|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33511
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:33, 11 Sie 2023 Temat postu: Czy bot może być wyznawcą religii? |
|
|
Ostatnio jakoś mi się tutaj polemizuje z integrystycznym pojmowaniem religii, w ramach którego to najważniejszym wydaje się zachowanie zgodności z doktryną kościoła (czy ogólniej danej grupy religijnej). Integrysta wielką miarę przyznaje tej zgodności - czy ktoś jest posłuszny, czy DEKLARUJE to, co deklarować "należy, bo się przynależy" (przynależy się do owej grupy religijnej).
Integryści nie poświęcają większej uwagi sensowi doktryn, z którymi ktoś ma się zgodzić. Ściślej - czasem coś o tym sensie wspomną, ale najczęściej będzie to miało kontekst znowu ten sam - związany ze sprawdzeniem, czy dana osoba jest lojalna, zgodna z tym, co głoszą autorytety religii. Nie będzie tu pytań, głębszych rozważań, będzie wołanie o to, aby zaakceptować, zgodzić się z tym, co napisane.
Patrząc na to czego wymagają integryści, nietrudno dojść do wniosku, że najlepszym wyznawcą integrystycznie rozumianej religii jest bot komputerowy. Jest tak dlatego że:
- bot daje się zaprogramować, aby dowolnie często deklarował swoją zgodność z doktryną
- bot nie zadaje kłopotliwych pytań na temat sensu doktryny.
- bot się nie pomyli w odczytywaniu doktryny, będzie ją wyznawał "jak jest" - idealnie wierny, idealnie nie mający jakiegoś własnego zdania.
A człowiek, który śmie zadawać pytania o sens stwierdzeń?...
- Wadliwy jest w swojej religijnej gorliwości, w braku wyrażania idealnej zgodności z doktryną.
Bot, z punktu widzenia integrystycznej wizji religijności jest wyznawca idealnym, ponieważ
- nigdy nie zwątpi
- zawsze jest posłuszny (przynajmniej informatykowi, który umie nim zarządzić)
- głosi doktrynę w postaci niezmienionej
- jest niezmordowany w głoszeniu.
A to, że nie myśli...
- to tylko lepiej. W końcu myślenie mogłoby mu tylko w integrystycznej religijności zaszkodzić, tak jak teraz "szkodzi" tym lewackim, liberalnym wyznawcom religii.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 15:45, 11 Sie 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zefciu/konto zamknięte
Usunięcie na własną prośbę
Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 1078
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kiekrz Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:58, 11 Sie 2023 Temat postu: |
|
|
Dobra krytyka integryzmu. Choć gdybym był złośliwy, to bym odpowiedział „przykład fedora pokazuje, że może”.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33511
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:18, 11 Sie 2023 Temat postu: Re: Czy bot może być wyznawcą religii? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Bot, z punktu widzenia integrystycznej wizji religijności jest wyznawca idealnym, |
Powyższe spostrzeżenie, które z resztą do mnie dotarło już wiele lat temu, było swoistym punktem zwrotnym w traktowaniu religii przeze mnie. Mam zasadę, że jeśli coś miałbym uznać jako zasadę, to staram się tendencję przez owo coś opiewaną sprawdzić także w warunkach skrajności, maksymalnego, pełnego potraktowania. I tę zasadę zastosowałem też do - jakże intuicyjnego w nauczaniu religijnym postulatu wierności, silnej wiary, zgodności z doktryną bez zastrzeżeń, całkowicie. Intuicja w takim przypadku najczęściej chyba podpowiada postawę, którą znamy z życia w odniesieniu do władców i autorytetów - postawę NIE SPRZECIWIANIA SIĘ.
Z postawą nie sprzeciwiania się jest jednak jeden problem - wypełnia ją (kto wie, czy nie we wręcz idealny sposób) postawa IGNOROWANIA, połączonego z bezrefleksyjną DEKLARACJĄ AKCEPTACJI. Dotyczy to oczywiście nie tylko religii. Dotyczy to wszystkiego, co jakoś wiąże się z odniesieniami personalnymi, krążącymi wokół idei posłuszeństwa władzy, autorytetom. Intuicja pochodząca z życia zasugeruje nam, że najważniejsze dla władzy jest aby się względem niej nie buntować! Może dobrze (czasem...) byłoby też wykazywać jakąś oznakę spontanicznego zaangażowania, ale to już znacznie na dalszym miejscu, a do tego tak, aby owo zaangażowanie nie zostało (niebezpieczna to sprawa) wzięte za stawianie pytań, a więc wątpienie...
Czyli efektem zastosowania intuicji posłuszeństwa wobec władzy w kontekście wierności Bogu i Jego nauce, byłoby też potraktowanie tej nauki na sposób, który preferuje:
- na pierwszym miejscu brak sprzeciwiania się
- na drugim deklarację zgodności
- na dalszym jakieś (kwestia do ustalenia i ogólnie niełatwa) czasem jakichś dodatkowych objawów posłuszeństwa wobec religijnej doktryny.
I chyba zgodnie z tym wzorcem traktują sprawy integryści.
Następnie sobie zadałem kolejne niedyskretne pytanie: czy ja sam, gdybym znalazł się "na świeczniku" (trochę na pozycji Boga, ale nie przesadzajmy z tym wyobrażaniem sobie boskości... ) i miał jakiś swoich wyznawców, popleczników, uczniów (wystarczyłaby opcja w tylu bycia mistrzem buddyjskim), to chciałbym aby tak właśnie traktowano moje słowa? Czy chciałbym aby...
- czołobitnie wobec tych słów i mnie podchodzono
- ściśle literalnie ich zapis traktowano
- powtarzano jest sobie z czcią i lękiem
- zamykano się na wielość interpretacji, aby "nie uronić wierności" tym sformułowaniom
- ogólnie utwardzano te słowa skupiając się na zachowaniu ich "pierwotności", a uniknięciu "samowoli" interpretacyjnej, krytycznego myślenia, zadawania pytań itp.
I jak się spytałem o to siebie w duchu, to sobie sam udzieliłem odpowiedzi: wcale bym nie chciał, aby moje słowa tak traktowano!
A co bym chciał?...
Chciałbym czegoś dokładnie odwrotnego, aby moje słowa ŻYŁY w świadomości, testowaniu odniesień, wątpieniu i rozwiewaniu tych wątpliwości, pytaniu i odpowiadaniu!
Chciałbym, aby to co głosiłbym (jako hipotetyczny mistrz) było komentowane żywo i polemicznie. Czasem nawet dyskusje mogłyby być (do pewnych granic) agresywne. Chciałbym, aby zadawano wiele pytań, stawiano przedstawione idee w ogniu krytyki, w której ścierałyby się różne opcje - od przyjęcia, do odrzucenia jako bzdurę. Chciałbym właśnie tego, aby ludzie w wolności swoich rozpoznań i myślenia NIEŚLI DALEJ ZAPOCZĄTKOWANE PRZEZE MNIE IDEE. Nie chciałbym aby je zamykano w złotych klatkach i obnoszono je jako coś "zapamiętaj i nie waż się zadać pytania". Ja tym tak tę rzecz widział.
Zaś postawę przeciwną, czyli chęć właśnie to stawiania na piedestale i blokowania wszelkiej krytyki tego, co się stwierdzało, wiążę raczej z despotyzmem, kompleksami, niepewnością w zakresie tego, czy idee są słuszne (jest bowiem w unikaniu krytyki spora doza lęku, że może nie da się tych idei wybronić).
To jak to mógłby chcieć Bóg?...
Nie ukrywam, że tutaj trochę sugeruję obraz Boga na "własny obraz i podobieństwo", a więc idee i wartości, które sam uznaję, traktuję jako bliższe Bogu, niż te idee, które uznaję za błędne. Można mi oczywiście z tego zarzut postawić, ale też uważam, iż ten sam zarzut da się postawić każdemu, kto ten problem (i praktycznie dowolny inny, związany z Bogiem) rozważa. W każdym razie chyba jednak dość naturalnym jest, że jeśli samemu się wyznaje jakąś wizję dobra, sensu, prawdy, to się raczej z nią wiąże cechy istoty doskonałej - Boga. Stąd też uważam, że Bóg nie jest na podobieństwo człowieka despotycznego, któremu najbardziej zależy, aby mu się nie sprzeciwiano, aby wszyscy mu tylko klaskali i chwalili go (objaw zakompleksienia i zalęknienia), lecz raczej jeśli już na podobieństwo człowieka to, tego z "górnej półki świadomości" - tolerancyjnego, nie żebrzącego o pochwały, nie złoszczącego się gdy ktoś się ośmiela mu sprzeciwić, a za to wyrozumiałego, opanowanego, mądrego, patrzącego z perspektywy wyższej, znającej ludzkie ograniczenia. I ten ostatni rodzaj postawy też w moim odczuciu wiąże się z RADOŚCIĄ, GDY INNE ISTOTY OKAZUJĄ SWOJĄ INTELIGENCJĘ, DOBRO, WOLNOŚĆ. Bóg zatem (wg mnie) nie może być zazdrosny o władzę, lecz chętnie by obdarzy mocą i wolnością każdego, kto te własności jest w stanie mentalnie udźwignąć (moc sama w sobie, jeśli nie towarzyszy jej wystarczająca kontrola wiedzy i świadomości może stać się powodem autodestrukcji). Wierzę, że każda istota obdarzona świadomością na tyle wysoką, aby nie czynić sobie i innym krzywdy z tytułu posiadanej mocy, będzie ostatecznie taką mocą obdarzona, zaś przejawianie przez taką istotę wolności, ciekawości (w tym stawianie twardych pytań o prawdę, które z pozoru mogą wyglądać jako krytyka) też będzie potraktowane z radością, życzliwością przez Boga.
Sam, gdy pracowałem jako nauczyciel najbardziej się cieszyłem wtedy, gdy uczeń mi zadawał mi dociekliwe pytanie. A już najlepiej takie pytanie, na które miałem problem z odpowiedzią...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33511
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:02, 12 Sie 2023 Temat postu: Re: Czy bot może być wyznawcą religii? |
|
|
Integrysta zapewne nie przyzna się, że jego ideałem wyznawcy jest bot. Choć w istocie tak właśnie jest, iż oczekiwania integrysty względem tej najbardziej poprawnej religijności są zgodne z tym, co reprezentuje sobą bot komputerowy, czy jakikolwiek inny automat, który nie ma możliwości postawienia pytań, a dalej myślenia krytycznego.
Integrysta ogólnie myśli chaotycznie i pokrętnie, a więc nie jest spójny w swoich oczekiwaniach. Z jednej strony bardzo chciałby, aby wszyscy okazali się posłuszni jakiejś słusznej idei (którą trochę integrysta też będzie wiązał z osobą Boga). Ale z drugiej strony integryście brakuje PERSPEKTYWY I GŁĘBI ROZUMOWANIA. Integrysta UPRASZCZA rozumowanie do tej intuicji realizowania zgodności z czymś, czemu powinno się być maksymalnie posłusznym, nie dostrzegając, iż traci przy tym coś niezbywalnego, niezwykle ważnego - po prostu świadomość, człowieczeństwo, wolność myślenia i wyboru.
Integryści de facto chcą religię odczłowieczyć, ograbić ją ze świadomości. Chcą tego przez PROSTACTWO swojego myślenia, epistemiczną niecierpliwość i pychę. No i jest tu jeszcze ten bezwiedny instynkt stadny, z którego integrysta nie zdaje sobie sprawy, choć ten na niego przemożnie wpływa.
Einstein bodaj mawiał "teoria powinna być tak prosta, jak to tylko jest możliwe, ALE NIE PROSTSZA". Integrysta upraszcza swoje rozumowanie poza tę granicę, gdzie już jest nie prostota, a prostactwo, nasycone błędnością ujmowania spraw. To uproszczenie, które de facto stosuje integrysta ograbia religijność z człowieczeństwa. Im bardziej integrysta wprowadzi swój "ideał" w czyn, tym mniej człowieczeństwa w jego religijności pozostanie, a tym bardziej wyznawcy takiej religii będą mentalnie przypominali komputerowe boty.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 0:04, 12 Sie 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|