Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rygoryzm, dyscyplina relacji z Bogiem w religiach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33373
Przeczytał: 72 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:13, 07 Cze 2024    Temat postu: Rygoryzm, dyscyplina relacji z Bogiem w religiach

Zdecydowana większość religii postuluje jakieś postacie rygoryzmu. Oczywiście są różnice - jedne wyznania są bardziej twarde pod tym względem, inne mniej, w jednych grupach wyznaniowych na pierwszym miejscu zdecydowanie jest posłuszeństwo, wypełnianie wyznaczonych rytuałów i schematów, w innych bardziej dopuszcza się (czasem promuje) spontaniczność osób w relacjach z Bogiem.

Temat ten ogólnie trochę powstał mi na kanwie skojarzenia z innym wątkiem. http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-1575.html#800431
Napisałem tam w odpowiedzi:
Michał Dyszyński napisał:
wypowiadanie się w kwestii ŻE należy chwalić Boga (co chyba było od początku jasne i czego oczywiście nie neguję), a nie dotyka kwestii JAK należy chwalić, aby nie było to tak samo jak z ziemskimi tyranami. Wskazywanie POWODÓW, DLACZEGO WARTO JEST CHWALIĆ wystąpi bowiem zarówno przy chwaleniu Boga, jak i tyrana. Powody te będą oczywiście inne, ale ich efekt i tak będzie ostatecznie sprowadzał się do przynaglenia: więc należy chwalić! (tak Boga, jak i tyrana ludzkiego). A mi tu chodzi o to, aby jakoś obejść kwestię namawiania do tego chwalenia, bo to nie różnicuje tyranów i Boga. Namawianie będzie i tu, i tu. Co będzie przy chwaleniu Boga, a nie ma tego przy chwaleniu tyranów? Jeśli sugestią jest "patrz na to zewnętrzne piękno", to wydaje mi się to dalej aspekt nieróżnicujący, gdyż u tyrana będzie też jakiś odpowiednik - też będzie wskazanie np. "patrz jak tyran pięknie zorganizował demonstrację", albo "zachwyć się, jaką wspaniałą broń tyran zademonstrował na defiladzie", albo nawet "tyran ustanowił gdzieś park narodowy - zachwycaj się tym parkiem i jednocześnie chwal tyrana".

A jeślibyś miał skłonić się ku mojej (chyba już jakoś widocznej) sugestii, iż ten aspekt delikatności uczuć, szczerości, spontaniczności, odróżniający chwalenie ze strachu i przymusu od chwalenia "które samo wyrywa się z serca" jest jakoś ważny i cenny, to zadam od razu drugie ważne pytanie: co w ogóle DAJE SZANSĘ na spontaniczne delikatne i szczere emocje w takowym chwaleniu?


Dyscyplina, rygory kontra szczerość reakcji?...
To jest pytaniem, to chcę tu poruszyć. Czy da się to ze sobą pogodzić?...
Bo mam wrażenie, że w bardzo wielu wyznaniach, grupach religijnych (nie chcę wskazywać palcem, bo wtedy dyskusja będzie w stylu apologetycznym, czyli wymieniając ciosy, zaś chodzi mi o WNIKANIE W OGÓLNE MECHANIZMY PSYCHIKI) rygoryzm stał się cnotą niemal najwyższą - tak bardzo cenioną, że prawie nie ma tam już miejsca na aspekt spontaniczności, szczerości, osobistego stosunku do choćby chwalenia Boga tak z serca, zamiast "jak wszyscy, bo tak trzeba".
Czy Bogu może zależeć na wyznawcach, którzy mają zabetonowane rygoryzmem i dyscypliną, skarlałe osobiste emocje i odczuwanie?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:26, 07 Cze 2024    Temat postu: Re: Rygoryzm, dyscyplina relacji z Bogiem w religiach

Michał Dyszyński napisał:

Czy Bogu może zależeć na wyznawcach, którzy mają zabetonowane rygoryzmem i dyscypliną, skarlałe osobiste emocje i odczuwanie?...

Niepodobna. Natomiast trzeba mieć na uwadze poniższe:

Mt 7, 13-14
713 Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Pią 12:27, 07 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33373
Przeczytał: 72 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:35, 07 Cze 2024    Temat postu: Re: Rygoryzm, dyscyplina relacji z Bogiem w religiach

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Czy Bogu może zależeć na wyznawcach, którzy mają zabetonowane rygoryzmem i dyscypliną, skarlałe osobiste emocje i odczuwanie?...

Niepodobna. Natomiast trzeba mieć na uwadze poniższe:

Mt 7, 13-14
713 Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!


No więc teraz należałoby tu rozszyfrować, co jest odpowiednikiem bramy ciasnej, a co szerokiej. W kontekście rygoryzmu można przyjąć dwie przeciwstawne opcje, co jest tą zbawienną, wąską bramą:
1. zbawienny jest rygoryzm, który szczerość uczuć stłamsi.
2. zbawienne jest zachowanie szczerości, osobistości uczuwania.

Co przemawia za opcją 1, a co za opcją 2?...
Za opcja 1 przemawia m.in.:
Rygoryzm jest stawianiem sobie ograniczeń, utrudnianiem sobie działań i postaw. Skoro ktoś dostosowuje się do twardych, narzuconych mu rygorów, to znaczy, że porzuca to, co spontanicznie sie w nim tworzy, a co można podejrzewać zasadnie o to, że jest po prostu przyjemne i łatwe. Rygoryzm jest twardy, wymusza, a więc ćwiczy charakter, wolę człowieka - jeśli się rygorystycznie coś realizuje, to wygodnictwo wtedy już nie może być tym pierwszym motywem, to tak jak brama wąska jest niewygodna, tak i człowiek w tej niewygodzie się tu doskonali, dąży ku zbawieniu.

Za opcją 2 przemawia m.in.:
Aspekt szczerości jest w każdym rozpoznaniu, jest niezbywalny, bo to "szczerze" widzimy, słyszymy, to nie jakimś narzuconym sobie rygorem widzimy psa na ulicy, lecz widzimy tego psa BIORĄC WPROST TO, CO SIĘ W ODCZUWANIU JAWI. Postulat podmieniania tak po prostu wszystkiego co szczere, czyli wprost z odczuwania, na odgórne i rygorystyczne oznaczałby de facto, że mamy nie widzieć, nie słyszeć, nie czuć dotknięcia itp. tylko w zamian "dowiadywać się od źródła rygoru" co doznajemy. Bo jeśli to odgórnie zdefiniowane ma rządzić, blokując spontaniczność, to KONSEKWENTNIE nie wolno jest "po prostu odczuć chlodu", "po prostu usłyszeć płaczu dziecka", "po prostu zgodzić się na to, że wrażenie gorąca, jakie czujemy świadczy o tym, że nasza ręka dotknęła rozpalonego żelaznego elementu". To zaś przecież byłby absurd.
Nie da się zatem do zera wykasować aspektu spontanicznego odczuwania z życia. Zaś każda forma zaprzeczania jakiemuś odczuwaniu, sprowadzi sie realnie do chaotycznej podmiany tego, co się czuje, na de facto nie wiadomo co. Jeśli ktoś twierdzi, że rygorami jest w stanie zastąpić (tak w ogólności) spontaniczność, to się oszukuje, bo raczej musiałby umrzeć, niż to uda mu się zrealizować!
Realnie można jedynie wybierać sobie, że w tym konkretnym przypadku spontaniczność zastąpimy takim to a takim z góry założonym rygorem, co przy braku pewnej wiedzy na temat tego, co nas w życiu spotka, będzie jakąś formę upiornego dekretowania z góry, czym będzie na pewno to, z czym życie nas za chwilę zetknie.
Zatem udawanie, iż w ogóle z zasady udało nam się pozbyć spontaniczności i szczerości na rzecz rygoryzmu, jest zakłamywaniem rzeczywistości. Zaś z zaklamywania raczej nic trwale dobrego nie powstanie.

Ja sam ową "zbawczą szerokość bram" przede wszystkim wiązałbym właśnie z aspektem zakłamywania.
Zakłamywanie jest tym mentalnym wygodnictwem, tą "szeroką bramą", którą się zmierza. Zaklamywanie jest bowiem tą postwą w stylu: nie spodobało mi się to, co widzę? - to powiem teraz, że ujrzałem coś innego - że zdarzyło się to, co chciałbym aby było...

Psycholodzy ciekawie opisują efekt zakłamywania stosowany przez ludzi, którzy (niby) walczą z nadmiernym obżeraniem się - jest tzw. "fatlogic". Logika żarłoka, który ciągle ulega sobie jedząc tłuste mięsa, popijając słodkimi napojami, dorzucając kaloryczne przekąski, a na koniec jeszcze pożerając potężny deser, w wielu przypadkach prowadzi do prób desperackiego usprawiedliwienia przed sobą tej postawy słabości, np. w ten sposób, że do którejś z potraw doda dodatkowo ketchupu. Bo przecież ketchup jest z pomidorów! Ketchup to warzywo!... Więc nasz żarłok (przynajmniej w wewnętrznym swoim dialogu) ogłasza: zdrowo się odżywiam, bo przecież jem warzywa - dokładnie tak jako to sugerują dietetycy!
Fatlogic jest pięknym przykładem postawy zakłamywania, polegającym na tym, że robiący rzeczy jakoś tam złe, te których powinien się wstydzić, znajduje sobie jakiś dodatkowy "usprawiedliwiacz", na którym skupia swoją uwagę, odwodząc wszelkie zarzuty od tego, co jest przecież dominujące. Nie liczy się blians, nie liczy ogólne rozliczenie tego, co ktoś robi, bo "robi się najważniejsze" to wybrane, co ma skupić uwagę. Dodatek z warzywem (tak na marginesie ketchupy zwykle mają też, obok przecieru z pomidorów znaczne dodatki cukru, więc ich zdrowotność też jest ogólnie dyskusyjna) ma usprawiedliwić obżarstwo.
Tak samo funkcjonują mentalnie liczni rygoryści religijni - skupiają uwagę na jakimś rygorze, którego rzeczywiście dopilnowują, aby mieć potem pretekst do robienia cokolwiek w pozostałych obszarach.
Ostro w tej kwestii zaklamania wypowiadał się z resztą Jezus:
Mateusz Ewangelista, 23 napisał:
(23) Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. (24) Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! (25) Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. (26) Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta. (27) Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. (28) Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości.

Postawa zakłamania jest, co ciekawe przypisana tym z definicji "najbardziej religijnym", właśnie powołanym do bycia strażnikami wierności Bogu - faryzeuszom:
Ewangelista Łukasz, 11 napisał:
(46) On odparł: I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie.


Niejeden może tu zaoponuje: ale przecież uleganie sobie też często jest drogą w kłamstwo, zaś oddanie się rygoryzmowi jest odstąpieniem tej drogi.
Problemem jednak jest przecież CO miałoby być tym kłamstwem, tym błędem!
Z góry zakładanie, że spontaniczne doznanie czegoś jest błędne, PRZY KONSEKWENTNYM TEGO UZNANIU oznacza przecież, iż NICZEMU nie mamy prawa uwierzyć. Ono oznacza, iż nie wolno nam uwierzyć (może nawet należałoby zaprzeczyć...) temu, że widzimy jadący samochód na przejściu dla pieszych, czy temu, że stoi przed nami kubek z herbatą, której możemy się napić.
To byłaby schizofrenia, niezdolność do jakiegokolwiek działania, nie moglibyśmy wtedy zasadnie podjąć żadnej decyzji, musielibyśmy się uznać z góry za szalonych.
Tu pewnie zwolennicy obrony rygoryzmu zobaczą jeszcze jedną ścieżkę obrony: nooo, pewne rzeczy są oczywiste! Nie mówmy o zrezygnowaniu z uznania, iż samochód na ulicy jedzie, gdy go widzimy; to oczywiście uznajemy, bo to jest dla wszystkich jasne. Mówmy o tym, gdy kwestie dotykają właśnie jakiejś sprawy moralnej, rygoru religijnego. O to przecież chodzi!
Ta obrona jednak byłaby skuteczna tylko wtedy, gdyby człowiek był wyposażony w jakiś 100% pewny mechanizm, pozwalający na odróżnienie owych "oczywistości" od tych, gdy odczucia ludzkie błądzą, czyli dalej zbawienny robiłby się rygoryzm. Ja nie znam takiego mechanizmu i nigdy o nim nie słyszałem. Więcej! - Oto nawet jeśli gdzieś rygor jest stosowany w jakiejś sytuacji, to i tak rozpoznanie tej sytuacji, jako kwalifikującej się pod ów rygor, zachodzi poprzez użycie spontanicznych rozpoznań zmysłów, odczuć, myśli. I tak każdy (dla zwolenników "zbawienny") rygor jest "zabrudzony" wstępem do jego stosowania wynikającym z konieczności użycia funkcji pod rygory już nie podlegających. Więc co tu się czarować?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 17:48, 07 Cze 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:40, 24 Cze 2024    Temat postu: Re: Rygoryzm, dyscyplina relacji z Bogiem w religiach

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Czy Bogu może zależeć na wyznawcach, którzy mają zabetonowane rygoryzmem i dyscypliną, skarlałe osobiste emocje i odczuwanie?...

Niepodobna. Natomiast trzeba mieć na uwadze poniższe:

Mt 7, 13-14
713 Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!


No więc teraz należałoby tu rozszyfrować, co jest odpowiednikiem bramy ciasnej, a co szerokiej. W kontekście rygoryzmu można przyjąć dwie przeciwstawne opcje, co jest tą zbawienną, wąską bramą:
1. zbawienny jest rygoryzm, który szczerość uczuć stłamsi.
2. zbawienne jest zachowanie szczerości, osobistości uczuwania.

Ani jedno ani drugie. Zbawienny jest złoty środek. Rygoryzm bez duchowości to faryzeizm, a duchowość bez rygoryzmu to lucyferianizm. Jedno i drugie czyni człowieka niewolnikiem tego świata, pierwsze pod płaszczykiem religijności, drugie - pod płaszczykiem duchowości. I warto zauważyć, że jedni i drudzy tę drugą część postrzegają jako niepotrzebną, faryzeusze odrzucają duchowość i samą religijnością chcą się wspiąć do Królestwa, a lucyferianie analogicznie odrzucają religię i samą duchowością chcą się wspiąć do Królestwa, podczas gdy ciasność bramy na tym polega, że trzeba precyzyjnie wypośrodkować te obie tendencje, by siebie nawzajem uzupełniały i sobie nawzajem służyły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin