Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Pią 15:01, 30 Mar 2007    Temat postu: Nowa kocha klaudia

Zbanowany Uczy napisał:
Khhmm, o księciu z bajki powiadasz? :wink: A gdyby to był internauta? :serce:
Gość
PostWysłany: Pią 15:01, 30 Mar 2007    Temat postu: Nowa kocha klaudia

Zbanowany Uczy napisał:
Khhmm, o księciu z bajki powiadasz? :wink: A gdyby to był internauta? :serce:
Myszeńka
PostWysłany: Pią 16:04, 08 Wrz 2006    Temat postu:

:D
Zbanowany Uczy
PostWysłany: Śro 14:06, 06 Wrz 2006    Temat postu:

Myszeńka napisał:

O ile szanowny AUTOR posta


Prawdziwa Myszeńka! :brawo: Niby tak oficjalnie dla niepoznaki...
Myszeńka
PostWysłany: Śro 12:09, 06 Wrz 2006    Temat postu:

Lubię Anię tą z dwóch pierwszych części filmu czy książki.
O ile szanowny AUTOR posta kochał się w głównej bohaterce, o tyle ja marzyłam o kimś takim jak Gilbert.
Zbanowany Uczy
PostWysłany: Wto 14:03, 29 Sie 2006    Temat postu:

Dzisiejszy odcinek "Domu" obejrzałem z przerażeniem. Miałem wrażenie, że mowa o mnie, mimo że nie doszło w moim życiu jeszcze do tego, co przedstawiono. Zgadza się częściowo historia syna Andrzeja T. i blondyna Maja i... :cry: :serce: :serce:
angua
PostWysłany: Nie 16:23, 27 Sie 2006    Temat postu:

Oj, ja potrafiłam skończyć czytać całą serię i natychmiast zaczynać na nowo :D

I chyba najbliższe mi było to Anine przeżywanie wszystkiego - te jej otchłanie rozpaczy i chwile, kiedy była najszczęśliwsza na świecie. Za to zawsze marzyłam o tym, żeby móc powiedzieć tak jak Ania, że każdy błąd popełniam tylko raz. No niestety... ;)

No i jak ja lubiłam Tadzika! Ten to miał charakter :D

A czytaliście Jane z Lantern Hill? To książka, którą tak zczytałam, że dokładnie każdą kartkę ma luzem...
Zbanowany Uczy
PostWysłany: Nie 15:54, 27 Sie 2006    Temat postu:

Khhmm, o księciu z bajki powiadasz? :wink: A gdyby to był internauta? :serce:
Marta
PostWysłany: Nie 13:06, 27 Sie 2006    Temat postu:

co ma w sobie ta rudowłosa dziewczyna ze wsi, że każdy ją kocha?
gdy pierwszy raz sięgnęłam po tą książkę, pragnęłam być taka jak Ania! ;)
Nie miałam problemów z pisaniem wierszy, z bujną wyobraźnią, z marzeniami... bo to faktycznie gdzieś we mnie siedziało. Też byłam uparta, dumna. Brakowało mi rudych włosów. Z biegiem lat- włosy przybrały nieco kasztanowego koloru, tylko mój sposób postrzegania świata nieco się zmienił. Mniej bujam w obłokach, patrzę bardziej realistycznie. Jednak lubię sobie czasami pomarzyć o księciu z bajki... ;)
Pan Gąsienica
PostWysłany: Nie 9:24, 07 Maj 2006    Temat postu:

Bart napisał:
Pan Gąsienica napisał:
Sądzicie, że kobiece postacie z literatury (Emilkę wchłaniałem w podstawówce) mają duży wpływ na to, kogo podświadomie szukamy później?


Mnie się wydaje, że to raczej nasze preferencje co do kobiety życia mają wpływ na to, jakie bohaterki nam się podobają. A nasze dziewczyny i żony poznajemy zazwyczaj później ;) Tak więc po prostu i tu, i tam wybieramy w podobny sposób.


No nie wiem, nie wiem... Jakie preferencje mogłem ja sobie mieć w podstawówce?

Jeżeli się zgodzimy, że książki WPŁYWAJĄ na nasze postrzeganie świata, czy jakbyś powiedział na nasze "preferencje", to starczy już tylko wyciągnąć prostą konsekwencję... :)
Bart
PostWysłany: Sob 22:26, 06 Maj 2006    Temat postu:

Pan Gąsienica napisał:
Recenzje trochę za bardzo z naciskiem na feminizm (...) ale wiele ciekawych myśli się znajdzie :)


I diablica nie taka straszna, jak się pomaluje :D ;P :mrgreen:
Bart
PostWysłany: Sob 22:25, 06 Maj 2006    Temat postu:

Pan Gąsienica napisał:
Sądzicie, że kobiece postacie z literatury (Emilkę wchłaniałem w podstawówce) mają duży wpływ na to, kogo podświadomie szukamy później?


Mnie się wydaje, że to raczej nasze preferencje co do kobiety życia mają wpływ na to, jakie bohaterki nam się podobają. A nasze dziewczyny i żony poznajemy zazwyczaj później ;) Tak więc po prostu i tu, i tam wybieramy w podobny sposób.
Pan Gąsienica
PostWysłany: Sob 22:05, 06 Maj 2006    Temat postu:

Recenzje trochę za bardzo z naciskiem na feminizm (oczywiście pani recenzentce się strasznie nie podobało, że Emilka za mąż wyszła na końcu trylogii i zasugerowała, że autorka uległa presji czytelniczek, WŚCIEKŁEM SIĘ :evil: :evil: :evil: ) jak dla mnie, ale wiele ciekawych myśli się znajdzie :)

Sądzicie, że kobiece postacie z literatury (Emilkę wchłaniałem w podstawówce) mają duży wpływ na to, kogo podświadomie szukamy później?
Bart
PostWysłany: Sob 21:50, 06 Maj 2006    Temat postu:

Pan Gąsienica napisał:
Wow, dzięki za ciekawe szczegóły, nie miałem pojęcia o genezie postaci Ani i Emilki, wiele mi się wyjaśniło.

Cytat:
Emilka nie "przymila" się do czytelnika. Poprzez trzy części serii usiłuje określić swą własną tożsamość, nawet jeśli zapłaci za to alienacją z otoczenia.


Bardzo trafnie i dobrze powiedziane :)


W ogóle fajna strona - dopiero teraz przypadkiem znalazłem dzięki gadAniu ;)
Pan Gąsienica
PostWysłany: Sob 21:45, 06 Maj 2006    Temat postu:

Wow, dzięki za ciekawe szczegóły, nie miałem pojęcia o genezie postaci Ani i Emilki, wiele mi się wyjaśniło.

Cytat:
Emilka nie "przymila" się do czytelnika. Poprzez trzy części serii usiłuje określić swą własną tożsamość, nawet jeśli zapłaci za to alienacją z otoczenia.


Bardzo trafnie i dobrze powiedziane :)
Bart
PostWysłany: Sob 21:39, 06 Maj 2006    Temat postu:

Pan Gąsienica napisał:
No dobra, jako kontrprzykład dla Ani podam Emilkę ze Srebrnego Nowiu (ta sama autorka - chyba, książka dosyć podobna w konstrukcji, czytał ktoś?).

Emilka kochała do szaleństwa, mocno nienawidziła, upadała, podnosiła się, cierpiała, cieszyła się, pokonywała niewyobrażalne przeszkody, zżreała ją ambicja i duma, była piękna, wyniosła, wspaniałomyślna i szlachetna, a za chwilę znów mała, głupia i zazdrosna... To była kobieta z krwi i kości, prawdziwa córka i godna następczyni Ewy :)


Fakt. Bohaterka mniej papierowa, bo i pisarka dojrzalsza i odważniejsza.

Kiedy w 1923 na literacki świat przychodzi Emilka ze Srebrnego Nowiu; Lucy Maud Montgomery buduje tę postać w opozycji do "dziewiczej" Ani. O ile narracja Ani rozwija się w oparciu o rozwiązywanie problemów, które stają na drodze bohaterki, o tyle w historii Emilki centralny staje się konflikt. Emilka nie "przymila" się do czytelnika. Poprzez trzy części serii usiłuje określić swą własną tożsamość, nawet jeśli zapłaci za to alienacją z otoczenia.

W końcu, w wieku 50 lat L.M. Montgomery zaczyna pozwalać istnieć swojemu głosowi, niejako rekonstruując samą siebie w postaci Emilki. Emilka, tak jak Maud, jest sierotą przygarniętą przez dalszą rodzinę raczej z poczucia obowiązku niż z miłości. Jej ambicje i dążenia spotykają się z takim samym sarkazmem najbliższych, z jakim rodzina Macneillów odnosiła się do pragnienia Maud, by zostać pisarką. Emilka, tak jak Maud, pisze w sekrecie i w samotności.


Cytat z www.pinezka.pl ( http://tinyurl.com/fqejx )
Pan Gąsienica
PostWysłany: Sob 20:37, 06 Maj 2006    Temat postu:

No dobra, jako kontrprzykład dla Ani podam Emilkę ze Srebrnego Nowiu (ta sama autorka - chyba, książka dosyć podobna w konstrukcji, czytał ktoś?).

Emilka kochała do szaleństwa, mocno nienawidziła, upadała, podnosiła się, cierpiała, cieszyła się, pokonywała niewyobrażalne przeszkody, zżreała ją ambicja i duma, była piękna, wyniosła, wspaniałomyślna i szlachetna, a za chwilę znów mała, głupia i zazdrosna... To była kobieta z krwi i kości, prawdziwa córka i godna następczyni Ewy :)
Zbanowany Uczy
PostWysłany: Sob 20:30, 06 Maj 2006    Temat postu:

Nie czytałem. Może kiedy będę miał więcej czasu...
A co do wspomnień...Tak, mają tendencję do "przedobrzania się" - zaobserwowałem to na sobie.
Bart
PostWysłany: Sob 16:28, 06 Maj 2006    Temat postu:

Zbanowany Uczy napisał:
Gąsieniczko, pisałem, że byłem pod wrażeniem idealnego świata. No ale, jak wiemy, ideały ideałami, a rzeczywistość skrzeczy, jak pisał Wyspiański... :cry:


Właśnie; zawsze byłem ciekaw na ile prawdziwy był obraz idylli panującej na Wyspie Księcia Edwarda. Autorka spędziła tam dzieciństwo i byś może to spowodowało, że jej wspomnienia były nieco wyidealizowane. Ale kto wie? Ciekawe swoją drogą, jak dziś wygląda ten zakątek Kanady...

A oglądałeś (lub czytałeś) "Małe Kobietki"? Jest to opowieść o czterech siostrach, z których jedna (świetnie zagrana w ostatniej ekranizacji przez Winonę Ryder) bardzo przypomina Anię. Całość też mocno przywodzi na myśl Avonlea. Polecam!
Zbanowany Uczy
PostWysłany: Sob 16:13, 06 Maj 2006    Temat postu:

No widzisz, Bart też jest fanem Ani! Hej, może założymy fanclub albo dołączymy do jakiegoś istniejącego?

Gąsieniczko, pisałem, że byłem pod wrażeniem idealnego świata. No ale, jak wiemy, ideały ideałami, a rzeczywistość skrzeczy, jak pisał Wyspiański... :cry:

PS Spotkałem z życiu trzy dziewczyny podobne do Ani (przynajmniej zewnętrznie) - ale jedna palaczka - odpada; druga ostatnio zeszła na złą drogę i poza tym ma narzeczonego; trzecia - dopiero studentka I roku... :think:
Bart
PostWysłany: Sob 15:06, 06 Maj 2006    Temat postu: Re: Kocham Ann Shirley

Zbanowany Uczy napisał:
Film, który pokazał mi kiedyś prawie że idealny świat - "Ania z Zielonego Wzgórza" - leci znowu na TV! :brawo:


A książkę czytał? :> Ja chyba z dziesięć razy :D Żadna ekranizacja jej nie dorównała, IMHO.
Pan Gąsienica
PostWysłany: Sob 12:13, 06 Maj 2006    Temat postu:

To dobre dla dziewczyn...

Ania jest za bardzo cukierkowata, daj spokój. Wierzysz, że takie kobiety naprawdę istnieją? :D
Zbanowany Uczy
PostWysłany: Sob 12:08, 06 Maj 2006    Temat postu: Kocham Ann Shirley

Film, który pokazał mi kiedyś prawie że idealny świat - "Ania z Zielonego Wzgórza" - leci znowu na TV! :brawo:

Ktoś powie, że to "dobre dla dziewczyn" - ja jednak ujrzałem w głównej bohaterce wymarzoną towarzyszkę życia...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group