ŚFiNiA

krowa

Co czas sobie powtarzam, że to już ostatni obraz (jaki kupuję).

Ostatni Obraz, jak to złowieszczo brzmi. Tak jak bym miał już nigdy świata nie oglądać. Może to jest rzeczywiście ostatni obraz, który do mnie przybędzie z Białorusi, od Nataszy.

Chciałbym się zakochać w Nataszy. To nie jest Edyta.... chyba nie jest to Edyta. Edyta jest rzekłbym niedorozwinięta i ja nie mam sił na dziecko starej babki.

Napisałem do Nataszy wiadomość i mi bardzo podziękowała. A ten ostatni obraz zamówiłem przed chwilą. Przedstawia kobietę, oczywiście Nataszę, co widać, Nataszę nie mającą prawie nic do ukrycia.

[link widoczny dla zalogowanych]

krowa

Chcecie wiedzieć co mi Natasza odpisała?

Ja jej napisałem długie złożone zdanie. Może nawet dwa zdania, może trzy. Podałem swój adres, wyłożyłem serce jak na dłoni skryte w niedopowiedzianych wyrazach.

A co mogła odpowiedzieć prawdziwa kobieta? Nigdy prawdziwa kobieta nie będzie się rozwodzić w słowach, w wyrazach. Ona ma tyle co wyłoży swoim ciałem.

krowa

Oczywiście padało.
już na całym świecie wiadomo, że jednego jego strasznie bolał ząb, szczęka prawa od trzech miesięcy; on w kulminacji przebudowywał własną głowę, a przeciwnicy dźgali go szpadami w dziurę w zębie.
w każdej sekundzie trzy sztychy do żywego, on wił się z bólu i czekał aż będzie padało.
i usnął. obudził się w południe i wyżął pranie dwutygodniowe a śmierdzącą wodę wylał z miski. wylał a z naprzeciwka jedna edyta na balkonie o rozpuszczonych i zmierzwionych kąpielą włosach też wylała z miski wodę.
i on poczuł więź z wyedytowaną edytką, poczuł jak jej obcisły trykot w kolorze beżowym układa się na jego udach, jak rozpuszczają się mu włosy w warkocze cnoty.
i wtedy nadjechała żona....
być może on miałby 40 lat edyty, ale przekreśliła to żona jego. na dodatek syn co nadjechał z żoną też miał lat 40.
cóż było mu robić? właśnie zrobił sobie pół zupy błyskawicznej tak jak by nie chciał mieć do czynienia ze światem całych zup. a oni nawalili całe patelnie żarcia więc on się wymówił.
i wtedy właśnie uderzył piorun z nieba a w korytarzu pojawił się jakiś gość zmoczony deszczem, że przyjechał a ma coś do powiedzenia, tylko że jego z kolei rodzina w samochodzie czeka.

zostawiwszy gościa on wyszedł na ganek i właśnie padało. ale zawołał w stronę ichniego samochodu, zaprosił ręką i wyskoczyła stamtąd dziewczynka komunijna, ochoczo biegnąc na spotkanie.

z nim przestępcą a za nią mama.
to się musiało tak stać. dziewczynka wesoło wbiegła do kuchni, obróciła się w kółko, miała pończochy z duże kropki, była chudziutka jak laleczka, wysoka jak dzieweczka i szczerzyła zęby jak jego synowa.
on ledwie dotykał jej wysmukłych ud, jej wystrzałowej sylwetki, w zwiewnej sukience i nastroju adehade.