|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 1:30, 02 Mar 2019 Temat postu: Re: Zarzut z wielości religii |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Tak teraz przyszła mi do głowy jedna myśl odnosząca się do tematu wątku.
Kiedy zarzut z wielości religii mógłby mieć sens?
- Ano mógłby mieć sens, jeśli ktoś miałby wybrać NA RAZ WSZYSTKIE religie.
Sprzeczność w twierdzeniach różnych religii nie jest problemem, dopóki bierzemy to co właściwe, a odrzucamy (!) to co niewłaściwe. Sprzeczność będzie problemem, gdy JEDNOCZEŚNIE uznamy religię A i religię B twierdzącą gdzieś coś odwrotnego niż A.
Wydaje mi się, że niektórym to się po prostu pomyliło i uważają, że sprzeczność twierdzeń dalej działa na niekorzyść, mimo że właśnie to co sprzeczne (niewłaściwe) odrzuciliśmy... | A że tak nieskromnie zapytam, drogi MD, skąd wiemy co jest właściwe a co nie jest?
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Sob 1:30, 02 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 1:31, 02 Mar 2019 Temat postu: Re: Zarzut z wielości religii |
|
|
Dup
Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Sob 1:32, 02 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:31, 02 Mar 2019 Temat postu: Re: Zarzut z wielości religii |
|
|
Dyskurs napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Tak teraz przyszła mi do głowy jedna myśl odnosząca się do tematu wątku.
Kiedy zarzut z wielości religii mógłby mieć sens?
- Ano mógłby mieć sens, jeśli ktoś miałby wybrać NA RAZ WSZYSTKIE religie.
Sprzeczność w twierdzeniach różnych religii nie jest problemem, dopóki bierzemy to co właściwe, a odrzucamy (!) to co niewłaściwe. Sprzeczność będzie problemem, gdy JEDNOCZEŚNIE uznamy religię A i religię B twierdzącą gdzieś coś odwrotnego niż A.
Wydaje mi się, że niektórym to się po prostu pomyliło i uważają, że sprzeczność twierdzeń dalej działa na niekorzyść, mimo że właśnie to co sprzeczne (niewłaściwe) odrzuciliśmy... | A że tak nieskromnie zapytam, drogi MD, skąd wiemy co jest właściwe a co nie jest? |
Użyłem słowa "właściwe", a nie np. "prawdziwe" dlatego, że w moim przekonaniu coś tak złożonego jak światopogląd jest niesłychanie trudne do ocenienia, a już szczególnie ocenienia jednym słowem (np. prawda vs fałsz). Światopogląd ma wiele aspektów, można go oceniać pod wieloma kątami, wedle różnych kryteriów - np.
- pod względem doraźnej skuteczności w zarządzaniu społeczeństwami
- pod względem wpływu na "pospólstwo"
- pod względem wpływu na elity
- pod względem otwartości na nowe idee
- pod względem spójności w sformułowaniach
- pod względem animowania w umysłach dobrych uczuć
- pod względem animowania w umysłach skutecznych postaw intelektualnych
itp. itd.
Mamy tu wręcz problem pewnego zapętlenia - żeby ocenić światopogląd, trzeba już mieć...
światopogląd.
Bo oceniamy jakimiś założeniami, jakąś wizję tego co dobre, słuszne, sensowne, właściwe...
Więc użyłem słowa "właściwe", aby jakoś zasugerować, że nie posiadam ostatecznego kryterium oceny światopoglądów, choć mam pewne "lokalne", niepełne mechanizmy oceny, których mogę używać. Niestety wtedy powstaje problem hierarchii owych ocen - co ważniejsze, czemu, albo w jakich układach dać pierwszeństwo.
Co jest w ogóle celem?
- Ja bym powiedział, że chyba najbardziej sensownym celem dla światopoglądów byłoby coś, co da się jakoś (w przybliżony sposób) określić: harmonijne bytowanie i rozwój świadomości (moźe wielu świadomości, a nie jednej wybranej, a do tego jednak uwzględniający też prawa jednostek jako takich).
Idealny światopogląd jest światopoglądem, który jest w stanie jakoś pogodzić sprzeczności:
- tego co doraźne vs to co długofalowe, uniwersalne
- to co indywidualne vs to co społeczne
- to co niezbędne do rozumienia już teraz, na danym poziomie rozwoju vs to, co zbuduje rozumienie na poziomie zaawansowanym
itd....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:47, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Tu ateista: czemu zarzut z wielości religii ma dla mnie sens.
W sytuacji, w której ktokolwiek spróbuje mnie przekonać do jakiejś religii albo ja w wyniku niewyobrażalnych życiowych zawirowań stwierdzę, że religia jest mi potrzebna, stanę przed koniecznością wyboru. Mogę wybrać geograficznie, ale to jak stwierdzić, że wszystkie są takie same. Mogę wybrać na podstawie głębokiej analizy każdej z tych religii, ale wtedy również stwierdzam, ze na pewnym poziomie wszystkie są takie same a przesądzający jest mój światopogląd (jak będę chciał gwałcić i zabijać to wybiorę inną religię niż jakbym chciał kochać bliźniego i i medytować).
