórca pierwszego dowodu tego twierdzenia ogłosił już dawno pierwszą wersję dowodu owego twierdzenia, lecz recenzenci doszukali się braku rozpatrzenia jednej z wielu ścieżek rozumowania. I matematyk (Andrew Wiles) musiał poświęcić jeszcze wiele lat pracy na domknięcie tej ścieżki w poprawionym dowodzie. Dość podobny problem jest aktualnie z dowodem hipotezy ABC [link widoczny dla zalogowanych] gdzie dowód przedstawiono już 8 lat temu, lecz jest on tak trudny, tak skomplikowana jest jego analiza, że po prostu brakuje matematyków wystarczająco mocnych swoim rozumem, aby dokonać ostatecznej analizy pracy Shinichi Mochizuki, który jest autorem owego dowodu.
Ścisłość matematyczna jest niestety bardzo trudna do wypełnienia. W związku z tym w pełni poprawnych logicznie dowodów nie ma tak wiele w stosunku do ogólnej liczby uzasadnień dla różnych tez.
Każdy ostateczny dowód musi zawierać w sobie niejako pomniejsze dowody na to, że sam dowód jest poprawny.
Trzeba udowodnić, że rozpatrywane w dowodzie opcje rzeczywiście wyczerpują wszystkie możliwe przypadki. Do tego niezbędny jest właśnie KOMPLETNY I ŚCISŁY ABSOLUTNIE MODEL dla problemu, aby "nic się nie prześlizgnęło", aby nie było żadnych niedomkniętych ścieżek.
W tym kontekście, właściwie trudno jest mówić o ścisłych logicznie dowodach w dziedzinach innych niż matematyka. Ma rację Andrzej Dragan w swoim Kwantechizmie, gdy pisze, że "nauka niczego nie udowadnia" - przynajmniej nadając słowu "udowadniać" znaczenie uzyskania jakiejś absolutnej pewności co do prawdziwości głoszonej tezy.
Dlaczego jednak tak łatwo ludziom jest mieć przekonanie, że coś udowodnili, w sytuacji gdy najczęściej przedstawili jakąś swoją opinię wspartą często pojedynczym argumentem (czasem argumentem relatywnie słabym)?
- Odpowiada za to chyba pewien atawizm. Ewolucyjnie korzystniejsze jest działanie niż bierność (przynajmniej wtedy, gdy mamy organizm w pełni sił, nie w jakiejś sytuacji szczególnej). Zdrowe zwierzę, to zwierzę ciekawskie, szukające czegoś do zjedzenia, do zapoznania się z innymi osobnikami, zdobywające jakieś zasoby, czy wiedzę na przyszłość. Taka postawa procentuje, gdy warunki się zmienią, gdy nagle zasobów zacznie brakować, a wtedy np. zapamiętany w dobrych czasach dostęp do źródeł wody czy pożywienia może okazać się ostatnia deską ratunku. Osobnik, który tej wiedzy nie zdobył, będzie miał o jedną opcję do ratowania się mniej i z większym prawdopodobieństwem nie przetrwa. Dlatego statystycznie lepiej ewolucyjnie jest podejmować nawet decyzje obarczone błędem, niż trwać w stagnacji. Ludzki mechanizm nagrody zatem będzie tak działał, że zwykle jakikolwiek pomysł na działanie jest w emocjach przedstawiany jako coś cennego, jako rodzaj sukcesu. Tylko w stanach depresji, choroby ten mechanizm jest wyłączany - wtedy zbytnia aktywność może być niebezpieczna, więc "mądrość ewolucyjna" nakazuje poprzez nieuświadamiane emocje odpoczynek, pozostawienie sobie zasobów energii, a nie wydatkowanie jej w aktywności. Nasz układ nagrody zatem każdy nowy pomysł najczęściej "rozświetla" nam w emocjach każde nowe rozwiązanie, pomysł, koncepcję, jaka pojawi się w umyśle. Dostajemy od ewolucji zachętę do pójścia tym tropem, eksploracji świata. Ewolucja (tutaj spersonifikowana) oczywiście "nie wie", czy ten pomysł jest dobry, czy zły, jednak "wie", że w ogólnej puli osobników jakiegoś gatunku, tylko posiadanie odpowiednio znaczącej ilości tych osobników ciekawskich, gotowych zaryzykować swoje zasoby w czasach prosperity w zdobywanie wiedzy o świecie, daje większą szansę gatunkowi na przetrwanie. Dlatego mamy naturalne wsparcie dla "posiadania swoich koncepcji" na wszystko to, co nas otacza, dlatego najczęściej wydaje nam się, że coś co nam zaświtało w głowie, jest wartościowe, mądre, prawdziwe, a drobiazgowe weryfikowanie, czy rzeczywiście tak jest, nie posiada ewolucyjnego wsparcia.
Ewolucyjne mechanizmy nie promują ścisłości rozumowania, nie promują drobiazgowej analizy, która jest właściwie nienaturalna w kontekście życia w warunkach przyrody nas otaczającej. To dopiero cywilizacja, dopiero zmiana dokonana rozwojem ludzkości dorobiła się nowego paradygmatu, w ramach którego rozumujemy ściśle, drobiazgowo eliminując najmniejszą niezgodność z głoszoną tezą.
Czas chyba tutaj na ogłoszenie mojej tezy. Brzmi ona: jeśli ktoś w kontekście rzeczywistości świata (nie stricte matematycznej), a szczególnie w kontekście filozofii, choć nawet nauk uznawanych za ścisłe (jak fizyka, chemia) stwierdza, iż coś "udowodnił", to na 99,9% (rozumianych kolokwialnie, a nie ściśle matematycznie) po prostu się myli.
Nie mamy "interfejsu rozumowego" aby dowieść czegokolwiek ściśle w tym świecie. Dowody w kwestiach świata są uproszczeniami, są w zdecydowanej większości przypadków nie do końca poprawnie użytymi pojęciami.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 10:53, 14 Kwi 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|