ŚFiNiA

krowa

Właśnie dogrywam kupno, transport, wraz załadunkiem i wyładunkiem KAMIENIA murowego.

Nie wiem jeszcze co z tego kamienia fizycznego powstanie, co z niego zrobię. On mi się spodobał dlatego, że pochodzi z okolicy w której jako młody szczeniak uganiałem za przygodą.

Kamień z Góry Kamiennik w Beskidach. Leśny, zbierany ręcznie. Wolę taki, niż łamany przemysłowo.

Jeszcze dwa dni temu nie wiedziałem że ten kamień jest. Być może sam go stworzyłem swoimi pragnieniami. Sam ułożyłem swoją bajkę o kamieniu, myślałem o kamieniu jako o jakiejś budowie wieży, fundamentów, może świątyni małej, na miarę moich sił. Pojedyńcze kamienie mogą ważyć nawet 150 kilogramów i będę musiał stosować dźwignie z belek, desek aby je podnieść, wywindować i umieścić kamień na kamieniu.

Gdybym wiedział z góry, gdybym znał szczegóły mojego Planu, to wcale bym go nie kupował, tylko zabawił się w działanie teoretyczne, z pominięciem realizmu życiowego, trudu, wysiłku, łamigłówki logistycznej i fizyczności w stosunku do sprzedawcy, przewoźnika, robotników i samego siebie....

Kim wtedy byłbym? NICZYM.

krowa

krowa

Prawie 10 ton kamienia nabywam. Będę się z nim parał, trudził, nie wiadomo po co. Wydam lekką ręką, z debetu, ponad 2 tysiące złotych na marzenia....

krowa

krowa

oto wymiar mojego sukcesu, krótkotrwałego szczęścia: w kilka godzin załatwiłem kupno kamienia, 10 ton kamienia i transport umówiłem, załadunek i wyładunek. Dodałem 100 złotych do rachunku każdemu i jeszcze prowizję niedzielną dla banku PKO 50 złotych. Dopłaciłem do szczęścia aby było większe. Żeby bank polski nie splajtował... ha ha!

i teraz muzyczka, kawa, fajeczka i żyj Mareczku długo długo.... im dłużej będziesz spłacał kredycik tym dłużej będziesz żył. https://www.youtube.com/watch?v=TpLc6wudZss

krowa

krowa