Skoro Bóg miałby dać mi rozum wystarczający do rozpoznania prawdy, to czemu ta prawda miałaby mieć formę gotowego pakietu stworzonego przez innych ludzi w określonych warunkach geograficzno - historyczno - społecznych?
Chyba, że wybiorę tylko kilka najważniejszych dla mnie cech a całą resztę (opowieści o wniebowstąpieniach, karach za onanizm i tym podobnych) przyjmę jako to dobrodziejstwo inwentarza (bo chociaż mi to wisi i powiewa to może jednak Boga to obchodzi).
To całkowicie sztuczny sposób dochodzenia do prawdy. Już bardziej szanuję podejście ludzi, którzy wierzą w Boga, uznają, że każda religia może mieć coś wartościowego do przekazania jeśli chodzi o poznanie jego natury, ale żadna nie mogła trafić 6 w lotto, więc nie będzie się przejmował ich granicami.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:21, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | Tu ateista: czemu zarzut z wielości religii ma dla mnie sens.
W sytuacji, w której ktokolwiek spróbuje mnie przekonać do jakiejś religii albo ja w wyniku niewyobrażalnych życiowych zawirowań stwierdzę, że religia jest mi potrzebna, stanę przed koniecznością wyboru. Mogę wybrać geograficznie, ale to jak stwierdzić, że wszystkie są takie same. Mogę wybrać na podstawie głębokiej analizy każdej z tych religii, ale wtedy również stwierdzam, ze na pewnym poziomie wszystkie są takie same a przesądzający jest mój światopogląd (jak będę chciał gwałcić i zabijać to wybiorę inną religię niż jakbym chciał kochać bliźniego i i medytować).
Skoro Bóg miałby dać mi rozum wystarczający do rozpoznania prawdy, to czemu ta prawda miałaby mieć formę gotowego pakietu stworzonego przez innych ludzi w określonych warunkach geograficzno - historyczno - społecznych?
Chyba, że wybiorę tylko kilka najważniejszych dla mnie cech a całą resztę (opowieści o wniebowstąpieniach, karach za onanizm i tym podobnych) przyjmę jako to dobrodziejstwo inwentarza (bo chociaż mi to wisi i powiewa to może jednak Boga to obchodzi).
To całkowicie sztuczny sposób dochodzenia do prawdy. Już bardziej szanuję podejście ludzi, którzy wierzą w Boga, uznają, że każda religia może mieć coś wartościowego do przekazania jeśli chodzi o poznanie jego natury, ale żadna nie mogła trafić 6 w lotto, więc nie będzie się przejmował ich granicami. | Nie kategoryzuję się. Jestem. W każdej światowej tradycji znajdziemy konstruktywne aspekty i na nie właśnie zwracam uwagę a tym samym energię mózgu.
Rumi napisał: | Kiedy odczuwasz spokojną radość, wtedy jesteś blisko prawdy. |
Rumi napisał: | Nie jesteś kroplą w oceanie. Jesteś całym oceanem w kropli. |
Courtesy of HAEVN "The Sea/Morze"
https://youtu.be/hj0TG-bwUYk
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:36, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | Skoro Bóg miałby dać mi rozum wystarczający do rozpoznania prawdy, to czemu ta prawda miałaby mieć formę gotowego pakietu stworzonego przez innych ludzi w określonych warunkach geograficzno - historyczno - społecznych? |
To, że religie są liczne, ja - teista - uważam wręcz za DAR OD BOGA. Jest to dar wolności, a także odpowiedź na postawiony w cytacie problem. Cała sprawa jasno ustawia nam problem tak, że NIE MA GOTOWEGO PAKIETU. Bóg dał człowiekowi rozum, a potem rzucił tegoż człowieka z tym jego rozumem w wir sprzecznych rozpoznań. Ten kto będzie miał rozum słaby uwierzy głupim religiom. Mądrzejsi odrzucą głupoty, skierują się ku temu co rozsądniejsze.
Nie uważam pakietu religijnego za gotowy. Wręcz przeciwnie - w moim przekonaniu jest on jak najbardziej ROZWOJOWY. I o to właśnie Bogu chodzi - aby ludzie przejrzeli na oczy, odrzucili reliige złe, a uznali te właściwe. Dlatego nie może być oczywiste, która religia jest ta właściwa!
Gdyby się wybierało łatwo, to umysł człowieka nie miałby nic do roboty, nie okazałby swojej mocy. A to właśnie o okazanie tej mocy umysłu (także serca i woli) w życiu człowieka chodzi.
Zarzut z wielości religii jest w ogóle sprzeczny zdroworozsądkowo i logicznie - większa, bogatsza oferta wcale nie oznacza pogorszenia tego co dostaje przyjmujący ofertę, lecz poprawę jego sytuacji. Jest jeden wyjątek - jeśli ktoś boi się wybierać (nie jest w stanie udźwignąć swojej wolności), to taki ktoś powinien mieć ofertę wybrana pod niego, taką aby się nie trudził wyborem, aby nie trudził swojego (męczliwego) rozumku rozważaniem opcji. Nie wszystko na świecie jest dla silnych umysłów. Życie to test. W końcu słabe umysły same się zorientują, że są słabe, że nie stać ich na pełną postać wolności. I o to też w prawdziwej religii chodzi.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 16:41, 02 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:37, 02 Mar 2019 Temat postu: Re: Zarzut z wielości religii |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskurs napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Tak teraz przyszła mi do głowy jedna myśl odnosząca się do tematu wątku.
