Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Obojętność wobec spraw wiary

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2713
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:25, 10 Mar 2018    Temat postu: Obojętność wobec spraw wiary

Kilka godzin temu rozmawiałem ze swoim kumplem o sprawach wiary. Po tej rozmowie natchnęło mnie na krótki temat. Zaczęło się od tego, że kolegę chciałem namówić na tę konferencję:
[link widoczny dla zalogowanych]

plan konferencji jest bardzo ciekawy. Ale mój kolega twierdzi, że takie tematy średnio go interesują, niby może mógłby jechać ale, jest dużo ale…. Od biedy pójdzie do kościoła, co którąś niedzielę(nie zawsze też może, jak jedzie z towarem w świat i stoi po parkingach to w ogóle nie ma opcji) i nic do wiary jako takiej nie ma, ale woli raczej skupiać się na pomnażaniu pieniędzy. Namawiam go jednak by skusił się na konferencję, zaplanował wolne na ten dzień, że może warto zainteresować się argumentami, bo co tam szkodzi, aby jeden dzień spędzić inaczej?

Zastanawiam się nad logiką myślenia takich ludzi, jak mój kolega.

Przeciętny Kowalski (tak mi się wydaje) nie czuje żadnej potrzeby aby wchodzić w tematy wiary, nie interesują go takie rozważania. Sprawa natury rzeczywistości, kim tak naprawdę jesteśmy, czy jest jakiś sens i cel życia, czy Bóg istnieje to wszystko jest dla Kowalskiego jakby sprawą obojętną.

Taki Kowalski sobie może myśleć: jest tyle religii, wyznań, ludzi przekonujących jak żyć by osiągnąć zbawienie (czy to w wersji chrześcijańskiej czy buddyjskiej jak np. stan wyzwolenia), każdy ma inną wersje, tylko która jest prawdziwa?...

I tak Kowalski dochodzi do wniosku, że skoro nie wiadomo, a każdy sobie przeczy to lepiej może dać sobie z tymi sprawami wiary spokój… Lepiej się skupić na tym jak mieć pieniądze, dobre życie, ale tak po swojemu..

Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że to jeden z poważniejszych powodów, które są kluczowe w myśleniu Kowalskiego, że „każdy ma inną wersje, tylko która jest prawdziwa?”

To trochę jakbyśmy sobie wzięli wielką księgę religii i światopoglądów świata i zaczęli to czytać. Na ważne kwestie, na istotne pytania czytamy tysiące różnych innych odpowiedzi i zachęcających do prowadzenia innego życia. To naturalne, że w głowie powstaje kogiel mogiel, jakiś chaos, zagubienie i w końcu machniemy na to ręką i żyjemy, tak po swojemu, jak każdy (pracuj, zarabiaj, miło spędzaj czas, wycieczki, spłodź dzieci, posadź drzewko, baw się itp.)

Jeżeli temat będzie miał zainteresowanie to opowiem jak historia z kolegą potoczyła się dalej ; )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:49, 10 Mar 2018    Temat postu:

Sprawa zwyczajnie nie jest prosta, a aby sobie wyrobić zdanie na jakiś niełatwy temat trzeba poświęcić temu czas, a aby poświęcić czas to trzeba mieć konkretny powód - mi np pytanie o sens życia praktycznie od zawsze nie daje spokoju i napędza machinę poszukiwań, do tego mam wysoki poziom ciekawości światem jako całością, plus jakoś się nie boję że moje poglądy w obliczu nowych danych okażą się błędne, bo się z nimi nie utożsamiam ( to ryzyko też wielu ludzi blokuje).

Z religią trochę jak z polityką - albo kogoś to angażuje , ma swoje poglądy itd, albo zwyczajnie się w tym wszystkim gubi i nie czuje potrzeby by to zgłębiać, bo codzienność go bardziej wciąga.

Mnie np skrajnie nie interesuje sport, muzyka( posłuchać mogę ale dyskutować o niej - po co?), czy moda( ciuchy chcę mieć wygodne i adekwatne do sytuacji i tyle), czy świat tzw 'gwiazd'( te na niebie są miliony razy ciekawsze) , o tyle mogę zrozumieć ludzi , którym kwestie wiary są obojętne, lub bliskie obojętności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
placus3




Dołączył: 18 Sty 2017
Posty: 489
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Białystok
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:49, 10 Mar 2018    Temat postu:

Ja bym podkreślił coś podobnego, czyli tzw. letni katolicyzm. Bo te osoby niby zgadzają się ze zdaniem "Bóg istnieje" i nawet zgadzają się z innym, mianowicie "Jezus zmartwychwstał". Tylko co z tego, jeśli oni tego przekonania nie przekładają na życie? Tak jak ja wiem, że ptaki mają płuca z komorami powietrznymi. I nic to nie zmienia. Takie osoby podobnie traktują zdanie "Bóg istnieje", jakby zupełnie nie rozumiejąc, że takie zdanie, a w szczególności zdanie "Jezus zmartwychwstał" ma konkretne konsekwencje i skutki. I szczerze mówiąc, nie widzę tu nawet pracy, jaką ma apologeta wykonać. Bo apologeta "obronił" twierdzenia chrześcijaństwa. Zdaje się tutaj właśnie potrzeba wiary. Jezus powiedział, że nikt nie może przyjść do Niego, jeśli tej osoby nie pociągnie Ojciec. I według mnie o to tutaj chodziło.

Ostatnio zmieniony przez placus3 dnia Sob 20:50, 10 Mar 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2713
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:23, 10 Mar 2018    Temat postu:

Po dyskusji z kolegą myślę, że mogę zasugerować drugi powód, dla którego ludzie pytania o sprawy wiary wkładają w najdalszą szufladę ludzkich spraw. To byłoby coś w rodzaju niezrozumienia przesłania religii(mówię o chrześcijaństwie), co dalej wiążę się z tym, że religia wydaje się bezsensowna, jakoś tak niedzisiejsza..

Bardzo mnie ciekawi taka logika myślenia, więc temat drążyłem i w tym celu np. zadałem pytanie czy naprawde nigdy go nie ciekawiły argumenty, rozumowanie, na kwestie, które mają być poruszone na tej konferencji, a które wydają się całkiem szczególnie wazne dla chrześcijanina.

Niestety, ale kolega wymijająca odpowiadał, że jego jakoś tak po prostu nigdy, nie ciekawiły argumenty na sprawy wiary.

Hipotetycznie wnioskuję, że dla wielu ludzi to co jest w Ewangelii opisane nie jest kluczowe dla ich życia. Albo nie zdają sobie z tego sprawy, bo przecież tu chodzi o życie wieczne i to jak prowadzimy się tu i teraz może mieć wielki wpływ na to, jak będzie wyglądała nasza wędrówka już po zrzuceniu kajdan zmysłów i ciała. Dla wielu (taki jest mój odbiór i to nie tylko na podstawie samej rozmowy z kolegą) Ewangelia i nauki Jezusa kojarzą się z nauczaniem o tym, że trzeba być dobrym, ale to też dobrocią jakąś wypaczoną, a przynajmniej jakiejś archaicznej, nie przystającej do obecnej rzeczywistości bo np. takie Jezusowe wezwanie do nadstawienia drugiego policzka, jak ktoś cię chlaśnie w pierwszy policzek. Ludziom to nie wydaje się mądre. To jest przesadna dobroć, naiwna.

Albo przykład z wybaczeniem. Jak można wybaczać mordercom? Jak rodzice mogą wybaczyć jakiemuś draniowi, co wsiadł pijany za kółko i zabił ich dzieci. To byłby nieludzkie, by to wybaczyć. Wybaczać można najwyżej pierdoły.

Takich przykładów można by mnożyć.

Zgadzam się z placusem3, że ludzie nie rozumieją (nie zdają sobie sprawy), że przekonanie "Jezus zmartwychwstał" ma konkretne konsekwencje i skutki.

Nie żebym twierdził, że ja jestem tu jakimś oświeconym geniuszem i wszystko rozumiał zarówno w wymiarze konsekwencji i skutków, ale jednego czego zarzucić sobie nie mogę to tego, że nie staram się drążyć ten temat w swoim życiu. Wychodzi mi to lepiej, czasem gorzej, ale byle do przodu.

Nie potrafię jednak zrozumieć logiki myślenia mojego znajomego.
Ja w ogóle nie rozumiem logiki ludzi, którzy w ogóle choć trochę na miarę swoich możliwości nie próbują zmierzyć się z pytaniami o sens życia, spraw wiary itp. Żyją tylko jak to ircha napisała codziennością, że tylko to ich wciąga. Przecież sport, muzyka czy moda to takie nic w porównaniu do tego skąd się wziąłem, kim jestem i dokąd zmierzam… :think: :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
O.K.




Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 23:47, 10 Mar 2018    Temat postu:

Katolikus napisał:
Nie potrafię jednak zrozumieć logiki myślenia mojego znajomego.
Ja w ogóle nie rozumiem logiki ludzi, którzy w ogóle choć trochę na miarę swoich możliwości nie próbują zmierzyć się z pytaniami o sens życia, spraw wiary itp.


No, ale tak ludziska mają, i to tyczy się nie tylko religii czy spraw ostatecznych. Zdobywanie wiedzy, rozwijanie umiejetności, pasja, nauka? Co ich to obchodzi, przecież w to trzeba włożyc wysiłek. Nie lepiej to leżec przed telewizorem, albo jak juz coś, to wymyślec jak tu zarobic pieniądze, ale tak by się nie narobić. Fura szmalu i proste rozrywki -niczego więcej im nie trzeba.

I z takimi raczej nic nie zrobisz -o ile nie trafisz w coś, co da im motywację do działania (np. pomysł jak tu się dorobic, by się wielce nie narobić). Sprawy ostateczne? Może jest tak, może siak, czym się teraz przejmować? Jak już coś, to w ostateczności -tzn. na starość, czy wręcz na łożu śmierci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin