Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

czy wiara powinna być prywatna?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:58, 27 Paź 2023    Temat postu: Re: czy wiara powinna być prywatna?

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Integryści w gruncie rzeczy sobie problem wątpliwości, interpretacji tego, co napisano w Biblii, w dokumentach kościelnych, a potem połączeniu tego w zrozumiałą całość "rozwiązali". Rozwiązali go dość prosto, czyli realnie mają go w tzw. "głębokim poważaniu..."!
Z integrystą katolickim w większości nie pogadasz o dogmatach o interpretacji jego dogmatów. Dobrze będzie jeśli te dogmaty w ogóle będzie znał. A jeśli nawet je zna, to nie podyskutujesz o tych dogmatach w stylu: a jak tu rozwiążemy problem interpretacyjny 1, potem problem definicyjny 2, problem z realnym wdrożeniem 3... Nie pogadasz o tym z integrystą, bo on w istocie "ma gdzieś" te idee, które jego doktryna (którą tak niezbędnie trzeba wdrożyć i być jej posłusznym). Integrysta bowiem obnosi te doktryny jedynie jak proporce, aby ludziska przyznający się do nich, wyrażali swoje posłuszeństwo wobec samej instytucji. Integrysta się do tego nie przyzna, ale jemu wcale nie o to chodzi, aby w tych doktrynach cokolwiek wyjaśniać, czynić lepiej realizowalnym w praktyce, przybliżać umysłom ludzi. Tu chodzi jedynie o WYRAŻANIE SWOJEJ ZGODY IN BLANCO w kwestii podległości samej instytucji.
Integrysta błyskawicznie od pytań o sens doktryny przejdzie do kwestii "masz to uznać!", a jak będzie ktoś pytał "ale wiesz, nie bardzo rozumiem jak to uznać, bo tu są takie dwie sprzeczne ze sobą interpretacje... ", to dostanie odpowiedź "uznaj to! I bądź posłuszny!". Proste jak konstrukcja cepa.
A wszystko się wyjaśnia, jeśli zdekodujemy sformułowanie "uznać doktrynę" na realny tego odpowiednik "zadeklarować swoją podległość samej instytucji, złożyć deklaracje posłuszeństwa ogólnego" (szczegóły są w większości przypadkach zupełnie nieistotne, bo to nie o nie chodzi).
Problem jest ludźmi mojego pokroju, którzy nie godzą się na oszukiwanie w kwestiach definicji słów "wierzyć", "uznawać", "akceptować".
Jeśli ktoś takiemu jak ja powie "uwierz w XY.", nie określając odpowiednio dobrze o co miałoby chodzić w tym XY, to dostanie ode mnie odpowiedź: nie mogę "uwierzyć", w coś, co jest dla mnie niezrozumiałe tak dalece.
Jeśli ktoś takiemu jak ja powie "uznaj XY.", nie określając odpowiednio dobrze o co miałoby chodzić w tym XY, to dostanie ode mnie odpowiedź: nie mogę "uznać" tego XY, bo dla mnie jest niezrozumiałe czym XY jest, więc nie wiem, jak się to coś nieznane "uznaje".
Jeśli ktoś takiemu jak ja powie "zaakceptuj XY.", nie określając odpowiednio dobrze, o co miałoby chodzić w tym XY, to dostanie ode mnie odpowiedź: nie mogę "zaakceptować" tego, bo deklarując to, oszukiwałbym siebie i innych, jako że dla mnie postawa "akceptacji" domaga się pewnego minimalnego rozstrzygnięcia kwestii wątpliwych, o co w sprawie chodzi. A nie chcę tu oszukiwać, nie chcę deklarować nieprawdy.

Gdybyśmy mieli to streścić do clue: Integryści są tfe, a JA MISIU jestem zajebisty. Taka jest z grubsza merytoryczna zawartość wielu Twoich diagnoz

Acha. Czyli jako argument w kwestii czy da się uznawać/wierzyć w doktryny, których się nie rozumie masz swój odczyt - domniemanie moich emocji.

Najpierw uzasadnij, skąd Ci się wzięło, że integrysta nie rozumie doktryn, które uznaje. Tego się czepiam, że Ty stworzyłeś sobie chochoła i z nim dyskutujesz. Mamy powtórkę z karykatury nacjonalisty.

Z obserwacji rozmów z integrystami mi się to wzięło. Jeślibym teraz wskazał konkretnego integrystę, który - co bym wykazał - nie rozumie doktryn, to i tak bym niczego nie udowodnił, bo zawsze można by się wywinąć stwierdzeniem, że to tylko ten integrysta tak ma. A nie rozmawiałem ze wszystkimi integrystami tego świata. Więc nie zaoferuję dowodu w tej kwestii. Proszę to uznanie za moją OPINIĘ, wynikłą z doświadczeń z rozmów, w których integryści nie byli w stanie odpowiadać na całą masę moich pytań, testujących spójność pojmowania przez nich doktryn.

towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:

Integrysta poddaje w wątpliwość moce umysłu, gdy żąda przyjęcia przez człowieka tez, przekonań, doktryn pomimo tego, iż umysł się temu opiera. Padło też tu gdzieś zdanie na temat roli szatana, który miałby (jak zrozumiałem...) jakoś bardziej działać na umysł człowieka, który myśli samodzielnie, niż na umysł, który próbuje wbrew swoim rozpoznaniom być posłuszny autorytetom. Nie można dwom panom służyć - jeśli jest sprzeczność wskazań, to albo jedno, albo drugie zostanie w końcu odrzucone. Jeśli umysł ma odrzucić zaś to, co rozumie, to jest to forma zanegowania go w bliżej nieokreślonym stopniu. Jest to uznanie, iż ten umysł wadliwie rozpoznaje, że nie można na nim polegać. Co ciekawe...
oznacza to automatycznie, że nie będzie można na nim polegać także gdy zaakceptuje on nawet czyjś zapis doktrynalny. Wszak wcześniej jego wadliwość została stwierdzona! Więc obowiązuje!

W integryzmie nie chodzi o przyjmowanie czegoś czego się nie rozumie, tylko przyjmowanie wszystkiego, również tego, co jest niewygodne. Rzecz nie dotyczy aspektu rozumienia, tylko preferencji. Jak fedor wcześniej wspominał, "prywaciarz" stosuje cherry picking, jak coś mu pasuje (podoba się) to przyjmie, a jak coś mu się nie podoba, to odrzuci. Mało tego, "prywaciarz" właśnie dlatego odrzuca pewne elementy, bo nie rozumie jak one się łączą w całość. Sama nazwa integryzm wskazuje na dążenie do ujęcia całościowego:

Z postulatem przyjmowania również tego co niewygodne zgadzam się w okrągłych 100%. :brawo: :*
Problem jest w tym, aby UCZCIWIE ROZRÓŻNIĆ, czy coś odrzucamy, bo jest niewygodne, ale zakłamujemy to pod różnymi pozorami, czy rzeczywiście mamy obiektywne podstawy, aby to odrzucić. Zadeklarować szczytne cele może sobie każdy. Dopiero realizacja, dopiero owoce, które przynosi działanie, są tym probierzem, który weryfikuje deklaracje o pięknych nazwach, lecz w istocie nieszczere.
O tu jest właśnie owo coś absolutnie kluczowe, czego żadna doktryna nam nie naprawi - ZDOLNOŚĆ ROZPOZNAWANIA WŁASNYCH UNIKÓW WOBEC NIEWYGODNEJ PRAWDY, zdolność zmierzenia się z własnym zakłamaniem. Każda doktryna, jak to doktryna, będzie ogólna, nie wskaże nikomu, w czym on konkretnie fałszuje swoje rozpoznania, bo jest mu wygodnie. Najczęściej jest bowiem tak, że taki samooszukujący się osobnik nie za bardzo ma świadomość, że oszukuje. On ma ogólny mętlik intencji, celów, idei, a że z "tylnego krzesła" działają emocje i potrzeby żeby to co wygodne, ostatecznie wygrało, to tak sobie to tłumaczy, tak skręca rozpoznania, że mu "wychodzi" (niby obiektywnie) to jego wygodne rozpoznanie. Aby się temu przeciwstawić, nie przyda się żadna doktryna, tylko WYTRENOWANY, SILNY, SAMOŚWIADOMY UMYSŁ. Właśnie siłą tego umysłu jest rozpoznawanie tych wszystkich złudzeń, jakie mu gotują jego ludzkie słabości, a które sugerują, żeby naginać rozpoznania rzeczywistości do tego, co wygodne.
Doktryny są ogólne, właściwie żadna z nich nie zabezpieczy umysłu przed hipokryzją, pychą, poszukiwaniem na siłę tej swojej racji, a nie obiektywnych osądów.
Z kolei jak umysł jest już silny, to automatycznie znaczy, że się otrzaskał ze swoimi emocjami, umie panować nad oszustwami, które mu gotują, jest w stanie rozpoznawać z daleka te złudzenia, jakie niosą instynktowne, szybkie osądy, a nawet dostrzega podobne efekty u ludzi, którzy próbują nim manipulować (część z nich nawet dorabia się jakiejś postaci autorytetu, bo będąc amoralnym, a zdeterminowanym można tak sprawnie zarządzać widomym oznakami władzy i znaczenia, że się dorabia u większości pozycji postrzeganej jako autorytet). Mając tę trochę wiedzę, a może bardziej wyczucie, w części intuicje, biorące się z doświadczenia, umysł już sam nawet jest w stanie dojść do owych słusznych (nie wszystkie są słuszne, ale niektóre na pewno są) zapisów, które uczciwe autorytety (też są i uczciwe autorytety, choć wiele jest szemranych) w doktrynach zawarły. Zaś jeśli ktoś ma umysł słaby, ulegający chciejstwom, złudzeniom, życzeniowości, to i tak sobie tak zakłamie rozpoznania nawet tej słusznej doktryny, tak znajdzie powody do wykluczania, modyfikowania tego co mu niewygodne, że żaden zapis doktrynalny go przed tym nie uchroni.
Podsumowując tę część refleksji - jeśli ktoś ma odpowiednio udoskonalony umysł i ogólnie władze mentalne, to zarówno poprawnie rozpozna sens doktryn, jak i będzie w stanie osiągać dużo więcej poza samym doktrynalnym rozumowaniem - połączy stosowane idee poprawnie ze swoimi rozumowaniami, doświadczeniem.
Z drugiej strony jeśli ktoś ma umysł słaby, fałszujący rozpoznania, to ta słabość objawi się zarówno opacznym rozpoznaniem słusznych doktryn, jak i złym wyborem autorytetu, a na koniec ogólnym chaosem wnioskowania i osądu świata.
Czyli to i tak ten osobisty umysł jest w owym układzie kluczowy. A zatem nie ma co krytykować, umniejszać roli osobistego umysłu, bo nawet jeśli jakieś wskazanie zewnętrzne (dane np. doktryną) rzeczywiście by ten umysł miało naprawić, to jeśli nie będzie w tym układzie POPRAWNEGO WDROŻENIA tego wskazania, czyli nie będzie umysłu już odpowiednio skutecznego do samonaprawy, to i tak się ten umysł zapewne nie naprawi.

towarzyski.pelikan napisał:
Człowiek o prawdziwie silnym umyśle (w ujęciu chrześcijańskim) umie ocenić swoje słabości, braki kompetencyjne, też niedojrzałość w pewnych aspektach. Nie jest czymś złym kierować się swoim umysłem, ale już zdawanie się tylko i wyłącznie na własny umysł jest drogą ku zatraceniu. Dzięki uczestnictwu we wspólnocie, tutaj Kościele, mamy możliwość weryfikacji na bieżąco naszych myśli, odczuć, wątpliwości dostajemy nieustanny feedback ze sprzyjającego nam środowiska, dzięki czemu możemy się doskonalić w bezpiecznych ramach, które stanowią nie tylko doktryny, ale również pozostali członkowie Kościoła.

Wspólnota ogólnie nie jest przeze mnie negowana. Od jakiegoś czasu coraz bardziej do mnie dociera, że owa wspólnota jest ostatecznym celem Boga, że każdy człowiek powinien czuć się częścią czegoś większego, niz on sam.
Jednak te wspólnoty, które aktualnie oferuje nam świat, są jakieś pokręcone... Najczęściej skupiają się one na sporach wzajemnych, walkach o dominację, niszczeniu manipulowaniu słabszymi. Ja czuję się cząstką wspólnoty, której na imię Kościół Boży w całości - ludzkość. Z nieufnością patrzę na wspólnoty skupione na samych sobie, a potępiających w czambuł inne wspólnoty. Z rezerwą traktuję wspólnotowość skupiającą się na władzy, na próbach dominacji mentalnej nad ludźmi, ograniczających ich rozwój, samodzielność myślenia, krytycyzm. A to takim wspólnotom potrzebny jest najbardziej autorytaryzm, który wyłączałby samodzielne myslenie ludzi. Pod pozorem "słusznej sprawy", konieczności poświęcenia się "sprawie", "idei" widzę bardzo często ordynarne łamanie ludzkich sumień, nawoływanie do nienawiści, kreowanie sobie wrogów. To jest dla mnie tylko wstrętne. I takie wspólnoty, na wrogości skupione uważam za toksyczne, za pozostające pod silnym wpływem diabła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów


PostWysłany: Pią 20:59, 27 Paź 2023    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
To tak jak ze społeczeństwem w ogóle. Masz całe mnóstwo osób złych, wykolejonych, pogubionych, ale społeczeństwo jako całość jest dla nas dobre, bez niego byśmy wszyscy skończyli marnie.


Biblia jest innego zdania .... akurat odwrotnie .... społeczeństwa degenerują się i giną, a nieliczni, zachowujący rzeczywiście przykazania, przetrwają.

t.p ty taka bardziej integrystka z lewactwem :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6663
Przeczytał: 86 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:06, 27 Paź 2023    Temat postu: Re: czy wiara powinna być prywatna?

Michał Dyszyński napisał:

Z obserwacji rozmów z integrystami mi się to wzięło. Jeślibym teraz wskazał konkretnego integrystę, który - co bym wykazał - nie rozumie doktryn, to i tak bym niczego nie udowodnił, bo zawsze można by się wywinąć stwierdzeniem, że to tylko ten integrysta tak ma. A nie rozmawiałem ze wszystkimi integrystami tego świata.

A dużo integrystów znasz? Właśnie teraz potrzeba integrystów bardziej niż w średniowieczu, aby jakoś równoważyć rozmywanie, rozmydlanie i osłabianie doktryny,
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:16, 27 Paź 2023    Temat postu: Re: czy wiara powinna być prywatna?

Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Z obserwacji rozmów z integrystami mi się to wzięło. Jeślibym teraz wskazał konkretnego integrystę, który - co bym wykazał - nie rozumie doktryn, to i tak bym niczego nie udowodnił, bo zawsze można by się wywinąć stwierdzeniem, że to tylko ten integrysta tak ma. A nie rozmawiałem ze wszystkimi integrystami tego świata.

A dużo integrystów znasz? Właśnie teraz potrzeba integrystów bardziej niż w średniowieczu, aby jakoś równoważyć rozmywanie, rozmydlanie i osłabianie doktryny,

Wiara, że formułowanie doktryn cokolwiek naprawia w ludziach w moim odczuciu jest złudna. Niektórym może ona daje fałszywe przekonanie, że panują mentalnie nad światem i ludźmi, że oto zaprowadzają jakiś porządek. Brutalna prawda jest taka, że większość doktryn jest zbiorem albo pobożnych życzeń, które mało kogo obchodzą, a nawet gdyby obchodziły, to i tak ci ludzie nie będą wiedzieli, co dalej z tymi doktrynami robić. Ostatecznie kończy się na tym, że doktryny służą głównie do straszenia nimi tych, co się postraszyć dadzą i udawania przed sobą, że ich sformułowaniami udało się zaczarować rzeczywistość społeczną.
W moim odczuciu doktryny w większości nie pełnią żadnej pozytywnej roli, a jedynie powiększają pulę złudzeń, że się ładnie brzmiącym gadulstwem udało zdobyć jakąś tam kontrolę nad światem. Pielęgnowanie owych złudzeń ja zostawiam doktrynerom (którzy zresztą raczej z tępoty niskiej wrażliwości, niż mądrości są ogólnie znani).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2743
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:07, 28 Paź 2023    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Katolikus napisał:

towarzyski.pelikan napisał:
Kościół zabezpiecza wierzącego przed tym, żeby nie zszedł na duchowe manowce.


Śmiała teza.
Uważasz, że w Kościele wszyscy wierni mają idealny, jedynie właściwy obraz Boga?
Wiesz jak wygląda spowiedź wielu osób? Pewien ksiądz opowiadał: "w piątek jadłam kiełbaskę, kilka razy zabluźniłam, zapomniałam odmówić pacierza, więcej grzechów nie pamiętam". I tak potrafi wyglądać "duchowość" ludzi w Kościele przez lata.
Czy masz świadomość, że są ludzie, których Kościół swoimi praktykami wpędził w zaburzenia obsesyjno-kompulsywne o podłożu religijnym?

Kościół niejednemu człowiekowi przywrócił godność, ale też i niestety niejednej osobie zniszczył życie i duchowe, i psychiczne. .

Kościół jest święty, ale składa się z ludzi grzesznych - jak mawiał klasyk. To tak jak ze społeczeństwem w ogóle. Masz całe mnóstwo osób złych, wykolejonych, pogubionych, ale społeczeństwo jako całość jest dla nas dobre, bez niego byśmy wszyscy skończyli marnie. Jesteśmy po to by sobie nawzajem pomagać, uzdalniać do duchowego rozwoju. Nawet te negatywne postaci w naszym życiu mają swoją rolę.


No właśnie, trzeba sobie nawzajem pomagać. Skoro Kościół składa się z ludzi grzesznych, słabych, błądzących to i w Kościele potrzebna jest odwaga uczenia się, uczenia od wielu środowisk i ludzi. Bo i Kościołowi grozi zejście na "duchowe manowce".



towarzyski.pelikan napisał:
katolikus napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Różnica między nimi polega na tym, że ta pierwsza uznaje autorytet Kościoła a ta druga nie. Jedna i druga szuka więzi z Bogiem. Z tym że ta pierwsza jest zdania, że to właśnie uznajac autorytet Kościoła jest w stanie taka więź utworzyć. Zaś odrzucenie autorytetu Kościoła grozi pomyleniem Boga z jego największym wrogiem. Więź z szatanem wszak też jest intymna i osobowa. A szatan Kościoła nie znosi, nienawidzi wspólnoty, bo wtedy nie ma aż takiej mocy czlowieka omamić. Przypomnijmy sobie gdzie szatan kusił Jezusa. Na pustyni...


I na tej pustyni Jezus sam się obronił. Natomiast przypomnijmy, co Jezus powiedział do Piotra, który chodził w gronie 12stu:
Mt 16,22-23 napisał:
A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.


Jak widać szatan potrafi działać na ludzi też i w wspólnocie. :think:

Oczywiście, że potrafi działać i we wspólnocie i tym większy jego wpływ, im słabsza jest ta wspólnota.


A wspólnota słaba to taka, która aboslutyzuje swoją własną pozycję, bo z góry patrzy na innych i oczekuje uległości i podporządkowania. Taka wspólnota jest ślepa na własne niedoskonałości i błędy.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Sob 0:08, 28 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 5:23, 28 Paź 2023    Temat postu: Re: czy wiara powinna być prywatna?

Andy72 napisał:

A dużo integrystów znasz? Właśnie teraz potrzeba integrystów bardziej niż w średniowieczu, aby jakoś równoważyć rozmywanie, rozmydlanie i osłabianie doktryny,


Najlepiej gdyby potrafili ją sensownie tłumaczyć, na poziomie czasów współczesnych, człowiekowi myślącemu, racjonalnemu, na poziomie współczesnej wiedzy naukowej, historycznej itp.. Tymczasem wystarczy poczytać dyskusje katolików w towarzystwie sceptyków, protestantów i innych innowierców, albo wejść na forum katolickie, gdzie katolicy dyskutują między sobą i sam wiesz Andy jak to wygląda. Jak ktoś za bardzo drąży, to przychodzi taki moment, gdzie katolik broniący doktryny, albo się zaczyna wkurzać i wyzywać rozmówcę, mając syndrom oblężonej twierdzy, albo zaczyna robić różne fikołki, byleby jakoś usilnie przecisnąć na siłę doktryny, gdzie od razu widać, że jest to naciągane i nieobiektywne podejście, albo w ogóle sam nie wierzy w doktryny swojego Kościoła, co współcześnie chyba najczęściej się zdarza i wybiera sobie tak jak wszyscy. Ogólnie to raczej wygląda tak, że katolicy jeśli chcą coś bronić, to bardziej sami dla siebie, żeby siebie w swoich przekonaniach utwierdzać, bo dla kogoś z zewnątrz jest to już obrona nieskuteczna, po prostu nie działa i wcale tu nie chodzi o to, że ta druga strona jest taka grzeszna, zwiedziona, bezmyślna, że nie chce prawdy najprawdziwszej przyjąć, no nie, nie tu jest problem. Albo ktoś jest konkretny, konkretnie i racjonalnie doktrynę wybrania, albo robi fikołki, a jak robi fikołki, to po prostu to nie przejdzie, bo nikt rozsądny tego nie przyjmie. Dlatego o ile można mieć wspólne porozumienie w wielu tematach na polu teizm-ateizm, ewentualnie w niektórych tematach dotyczących samego chrześcijaństwa wśród wszystkich wyznawców Jezusa, no to już przyjęcie doktryn KK, znając mniej więcej historię, znając różne zmiany w dokumentach, mając jakieś pojęcie o biblistyce, już nie jest takie proste, wymagałoby chyba działania Ducha Świętego, który może dać jakieś olśnienie w tym temacie. Gdyby doktryna była spójna, sensowna i uniwersalna dla wszystkich czasów i wszystkich ludzi, to nie byłoby potrzeby, żeby jej jakoś szczególnie bronić, bo każdy rozsądny człowiek, nawet ateista by ją mógł przyjmować jako coś sensownego, budującego, rozwijajjącego itp. Przykładowo wiele ludzi współczesnych idzie w stronę buddyzmu, w tym ateistów, bo on właśnie tak działa, w sposób uniwersalny, rozwijający dla wszystkich, bez względu na czasy. W KK tego nie ma, wiele nauk jest postrzeganych już jako zacofane i nie bardzo jest co z tym zrobić, skoro to dogmaty, gdzie i tak próbuje się je jakoś reinterpretować i masz potem takie podziały np. na tradsów i katolików posoborowych, bo w nauczaniu dogmatycznym takie zmiany nastąpiły, że dla niektórych to już całkowite oderwanie od wcześniejszego nauczania i niezgodne z nim, choćby w kwestii Nostra Aetate, gdzie wcześniej zbawieni mogli być tylko katolicy przynależący fizycznie do KK, a teraz to już wszycy mogą być, brakuje jeszcze dokumentu o możliwości zbawienia ateistów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów


PostWysłany: Sob 6:13, 28 Paź 2023    Temat postu:

Hill napisał:
Gdyby doktryna była spójna, sensowna i uniwersalna dla wszystkich czasów i wszystkich ludzi, to nie byłoby potrzeby, żeby jej jakoś szczególnie bronić, bo każdy rozsądny człowiek, nawet ateista by ją mógł przyjmować jako coś sensownego, budującego, rozwijajjącego itp


św. Piotr nie dał się czasem ukrzyżować do góry nogami? chrześcijaństwo jest spójne i uniwersalne niezależnie od czasów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 6:29, 28 Paź 2023    Temat postu:

lucek napisał:
chrześcijaństwo jest spójne i uniwersalne niezależnie od czasów.


Mówimy o doktrynach KK, nie są spójne.
Skoro KK tak się rypnął w nauczaniu na temat tego kto może być zbawiony, że obecnie musiał dogmat całkowicie zreinterpretować, tak że wyszło z tego zupełnie inne nauczanie, o które słusznie się burzą tradsi, to jaką mamy gwarancję, że się nie rypnął w innych tematach Lucek? Gdzie ta jednolita doktryna w tym przypadku?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów


PostWysłany: Sob 6:40, 28 Paź 2023    Temat postu:

Hill napisał:
lucek napisał:
chrześcijaństwo jest spójne i uniwersalne niezależnie od czasów.


Mówimy o doktrynach KK, nie są spójne.
Skoro KK tak się rypnął w nauczaniu na temat tego kto może być zbawiony, że obecnie musiał dogmat całkowicie zreinterpretować, tak że wyszło z tego zupełnie inne nauczanie, o które słusznie się burzą tradsi, to jaką mamy gwarancję, że się nie rypnął w innych tematach Lucek? Gdzie ta jednolita doktryna w tym przypadku?


moglibyśmy mówić o doktrynie, że się rypła, gdybyś nie przeciwstawiła jej buddyzmowi ... ten jest niespójny, a uniwersalny co najwyżej tak, jak makiawelizm :wink:

i bardzo kobiecy, czyli zawsze udający, że problemu nie ma :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23206
Przeczytał: 53 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 6:44, 28 Paź 2023    Temat postu:

Hill napisał:
lucek napisał:
chrześcijaństwo jest spójne i uniwersalne niezależnie od czasów.


Mówimy o doktrynach KK, nie są spójne.
Skoro KK tak się rypnął w nauczaniu na temat tego kto może być zbawiony, że obecnie musiał dogmat całkowicie zreinterpretować, tak że wyszło z tego zupełnie inne nauczanie, o które słusznie się burzą tradsi, to jaką mamy gwarancję, że się nie rypnął w innych tematach Lucek? Gdzie ta jednolita doktryna w tym przypadku?


Jesli juz doszlismy do problemu zbawienia, niezwykle ciekawa dyskusja:

[link widoczny dla zalogowanych]


W teologii religii, zajmującej się kwestią zbawienia w innych religiach, jedno z kluczowych pytań brzmi: czy wyznawca innej religii jest zbawiony dzięki temu, że jest uczestnikiem innej religii czy raczej pomimo tego. Właściwie to pytanie o stosunek do pluralizmu religijnego: czy uważamy go za zamierzony przez Pana Boga, czy traktujemy jako wyraz ludzkiego zbłądzenia? Skłaniam się do stwierdzenia, że człowiek będzie zbawiony raczej dzięki swojej religii – bo przecież wielkie religie światowe, o ile nie nauczają czegoś złego, prowadzą do jakichś doskonalszych form istnienia – w sensie miłości, otwartości, praktyki. Ale wierzę również, że w tym wszystkim jest działanie Chrystusa. Sobór watykański II w konstytucji Gaudium et spes powiedział, że Bóg dociera do wyznawców innych religii w sposób tajemniczy, dla nas nieznany. Podoba mi się to wyznanie niewiedzy, połączone z nadzieją, że kiedyś będziemy wiedzieli więcej.

TT: Wyjątkowo zgadzam się z przedmówcą (zapewne z powodu zmiany przedmówcy), ale dodałbym jeszcze jedno spostrzeżenie. Mimo generalnej zgody na tego typu sformułowania bardzo trudno jest rozmawiać na tak wysokim stopniu ogólności. Powinniśmy mówić o teologiach poszczególnych religii. Zupełnie inny jest stosunek do religii pierwszego Przymierza, do judaizmu, gdzie łatwiej jest powiedzieć: „poprzez”. Inny jednak będzie stosunek do islamu – nawet nie ze względu na przemoc, ale dlatego że to wielka religia monoteistyczna, czerpiąca z podobnych źródeł, jednak późniejsza niż chrześcijaństwo. Trzeba by tu postawić pytanie o sensowną chrześcijańską teologię islamu. Czy mimo wszystko – jak by chciał np. Olivier Clément – jest pewnym przygotowaniem plemion arabskich do idei monoteizmu, przyniesionej przez chrześcijaństwo? Czy też wypaczeniem idei monoteizmu, którą Mahomet dostrzegł w chrześcijaństwie, ale przeinaczył? W odmienny sposób trzeba by spojrzeć na buddyzm czy hinduizm, chociaż tu sytuacja może się wydawać prostsza, bo mamy do czynienia z objawieniami naturalnymi. Z drugiej strony warto pamiętać o kategoriach biblijnych – o trzech Przymierzach, w które jako chrześcijanie wierzymy: Przymierze noahickie, obejmujące wszystkich, również rozmaite kulty religijne; Przymierze abrahamiczne, obejmujące trzy wielkie tradycje monoteistyczne – z pewnym zastrzeżeniem co do islamu; i wreszcie Objawienie dokonane w Chrystusie, z którego dopiero wynika dialog ekumeniczny.

