Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Problem bycia gorszym

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2919
Przeczytał: 51 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:14, 10 Lut 2025    Temat postu: Problem bycia gorszym

Co się liczy w świecie, w którym żyjemy? Co stanowi w naszym świecie o tym, kto jest KIMŚ?
Wydaje mi się, a właściwie to bardzo tego jestem pewny, bo podpowiada mi to i doświadczenie życiowe, i własne intuicje, emocje, że KIMŚ jest ten, kto odnosi sukces zawodowy i sukces materialny. Jeżeli spotykam kogoś, kto zawodowo i materialnie jest spełniony, jest na wysokim poziomie, a ja względem tej osoby nie mogę się tymi rzeczami pochwalić to naturalnie czuję się gorszy, jakbym był NIKIM. I myślę, że to odczuwanie jest chyba uniwersalne dla nas ludzi.
Czujemy się gorsi wobec tych, którzy dużo lepiej żyją od nas i mają różne sukcesy na swoim koncie, a my przy nich jesteśmy tacy no właśnie - UBODZY, jacyś tacy GORSI.
Wtedy człowiek odczuwa, że zawiódł.

Czy jest to jedna z iluzji umysłu, za którą człowiek jeśli zacznie podążać, czyli zacznie wkręcać się w to powyższe myślenie, to zacznie doświadczać frustracji, porażki i egzystencjalnego niespełnienia - właśnie na skutek przyjęcia w umyśle błędnych przekonań, czy może ważny bodziec, komunikat: "człowieku obudź się i zacznij działać w swoim życiu, abyś nie odstawał od innych poziomem sukcesów zawodowych i materialnych, bo inaczej umrzesz jako nikt, jako życiowy "szarak""?

Czy waszym zdaniem, któraś z religii sensownie mierzy się z powyższym problemem? Daje jakąś inną perspektywę? Pozwala mądrzej spojrzeć na problem poczucia bycia kimś?


Ps. Zastanawiałem się, czy ten temat nie umieścić w dziale "świat ożywiony", gdyż to jest powiązane z psychologią, ale też chciałbym w ten temat powiązać z duchowością, myślą religijną, choć nie do końca wiem, jeszcze jak to precyzyjnie zrobić. Mimo wszystko temat zakładam w tym dziale, bo zależy mi na spojrzeniu na powyższy problem również z perspektywy przesłania religii, bo chyba religie też coś tu mają do powiedzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23558
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:28, 10 Lut 2025    Temat postu:

Czujesz się gorszy bo mniej zarabiasz i nie masz dobrego samochodu?

Sensownie mierzy się z tym ateizm. Wyjaśnię w następnym poście.

Na pewno Banjankri napisze, że i buddyzm a Michał, że e chrześcijaństwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34511
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:02, 10 Lut 2025    Temat postu: Re: Problem bycia gorszym

Katolikus napisał:
Co się liczy w świecie, w którym żyjemy? Co stanowi w naszym świecie o tym, kto jest KIMŚ?
Wydaje mi się, a właściwie to bardzo tego jestem pewny, bo podpowiada mi to i doświadczenie życiowe, i własne intuicje, emocje, że KIMŚ jest ten, kto odnosi sukces zawodowy i sukces materialny. Jeżeli spotykam kogoś, kto zawodowo i materialnie jest spełniony, jest na wysokim poziomie, a ja względem tej osoby nie mogę się tymi rzeczami pochwalić to naturalnie czuję się gorszy, jakbym był NIKIM. I myślę, że to odczuwanie jest chyba uniwersalne dla nas ludzi.
Czujemy się gorsi wobec tych, którzy dużo lepiej żyją od nas i mają różne sukcesy na swoim koncie, a my przy nich jesteśmy tacy no właśnie - UBODZY, jacyś tacy GORSI.
Wtedy człowiek odczuwa, że zawiódł.

Temat jest ciekawy. Przedstawię tu dość osobistą (niereligijną, a może trochę polityczną) perspektywę.
Za czasów komuny rzeczywiście kwestia bogactwa wiązała mi się z poczuciem gorszym np. od obywateli Zachodu, którzy żyli w normalnej ekonomii, a ja nawet wtedy nie wyobrażałem sobie, że będę kiedykolwiek w stanie pojechać na wycieczkę do hotelu w Grecji, Turcji, czy innym kraju. Potem nastąpił upadek komuny, a ja w międzyczasie zwiedziłem parę krajów, wypoczywałem nad basenami hoteli pod palmami, popijając drinki w trybi all inclusive. Potem okazało się, że mogę sobie kupić samochód, komputer, sprzęt AGD do domu. I wtedy uznałem, że w zasadzie... nic więcej mi materialnie do szczęścia nie potrzeba. Nie muszę być "bogatszy niż ..." (ktokolwiek by w tych kropkach się nie znalazł). Mam znajomych dużo ode mnie bogatszych, ale akurat są to mili ludzie, ktorzy nie (raczej...) dają mi odczuć, że może ja wobec nich jednak biedak jestem (mam świadomość, że z lekka czasem się tu mają za lepszych, ale przynajmniej ukrywają to bardzo dobrze). Wyrastajac z biedy (za młodych lat naprawdę słabiutko było u mnie materialnie), teraz uważam się prawie za bogacza, bo porównuję się nie do innych ludzi, ale do tamtego stanu sprzed lat, odczuwając moją aktualną sytuację materialną, jako stan wysoce zadowalający.
W międzyczasie też zainteresowałem się po prostu czymś innym, niż aspekty materialne. I to jest dla mnie dużo ważniejsze, niż ściganie się na gadżety, czy ekstrawaganckie używanie życia. Ale może trochę też tak zostałem wychowany, że to nigdy nie było jakieś bardzo ważne dla mnie.
Dziś szczerze wierzę w to, co mówi tekst piosenki: kukułeczka kuka, serce ci podpowie, że ten najbogatszy, co ma dobrze w głowie. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2919
Przeczytał: 51 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:39, 10 Lut 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Czujesz się gorszy bo mniej zarabiasz i nie masz dobrego samochodu?


Samochód mam dobry, tzn. spełniający moje standardy wizualne i techniczne. :)
Mnie w życiu nie interesują samochody, ani zastanawianie się jak tu pomnażać pieniądze, co robić, aby było ich więcej i więcej. Powiem szczerze, że mam to głęboko w d...
Pod koniec grudnia firma, w której pracuję zawsze przelewa na konto pracowników dodatkowe "wypłaty świąteczne", każdemu indywidualnie wyznaczane. Ja do dziś jeszcze nie sprawdziłem, ile zostało mi przelane, bo mnie to nie interesuje. To znaczy sprawdzę, ale znając życie to nie prędko. Muszę iść do banku i poprosić o wydruk przelewów na moje konto. Nie mam w telefonie konta internetowego, bo mnie nie interesuje założenie tego..
To, co mnie naprawdę interesuje to głębsze zrozumienie swojej natury, psychiki i życia w ogóle i na tym się bardzo skupiam. Gdybym mógł kupić głębsze zrozumienie siebie i świata i wcisnąć je w swój umysł to zrobiłbym to nawet, jeśli musiałbym dużo kasy wydać.

Ale faktycznie są też i takie sytuacje, że spotykając np. jakiegoś rówieśnika, który przewyższa mnie sukcesami zawodowymi i materialnymi to, czy chcę, czy nie, to pojawiają emocje, które próbują mnie zdołować.
Zauważyłem to też w myśleniu wielu innych ludzi. Wszyscy się porównujemy i w ten sposób próbujemy określić własną wartość, ale wydaje mi się, że to jest jakaś pułapka umysłu. :think:
A z racji na to, że zrozumienie tych procesów wiąże się z głębszym poznaniem siebie i świata to temat poruszam. Nie koniecznie tu chodzi o mnie, ale tak ogólnie, choć w jakimś zakresie też czuję ten problem.
Życie jest ciekawe i te wszystkie mentalne problemy to też jest fascynujące choć często bolą. ;-P


Michał Dyszyński napisał:
Mam znajomych dużo ode mnie bogatszych, ale akurat są to mili ludzie, ktorzy nie (raczej...) dają mi odczuć, że może ja wobec nich jednak biedak jestem (mam świadomość, że z lekka czasem się tu mają za lepszych, ale przynajmniej ukrywają to bardzo dobrze).


Nie wiem, czy masz dużą kasę na koncie, ale wiem, że masz mózg i duchowość na takim poziomie, że ci nikt nie fiknie. Czyli jednak coś masz i są to wartości potężne. Nie masz powodu czuć się gorszy, bo jesteś świadomością, która się potężnie rozwinęła względem innych świadomości. To inni przy tobie mogą czuć się malutcy, ale jeśli tego nie rozumieją to dlatego, że sa mało rozumni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23558
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 3:02, 10 Lut 2025    Temat postu: Re: Problem bycia gorszym

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Co się liczy w świecie, w którym żyjemy? Co stanowi w naszym świecie o tym, kto jest KIMŚ?
Wydaje mi się, a właściwie to bardzo tego jestem pewny, bo podpowiada mi to i doświadczenie życiowe, i własne intuicje, emocje, że KIMŚ jest ten, kto odnosi sukces zawodowy i sukces materialny. Jeżeli spotykam kogoś, kto zawodowo i materialnie jest spełniony, jest na wysokim poziomie, a ja względem tej osoby nie mogę się tymi rzeczami pochwalić to naturalnie czuję się gorszy, jakbym był NIKIM. I myślę, że to odczuwanie jest chyba uniwersalne dla nas ludzi.
Czujemy się gorsi wobec tych, którzy dużo lepiej żyją od nas i mają różne sukcesy na swoim koncie, a my przy nich jesteśmy tacy no właśnie - UBODZY, jacyś tacy GORSI.
Wtedy człowiek odczuwa, że zawiódł.

Temat jest ciekawy. Przedstawię tu dość osobistą (niereligijną, a może trochę polityczną) perspektywę.
Za czasów komuny rzeczywiście kwestia bogactwa wiązała mi się z poczuciem gorszym np. od obywateli Zachodu, którzy żyli w normalnej ekonomii, a ja nawet wtedy nie wyobrażałem sobie, że będę kiedykolwiek w stanie pojechać na wycieczkę do hotelu w Grecji, Turcji, czy innym kraju. Potem nastąpił upadek komuny, a ja w międzyczasie zwiedziłem parę krajów, wypoczywałem nad basenami hoteli pod palmami, popijając drinki w trybi all inclusive. Potem okazało się, że mogę sobie kupić samochód, komputer, sprzęt AGD do domu. I wtedy uznałem, że w zasadzie... nic więcej mi materialnie do szczęścia nie potrzeba. Nie muszę być "bogatszy niż ..." (ktokolwiek by w tych kropkach się nie znalazł). Mam znajomych dużo ode mnie bogatszych, ale akurat są to mili ludzie, ktorzy nie (raczej...) dają mi odczuć, że może ja wobec nich jednak biedak jestem (mam świadomość, że z lekka czasem się tu mają za lepszych, ale przynajmniej ukrywają to bardzo dobrze). Wyrastajac z biedy (za młodych lat naprawdę słabiutko było u mnie materialnie), teraz uważam się prawie za bogacza, bo porównuję się nie do innych ludzi, ale do tamtego stanu sprzed lat, odczuwając moją aktualną sytuację materialną, jako stan wysoce zadowalający.
W międzyczasie też zainteresowałem się po prostu czymś innym, niż aspekty materialne. I to jest dla mnie dużo ważniejsze, niż ściganie się na gadżety, czy ekstrawaganckie używanie życia. Ale może trochę też tak zostałem wychowany, że to nigdy nie było jakieś bardzo ważne dla mnie.
Dziś szczerze wierzę w to, co mówi tekst piosenki: kukułeczka kuka, serce ci podpowie, że ten najbogatszy, co ma dobrze w głowie. :)


Nie wiem czy pamietasz, za późnej komuny pojawiła się taka dyskusja:mieć czy być.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 3:16, 10 Lut 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23558
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:48, 10 Lut 2025    Temat postu:

Nazwisko Fromma juz wtedy pojawiło się.

Bo już wtedy zaczął się proces bogacenia się jednych a popadania w biedę innych.

Skończył się egalitaryzm a zaczął wyścig szczurów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23558
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:38, 10 Lut 2025    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23558
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:39, 10 Lut 2025    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23558
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:39, 10 Lut 2025    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2919
Przeczytał: 51 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:24, 10 Lut 2025    Temat postu:

Całkiem ciekawy blog z tematem analizującym mechanizmy ludzkiej psychiki.

Cytat:
Nie rodzisz się z poczuciem gorszości, ale nabywasz go.


Cytat:
Kiedy nasze potrzeby nie są spełnione to szukamy strategii, dróg aby je spełnić, patrzymy na innych, aby dowiedzieć się tego i zaczynamy wyciągać wnioski. Potem wizualizujemy co z tego co ma druga osoba możemy wprowadzić u siebie, a następnie czas na podsumowanie. Widzimy gdzie możemy podobnie, gdzie lepiej, a gdzie nigdy nie będziemy mogli tak samo lub lepiej. Jeśli nasz rachunek wyjdzie ujemnie to pada wniosek: „Jestem gorszy.” No tak, bo ta osoba ma to i to i jest taka i taka, a ja… nigdy nie będę tą osobą. Jestem skazany na porażkę.


Cytat:
Naszym źródłem bólu są niespełnione oczekiwania względem nas samych, w które wierzymy, że powinny, a nawet muszą być spełnione, aby być szczęśliwymi w życiu. Mamy postawiony warunek: „Jeśli nie będę miał tego i tego, nie będę taki i taki to jestem gorszy.”

[link widoczny dla zalogowanych]

Czy dobrze rozumiem, że cały problem bierze się z niespełnionych pragnień?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34511
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:48, 10 Lut 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Całkiem ciekawy blog z tematem analizującym mechanizmy ludzkiej psychiki.

Cytat:
Nie rodzisz się z poczuciem gorszości, ale nabywasz go.

...

Cytat:
Naszym źródłem bólu są niespełnione oczekiwania względem nas samych, w które wierzymy, że powinny, a nawet muszą być spełnione, aby być szczęśliwymi w życiu. Mamy postawiony warunek: „Jeśli nie będę miał tego i tego, nie będę taki i taki to jestem gorszy.”

[link widoczny dla zalogowanych]

Czy dobrze rozumiem, że cały problem bierze się z niespełnionych pragnień?

To jest chyba bardziej złożone zagadnienie, w którym znaczną rolę grają instynkty odziedziczone po przodkach. Bezwiednie pewne schematy rywalizacyjne oddziaływają na naszą samoocenę. Nie musimy nawet tak za bardzo mieć konkretne pragnienia, aby odczuwać odrzucenie ze strony grupy, ale - jeśłi nie całkowite odrzucenie - to zmarginalizowanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2919
Przeczytał: 51 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:11, 10 Lut 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Całkiem ciekawy blog z tematem analizującym mechanizmy ludzkiej psychiki.

Cytat:
Nie rodzisz się z poczuciem gorszości, ale nabywasz go.

...

Cytat:
Naszym źródłem bólu są niespełnione oczekiwania względem nas samych, w które wierzymy, że powinny, a nawet muszą być spełnione, aby być szczęśliwymi w życiu. Mamy postawiony warunek: „Jeśli nie będę miał tego i tego, nie będę taki i taki to jestem gorszy.”

[link widoczny dla zalogowanych]

Czy dobrze rozumiem, że cały problem bierze się z niespełnionych pragnień?

To jest chyba bardziej złożone zagadnienie, w którym znaczną rolę grają instynkty odziedziczone po przodkach. Bezwiednie pewne schematy rywalizacyjne oddziaływają na naszą samoocenę. Nie musimy nawet tak za bardzo mieć konkretne pragnienia, aby odczuwać odrzucenie ze strony grupy, ale - jeśłi nie całkowite odrzucenie - to zmarginalizowanie.


Szkoda, że nie można sobie tak po prostu odinstalować tych niepotrzebnych instynktów odziedziczonych po przodkach. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34511
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:35, 10 Lut 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Całkiem ciekawy blog z tematem analizującym mechanizmy ludzkiej psychiki.

Cytat:
Nie rodzisz się z poczuciem gorszości, ale nabywasz go.

...

Cytat:
Naszym źródłem bólu są niespełnione oczekiwania względem nas samych, w które wierzymy, że powinny, a nawet muszą być spełnione, aby być szczęśliwymi w życiu. Mamy postawiony warunek: „Jeśli nie będę miał tego i tego, nie będę taki i taki to jestem gorszy.”

[link widoczny dla zalogowanych]

Czy dobrze rozumiem, że cały problem bierze się z niespełnionych pragnień?

To jest chyba bardziej złożone zagadnienie, w którym znaczną rolę grają instynkty odziedziczone po przodkach. Bezwiednie pewne schematy rywalizacyjne oddziaływają na naszą samoocenę. Nie musimy nawet tak za bardzo mieć konkretne pragnienia, aby odczuwać odrzucenie ze strony grupy, ale - jeśłi nie całkowite odrzucenie - to zmarginalizowanie.


Szkoda, że nie można sobie tak po prostu odinstalować tych niepotrzebnych instynktów odziedziczonych po przodkach. :think:

To by nie było dobre. :nie:
Te instynkty są po to, aby TRENOWAĆ DUCHA. Jakbyś nie miał tych instynktów, to nie miałbyś na czym swojej duchowości trenować, co spowodowałoby, że nigdy nie narodziłbyś się na nowo, nie osiągnął wolności osobistej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2919
Przeczytał: 51 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:43, 10 Lut 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Całkiem ciekawy blog z tematem analizującym mechanizmy ludzkiej psychiki.

Cytat:
Nie rodzisz się z poczuciem gorszości, ale nabywasz go.

...

Cytat:
Naszym źródłem bólu są niespełnione oczekiwania względem nas samych, w które wierzymy, że powinny, a nawet muszą być spełnione, aby być szczęśliwymi w życiu. Mamy postawiony warunek: „Jeśli nie będę miał tego i tego, nie będę taki i taki to jestem gorszy.”

[link widoczny dla zalogowanych]

Czy dobrze rozumiem, że cały problem bierze się z niespełnionych pragnień?

To jest chyba bardziej złożone zagadnienie, w którym znaczną rolę grają instynkty odziedziczone po przodkach. Bezwiednie pewne schematy rywalizacyjne oddziaływają na naszą samoocenę. Nie musimy nawet tak za bardzo mieć konkretne pragnienia, aby odczuwać odrzucenie ze strony grupy, ale - jeśłi nie całkowite odrzucenie - to zmarginalizowanie.


Szkoda, że nie można sobie tak po prostu odinstalować tych niepotrzebnych instynktów odziedziczonych po przodkach. :think:

To by nie było dobre. :nie:
Te instynkty są po to, aby TRENOWAĆ DUCHA. Jakbyś nie miał tych instynktów, to nie miałbyś na czym swojej duchowości trenować, co spowodowałoby, że nigdy nie narodziłbyś się na nowo, nie osiągnął wolności osobistej.


Ty wierzysz, że można się zmieniać na lepsze w życiu. Mnie się wydaje, że ludzie słabo sobie radzą z uporządkowaniem sensu własnej egzystencji. Czujemy, że nie jesteśmy tacy jacy powinniśmy być to wywołuje frsutracje i coraz większe zagubienie.
Może jednostkom udaje się coś więcej z tego życia zrozumieć i dojść do wolności osobistej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34511
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:12, 10 Lut 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Ty wierzysz, że można się zmieniać na lepsze w życiu. Mnie się wydaje, że ludzie słabo sobie radzą z uporządkowaniem sensu własnej egzystencji. Czujemy, że nie jesteśmy tacy jacy powinniśmy być to wywołuje frsutracje i coraz większe zagubienie.
Może jednostkom udaje się coś więcej z tego życia zrozumieć i dojść do wolności osobistej.

I to jest dobre, także te frustracje, bo mobilizuje do aktywności i przemyśleń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2919
Przeczytał: 51 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:15, 11 Lut 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Ty wierzysz, że można się zmieniać na lepsze w życiu. Mnie się wydaje, że ludzie słabo sobie radzą z uporządkowaniem sensu własnej egzystencji. Czujemy, że nie jesteśmy tacy jacy powinniśmy być to wywołuje frsutracje i coraz większe zagubienie.
Może jednostkom udaje się coś więcej z tego życia zrozumieć i dojść do wolności osobistej.

I to jest dobre, także te frustracje, bo mobilizuje do aktywności i przemyśleń.


Naprawdę Michał jesteś optymistą. :wink: Ja obstawiam, że tak naprawdę 99,9% ludzi swego świadomego myślenia poświęcają swojemu "ja" i zaspokajaniu jego potrzeb. To trwa całe życie i nikt "nie ma czasu" na głębszą refleksję. Niektórzy budzą się przy śmierci. :think:
Ale może się mylę. :think:
Po zastanowieniu muszę chyba jednak osłabić swoją tezę. Przecież miliony ludzi interesuje się literaturą, kulturą, filozofią, psychologią, teologią. Już nasi przodkowie tworzyli mity, które miały pełnić rolę mądrościowego przesłania. Tak więc w sumie ludzie są różni. Jedni będą myśleć, a inni potrzebują zderzyć się z cierpieniem, aby się "obudzić", a jeszcze będą tacy, którzy od myślenia będą uciekać w różne nałogi. Bywa różnie. Ludzie tworzą mega skomplikowaną układankę.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Wto 0:25, 11 Lut 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2919
Przeczytał: 51 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:26, 11 Lut 2025    Temat postu:

Krótko, a mądrze:

Cytat:
Porównywanie się z innymi to naturalna ludzka tendencja, ale może być źródłem wielu negatywnych emocji. Warto nauczyć się ograniczać porównania do innych i skupić się na własnym rozwoju.

[link widoczny dla zalogowanych]

Ludzie najczęściej chwalą się swoim dobytkiem, jak mają wysokie dochody to podkreślają to (niekoniecznie zdradzając szczegóły), mówią, gdzie to nie byli i czego to nie zobaczyli. Niektórzy pewnie też uważają, że są tak mądrzy, że inni ludzie powinni mu dziękować za to, że chce on się w ich obecności wypowiadać.
Generalnie jest coś takiego w człowieku, że człowiek chce się pokazać, zaprezentować i przyćmić innych, jeśli ma takie możliwości. Oceniamy siebie nawzajem z różnych stron, ale zawsze któraś strona będzie przegrana, bo będzie miała coś gorzej. Ta, która na tę chwilę dominuje też nie może być pewna, że tak dobrze, będzie zawsze.
Co z tym zrobić? Jak wyjść z tego błędnego koła? Może człowiek musi odkryć swoją wyjątkowość wtedy jego umysł będzie niezmącony?
Trzeba też w życiu działać. Człowiek, który działa wie, że żyje. Najgorzej to stać w miejscu i zazdrościć innym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34511
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:54, 11 Lut 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Krótko, a mądrze:

Cytat:
Porównywanie się z innymi to naturalna ludzka tendencja, ale może być źródłem wielu negatywnych emocji. Warto nauczyć się ograniczać porównania do innych i skupić się na własnym rozwoju.

[link widoczny dla zalogowanych]

Ludzie najczęściej chwalą się swoim dobytkiem, jak mają wysokie dochody to podkreślają to (niekoniecznie zdradzając szczegóły), mówią, gdzie to nie byli i czego to nie zobaczyli. Niektórzy pewnie też uważają, że są tak mądrzy, że inni ludzie powinni mu dziękować za to, że chce on się w ich obecności wypowiadać.

Ludzie jako powód czucia się lepszymi wskażą nieraz swoją pozycję (np. jako celebryci), sukcesy sportowe, dokonania na siłowni itp. itd. Tak naprawdę powodów może być wiele. Ja przyznam, że za formę (w tej chwili już bardziej potencjalną, bo bezpośrednio rzadko już ma dla mnie ona znaczenie) odtrutki na poczucie niższości widzę uświadomienie sobie, że nam też różni ludzie różnych rzeczy zazdroszczą. Sam nieraz się spotkałem z opiniami na mój temat, że rzekomo coś tam o sobie wysoko myślę, bo coś tam... Bywało tak, że o tym coś tam nawet nie myślałem w kategorii, że to miałoby mnie jakoś nobilitować. Do głowy mi nie przychodziło, że można mi tego zazdrościć. Potem wyciągnąłem z tego wniosek, że to, jak jesteśmy postrzegani, będzie często wynikało z tego, jak dziwne wyobrażenia na nasz temat snują ludzie. A my nie mamy zielonego pojęcia o tym!
Na pewno wielu ludzi zazdrości nam rzeczy, o których nie mamy zielonego pojęcia, że to komuś do głowy przychodzi jako powód do zazdrości, czy poczucia wyższości z tego tytułu. Ja mam takie doświadczenia, że byłem nieraz postrzegany jako ktoś, kto może być dumny z tego, czy tamtego, a tymczasem wcale sobie tego jako powodu do dumy nie stawiałem, traktowałem to naturalnie - jak wszystko i jak wszyscy.
Jaki z tego dalej płynie wniosek już bardziej ogólny?
- Wg mnie byłby tu taki ważny wniosek, że postrzeganie pod kątem wywyższania się, chluby, poczucia niższości i wyższości jest bardzo subiektywne. Pisałem gdzieś, że niejeden bogacz będzie zazdrościł w duszy biedakowi. Czego może zazdrościć?...
- Tego, że ten biedak ZNA SIEBIE, bo się SPRAWDZIŁ W TRUDNYCH WARUNKACH. Rozpieszczony warunkami życiowymi bogacz nie może o sobie tego powiedzieć, że wie, jakby się zachował w niedostatku. I tego zazdrości biedakowi.
Powiedziałbym prawie każdemu: nie musisz zazdrościć innym. To inni często ci zazdroszczą, choć się do tego nie przyznają.

Katolikus w poście jeszcze wcześniejszym napisał:
Po zastanowieniu muszę chyba jednak osłabić swoją tezę.

Chce mi się to drobne wyrażenie od serca skomentować. Bo mi się spodobało, że tak reagujesz i czuję podobnie. Właśnie w tym trybie mi się najlepiej dyskutuje. :*

Ale chcę to trochę opisać, wyjaśnić dlaczego to lubię, a do tego też intelektualnie cenię. I dopowiem też o przeciwieństwie owej postawy, którego to przeciwieństwa z kolei nie cenię, uważając go za błąd.
Można dyskusję traktować jako nieustanną walkę o postawienie na swoim. I wielu chyba tak właśnie dyskusje traktuje, że stawiają jakąś tezę, a potem budują wokół owej tezy zasieki, "betonowe bunkry", złoszczą się z tytułu zadawanych im pytań (bo one pewnie podważają w ten sposób tezę), bo one umniejszają tę arbitralną autorytatywność owej tezy postawienia. Dla mnie to jest śmieszne i bez sensu!
Bo ja wręcz od siebie oczekuję, że każdy głos zewnętrzny coś zmieni w moim postrzeganiu świata, w postrzeganiu tezy, którą postawiłem. Czyli tak jak Ty tu np. zareagowałeś - "osłabiasz" swoją tezę - jest reakcja, jest działanie, jest gra o lepsze rozumienie spraw. O to właśnie chodzi!
Nie chodzi o jakąś wściekłą ambicję wciśnięcia swoje tezy niczym tarana w świadomość odbiorców, aby ten taran zrobił w cudzych umysłach wielką rozpierduchę (chyba, że komuś o to właśnie chodzi... :shock: ). To mi się jawi jako coś à la dyskusyjny terytorializm na podobieństwo agresywnego samca, który znaczy teren odchodami i atakuje każdego, kto na jego terytorium wkroczy. Czyli tacy "terytorialni dyskutanci" wściekają się, grożą, obrzucają obelgami każdemu, to nie przyjął ich tezy "jak są", będą wrogo traktowali pytania, spojrzenia alternatywne. Bo oto ktoś (chyba...) nie uznał ich wielkiego autorytetu, jakiejś absolutnej obowiązywalności tego, co powiedzieli, albo napisali. Dla mnie to jest śmieszne.
Ja czuję w zasadzie dokładnie odwrotnie - w każdej minucie mojego życia oczekuję, że moje rozumienie, modelowanie rzeczywistości będzie się ROZWIJAŁO, co automatycznie oznacza, że będzie ULEGAŁO ZMIANOM. Czasem będą to zmiany subtelne - tak jak tu u Ciebie tylko "osłabienie wymowy" jakiegoś przekonania, czasem będą większe - np. ktoś całkiem wycofa się ze swoich wcześniejszych stwierdzeń. Różnice będzie...
Ale jakby nie było, jedno tu wg mnie jest obowiązujące jako stały kierunek - zmieniamy nasze rozumienie rzeczywistości NA LEPSZE, czyli nie boimy się poprawiać, cyzelować tego rozumienia.

Myślę, że tego większość "terytorialnych" dyskutantów nie uświadami - że tak naprawdę to dyskusyjne tematy traktują jako pretekst do wykazywania swoich "jaj", a nie za bardzo dyskutują o samych sprawach. Nie sądzę, że mają tę dojrzałość, świadomość, aby przynajmniej to sobie uzmysłowić - że u nich walczą dwie sprzeczne tendencje:
- tendencja, aby się okazać jako "ten, kto stawia na swoim i nie pęka, bo każdą krytykę potraktuje odmownie"
- tendencja, aby jakoś udoskonalić rozumienie, dowiedzieć się czegoś, naprawić błędy, jakie się zapewne robi (bo każdy popełnia błędy) i to właśnie temu służy dyskusja.

W obliczu tego, że okazało się, iż może nasza teza ma jakąś wadę (czasem drobną, czasem większą), można zatem zareagować:
- albo ambicjonalnie, złoszcząc się, że ktoś ośmielił się to w ogóle zauważyć
- albo racjonalnie - czyli poprawiając swoje stanowisko, może wyjaśniając niedopowiedziane elementy, czy wręcz zmieniając wcześniejsze deklaracja.

Niektórym ludziom reakcja racjonalna przychodzi z ogromnym bólem. A dlaczego?
- Bo są NIEDOJRZALI, bo w ich emocjach szaleje ten lęk przed uznaniem najdrobniejszej nawet formy swojej niedoskonałości, bo są przekonani, iż światu za wszelką cenę należy wciskać kit o tym, że się jest tym naj.., tym pierwszym i niezłomnym w stwierdzaniu swego.
Mi zaś owa niezłomność w stwierdzaniu swego jawi się tylko jako głupota, niedojrzałość, brak pogodzenia się z prostym faktem, że rozumienie rzeczywistości, modelowanie jej słowami podlega doskonaleniu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 18:08, 11 Lut 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5944
Przeczytał: 81 tematów


PostWysłany: Wto 15:07, 11 Lut 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Co się liczy w świecie, w którym żyjemy? Co stanowi w naszym świecie o tym, kto jest KIMŚ?

Zależy dla kogo. Każdy mierzy własną miarą. Dla kogoś, dla kogo luksusowy samochód o czymś świadczy, będzie używał takiej miary. To co się liczy, jest więc relatywne i ostatecznie możemy jedynie licytować się na popularność. Jest jadnak jedna metryka, która ma trochę inną naturę, i jest to bycie sobą niezależnie od tego, jacy jesteśmy.
Ja szanuję ludzi, którzy nie próbują być kimś innym, czyli nie budują swojej osobowości jako maski z własnych pragnień.

Słowo person\persona pochodzi od "brzmeć przez", czyli osobowości wybrzmiewanej przez otwór w masce w greckim teatrze. Osobowość można więc udawać. Ktoś kto nie udaje swojej osobowości, jest autentyczny.
W buddyzmie pragnienie stawania się kimś, leży u podstaw cierpienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34511
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:36, 12 Lut 2025    Temat postu:

Banjankri napisał:
Osobowość można więc udawać. Ktoś kto nie udaje swojej osobowości, jest autentyczny.
W buddyzmie pragnienie stawania się kimś, leży u podstaw cierpienia.

Do dość nietypowej myśli natchnęły mnie te Twoje słowa. Bo czytając je, czułem rodzaj rozdźwięku - z jednym się zgadzałem, a z innym już zdecydowanie nie. Zacząłem analizować, co mi tu nie pasuje. I po mojemu rzecz ma się w sposób bardziej skomplikowany, niż tutaj to zasugerowałeś.

Z jednej strony udawanie innego, niż się jest, faktycznie uważam za jedno z podstawowych źródeł cierpienia. Ale czy podpisałbym się pod tezą: nigdy nie należy udawać?...
- Otóż nie podpisałbym się pod taką tezą, bo z różnych przyczyn (kulturowych, społecznych będziemy w tym życiu udawali, nawet jeśli nie wynika to z jakichś naszych chęci. Po prostu udajemy, aby nie obarczać np. pełnią prawdy o świecie i ludziach tych, którzy nie są jeszcze na tę pełnię prawdy przygotowani.
Jest też i inny powód, dla którego całkowite zerwanie z udawaniem jest właściwie chyba niemożliwe do pełni wdrożenia go. Powód jest zasadniczy:
Aby zerwać z udawaniem, trzeba by skądś wiedzieć, KIM JESTEŚMY?...
Tymczasem według mnie wiele z owych udawań ma swój dość szczególny sens - w udawaniach niejako "przymierzamy" (niczym modnisia w przymierzalni) różne testowe osobowości do samego siebie, patrząc, z którą osobowością jest nam do twarzy. Oczywiście na końcu drogi, czyli gdy poznamy już siebie, pewnie ten wzgląd może być znacznie ograniczony. Ale to będzie dopiero wtedy, gdy ustalimy, kim jesteśmy, czyli zaczniemy już odróżniać te udawane osobowości od tej, do jakiej się przyznajemy.
To nasze życie bowiem chyba w jakimś stopniu służy także i do tego, aby w próbach i błędach, w wątpliwościach i przymiarkach odnajdywać tę postać nas samych, do której będziemy gotowi się tak ostatecznie przyznać, bo BĘDZIEMY SZCZERZE I W PEŁNI PRZEKONAŃ CZULI, że to jest "właśnie to".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5944
Przeczytał: 81 tematów


PostWysłany: Czw 7:11, 13 Lut 2025    Temat postu:

Napisałem, że szanuję ludzi, którzy są autentyczni.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23558
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:23, 13 Lut 2025    Temat postu:

Banjankri napisał:
Napisałem, że szanuję ludzi, którzy są autentyczni.


Czyli źródlem cierpienia jest chęć bycia kimś kim się w istocie nie jest...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34511
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:57, 13 Lut 2025    Temat postu:

Banjankri napisał:
Napisałem, że szanuję ludzi, którzy są autentyczni.

W sumie ja też i chyba jest tu między nami zgoda.
Natomiast chcę zwrócić uwagę, że gdybyśmy mieli jakiemuś człowiekowi radzić "bądź autentyczny", to pewnie by nie bardzo wiedział, jak taką radę wprowadzić w życie. Bo chyba trochę tak już jest, że tę autentyczność dopiero w sobie poznajemy, tworzymy ją sobie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5944
Przeczytał: 81 tematów


PostWysłany: Czw 12:57, 13 Lut 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Banjankri napisał:
Napisałem, że szanuję ludzi, którzy są autentyczni.


Czyli źródlem cierpienia jest chęć bycia kimś kim się w istocie nie jest...

A skoro jaźń jest iluzorycznym konstruktem, to każde pragnienie bycia ma swóǰ koszt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34511
Przeczytał: 81 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:29, 13 Lut 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Napisałem, że szanuję ludzi, którzy są autentyczni.

W sumie ja też i chyba jest tu między nami zgoda.
Natomiast chcę zwrócić uwagę, że gdybyśmy mieli jakiemuś człowiekowi radzić "bądź autentyczny", to pewnie by nie bardzo wiedział, jak taką radę wprowadzić w życie. Bo chyba trochę tak już jest, że tę autentyczność dopiero w sobie poznajemy, tworzymy ją sobie.

Taka jeszcze dodatkowa uwaga - spostrzeżenie mi się tu skojarzyło. Ludzie, którym zasugerowano, że "powinni być autentyczni" bardzo często próbują zrealizować tę sugestię na sposób właściwie dokładnie odwrotny od poprawnej autentyczności. Bo zwykle za "autentyczność" zaczynają brać bezkrytyczne uleganie swoim incydentalnym impulsom, kaprysom. A potem okazuje się, że tego rodzaju "autentyczność" zaczyna robić w ich życiu demolkę, bo zamiast rozsądku życiowego taki człowiek zaczyna się zachowywać jako rozkapryszony bachor.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin