Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jakich pytań nie lubią/ boją się osoby wierzące, religijne?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:41, 15 Mar 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
MD napisał:
Z nieznanego mi powodu, uznałeś się za tego, który autorytarnie określa, co jest na temat, a co nie, o czym pisać należy, a co nie powinno być skomentowane.
Ze znanego, MD, bo ile ja sie takich wlasnie komentarzy naczytalam od Ciebie plus Twoje fantazje na moj temat to "Bog raczy wiedziec" :)
Jest tu niewątpliwie podobieństwo. Czy jest to taka sama sytuacja?...
Nie ta sama, bo "aktorzy" inni (ja, anbo) ale w kontekscie autora (Ty) tworzy sie slaczek behawioralny.

MD napisał:
Warto zauważyć, że o Twoim pisaniu nie na temat wspominam nie tylko ja.
Teraz nie piszesz. Jak przedstawie Ci dowody [naukowe] na Twoje opinie [zabawne zreszta], to nie odpisujesz wcale. Lepsze to niz tutejszych satrapow: "do garow".

MD napisał:
No i druga sprawa, czy pisanie o sprawach prywatnych, szczególnie zakupach, ...
"Przeginasz" MD i wiesz o tym odczuciem, bo ego nie jest w stanie zmienic koktajlu mozgu na w reakcji na emocje ktora przywolujesz utrwalona subiektywna opinie z Twojej podwiadomosci. Mozg nie wie, ze pod czaszka "jest ciemno".

MD napisał:
... zdarzeniach z życia codziennego, w wątkach filozoficznych aby na pewno da się wybronić jako trzymanie się tematu?
Tak trudno sobie wyobrazic, ze w kontekscie kultury polskiej strach przed dzieleniem sie jakakaolwiek informacja o zyciu osobistym jest norma? U nas nie jest. Jak mamy omawiac filozofia jako poznawanie samych siebie i naszego otoczenia bez przykladow jak postepujemy?

MD napisał:
Ja byłbym w stanie bronić (uważam, że zasadnie) tych moich komentarzy, jako właśnie ŚCIŚLE ZWIĄZANYCH Z TEMATEM.
Niekoniecznie, bo uwagi, ze omijasz kwestie istnieja.

MD napisał:
W ostateczności pewnie trzeba by się poddać ocenie osób trzecich - bezstronnych, nie mających interesu w tym, aby kogoś popierać, bądź potępiać.
Powodzenia ze zlokalizowaniem tych "bezstronnych". Ja ani nikogo nie popieram [jestem indywidualistka] ani nie potepiam [nie nosze tej emocji w sobie, bo jest zabojcza].

MD napisał:
Uważam, że sama jesteś w stanie ocenić i jednak rozpoznać różnicę w tych przypadkach, co jest trzymaniem się (albo i nie trzymaniem) tematu w tych Twoich komentarzach i tych moich w dyskusji z anbo.
Nie mam z tym problemu i czynie to na bazie mojej percepcji i poprzednich doswiadczen. Czego z pewnoscia nie czynie, to nie pisze esejow jak maja wygladac dyskusje, bo uwazam to za infantylne. Dorosli ludzie potrafia sie porozumiec bez atakowania siebie, prawda?

MD napisał:
Ale jestem otwarty. Musze też przyjąć założenie, iż mogę się mylić. W ostateczności, jeślibym uznał, że nie jestem w stanie spełnić oczekiwań większości dyskutantów, z którymi do tej pory sie komunikowałem, to bym po prostu odstąpił od takiej dyskusji. I tak właściwie jest w przypadku dyskusji z anbo - oceniam, że róznice między nami są zbyt duże, aby mogło dojść do porozumienia (co napisałem anbo w ostatnim poście). Więc można się rozejść. Jak to w życiu, nic na siłę...
Dlaczdgo w dyskusji ma dochodzic do "porozumienia"? Przeciez to przyklad grupowego myslenia i w przypadku myslenia destruktywnego [nie o Ciebie czy anbo mi chodzi] moze miec kolosalne spoleczne konsekwencje [narodowcy, neofaszysci, etc.]

Jesli mam inna opinie i uzywam Twojej aby zilustrowac wlasna, to sie z Ciebie nie smieje tylko potrzebuja punktu oparcia aby przedstawic wlasny poglad. :)

Dlaczego debata nie ma byc w celu poznania?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:00, 15 Mar 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
MD napisał:
Warto zauważyć, że o Twoim pisaniu nie na temat wspominam nie tylko ja.
Teraz nie piszesz. Jak przedstawie Ci dowody [naukowe] na Twoje opinie [zabawne zreszta], to nie odpisujesz wcale. Lepsze to niz tutejszych satrapow: "do garow".

Szczerze?...
Nieraz nie odpisuję, bo nie przeczytałem, albo w ogóle nie uznałem czegoś za warte mojego komentarza. W ogóle, wytrenowany na omijaniu reklam, niemal z automatu omijam oczami, uszami, myślą wszystko to, co WIEM, ŻE JEST POZA MOIM ZAINTERESOWANIEM.
Podam Ci przykłady Twoich tekstów, które u mnie Z AUTOMATU lądują w myślowym śmietniku, wyzwalając funkcję "szukam czegoś innego":
- chwalenie się przez Ciebie (właściwie czymkolwiek), np. krajem w którym żyjesz, zakupami, sukcesami domowymi i wychowawczymi (bo to Twoje prywatne sprawy, a ja nie mam z tymi informacjami "nic do zrobienia", więc szkoda mi nawet sekundy poświęconego czasu)
- atak na kraj z którego pochodzisz (najczęściej skrajnie uproszczony, bez znajomości realiów, w większości bezzasadny, pisany z pozycji "wszechwiedzącej osoby")
- linki do wideo Państwa Gajdów (parę obejrzałem, więcej nie mam ochoty)
- arbitralne ataki na kościół katolicki w Polsce, czy "zwalanie całego zła świata" na cesarza Konstantyna
- arbitralne wypowiedzi w ogóle, czyli NIE ZAWIERAJĄCE WYSTARCZAJĄCEGO UZASADNIENIA
Chyba najbardziej uniwersalną regułą ignorowania z zasady jest wszystko co ludzie formułują tonem "ja wiem najlepiej", co ogłaszają "jak jest, bo ja tak mówię". Dotyczy to nie tylko Ciebie, ale Ciebie też. Jeśli ktoś napisze coś w stylu "Katolicy w Polsce bezkrytycznie słuchają się księży" (nie wiem, czy ktoś taką opinię wygłosił), to jak dla mnie nadaje się ona tylko do zingorowania - bo jest tak generalizująca, tak nie uwzględniająca tej prostej prawdy, że ludzie są różni, że nie warto jej poświęcań w ogóle uwagi.
Generalnie od lat posługiwanie się autorytatywnym tonem wypowiedzi traktuję jako niedojrzałość, objaw pychy, próbę żałosnej autopromocji, a do tego NIECHĘĆ DO PRAWDZIWEGO ZGŁĘBIANIA PRAWDY. Człowiek, który budzi szacunek intelektem - przynajmniej w moim modelu - unika autorytarnych wypowiedzi, bo umysł skupiony na prawdzie nie potrzebuje takiej formy potwierdzenia, która oparta jest o namolność i naciski mentalne.

Nie znaczy to jednak, że jakoś potępiam ludzi o autorytarnym, odgórnym, "wiedzącym najlepiej" tonie wypowiedzi, lecz jedynie to, że ZNACZNIE OBNIŻAM SWOJE OCZEKIWANIA względem rozumu takich osób. Zakładam też, że one mogą być źródłem ciekawych spostrzeżeń, przekazywać ważne fakty, lecz ICH OCENY traktuję jako mało wiarygodne, z domyślną flagą: ten człowiek bardziej szuka własnej chwały i uznania, niż prawdy, więc niemal zawsze ocenia pod kątem tego co mu tę chwałę miałoby dostarczyć, a nie jako bezstronny, niezależny, widzący rzeczy całościowo obserwator.

W szczególności za mocno obniżające moje oczekiwania względem rozumu danej osoby jest WYPOWIADANIE SIĘ NA TEMAT ZUPEŁNIE NIE ZNANYCH SOBIE OSÓB. Jeśli dla kogoś oczywistym jest, że "Polacy to...", albo "Żydzi to ...", bądź "katolicy to ..." (wszystko COKOLWIEK BY TO NIE BYŁO - może z wyjątkiem jakichś cech ściśle definicyjnych - np. Polacy to ludzie spełniający definicję Polaka), to ja traktuję oceny takich osób jako "bardzo mało prawdopodobne, aby były rozsądne".

Dodam na koniec, że od jakiegoś czasu ignoruję też WYPOWIEDZI EWIDENTNIE PROWOKACYJNE (trolowanie). Jesli ktoś mnie zaatakuje, po prostu np. jawnie kwestionując moje kompetencje, czy nazywając jakimś niefajnym epitetem (nie mylić z sensownym atakiem merytorycznym!), to W RAMACH ZAŁOŻONEGO PROGRAMU MENTALNEGO MAM OBOWIĄZEK POŚWIĘCIĆ TEJ WYPOWIEDZI TAK MAŁO CZASU I WYSIŁKU JAK TO TYLKO MOŻLIWE (krótko: od razu "olać ciepłym moczem" i zapomnieć). Trole są do zignorowania - tak z mojego postanowienia i zasady - programowo świadomie. Nie zamierzam toksycznym osobom poświęcać mojego czasu, czy wysiłku - przynajmniej tutaj w internecie - zaś odpowiadanie na ewidentnie prowokacyjne odzywki byłoby niepotrzebnym sugerowaniem komukolwiek, że nadają się one do czegoś więcej, niż śmietnik. Wyjątki od owego programu mentalnego będę miał. Najczęściej będzie za nimi stał jakiś dodatkowy powód (bo niczego ne zamierzam deklarować tak absolutnie).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 19:50, 24 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:22, 15 Mar 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
MD napisał:
Warto zauważyć, że o Twoim pisaniu nie na temat wspominam nie tylko ja.
Teraz nie piszesz. Jak przedstawie Ci dowody [naukowe] na Twoje opinie [zabawne zreszta], to nie odpisujesz wcale. Lepsze to niz tutejszych satrapow: "do garow".

Szczerze?...
A potrafisz inaczej skoro kategoryzujesz? :rotfl:

MD napisał:
Nieraz nie odpisuję, bo nie przeczytałem, albo w ogóle nie uznałem czegoś za warte mojego komentarza. W ogóle, wytrenowany na omijaniu reklam, niemal z automatu omijam oczami, uszami, myślą wszystko to, co WIEM, ŻE JEST POZA MOIM ZAINTERESOWANIEM.
Podam Ci przykłady Twoich tekstów, które u mnie Z AUTOMATU lądują w myślowym śmietniku, wyzwalając funkcję "szukam czegoś innego":
- chwalenie się przez Ciebie (właściwie czymkolwiek), np. krajem w którym żyjesz, zakupami, sukcesami domowymi i wychowawczymi (bo to Twoje prywatne sprawy, a ja nie mam z tymi informacjami "nic do zrobienia", więc szkoda mi nawet sekundy poświęconego czasu)
- atak na kraj z którego pochodzisz (najczęściej skrajnie uproszczony, bez znajomości realiów, w większości bezzasadny, pisany z pozycji "wszechwiedzącej osoby")
- linki do wideo Państwa Gajdów (parę obejrzałem, więcej nie mam ochoty)
- arbitralne ataki na kościół katolicki w Polsce, czy "zwalanie całego zła świata" na cesarza Konstantyna
- arbitralne wypowiedzi w ogóle, czyli NIE ZAWIERAJĄCE WYSTARCZAJĄCEGO UZASADNIENIA
Chyba najbardziej uniwersalną regułą ignorowania z zasady jest wszystko co ludzie formułują tonem "ja wiem najlepiej", co ogłaszają "jak jest, bo ja tak mówię". Dotyczy to nie tylko Ciebie, ale Ciebie też. Jeśli ktoś napisze coś w stylu "Katolicy w Polsce nie bezkrytycznie słuchają się księży" (nie wiem, czy ktoś taką opinię wygłosił), to jak dla mnie nadaje się ona tylko do zingorowania - bo jest tak generalizująca, tak nie uwzględniająca tej prostej prawdy, że ludzie są różni, że nie warto jej poświęcań w ogóle uwagi.
Generalnie od lat posługiwanie się autorytatywnym tonem wypowiedzi traktuję jako niedojrzałość, objaw pychy, próbę żałosnej autopromocji, a do tego NIECHĘĆ DO PRAWDZIWEGO ZGŁĘBIANIA PRAWDY. Człowiek, który budzi szacunek intelektem - przynajmniej w moim modelu - unika autorytarnych wypowiedzi, bo umysł skupiony na prawdzie nie potrzebuje takiej formy potwierdzenia, która oparta jest o namolność i naciski mentalne.
OK, prosze przeczytaj pogrubiony tekst i spojrz w lustro - podoba Ci sie co widzisz, i nie chodzi mi o Twoja aparycje zewnatrzna?

MD napisał:
Nie znaczy to jednak, że jakoś potępiam ludzi o autorytarnym, odgórnym, "wiedzącym najlepiej" tonie wypowiedzi, lecz jedynie to, że ZNACZNIE OBNIŻAM SWOJE OCZEKIWANIA względem rozumu takich osób.
Interesujaca sliska sciezka czyli slippery slope obnizania godnosci drugiego czlowieka w "swietym" przeonaniu, ze sie tego nie czyni :)

MD napisał:
Zakładam też, że one mogą być źródłem ciekawych spostrzeżeń, przekazywać ważne fakty, lecz ICH OCENY traktuję jako mało wiarygodne, z domyślną flagą: ten człowiek bardziej szuka własnej chwały i uznania, niż prawdy, więc niemal zawsze ocenia pod kątem tego co mu tę chwałę miałoby dostarczyć, a nie jako bezstronny, niezależny, widzący rzeczy całościowo obserwator.
Jestes jednym z rzadkich ludzi ktorym tak interesujaca logika i jej brak sie w jednym zdaniu komponuje :)

MD napisał:
W szczególności za mocno obniżające moje oczekiwania względem rozumu danej osoby jest WYPOWIADANIE SIĘ NA TEMAT ZUPEŁNIE NIE ZNANYCH SOBIE OSÓB. Jeśli dla kogoś oczywistym jest, że "Polacy to...", albo "Żydzi to ...", bądź "katolicy to ..." (wszystko COKOLWIEK BY TO NIE BYŁO - może z wyjątkiem jakichś cech ściśle definicyjnych - np. Polacy to ludzie spełniający definicję Polaka), to ja traktuję oceny takich osób jako "bardzo mało prawdopodobne, aby były rozsądne".
Jesli nie preferujesz czyjejs opinii, to prosze wytulamcz mi dlaczego musisz osadzac poziom intelektu tej osoby? Jeszcze raz spytam - co z tego masz, i ewidentnie nie chodzi mi o aspekt monetarny? A wypowiadanie sie w arbitralny sposob obnizajacy godnosc znanych osob jest u Ciebie OK? Czy nauka chrzescijanska nie wyjasnia ze milujemy blizniego a rownoczesnie nie milujemy jej/jego zlych uczynkow?

MD napisał:
Dodam na koniec, że od jakiegoś czasu ignoruję też WYPOWIEDZI EWIDENTNIE PROWOKACYJNE (trolowanie). Jesli ktoś mnie zaatakuje, po prostu np. jawnie kwestionując moje kompetencje, czy nazywając jakimś niefajnym epitetem (nie mylić z sensownym atakiem merytorycznym!), to W RAMACH ZAŁOŻONEGO PROGRAMU MENTALNEGO MAM OBOWIĄZEK POŚWIĘCIĆ TEJ WYPOWIEDZI TAK MAŁO CZASU I WYSIŁKU JAK TO TYLKO MOŻLIWE (krótko: od razu "olać ciepłym moczem" i zapomnieć). Trole są do zignorowania - tak z mojego postanowienia i zasady - programowo świadomie. Nie zamierzam toksycznym osobom poświęcać mojego czasu, czy wysiłku - przynajmniej tutaj w internecie - zaś odpowiadanie na ewidentnie prowokacyjne odzywki byłoby niepotrzebnym sugerowaniem komukolwiek, że nadają się one do czegoś więcej, niż śmietnik. Wyjątki od owego programu mentalnego będę miał. Najczęściej będzie za nimi stał jakiś dodatkowy powód (bo niczego ne zamierzam deklarować tak absolutnie).
Duzo slow. Przeciez kazdy wie, sam w sobie, kto jest prowokatorem a kto nie. Ale nie spotkalam jeszcze czlowieka w ktorym istnialoby tyle sprzecznosci i one nie sa relatywnie stale. Wiec masz prym. Jestes enigma :)

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pią 22:28, 15 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:56, 15 Mar 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
wytulamcz mi dlaczego musisz osadzac poziom intelektu tej osoby? Jeszcze raz spytam - co z tego masz, i ewidentnie nie chodzi mi o aspekt monetarny? A wypowiadanie sie w arbitralny sposob obnizajacy godnosc znanych osob jest u Ciebie OK? Czy nauka chrzescijanska nie wyjasnia ze milujemy blizniego a rownoczesnie nie milujemy jej/jego zlych uczynkow?

Osądzam poziom intelektu osób z powodów m.in.:
- bezpieczeństwa tych osób i otoczenia (np. nie wolno dawać dostępu do niebezpiecznych urządzeń osobom nie posiadających umiejętności, zdolności do zarządzania nimi).
- budowania skutecznej komunikacji - np. dzieciom, które mało rozumieją, mają nierozwinięty intelekt przedstawiam to, co mam do przekazania na ich poziomie, a nie np. na poziomie uniwersyteckim. Na studiach uczono mnie zasad pedagogiki, wśród których ważną jest INDYWIDUALIZACJA NAUCZANIA. Uczniom na wyższym poziomie wiedzy i inteligencji temat podaje się w innej formie, z mniejsza ilość powtórzeń, trenowania prostych zadań, niż uczniom z problemami. To trzeba ocenić, aby nie pomylić jednych z drugimi.
- skuteczności pewnych zadań - np. oceniając, że starsza osoba nie poradzi sobie intelektualnie z wyjaśnieniem jak brać leki, niezbędna okazuje się pomoc innej osoby, czy niestandardowe formy podawania leku. W przeciwnym razie lek może np. zostać drastycznie przedawkowany, bo chora osoba weźmie go wiele razy w ciągu dnia, zapominając, że przed chwilą ten lek zażyła.