Kiedy zarzut z wielości religii mógłby mieć sens?
- Ano mógłby mieć sens, jeśli ktoś miałby wybrać NA RAZ WSZYSTKIE religie.
Sprzeczność w twierdzeniach różnych religii nie jest problemem, dopóki bierzemy to co właściwe, a odrzucamy (!) to co niewłaściwe. Sprzeczność będzie problemem, gdy JEDNOCZEŚNIE uznamy religię A i religię B twierdzącą gdzieś coś odwrotnego niż A.
Wydaje mi się, że niektórym to się po prostu pomyliło i uważają, że sprzeczność twierdzeń dalej działa na niekorzyść, mimo że właśnie to co sprzeczne (niewłaściwe) odrzuciliśmy... | A że tak nieskromnie zapytam, drogi MD, skąd wiemy co jest właściwe a co nie jest? |
Użyłem słowa "właściwe", a nie np. "prawdziwe" dlatego, że w moim przekonaniu coś tak złożonego jak światopogląd jest niesłychanie trudne do ocenienia, a już szczególnie ocenienia jednym słowem (np. prawda vs fałsz). Światopogląd ma wiele aspektów, można go oceniać pod wieloma kątami, wedle różnych kryteriów - np.
- pod względem doraźnej skuteczności w zarządzaniu społeczeństwami
- pod względem wpływu na "pospólstwo"
- pod względem wpływu na elity
- pod względem otwartości na nowe idee
- pod względem spójności w sformułowaniach
- pod względem animowania w umysłach dobrych uczuć
- pod względem animowania w umysłach skutecznych postaw intelektualnych
itp. itd.
Mamy tu wręcz problem pewnego zapętlenia - żeby ocenić światopogląd, trzeba już mieć...
światopogląd.
Bo oceniamy jakimiś założeniami, jakąś wizję tego co dobre, słuszne, sensowne, właściwe... | W ten sposób przez wieki i tysiąclecia, z wyjątkiem Średniowiecza do pewnego stopnia, tworzyliśmy nurty w których "tonęły" (metafora) jednostki.
MD napisał: | Więc użyłem słowa "właściwe", aby jakoś zasugerować, że nie posiadam ostatecznego kryterium oceny światopoglądów, choć mam pewne "lokalne", niepełne mechanizmy oceny, których mogę używać. Niestety wtedy powstaje problem hierarchii owych ocen - co ważniejsze, czemu, albo w jakich układach dać pierwszeństwo.
Co jest w ogóle celem?
- Ja bym powiedział, że chyba najbardziej sensownym celem dla światopoglądów byłoby coś, co da się jakoś (w przybliżony sposób) określić: harmonijne bytowanie i rozwój świadomości (moźe wielu świadomości, a nie jednej wybranej, a do tego jednak uwzględniający też prawa jednostek jako takich). | W ten sposób skłaniasz się do Teorii Ewolucji LaMarck'a, którą KrK "wyciszył", że przetrwa najszybciej adaptujący się we współpracującej grupie.
MD napisał: | Idealny światopogląd jest światopoglądem, który jest w stanie jakoś pogodzić sprzeczności:
- tego co doraźne vs to co długofalowe, uniwersalne
- to co indywidualne vs to co społeczne
- to co niezbędne do rozumienia już teraz, na danym poziomie rozwoju vs to, co zbuduje rozumienie na poziomie zaawansowanym
itd.... | Czyli coś w rodzaju sadzenia drzew mimo wiedzy, iż sadzący je człowiek nie będzie w stanie w ich cieniu usiąść i poczytać. Altruista z Ciebie MD - ale z tym da się żyć
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:02, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Ja po prostu nie rozumiem czemu wybierać religię. Nawet jeśli Bóg istnieje to religie mogą być lepsze i gorsze a tym samym nie mogą pochodzić od Boga. Muszą pochodzić od człowieka. A człowiek taką religię może wykorzystać do setek niecnych celów i pod te cele religię kształtować. W tej sytuacji zdrowy Teista nie wyznający dogmatycznie jednej konkretnej religii po prostu stworzy jakiś amalgam najsensowniejszych koncepcji w których rozpozna koncepcje przystające do swojej wizji Boga.
Ateista z kolei potraktuje religię (a przynajmniej jej część) jako system filozoficzny z mistycznymi naleciałościami i też wybierze to co uzna za słuszne. I nie musi do tego wierzyć w to, że życie jest testem. Być może mam za słaby rozum by rozpoznać ostatecznie co jest dobre a co nie. Ale tak samo być może Ty masz (losowy teisto). Tylko, że ja mogę obwiniać tylko siebie i i loterię genetyczną. Teista już mógłby się spytać: "Czemu oczekujesz ode mnie rozpoznania prawdy skoro nie dałeś mi do tego wystarczająco mocnych narzędzi?"
Zarzut z wielości religii jak dla mnie nie oznacza, że żadna religia nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Swój ateizm też wynoszę z innych źródeł.
Czy obecni tu teiści zgodzą się, że zarzut z wielości religii w miarę zdroworozsądkowo i logicznie dowodzi że żadna religia nie jest tą jedyną?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:10, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | Czy obecni tu teiści zgodzą się, że zarzut z wielości religii w miarę zdroworozsądkowo i logicznie dowodzi że żadna religia nie jest tą jedyną? |
I tak, i nie.
To, że nie jest tą jedyną, jest oczywiste - w końcu WIDAĆ ŻE SĄ różne religie.
Problem w tym, że dla co niektórych ten fakt jakoś (magicznie?...) miałby przemawiać PRZECIW którejś (albo wszystkich) religii. Nie wiadomo właściwie dlaczego...
Na podobnej zasadzie, dla części ludzi, to że są różne towary na półkach, miałoby świadczyć na niekorzyść jakości/wartości owych towarów. A jest dokładnie odwrotnie - im szersza oferta, tym (najczęściej) jest większa szansa na wybranie czegoś, co nam odpowiada.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 17:11, 02 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:33, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
To jeszcze coś:
Ja za sensowne z teistycznego punktu widzenia widzę traktowanie tych 4200 religii jak supermarketu do którego idziemy po rzeczy na obiad. W tej sytuacji oceniam produkty i je dobieram pod kontem tego obiadu.
Czy integralność systemu wierzeń jest dla Ciebie wartością czy traktujesz to jak supermarket?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:37, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | Ja po prostu nie rozumiem czemu wybierać religię. Nawet jeśli Bóg istnieje to religie mogą być lepsze i gorsze a tym samym nie mogą pochodzić od Boga. Muszą pochodzić od człowieka. A człowiek taką religię może wykorzystać do setek niecnych celów i pod te cele religię kształtować. W tej sytuacji zdrowy Teista nie wyznający dogmatycznie jednej konkretnej religii po prostu stworzy jakiś amalgam najsensowniejszych koncepcji w których rozpozna koncepcje przystające do swojej wizji Boga.
Ateista z kolei potraktuje religię (a przynajmniej jej część) jako system filozoficzny z mistycznymi naleciałościami i też wybierze to co uzna za słuszne. I nie musi do tego wierzyć w to, że życie jest testem. Być może mam za słaby rozum by rozpoznać ostatecznie co jest dobre a co nie. Ale tak samo być może Ty masz (losowy teisto). Tylko, że ja mogę obwiniać tylko siebie i i loterię genetyczną. Teista już mógłby się spytać: "Czemu oczekujesz ode mnie rozpoznania prawdy skoro nie dałeś mi do tego wystarczająco mocnych narzędzi?"
Zarzut z wielości religii jak dla mnie nie oznacza, że żadna religia nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Swój ateizm też wynoszę z innych źródeł.
Czy obecni tu teiści zgodzą się, że zarzut z wielości religii w miarę zdroworozsądkowo i logicznie dowodzi że żadna religia nie jest tą jedyną? | Chciałoby może ego, ale w dobie XXI wieku i wiedzy epigenetycznej, że każdy gen ma dziesiątki tysięcy możliwych ekspresji zależnych od stylu życia, człowiek światły (szeroki termin) nie "zwala" niczego co mu się przydarza na nikogo i na nic, bo nie wierzy lecz wie, że przyciąga do siebie to czym jest a to czym jest nie jest statyczne
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:41, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: | To jeszcze coś:
Ja za sensowne z teistycznego punktu widzenia widzę traktowanie tych 4200 religii jak supermarketu do którego idziemy po rzeczy na obiad. W tej sytuacji oceniam produkty i je dobieram pod kontem tego obiadu.
Czy integralność systemu wierzeń jest dla Ciebie wartością czy traktujesz to jak supermarket? | Nie zapominajmy, że tak pisać możemy sobie swobodnie nie od tak długiego czasu.
Mamy zwroty jak lapsed Catholic/niepraktykujący lub grocery Catholic/"samo doktrynalny" - ten ostatni nie uchowa sie w polsko-amerykańskiej parafii, bo tam jeszcze "zadziobią" za postępowe postępowanie - ale może za jakiś czas się wyewoluują
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:54, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Dyskurs, tak się składa, że robię trochę w edukacji na poziomie niżej niż uniwersyteckim. Niewielkie różnice w iq przeskoczysz ale jeśli dzieciak ma zdolność posługiwania się abstraktami myślowymi zbliżoną do zera to zwyczajnie nie ma szans. I pewnie, że można by zwalać to na nurture a nie nature, ale wychowanie to też element ewolucji (jesteś dzieckiem swoich rodziców. To oni Cię ukształtują, w dużej mierze zanim wypowiesz pierwsze zdanie). Ale nie o to przecież mi chodziło. Epigenetyka (szczególnie jeśli się jest jej świadomym) tym bardziej podkreśla osobistą odpowiedzialność. Co do przyciągania, to trochę "Sekretem pachnie". Trochę podejścia stoickiego też by się przydało. Gwoli balansu. Jak mnie cegła spadająca z dachu zlobotomizuje to nie będę za to brał odpowiedzialności.
Co do drugiego posta: jestem nieskończenie wdzięczny za to kiedy i gdzie się urodziłem. Nie wyobrażam sobie życia bez swobody intelektualnej. Pewnie bym został pustelnikiem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:00, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Bóg dał człowiekowi rozum, a potem rzucił tegoż człowieka z tym jego rozumem w wir sprzecznych rozpoznań. Ten kto będzie miał rozum słaby uwierzy głupim religiom. |
No właśnie, to tak jakby ktoś mnie zrzucił z helikoptera, z dużej wysokości z dziurawym kołem ratunkowym, na środek morza i krzyknął "no to teraz sobie radź". A drugiego zrzuca z butlą tlenową, dobrym kołem i telefonem. Mam słaby rozum, bo taki dał mi Bóg, cóż zrobić? Najlepiej oddać prezent.
Dużo też piszesz o "teście" i celowym milczeniu Boga. aspekt "wiary" jest aż tak ważny, że objawianie nie wchodzi w rachubę, to jak to jest, że jednym się objawia a drugich olewa? To jak mieć dziecko bardziej i mniej kochane. Co z wolną wolą Abrahama, kiedy najpierw mu kazał zaciukać syna, a potem złapał go za rękę? Gdyby "ojcowskie metody" boga zastosować w pedagogice, wyszłoby na to, że wystawiamy dziecku na podłodze miskę z mlekiem, chowamy po kątach jakieś sucharki, żeby sobie szukało i zbierało i idziemy do kina. A jak się po powrocie okaże, że szczeniak ryczy, albo coś rozbije to gasimy na nim peta. Jeśli zaś zwali na siebie szafę albo wyskoczy przez okno, cóż... niezbadane są wyroki rodzicielskie. Hm, kto jest za tym, żeby bogu odebrać prawa rodzicielskie? Ciekawe czy Michał naśladuje/ naśladował swojego Boga, przy wychowywaniu swoich dzieci.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:51, 02 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Bóg dał człowiekowi rozum, a potem rzucił tegoż człowieka z tym jego rozumem w wir sprzecznych rozpoznań. Ten kto będzie miał rozum słaby uwierzy głupim religiom. |
No właśnie, to tak jakby ktoś mnie zrzucił z helikoptera, z dużej wysokości z dziurawym kołem ratunkowym, na środek morza i krzyknął "no to teraz sobie radź". A drugiego zrzuca z butlą tlenową, dobrym kołem i telefonem. Mam słaby rozum, bo taki dał mi Bóg, cóż zrobić? Najlepiej oddać prezent.
Dużo też piszesz o "teście" i celowym milczeniu Boga. aspekt "wiary" jest aż tak ważny, że objawianie nie wchodzi w rachubę, to jak to jest, że jednym się objawia a drugich olewa? To jak mieć dziecko bardziej i mniej kochane. Co z wolną wolą Abrahama, kiedy najpierw mu kazał zaciukać syna, a potem złapał go za rękę? Gdyby "ojcowskie metody" boga zastosować w pedagogice, wyszłoby na to, że wystawiamy dziecku na podłodze miskę z mlekiem, chowamy po kątach jakieś sucharki, żeby sobie szukało i zbierało i idziemy do kina. A jak się po powrocie okaże, że szczeniak ryczy, albo coś rozbije to gasimy na nim peta. Jeśli zaś zwali na siebie szafę albo wyskoczy przez okno, cóż... niezbadane są wyroki rodzicielskie. Hm, kto jest za tym, żeby bogu odebrać prawa rodzicielskie? Ciekawe czy Michał naśladuje/ naśladował swojego Boga, przy wychowywaniu swoich dzieci. |
Myślę, że w ostatecznym rozliczeniu testu zostanie wzięta pod uwagę także nierówność startu. Niektórym doliczą się punkty za "niesprzyjający wiatr" (jak w skokach narciarskich).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 10:03, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
A może życie po prostu nie jest do końca sprawiedliwe?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
decir
Dołączył: 04 Cze 2017
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: kasztel Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:08, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
blazep napisał: |
A może życie po prostu nie jest do końca sprawiedliwe?
|
Najśmieszniejsze jest chyba to , że niesprawiedliwość życia to jedyne co tak naprawdę jest wspólne dla światopoglądu ludzi wierzących i niewierzących .
Różnica zaczyna się dopiero przy próbie wyjaśnienia ,kto za taki stan odpowiada :
Znakomita większość religii i wyznań świata , odpowiedzialność zrzuca w tej czy innej formie na człowieka .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:40, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
decir napisał: | blazep napisał: |
A może życie po prostu nie jest do końca sprawiedliwe?
|
Najśmieszniejsze jest chyba to , że niesprawiedliwość życia to jedyne co tak naprawdę jest wspólne dla światopoglądu ludzi wierzących i niewierzących .
Różnica zaczyna się dopiero przy próbie wyjaśnienia ,kto za taki stan odpowiada :
Znakomita większość religii i wyznań świata , odpowiedzialność zrzuca w tej czy innej formie na człowieka . |
Bo też i wzięcie odpowiedzialności z swoje decyzji można uznać za PRZEBUDZENIE CZŁOWIECZEŃSTWA. Lew zabijający potomstwo konkurenta, którego pokonał w walce o harem lwic nie jest odpowiedzialny moralnie, etycznie za to co czyni. Bo nie ma świadomości na tyle złożonej, aby była w stanie ona ogarnąć tak złożoną układankę, jak: własne ja, przewidywanie co do działań, cele życiowe (już wykraczające poza proste instynkty), interakcję emocjonalną z innymi istotami (empatię). Lew nie jest w stanie mentalnie spiąć oceny tego co czyni, z tym co zamierzał, co się stało, do czego się on sam przyznaje, bo działa jak zwierzę - instynktami i bieżącymi rozpoznaniami życiowymi. Lew nie stawia sobie pytania: kim jestem", albo "czy gdybym to zrobił, to byłbym ja, czy identyfikowałbym się w głębszym sensie z powstaniem mojej decyzji..."
Religie stawiają postulat przebudzenia świadomości do samowiedzy, samooceny. Jestem winny dopiero wtedy, gdy mam na tyle świadomości, że w ogóle MOGĘ BYĆ winny. Podobnie mam zasługę dopiero wtedy, gdy pojawia się w moim (dobrym) czynie aspekt mojego wyboru, decyzji ŚWIADOMEJ, a nie wynikłej z czysto biologicznego impulsu, czy instynktu.
Ta możliwość powstania winy/zasługi, jest tym samym co przebudzenie się do świadomości, do samooceny wplatającej ja w interakcje ze światem. Możliwość bycia winnym jest swego rodzaju DAREM, przebudzeniem TEGO, KTÓRY JEST CZYMŚ WIĘCEJ, niż tylko kłębowiskiem przyczyn niesprecyzowanego pochodzenia. Ale się rzeczywiście owym czymś więcej jest, albo się działa zbiorem OBCYCH (bo nie utożsamianych z nami) czynników, nie czyniąc niczego własnego, czyli mającego element NASZEJ INDYWIDUALNOŚCI I JESTESTWA.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
decir
Dołączył: 04 Cze 2017
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: kasztel Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:55, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Jestem winny dopiero wtedy, gdy mam na tyle świadomości, że w ogóle MOGĘ BYĆ winny. |
Winny czego ?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
blazep
Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:08, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Zwierzęta stadne mają proto-moralność pod różnymi postaciami.
Co do odpowiedzialności to się w większości zgadzam z tym co napisałeś ale wiedząc jakie masz poglądy na Boga nie mogę się zgodzić z tym co z tego dla Ciebie wynika ;).
Parę uwag. I tak jesteśmy kłębowiskiem przyczyn niesprecyzowanego pochodzenia. Ale za to też powinniśmy wziąć odpowiedzialność. Nikt nie ma kontroli nad swoją podświadomością. Nie jesteśmy też monolitami z pojedyńczym pchającym nas napędem. Przykład - zaraz pójdę poćwiczyć na pianinie. Mam wrażenie, że po chwili zachce mi się herbaty ;). Nie będę się tyranizował za to, że nie jestem jednomyślny. To jak kopać się z koniem rzeczywistości.
Swoją drogą chyba odbiegliśmy od tematu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kruchy04
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 9 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:26, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Michał Dyszyński napisał: | Jestem winny dopiero wtedy, gdy mam na tyle świadomości, że w ogóle MOGĘ BYĆ winny. |
decir napisał: | Winny czego ? |
|
Michał jest winny za to jak są rozlokowane dobra naturalne, za smażenie się dinozaurów, za powstanie chorób, kataklizmów, za głód, ogólnie za całokształ warunków. Co tydzień powtarzają "moja wina, moja wina.."
http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/cnota-cierpliwosci-poznawczej,12579.html
Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Nie 18:32, 03 Mar 2019, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:46, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Kruchy04 napisał: | Cytat: | Michał Dyszyński napisał: | Jestem winny dopiero wtedy, gdy mam na tyle świadomości, że w ogóle MOGĘ BYĆ winny. |
decir napisał: | Winny czego ? |
|
Michał jest winny za to jak są rozlokowane dobra naturalne, za smażenie się dinozaurów, za powstanie chorób, kataklizmów, za głód, ogólnie za całokształ warunków. Co tydzień powtarzają "moja wina, moja wina.."
http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/cnota-cierpliwosci-poznawczej,12579.html |
W tym powtarzaniu "moja wina" jest z jednej strony żal, ale z innej coś podobnego do...
DUMY!
Jest moja wina, bo stałem się podmiotem sprawczym, MOŻNA MI PRZYPISAĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Jestem kimś!
To działa nie tylko w religiach, ale i świeckim sądownictwie. Gdy sądzą osobę zaburzoną psychicznie za jakąś zbrodnię, pojawia się pytanie: czy miała ona zdolność do oceny skutków swojego postępowania. Jeśli biegli psychiatrzy uznają, że sprawca okropnego czynu miał psychikę i intelekt niewystarczające do wzięcia odpowiedzialności za to co robi, to nie zasądza się zwykłej kary (np. więzienia), ale traktuje sprawcę jako osobę chorą, niepełnowartościową mentalnie. To jest trochę tak, że na bycie sprawcą - winnym trzeba...
SOBIE ZASŁUŻYĆ PEWNYM MINIMUM POSIADANEJ ŚWIADOMOŚCI.
Mówię "moja wina" rozumiejąc pod tym stwierdzeniem nie proste potępianie mnie, ale o wiele bardziej złożony kompleks odczuć i intencji.
1. po pierwsze właśnie zgadzam się na to, że BYŁEM W STANIE OCENIĆ coś, choć oceniłem to źle, zrobiłem źle. Ale PRZYNAJMNIEJ MIAŁEM SZANSĘ, byłem KIMŚ OD KOGO OCZEKUJE SIĘ ODPOWIEDZIALNOŚCI.
2. Żałuję złych uczynków, uznaję je za błąd, odcinam się od nich, jako coś, czego nie chcę w przyszłości powtórzyć
3. Oczekuję przebaczenia - co oznacza, iż uznaję winę jako coś, co nie jest absolutnym potępieniem mojej osoby. Stało się źle, ale wierzę, iż ta dobra część mnie, jest ważniejsza, od tego co takie złe się stało.
4. Jako chrześcijanin wierzę, iż dzięki ofierze Chrystusa, owa wina nie obciąża mnie w sposób absolutny. Prawo twarde, bezwzględne ugina się przed AKTEM WOLI OFIARNEJ, dobrowolnej ofierze mojego Zbawcy.
Jest w tym parę subtelności, których ateiści zdaje się nie rozumieją w ogóle, ale też i teiści raczej się nad tym nie zastanawiają, albo - jeśli się zastanawiają - to często nie dotarli z analizą do aspektów, o których chcę wspomnieć.
Mamy dość podstawowe pytanie: dlaczego by win człowieka nie skasować prostym aktem woli: "już zapominam, to nie jest ważne, winy zwyczajnie ignoruję"? Dlaczego po prostu ich nie anulujemy bez angażowania się w jakieś odkupienia, pokuty, ofiary? Przecież tak by było prościej.
Ano byłoby prościej, ale byłby w tym fałsz. A fałsz jest czymś gorszym w duchowymi sensie niż wszystko inne. Ja, jako chrześcijanin, wierzę że ostatecznie nie będzie ani odrobiny fałszu w docelowej rzeczywistości współbytujących świadomości.
Aby z jednej strony zachować prawdę, a z drugiej zachować podmiotowość człowieka, sprawa jest bardziej złożona. Mówiąc "nieważne co zrobiłeś złego, anuluję to, zapominam czynię nieistniejacym" w istocie:
- lekceważymy sam akt woli winowajcy
- lekceważymy cierpienie istot, które ucierpiały z winy winowajcy
- wprowadzamy bliżej nieokreśloną arbitralność w rozumienie świata - owa arbitralność czyni niewiarygodnym każde nasze następne postanowienie, decyzję. Bo skoro sobie "tak na pstryk", możemy anulować zdarzenia, to na takim świecie nic nie jest trwałe, wszystko jest możliwe, mamy kompletny chaos.
Chrześcijaństwo, z jego ideą odkupienia win, konstytuuje swoistą LOGIKĘ ROZLICZENIA ŚWIADOMOŚCI, jest w istocie obroną sensowności rozpoznań i trwałości tej rzeczywistości, w której bytują istoty czujące i wolne. Ono "wykombinowało rozwiązanie" czegoś co pozornie wygląda na sprzeczność nie do ominięcia. Sprzeczność wygląda następująco:
- oto ktoś świadomie dokonał wyboru, którego skutki są złe, a niewinne istoty przez to cierpią.
- ten fakt jest nieodwracalny, jest "zapisany w księdze życia", z której nic nie daje się wymazać, bo jest samą prawdą o istnieniu.
- ten fakt kładzie się nieusuwalną skazą na winowajcy, najdrobniejszy czyn plami umysł, który nie wył w stanie rozpoznać rzeczy poprawnie i rozpoznał wadliwie.
Jednak...
Czym jest samo stwierdzenie "winowajca jest obciążony złem swojego wyboru - grzechem, winą"?
- Ono jest wyprowadzone w oparciu o pewne założenia:
1. założenie o tym, że czyn był wystarczająco świadomy (winowajca wiedział co czyni)
2. założenie o tym, że czyn jest w ogóle przypisany do winowajcy (a nie przypisujemy go np. genom, sytuacji itp.)
3. założenie o tym, że skutki win, grzechy zachowują się w pamięci świata, jako obciążenie winowajcy.
Punkt 3 jest naturalny. W końcu, jeśli ktoś coś uczynił, to powinien być obarczony skutkami swojego decyzji (tutaj błędnej). Jednak w czym właściwie jest owa trwałość, niejako SUBSTANCJALNOŚĆ GRZECHU?
Jak się bliżej temu pojęciu przyjrzymy, to zrozumiemy, że OPIERA SIĘ NA NASZEJ WIERZE. Nie ma zasobnika na materię grzechu. Jest przekonanie winowajcy (może innych istot), że dany czyn go plami, bo nastąpił ewidentny rozdźwięk pomiędzy tym, kim dana osoba się chce widzieć, a tym kim się okazała w rzeczywistości. Ale tej wierze mogę przeciwstawić przeciwwiarę w postaci: uważam iż jest tak akt woli, działania, który ma moc zmazać sens pierwszej wiary. Tam była wiara i tu jest wiara. Co prawda nie anulowaliśmy czynu, nie anulowaliśmy cierpienia krzywdzonych istot, nie anulowaliśmy negatywnej oceny czyjejś decyzji. To wszystko trwa, ale...
nie ma już tego ciernia, nie jest ostateczna, bo UWIERZYLIŚMY, IŻ TO WSZYSTKO MA MNIEJSZY PRIORYTET, NIŻ AKT ODKUPIENIA ZA OWE WINY.
Owo zmazanie win nie jest prostą arbitralnością. Ono DOMAGA SIĘ czegoś więcej, niż prostego "anuluję, co chcę", domaga się czegoś W ZAMIAN, OFIARY. Tylko wtedy, gdy zmazanie win kosztuje (kosztuje wiele, naprawdę wiele) możemy powiedzieć ofiarom złych czyichś decyzji - to nie jest tak, że wasze cierpienie zlekceważyliśmy, uważamy za nieważne; to nie tak. Podobnie mówimy winowajcy: to nie jest tak, że byliśmy w stanie zwyczajnie wykasować twoją złą decyzje z historii świata - nie ona dalej jest i będzie trwała. Ale wierzymy, że całe to zło, jest słabsze niż ów ofiarny akt woli.
W ten sposób zachowana jest cała prawda o tym, jakie decyzje ludzie podejmowali, uszanowane całe ludzkie cierpienie, z win wynikające. A jednocześnie ci wszyscy, którzy PRZYZNAJĄ SIĘ WIARĄ do poprawności owej reguły PRZEBACZENIA I ODKUPIENIA, mają prawo - w zgodzie z samym sobą - uznać, iż ich złe czyny przestały na nich ciążyć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
decir
Dołączył: 04 Cze 2017
Posty: 411
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: kasztel Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:24, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Ponawiam pytanie : winny czego ?
szczególnie mając na uwadze ten punkt
Michał Dyszyński napisał: |
4. Jako chrześcijanin wierzę, iż dzięki ofierze Chrystusa, owa wina nie obciąża mnie w sposób absolutny. Prawo twarde, bezwzględne ugina się przed AKTEM WOLI OFIARNEJ, dobrowolnej ofierze mojego Zbawcy. |
Bo z całej twojej rozbudowanej tyrady to wynika ,że winny głownie tego, że jest się człowiekiem .
Oraz pamiętając ,że "rzekome źródło" konieczności tejże ofiary, a zarazem skazy natury ludzkiej ,to tylko konstrukcja literacka ,nie prawdziwe zdarzenie w czasie i przestrzeni .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33293
Przeczytał: 63 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:56, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
decir napisał: | Ponawiam pytanie : winny czego ?
szczególnie mając na uwadze ten punkt
Michał Dyszyński napisał: |
4. Jako chrześcijanin wierzę, iż dzięki ofierze Chrystusa, owa wina nie obciąża mnie w sposób absolutny. Prawo twarde, bezwzględne ugina się przed AKTEM WOLI OFIARNEJ, dobrowolnej ofierze mojego Zbawcy. |
Bo z całej twojej rozbudowanej tyrady to wynika ,że winny głownie tego, że jest się człowiekiem .
Oraz pamiętając ,że "rzekome źródło" konieczności tejże ofiary, a zarazem skazy natury ludzkiej ,to tylko konstrukcja literacka ,nie prawdziwe zdarzenie w czasie i przestrzeni . |
Człowiek jest winny tego (zdziwisz się pewnie widząc moją odpowiedź) CZEGO CZUJE SIĘ WINNY.
Pierwszy (pod pewnym względem jakoś ważniejszy, bo bardziej pierwotny) sąd nad człowiekiem, to sąd jego własnego sumienia. Czujemy się winni, że NIE SPROSTALIŚMY WŁASNYM OCZEKIWANIOM WZGLĘDEM TEGO, KIM CHCIELIŚMY SIĘ WIDZIEĆ.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:35, 03 Mar 2019 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | decir napisał: | Ponawiam pytanie : winny czego ?
szczególnie mając na uwadze ten punkt
Michał Dyszyński napisał: |
4. Jako chrześcijanin wierzę, iż dzięki ofierze Chrystusa, owa wina nie obciąża mnie w sposób absolutny. Prawo twarde, bezwzględne ugina się przed AKTEM WOLI OFIARNEJ, dobrowolnej ofierze mojego Zbawcy. |
Bo z całej twojej rozbudowanej tyrady to wynika ,że winny głownie tego, że jest się człowiekiem .
Oraz pamiętając ,że "rzekome źródło" konieczności tejże ofiary, a zarazem skazy natury ludzkiej ,to tylko konstrukcja literacka ,nie prawdziwe zdarzenie w czasie i przestrzeni . |
Człowiek jest winny tego (zdziwisz się pewnie widząc moją odpowiedź) CZEGO CZUJE SIĘ WINNY.
Pierwszy (pod pewnym względem jakoś ważniejszy, bo bardziej pierwotny) sąd nad człowiekiem, to sąd jego własnego sumienia. Czujemy się winni, że NIE SPROSTALIŚMY WŁASNYM OCZEKIWANIOM WZGLĘDEM TEGO, KIM CHCIELIŚMY SIĘ WIDZIEĆ. | Nie mam takich rozterek, bo jestem enough
The power of vulnerability | Brené Brown | TEDxHouston -> https://youtu.be/X4Qm9cGRub0
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|