wujzboj |
Wysłany: Wto 22:07, 05 Maj 2015 Temat postu: 5 maja - Notatki połamańca - Momenty były |
|
Fajny film wczoraj widziałem.
A właściwie to wywiad był tylko. Ale za to nie tylko fajny, lecz nawet z momentami.
Oto pewien kandydat na intratne stanowisko państwowe obsadzane w wyborach powszechnych odpowiadał na podchwytliwe pytanie reportera. A mianowicie: "Czy Yoda był Żydem"? I o ile cały wywiad należy zapewne uznać za dowcip autorski, o tyle samo podejście do zagadnienia jest symptomatyczne.
Pan kandydat potraktował pytanie jako zachętę do analizy Wojen Gwiezdnych z propagandowego punktu widzenia. I uznał, że Wojny Gwiezdne to republikańska, czyli demokratyczna, anty-monarchistyczna propagandówka, pokazująca wbrew intencjom twórców istotne mechanizmy demokratycznych rządów. I tak rebelia wybuchła, gdy demokratyczna władza podniosła podatki; to z życia wzięte, wszak demokratyczny rząd nie cofnie się przed żadnym świństwem, byle tylko zdobyć pieniądze. Prawdziwą władzę w demokratycznej republice dzierży, jak wiadomo, bezpieka, tutaj reprezentowana przez rycerzy Jedi. Republika posługuje się w swojej walce z monarchią pospolitymi przestępcami, przemytnikami i innymi typami spod ciemnej gwiazdy, zupełnie jak to znamy z naszej rzeczywistości. A szlachetny monarcha i wierni jemu politycy, jak Lord Darth Vader, są w propagandówce maksymalnie oczerniani. Na koniec, zdrajca o mózgu wypranym przez demokrację, Luke Skywalker, który podnosi rękę na własnego ojca, przedstawiony jest jako największy bohater.
Na tytułowe pytanie nasz kandydat w końcu nie odpowiedział, stwierdzając, że musi się nad odpowiedzią zastanowić.
Inteligencji i poczucia humoru nie da się wspomnianemu kandydatowi odmówić. Nie da się też jednak ukryć, że wyprodukowana w ten sposób monarchistyczna, antydemokratyczna propagandówka świetnie ilustruje sposób myślenia pewnej, niestety nie najmniejszej części społeczeństwa. I nie są to tylko potencjalni wyborcy tego kandydata na Imperatora.
Półprawda jest bowiem potężną bronią propagandową. Atakuje ona przeciwnika, przypominając związane z nim powszechnie znane negatywne fakty lub popularne podejrzenia. To, że identyczne lub jeszcze poważniejsze zarzuty można w tej samej materii postawić orientacji politycznej propagandzisty ma, rzecz jasna, umknąć uwadze agitowanej ofiary.
I faktycznie, jeśli słuchacz ma pewną inklinację do poglądów agitatora, albo przynajmniej jest dostatecznie podirytowany codziennością, skupi się na słusznej (przynajmniej w jego uszach) krytyce i zakonotuje sobie w podświadomości, że pod kandydatem będzie mu lepiej. Wszak monarchia nie gnębiła i nie będzie gnębić podatkami, monarchii nie była i nie będzie potrzebna bezpieka. Wszak policja i urzędnicy w monarchii to najuczciwsi z obywateli. Tak musi być, bo kontroluje to wszystko monarcha, a ten nie jest przecież wybierany przez tłum okłamywany przez sprzedajnych polityków.
Prawda, że nie jest wybierany? Prawda!
Pytanie o mechanizmy kontrolne i korekcyjne w monarchii i demokracji to już dla ofiary agitacji zbyt daleka abstrakcja.
Kandydat monarchistów świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że wyborów nie wygra. On tylko przeciera drogę przyszłym pokoleniom.
Ale niektórzy inni kandydaci mają większe ambicje.
Warto więc podliczyć im momenty półprawdy, zanim położy się na którymś ostateczny krzyżyk.
|
|