JM: Ja nie mam bladego pojęcia, jakie są Boże zamysły, natomiast podziwiam tych, którzy z taką pewnością wyrokują, że ktoś będzie albo nie będzie zbawiony. Ja mam nadzieję powszechnego zbawienia, która wpisuje się w wielką tradycję, zdobywającą sobie coraz mocniejszą pozycję również w teologii chrześcijańskiej. Mieć nadzieje, nie znaczy wiedzieć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 6:48, 28 Paź 2023    Temat postu:

lucek napisał:

moglibyśmy mówić o doktrynie, że się rypła, gdybyś nie przeciwstawiła jej buddyzmowi ... ten jest niespójny, a uniwersalny co najwyżej tak, jak makiawelizm :wink:

i bardzo kobiecy, czyli zawsze udający, że problemu nie ma :)


Uciekasz od poruszanego problemu, moja opinia na temat buddyzmu nic nie zmienia w kwestii niespójności nauczania KK.
Buddyzm nie jest dogamtyczny, jest luźny, nic nie narzuca i dlatego jest przystępny dla każdego i nie ma takich problemów jak religie dogmatyczne, które muszą kombinować jak swoje stare dogmaty zreinterpretować tak, żeby było to strawne dla ludzi współczesnych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów


PostWysłany: Sob 7:21, 28 Paź 2023    Temat postu:

Hill napisał:
lucek napisał:

moglibyśmy mówić o doktrynie, że się rypła, gdybyś nie przeciwstawiła jej buddyzmowi ... ten jest niespójny, a uniwersalny co najwyżej tak, jak makiawelizm :wink:

i bardzo kobiecy, czyli zawsze udający, że problemu nie ma :)


Uciekasz od poruszanego problemu, moja opinia na temat buddyzmu nic nie zmienia w kwestii niespójności nauczania KK.
Buddyzm nie jest dogamtyczny, jest luźny, nic nie narzuca i dlatego jest przystępny dla każdego i nie ma takich problemów jak religie dogmatyczne, które muszą kombinować jak swoje stare dogmaty zreinterpretować tak, żeby było to strawne dla ludzi współczesnych.


równie dobrze mogłabyś podważać sensowność matematyki, tym, że ty i nie tylko, jej nie rozumiesz :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:24, 28 Paź 2023    Temat postu:

lucek napisał:

równie dobrze mogłabyś podważać sensowność matematyki, tym, że ty i nie tylko, jej nie rozumiesz :)


No to jest właśnie Lucek przykład sensownej i rzeczowej dyskusji z katolikiem, a argumentów jak pogodzić pierwsze nauczanie o zbawieniu w KK, z drugim, posoborowym nauczaniem o zbawieniu w KK brak.

Ok, nie będziemy się sprzeczać, bo nie ma o co, niech każdy wierzy jak chce, pa :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 37 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:28, 28 Paź 2023    Temat postu:

Hill napisał:
lucek napisał:
chrześcijaństwo jest spójne i uniwersalne niezależnie od czasów.


Mówimy o doktrynach KK, nie są spójne.
Skoro KK tak się rypnął w nauczaniu na temat tego kto może być zbawiony, że obecnie musiał dogmat całkowicie zreinterpretować, tak że wyszło z tego zupełnie inne nauczanie, o które słusznie się burzą tradsi, to jaką mamy gwarancję, że się nie rypnął w innych tematach Lucek? Gdzie ta jednolita doktryna w tym przypadku?


W jaki sposób KK się niby "rypnął" i gdzie to co podaje Nostra Aetate jest "niespójne" z tym co nauczał wcześniej? Czytałaś w ogóle Nostra Aetate? Ten dokument w ogóle nic nie mówi o zbawieniu w innych religiach. W ogóle się tym nie zajmuje

Hill napisał:


No to jest właśnie Lucek przykład sensownej i rzeczowej dyskusji z katolikiem, a argumentów jak pogodzić pierwsze nauczanie o zbawieniu w KK, z drugim, posoborowym nauczaniem o zbawieniu w KK brak


Zrób więc zestawienie tych rzekomo "niespójnych" nauczań dokumentów posoborowych z przedsoborowymi

Nic z tego co KrK naucza w Nostra Aetate nie było "niespójne" z tym co nauczał wcześniej. To tylko naidinterpretacje liberałów są z tym niespójne. Nostra Aetate jedynie bardzo ostrożnie mówi o tym, że w innych religiach są elementy Prawdy. Rzecz w tym, że elementy Prawdy to nie jest Prawda, a przynajmniej cała Prawda. Nawet nauka diabelska zawierała elementy prawdy gdy diabeł cytował Jezusowi Pismo na pustyni. Tak więc KK nic nowego w Nostra Aetate nie nauczał, po prostu powtórzył to co już nauczał od dawna i podkreślił, że zbawienie jest tylko w Chrystusie (Nostra Aetate, punkt 2)


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 10:12, 28 Paź 2023, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9038
Przeczytał: 80 tematów


PostWysłany: Sob 7:34, 28 Paź 2023    Temat postu:

Hill napisał:
lucek napisał:

równie dobrze mogłabyś podważać sensowność matematyki, tym, że ty i nie tylko, jej nie rozumiesz :)


No to jest właśnie Lucek przykład sensownej i rzeczowej dyskusji z katolikiem, a argumentów jak pogodzić pierwsze nauczanie o zbawieniu w KK, z drugim, posoborowym nauczaniem o zbawieniu w KK brak.

Ok, nie będziemy się sprzeczać, bo nie ma o co, niech każdy wierzy jak chce, pa :wink:


nie dodałem, że na lekcji matematyki miałabyś jej sensowność podważać, a bez tego analogia może być niezrozumiała :wink:

nie jestem katolikiem i na prawdę nie wiem, o co hierarchi KK chodzi .... wierzącym też nie jestem, bo inaczej niż ty :wink: od początku, naszych rozmów przynajmniej, rozumiem znaczenia słowa "wiara".


pa :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:35, 28 Paź 2023    Temat postu:

fedor napisał:

W jaki sposób KK się niby "rypnął" i gdzie to co podaje Nostra Aetate jest "niespójne" z tym co nauczał wcześniej? Czytałaś w ogóle Nostra Aetate? Ten dokument w ogóle nic nie mówi o zbawieniu w innych religiach. W ogóle się tym nie zajmuje


Wcześniej należało być praktykującym katolikiem w KK, teraz można być kim bądź, działanie KK się "rozszerzyło" na wszystkie religie, różnica jest kolosalna, brakuje jeszcze rozszerzenia na ateistów, a może jest?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 37 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:37, 28 Paź 2023    Temat postu:

Hill napisał:
fedor napisał:

W jaki sposób KK się niby "rypnął" i gdzie to co podaje Nostra Aetate jest "niespójne" z tym co nauczał wcześniej? Czytałaś w ogóle Nostra Aetate? Ten dokument w ogóle nic nie mówi o zbawieniu w innych religiach. W ogóle się tym nie zajmuje


Wcześniej należało być praktykującym katolikiem w KK, teraz można być kim bądź, działanie KK się "rozszerzyło" na wszystkie religie, różnica jest kolosalna, brakuje jeszcze rozszerzenia na ateistów, a może jest?


To pokaż mi gdzie w Nostra Aetate pada takie oświadczenie

Gdy zajrzysz do Nostra Aetate to będziesz bardzo zdziwiona, że to co piszesz o tym dokumencie nie ma nic wspólnego z tym co on naucza. Żyjemy niestety w czasach totalnej dezinformacji i przekłamań, więc zanim się coś napisze to trzeba to sobie jeszcze sprawdzić


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 7:49, 28 Paź 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6663
Przeczytał: 86 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 7:51, 28 Paź 2023    Temat postu: Re: czy wiara powinna być prywatna?

Hill napisał:

Gdyby doktryna była spójna, sensowna i uniwersalna dla wszystkich czasów i wszystkich ludzi, to nie byłoby potrzeby, żeby jej jakoś szczególnie bronić, bo każdy rozsądny człowiek, nawet ateista by ją mógł przyjmować jako coś sensownego, budującego, rozwijajjącego itp. Przykładowo wiele ludzi współczesnych idzie w stronę buddyzmu, w tym ateistów, bo on właśnie tak działa, w sposób uniwersalny, rozwijający dla wszystkich, bez względu na czasy. W KK tego nie ma, wiele nauk jest postrzeganych już jako zacofane i nie bardzo jest co z tym zrobić, skoro to dogmaty, gdzie i tak próbuje się je jakoś reinterpretować i masz potem takie podziały

Podczas gdy Prawda wydaje się zaściankowa i zacofana, kłamstwo robi wrażenie uniwersalizmu, podobnie jak "kosmiczny Chrystus" Teilharda de Chardin.


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Sob 7:51, 28 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:53, 28 Paź 2023    Temat postu:

fedor napisał:

To pokaż mi gdzie w Nostra Aetate pada takie oświadczenie

Gdy zajrzysz do Nostra Aetate to będziesz bardzo zdziwiona, że to co piszesz o tym dokumencie nie ma nic wspólnego z tym co on naucza. Żyjemy niestety w czasach totalnej dezinformacji i przekłamań, więc zanim się coś napisze to trzeba to sobie jeszcze sprawdzić


Fedor konkretnie, co mówiło wcześniejsze nauczanie, należało być fizycznie w KK czy nie?
Teraz nie mam czasu podać wpisów z dokumentów, ale potem jak najbardziej poszukam i Ci podam, więc możesz od razu się odnieść, żeby nie tracić czasu. Są nauki z wcześniejszych Soborów mówiące o tym, że należy być fizczynie w KK, żeby być zbawionym czy nie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 37 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:05, 28 Paź 2023    Temat postu:

Hill napisał:
fedor napisał:

To pokaż mi gdzie w Nostra Aetate pada takie oświadczenie

Gdy zajrzysz do Nostra Aetate to będziesz bardzo zdziwiona, że to co piszesz o tym dokumencie nie ma nic wspólnego z tym co on naucza. Żyjemy niestety w czasach totalnej dezinformacji i przekłamań, więc zanim się coś napisze to trzeba to sobie jeszcze sprawdzić


Fedor konkretnie, co mówiło wcześniejsze nauczanie, należało być fizycznie w KK czy nie?
Teraz nie mam czasu podać wpisów z dokumentów, ale potem jak najbardziej poszukam i Ci podam, więc możesz od razu się odnieść, żeby nie tracić czasu. Są nauki z wcześniejszych Soborów mówiące o tym, że należy być fizczynie w KK, żeby być zbawionym czy nie?


Może i są ale co z tego, skoro to niczego nie zmienia. Zmieniłaś temat. Twierdzisz, że wedle Nostra Aetate nie trzeba być już fizycznie w Kościele żeby być zbawionym i ta nauka rzekomo jest już "niespójna" z tym co KrK uczył wcześniej. Pytam więc gdzie Nostra Aetate tak naucza bo ja przeczytałem ten dokument i nic takiego tam nie ma. Nie ma nawet aluzji do czegoś takiego. Okazuje się, że to nie KrK zmienił w tej kwestii naukę ale jest to tylko jeden wielki fejk, że coś w tej kwestii niby zmienił
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:11, 28 Paź 2023    Temat postu:

fedor napisał:

Może i są ale co z tego, skoro to niczego nie zmienia. Zmieniłaś temat. Twierdzisz, że wedle Nostra Aetate nie trzeba być już fizycznie w Kościele żeby być zbawionym i ta nauka rzekomo jest już "niespójna" z tym co KrK uczył wcześniej. Pytam więc gdzie Nostra Aetate tak naucza bo ja przeczytałem ten dokument i nic takiego tam nie ma. Nie ma nawet aluzji do czegoś takiego. Okazuje się, że to nie KrK zmienił w tej kwestii naukę ale jest to tylko jeden wielki fejk, że coś w tej kwestii niby zmienił


Dokładnie tak twierdzę, dlatego, że według Nostra Aetate szanse na zbawienie mają ludzie z wszystkich religii, a według wcześniejszego nauczania ludzie przynależący fizycznie do KK. I nic nie zmieniłam. To Ty chcesz pominąć stare nauczanie. Zrób porównanie starego ze współczesnym opierając się na dokumentach z wcześniejszych Soborów i właśnie Nostra Aetate, a zobaczymy jaka jest różnica. Jak nie chcesz to ja to chętnie zrobię, ale później, bo teraz nie mam możliwości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 37 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:18, 28 Paź 2023    Temat postu:

Hill napisał:
fedor napisał:

Może i są ale co z tego, skoro to niczego nie zmienia. Zmieniłaś temat. Twierdzisz, że wedle Nostra Aetate nie trzeba być już fizycznie w Kościele żeby być zbawionym i ta nauka rzekomo jest już "niespójna" z tym co KrK uczył wcześniej. Pytam więc gdzie Nostra Aetate tak naucza bo ja przeczytałem ten dokument i nic takiego tam nie ma. Nie ma nawet aluzji do czegoś takiego. Okazuje się, że to nie KrK zmienił w tej kwestii naukę ale jest to tylko jeden wielki fejk, że coś w tej kwestii niby zmienił


Dokładnie tak twierdzę, dlatego, że według Nostra Aetate szanse na zbawienie mają ludzie z wszystkich religii, a według wcześniejszego nauczania ludzie przynależący fizycznie do KK. I nic nie zmieniłam. To Ty chcesz pominąć stare nauczanie. Zrób porównanie starego ze współczesnym opierając się na dokumentach z wcześniejszych Soborów i właśnie Nostra Aetate, a zobaczymy jaka jest różnica. Jak nie chcesz to ja to chętnie zrobię, ale później, bo teraz nie mam możliwości.


Miałaś zacytować gdzie Nostra Aetate naucza, że "szanse na zbawienie mają ludzie z wszystkich religii" i nadal nie zacytowałaś gdzie pada takie zdanie w tym dokumencie. A nawet cień takiej nauki nie pada w tym dokumencie. Czekam aż zrozumiesz, że w tej kwestii dyskutujesz jedynie ze swoimi wyobrażeniami a nie z faktami
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:34, 28 Paź 2023    Temat postu:

fedor napisał:

Miałaś zacytować gdzie Nostra Aetate naucza, że "szanse na zbawienie mają ludzie z wszystkich religii" i nadal nie zacytowałaś gdzie pada takie zdanie w tym dokumencie. A nawet cień takiej nauki nie pada w tym dokumencie. Czekam aż zrozumiesz, że w tej kwestii dyskutujesz jedynie ze swoimi wyobrażeniami a nie z faktami


No dobra, jesteś bardziej wymagającym rozmówcą, to musisz poczekać ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15354
Przeczytał: 37 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 8:40, 28 Paź 2023    Temat postu:

Hill napisał:
fedor napisał:

Miałaś zacytować gdzie Nostra Aetate naucza, że "szanse na zbawienie mają ludzie z wszystkich religii" i nadal nie zacytowałaś gdzie pada takie zdanie w tym dokumencie. A nawet cień takiej nauki nie pada w tym dokumencie. Czekam aż zrozumiesz, że w tej kwestii dyskutujesz jedynie ze swoimi wyobrażeniami a nie z faktami


No dobra, jesteś bardziej wymagającym rozmówcą, to musisz poczekać ;-P


Nie ma na co czekać. Nie ma takiej nauki w Nostra Aetate, jak ta nauka, którą temu dokumentowi przypisujesz. I nie wyczarujesz jej stamtąd kupując sobie więcej czasu. Zanim ci odpisałem dla pewności przeczytałem całe Nostra Aetate. Tak to się robi. Trzeba być pewnym co się pisze. Zwłaszcza gdy się komuś coś zarzuca


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 8:47, 28 Paź 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:50, 28 Paź 2023    Temat postu:

fedor napisał:

Nie ma na co czekać. Nie ma takiej nauki w Nostra Aetate, jak ta nauka, którą temu dokumentowi przypisujesz. I nie wyczarujesz jej stamtąd kupując sobie więcej czasu. Zanim ci odpisałem dla pewności przeczytałem całe Nostra Aetate. Tak to się robi. Trzeba być pewnym co się pisze. Zwłaszcza gdy się komuś coś zarzuca


Zrobisz porównanie starego nauczania z nowym w tym temacie, czy muszę się fatygować?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Religie i wyznania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 3 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin