|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33358
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:46, 05 Sie 2022 Temat postu: Religia - chodzi o rozwój duchowości, czy o władzę? |
|
|
Mam wrażenie, że w rozwoju praktycznie wszystkich większych religii podstawowe jest pytanie o CEL - czemu ma tak naprawdę ma służyć religia?
I tu obserwować można zaskakujące "niedomówienie w praktycznym działaniu" religii. Albo wręcz czasem po prostu manipulację, polegającą na tym, że autorytety religijne formalnie, na zewnątrz deklarują cel rozwoju duchowości, zaś już w praktycznym działaniu "dziwnie okazuje się", iż chodzi o władzę i splendory...
Problem nie jest związany wyjątkowo z żadną konkretną religią, jest powszechny na całym świecie. Trudno jest znaleźć wyznanie, w którym by się on nie pojawił. Dlaczego tak jest?...
- Według mnie w znacznym stopniu wynika to ze swoistej "logiki" głoszenia religii (słowo "logika" jest tu użyte w znaczeniu znacząco innym, niż np. logika matematyczna - stąd cudzysłów). Aby w ogóle uzyskać efekt usłyszenia i zaakceptowania przekazu duchowego, głoszący stara się być jak najbardziej przekonywujący, stara się pokazać jako ten, kto ma coś ludziom cennego do powiedzenia, którego WARTO JEST SŁUCHAĆ. A ponieważ naturalnym jest, że ludzie słuchają nie każdego dowolnego człowieka, który coś tam głosi, lecz osób jakoś wyróżniających się, wybranych, to głosiciel dowolnej właściwie idei musi jakoś się zaprezentować, jako ten, który ma prawo do bycia wyróżnionym. Inaczej przekaz byłby zlekceważony.
Problem w tym, że w momencie gdy głoszący - załóżmy nawet że głoszący szczerze, a do tego słuszne idee - już godności bycia autorytetem dla jakiejś grupy ludzi dostąpi, to dalej - znowu ze słuszną intencją - będzie zapewne chciał wzmocnić osiągnięty efekt, będzie chciał być jeszcze bardziej przekonywujący. Czyli będzie próbował wzmacniać swój autorytet. A jak już go wzmocni, to pojawia się "efekty dalszego rzędu", czyli nagle przyjemny dla głosiciela status osoby ważnej i cenionej, uzyskanie władzy nad ludźmi, często też lepszego dostępu do środków materialnych. To dodatkowo głosicielowi zdaje się potwierdzać, iż jest na słusznej drodze - wszystko mu się składa razem, wręcz może być przekonany, że to Bóg mu daje te korzyści, jako wynagrodzenie za włożony w Jego głoszenie trud.
Co się dalej dzieje?...
Mamy tu sporo pozytywnych sprzężeń zwrotnych, które głosicielom promującym się jako wielkie autorytety, praktycznie uniemożliwiają często zorientowanie się, że coś tu może być nie tak, coś zaczęło się psuć...
Ludzie reagujący na głos autorytetu będą mieli tendencję do chwalenia owego autorytetu, nie wątpienia w jego słowa. Większość taka będzie. I większość, NAWET JEŚLI NIEWIELE ROZUMIE z tego, co autorytet głosi, będzie robiła dobre wrażenie, dawała autorytetowi OZNAKI AKCEPTACJI. Autorytet zapewne odbierze te oznaki jako potwierdzenie obranej strategii głoszenia, jako to, że właśnie tak należy czynić, że trzeba iść za ciosem, kontynuując wybrany kierunek swojej misji.
Problem w tym, że tak naprawdę autorytet nie wie, czy okazywana mu akceptacja i szacunek wynikają z tego, że dobrze wykonuje swoją misję, czy bardziej z tego, że działa tu sama magia autorytetu...
Ludzie w większości działają trochę na podobieństwo zwierząt- - instynktownie. A instynkt władzy jest silny. Dlatego ludzie, ulegając mu, będą autorytarnemu głosicielowi dawali oznaki swojej akceptacji i uniżoności, ZUPEŁNIE NIEZALEŻNIE OD JAKOŚCI I WARTOŚCI GŁOSZONYCH IDEI. Historia świata zna bardzo liczne przykłady zawierzenia przez tłumy autorytetom toksycznym, złym, głoszącym bardzo szkodliwe idee - np. idee mordowania grup ludzi, całych narodów, niszczenia cennych dóbr, krzywdzenia na wiele sposobów. Tłumowi autorytety są w stanie wmówić prawie wszystko. Co potem autorytetom buduje wrażenie, iż wszystko gra, iż zaistniały stan rzeczy potwierdził słuszność zarówno głoszonych idei, jak i sposobów ich głoszenia. Władza, którą autorytety zdobyły jest dodatkowo jak afrodyzjak, jak narkotyk. Bardzo trudno jest zatem w takiej sytuacji zachować obiektywizm, rozsądek, uczciwość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33358
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:48, 05 Sie 2022 Temat postu: Re: Religia - chodzi o rozwój duchowości, czy o władzę? |
|
|
Tak sobie w powyższym kontekście jeszcze myślę, jaką właściwie postawę powinien przyjąć odpowiedzialny, etyczny głosiciel idei?
Bo mam zasadę, że gdy coś twierdzę, jakieś stanowisko zajmuję, staram się zawsze chociaż na chwilę stanąć mentalnie po stronie krytyków tego, co napisałem. Więc sam siebie tu skrytykuję zarzutem: to co właściwie, Michale, tutaj radzisz?
Ma głosiciel idei - które przecież uważa za słuszne i warte głoszenia - się gdzieś schować mentalnie w postawę "ja nic nie wiem, niczego nie wyraziście głoszę, tylko tak sobie mówię"?...
Jakby praktycznie miało wyglądać takie nie bycie toksycznym autorytetem?...
Odpowiedź nie jest łatwa...
Trochę paradoksalnie uważam, że wskazówką może być coś w rodzaju...
oświeconego cynizmu w głoszeniu.
Jak rozumiem owo pojęcie oświeconego cynizmu?...
- Przede wszystkim jako odejście od naiwnego idealizowania tego, co się głosi, naszego w głoszeniu udziału, reakcji ludzi.
Odpowiedzialny głosiciel ma według mnie obowiązek KONTROLOWANIA, CZY ODBIORCY JESZCZE MYŚLĄ...
Odpowiedzialny głosiciel powinien mieć świadomość tego, że lansowanie się na autorytet ma bardzo silne negatywne konsekwencje w zakresie samej skuteczności głoszenia idei. Odpowiedzialny głosiciel idei powinien być bardzo czujny wobec wszelkich oznak przytakiwania mu, wyrażanej akceptacji, chwalenia. Odpowiedzialny głosiciel powinien być bardzo wyczulony na ODZEW, wyrażany nie na pokaz, a szczerze. Odpowiedzialny głosiciel musi sam się bardzo pilnować, być bardzo upierdliwym kontrolerem skuteczności swojego głoszenia. I bardzo ważne jest, aby przy tym nie skupiać się na skuteczności prostej!
Typowym błędem głoszenia, nauczycielstwa jest uznawanie skuteczności głoszenia/nauczania po tym, że słuchacze POWTARZAJĄ POSŁUSZNIE to, co im powiedziano.
Tymczasem w odpowiedzialnym głosicielstwie nie chodzi o wychowanie sobie papug, które słowo w słowo będą powtarzały głoszone tezy. Bo im bardziej coś powtarzane jest słowo w słowo, tym bardziej zasadne staje się podejrzenie, że powtarzający nie ma własnego zdania na dany temat, czasem wręcz zupełnie nie wie, o co chodzi, ale że powtórzyć same słowa nie jest trudno, to to właśnie robi. Robi to, bo uznał, iż tego właśnie się od niego oczekuje. Właśnie takiej papuziej postawy odpowiedzialny głosiciel stara się wszelkimi możliwymi środkami u swoich odbiorców uniknąć.
I tak jak dla dobrego nauczyciela najcenniejsi są uczniowie, którzy zadają pytania i drążą, tak do głosiciela innych idei, w tym religijnych, najcenniejsi powinni być właśnie nie ci, którzy pokornie odtwarzają to, co im ogłoszono, lecz ci, którzy testują przekaz w ogniu stawianych problemów, pytań, wątpliwości.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 13:57, 05 Sie 2022, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33358
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:10, 06 Sie 2022 Temat postu: Re: Religia - chodzi o rozwój duchowości, czy o władzę? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Odpowiedzialny głosiciel ma obowiązek KONTROLOWANIA, CZY ODBIORCY JESZCZE MYŚLĄ... |
Choć mam wrażenie, że dla wielu głosicieli myślenie u odbiorców jest niepożądane. "Prawdy" głoszone przez głosicieli mają przyjmowane "jak są".
Co to jednak znaczy - przyjąć coś "jak jest" wprost według słów?...
Głosiciel najczęściej jest przekonany, że to oznacza, iż odbiorca przyjął daną prawdę w czystej postaci - nie dodając od siebie niczego zakłócającego, przyjął w posłuszeństwie dla słów głoszącego. Rzeczywistość najczęściej jednak wygląda inaczej.
Głoszący ma jakąś wizję interpretacji tego, co głosi, będąc przekonanym, że taka sama wizja automatycznie powstaje w głowie odbiorcy w reakcji na słowa, które padły. Taka sytuacja może czasem wystąpić, gdy odbiorca i nadawca mają z grubsza WSPÓLNĄ BAZĘ ROZUMIENIA - POJĘCIOWĄ. Jeśli nadawca i odbiorca posługują się tym samym systemem odniesień do słów, mają zbliżoną inteligencję i wiedzę, to można domniemywać, iż jest spora szansa na to, że odbiorca wytworzy w sobie w głowie obraz znacząco podobnego do tego, co miał w głowie nadawca. Ale tylko wtedy!
Jaka jest rzeczywistość w przypadku gdy mamy głosiciela, który użył określonych słów dla opisania tego, co sobie tam w głowie wytworzył?
- Jest to rzeczywistość, w której baza pojęć i rozumienia u odbiorców jest bardzo szeroka. Można zatem domniemywać, że jakaś część z nich, w reakcji na słowa głosiciela, wytworzy sobie coś podobnego w umyśle do tego, co ma w głowie głosiciel. Ale wielu innych odbiorców nie zorientuje się w tym, o co głosicielowi chodziło. Głosiciele jednak najczęściej mało się tym przejmują, wychodząc z założenia, że oni mają wspaniały, bliski idealnego przekaz, a winę złego ich zrozumienia ponoszą zawsze odbiorcy.
Nieliczni głosiciele stawiają sobie pytana w rodzaju:
- czy ich odbiorca w ogóle ma szanse poprawnie zrozumieć głoszoną treść, jeśli bazuje na tym systemie pojęciowym, jaki posiada z racji na historię swoich życiowych doświadczeń?
- czy nawet idealny pod względem wyedukowania odbiorca, aby na pewno musi wytworzyć sobie w głowie tę treść w reakcji na głoszone słowa, jaką chce przekazać głosiciel?
- czy w ogóle głosiciel ma aby na pewno pełną jasność, co głosi? Czy sam sobie wystarczająco jasno przedstawił w umyśle głoszone treści?
Czy głosiciel skontrolował sam siebie pod kątem typowego błędu głoszenia, polegającego na tym, że samemu się nie wie, co konkretnie ma się do powiedzenia, przykrywając tę niewiedzę oczekiwaniem posłusznej i akceptującej reakcji odbiorców? W tej bowiem opcji głosiciel głosi właściwie fałszywie, a rzeczywistą intencją jego głoszenia jest lansowanie się na autorytet, poszukiwanie posłuchu u ludzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|