Mylisz chyba naukę chrześcijańską z naiwnością działania. Gdyby, w imię jakiejś fałszywie pojętej "godności" zacząć traktować wszystkich ludzi na tym samym poziomie ich intelektu, nie dostosowując przekazu, działań, planów społecznych do naturalnych różnic między ludźmi to powstałoby tyle krzywd ludzkich, błędów, nawet katastrof, że ostatecznie głupota takiego naiwnego programu wymusiłaby rezygnacje z niego, zaś krzywd z tego wynikłych nie byłoby jak naprawić.
Ochrona godności człowieka wcale nie polega na uważaniu, że wszyscy ludzie są identyczni, lecz na SZANOWANIU TAKŻE SŁABSZYCH, uznawaniu słabości za coś nie stanowi ujmy na człowieczeństwie.
Tego właśnie nie potrafią zrozumieć osoby, o patologicznie rywalizacyjnym nastawieniu do życia, dla których liczy się jedno "być lepszym". Różnice między ludźmi są, będą bo takie są realia. Udawanie, że owych różnic nie ma nie tylko godności owym słabszym nie dorzuci, tylko wpędzi ich w głębsze kompleksy - bo one w końcu i tak się zorientują, że naprawdę są w czymś tam słabsze i były oszukiwane. Jest lepsza droga - uznawać, że ktoś jest lepszym w konkurencji A, inny lepszym w konkurenci B, czyli nie musimy być ani lepsi, ani nawet równi we wszystkim, bo każdy ma jakieś swoje zdolności, ale i jakieś słabości. Poza tym bycie słabszym w czymś po prostu nie stanowi utratę godności człowieka. Dzieci są słabe i na początek głupiutkie, ale je kochamy i szanujemy, jakimi są. Podobnie z osobami starszymi, czy upośledzonymi. Szanujemy się wszyscy - tacy, jacy jesteśmy - to jest zasada właściwego traktowania się nawzajem. Większe zdolności, predyspozycje, nawet wypracowane kompetencje są CECHĄ, a nie wyrokiem dotyczącym godności innej osoby.
Udawanie, tworzenie iluzji równości we wszystkim jest w istocie tylko szkodliwe DLA WSZYSTKICH. Kochamy się, jako ludzie, szanujemy, NIE ZA BYCIE LEPSZYM, ale za CZŁOWIECZEŃSTWO.

Więc oceniam intelekt różnych osób. Robię to świadomie i z przeświadczeniem, że nikogo nie odzieram z godności, bo owej GODNOŚCI NIE WIĄŻĘ Z BYCIEM LEPSZYM W ŻADNEJ Z KONKURENCJI ŻYCIOWYCH.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:49, 15 Mar 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
wytulmacz mi dlaczego musisz osadzac poziom intelektu tej osoby? Jeszcze raz spytam - co z tego masz, i ewidentnie nie chodzi mi o aspekt monetarny? A wypowiadanie sie w arbitralny sposob obnizajacy godnosc znanych osob jest u Ciebie OK? Czy nauka chrzescijanska nie wyjasnia ze milujemy blizniego a rownoczesnie nie milujemy jej/jego zlych uczynkow?

Osądzam poziom intelektu osób z powodów m.in.:
- bezpieczeństwa tych osób i otoczenia (np. nie wolno dawać dostępu do niebezpiecznych urządzeń osobom nie posiadających umiejętności, zdolności do zarządzania nimi).
Michal, to nie jest osadzanie lecz rezolutna decyzja dbania o bezpieczenstwo blizniego. Rozumiem to. Niedawno przyszla Mama (90 lat) z nieznoszacym sprzeciwu zadaniem aby sciac bazie z malej wierzby w Jej ogrodku. Poszlam i patrze. Na malutkiej drabince wspinala sie na najwyzszy stopien i dobrze, ze nie spadla. Zarekwirowalam i narzedzia i drabinke stwierdzajac, ze Jej bazi wystarczy a do kosciola nie musi niesc, bo nie ma takiego obowiazku. Robila to co roku i w mozgu ma zakodowany przymus.

MD napisał:
- budowania skutecznej komunikacji - np. dzieciom, które mało rozumieją, mają nierozwinięty intelekt przedstawiam to, co mam do przekazania na ich poziomie, a nie np. na poziomie uniwersyteckim. Na studiach uczono mnie zasad pedagogiki, wśród których ważną jest INDYWIDUALIZACJA NAUCZANIA. Uczniom na wyższym poziomie wiedzy i inteligencji temat podaje się w innej formie, z mniejsza ilość powtórzeń, trenowania prostych zadań, niż uczniom z problemami. To trzeba ocenić, aby nie pomylić jednych z drugimi.
Mamy bariere jezykowa, bo u nas to rationality/prudence czyli znowu bycie rozsadnym w wyborach aby pomoc - to milosierdzie a nie "osadzanie". U nas osadzanie ma konotacje negatywna jako opinionated.

MD napisał:
- skuteczności pewnych zadań - np. oceniając, że starsza osoba nie poradzi sobie intelektualnie z wyjaśnieniem jak brać leki, niezbędna okazuje się pomoc innej osoby, czy niestandardowe formy podawania leku. W przeciwnym razie lek może np. zostać drastycznie przedawkowany, bo chora osoba weźmie go wiele razy w ciągu dnia, zapominając, że przed chwilą ten lek zażyła.
To tez nie osad lecz pomoc i sound judgement czyli to nie jest "osadzanie" z negatywna konotacja tylko przewidywanie aby starsza osoba nie uczynila sobie nieswiadomie krzywdy.

MD napisał:
Mylisz chyba naukę chrześcijańską z naiwnością działania. Gdyby, w imię jakiejś fałszywie pojętej "godności" zacząć traktować wszystkich ludzi na tym samym poziomie ich intelektu, nie dostosowując przekazu, działań, planów społecznych do naturalnych różnic między ludźmi to powstałoby tyle krzywd ludzkich, błędów, nawet katastrof, że ostatecznie głupota takiego naiwnego programu wymusiłaby rezygnacje z niego, zaś krzywd z tego wynikłych nie byłoby jak naprawić.
Sorry, Michal ale jak 1 list do Koryncjan ktory omawia fenomen milosci tak wlasnie interpretuje, ze pochyle sie nad kazdym jako czlowiekiem [oprocz psychola, bo ten moze mnie zabic] ale nie pochwalam zachowania ktore krzywdzi tego czlowieka lub/i jej/jego otoczenie. Nie ma fenomenu stopniowanej godnosci tak jak kobeta nie moze byc ciut ciut w ciazy.

MD napisał:
Ochrona godności człowieka wcale nie polega na uważaniu, że wszyscy ludzie są identyczni, lecz na SZANOWANIU TAKŻE SŁABSZYCH, uznawaniu słabości za coś nie stanowi ujmy na człowieczeństwie.
Godnosci ludzkiej nie potrzeba chronic, bo mamy ja wbudowama w nasz stan oparty na paradoksie przeciwnych pierwotnych emocji - strachu i milosci moralnej. Kiedy mamy swiadomosc wlasnej godnosci, wowczas zachowujemy sie godnie i traktujemy innych godnie nawet jak mamy inna opinie, musimy im powiedziec "nie" a nie przytakiwac, etc.

MD napisał:
Tego właśnie nie potrafią zrozumieć osoby, o patologicznie rywalizacyjnym nastawieniu do życia, dla których liczy się jedno "być lepszym".
Najprawdopodobniej. Lecz ani nie zyje w kulturze konkurencji lecz wspolpracy ani nie posiadam kontaktu z ludzmi, ktorzy tak sie zachowuja, bo nawet w miejscach publicznych jestem zsynchronizowana z tym kim jestem - a jestem wewnetrznym spokojem, mimo kalejdoskopu doswiadczen ktore w ciagu dnia tworze aby tworzyc nowe polaczenia neuronowe.

MD napisał:
Różnice między ludźmi są, będą bo takie są realia. Udawanie, że owych różnic nie ma nie tylko godności owym słabszym nie dorzuci, tylko wpędzi ich w głębsze kompleksy - bo one w końcu i tak się zorientują, że naprawdę są w czymś tam słabsze i były oszukiwane.
MD, pozwole sobie na inna opinie. Jestem matka wysoko funkcjonujacego Syna z syndromem Aspergera i wiem, ze prostota przekazu porozumiemy sie szybciej, bo taka osoba nie radzi sobie ze skomplikowanymi emocjami i przekazem slownym wypowiadanym szybko i niedbale. Podobnie jest z wnuczkiem sasiadow [autyzm], ktory ma 8 lat a jest na poziomie 5 latka mentalnie i taki poziom reprezentuje w szkole. Ale najlepiej porozumiec sie z nim jak sie go przytuli. A jak sie mu podaruje cos w kolorze pomaranczowym, to tuli sie tak bardzo, ze sie plakac chce. Podobnie jest jak przynosze mu borowki, za ktorymi przepada.

MD napisał:
Jest lepsza droga - uznawać, że ktoś jest lepszym w konkurencji A, inny lepszym w konkurenci B, czyli nie musimy być ani lepsi, ani nawet równi we wszystkim, bo każdy ma jakieś swoje zdolności, ale i jakieś słabości. Poza tym bycie słabszym w czymś po prostu nie stanowi utratę godności człowieka. Dzieci są słabe i na początek głupiutkie, ale je kochamy i szanujemy, jakimi są. Podobnie z osobami starszymi, czy upośledzonymi. Szanujemy się wszyscy - tacy, jacy jesteśmy - to jest zasada właściwego traktowania się nawzajem. Większe zdolności, predyspozycje, nawet wypracowane kompetencje są CECHĄ, a nie wyrokiem dotyczącym godności innej osoby.
Udawanie, tworzenie iluzji równości we wszystkim jest w istocie tylko szkodliwe DLA WSZYSTKICH. Kochamy się, jako ludzie, szanujemy, NIE ZA BYCIE LEPSZYM, ale za CZŁOWIECZEŃSTWO.
Owszem. I datego wiemy ze nie ma konkurencji, prawda? Konkurencje mamy w podswiadomosci jako schede Teorii Darwina ale to od nas zalezy czy bedziemy tak myslec czy nie, bo w kazdej chwili mamy dostep do wolnej woli [woli Bozej w Twojej tradycji i mojej poprzedniej] ale wybieramy "ad hoc" w zaleznosci kim jestesmy w chwili wyboru - jesli jestesmy niepokojem na poziomie komorkowym, to nie wybierzemy opcji afirmujacej zycie [odbudowa komorkowa], bo jest to chemicznie niemozliwe. Nasz organizm sie tak szybko nie przestawia - a w wieku srednim [u nas do 80 lat] dzieje sie to znacznie wolniej, bo pozyczanie adrenaliny i zalewanie sie kortyzolem coraz "drozej" [nie monetarnie] kosztuje :)

MD napisał:
Więc oceniam intelekt różnych osób. Robię to świadomie i z przeświadczeniem, że nikogo nie odzieram z godności, bo owej GODNOŚCI NIE WIĄŻĘ Z BYCIEM LEPSZYM W ŻADNEJ Z KONKURENCJI ŻYCIOWYCH.
MD, spokojnie, nie krzycz literami :) Ty nie oceniasz ale analizujesz - a to ogromna roznica na poziomie energii zycowej. Ja tez anilizuje. Kazdy rozsadny czlowiek ktory zyje na poziomie swiadomosci sprzyjajacej wspolpracy 4 funkcji mozgu [takich osob jest mniejszosc, bo introwertykow refleksyjnych jest okolo 40% w swiatowej populacji - wiekszosc (60%) to stale "bombardowanie" destruktywnymi emocjami i dzialanie z mozgu nizszego]

Tosmy sie, jak zwykle, po "wielu a ciezkich" znowu "dogadali". Wlaczamy sobie jakies guziki[We push each other's buttons. :) , ale ogolnie i tak Cie kocham, miloscia moralna - jako czlowieka - ale Twoj, jak wdziecznie mawiamy na "dzikim" zachodzie delivery system czyli jak sie komunikujesz nieraz mnie tymczasowo wyprowadza ze stanu spokoju do stanu niepokoju, ze MD ... i tu z pokora uderze sie w piersi, ktorych ponoc nie mam, i pozwole Ci tonac w domyslach - a tymczasem siadajac na macie spokojnie odczuje Cie w moim sercu :) :*

Prosze posluchaj, bo sielskie/anielskie :)
https://youtu.be/D4BZshNWJMc


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Sob 0:03, 16 Mar 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:49, 17 Mar 2019    Temat postu:

anbo napisał:
wybieramy wedle tego, jak nas ukształtowała ewolucja


Tak sobie to czytam i zastanawiam się, jakim kryterium posługujesz się do rozsądzenia czy teza, którą stawiasz to twierdzenie światopoglądowe czy naukowe? Moim zdaniem nie ma opcji, aby móc uznać to twierdzenie za jakiś twardy fakt na temat rzeczywistości, bo musiałbyś mieć dostęp do prawdy absolutnej, aby to z całą pewnością rozsądzić. Tymczasem jesteśmy zamknięci w świecie niedoskonałego języka, który z trudem próbuje zamknąć w słowach niezgłębioną rzeczywistość. Mało tego to my nie dotykamy rzeczy samych w sobie, ale raczej narzucamy na badaną rzeczywistość nasze subiektywne (prywatne) i obiektywne (uzgodnione z innymi obserwatorami subiektywizmy) interpretacje i wierzymy, że poprawnie oceniamy sprawę. Nie wiem czy inni się zgodzą, ale moim zdaniem wygłosiłeś metafizyczną tezę, którą próbujesz ubrać w naukowe szaty. Ewolucji w swoim światopoglądzie przypisujesz cechę niemal, że boską. Nie chcę przeczyć temu, że proces, który nazywamy „ewolucja” jakoś wpływa na to jak podejmujemy decyzje (np. zamiast kupić na drugie śniadanie zdrową żywność, kupię pączka, a wynika to z ewolucyjnej przeszłości moich przodków, którzy bali się, że umrą z głodu to jedli na zapas w tym dużo rzeczy słodkich, bo to zapewniało im energię. Dziś jedzenie jest na wyciągnięcie ręki, ale ewolucyjna zachcianka została więc stąd to biologiczne parcie na pączka. Tak sobie gdybam), ale twierdzenie, że nas ukształtowała to już głębokie twierdzenie aspirujące do kategorii pytań, co rządzi rzeczywistością – a tego nie sposób wykazać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:49, 17 Mar 2019    Temat postu:

Pisała kiedyś, że człowieka kształtuje takze kultura do której ja zaliczam religię.
Jeśli ktoś wierzy w Boga, pewnie łatwiej mu będzie nie zjeść paczka w poście??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6441
Przeczytał: 35 tematów


PostWysłany: Nie 9:46, 17 Mar 2019    Temat postu:

Katolikus napisał:
anbo napisał:
wybieramy wedle tego, jak nas ukształtowała ewolucja


Tak sobie to czytam i zastanawiam się, jakim kryterium posługujesz się do rozsądzenia czy teza, którą stawiasz to twierdzenie światopoglądowe czy naukowe? Moim zdaniem nie ma opcji, aby móc uznać to twierdzenie za jakiś twardy fakt na temat rzeczywistości, bo musiałbyś mieć dostęp do prawdy absolutnej, aby to z całą pewnością rozsądzić.

Myślę, że nawet twierdzenia naukowe nie aspirują do miana prawdy absolutnej. Na bazie dostępnej wiedzy sądzi się to i to, nie postulując przy tym istnienia innych bytów celem wyjaśnienia danej obserwacji. To wszystko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:04, 17 Mar 2019    Temat postu:

Cytat:
Myślę, że nawet twierdzenia naukowe nie aspirują do miana prawdy absolutnej. Na bazie dostępnej wiedzy sądzi się to i to, nie postulując przy tym istnienia innych bytów celem wyjaśnienia danej obserwacji. To wszystko.


Tyle, że twoje twierdzenie „nas ukształtowała ewolucja” nie jest twierdzeniem naukowym. Teza ta nie jest oparta na obserwacji, ma ona natomiast charakter uniwersalistyczny. Jest to głęboka interpretacja na poziomie światopoglądowym pewnych naukowych obserwacji, które są światopoglądowo neutralne. Zgodzę się, że dostępną nam wiedzą jest „ewolucja działa” ale dodanie „nas ukształtowała” jest już interpretacją postulującą, co rządzi rzeczywistością.

Jeżeli jednak będziesz się upierał, że to naukowa teza wynikająca z dostępnej wiedzy to może zacznij od przedstawienia jakiej aparatury doświadczalnej użyłeś? Jakie czynności wykonywałeś, że samo z siebie wypluwa „nas ukształtowała”.

Przy tak silnie postawionym twierdzeniu musiałbyś wykazać, że proces ewolucji jest procesem niezaplanowanym i w ogóle nie zamierzonym. Musiałbyś być tego pewny, aby z pewnością stwierdzić „nas ukształtowała”.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Nie 19:05, 17 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6441
Przeczytał: 35 tematów


PostWysłany: Nie 19:39, 17 Mar 2019    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Myślę, że nawet twierdzenia naukowe nie aspirują do miana prawdy absolutnej. Na bazie dostępnej wiedzy sądzi się to i to, nie postulując przy tym istnienia innych bytów celem wyjaśnienia danej obserwacji. To wszystko.


Tyle, że twoje twierdzenie „nas ukształtowała ewolucja” nie jest twierdzeniem naukowym. Teza ta nie jest oparta na obserwacji, ma ona natomiast charakter uniwersalistyczny.

Jest. Teoria ewolucji zajmuje się także człowiekiem i jego naturą, to jest fakt. Faktem także jest, że TE wypowiada się o naturze człowieka na podstawie obserwacji i faktem jest, że celem wyjaśniania zjawisk (w tym obserwowanej natury ludzkiej) nie postuluje istnienia przyczyn poza przyrodą.
Katolikus napisał:

Jest to głęboka interpretacja na poziomie światopoglądowym pewnych naukowych obserwacji, które są światopoglądowo neutralne. Zgodzę się, że dostępną nam wiedzą jest „ewolucja działa” ale dodanie „nas ukształtowała” jest już interpretacją postulującą, co rządzi rzeczywistością.

Nie przeczę, że pewne interpretacje mogą już naukowe nie być, ale nie zgodzę się, że takim jest stwierdzenie, że ukształtowała nas ewolucja.

Katolikus napisał:

Jeżeli jednak będziesz się upierał, że to naukowa teza wynikająca z dostępnej wiedzy to może zacznij od przedstawienia jakiej aparatury doświadczalnej użyłeś? Jakie czynności wykonywałeś, że samo z siebie wypluwa „nas ukształtowała”.

Zapytaj biologów ewolucjonistów o ich badania.
Katolikus napisał:

Przy tak silnie postawionym twierdzeniu musiałbyś wykazać, że proces ewolucji jest procesem niezaplanowanym i w ogóle nie zamierzonym. Musiałbyś być tego pewny, aby z pewnością stwierdzić „nas ukształtowała”.

Proces zaplanowany czy nie, to on nas ukształtował, dlatego nie muszę wykazywać, że to proces niezaplanowany. Natomiast ty musisz wykazać zaplanowanie, jeśli twierdzisz, że nasza natura została stworzona przez Planistę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:30, 17 Mar 2019    Temat postu:

anbo napisał:
Jest.

To mamy problem. Teraz powinniśmy na stół wyciągnąć kryteria za pomocą których rozsądzilibyśmy czy teza „nas ukształtowała ewolucja” jest nauka czy metafizyczna. Obawiam się jednak, że takie jasne, obiektywne, bezdyskusyjne kryteria nie istnieją, co tym bardziej wspiera moje przekonanie, że od początku tej dyskusji tkwisz w iluzji pewności swojego przekonania, że to teza naukowa. Może jednak się mylę (nie chcę przesądzać dyskusji w trakcie jej trwania) i takie kryteria na stół wyłożysz.

Tak czy owak, skoro jednak twierdzisz, że twoja teza wynika z pewnej bazy dostępnej nam wiedzy to poprosiłbym cię o jakiś zarys sensownego doświadczenie, który udowodniłby tą tezę. Żeby to miało choć pozory naukowości to musisz podać opis (1)aparatury doświadczalnej, z której korzystałeś, (2) opis czynności, które krok po kroku wykonywałeś, (3) opis tego jak chcesz interpretować wyniki pomiarów, (4) Uzasadnienie dlaczego te wyniki pomiarów wskazują na określone wnioski.

Cytat:
Teoria ewolucji zajmuje się także człowiekiem i jego naturą, to jest fakt. Faktem także jest, że TE wypowiada się o naturze człowieka na podstawie obserwacji i faktem jest, że celem wyjaśniania zjawisk (w tym obserwowanej natury ludzkiej) nie postuluje istnienia przyczyn poza przyrodą.


Na potrzeby dyskusji mogę przyjąć te -jak to określasz- „fakty”. Nie mam z tym problemu. Problem widzę w tym, że z tych „faktów” nie wynika uniwersalistyczna teza „nas ukształtowała ewolucja”. Innymi słowy twierdzę, że teoria ewolucji nie pociąga za sobą twierdzenia o tym, że „nas ukształtowała ewolucja”.

Cytat:
Nie przeczę, że pewne interpretacje mogą już naukowe nie być, ale nie zgodzę się, że takim jest stwierdzenie, że ukształtowała nas ewolucja.


W porządku. Moim zdaniem się mylisz, bo żeby mieć pewność co do prawdziwości tej tezy to musiałbyś wiedzieć, co tak naprawdę od początku rządzi Rzeczywistością – bezrozumna materia, która jest ontologicznie samowystarczalna i wypełnia całość Rzeczywistości, czy Osobowy Duch, Świadomość, Bóg, zwał jak zwał, myślę, że rozumiesz, co mam namyśli.

Cytat:
Zapytaj biologów ewolucjonistów o ich badania.

Tu ich chyba nie ma, a tezę postawiłeś ty, a z racji, że jest to forum dyskusyjne to dyskutuję i pytam ciebie. Poza tym dlaczego odsyłasz mnie do biologów? To jacyś nieomylni i zawsze poprawnie diagnozujący sprawę ludzie? To jakiś nieomylny autorytet? Jak biolog powie, że „nas ukształtowała ewolucja” to magicznie ta deklaracja na mocy autorytetu staje się to naukowe? Czy po prostu nie dopuszczasz opcji, że tacy ludzie mogą nie zauważać, kiedy przekraczają swoje kompetencje i wchodzą na całkiem nowy obszar rozważań? Ciekawie pisał o tym Michał.
http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/sztuka-poprawnego-dialogu,9739.html#341663

Cytat:
Proces zaplanowany czy nie, to on nas ukształtował, dlatego nie muszę wykazywać, że to proces niezaplanowany

Jeżeli proces jest zaplanowany, zamierzony czy w jakiś sposób kierowany, to twierdzenie, że „nas ukształtowała ewolucja” jest złudą, bardzo powierzchowną informacją, bo tak naprawdę proces ten jest częścią czegoś większego, częścią jakiegoś Projektanta, który nas ukształtował w pewnym procesie zwanym „ewolucja”. A związku z tym, że nie jesteś wstanie wykazać (chociażby sam przed sobą), że proces ewolucji jest procesem niezaplanowanym i w ogóle nie zamierzonym to tym samym możesz jedynie wierzyć, że „nas ukształtowała ewolucja” i jest to wiara na poziomie głębokiej religii.

Cytat:
Natomiast ty musisz wykazać zaplanowanie, jeśli twierdzisz, że nasza natura została stworzona przez Planistę.

Problem w tym, że nie mamy uzgodnionych kryteriów rozsądzających więc choćbym chciał (a nie chcę, bo mi to do niczego niepotrzebne) to nic ci nie wykażę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:48, 17 Mar 2019    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Nie przeczę, że pewne interpretacje mogą już naukowe nie być, ale nie zgodzę się, że takim jest stwierdzenie, że ukształtowała nas ewolucja.


W porządku. Moim zdaniem się mylisz, bo żeby mieć pewność co do prawdziwości tej tezy to musiałbyś wiedzieć, co tak naprawdę od początku rządzi Rzeczywistością – bezrozumna materia, która jest ontologicznie samowystarczalna i wypełnia całość Rzeczywistości, czy Osobowy Duch, Świadomość, Bóg, zwał jak zwał, myślę, że rozumiesz, co mam namyśli.

Ja tu widzę jeszcze jeden "drobiazg". Zawiera się w pytaniu uściślającym: co właściwie miałoby oznaczać "ukształtowała nas ewolucja" - czy:
- TYLKO EWOLUCJA nas ukształtowała
- MIĘDZY INNYMI EWOLUCJA nas ukształtowała
- JEDNYM Z AKCEPTOWALNYCH WYJAŚNIEŃ (ale nie jedynym) jest to, że ewolucja nas ukształtowała, choć nie wiemy, jakie inne wyjaśnienia są zasadne
?...

Ja mogę się zgodzić JEDNOCZEŚNIE z następującymi tezami:
- ukształtowała nas ewolucja (jako aspekt biologiczny)
- ukształtowało nas społeczeństwo (tak trochę po marksistowsku, ale jest w tym sporo racji)
- ukształtowały nas nasze doświadczenia (też nieco po marksistowsku, ale ogólnie psychologicznie)
- ukształtowali nas nasi rodzice, wychowawcy, systemy edukacyjne
- ukształtowała nas wola Boga.

Teraz pytam się "co właściwie autor miał na myśli?", gdy pisał: "ukształtowała nas ewolucja"?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:07, 17 Mar 2019    Temat postu:

Cytat:
Ja tu widzę jeszcze jeden "drobiazg". Zawiera się w pytaniu uściślającym: co właściwie miałoby oznaczać "ukształtowała nas ewolucja


Ja z racji tego, że dyskusja zaczęła się w kontekście filozoficznym to odbieram to przekonanie przemycające ciche założenie, że istnienie każdego ludzkiego bytu wywodzi się z istnienia nie jakiejś szczególnej osoby (np. Boga chrześcijańskiego), ale z istnienia bezrozumnej materii, która rządzi rzeczywistością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:39, 17 Mar 2019    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Ja tu widzę jeszcze jeden "drobiazg". Zawiera się w pytaniu uściślającym: co właściwie miałoby oznaczać "ukształtowała nas ewolucja


Ja z racji tego, że dyskusja zaczęła się w kontekście filozoficznym to odbieram to przekonanie przemycające ciche założenie, że istnienie każdego ludzkiego bytu wywodzi się z istnienia nie jakiejś szczególnej osoby (np. Boga chrześcijańskiego), ale z istnienia bezrozumnej materii, która rządzi rzeczywistością.

Jednak Teilhard de Chardin - katolicki paleontolog i filozof nie miał problemu z pogodzeniem ewolucji i Boga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:44, 17 Mar 2019    Temat postu:

Jeśli chodzi o Teilharda de Chardin to jego poglądy lekko mówiąc są bardzo "nieortodoksyjne". Wierzył w zbawienie przez technikę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:38, 17 Mar 2019    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Ja tu widzę jeszcze jeden "drobiazg". Zawiera się w pytaniu uściślającym: co właściwie miałoby oznaczać "ukształtowała nas ewolucja


Ja z racji tego, że dyskusja zaczęła się w kontekście filozoficznym to odbieram to przekonanie przemycające ciche założenie, że istnienie każdego ludzkiego bytu wywodzi się z istnienia nie jakiejś szczególnej osoby (np. Boga chrześcijańskiego), ale z istnienia bezrozumnej materii, która rządzi rzeczywistością.
Nie istnieje "bezrozumna materia", bo nawet ta skala, ktora w reakcji z energia sloneczna sie przegrzala i w odpowiednich warunkach powstala prymitywna forma zycia wlasnie to uczynila - nie tylko przegrzala sie ale rownoczesnie stala sie katalizatorem formacji zycia.

We wszechswiecie jedynym czynnikiem ktory kwalifikue sie do miana conscious agent/swiadomy posrednik jest zmiana i odbywa sie na poziomie energetycznym przez czestotliwosci ktore czlowiek rejestruje zmyslami i obecnie coraz wiecej przy pomocy instrumentow - ale to w dalszym ciagu przyslowiowy szczyt gory lodowej. Dlaczego? Bo swiadomy posrednik takim jest przez funkcje materii nieozywionej (energia sloneczna grzala skale i byla katalizatorem tworzenia pierwotenj formy zycia) oraz funkcje materii ozywionej wraz z nieskonczona iloscia systemow nerwowych we wspolpracy z mozgami oraz w przypadku homo sapiens podswiadomoscia i nieswiadomoscia. Dlatego u nas zycie to nie rzeczownik ale czasownik/proces, ktory czlowiek wklada w "ramki" miejsca i czasu, bo Matka Ziemia does not care/nie ma znaczenia.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 23:42, 17 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:05, 18 Mar 2019    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Ja tu widzę jeszcze jeden "drobiazg". Zawiera się w pytaniu uściślającym: co właściwie miałoby oznaczać "ukształtowała nas ewolucja


Ja z racji tego, że dyskusja zaczęła się w kontekście filozoficznym to odbieram to przekonanie przemycające ciche założenie, że istnienie każdego ludzkiego bytu wywodzi się z istnienia nie jakiejś szczególnej osoby (np. Boga chrześcijańskiego), ale z istnienia bezrozumnej materii, która rządzi rzeczywistością.

Jeszcze jeden komentarz przyszedł mi do głowy w tym kontekście.
Dla mnie ewolucja jest WRĘCZ NIEZBĘDNA dla zrozumienia chrześcijaństwa. Uważam, że słowa Jezusa w stylu "Świat was nie poznał", czy inne, w których omawiany jest koncept "świata" w dużym stopniu dotyczą nie tyle świata, jak go zwykle rozumiemy, ale właśnie blisko pojęć: ewolucji, doboru naturalnego, prawa silniejszego.
"Świat" (w Ewangelii) to właśnie owo prawo silniejszego, to wygrana obliczona na przeżycie, przekazanie genów, zdominowanie słabszych. Taki jest "świat", który mamy odrzucić, a którego wyjaśnieniem jest właśnie koncepcja ewolucji. Ewolucja spina nam w jedno sens i cel światowości, czyli oparcia się o egoizm (czasem egoizm grupowy) i zasadę przeżycia i rozmnożenia. Jezus, konfrontując swoją naukę z regułami "świata" ukazuje wyraźnie ODRĘBNĄ DROGĘ, CEL I SENS.
Mamy się "na nowo narodzić". Co to miałoby oznaczać?
- Ano WYJŚCIE PONAD REGUŁY ŚWIATA, czyli - w tym ujęciu - paradygmaty ewolucyjne. Już nie zdominowanie kogoś jest ważne (nastaw drugi policzek), już nie rozmnożenie jest istotne (małżeństwo nierozerwalne i zakaz cudzołóstwa ograniczają przekazywanie genów), nawet przeżycie jest zanegowane (ofiara Jezusa i jego uczniów - męczenników).
Nauka o świecie, ewolucji jest niezbędna dla zrozumienia o co chodzi Jezusowi - powinniśmy wiedzieć CO ODRZUCAMY, a co PRZYJMUJEMY. Odrzucamy prawa, z którymi się narodziliśmy, aby "na nowo się narodzić", aby "nie z krwi, ani z żądzy ciała, lecz z ducha się narodzić". Odrzucamy prawa, którymi przez miliony lat działała ewolucja, bo jesteśmy "nowymi ludźmi", nowymi istotami.

Kim jest ten nowy człowiek?
- Jest jak "owca między wilkami", stawia miłość ponad prawo dominacji - poniża się (choć kto się poniża będzie wywyższony). Nowy człowiek już nie walczy o ewolucyjne paradygmaty, bo dąży do Królestwa Bożego.

Dlaczego Bóg oczekuje od człowieka odejścia od reguł, które przecież sam temu człowiekowi dał, stwarzając go w ciele, w biologicznej postaci?
- Po to, aby CZŁOWIEK SIĘ STAŁ. Aby był ON (nie dziedzictwo ewolucyjne). Człowiek ma powstać - wziąć się z przekształcenia tego, co pierwotne, ewolucyjne w to co nowe, BO ŚWIADOME, CZYLI WOLNE.
Stary człowiek, człowiek ewolucji nie jest wolny, tylko realizuje program ewolucyjny - robi coś, aby przetrwać, rozmnożyć się, osiągnąć pozycję w stadzie. Człowiek nowy paradygmaty ewolucji poznał, rozumie je, ale WYBRAŁ WOLNOŚĆ, a z tym wybrał SIEBIE, jako DZIECKO BOGA, jako dziedzica istoty stwarzającej coś z niczego. Nowy człowiek stwarza tak niejako "siebie z niczego". Z "niczego" w tym sensie, że w programie ewolucyjnym nie ma celu "Królestwo Boże", lecz tego Królestwa przeciwieństwo. Ale człowiek idzie na przekór swojemu dziedzictwu (nie każdy tak idzie, ale Bóg od każdego tego zbuntowania się przeciw prawom ewolucji - świata oczekuje).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6441
Przeczytał: 35 tematów


PostWysłany: Pon 8:49, 18 Mar 2019    Temat postu:

Katolikus napisał:
anbo napisał:
Jest.

To mamy problem. Teraz powinniśmy na stół wyciągnąć kryteria za pomocą których rozsądzilibyśmy czy teza „nas ukształtowała ewolucja” jest nauka czy metafizyczna. Obawiam się jednak, że takie jasne, obiektywne, bezdyskusyjne kryteria nie istnieją, co tym bardziej wspiera moje przekonanie, że od początku tej dyskusji tkwisz w iluzji pewności swojego przekonania, że to teza naukowa.

Nie wiem, jakie kryteria ciebie satysfakcjonują, mnie wystarczy, że fachowcy zajmujący się tym tematem naturę ludzką wyjaśniają ewolucyjnie (selekcja itd.), a TE uznana jest za teorię naukową.

Katolikus napisał:

Tak czy owak, skoro jednak twierdzisz, że twoja teza wynika z pewnej bazy dostępnej nam wiedzy to poprosiłbym cię o jakiś zarys sensownego doświadczenie, który udowodniłby tą tezę. Żeby to miało choć pozory naukowości to musisz podać opis (1)aparatury doświadczalnej, z której korzystałeś, (2) opis czynności, które krok po kroku wykonywałeś, (3) opis tego jak chcesz interpretować wyniki pomiarów, (4) Uzasadnienie dlaczego te wyniki pomiarów wskazują na określone wnioski.

W zasadzie już to napisałem, ale jeszcze raz. Chodzi ci o tezę 1) "naturę ludzka ukształtowała ewolucja" czy 2) "teza naturę ludzką ukształtowała ewolucja jest tezą naukową"?
1) Tak twierdzą ewolucjoniśc, mnie to przekonuje.
2) TE jest teorią naukową.

Katolikus napisał:

Innymi słowy twierdzę, że teoria ewolucji nie pociąga za sobą twierdzenia o tym, że „nas ukształtowała ewolucja”.

No jak nie pociąga, skoro pociąga ;) Skoro nasze zachowania (w tym instynktowne) są efektem mechanizmów ewolucji, to pociąga.

Katolikus napisał:

Jeżeli proces jest zaplanowany, zamierzony czy w jakiś sposób kierowany, to twierdzenie, że „nas ukształtowała ewolucja” jest złudą, bardzo powierzchowną informacją, bo tak naprawdę proces ten jest częścią czegoś większego, częścią jakiegoś Projektanta, który nas ukształtował w pewnym procesie zwanym „ewolucja”.

W takim układzie ewolucja jest narzędziem Projektanta, ale nadal jest tym, co nas ukształtowało. Ty powiesz, że z jej pomocą (albo inaczej się wyrazisz) zrobił to Projektant, ale wtedy na tobie będzie spoczywał obowiązek udowodnienia jego istnienia. Ja nie musze udowadniać nieistnienia projektanta. Wystarczy, że wyjaśnienie zjawiska obywa się bez niego, żebym mógł napisać "ukształtowała nas ewolucja". Zauważ przy tym, że jest to teza ostrożna, bo nie ma tu twierdzenia "Projektant nie istnieje".
Katolikus napisał:

Cytat:
Natomiast ty musisz wykazać zaplanowanie, jeśli twierdzisz, że nasza natura została stworzona przez Planistę.

Problem w tym, że nie mamy uzgodnionych kryteriów rozsądzających więc choćbym chciał (a nie chcę, bo mi to do niczego niepotrzebne) to nic ci nie wykażę.

Takiem czuł ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:07, 18 Mar 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Kruchy04 napisał:
Cytat:
Pytanie "czy to prawda?" nie wyróżnia w byciu zagrożeniem systemów religijnych.
W przypadku mojego światopogladu jest właściwie odwrotnie - to pytanie jest mojej religijności wzmocnieniem.


Gadanie.. Niżej w temacie o "grzechu pierworodnym" napisałeś swoją teorię, jak się to powinno rozumieć. Inni ludzie, inne odłamy religijne jeszcze inne prezentują teorię. Wszyscy naraz racji mieć nie możecie, ale każdy z was uważa, że to ta wasza jest najbardziej przekonująca (inaczej byście się jej nie trzymali). I teraz jakbym zadał Ci pytanie czy to wszystko, to tam napisałeś to prawda? To, co ty mi możesz odpowiedzieć? Nic, bo nie masz jak tego sprawdzić. Po prostu tak sobie wymyśliłeś, powiązałeś pewne pojęcia, być może oparłeś się na kliku wybranych cytatach z PŚ i je po swojemu zinterpretowałeś. Ta cała mieszanka dała taką, a nie inną teorię. Zleciałoby się jeszcze kilku takich "Michałów" ze swoją teorią i byłby problem, bo nie macie jak rozsądzić swoich teorii, ale każdy uznaje, że to ta jest słuszna.
A jakby wlaczyl sie zyd i wschodni/ortodoksyjny chrzescijanin to moglaby byc klotnia, bo w tych religiach nie ma "grzechu pierworodnego". A muzulmanin tak daleko jak nie przyjmuje pokusy, to nie popelnia grzechu przecich Allahowi. Czyli w Islamie jest hipotetyczny/potencjalny grzech ale jak sie z muzulmaninem nie zsynchronizuje to jest pewnie "fala energii" czyli "potencjalem" :)


W ortodoksji wschodniej nie ma grzechu pierworodnego?? :shock:

Największe rozbieżności pomiędzy Kościołami: prawosławnym rzymsko-katolickim i protestanckim, pojawiły się w sposobie interpretacji skutków grzechu pierworodnego, jakie ponosi ludzkość. Aby w pełni pojąć problemy teologiczne, które podzieliły wschód i zachód, należy rozważyć wpływ na teologię zachodnią polemiki Augustyna z Pelagiuszem i Julianem z Eclanum. Z tej polemiki na zachodzie, w późniejszych czasach powstały dwa kierunki, przy czym pierwszym, (nauka błogosławionego Augustyna) kieruje się Kościół Katolicki, drugim zaś kościoły protestanckie. Na Kościół wschodni, ani myśl błogosławionego Augustyna, ani Pelagiusza nie wywarła większego wpływu, dlatego też znaczenie grzechu Adama i jego skutków dla ludzkości pojmowano tam w zupełni inny sposób.

W przekonaniu greckich ojców kościoła związek człowieka z Bogiem polegał na wspólnocie osoby ludzkiej z ponadnaturalnym Bogiem. Natura była więc tym co odróżniało stworzenie od Stwórcy. Człowiek stworzony na obraz Boga, otrzymał przywilej wolnego umysłu. Tylko taki osobowy umysł mógł popełnić grzech i dopuścić się towarzyszącej mu winy. Jednakże grzech jest zawsze aktem osobowym, a nie aktem natury. Wschodnia myśl patrystyczna, bunt Adama i Ewy przeciwko Bogu, zawsze pojmowała jako grzech osobowy. W tej nauce nie znalazłoby się oczywiście miejsce dla zachodniej koncepcji dziedzicznego grzechu, czyli grzechu natury[15], chociaż przyznaje ona, iż natura ludzka ponosi konsekwencje grzechu Adama. Patriarcha Focjusz stwierdza nawet, komentując zachodnie doktryny, iż wiara w "grzech natury" jest herezją.
[link widoczny dla zalogowanych]

Moze nawróce się na wschodnie chrzescijanstwo :-) :-) :-) :-)


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 17:12, 18 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:16, 18 Mar 2019    Temat postu:

Warto by przypomnieć, iż największą rozbieżność w nauce o grzechu pierworodnym i jego skutkach spowodowała polemika błogosławionego Augustyna z Pelagiuszem. Na gruncie tej polemiki na zachodzie powstały dwa kierunki. Jednym z nich podążyła nauka Kościoła rzymsko-katolickiego, drugim zaś Kościoły protestanckie.

Pierwszy z kierunków, katolicki przyjmuje za skutki grzech pierworodnego utratę pierwotnej świętości i sprawiedliwości przez pierwszego człowieka[25]. Natura człowieka została zraniona przez grzech Adama i w takim stanie przekazana została potomstwu[26]. Jest ona osłabiona w swoich władzach, poddana niewiedzy, cierpieniu i panowaniu śmierci. Ciąży na niej skłonność do grzechy, która to nazywana jest "pożądliwością"[27]. Grzech zaś przekazywany jest przez zrodzenie i jest "osobistym grzechem każdego"[28].

Drugi kierunek przyjął, iż grzech pierworodny stanowi całkowitą przemianę natury ludzkiej, niszczącą ją do samej głębi. Jest to pogląd przyjęty przez Lutra i Kalwina. Choć początkowo zgodny z dogmatycznym ujęciem soboru Trydenckiego, wiążąc grzech pierworodny z grzechem Adama, to nowsza teologia protestancka rozważa grzech pierworodny w ramach historii zbawienia. Współcześnie, natomiast wiąże się go ściśle z problemem grzechu w ogóle, zrywając jednocześnie z koncepcją stanu pierwotnej świętości i sprawiedliwości. Dla przybliżenie współczesnego pojmowania grzechu pierworodnego, przez protestantów, pozwolę sobie przytoczyć kilka teorii związanych z tym tematem:[29]

Dalej w linku. tematem zajmowal się tez Kołakowski.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:26, 19 Mar 2019    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Jedynie wiedza zweryfikowana w systematyczny sposób przez naukę jest trwałą podstawą, na której można budować obraz świata


To marne wsparcie sobie tu znalazłeś naiwny scjentysto skoro wszystkie teorie naukowe rodzą się obalone i prawdopodobieństwo wszystkich twierdzeń naukowych o świecie jest zerowe, niezależnie od ilości potwierdzeń

Ze wstydem musiała to przyznać już nawet niechętna teistom Wikipedia:

"Głównie za sprawą wysiłków K.R. Poppera okazało się jednak, że niezależnie od dostępnych świadectw empirycznych wszystkie teorie mają zerowe prawdopodobieństwo. Konsekwencją tego jest sąd, że wszystkie teorie są nie tylko w takim samym stopniu nieudowodnialne, ale i nieprawdopodobne"

[link widoczny dla zalogowanych]

To samo stwierdził największy logik XX wieku Willard van Orman Quine:

"Biorąc pod uwagę, że zbiór zdań obserwacyjnych jest potencjalnie nieskończony, prawdopodobieństwo potwierdzenia teorii przez nawet ogromną liczbę obserwacji jest zawsze równe 0(!). Dokładnie to samo rozumowanie, tylko w sposób mniej formalny, przeprowadził wcześniej Popper, co skłoniło go do zaproponowania jako kryterium naukowości - zasady falsyfikacji"

[link widoczny dla zalogowanych]

I jeszcze jako gwóźdź do trumny zacytujmy Lakatosa, który pisał, że "najważniejsze teorie rodzą się obalone" (Imre Lakatos, Pisma z filozofii nauk empirycznych, Warszawa 1995, s. 215)

Przypominam, że w jednej dyskusji ze mną nie byłeś też w stanie podać liczby, która nie byłaby arbitralna i która zarazem określałaby jaka ilość weryfikacji jest wystarczająca


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 9:57, 19 Mar 2019, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:58, 19 Mar 2019    Temat postu:

fedor napisał:
... wszystkie teorie naukowe rodzą się obalone ...
W USA nadal normalnie [zamiast "sali porodowej" obalanych teorii naukowych] czyli do viable/wykonalnej hipotezy roboczej/working hypothesis ->


na bazie sound/opartych na gruntownej wiedzy i doświadczeniu ->


fedor napisał:
... i prawdopodobieństwo wszystkich twierdzeń naukowych o świecie jest zerowe, niezależnie od ilości potwierdzeńc ...
W "fedoryzmie", owszem :rotfl:

fedor napisał:
... prawdopodobieństwo potwierdzenia teorii przez nawet ogromną liczbę obserwacji jest zawsze równe 0(!) ...
Tak, bo trajektoria/ruch jest nastepujaca/y kiedy na teorie naukowe sie powoluje w sekcji Przeglad Literatury artykulu naukowego jako podstawa wlasnego badania ->

Obserwacja empiryczna [na bazie faktow] -> hipoteza robocza -> ilosciowe badanie naukowe -> przyjecie hipotezy roboczej [zakladajac, ze pozwala na to wartosc "p"] -> akceptacja hipotezy roboczej jako tezy naukowej

Wynalezienie fizyki kwantowej poczatkiem XX wieku i jej rozpropagowanie prawie wiek pozniej nie obalilo tez fizyki klasycznej.

fedor napisał:
To samo stwierdził największy logik XX wieku Willard van Orman Quine.


Wikipedia napisał:
Willard Van Orman Quine był amerykańskim filozofem i logikiem w tradycji analitycznej, uznanym za jednego z najbardziej wpływowych filozofów XX wieku.
-> [link widoczny dla zalogowanych]

Courtesy of Karl Popper (1902 - 1994):


W kontekscie jak "drzewiej" bywalo ->

Cytat:
Na początku XVII wieku pewien włoski astronom wszedł w konflikt z Kościołem katolickim, popierając pogląd Kopernika, że Ziemia kręci się wokół Słońca. Galileusz, sam katolik, został osądzony za herezję w 1633 r. Przez rzymską inkwizycję, co zmusiło go do wyrzeczenia się swoich poglądów i przeżywania dni spędzonych w areszcie domowym. Dopiero w 2000 r. Były papież Jan Paweł II wydał oficjalne przeprosiny za traktowanie Kościoła przez Galileusza.

Poglądy Kościoła na temat ewolucji ewoluowały przez lata. Przez pierwsze sto lat po tym, jak Karol Darwin po raz pierwszy przedstawił swoją teorię, Kościół nie zajął formalnego stanowiska w sprawie ewolucji, chociaż niektóre osoby z kościoła odrzuciły ją. Dopiero w latach 50. XX wieku Kościół utrzymywał neutralne stanowisko w tej sprawie, ale pod koniec XX wieku Kościół katolicki wykazał ogólną akceptację „ewolucji teistycznej”, która stwierdza, że Bóg stworzył wszechświat, w którym nastąpiła kosmiczna i biologiczna ewolucja.
-> [link widoczny dla zalogowanych]

Co do twojego BS interpretacji Lakatosa, to nie jestes autentyczny [wyciagasz czesciowe informacje z kontekstu aby manipulowac innymi] , ale to nie nowina :rotfl:
[link widoczny dla zalogowanych]

Lakatos napisał:
Jak powstają rewolucje naukowe? Jeśli mamy dwa konkurencyjne programy badawcze, a jeden jest postępując, podczas gdy drugi się degeneruje, naukowcy mają tendencję do przyłączania się do progresywnego programu. To jest uzasadnienie rewolucji naukowych. Ale jeśli jest to kwestia intelektualnej uczciwości, aby zachować publiczne uznanie, nie jest nieuczciwe trzymanie się degenerującego programu i próby przekształcenia go w progresywny. W przeciwieństwie do Poppera, metoda naukowa programów badawczych nie oferuje natychmiastowej
racjonalności. Pączkujące programy należy traktować łagodnie: programy mogą trwać dziesiątki lat, zanim się pojawią zasadne tezy i stać się empirycznie postępowe. Krytyka nie poleka na szybkim zdyskredytowaniu Poppera, poprzez odrzucenie jego stanowiska w tej sprawie. Ważna krytyka jest zawsze konstruktywna: nie ma obalenia bez wylaniania sie lepszej teorii. Kuhn się myli myśląc, że rewolucje naukowe są nagłymi, irracjonalnymi zmianami w pogladach. Historia nauki obala zarówno Poppera jak i Kuhna. Po dokładnym zbadaniu zarówno kluczowych eksperymentów idee Poppera i Kuhna okazują się mitami: to, co zwykle się dzieje, to zastąpienie progresywnych programów badawczych degenerującymi. Problem rozgraniczenia nauki i pseudonauki ma poważne konsekwencje także dla
instytucjonalizacja krytyki. Teoria Kopernika została zakazana przez Kościół katolicki w 1616 r., Ponieważ mówi się, że jest pseudonaukowy. Został zdjęty z indeksu w 1820 r., Ponieważ do tego czasu Kościół uznała, że ​​fakty to udowodniły, a zatem stała się naukowa. Komitet Centralny Związku Radzieckiego Partia Komunistyczna w 1949 r. ogłosił pseudonaukową genetykę mendlowską i miał swoich zwolenników a naukowiec Wawiłow, zmarl w lagrze. Po zgladzeniu Wawiłowa genetyka Mendla była
zrehabilitowany; ale prawo partii do decydowania, co jest nauką i publikowalne, a co pseudonauką i karalne zostało utrzymane. Nowe liberalne Ustanowienie Zachodu również korzysta z prawa odmowy wolności
mowy na to, co uważa za pseudonaukę, jak widzieliśmy w przypadku debaty dotyczącej rasy i inteligencji. Wszystkie te osądy były nieuchronnie oparte na pewnym kryterium demarkacji. A to jest dlaczego problem rozgraniczenia nauki i pseudonauki nie jest pseudo-problemem filozoficznym: ma poważne implikacje etyczne i polityczne.
-> [link widoczny dla zalogowanych]

"Poprawiaj [przekaz ale najpierw siebie aby nie materializowaly sie tutaj twoje bezwartosci], bo stac cie na lepsze :wink:

Golec uOrkiestra "Piosenka o niczym"
https://youtu.be/7gTq1MlNzZQ


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Wto 12:29, 19 Mar 2019, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6441
Przeczytał: 35 tematów


PostWysłany: Wto 14:28, 19 Mar 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:

Cytat:

Poglądy Kościoła na temat ewolucji ewoluowały przez lata. Przez pierwsze sto lat po tym, jak Karol Darwin po raz pierwszy przedstawił swoją teorię, Kościół nie zajął formalnego stanowiska w sprawie ewolucji, chociaż niektóre osoby z kościoła odrzuciły ją. Dopiero w latach 50. XX wieku Kościół utrzymywał neutralne stanowisko w tej sprawie, ale pod koniec XX wieku Kościół katolicki wykazał ogólną akceptację „ewolucji teistycznej”, która stwierdza, że Bóg stworzył wszechświat, w którym nastąpiła kosmiczna i biologiczna ewolucja.


To interesujące, że to religie przeinterpretowują swoje przekazy, by były zgodne z tą niegodną zaufania nauką, a nie odwrotnie.
Ewentualny (nie zaobserwowałem) brak zaufania do nauki jest czysto teoretyczny. W praktyce zaufanie do nauki - także religiantów - jest bardzo duże (bo to się sprawdza). Natomiast w kwestii religii jest dokładnie odwrotnie. Czyli w praktyce zaufanie jest małe (bo tak naprawdę nie wiadomo, czy sa jakieś zaświaty i co tam ewentualnie jest), a teoretycznie duże (deklaracja, że się wierzy). Większość ludzi praktykowanie wiary traktuje, jak opłacanie składki na ubezpieczenie na życie pozagrobowe. Wysokość składki, jaką gotowi są płacić, przeważnie nie jest duża, w każdym razie znacznie bardziej dbają o to, co namacalne (kilkadziesiąt lat życia doczesnego) niż o to, co jest kwestią wiary (wieczność w niebie/czyśćcu/piekle). Zastanawiająca dysproporcja. Oczywiście mnie to cieszy, bo z ludźmi nastawionymi nie na życie doczesne, ale żyjący tak, jakby za chwilę miał być koniec świata i sąd ostateczny - takie życie byłoby nie do wytrzymania. Niech żyje teizm lightowy!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:46, 19 Mar 2019    Temat postu:

anbo napisał:
Większość ludzi praktykowanie wiary traktuje, jak opłacanie składki na ubezpieczenie na życie pozagrobowe. Wysokość składki, jaką gotowi są płacić, przeważnie nie jest duża,


Dla ciebie i tak za duża, nie na twoją kieszeń :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:11, 19 Mar 2019    Temat postu:

Katolikus napisał:
Cytat:
Ja tu widzę jeszcze jeden "drobiazg". Zawiera się w pytaniu uściślającym: co właściwie miałoby oznaczać "ukształtowała nas ewolucja


Ja z racji tego, że dyskusja zaczęła się w kontekście filozoficznym to odbieram to przekonanie przemycające ciche założenie, że istnienie każdego ludzkiego bytu wywodzi się z istnienia nie jakiejś szczególnej osoby (np. Boga chrześcijańskiego), ale z istnienia bezrozumnej materii, która rządzi rzeczywistością.


Wuj używa pseudonimu ja jestem.

Nie wiem czy materia jest bezrozumna... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin