|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:05, 06 Cze 2016 Temat postu: Teizm kulturowy, a teizm poszukujący duchowości |
|
|
Osobiście od jakiegoś czasu traktuję teizm jako konglomerat dwóch kierunków myślenia i rozwoju, opierające się właściwie o dość sprzeczne zasady:
teizm kulturowy - to religia, jaką ją najczęściej widzimy z zewnątrz, to owe wszystkie powtarzania wyuczonych za autorytetami słów, wykonywanie rytuałów, pielęgnowanie przynależności do swojej grupy. Ten rodzaj teizmu występuje we wszystkich religiach, a także ma swój odpowiednik w ateizmie.
teizm poszukujący duchowości - też występuje we wszystkich religiach (i ateizmie). Tworzą go ludzie jakoś tam duchowo przebudzeni, którzy mniejsze znaczenie przywiązują do religijnej ostentacji, a większe do rozwoju duchowości, intelektu, uczuć, uczciwości związków z ludźmi.
Pomiędzy tym teizmami panuje dość skomplikowana symbioza, a z drugiej strony zwalczanie się. Większość teistów startuje od teizmu kulturowego - bo ten jest najbardziej widoczny w społeczeństwie. Jedni na owym kulturowym poziomie pozostaną - bo dla nich istotą religii jest właśnie to chodzenie z innymi ludźmi w ustalone dni, w ustalone miejsca i wykonywanie rytuałów. Oni nie pytają za wiele o istotę tego wszystkiego co robią - owo robienie jest samą istotą. Z drugiej strony, części ludzi takie po prostu chodzenie i wykonywanie rytuałów po pewnym czasie przestaje wystarczać. Właściwie to często od początku już im nie wystarcza. Tych ludzi, poszukujących duchowości, drażni gdy zbyt wiele uwagi poświęca się czystej ostentacji, nie pytając co tam "w środku", jaki jest głębszy sens religii. Tacy ludzie robią się niewygodni teistom z pierwszej grupy, czyli zwykle rytualnym tradycjonalistom. Bo jednak silne przylgnięcie do rytuałów i tradycjonalizmu jest zwykle związane z pustką w obszarze duchowości. To dlatego ktoś skupia się na samych rytuałach, że nie widzi nic poza nimi. Gdyby widział, to by rytuał potraktował jako pretekst, zapalnik, narzędzie, ale nie jako cel sam w sobie.
Jesteśmy - my ludzie - wrzuceni w dychotomię - pewien rodzaj starcia pomiędzy tym co czysto zewnętrzne, a tym co głęboko duchowe. To pierwsze ma tę siłę, że "jest" widzialne, dotykalne, a przez to wydaje się wielu bardziej "prawdziwe". Jednak owa prawdziwość jest złudzeniem - bo aby wszystko to, co się zdarza uzyskało trwałość, aby nie znikło bezpowrotnie już w ułamek sekundy po tym, jak się dokonało, niezbędne jest, aby jakiś umysł to ZAPAMIĘTAŁ, PRZETWORZYŁ, PONIÓSŁ W NASTĘPNE CHWILE. Zdarzenia "są" tylko przez krótki moment - jako zdarzenia, w chwilę ich zaistnienia - a "trwają" dopiero w nowej postaci - przez wieki, gdy osiądą w umysłach, w duchowości. Dlatego, choć wielu duchowość wydaje sie być taka niekonkretna, a przez to nieistniejąca, to jednak ona jest clou, ona jest istotą bytu. Zdarzenia same z siebie są jak bąbelki gotującej się wody - co chwila jakiś powstaje, ma swój krótki epizod "bycia", ale za chwilę nie zostałby po nim ślad, rozpływa się w nicość.
Oczywiście rytuały mają swój sens i miejsce. One przypominają umysłom pewne rzeczy, odnawiają powiązania w umyśle, aby ten nie zagubił się, przywalony ciężarem wszystkiego tego, co się zdarza w życiu. Jednak oddanie się tym rytuałom bez reszty jest zagubieniem istoty, zagubieniem siebie, wreszcie podważaniem sensu dla owych rytuałów, bo przecież nie chodzi o to, aby były one tylko wykonywane i już. Gdyby samo wykonywanie rytuałów wypełniało ich istotę, to celowe byłoby napisanie programów komputerowych, które owe rytuały idealnie by powtarzały - już bez świadomości, bez uczuć - tylko puste powtarzanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ircia
Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:36, 22 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z tym podziałem ,ale trochę przy nim pomajstruję, gdyż słowo teizm na mój gust nie pasuje, bo:
Cytat: | teizm kulturowy - to religia, jaką ją najczęściej widzimy z zewnątrz, to owe wszystkie powtarzania wyuczonych za autorytetami słów, wykonywanie rytuałów, pielęgnowanie przynależności do swojej grupy. Ten rodzaj teizmu występuje we wszystkich religiach, a także ma swój odpowiednik w ateizmie. |
A buddyzm? szczególnie np tybetański? Rytuałów mnóstwo, ale teizmem to to nie jest... Do tego niektóre rytuały wywodzące się z ideologii przyjmują formy do złudzenia przypominające religie ( kult przywódcy w państwach totalitarnych, ale też zachowania pewnych subkultur.
Proponuję: Religie zorganizowane/ideologie zrytualizowane?/rytuały społeczne obejmujące sferę sacum?
Cytat: | teizm poszukujący duchowości - też występuje we wszystkich religiach (i ateizmie). Tworzą go ludzie jakoś tam duchowo przebudzeni, którzy mniejsze znaczenie przywiązują do religijnej ostentacji, a większe do rozwoju duchowości, intelektu, uczuć, uczciwości związków z ludźmi.
|
Sam piszesz że ateiści też potrafią być nastawieni na duchowość... więc może po prostu mówić o szeroko pojętej duchowości poszukiwanej we własnym wnętrzu? Bo szukanie jej na zewnątrz prowadzi do powstania guru, świętych pism, świętych miejsc, rytuałów ,świętych roślin, grzybów, napojów...
Duchowość poszukiwana na zewnątrz można by wpisać pomiędzy, bo to zazwyczaj etap początkowy do religii zorganizowanej, choć może być to też element uzupełniający duchowość wewnętrzną.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adriatyk
Proszę oczyść posty w DR
Dołączył: 06 Mar 2016
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:31, 22 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Ircia napisał: | szeroko pojętej duchowości poszukiwanej we własnym wnętrzu |
Tak, Dyszyński, musimy sobie to powiedzieć, bez złotych myśli Irci, zeszlibyśmy na manowce. Aby poszukiwanie duchowości dało rezultaty, musimy odrzucić precz wszystko, co z zewnątrz, broń boże wziąć nam do ręki jaką książkę, ale i też całkowicie odizolować musimy się od wszelakich relacji społecznych, w nich tylko zgryzota i porubstwo, a jeszcze każda kanalia tylko by zawsze co chciała od nas wyłudzić, że już opędzić się od plugastwa nie idzie, tak więc, tylko zupełnie sami w jakim cichym zakątku, aby nas nikt nie podglądał, będziemy się wgłębiać w siebie, aby głęboko sięgać w duchowość. Jest to jednak bardzo wyczerpujące, a do wzmocnienia szlachetnego ducha, dobra jest dobrze wyleżakowana whisky, czy nawet jeszcze lepsza kokaina, a nie, broń boże, jak dla ducha plugawego, bimber i heroina.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33546
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 23:49, 22 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Ircia napisał: | Cytat: | teizm poszukujący duchowości - też występuje we wszystkich religiach (i ateizmie). Tworzą go ludzie jakoś tam duchowo przebudzeni, którzy mniejsze znaczenie przywiązują do religijnej ostentacji, a większe do rozwoju duchowości, intelektu, uczuć, uczciwości związków z ludźmi.
|
Sam piszesz że ateiści też potrafią być nastawieni na duchowość... więc może po prostu mówić o szeroko pojętej duchowości poszukiwanej we własnym wnętrzu? Bo szukanie jej na zewnątrz prowadzi do powstania guru, świętych pism, świętych miejsc, rytuałów ,świętych roślin, grzybów, napojów...
Duchowość poszukiwana na zewnątrz można by wpisać pomiędzy, bo to zazwyczaj etap początkowy do religii zorganizowanej, choć może być to też element uzupełniający duchowość wewnętrzną. |
Oczywiście areną duchowości są nasze wnętrza. Na zewnątrz szukamy inspiracji, ale ostatecznie to wnętrze decyduje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ircia
Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:35, 23 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Adriatyk napisał: | Ircia napisał: | szeroko pojętej duchowości poszukiwanej we własnym wnętrzu |
Tak, Dyszyński, musimy sobie to powiedzieć, bez złotych myśli Irci, zeszlibyśmy na manowce. Aby poszukiwanie duchowości dało rezultaty, musimy odrzucić precz wszystko, co z zewnątrz, broń boże wziąć nam do ręki jaką książkę, ale i też całkowicie odizolować musimy się od wszelakich relacji społecznych, w nich tylko zgryzota i porubstwo, a jeszcze każda kanalia tylko by zawsze co chciała od nas wyłudzić, że już opędzić się od plugastwa nie idzie, tak więc, tylko zupełnie sami w jakim cichym zakątku, aby nas nikt nie podglądał, będziemy się wgłębiać w siebie, aby głęboko sięgać w duchowość. Jest to jednak bardzo wyczerpujące, a do wzmocnienia szlachetnego ducha, dobra jest dobrze wyleżakowana whisky, czy nawet jeszcze lepsza kokaina, a nie, broń boże, jak dla ducha plugawego, bimber i heroina. |
Lubię Cię za to że pięknie wskazujesz że dane sformułowanie myśli można łatwo doprowadzić do absurdu i masz rację - to co napisałam można w ten sposób odebrać i dobrze że zwróciłeś na to uwagę - dziękuję.
Problem chyba leży w tym że ja inaczej traktuję nasze wnętrze - ono nie jest a przynajmniej nie powinno być odizolowane od różnorodnych doznań, chodzi mi o to że np książka, czy inny wytwór społeczeństwa może być impulsem, inspiracją, tak jak inspiracja dla artysty, ale wena twórcza pochodzi z jego wnętrza, nie ma co uzależniać jej od takich a nie innych doznań( 'wena nie przyjdzie gdy wyrzucisz moje stare gazety z pracowni' - autentyk od znajomego malarza...)
Osobiście wszelkie 'duchowe' praktyki izolacji od codzienności, od społeczeństwa to także uzależnianie się od warunków otoczenia- jak ktoś umie medytować tylko w długotrwałej ciszy i w pozycji lotosu to jego medytacja jest zależna od otoczenia, czy nie rozsądniej uznać że to stan umysłu i że da się to robić w tramwaju czy podczas zmywania naczyń?
Co do inspiracji, to mimo że pochodzi ona z zewnątrz, to tylko pozornie, bo to co na nas działa jest zależne od naszego stanu wewnętrznego i nastawienia, podział na wewnątrz i zewnątrz jest umowny( nawet rozważając ciało ludzkie i jego otocznie- granica jest umowna - pomyśl o tym trochę)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy
|
Wysłany: Śro 15:26, 23 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Ircia napisał: | Osobiście wszelkie 'duchowe' praktyki izolacji od codzienności, od społeczeństwa to także uzależnianie się od warunków otoczenia- jak ktoś umie medytować tylko w długotrwałej ciszy i w pozycji lotosu to jego medytacja jest zależna od otoczenia, czy nie rozsądniej uznać że to stan umysłu i że da się to robić w tramwaju czy podczas zmywania naczyń? |
Nie trywializujmy. Zazwyczaj medytacja wiąże się z wysokim skupieniem na bardzo subtelnych emocjach, co jest praktycznie niemożliwe w tramwaju. Oczywiście, nawet podczas zmywania można odprężyć umysł, ale taka medytacja nie da większych efektów.
Nie bez powodu, większość technik medytacyjnych wymaga reduckcji bodźców zmysłowych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ircia
Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:36, 23 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Masz rację, redukcja bodźców zazwyczaj jest potrzebna aby uzyskać głęboki stan, natomiast przynajmniej u mnie trening właśnie w tramwaju dawał super rezultaty, bo gdy nauczyłam się wyciszać umysł w takich warunkach, wyniki podczas medytacji w względnym spokoju bardzo się zmieniły na plus, wydaje mi się że każdy powinien sobie sam na drodze prób i błędów dobrać odpowiednie techniki i miejsca, natomiast rozwala mnie fakt jak wiele osób zajmujących się medytacją do przesady zwraca uwagę na formę zewnętrzną z góry zakładając że gdzieś się da a gdzieś nie, że tylko taka forma czy pozycja może dawać dobre rezultaty - dla jednego może to być prawdą, dla kogoś innego niekoniecznie, oczywiście znaczenie ma też czego oczekujemy od medytacji, bo to szerokie pojęcie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adriatyk
Proszę oczyść posty w DR
Dołączył: 06 Mar 2016
Posty: 3005
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:16, 23 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Puszkowanie sensu życia poza społeczeństwem, jest zbrodnią przeciw społeczeństwu i takich zbrodniarzy należy eksterminować – doły z wapnem są najlepszym miejscem do medytacji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy
|
Wysłany: Czw 10:52, 24 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Ircia napisał: | natomiast rozwala mnie fakt jak wiele osób zajmujących się medytacją do przesady zwraca uwagę na formę zewnętrzną z góry zakładając że gdzieś się da a gdzieś nie, że tylko taka forma czy pozycja może dawać dobre rezultaty |
Ciężko mi się odnieść, bo nie wiem o jakiej technice piszesz, ale też kiedyś uważałem, że nie o formę zewnętrzną chodzi. Spróbuj jednak posiedzieć ze złą posturą przez dłuższą chwilę, a zamiast wyciszyć bodźce wywołasz ich całą lawinę. Wyciszyć umysł nie jest trudno, problem pojawia się kiedy musisz wyciszyć go do poziomu, w którym możesz go obserwować. Jeżeli masz złą posturę, to albo niewygoda zakłóci ci doznanie, albo zaśniesz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ircia
Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:05, 24 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Może dlatego inaczej patrzę na sprawę że kiedyś starałam się obserwować wyciszony umysł, a obecnie wolę obserwować go w akcji,właśnie skupiać się na doznaniach, bo gdy obserwowałam wyciszony to zawsze dochodziłam do tego samego stanu, nie powiem mającego swój urok, może aż za duży( opisać się tego jak należy nie da, to coś jakby czas przestawał istnieć, wszystko się zlewało w jedność, takie czyste istnienie, wszystko i nic na raz). Być może doszłam nie do tego o co chodzi, może kiedyś wrócę np. do medytacji w pozycji lotosu, której zalety dostrzegam.
Ogólnie nie mam nic przeciwko formie zewnętrznej, ona staje się problematyczna gdy staje się numerem jeden. Tak samo nie mam nic przeciwko obrzędom w różnych religiach o ile komuś daje to głębokie przeżycia i nie prowadzi do niczyjej krzywdy to wszystko ok, z tym że z moich obserwacji wynika że często ludzie tak skupiają się na formie że brakuje 'ciasta' ...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5571
Przeczytał: 52 tematy
|
Wysłany: Czw 15:20, 24 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Rzecz w tym, aby obserwować go w akcji, na bardzo subtelnym poziomie, żeby zrozumieć jak i dlaczego pewne aktywności się pojawiają. Do tego potrzebna jest wysoka trzeźwość i głębokie wyciszenie, wtedy widać jak myśli kiełkują i możliwy jest wgląd.
Na uzyskanie pozytywnego efektu, są lepsze sposoby niż medytacja.
Cytat: | np. do medytacji w pozycji lotosu, której zalety dostrzegam. |
Lotos jest dobry, bo ma stabilną trójkątną podstawę i prosty kręgosłup. Ta pozycja nie jest magiczna, raczej bardzo praktyczna.
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Czw 15:44, 24 Maj 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|