|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:48, 01 Cze 2016 Temat postu: Re: Kto by dziś przyjął Jezusa emigranta? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | JanelleL. napisał: | Nie sądzę, żeby było na miejscu stosowanie takich porównań, oraz odwoływanie się do słów Jezusa przy okazji tej sytuacji, jaką mamy obecnie. Nie sądzę, aby Jezus miał coś wspólnego z "posłaniem" tych ludzi, a te 97% na NIE świadczy moim zdaniem o tym, że Polacy doświadczeni już swoją słynną przez wieki gościnnością zmądrzeli, są świadomi zagrożenia i nie dają się ogłupiać ponad te 3% takim, czy innym "autorytetom". To, z czym mamy do czynienia, to jest prawie stan wojny, a w takiej sytuacji nikt nie przyjmuje pod dach wrogów - potencjalnych, a wręcz niemal pewnych przyszłych zabójców własnych dzieci - kto tak robi skazuje siebie na zagładę. Kto odwołując się do wiary, sumienia wykorzystując zaufanie, jakim jest obdarzony prowadzi ludzi ku ich zatraceni, jest winien ZDRADY najgorszej z możliwych. |
Gdy Jezus posyłał swoich uczniów, mówił "posyłam was jak owce między wilki". Z dwunastu apostołów tylko bodaj Jan dożył starości, nie będąc zabitym, a do tego zamęczonym. Jezus wysłał swoich apostołów do OBCYCH i WROGICH im ludzi.
Można powiedzieć, że "zmądrzeliśmy" - teraz nie zrobimy tych "nierozsądnych" rzeczy w rodzaju narażania się na to co nieprzyjemne, niekorzystne.
Problem w tym, że chrześcijaństwo TAKIE WŁAŚNIE JEST, że często nie patrzy na korzyść. "Kto chce zachować swoje życie, straci je" - mówi Jezus w innym miejscu. "Kto nie ma w nienawiści ojca, matki, brata, ten nie może byc moim uczniem" - mówił Jezus w odniesieniu do ludzi, którzy lojalność wobec grupy, rodziny, czy narodu stawiali wyżej, niż Jego naukę. To jest przykre, trudne do zaakceptowania. Ale dla Boga, czyli DLA MIŁOŚCI, prawdy, dobra NALEŻY ZDRADZIĆ wszystko na tym świecie - naród, rodzinę, korzyść, także samego siebie. Taka to jest religia.
To jest trudno przyjąć i pewnie większość osób tego nie przyjmie. Ja też nie wiem, na ile będę potrafił to przyjąć. Jedno co mogę - to przynajmniej teraz werbalnie nie udawać, że jestem prawdziwym chrześcijaninem, jeśli odrzucę kluczowe przesłanie tej religii...
Jakaś zdrada nas w tej sytuacji czeka
- albo zdradzimy korzyść dla naszego narodu, rodziny
- albo zdradzimy naukę Jezusa.
Mamy tylko wybór pomiędzy dwoma rodzajami zdrady.
Jeżeli dla kogoś zdrada tego co ma na tym świecie, jest tą zdradą "najgorszą z możliwych", to pewnie będzie miał ten wybór zdrady prosty, nie będzie się wahał. |
Jezus posłał apostołów - nie każdy jest przecież apostołem - owcą, którą można posłać między wilki. Gdyby każdy chrześcijanin miał takie posłanie, byłoby to posłanie do rzezi ..chyba, że wilkom przejadłyby się owce. Nie chodzi mi tu o jakieś korzyści, o to, by zachować swoje życie doczesne za wszelką cenę...ale jaki sens ma życie, jeśli ma się służyć jako mięso dla wilków? Nauka Jezusa nauką, ale to byłoby wręcz niemoralne, a wręcz rasistowskie.
I to, że nie chcę być mięsem dla wilków i nie chcę, by moje dzieci były, nie oznacza, że nienawidzę wilków - niech żyją sobie tam, gdzie ich miejsce, mają sobie swoje wilcze prawa i swoją wilczą religię, i polują oczywiście, a jak nie mają co jeść niech umierają ...tak jak i owce umierają, kiedy nie mają dość trawy. Jeśli chrześcijaństwo polega na tym, żeby chować owce jako pożywienie dla wilków, to jest to jakieś nieporozumienie..... tym bardziej, że to samo niby "chrześcijaństwo" stworzyło te hordy wilków, o których mowa.
Jeśli mam zdradzić rodzinę, którą kocham, naród i bliskich mi ludzi, dobrych ludzi... oddać ich w ręce zbirów w imię zachowania wierności Jezusowi, to czym jest taka nauka Jezusa? ....nie sądzę, by o to chodziło.
Jest to oczywiście nauka bardzo użyteczna w chowie owiec, tylko że pasterz, który pasie swoje owce, zwykle ma też psy, które strzegą stada ....czy te psy to jakaś inna kategoria owiec?
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Śro 8:50, 01 Cze 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:14, 01 Cze 2016 Temat postu: Re: Kto by dziś przyjął Jezusa emigranta? |
|
|
JanelleL. napisał: | Jezus posłał apostołów - nie każdy jest przecież apostołem - owcą, którą można posłać między wilki. Gdyby każdy chrześcijanin miał takie posłanie, byłoby to posłanie do rzezi ..chyba, że wilkom przejadłyby się owce. |
Gdy była II wojna światowa sporo Polaków znalazło schronienie w... Iranie, w kraju Allacha. Czy nie jesteśmy - my Polacy - jakoś zobowiązani do przynajmniej minimalnego oddania dobra, którego sami doznaliśmy?...
Czy my nie jesteśmy apostołami?...
- Co do tego nie jestem pewien. Nawet po prostu żyjąc uczciwie i przyznając się do Jezusa, stajemy się apostołami. Bo ludzie wokoło, widząc kogoś dobrego, mądrego będą sobie zadawali pytanie: skąd w tym człowieku taka siła do pięknego życia? I owi ludzie będą pragnęli być kimś takim, jak ten człowiek, który czyni dobro. Jezus powiedział: po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli miłość będziecie mieli jeden do drugiego. I chyba po prostu miłość jest tą najprostszą, ale chyba i najdoskonalszą formą apostołowania.
Zaś co do emigrantów. Ja bym ich przyjmował, ale nie pozwalał się zbytnio "panoszyć" - tzn. "na razie" niech nie budują meczetów, niech przestrzegają zastanych w kraju świąt w prawie pracy (czyli wolne będą mieli w Boże Narodzenie, a nie według kalendarza islamu), niech będą w zdecydowanej mniejszości. Niech wiedzą, że są gośćmi. Warto by dawać do zrozumienia (nie wprost, ale jakoś pośrednio), że wiara muzułmańska jednak nie jest tą z najwyższej półki. Bo ja akurat tak uważam, że Mahomet wykonał następującą robotę: wziął z różnych religii to co zewnętrzne, kulturowe, związane lękiem i nakazami, obudował w formę silnego przekazu emocjonalnego, obfitującego w groźby dla odstępców i pochwały dla lojalnych i zostawił ludziom na podobieństwo kodeksu postępowania. Według mnie w ten sposób mocno spłycił religię - pozbawił ją w znacznym stopniu pierwiastka duchowości - kładąc głownie nacisk na posłuszeństwo, lojalność, trzymanie się swojej grupy. W religii prawdziwej, głębokiej duchowo przykazania i lojalność nie są samą istotą wiary, lecz ale wynikają z pewnej konieczności życiowych, są niejako czymś dodatkowym. Istota religii jest więź z Bogiem w miłości, a nie w lęku.
I chyba takie powinno być przesłanie chrześcijan do muzułmanów: my mamy religię miłości, wy macie religię posłuszeństwa - do czego bardziej pasuje ludzka natura? Może warto dokonać nowego wyboru?...
Poza tym....
Chyba byłby czas W ŚWIECIE ruszyć jakąś dyskusję, polemikę pomiędzy religiami. Na razie jest tak, że świat Zachodu, wyciągając wnioski z dziejowych doświadczeń, uznał za wielką wartość tolerancję - w tym szczególnie tolerancję religijną. Pewna grupa ortodoksów islamskich najwyraźniej uznała taki stan za dobry punkt wyjścia do szerzenia własnej wiary - bo oto mogą sobie pójść do krajów europejskich, czy do Ameryki głosić swoje idee, zdobywać nowych wyznawców, a sami nie muszą się odwzajemniać tolerancją wobec innych grup wyznaniowych, czy ateistów (w szczególności uważają, że nie muszą być tolerancyjni u siebie). Mogą w tym sądzić, że są bardzo sprytni.
Ja uważam, że mogą się przeliczyć, bo choć pewnie jakąś część ludzi (może nielicznych) złowią do swojej religii lęku, to może być tak, że stracą wielu wyznawców, których do krajów tolerancji wyślą. Tę nieuczciwość postawy warto chyba wytknąć, albo i napiętnować głośno. Warto ludziom (także tym przyjezdnym) powiedzieć coś w stylu: tu jest tolerancja, każdy może głosić to, co uważa za słuszne, ale uczciwość pozostaje - kto próbuje wykorzystać tolerancję, nie dając jej w zamian, jest oszustem i łobuzem.
A ludzie widząc alternatywę, widząc możliwość życia bez religijnego strachu i nacisków kulturowych, w wielu przypadkach wybiorą jednak wolność i religijne przesłanie pokoju. To by wymagało jednak pewnego konsensusu i dostosowań prawnych, a w szczególności należałoby wsadzać rygorystycznie do więzień prowodyrów islamskiego fundamentalizmu. Bo tolerancję - owszem mamy - ale nie do wszystkiego. Nie zamierzamy tolerować zmuszania kobiet do pełnienia podrzędnych ról społecznych i rodzinnych, nie zamierzamy tolerować braku tolerancji... I to by się dało zrobić. Może też sensowną rzeczą byłaby pewna społeczna dyskusja o ideach, warto zadać pytanie: co jest dobre w społeczeństwie, jakie chcielibyśmy mieć. Na razie mieliśmy pewien falstart, bo pierwsze podejście związane było propagowaniem tolerancji w lewicowym stylu, czyli tolerancji skupiającej się na seksualności, na propagowaniu idei, że osią rozwoju jest skupianie się na konsumpcjonizmie i eksploatowaniu zastanych emocji ciała. Tak jednostronnie rozumiane dobro trudno przyjąć komuś, kto wychował się w duchu religijnym. Religia ma tu swoją ofertę, w której cielesność nie jest tym głównym celem człowieka; jest nim duchowość. I chyba powinno być (w tej dyskusji) miejsce dla owej opcji. Tolerancja w tym rozsądnym znaczeniu powinna więc nie tyle skupiać się np. na możliwości prawnego zadekretowania związku gejowskiego jako niemal nieodróżnialnego od rodziny, powołującej na świat nowych ludzi, ale faktycznie dopuszczeniu wszystkich opcji - nawet takiej, w której co prawda gejów nie prześladujemy, ale mamy swoje prawa uznawać związek skupiający się na tradycyjnych wartościach za lepszy, bardziej odpowiedni dla człowieka. Oczywiście homoseksualista, który przestrzega prawa, nie krzywdzi nikogo, nie może być szykanowany, ale zdanie (!) na temat poprawności różnych form seksualizmu każdy MA PRAWO MIEĆ. I może to być również zdanie negatywne.
W każdym razie tolerancja powinna stać się znowu tolerancją - tzn. umieć sobie wyznaczyć tę subtelną granicę pomiędzy głoszeniem poglądów, a szykanowaniem ludzi. Rozumiem, że to jest trudne, bo większość ludzi uważa, że skoro oni mają pogląd na jakąś sprawę bardziej właściwy (a kto tak nie uważa?!), to powinni wymusić ów pogląd na innych. Ano tak uważamy, ale prawem tolerancji powinno być to, że swoje idee masz prawo głosić, jednak zmuszać do nich nikogo nie wolno.
I chyba tolerancji trzeba pilnować. Może zaostrzyć kary za zmuszanie do małżeństwa, za przemoc kulturową, za głoszenie idei nienawiści. To by się dało zrobić. A do tego warto zacząć o tym szeroką dyskusuję.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 10:17, 01 Cze 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 10:32, 01 Cze 2016 Temat postu: Re: Kto by dziś przyjął Jezusa emigranta? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
(...) kto próbuje wykorzystać tolerancję, nie dając jej w zamian, jest oszustem i łobuzem.
prawem tolerancji powinno być to, że swoje idee masz prawo głosić, jednak zmuszać do nich nikogo nie wolno.
|
...tu się zgadzam w zupełności.... nie za bardzo mogę się odnieść do reszty w tej chwili, ale przyjemności wyłuszczenia tego, co powyżej nie mogłam sobie odmówić
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:10, 01 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
JanelleL. napisał: | Piotr Rokubungi napisał: | Banjankri napisał: | Ciało, mózg, umysł, osoba, ego... | To nie przedmioty, tylko pojęcia, które zakodowałeś literkami, a pochodzą z twojej świadomości, rozumu. Pojęcia za którymi stoją wyobrażenia. Zresztą "przedmiot", to też [tylko] pojęcie, wyobrażenie; jak wszystko, o czymkolwiek myślisz. |
To straszne, co Piotr pisze ...ale jak mam w ręku taki kubeczek z kawą to już nie wyobrażenia przecież i jak piję z niego kawę, to też nie wyobraźnią (choć może i trochę, bo np. mogę sobie wyobrażać, że kawa ma kolor niebieski... czyż nie? ) i kiedy myślę, żeby się jeszcze napić tej kawy z tego kubka, który trzymam w ręku, to chyba pojęcie, za którym nie stoi wyobrażenie, tylko realne doznanie... chyba, że wyobrażenie tego koloru niebieskiego | No, i tłumacz następnej znów to samo, co i tak się już na tym forum przewijało wielokrotnie, m. in. w moich wypocinach i wujowo-zbójowych!..
Przede wszystkim rozróżnij wyobrażenia od doznań: doznania, to oddziaływania fizykalne ciała ludzkiego z otoczeniem i "kodowanie" ich oraz przesyłanie nerwami; natomiast wyobrażenia, to pojęcia [czasem archetypy], jakie tworzy ego, aby rozumieć doznania "we własnym języku"-języku wyobrażeniowych pojęć właśnie.
To trochę tak, jak z kamerą pozostawioną bez ludzi, bez obsługi: domyślamy się, że na taką kamerę też coś oddziałuje (i ona na coś, bo oddziaływanie zawsze jest wzajemne), ale dopóki nie wejdzie takowa kamera w odziaływania ze świadomością [ludzką], czyli dopóki ktoś nie zacznie jej używać, to nie wiemy co rejestruje- o ile została pozostawiona włączona- ani nawet czy w ogóle coś rejestruje; albo czy dmucha na nią wiatr lub sypie piasek...
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Śro 21:13, 01 Cze 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:41, 01 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Michałek, ty to piszesz czasem jak jakiś nakręcony nastolatek, naiwny nieco. Natomiast JanelleL., jednak potrafisz być też wredna...
Nie bardzo mam teraz czas ani chęć, by się rozpisywać. Ale, co istotniejsze: JanelleL. napisał: | I to, że nie chcę być mięsem dla wilków i nie chcę, by moje dzieci były, nie oznacza, że nienawidzę wilków - niech żyją sobie tam, gdzie ich miejsce, mają sobie swoje wilcze prawa i swoją wilczą religię, i polują oczywiście, a jak nie mają co jeść niech umierają... | W tym jest poniekąd właśnie sedno problemu- ich problemu... Ale patrząc z twojej strony, to niech wilki zjadają inne owce, byle nie "twoje", hm? Jednak "mentalność Kalego" trochę... Michał napisał: | Czy nie jesteśmy - my Polacy - jakoś zobowiązani do przynajmniej minimalnego oddania dobra, którego sami doznaliśmy? | Jesteśmy raczej; ale może to przybierać różne formy. Poza tym, aby czynić dobro, samemu trzeba raczej być "umocowanym"- nie koniecznie w sensie sił sprawczych, ale przynajmniej we własnej psychice i moralności. A do tego, niestety, dla części Polaków jeszcze daleko- nie tylko, nie koniecznie przez ich własne zaniedbania, ale w sporej mierze poprzez "odreligijnianie" i "odtożsamianie" narodu, a to przez Niemców, a to przez Rosjan [nie wszystkich, oczywiście], a to wreszcie przez samych "Polaków"- pachołków Rosji i/lub Niemiec, ewentualnie Izraela, tudzież innych grup wpływów i nacisków. Niestety tą "wojną polsko-polską" jest zainteresowanych i podsyca ją wciąż pewna część społeczeństwa polskiego, np. tacy "KODziarze"... Cytat: | Zaś co do emigrantów. Ja bym ich przyjmował, ale nie pozwalał się zbytnio "panoszyć" - tzn. "na razie" niech nie budują meczetów, niech przestrzegają zastanych w kraju świąt w prawie pracy (czyli wolne będą mieli w Boże Narodzenie, a nie według kalendarza islamu), niech będą w zdecydowanej mniejszości. Niech wiedzą, że są gośćmi. Warto by dawać do zrozumienia (nie wprost, ale jakoś pośrednio), że wiara muzułmańska jednak nie jest tą z najwyższej półki. | To pojechałeś, Michałku! Czyli przyjmować, ale nie akceptować. No, gratuluję pomysłu! Czyli chcesz ich w gettach pozamykać i nieomal ubezwłasnowolnić? Już nie skomentuję dalej... Tolerancja bez tolerancji! Michał napisał: | I chyba takie powinno być przesłanie chrześcijan do muzułmanów: my mamy religię miłości, wy macie religię posłuszeństwa - do czego bardziej pasuje ludzka natura? Może warto dokonać nowego wyboru?... | Tylko, że dla niektórych posłuszeństwo tez stanowi dużą wartość pozytywną: głównie pozwala na głęboką przynależność do grupy. Pośród Arabów jest to chyba szczególnie istotne, ponieważ w dużej mierze żyli, a niektóry jeszcze żyją w społecznościach plemiennych, klanowych. Z drugiej strony, dla wielu z nich chrześcijaństwo jest tak prezentowane- częściowo przez islamistyczną propagandę, ale częściowo jest to prawda- jako płytkie, pozbawione głębszych wartości, a szczególnie chrześcijanie, jako ludzie na ogół rozpasani w swym poczuciu ogromnej swobody, tolerancji właśnie. I jest to po części prawda, niestety; choćby tolerancja dla prowokacyjnych zachowań panująca wśród establishmentu współczesnej Unii Europejskiej, a skupianie uwagi na np. długościach ogórków i podobnych bzdetach. Michał napisał: | Chyba byłby czas W ŚWIECIE ruszyć jakąś dyskusję, polemikę pomiędzy religiami. | To na pewno! Ale ludzkość raczej nie dojrzała jeszcze do tego- wciąż jesteśmy bardziej stadni, niż globalni, jeśli chodzi o psychikę i mentalność. Michał napisał: | To by wymagało jednak pewnego konsensusu i dostosowań prawnych, a w szczególności należałoby wsadzać rygorystycznie do więzień prowodyrów islamskiego fundamentalizmu. | Mało nam własnych więźniów, na których ludzie pracujący płacą? Poza tym, pomyśl o wydźwięku międzykulturowym, międzynarodowym! Toż by dopiero było, że "Kaczor" z "Ziobrem" "pudłują innych", jak faszyści! Michał napisał: | nie zamierzamy tolerować braku tolerancji | Nie tolerowanie braku tolerancji jest nietolerancją. Oj, Michałek!.. Cytat: | I to by się dało zrobić. Może też sensowną rzeczą byłaby pewna społeczna dyskusja o ideach, warto zadać pytanie: co jest dobre w społeczeństwie, jakie chcielibyśmy mieć. | Tak. Ale przede wszystkim zrobić to w ich krajach, w tamtych rejonach świata, aby oni odzyskali swoją ziemię, zasoby, prawa, możliwości i obowiązki- a nie tylko garstka spośród nich, która to sobie wywalczy różnymi sposobami. Jednak występuje tu dodatkowy problem arabskiej mentalności, ponieważ- jak pisałem wcześniej- ich społeczeństwa były oparte na wojujących klanach, plemionach, a przywódcy wojskowi uznawani za słusznie zamożnych i godnych czci i posłuszeństwa... Michał napisał: | Na razie mieliśmy pewien falstart, bo pierwsze podejście związane było propagowaniem tolerancji w lewicowym stylu, czyli tolerancji skupiającej się na seksualności, na propagowaniu idei, że osią rozwoju jest skupianie się na konsumpcjonizmie i eksploatowaniu zastanych emocji ciała. Tak jednostronnie rozumiane dobro trudno przyjąć komuś, kto wychował się w duchu religijnym. Religia ma tu swoją ofertę, w której cielesność nie jest tym głównym celem człowieka; jest nim duchowość. I chyba powinno być (w tej dyskusji) miejsce dla owej opcji. Tolerancja w tym rozsądnym znaczeniu powinna więc nie tyle skupiać się np. na możliwości prawnego zadekretowania związku gejowskiego jako niemal nieodróżnialnego od rodziny, powołującej na świat nowych ludzi, ale faktycznie dopuszczeniu wszystkich opcji - nawet takiej, w której co prawda gejów nie prześladujemy, ale mamy swoje prawa uznawać związek skupiający się na tradycyjnych wartościach za lepszy, bardziej odpowiedni dla człowieka. Oczywiście homoseksualista, który przestrzega prawa, nie krzywdzi nikogo, nie może być szykanowany, ale zdanie (!) na temat poprawności różnych form seksualizmu każdy MA PRAWO MIEĆ. I może to być również zdanie negatywne.
W każdym razie tolerancja powinna stać się znowu tolerancją - tzn. umieć sobie wyznaczyć tę subtelną granicę pomiędzy głoszeniem poglądów, a szykanowaniem ludzi. Rozumiem, że to jest trudne, bo większość ludzi uważa, że skoro oni mają pogląd na jakąś sprawę bardziej właściwy (a kto tak nie uważa?!), to powinni wymusić ów pogląd na innych. Ano tak uważamy, ale prawem tolerancji powinno być to, że swoje idee masz prawo głosić, jednak zmuszać do nich nikogo nie wolno. | Tu dobrze prawisz, z grubsza. Michał napisał: | I chyba tolerancji trzeba pilnować. Może zaostrzyć kary za zmuszanie do małżeństwa, za przemoc kulturową, za głoszenie idei nienawiści. To by się dało zrobić. A do tego warto zacząć o tym szeroką dyskusuję. | Samym karaniem niewiele się zmieni, a raczej będą to zmiany wymuszone, "sztucznie narzucone". I w cale nie tak łatwo by się dało to zrobić, jeśli w ogóle. Natomiast, co do dyskusji- zgoda.
Już dawno chciałem napisać o tym, że podstawową sprawą w tej kwestii [zresztą chyba w każdej innej dotyczącej ludzkiego postepowania również] jest psychologia. Zamiast armii, karabinów i bomb należałoby raczej przeciwstawić tamtym oszołomom armię psychologów, terapeutów, albo nawet zwykłych ludzi i odpowiedzieć "antypropagandą" na propagandę tamtych oszołomów- choćby, a może szczególnie w internecie. Bo wojny są zazwyczaj oznaką frustracji, złego rozumienia świata i wybujałych ambicji oraz..nieodpowiedzialności, a nawet lenistwa [w tym lenistwa psychicznego]. Nauczyć się powinniśmy rozumieć nawzajem, a nie uważać się za przeszkody..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:23, 02 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | Michałek, ty to piszesz czasem jak jakiś nakręcony nastolatek, naiwny nieco. Natomiast JanelleL., jednak potrafisz być też wredna...
Nie bardzo mam teraz czas ani chęć, by się rozpisywać. Ale, co istotniejsze: JanelleL. napisał: | I to, że nie chcę być mięsem dla wilków i nie chcę, by moje dzieci były, nie oznacza, że nienawidzę wilków - niech żyją sobie tam, gdzie ich miejsce, mają sobie swoje wilcze prawa i swoją wilczą religię, i polują oczywiście, a jak nie mają co jeść niech umierają... | W tym jest poniekąd właśnie sedno problemu- ich problemu... Ale patrząc z twojej strony, to niech wilki zjadają inne owce, byle nie "twoje", hm? Jednak "mentalność Kalego" trochę... |
Absolutnie nie mentalność Kalego , chodziło mi ( w kwestii tych owiec na które niech sobie polują) że jeśli owce lezą wilkom prosto w zęby, albo na polecenie pasterza, który trzyma stronę wilków, czy też z powodu takiego, że pasterz ów ma je w głębokim "poważaniu" i nawet nie zadba o jakiegoś porządnego psinę do ich pilnowania, a owce nie wykorzystają choćby tego małego rozumku, jaki posiadają, to cóż.... prawo Natury i nie sprzeciwiam się mu, choćbym i ja, czy i "moje" owieczki wpadły wilkom w zęby. Poza tym, zawsze biorę pod uwagę, że równie dobrze mogłam się urodzić w innym rejonie świata, tam gdzie jest niebezpiecznie.....
W kwestii zaś tej "mentalności Kalego" zastanawiało mnie jedno i było to również przedmiotem wielu sporów swego czasu, kiedy sprawa uchodźców była jeszcze w powijakach, z takimi czy innymi tzw. "dobrymi i wielkodusznymi". Otóż było coś takiego, jak petycja w sprawie przyjęcia uchodźców z Syrii....nic, że jeszcze miesiąc - dwa czy jeszcze wcześniej, kiedy się pojawiły zdjęcia pomordowanych chrześcijan, temat ten był szeroko komentowany nie pod kątem tego, co się dzieje w Afryce, a pod kątem niemal wyłącznie etyki dziennikarskiej, naruszania praw ofiar (!!!) których głowy wisiały na palach w środku miast poprzez rozpowszechnianie publiczne ich zdjęć - typowa lewacka polemika ( a uchodźcy, o których idzie bój, to przecież wcale nie ci prześladowani chrześcijanie, a wilki ).....Wracając do petycji, rozsyłane były linki w celu jej podpisania i wielu, choćby z moich znajomych ją podpisało - ja nie. Oczywiście wszyscy chwalili się swoją wielkodusznością i tzw. "dobrą wolą".....ale ani jeden z nich nigdy nie przyjąłby REALNIE pod SWÓJ dach uchodźcy. Więc co? Przyjmujmy, bo tak jest właściwie, a co się z nimi stanie, to przecież gdzieś tam, jakoś tam, ktoś z nimi coś zrobi. Pytanie gdzie? jak? i kto? ..... jeśli nie ja (który petycję podpisałem, jeśli nie u mnie pod moim dachem i jeśli nie ja biorę za to odpowiedzialność, choćby tylko hipotetycznie, ale przecież gdzieś, to znaczy gdzieś, w czyimś, jak by nie było sąsiedztwie i za czyjeś, jak by nie było pieniądze )
Co wart jest taki podpis? jeśli nikt realnie nie przyjąłby uchodźcy? co warta jest taka deklaracja? Guffno za przeproszeniem!
To jest deklaracja ludzi nieodpowiedzialnych, zrzucających sprawy na innych, wielkodusznych tylko na pokaz...no bo gdzieś tam, za państwową ( zdaniem jeszcze wielu niczyją...a nawet za środki z "unijki" ) to się zgadzamy..... ale gdyby pod naszym dachem - o to to nie!
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Czw 18:36, 02 Cze 2016, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:39, 02 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | JanelleL. napisał: | Piotr Rokubungi napisał: | Banjankri napisał: | Ciało, mózg, umysł, osoba, ego... | To nie przedmioty, tylko pojęcia, które zakodowałeś literkami, a pochodzą z twojej świadomości, rozumu. Pojęcia za którymi stoją wyobrażenia. Zresztą "przedmiot", to też [tylko] pojęcie, wyobrażenie; jak wszystko, o czymkolwiek myślisz. |
To straszne, co Piotr pisze ...ale jak mam w ręku taki kubeczek z kawą to już nie wyobrażenia przecież i jak piję z niego kawę, to też nie wyobraźnią (choć może i trochę, bo np. mogę sobie wyobrażać, że kawa ma kolor niebieski... czyż nie? ) i kiedy myślę, żeby się jeszcze napić tej kawy z tego kubka, który trzymam w ręku, to chyba pojęcie, za którym nie stoi wyobrażenie, tylko realne doznanie... chyba, że wyobrażenie tego koloru niebieskiego | No, i tłumacz następnej znów to samo, co i tak się już na tym forum przewijało wielokrotnie, m. in. w moich wypocinach i wujowo-zbójowych!..
Przede wszystkim rozróżnij wyobrażenia od doznań: doznania, to oddziaływania fizykalne ciała ludzkiego z otoczeniem i "kodowanie" ich oraz przesyłanie nerwami; natomiast wyobrażenia, to pojęcia [czasem archetypy], jakie tworzy ego, aby rozumieć doznania "we własnym języku"-języku wyobrażeniowych pojęć właśnie.
To trochę tak, jak z kamerą pozostawioną bez ludzi, bez obsługi: domyślamy się, że na taką kamerę też coś oddziałuje (i ona na coś, bo oddziaływanie zawsze jest wzajemne), ale dopóki nie wejdzie takowa kamera w odziaływania ze świadomością [ludzką], czyli dopóki ktoś nie zacznie jej używać, to nie wiemy co rejestruje- o ile została pozostawiona włączona- ani nawet czy w ogóle coś rejestruje; albo czy dmucha na nią wiatr lub sypie piasek... |
No! Nie ma to, jak wytłumaczyć na babski rozum ...przeczytam ze trzy razy i już zapamiętam na wieki wieków Amen
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:03, 02 Cze 2016 Temat postu: Re: Kto by dziś przyjął Jezusa emigranta? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Czy my nie jesteśmy apostołami?...
- Co do tego nie jestem pewien. Nawet po prostu żyjąc uczciwie i przyznając się do Jezusa, stajemy się apostołami. Bo ludzie wokoło, widząc kogoś dobrego, mądrego będą sobie zadawali pytanie: skąd w tym człowieku taka siła do pięknego życia? I owi ludzie będą pragnęli być kimś takim, jak ten człowiek, który czyni dobro. Jezus powiedział: po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli miłość będziecie mieli jeden do drugiego. I chyba po prostu miłość jest tą najprostszą, ale chyba i najdoskonalszą formą apostołowania.
Zaś co do emigrantów. Ja bym ich przyjmował, ale nie pozwalał się zbytnio "panoszyć" - tzn. "na razie" niech nie budują meczetów, niech przestrzegają zastanych w kraju świąt w prawie pracy (czyli wolne będą mieli w Boże Narodzenie, a nie według kalendarza islamu), niech będą w zdecydowanej mniejszości. Niech wiedzą, że są gośćmi. Warto by dawać do zrozumienia (nie wprost, ale jakoś pośrednio), że wiara muzułmańska jednak nie jest tą z najwyższej półki. Bo ja akurat tak uważam, że Mahomet wykonał następującą robotę: wziął z różnych religii to co zewnętrzne, kulturowe, związane lękiem i nakazami, obudował w formę silnego przekazu emocjonalnego, obfitującego w groźby dla odstępców i pochwały dla lojalnych i zostawił ludziom na podobieństwo kodeksu postępowania. Według mnie w ten sposób mocno spłycił religię - pozbawił ją w znacznym stopniu pierwiastka duchowości - kładąc głownie nacisk na posłuszeństwo, lojalność, trzymanie się swojej grupy. W religii prawdziwej, głębokiej duchowo przykazania i lojalność nie są samą istotą wiary, lecz ale wynikają z pewnej konieczności życiowych, są niejako czymś dodatkowym. Istota religii jest więź z Bogiem w miłości, a nie w lęku.
I chyba takie powinno być przesłanie chrześcijan do muzułmanów: my mamy religię miłości, wy macie religię posłuszeństwa - do czego bardziej pasuje ludzka natura? Może warto dokonać nowego wyboru?... |
Pan Michał zapewne jest dobrym człowiekiem, więc nie mógłby postąpić jakoś niezgodnie z zasadami, jednak jeśli ktoś nie akceptuje tych obowiązujących zasad, bo one są mu obce i nie ma woli zmiany ani otwarcia na coś nowego, nie podporządkowuje się im, nie dostosowuje w jakimś podstawowym chociaż stopniu i nie dostosuje, to wysiłek apostołów i poświęcenie, a nawet ofiara mogą okazać się daremne. Muzułmanie nie będą przechodzili na chrześcijaństwo z kilku prostych przyczyn - m.in dlatego, że ich kobiety żyją w "niewoli", nie mają prawa ani swobodnie kontaktować się, ani tym bardziej wiązać się z chrześcijanami, a mężczyźni nie są skłonni przechodzić na naszą wiarę choćby z własnej próżności- tamta religia to niemal raj dla chłopów ... i toć już sam Szatan wiedział komu dać jabłko z drzewa, więc oni nie pozwalają na to, by kobieta mogła choćby wyciągnąć rękę ..... natomiast europejskie kobiety wiążą się z muzułmanami z własnej woli, a nawet są do tego nakłaniane przez "samą górę" ...to tylko jeden aspekt oczywiście....więc jak Pan Michał ocenia szanse takiej formy apostołowania przez miłość? i efekt takiego apostołowania w praktyce bo jakoś wątpię, by posłanie miłości niesione mężczyznom przez mężczyzn zdało tu egzamin......w odwrotnej sytuacji może się zdarzyć, że jakiś tam całkiem przyzwoity (w naszym mniemaniu) muzułmanin weźmie sobie chrześcijankę za żonę, będzie da niej dobry, zakocha się w niej, pozwoli jej wyznawać swoją wiarę...a nawet ulegnie gdyby go chciała "nawrócić" itd. itd. .....bajeczki się czasem zdarzają ..... chociaż w sumie to chodziło bardziej o tolerancję ...czyli współistnienie obok siebie... ....co jak widać poszło w kierunku apostołowania
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Czw 19:39, 02 Cze 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:18, 02 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
JanelleL. napisał: | Piotr Rokubungi napisał: | Michałek, ty to piszesz czasem jak jakiś nakręcony nastolatek, naiwny nieco. Natomiast JanelleL., jednak potrafisz być też wredna...
Nie bardzo mam teraz czas ani chęć, by się rozpisywać. Ale, co istotniejsze: JanelleL. napisał: | I to, że nie chcę być mięsem dla wilków i nie chcę, by moje dzieci były, nie oznacza, że nienawidzę wilków - niech żyją sobie tam, gdzie ich miejsce, mają sobie swoje wilcze prawa i swoją wilczą religię, i polują oczywiście, a jak nie mają co jeść niech umierają... | W tym jest poniekąd właśnie sedno problemu- ich problemu... Ale patrząc z twojej strony, to niech wilki zjadają inne owce, byle nie "twoje", hm? Jednak "mentalność Kalego" trochę... |
Absolutnie nie mentalność Kalego , chodziło mi ( w kwestii tych owiec na które niech sobie polują) że jeśli owce lezą wilkom prosto w zęby, albo na polecenie pasterza, który trzyma stronę wilków, czy też z powodu takiego, że pasterz ów ma je w głębokim "poważaniu" i nawet nie zadba o jakiegoś porządnego psinę do ich pilnowania, a owce nie wykorzystają choćby tego małego rozumku, jaki posiadają, to cóż.... prawo Natury i nie sprzeciwiam się mu, choćbym i ja, czy i "moje" owieczki wpadły wilkom w zęby. Poza tym, zawsze biorę pod uwagę, że równie dobrze mogłam się urodzić w innym rejonie świata, tam gdzie jest niebezpiecznie.....
W kwestii zaś tej "mentalności Kalego" zastanawiało mnie jedno i było to również przedmiotem wielu sporów swego czasu, kiedy sprawa uchodźców była jeszcze w powijakach, z takimi czy innymi tzw. "dobrymi i wielkodusznymi". Otóż było coś takiego, jak petycja w sprawie przyjęcia uchodźców z Syrii....nic, że jeszcze miesiąc - dwa czy jeszcze wcześniej, kiedy się pojawiły zdjęcia pomordowanych chrześcijan, temat ten był szeroko komentowany nie pod kątem tego, co się dzieje w Afryce, a pod kątem niemal wyłącznie etyki dziennikarskiej, naruszania praw ofiar (!!!) których głowy wisiały na palach w środku miast poprzez rozpowszechnianie publiczne ich zdjęć - typowa lewacka polemika ( a uchodźcy, o których idzie bój, to przecież wcale nie ci prześladowani chrześcijanie, a wilki ).....Wracając do petycji, rozsyłane były linki w celu jej podpisania i wielu, choćby z moich znajomych ją podpisało - ja nie. Oczywiście wszyscy chwalili się swoją wielkodusznością i tzw. "dobrą wolą".....ale ani jeden z nich nigdy nie przyjąłby REALNIE pod SWÓJ dach uchodźcy. Więc co? Przyjmujmy, bo tak jest właściwie, a co się z nimi stanie, to przecież gdzieś tam, jakoś tam, ktoś z nimi coś zrobi. Pytanie gdzie? jak? i kto? ..... jeśli nie ja (który petycję podpisałem, jeśli nie u mnie pod moim dachem i jeśli nie ja biorę za to odpowiedzialność, choćby tylko hipotetycznie, ale przecież gdzieś, to znaczy gdzieś, w czyimś, jak by nie było sąsiedztwie i za czyjeś, jak by nie było pieniądze )
Co wart jest taki podpis? jeśli nikt realnie nie przyjąłby uchodźcy? co warta jest taka deklaracja? Guffno za przeproszeniem!
To jest deklaracja ludzi nieodpowiedzialnych, zrzucających sprawy na innych, wielkodusznych tylko na pokaz...no bo gdzieś tam, za państwową ( zdaniem jeszcze wielu niczyją...a nawet za środki z "unijki" ) to się zgadzamy..... ale gdyby pod naszym dachem - o to to nie! | Yo! No, tutaj to całkowicie racja z tym przyjmowaniem... Już dawno miałem to napisać, że każdy, kto głosi za przyjęciem ich lub przeciw temu, niech się zastanowi wpierw na ile sam jest gotów przyjąć choć jednego uchodźcę czy ich małą rodzinę; wtedy dopiero może sugerować podobnie innym- w zgodzie z własnym poglądem i sumieniem. Ale ilu na to stać, by być uczciwymi przed sobą samym?..
Natomiast, jak w ogóle rozwiązywać podobne do tej kwestie i problemy..? Proponuję zbudować sobie evangeliony dla ochrony, albo przynajmniej golemy...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:06, 03 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: |
Natomiast, jak w ogóle rozwiązywać podobne do tej kwestie i problemy..? Proponuję zbudować sobie evangeliony dla ochrony, albo przynajmniej golemy...[/color] |
No to zaczynamy budować
...a serio to do większości ludzi nie dociera taka, czy inna kwestia dopóki nie odczują powagi sytuacji na własnej dupie, jak to się mówi. Wtedy świat wywraca się do góry nogami i cały ich światopogląd.
..I taka sytuacja....jeszcze kilka miesięcy temu, jakiś czas po wyborach, kiedy to zaczęły się protesty oderwanych od koryta, znajomi mieszkający od wielu lat w Niemczech dzwonili z nieukrywaną satysfakcją jak to im jest dobrze, a nam jak źle...bo (powtarzając za niemieckimi mediami) u nas prawie stan wojenny, policja na ulicach, chaos........Nie dalej jak wczoraj, ten sam znajomy dzwoni ze strachem w głosie, co się u nich dzieje, że nawet w małym miasteczku, spokojnym dotąd grasują całe bandy imigrantów, zaczepiają ludzi, są wszędzie. Niemiecka młodzież (a mają prawie pełnoletniego syna) nie chcą wiązać planów ze swoim dotąd krajem, że zamierzają wyjeżdżać, a wielu Niemców już ucieka (!!) do Węgier zwłaszcza. Zszokowani, jak mogli być tak naiwni i wierzyć w tą propagandę ( użył dokładnie słowa propaganda ). Teraz mają jeszcze aferę z dziennikarzami, którzy pracowali na zlecenie amerykanów w całym tym proimigranckim szaleństwie.
Mówił to człowiek ślepo wierzący dotąd w tolerancję, zawsze chwalący sobie współpracę z Syryjczykami, z którymi miał okazję pracować.
Oto efekt dobroci, owej tolerancji, zakichanego miłosierdzia i prania mózgów, jak nie przez takich, to innych głosicieli "pokoju i pojednania".
Dialog między religiami, o którym wspomniał Pan Michał - to już było i cały czas jest, i to, moim zdaniem jedna z większych rys na wizerunku "naszego" "świętego" JP2 ...na ile był świadom tego do czego prowadzi, na ile nie był ...na ile wynikało to ze zwyczajnej dobrotliwości, naiwności itd. (???) ....efekt jest taki, że katolicy zostali totalnie UPICI pontyfikatem JP2, ostatecznie rozmiękczeni i gotowi na rozjechanie walcem. JP2 jeździł po świecie, żeby jak to się mówi gwiazdorzyć, a za plecami zostawiał gnijący watykan, odór i smród zepsucia, afer i rozkładu...i wiedział.. nie wiedział? - co to za gospodarz, co nie wie? Jakaś tam moja sympatia, które się pojawiła do BXVI który chciał zrewidować różne sprawy, z zastopowaniem ekumenizmu włącznie, też wygasła z pojawieniem się nowych faktów....a to, z czym mamy do czynienia teraz, obnaża wszelkie zamiary "samej góry". Owce zostały poświęcone i przeznaczone na stracenie. Owce zagubione, z których wiele odeszło w ateizm, których żaden pasterz, jak to podaje przykład przypowieści o dobrym pasterzu nie poszedł szukać...a nie poszedł, bo taplał się złocie i nieprawości.... watykan jako organizacja mafijna, służąca nie wiem komu, bo na pewno nie Bogu, krok po kroku odsłania swoją prawdziwą twarz i robi umizgi w stronę nowych "owiec". Zagospodarowanie nowego stada, to byłoby coś! Chyba żadna ekspansja nie udała się tak niskim kosztem jak islamizacja Europy, co zaś do samego procesu, to bardzo przypomina on chrystianizację .. czyli zamach na Europę po raz drugi........ Patrząc na działania papjerza franciszka, choćby od takiej błahostki, jak mimika twarzy poczynając - mamy obraz człowieka pokrętnego, nieszczerego i mamiącego fałszywymi słowami, obłudnego i na wskroś zepsutego. Oczywiście wielu gorliwych katolików odbiera takie opinie jako atak bezpośrednio na siebie - nie ma z takimi dyskusji ...dopóki pewnie i oni nie odczują na własnej dupie ...a może i nie ...i w chwili ostatecznej będą nawet wynosić go na ołtarze, jako tego, który nawoływał do rozmnażania się z imigrantami - nie w złym celu, ale aby uchronić chrześcijan przed eksterminacją w obliczu ekspansji, której nie dało się powstrzymać ....... o tym ile było zasługi jś i watykanu w przeprowadzeniu całej tej operacji zapominając.
Coraz częściej też myślę, że jakikolwiek dialog nie jest możliwy, gdyż Bóg, Stwórca Wszystkiego, jest czymś wręcz przeciwnym do boga żydów i muzułmanów..... o bogu chrześcijan sprzed wieków, krzewiących wiarę za pomocą miecza, stosów i fałszowanych słów nie zapominając. Bóg, który np. wybiera naród i posyła go do podbicia innych, wymordowania w pień lub narzucenia siłą wiary w niego i miłości do niego, nie może być Bogiem, a co najwyżej Antychrystem ...i może nie próżno Jezus nazwał żydów plemieniem żmijowym. Widać to także dziś ....np. artyści, gwiazdy show biznesu- wielu z nich jawnie przyznaje się do zaprzedania swej duszy komuś, kto obiecuje im sukces i osiągają ten sukces....i może na tej samej zasadzie jak żydom obiecano Ziemię Obiecaną i rozplenienie się po całym globie....może to było właśnie zaprzedanie się złu?
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Pią 13:14, 03 Cze 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:40, 03 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Ale się Ewelina rozpisała tym razem! No, i dobrze- byle tak dalej! Tylko, że- moim zdaniem- to trochę przesadza... Ale tylko trochę.
Ogólnie chodzi w tym też o to, że w ostatnich czasach Europa, jak i Stany Zjednoczone Ameryki należą do tzw. rozwiniętej części świata, natomiast reszta ludzkości dopiero się rozwija, często mozolnie, a często tkwi w miejscu, lub się cofa nawet. Taki stan spowodowany jest chyba głównie trzema czynnikami: 1. postępowaniem po chrześcijańsku- o tyle o ile, w połączeniu z jednak socjalistycznym stosunkiem do człowieka i społeczności [wygląda na to, że jest to motto dla PiS-u]; 2. stronieniem od otwartych konfliktów- "nauczką" były na pewno wojny światowe; 3. dobrobytem materialnym- ale trzeba pamiętać, że jego praprzyczyny sięgają jeszcze do kolonializmu oraz łupieżczego wzbogacenia się niektórych krajów Europy w trakcie wojen. Z tego też wynika, że ludy Europy i USA niejako "spoczęły na laurach", "przytuliły się" do tego swego stanu względnego dobrobytu i spokoju- a poprzez to "przymykają oczy" na resztę świata, ewentualnie chcąc tylko czerpać z niej korzyści dla siebie jeszcze...
To, co JanelleL. zaprezentowała powyżej dość znacznie trąci ksenofobią, moim zdaniem.
Niejako już podsumowując: Watykan nie jest aż takim złem, jak to nakreśliłaś- chociaż niewiele mu do tego brakuje. Natomiast ekumenizm jest jedyną słuszną drogą dla ludzkości- i w tym Jan Paweł II czynił postępy na jedynej drodze do pojednania, i wcale nie "gwiazdorzył" dla poklasku, tylko dla pociągnięcia za sobą ludzi, szczególnie młodych. Poza tym pewne porządki w Watykanie też starał się robić...
Co do "lepszego" boga chrześcijańskiego i "gorszego" Jehowy czy Allacha, to znów wprowadzasz podziały, segregację: "my" lepsi, "oni" gorsi". Jest to pomysł przeciwny do tego, który być powinien, do jedynego, który "wybawić" może z tego typu sytuacji. Przecież to tak oczywiste! Aby nie było więcej tego typu emigracji, "zalewów", podbojów jedynym wyjściem jest zrównanie jakości życia wszystkich ludzi na planecie. Bo nawet jeśli nie pozwoli się "motłochowi" wchodzić na "nasze zamknięte tereny, osiedla", to ten "motłoch" i tak kiedyś się tu wedrze siłą, a wtedy niekoniecznie zdołamy ich szturm odeprzeć, a nawet jeśli, to będzie to kolejny krwawy konflikt. Natomiast jestem przeciwny, aby to zrównywanie poziomów życia na całym globie odbywało się na zasadzie właśnie okupacji, podbojów, kolonializmów, czy choćby utrzymywania się z zasiłków przez ludzi, którzy etnicznie przynależą głównie do innego regionu Ziemi. Innymi słowy, rzecz ta nie polega na tym, by czerpać korzyści z pracy i zasobów posiadanych przez innych i poniekąd im przynależnych. Ale zasada ta powinna obowiązywać w dwie strony. I tak zupełnie szczerze, to Europejczycy są sami sobie tu winni trochę- a to dlatego, że czerpią korzyści i zyski z wyzysku narodów szczególnie afrykańskich, jak i południowoamerykańskich, a po części też dalekowschodnich i arabskich; chociaż na Wschodzie Bliskim i Dalekim jest też tak, że to tamtejsi watażkowie i inni krętacze, samozwańczy bonzowie i "władcy" wykorzystują pracę "podległego" im plebsu...
To na razie tyle na ten temat.
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Pią 20:21, 03 Cze 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:04, 03 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: |
Ogólnie chodzi w tym też o to, że w ostatnich czasach Europa, jak i Stany Zjednoczone Ameryki należą do tzw. rozwiniętej części świata, natomiast reszta ludzkości dopiero się rozwija, często mozolnie, a często tkwi w miejscu, lub się cofa nawet. Taki stan spowodowany jest chyba głównie trzema czynnikami: 1. postępowaniem po chrześcijańsku- o tyle o ile, w połączeniu z jednak socjalistycznym stosunkiem do człowieka i społeczności [wygląda na to, że jest to motto dla PiS-u]; 2. stronieniem od otwartych konfliktów- "nauczką" były na pewno wojny światowe; 3. dobrobytem materialnym- ale trzeba pamiętać, że jego praprzyczyny sięgają jeszcze do kolonializmu oraz łupieżczego wzbogacenia się niektórych krajów Europy w trakcie wojen. Z tego też wynika, że ludy Europy i USA niejako "spoczęły na laurach", "przytuliły się" do tego swego stanu względnego dobrobytu i spokoju- a poprzez to "przymykają oczy" na resztę świata, ewentualnie chcąc tylko czerpać z niej korzyści dla siebie jeszcze...
To, co JanelleL. zaprezentowała powyżej dość znacznie trąci ksenofobią, moim zdaniem.
Niejako już podsumowując: Watykan nie jest aż takim złem, jak to nakreśliłaś- chociaż niewiele mu do tego brakuje. Natomiast ekumenizm jest jedyna słuszna drogą dla ludzkości- i w tym Jan Paweł II czynił postępy na jedynej drodze do pojednania, i wcale nie "gwiazdorzył" dla poklasku, tylko dla pociągnięcia za sobą ludzi, szczególnie młodych. Poza tym pewne porządki w Watykanie też starał się robić...
Co do "lepszego" boga chrześcijańskiego i "gorszego" Jehowy czy Allacha, to znów wprowadzasz podziały, segregację: "my" lepsi, "oni" gorsi". Jest to pomysł przeciwny do tego, który być powinien, do jedynego, który "wybawić" może z tego typu sytuacji. Przecież to tak oczywiste! Aby nie było więcej tego typu emigracji, "zalewów", podbojów jedynym wyjściem jest zrównanie jakości życia wszystkich ludzi na planecie. Bo nawet jeśli nie pozwoli się "motłochowi" wchodzić na "nasze zamknięte tereny, osiedla", to ten "motłoch" i tak kiedyś się tu wedrze siłą, a wtedy niekoniecznie zdołamy ich szturm odeprzeć, a nawet jeśli, to będzie to kolejny krwawy konflikt. Natomiast jestem przeciwny, aby to zrównywanie poziomów życia na całym globie odbywało się na zasadzie właśnie okupacji, podbojów, kolonializmów, czy choćby utrzymywania się z zasiłków przez ludzi, którzy etnicznie przynależą głównie do innego regionu Ziemi. Innymi słowy, rzecz ta nie polega na tym, by czerpać korzyści z pracy i zasobów posiadanych przez innych i poniekąd im przynależnych. Ale zasada ta powinna obowiązywać w dwie strony. I tak zupełnie szczerze, to Europejczycy są sami sobie tu winni trochę- a to dlatego, że czerpią sobie korzyści i zyski z wyzysku narodów szczególnie afrykańskich, jak i południowoamerykańskich, a po części też dalekowschodnich i arabskich; chociaż na Wschodzie Bliskim i Dalekim jest też tak, że to tamtejsi watażkowie i inni krętacze, samozwańczy bonzowie i "władcy" wykorzystują pracę "podległego" im plebsu...
To na razie tyle na ten temat. |
Zupełnie się nie zrozumieliśmy Piotrze....ale tak, Europejczycy są sami sobie winni i nikt nie jest lepszy, ani też nikt gorszy z zasady. Wyzysk jest złem i wiele innych rzeczy też.......i może trąci ksenofobią, a może zwykłym rozczarowaniem, czego być może Piotr nie wziął pod uwagę. Poza tym to JL jest tylko głupia baba, więc nie musi mieć racji i w sumie lepiej, żeby jej nie miała.
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Pią 20:03, 03 Cze 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:14, 03 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
JanelleL. napisał: | Zupełnie się nie zrozumieliśmy Piotrze....ale tak, Europejczycy są sami sobie winni i nikt nie jest lepszy, ani też nikt gorszy z zasady. Wyzysk jest złem i wiele innych rzeczy też.......i może trąci ksenofobią, a może zwykłym rozczarowaniem, czego być może Piotr nie wziął pod uwagę. Poza tym to JL jest tylko głupia baba, więc nie musi mieć racji i w sumie lepiej, żeby jej nie miała. | Chyba jednak się zrozumieliśmy, choć trochę... Chcę jeszcze doprecyzować, iż nie uważam, żeby wszyscy Europejczycy byli sobie winni takiej sytuacji- różne narody Europy są winne temu w bardzo różnym stopniu, w tym Polacy i kilka innych narodów najmniej. Ponadto wykorzystywanie przez część Europejczyków ludności innych części świata nie jest jedynym tutaj powodem- ale na pewno nie należy tego czynnika pomijać.
Rozczarowaniem? Co do czego?..
W tym rzecz, że baby częściej mają rację, niż chłopy...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 12:37, 04 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
JanelleL. napisał: | ...człowiek ślepo wierzący dotąd w tolerancję, zawsze chwalący sobie współpracę z Syryjczykami, z którymi miał okazję pracować.
Oto efekt dobroci, owej tolerancji, zakichanego miłosierdzia i prania mózgów, jak nie przez takich, to innych głosicieli "pokoju i pojednania". |
Jest z tym jeden problem. Bo jakby masz rację - złe rzeczy się dzieją. Imigranci mogą wnieść (a często faktycznie wnoszą) obce nam zwyczaje, zagrożenie, kulturę klanową opierającą się o walkę, a nie zaufanie do państwa i praworządności. Zgadzam się z wystepowaniem owych (i innych) zagrożeń.
Ale ja patrzę na to jeszcze z BARDZIEJ PODSTAWOWEJ PERSPEKTYWY. Jako chrześcijanin walczę o swoją duszę!
Jeśli odrzucę dobroć, odrzucę sensowne formy tolerancji, odrzucę pragnienie pomocy człowiekowi w potrzebie, to co mi pozostanie?
Kim się stanę, jeśli człowiekowi, któremu bomby lecą na głowę, zamknę drzwi przed nosem i powiem: wracaj w te swoje bomby... Kim wtedy będę ja?
To życie, jakie mamy, według tego, co wynika z chrześcijaństwa jest próbą. Próba nie polega na tym, że wiadomo co robić, nie ma konfliktów sumienia, rozterek - jest akurat odwrotnie, tzn. po jednej stronie jakiś rozsądek samozachowawczy mówi nam często, aby zrezygnować z zasad miłości, pomocy, życzliwości, bo to przecież jest nieżyciowe. Problem w tym, że właśnie to jest istotą chrześcijaństwa, że ono jest nieżyciowe. Właśnie na tym chrześcijaństwo, według mnie, polega, żeby się "policytować" ze zdarzeniami świata w myśl: co bym tu jeszcze mógł oddać, z czego zrezygnować, co poświęcić, aby pokazać, że nie jestem wykuty uległości światu, że jestem KIMŚ ponad proste konieczności, bo ODKRYŁEM coś, dla czego warto poświęcić wszystko.
Na tym właśnie polega chrześcijaństwo, że ktoś odkrywa drogocenną perłę i sprzedaje wszystko (!), aby ją właśnie zdobyć, odkrywa skarb ukryty w roli, a potem rezygnuje ze wszystkiego co ma, co jest zewnętrzne wobec niego i kupuje całą ziemię, aby ten skarb mieć.
Gdybym miał mówić doraźnym "rozsądkiem", to pewnie przyznałbym Ci rację (przynajmniej w znaczącej części). Ale perspektywa chrześcijanina jest w jakimś sensie "nierozsądna", jest związana z próbą, testem, rozterką.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 4:55, 05 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | JanelleL. napisał: | ...człowiek ślepo wierzący dotąd w tolerancję, zawsze chwalący sobie współpracę z Syryjczykami, z którymi miał okazję pracować.
Oto efekt dobroci, owej tolerancji, zakichanego miłosierdzia i prania mózgów, jak nie przez takich, to innych głosicieli "pokoju i pojednania". |
Jest z tym jeden problem. Bo jakby masz rację - złe rzeczy się dzieją. Imigranci mogą wnieść (a często faktycznie wnoszą) obce nam zwyczaje, zagrożenie, kulturę klanową opierającą się o walkę, a nie zaufanie do państwa i praworządności. Zgadzam się z wystepowaniem owych (i innych) zagrożeń.
Ale ja patrzę na to jeszcze z BARDZIEJ PODSTAWOWEJ PERSPEKTYWY. Jako chrześcijanin walczę o swoją duszę!
Jeśli odrzucę dobroć, odrzucę sensowne formy tolerancji, odrzucę pragnienie pomocy człowiekowi w potrzebie, to co mi pozostanie?
Kim się stanę, jeśli człowiekowi, któremu bomby lecą na głowę, zamknę drzwi przed nosem i powiem: wracaj w te swoje bomby... Kim wtedy będę ja?
To życie, jakie mamy, według tego, co wynika z chrześcijaństwa jest próbą. Próba nie polega na tym, że wiadomo co robić, nie ma konfliktów sumienia, rozterek - jest akurat odwrotnie, tzn. po jednej stronie jakiś rozsądek samozachowawczy mówi nam często, aby zrezygnować z zasad miłości, pomocy, życzliwości, bo to przecież jest nieżyciowe. Problem w tym, że właśnie to jest istotą chrześcijaństwa, że ono jest nieżyciowe. Właśnie na tym chrześcijaństwo, według mnie, polega, żeby się "policytować" ze zdarzeniami świata w myśl: co bym tu jeszcze mógł oddać, z czego zrezygnować, co poświęcić, aby pokazać, że nie jestem wykuty uległości światu, że jestem KIMŚ ponad proste konieczności, bo ODKRYŁEM coś, dla czego warto poświęcić wszystko.
Na tym właśnie polega chrześcijaństwo, że ktoś odkrywa drogocenną perłę i sprzedaje wszystko (!), aby ją właśnie zdobyć, odkrywa skarb ukryty w roli, a potem rezygnuje ze wszystkiego co ma, co jest zewnętrzne wobec niego i kupuje całą ziemię, aby ten skarb mieć.
Gdybym miał mówić doraźnym "rozsądkiem", to pewnie przyznałbym Ci rację (przynajmniej w znaczącej części). Ale perspektywa chrześcijanina jest w jakimś sensie "nierozsądna", jest związana z próbą, testem, rozterką. |
To, o czym pisałam to absolutnie nie było o pomocy człowiekowi w potrzebie, to było o ludziach spędzonych tu w konkretnym celu, ludziach blokujących drogi, tory itd. ...domagających się (żądających) w ten sposób domów nie mieszkań, pieniędzy nie żywności, wykorzystujących dzieci do tego. To nie są ludzie, których można porównać do Polaków w czasie wojny...i nie dlatego, że jestem jakąś nacjonalistką, choć w pewnych aspektach na pewno jestem..... uchodźca nie żąda, nie pasożytuje na ludziach, którzy mu pomogli, nie gwałci i zabija, nie okrada, nie pluje na ich kulturę, nie niszczy dorobku ich pracy. Można sobie być miłosiernym, a i owszem... ale nie naiwnym do tego stopnia. Nie wyobrażam sobie, żeby nie pomóc człowiekowi, który jest w potrzebie, jesli ma się taką możliwość...ale z drugiej strony ilu jest takich, którzy tylko udają mając złe zamiary. Pamiętajmy również, że jako chrześcijanie nie możemy popełniać na sobie samobójstwa, a czymże innym jest to, co zrobili Niemcy? ...owszem nas może to jeszcze nie dotyczy bezpośrednio, ale nie obawiajmy się, przyjdzie i do nas ...i wtedy każdy stanie oko w oko z realną sytuacją, wtedy będzie można porozmawiać o aspekcie chrześcijańskim z uwzględnieniem tych realiów. Bo jeśli nie będziemy mieć tego za swoim płotem, to za zachodnią granicą...wrogą nam kulturę, która dobrała się do władzy, dysponuje wszelkimi środkami z militarnymi włącznie. Nie pisze tego, bo się trzęsę ze strachu przed tym, nie zakładam też, że w imię przetrwania, kiedykolwiek żywa założę burkę ...ani, że spocznę na imigracji, uciekając jak szczur....chyba, że polscy mężczyźni okażą się takimi tchórzami, jak ci imigranci i uciekną zamiast walczyć...to może i tak......choć może i nie.
Piotr Rokubungi napisał: | Chyba jednak się zrozumieliśmy, choć trochę... Chcę jeszcze doprecyzować, iż nie uważam, żeby wszyscy Europejczycy byli sobie winni takiej sytuacji- różne narody Europy są winne temu w bardzo różnym stopniu, w tym Polacy i kilka innych narodów najmniej. Ponadto wykorzystywanie przez część Europejczyków ludności innych części świata nie jest jedynym tutaj powodem- ale na pewno nie należy tego czynnika pomijać.
Rozczarowaniem? Co do czego?..
W tym rzecz, że baby częściej mają rację, niż chłopy... |
Nie ma się co licytować, który kraj bardziej, czy mniej .....i ile Polacy mniej, ile więcej.....wszystkim wiadomo, że nie byliśmy państwem kolonialnym, ale obecnie jesteśmy w strukturach i spada na nas taka sama odpowiedzialność.
...
Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Nie 13:24, 05 Cze 2016, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:44, 05 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
JanelleL. napisał: | To, o czym pisałam to absolutnie nie było o pomocy człowiekowi w potrzebie, to było o ludziach spędzonych tu w konkretnym celu, ludziach blokujących drogi, tory itd. ...domagających się (żądających) w ten sposób domów nie mieszkań, pieniędzy nie żywności, wykorzystujących dzieci do tego. To nie są ludzie, których można porównać do Polaków w czasie wojny...i nie dlatego, że jestem jakąś nacjonalistką, choć w pewnych aspektach na pewno jestem..... uchodźca nie żąda, nie pasożytuje na ludziach, którzy mu pomogli, nie gwałci i zabija, nie okrada, nie pluje na ich kulturę, nie niszczy dorobku ich pracy. Można sobie być miłosiernym, a i owszem... ale nie naiwnym do tego stopnia. Nie wyobrażam sobie, żeby nie pomóc człowiekowi, który jest w potrzebie, jesli ma się taką możliwość...ale z drugiej strony ilu jest takich, którzy tylko udają mając złe zamiary. |
Stawiasz tu sytuację tak, jak by wszyscy owi uchodźcy byli złodziejami, pasożytami, gwałcicielami. Takie spojrzenie chyba nie jest jednak prawdziwe. Jak bym się opierał na Twoim opisie, to bym oczekiwał obrazu samych jakichś obleśnych facetów, którzy wylewają się i kradną, gwałcą.
Tymczasem są kobiety, dzieci, są normalni ludzie, którym zburzono domy. Owszem, są wśród nich i źli ludzie. Stawianie sytuacji tak, jak by to wszyscy byli źli, jest zafałszowaniem tej sytuacji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:26, 06 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Wolne media napisał: | W Europie rośnie liczba nawróceń na chrześcijaństwo – świadczy o tym duża liczba chrztów, informuje „Guardian”. | [link widoczny dla zalogowanych]
To by było ciekawe, gdyby islamiści, stawiając sobie za cel zislamizowanie Europy, uzyskali dokładnie odwrotny efekt - tzn. dodali wiernych chrześcijanom.
Gdyby chrześcijanie "wzięli się" za sprawę bardziej poważnie, to - przyjmując emigrantów - byliby apostołami. Ale nie wiem na ile to jest realne...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:31, 07 Cze 2016 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Wolne media napisał: | W Europie rośnie liczba nawróceń na chrześcijaństwo – świadczy o tym duża liczba chrztów, informuje „Guardian”. | [link widoczny dla zalogowanych]
To by było ciekawe, gdyby islamiści, stawiając sobie za cel zislamizowanie Europy, uzyskali dokładnie odwrotny efekt - tzn. dodali wiernych chrześcijanom.
Gdyby chrześcijanie "wzięli się" za sprawę bardziej poważnie, to - przyjmując emigrantów - byliby apostołami. Ale nie wiem na ile to jest realne... |
Co do wcześniejszego postu, to oczywiście, że nie wszyscy są tacy, tak jak nie wszyscy Polacy są złodziejami samochodów jak byli określani np. w Niemczech.
Co do tego przechodzenia na chrześcijaństwo, na pewno zdarzyć się może i się zdarza, ciekawi mnie jednak jaki jest procent takich przypadków... zakładając, że dzieje się to w miejscach, gdzie jeszcze funkcjonują kościoły ....Jakoś nie wydaje mi się, by w sytuacji, kiedy zaczynają stanowić większość, wyłamywali się i przechodzili na stronę mniejszości, biorąc pod uwagę ich stosunek do takich "zbuntowanych" jednostek ....aczkolwiek sytuacja nie jest na pewno niemożliwa, czyli jakby realna, jednak na ile prawdopodobna ??
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:09, 28 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Artykuł w temacie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Właściwie to chyba sam mógłbym się podpisać pod tym tekstem.
Tą postawą podczas kryzysu emigracyjnego dostaliśmy - jako Polacy - etykietkę nieczułych egoistów na lata, może na stulecia. To się przekłada na sympatię narodów, a ta dalej (także) na kontrakty, pieniądze, a w razie problemów reż pomoc - materialną, polityczną, militarną. A kto się zmusi do pomocy komuś, kto sam nie uważa za stosowne pomagać innym w potrzebie?...
Co najwyżej ci, którym sie to będzie opłacić.
Nawet w takich głupich sprawach jak walka o wizerunek wobec "polskich obozów śmierci" wielu będzie teraz prezentować postawę: nawet jeśli to nie Polacy zabijali w obozach, to i tak są egoistami, więc do ich obrony wysiłku swojego nie przyłożę.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 13:12, 28 Paź 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:27, 28 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Jedna z różnic jest taka, że Jezus chodził ze znakiem pokoju, a nie z bombą, chęcią rabunku czy gwałtu... Chociaż oczywiście nie wszyscy imigranci z Arabii, Azji Mniejszej, Bliskiego Wschodu czy Maghrebu mają takie popędy i zamiary. Ale pamiętajmy też, że w ich kulturach nie jest niczym nadzwyczajnym załatwianie różnych spraw, porachunków przemocą, siłą oraz traktowanie kobiet raczej przedmiotowo. No, i dochodzi czasem poczucie wyższości co do m. in. tożsamości religijno-kulturowej.
Islam, to wciąż w większości tamtych regionów cały system społeczny, a nie tylko oderwana religia czy obrzędowość...
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Pią 23:29, 28 Paź 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:48, 28 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: |
Islam, to wciąż w większości tamtych regionów cały system społeczny, a nie tylko oderwana religia czy obrzędowość... |
Z tym, niewątpliwie, jest dodatkowy problem. Bo w islamie jakoś zanika różnica pomiędzy religią a zwyczajem. W takim katolicyzmie też jest to nieco wymieszane, ale reguły są względnie jasne - mamy pewne rzeczy zwyczajowe związane z religią (np. święcenie jajek na Wielkanoc, czy ubieranie choinki na Boże Narodzenie), ale nikt nie twierdzi, że nie respektowanie tych zwyczajów jest nieetyczne. Zwyczaj to postępowanie "mile widziane", a nie obowiązkowe. W islamie to jest bardziej pomieszane, tam brakuje jakiegoś takiego wyraźnego oddzielenia pierwiastka duchowego. Z resztą same najważniejsze przykazania dla muzułmanina są dość mocno praktyczne, a nie duchowe - wybrać się do Mekki raz w życiu, modlitwa w określonych porach, spełnianie uczynków.
Jak był problem z dostępem do forum sfinia z ciekawości zajrzałem na jakieś forum dla muzułmanów. Byłem ciekaw o czym tam sie dyskutuje. Tam się wąłściwie NIE DYSKUTUJE. Odniosłem wrażenie, jak by w islamie - przynajmniej w tym, jakie znalazłem na forum - brakowało w ogóle pierwiastka jakiejś refleksji, zastanowienia się nad życiem, sensem. Pytania dotyczyły w zasadzie wyłącznie tego JAK WYKONAĆ RYTUAŁ, co gdzieś tam wolno, a czego nie wolno. Ale może trafiłem na niereprezentatywne forum.
Jednak będę sie upierał przy tym, że odmowa pomocy uciekinierom z wojny przez Polaków to PORAŻKA chrześcijańskiego ducha, etyki ale też ogólnych zasad miłości i gościnności. Zwyciężyła tutaj wygoda i strach - ona jest silniejsza ponad wszystko. Argument jest jeden - to nam nie odpowiada. Tak jak by w życiu robiło się tylko takie rzeczy, które nam odpowiadają.
Nigdy (no prawie...) pomaganie nie jest przecież wygodne, przyjemne, czy wynikające z kalkulacji opłacalności. Pomaganie to dawanie, świadczenie, OFIARA, coś wbrew temu, co nam się chciało.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:56, 28 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Michał D. napisał: | Jednak będę sie upierał przy tym, że odmowa pomocy uciekinierom z wojny przez Polaków to PORAŻKA chrześcijańskiego ducha, etyki ale też ogólnych zasad miłości i gościnności. Zwyciężyła tutaj wygoda i strach - ona jest silniejsza ponad wszystko. Argument jest jeden - to nam nie odpowiada. Tak jak by w życiu robiło się tylko takie rzeczy, które nam odpowiadają.
Nigdy (no prawie...) pomaganie nie jest przecież wygodne, przyjemne, czy wynikające z kalkulacji opłacalności. Pomaganie to dawanie, świadczenie, OFIARA, coś wbrew temu, co nam się chciało. | Czep się bardziej Niemców, Francuzów, Skandynawów, którzy wpierw zaprosili, naobiecywali, a teraz wyganiają imigrantów z powrotem, deportują, albo zostawiają samych sobie w koczowiskach, pozwalając szerzyć się tam przemocy, szczególnie w stosunku do mniejszości chrześcijańskiej. Nie wspominając już o podpaleniach lokali, w których przebywają w Niemczech, Austrii, czy Szwecji...
A tak swoją drogą, to ilu byś przyjął do swego domu imigrantów? Chociaż jednego albo małą rodzinę? [Właściwie to ich rodziny nigdy prawie małe nie są, a więzi rodzinne bardzo ważne...] Michał D. napisał: | W takim katolicyzmie też jest to nieco wymieszane, ale reguły są względnie jasne - mamy pewne rzeczy zwyczajowe związane z religią (np. święcenie jajek na Wielkanoc, czy ubieranie choinki na Boże Narodzenie), ale nikt nie twierdzi, że nie respektowanie tych zwyczajów jest nieetyczne. Zwyczaj to postępowanie "mile widziane", a nie obowiązkowe. W islamie to jest bardziej pomieszane, tam brakuje jakiegoś takiego wyraźnego oddzielenia pierwiastka duchowego. | W tym aspekcie akurat popieram islam. Po chuj jakaś "udawana", spłycona religia, sprowadzona tylko do wpierdalania żarcia i zachlewania się na święta- taka laicyzacja Europy poniekąd zasługuje na przykład, czy nawet "nauczkę" muzułmanów. Albo już konstatować, że w dupie się ma religie, np. chrześcijaństwo, albo niech wyznawanie jakiejś coś znaczy; a nie jest sprowadzone do naśmiewania się z duchowieństwa i napierdolenia się do nieprzytomności w święta.
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Sob 0:04, 29 Paź 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:09, 29 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | Czep się bardziej Niemców, Francuzów, Skandynawów, którzy wpierw zaprosili, naobiecywali, a teraz wyganiają imigrantów z powrotem, deportują, albo zostawiają samych sobie w koczowiskach, pozwalając szerzyć się tam przemocy, szczególnie w stosunku do mniejszości chrześcijańskiej. Nie wspominając już o podpaleniach lokali, w których przebywają w Niemczech, Austrii, czy Szwecji...
A tak swoja drogą, to ilu byś przyjął do swego domu imigrantów? Chociaż jednego albo małą rodzinę? [Właściwie to ich rodziny nigdy prawie małe nie są, a więzi rodzinne bardzo ważne...] |
Najchętniej (!) nie przyjmowałbym żadnego. To oczywiste. Cieszę się, że ktoś podjął za mnie decyzję i nie muszę przyjmować. To tak od strony chcenia...
Ale jednocześnie.
Ale jednocześnie mam świadomość, że gdyby była taka konieczność, to POWINIENEM przyjąć - tak wielu, ile się da, aby uratować ludzi przed śmiercią. Inni mogą mieć swoje grzechy, ale ja odpowiadam za siebie. Dla mnie NIE MA: czep się innych... Takie powiedzenie (choć ściślej, takie zadziałanie negatywne już w konkretnej sytuacji - potrzebie) w mojej etyce oznacza: jestem zimnym egoistą, nie zasługującym na miano chrześcijanina, a Bóg (może diabeł) właściwie powinien już rezerwować dla mnie miejsce w piekle. To nie jest tak, że mi to pasuje. Mam CHOLERNY DYLEMAT. Ale nie zamierzam udawać, że wszystko tu jest w porządku.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 0:10, 29 Paź 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:24, 29 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
Oj, Michał- tyś faktycznie niezdecydowany wiecznie grafoman trochę i mieszasz, jak mało kto tutaj!..
A kiedy to już byłaby konieczność? Jaka konieczność? W jakich konkretnie sytuacjach? Teraz, to jeszcze konieczności nie ma??
A "czep się innych", było w sensie porównania. Kto miał rację: Kaczyński, przemawiając ponad rok temu w sejmie n/t imigrantów i ich zachowań, czy Oma Merkel zapraszając tłumy i obiecując warunki i pracę, a teraz wypierdalając ich z powrotem albo "upychając", gdzie popadnie.
A Polska wcale nie jest wobec tamtych ludzi obojętna, bo płacimy [może nie tak wiele, ale wedle możliwości] na pomoc humanitarną dla tamtych rejonów świata, nawet sami Polacy ją tam dostarczają, wyjeżdżają misjonarze [lekarze mniej chętnie, bo na kasę lecą bardziej], a i polskie myśliwce patrolują, zwiadują tamte rejony.
A z innej strony, chyba Polska nie będzie walczyć kilkoma F-16 z panoszącym się tam Putinem; ewentualnie, jako cząstka operacji europejskiej. Ale "operacje europejskie" są takie, że chuj z Arabusami, byle nie podpaść Wielkiemu Bratu Niedźwiedziowi...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JanelleL.
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 5:55, 31 Paź 2016 Temat postu: |
|
|
O, jak fajnie się odświeżył stary temat
Tego typu sprawy bardzo dobrze weryfikuje czas
Michał trochę asekurancko podszedł do tematu, żeby być w porządku ze swoim chrześcijańskim sumieniem, ale się przyznaje szczerze do tego więc
...jeszcze trochę i kierując się chrześcijańskim obowiązkiem trzeba będzie szykować swój dom, samochód, a nawet ostatnią koszulę, więc pora zadbać o to by były od Armaniego lub Hugo Bossa
Tylko co z tą żoną, cholera? ... w aspekcie tej moralności i tych zasad chrześcijańskich się ma rozumieć
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|